#28 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] To przenosimy się na Wschód w naszych rozmowach o rywalach Celtów, bo w Bostonie końcówka offseason i kompletnie nic się nie dzieje. Dziś Southeast i zaczynamy od Atlanty. Co będzie dla nich większą stratą? Odejście Horforda czy Teague? Teague został zastąpiony przez Schrodera, który był szykowany na jego zastępcę od 2-3 sezonów – tylko czy on jest już gotowy na wskoczenie w s5 i dobrą grę przez cały sezon. Moim zdaniem to dużo słabsze ogniwo, choć bardziej utalentowane niż Teague.

[Timi] Schroeder jest jaki jest, według mnie to wciąż nie jest jeszcze zawodnik na poziomie Teague, natomiast na pewno ma potencjał, by zostać kimś podobnym i Hawks aż tak bardzo nie odczują straty swojego rozgrywającego, przynajmniej nie w porównaniu do straty Horforda, tym bardziej, że ten stanowił bardzo ważny punkt ataku i obrony, dlatego też zastąpić go będzie nieco ciężej.

[Adrian] My podebraliśmy im Horforda a oni zakontraktowali Howarda. Kto wyjdzie na tym lepiej? Howard ma naprawdę dużo do udowodnienia po tym co działo się w Houston. Tylko czy wpasuje się w drużynę i czy będzie mu się nadal chciało, o zdrowiu nie wspominam. Horford jest dużo bardziej uniwersalnym zawodnikiem i ma „teamfriendly” charakter – chyba zdecydowany punkt dla nas w tych roszadach.

[Timi] To oczywiście zależy i teraz trudno jest to rozsądzać, ale patrząc na to, do jakich klubów powędrowali ci dwaj zawodnicy to trudno oprzeć się wrażeniu, że to Celtics zrobili zdecydowanie lepszy ruch. Pozyskali zawodnika na obie strony parkietu, który bardzo dobrze pasuje do systemu Brada Stevensa. Hawks tymczasem może i zyskali lepszego obrońcę (przynajmniej na papierze), ale Howard to nie jest dobry fit dla ofensywy teamu z Atlanty, no chyba że Budenholzer chce ten atak zbudować wokół środkowego, tak jak zrobił to Van Gundy w Orlando.

[Adrian] Nic nie wskazuje, że chciałby budować atak na Howardzie. Do tej pory polegali na uniwersalności swoich zawodników, a teraz dostali jednego bardzo jednowymiarowego. Wprawdzie Howard moim zdaniem nadal jest wstanie zdominować pomalowane, ale jednak gra musi być ustawiona pod niego. On potrębuje swoich zagrywek, a drużyna musi częściowo podporządkować swoją grę. Jednak patrząc w drugą stronę, to Millsap potrafi w ataku dać dużo i tylko Howard musiałby chcieć być jego zabezpieczeniem –  tu już będzie musiał powalczyć ze swoim ego.

[Timi] Ano właśnie, jest zawodnikiem jednowymiarowym, podczas gdy Horford to gracz na obie strony parkietu i dlatego patrząc z perspektywy systemu, do jakich trafiają to tutaj zdecydowanie wygrywają Celtics. No i tak jak dobrze wspominasz, jest jeszcze ego Howarda, które nie zawsze pozwalało mu odnajdywać się w nowych drużynach, a ja dodałbym do tego wszystkiego jeszcze zdrowie – bo i tu bywa różnie, choć z drugiej strony trzeba przyznać szczerze, że także Horford miewał w przeszłości sporo problemów. Nikomu nie życzymy kontuzji, dlatego miejmy nadzieję, że w przyszłym sezonie zarówno Al, jak i Howard unikną przerw w grze.

[Adrian] Zdrowie Ala to też mały powód do zmartwienia, choć on nie miał natłoku dolegliwości typowych dla wysokich zawodników, to jednak miewał przerwy w grze. Tu Stevens będzie musiał umiejętnie szafować jego siłami. Wprawdzie wiek emerytalny mu nie grozi jeszcze przez kilka sezonów, ale lepiej dmuchać na zimne. No i liczę, że tym zmianowym Horforda będzie Olynyk, który mam nadzieję, spędzi dużo czasu na treningach właśnie z Alem, bo to pierwszy tak dobry wysoki zawodnik z którym będzie mógł Olynyk trenować w Bostonie.

[Timi] Na całe szczęście dwa ostatnie sezony to było łącznie 158 rozegranych meczów Horforda na 164 możliwe, więc można mieć spore nadzieje, że te dolegliwości zostawił już za sobą, natomiast co do szafowania siłami to akurat Stevens jest pod tym względem bardzo dobrym coachem, ale nie ma się czemu dziwić, jeśli on już w sierpniu – zaraz po ogłoszeniu terminarza – zaczyna planować wyjazdy, treningi, itp. na calutki sezon. No bo jednak powiedzmy sobie szczerze, że te kontuzje w ostatnim sezonie to było głównie dzieło nieszczęśliwych wypadków – tam Crowder w bardzo trudnej sytuacji źle wylądował i skręcił kostkę, tam znów DeAndre Jordan wpadł na Olynyka. Niestety takich sytuacji nie da się przewidzieć, ale zawsze jednak trzeba być przygotowanym.

[Adrian] To teraz zespół Jordana. Zrobili sporą niespodziankę w ostatnim sezonie, ale teraz… Pozostał Batum, jednak strata Jeffersona, Lina i Lee to spore ubytki. Przyszli Hibbert, Belinelli i Sessions – jak dla mnie transfery na duży minus. Jedynym plusem jest podebranie Phili Christana Wooda – który ma wprawdzie problemy z etyką pracy, ale talentem jest sporym a ma dopiero 20 lat.

[Timi] Przez wielu stawiani w roli czarnego konia, ale to chyba pokłosie tego, co zrobili w zeszłym sezonie, gdzie zaskoczyli wielu, natomiast teraz jest tak jak mówisz – stracili sporo, a według mnie żaden pozyskany następca (Hibbert, Bellineli, Sessions) nie jest lepszy od swojego poprzednika (Jefferson, Lee, Lin), dlatego trudno mi się spodziewać, że rzeczywiście takim czarnym koniem będą.

[Adrian] Zanim skoczymy na Florydę to Waszyngton. Drużyna Marcina Gortata rywalizowała z nami o względy Horforda. Spory ruch kadrowy, ale nikt ważny z drużyny ni ubył a i nikt istotny nie przybył. Mahinmi, Burke czy Nicholson muszą jeszcze sporo udowodnić. Choć kontrakt dla Mahinmiego to spore zaskoczenie, bo pozycja Gortata wydawałby się niepodważalna.

[Timi] Kolejny sezon nadziei dla backcourtu Johna Walla i Bradleya Beala, ale pierwszy pod wodzą Scotta Brooksa i zobaczymy, co z tego wyniknie, choć akurat mam wątpliwości, czy Brooks to nadwyżka nad Wittmanem, przy czym w Waszyngtonie po prostu potrzebowali zmiany. Lato dość ciche, pozyskanie Horforda byłoby dla Wizards na pewno wielkim wydarzeniem, a ten Mahinmi to taka nagroda pocieszenia – choć i tak musieli sypnąć sporo pieniędzy, ale przecież tego lata właśnie takie sumy latały na rynku. Ale czy tam jest skład na play-offy? Cały czas brakuje im weterana-lidera, dołączenie Pierce’a było jak zbawienie, a jego odejście – plus kontuzje – spowodowało, że ten ostatni sezon nie był w D.C. zbyt udany.

[Adrian] Ich ostatnie dwie wizyty w PO to najpierw Ariza, a gdy odszedł to zastąpili do Piercem i tu masz racje – taki weteran lider w zespole musi być, tym bardziej, że Wall rozmyśla nad podwyżkami innych zawodników, Beal się notorycznie leczy a Morris ma nadal sprawę w sądzie. Strasznie dużo u nich aspektów poza parkietowych i tylko ten Gortat zajmuje się tym co powinien czyli koszykówką.

[Timi] Ten Wall to też ciekawy przypadek, bo w ostatnich latach zalicza naprawdę fajny progres i jawi się jako jeden z najlepszych rozgrywających na Wschodzie, tyle tylko, że on na razie jeszcze nic nie udowodnił, choć potencjał na bycie w czołówce playmakerów w lidze na pewno ma. Jasne, ma na koncie trzy kolejne wybory do All-Star Game, ale ta jego dobra gra nie przekłada się na wyniki drużyny, a do tego dochodzi jeszcze to patrzenie w kontrakty innych zawodników. Naprawdę nie wiem, jak w takiej sytuacji musi czuć się Isaiah Thomas – ale sam fakt, że tego nie wiem oznacza tylko to, że Isaiah swoich żalów nie wylewa, choć powinien przecież zarabiać znacznie więcej.

[Adrian] Dla mnie patrzenie w kontrakty innych zawodników jest oznaką lekkiego ograniczenia umysłowego. W końcu z roku na rok sytuacja finansowa ligi się zmienia i jeśli ktoś nie rozumie, że poza umiejętnościami liczą się też okoliczności i możliwości podpisywania kontraktu to ma spory problem z logicznym myśleniem. U nas na szczęście dominują zawodnicy rozgarnięci, ze sporym potencjałem intelektualnym – co chyba było celem poniekąd naszego GMa, żeby nie tworzyć przepaści w IQ zawodników.

[Timi] Jedną z niewielu oznak nierozgarnięcia jest w ostatnim czasie fryzura Marcusa Smarta, ale poza tym w zespole trudno szukać zawodników nierozgarniętych, tym bardziej, że nie ma już w drużynie chyba niereformowalnego Jareda Sullingera. A wracając do Walla to rzeczywiście takie komentarze w stronę kontraktów innych zawodników są mocno na nie miejscu, jeśli wychodzą od gościa, który sam zarabia przecież wielkie pieniądze i nie może wcale narzekać na to, że dostaje za mało.

[Adrian] A ja nigdy jakoś nie przykładałem uwagi do fryzur zawodników – można się czasami pośmiać, ale każdy ma swój świat. Na razie chłopaki mają wciąż wakacje – zobaczymy jaką fryzurę zaprezentuje Smart podczas Media Day który będzie już za mniej niż 3 tygodnie. Obstawiam, że będzie inna niż na tym słynnym już filmiku od stylisty. Rok temu identyczną fryzurę mieli wtedy Smart i Sullinger – ciekawy jestem, czy w tym roku tez będzie taki duet.

[Timi] Ale wiesz, że pokłosiem tej fryzury był obejrzany przeze mnie ponad 10-minutowy filmik o tym, że fryzura zawodnika ma wpływ na jego rzut i… chyba rzeczywiście coś w tym jest? No bo człowiek się zastanawia i najlepszymi shooterami w historii byli/są zawodnicy, którzy jednak na głowie włosów mieli/mają mało lub wcale: Ray Allen, Reggie Miller, teraz Steph Curry czy Klay Thompson. No bo ponoć taka bujna czupryna naprawdę wpływa na technikę rzutu i ustawienie piłki przy wyrzucie – a wspominam o tym, no bo offseason!

[Adrian] Tez widziałem ten filmik jakiś czas temu i sam nie wiem… Jakoś nie wierze w takie teorie, ale z drugiej strony każdy doskonale rzucający zawodnik tak jak piszesz nie miał na głowie mopa, gniazda ptasiego czy stogu siana. Jeśli jednak Smart chce w tej fryzurze grać – to wprawdzie ona jest absurdalna, ale z drugiej strony zapewnia brak kontaktu z włosami przy rzucie piłką.

[Timi] Dlatego jest nadzieja, że w przyszłym sezonie będzie breakout dla Smarta! Oczywiście nie tylko ze względu na fryzurę, ale także ze względu na fakt, że on cały czas ma spory potencjał i naprawdę nam się rozwija – a obserwując ten jego rozwój można być całkiem zadowolonym albo przynajmniej można nie narzekać; chciałoby się oczywiście, żeby Marcus jeszcze szybciej wchodził na kolejne szczeble, ale spokojnie – przed nim dopiero trzeci sezon, a w wielu przypadkach to właśnie ten trzeci sezon w lidze okazuje się być przełomowym i oby tak było również w przypadku Smarta.

[Adrian] Zwiedzanie Florydy zaczynamy od Orlando. Ibaka za Oladipo – to najważniejsza zmienia. Czy korzystna? No nie wiem – Ibaka może się po tym sezonie zwinąć z Orlando, choć takiego zawodnika im poniekąd brakowało. Tylko czy nie zablokuje Gordona, który grał na czwórce? Przyszedł też Jeff Green na Sf i pytanie – gdzie miejsce dla młodego Aarona? Dziwne ruchy – jeśli dodamy jeszcze podpisanie Biyombo.

[Timi] Nie rozumiem tego offseasonu w Orlando, a już wisienką na tym dziwnym torcie był kontrakt dla Jeffa Greena. Takiego Ibakę bardzo chętnie bym widział na przykład u nas, ale dlaczego Magic zdecydowali się ściągnąć zarówno jego, jak i Biyombo, mając w składzie Vuca, ale i wspomnianego już Gordona, który na razie nie pokazuje się zbyt dobrze w grze dalej od kosza, a co za tym idzie powinien raczej kontynuować grę jako czwórka. Bardzo dziwne ruchy w Orlando, a kolejny sezon Magic bez gry w fazie play-off może kosztować GM-a Hennigana posadę.

[Adrian] Teoretycznie mają zespół nie tylko na samo PO, a nawet na powalczenie o 2 rundę. No ale papier swoje a życie swoje. Podoba mi się też, że Orlando idzie w grę na wysokich całkowicie odmiennie niż trend w lidze. No i czy ten duet Elfrid Payton/DJ Augustin poradzi sobie z rozgrywaniem na poziomie zespołu walczącego o i w PO. Payton talent ma niesamowity, tylko nie bardzo on ma się od kogo tam uczyć. No i najważniejsze – drużynę dostał Frank Vogel i to będzie dla niego spory test. W Indianie miał PG13 a w Orlando takiej gwiazdy jednak nie ma.

[Timi] No tak, papier nie gra, a Vogelowi ciężko będzie to wszystko tak poukładać, żeby to działało, natomiast nie mam wątpliwości, że przynajmniej pod względem defensywnym Magic będą wyglądali co najmniej dobrze, no bo jednak już w ubiegłym sezonie pod Skilsem to wyglądało całkiem nieźle, przynajmniej w pierwszych tygodniach rozgrywek, bo potem wszystko się posypało, a Skiles w końcu zrezygnował. Payton drugim Rondo? Ma spory potencjał, natomiast przy obecnie panujących trendach w lidze doskonale widzimy, że bez solidnej skuteczności z dalszej odległości bardzo ciężko jest pozytywnie wpływać na grę całego zespołu.

[Adrian] Rondo w ostatnim sezonie jako 30 letni zawodnik dobił do 37% w skuteczności zza łuku, więc wszystko jest w tej lidze jednak możliwe. A czy Payton będzie tak fenomenalnie podającym jak Rondo? Chyba z wszystkich młodych PG w tej lidze ma największe na to szanse. Niesamowity przegląd pola, niesamowite czucie gry, boiskowe IQ i świetne samo podanie. Skuteczność? Simmons tez nie potrafi rzucać a już sprzedaje tyle koszulek, że mógłby tą liczbą obdzielić połowę ligi ;)

[Timi] Tyle że z tym Rondo to jednak taka skuteczność nastąpiła trochę za późno, bo renoma po prostu słabego strzelca i taka pewna łatka, która została mu przyklejona kilka lat temu, już chyba na zawsze z nim pozostaną, a co za tym idzie obrońcy nadal będą go odpuszczać i zachęcać do rzucania zza łuku. Ale zawsze można powiedzieć, że lepiej późno niż wcale, lecz jeśli Payton ma być lepszym Rondo to niech lepiej skuteczność zza łuku około 40-procentową osiągnie znacznie szybciej niż RR.

[Adrian] Zastanawiam się, czy ten brak dobrego rzutu od początku u RR to nie wynik tego, iż on nie musiał rzucać przez wiele lat swojej kariery. Miał obok siebie takich zawodników, że jego zmartwieniem było odpowiednie odegranie, ustawienie akcji czy ostatnie podanie. To tak jak z NCAA przychodzą zawodnicy którzy potrafią tylko zapakować piłkę z góry bo wcześniej nie musieli rzucać. Budzą się w NBA gdy się okazuje, że tutaj trudno polatać nad koszem jednowymiarowemu zawodnikowi. Rondo się nie budził, bo miał obok siebie znakomitych strzelców.

[Timi] Jasne, to też był jeden z powodów – gdy stworzyło się Big Three to Rondo okazał się być idealnym rozgrywającym dla tamtej drużyny, bo bronił i świetnie rozgrywał, a punktować mogli inni. Ale przecież doskonale pamiętamy jego najlepsze występy z fazy play-off, gdzie nawet bez tego solidnego rzutu grał po prostu genialnie i utrzymywał ten poziom w zasadzie przez kilka lat, bo to playoffs 2012 i te 44 punkty przeciwko Heat były jego szczytem. Czasy się jednak zmieniają, dziś ligę podbijają inni zawodnicy, ale to ciekawe, co by było, gdyby Celtics zdobyli tytuł w 2010 roku, a MVP finałów zostałby… rozgrywający „bez rzutu”.

[Adrian] Miami zostało w pewnym sensie rozebrane i wypunktowane. Wypunktowało ich Nets kontraktem dla Tylera Johnsona – srogie pieniądze, moim zdaniem częściowo wyrzucone w błoto. Strata Denga tez bardzo zaboli, bo nie widzę dla niego zmiennika w rotacji. Pat się zakiwał i chyba znalazł się w pacie – ten skład nie gwarantuje niczego, a tankowca też nie będzie możliwości.

[Timi] Dla nas to bardzo dobrze, te kontrakty typu poison pill, w które zespoły się pakują to przecież woda na młyn dla innych menedżerów – ja jestem bardzo ciekaw, co w takiej sytuacji zrobiłby Danny, ale podejrzewam, że by po prostu odpuścił, bo Tyler Johnson nie jest wart tyle pieniędzy i nie pokazał na razie takiego potencjału, by można było myśleć, że kiedyś będzie tyle wart. Ale z drugiej strony Heat nie mogli sobie pozwolić na stratę kolejnego zawodnika, a że musieli z tego powodu przepłacić – nie wnikam, dla nas to nawet lepiej.

[Adrian] Osobna historia w Miami to odejście Wade’a. Po 13 latach powiedział – dość. Nie ma się co dziwić – poświęcał się finansowo dla drużyny, a gdy przyszedł czas ogromnych kontraktów on dostał propozycję 10 mln. No i w Miami zamiast Wade’a będzie Waiters. Nasza rywalizacja z Miami, też przez to ucierpi – bo odszedł ten którego kochamy nienawidzić.

[Timi] Jasne, ja też mu się nie dziwię, choć to smutne patrzeć, jak kolejny taki zawodnik nie może dokończyć kariery w swoim klubie, który był przecież cały czas jego klubem nawet wtedy, gdy do Miami przychodził LeBron James. Rywalizacja z Heat na tym ucierpi, ale tak patrząc z perspektywy Celtów to jednak ten ruch to kolejna dobra informacja dla Celtów – bo Heat wyraźnie na tym ucierpią, a z kolei Wade dołączył do zespołu, który to może być totalnym niewypałem, więc tym lepiej dla Bostończyków.

[Adrian] O Chicago porozmawiamy za tydzień, bo to może być albo bomba sezonu albo niewypał dekady. Co zrobić z Chrisem Boshem? Jego gra i tak nie zagwarantuje sukcesów, a jego kontrakt blokuje jakiekolwiek ruchy. Goran Dragić też nie okazał się zbawcą Miami na pozycji PG, a nawet nazwałbym go niesamowicie przepłaconym zawodnikiem. Kibice Miami twierdzą, że mają przyszłość w Winslowie i Whiteside’zie – Justin być może będzie mega kotem, ale Hassan swój sufit chyba już osiągnął, a problemy zdrowotne go nie opuszczają.

[Timi] Myślę, że w Miami sami nie wiedzą jeszcze, jak rozwinie się sytuacja z Boshem – on sam mówi, że chce wracać, ale nie jestem pewien, że on zostanie dopuszczony do gry, jeśli będzie choćby najmniejsze ryzyko, no bo jednak są w życiu ważniejsze rzeczy niż koszykówka i czymś takim jest właśnie samo życie. Dlatego myślę, że jeśli Heat będą mieli pewność, że Bosh już nie zagra to na pewno spróbują przynajmniej rozłożyć jego kontrakt, tym bardziej, że Goran Dragić rzeczywiście jest bardzo przepłacony, a mam też wątpliwości co do tego, czy i Whiteside zasługuje na taki duży kontrakt. OK, jest ten Winslow z potencjałem, ale czy ten potencjał jest aż tak duży, by nazywać Justise’a kimś, na kim będzie można w przyszłości oprzeć całą organizację? Pat Riley sam chciałby wiedzieć.

[Adrian] Miami znalazło się w klasycznej sytuacji ligowego średniaka, o sukcesach nie ma mowy a na tankowanie za silni. Sam Winslow jako przyszłość to bardzo niepewna opcja. Dragic przepłacony, ale trzeba też pamiętać, że Miami wysłało do Phoenix dwa swoje przyszłe picki w pierwszej rundzie – chroniony 2018 lub niechroniony 2019 i niechroniony 2021. Pozostaje jedynie handlowanie zawodnikami – za Gorana raczej dobrych picków nie odzyskają, jedynie Hassan jest łakomym kąskiem mimo iż został przepłacony jak zauważyłeś.

[Timi] Czyli w pojedynku Danny Ainge – Pat Riley punkt zdobywa bostoński GM, choć jak tak wytykamy inne zespoły to jednak pamiętajmy o tym, że od 2012 roku Celtics nie wygrali nawet jeden serii w fazie play-off, więc akurat pod tym względem to Riley tych punktów więcej nazbierał – miejmy jednak nadzieję, że już w przyszłym sezonie się to zmieni, a ruchy kadrowe zarówno Celtów, jak i ich rywali, mogą powodować całkiem optymistyczne myślenie.