#27 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Zaczniemy od spraw bostońskich. Abdel Nader zdecydował się jednak podpisać kontrakt z MRC i w przyszłym sezonie będzie grał w D-League. Dla nas oznacza to, że nie straciliśmy tego wyboru w drafcie i poniekąd, że nie straciliśmy naprawdę ciekawie zapowiadającego się zawodnika. Gwiazdą nie będzie, ale zawodnikiem z ławki,  może być bardzo dobrym. Zdecydowanie Danny zaplusował, bo obóz Nadera nie chciał słyszeć po Summer League o graniu w innym miejscu niż NBA.

[Timi] Przyznam szczerze, że się troszeczkę zdziwiłem takim obrotem spraw, bo myślałem, że skoro początkowo od tego porozumienia o dołączeniu do D-League odstąpiono to nie ma już raczej szans na to, aby Nader zagrał w przyszłym sezonie dla Red Claws. A tu jednak niespodzianka i to całkiem miła, ale też pokazująca ważną rzecz – zawodnik po dobrych występach w lidze letniej woli zostać blisko Celtics i grać za śmieszne pieniądze w D-League, niż wyjechać do Europy, gdzie zarobiłby znacznie więcej pieniędzy.

[Adrian] Myślę, że Danny obiecał mu 2 dziesięciodniowe kontrakty, gdy zluzuje się roster. Wtedy wraz z pensją jaką standardowo otrzymuje zawodnik w D-League będzie to ok 150 tys dolarów i to już tak słabo nie wygląda. W razie jakiejś kontuzji (odpukać w niemalowane i czoło), byłby też pierwszym zawodnikiem który byłby brany pod uwagę na niskich pozycjach. To chyba dość podobna sytuacja jak Yabusele, który dzięki kontraktowi w Chinach nie zamknął sobie całkowicie drogi do NBA w tym sezonie.

[Timi] Te kontrakty 10-dniowe to zresztą bardzo fajna metoda Celtics już od wielu lat, którzy pokazują tym samym, że cierpliwość i ciężka praca może się niektórym bardzo opłacić, a to zachęca zawodników do takich właśnie ruchów. Co do Yabusele to myślę, że on raczej na pewno zaraz po zakończeniu sezonu w Chinach wróci do Bostonu i z marszu wejdzie do drużyny, jeśli w tej będzie jeszcze oczywiście miejsce, ale Danny zazwyczaj robi tak, żeby po trade deadline przynajmniej jedno, może dwa wolne miejsca mieć.

[Adrian] Mam nadzieję, że właśnie po trade deadline zobaczymy Yabu na parkietach NBA, ale i Nadera też. Fajnie byłoby mieć te 2 miejsca, żeby wprowadzać ich już teraz do drużyny. Do tego jest jednak potrzebny dobry deal, bo z tej naszej 15 to już nie ma kogo zwalniać, pod warunkiem, że to Young się z nami pożegna a nie Hunter. Choć jestem pewien, że ten wyścig został rozstrzygnięty już na Summer League.

[Timi] Trudno powiedzieć, co kombinuje Danny, bo mi to trochę wygląda na takie czekanie, ale z drugiej strony pożegnanie się z Hollandem może oznaczać, że rzeczywiście już żaden deal nie będzie miał miejsca, a wtedy będziemy musieli po prostu kogoś zwolnić. I z dwójki Hunter – Young wolę tego pierwszego, bo on miał więcej niż jeden dobry mecz w barwach C’s i pokazuje znacznie większy potencjał w defensywie. Trochę szkoda, że nie możemy zatrzymać wszystkich, ale jednak są pewne wymogi i limity, które trzeba uszanować – na całe szczęście właściciele nie mają nic przeciwko płaceniu tych kilku milionów dolarów dla zawodników zwolnionych z gwarantowanych umów, czego byliśmy świadkiem choćby przed rokiem.

[Adrian] Kelly Olynyk czuje się już dobrze, a jego ramię jest w coraz lepszym stanie. Ostatnie doniesienia dają szanse na pełen powrót do zdrowia – a to konieczność, żeby Kelly załapał się chociaż częściowo na obóz przygotowawczy. On sam jest zdeterminowany, żeby zaliczyć pełen obóz przygotowawczy, ale ja bym wolał, żeby sztab medyczny był ostrożny.

[Timi] Myślę, że sztab na pewno będzie ostrożny, bo w ostatnich dniach także Avery Bradley wypowiadał się o swoim zdrowiu i mówił, że tydzień po zakończeniu fazy play-off był już w stu procentach zdrowy. Chciał wrócić wcześniej, ale właśnie nasz sztab medyczny mądrze wybił mu to z głowy i uważam, że podobnie będzie w przypadku Olynyka, tym bardziej, że w jego przypadku rehabilitacja to okres kilku miesięcy, więc nie ma co ryzykować.

[Adrian] Jaylen Brown wybrany najlepszym atletą przez samych zawodników, którzy przyszli do NBA w tym Drafcie. Pomijając już inne czołowe miejsca w tych rankingach – ten jest dość ważny. Po Drafcie pisałem, że z Top3 to właśnie nasz wybór jest najbardziej „NBA ready” i zauważyli to sami zawodnicy, bo przecież to jest liga atletycznych potworów. Pod okiem Stevensa powinien rozwijać się bardzo dobrze i liczę, że za 3 sezony będę mógł napisać – BESTIA!

[Timi] Bardzo dobrze też, że zdobył głosy w pytaniu o to, który z tegorocznej klasy będzie miał najlepszą karierę, a może najlepsze jest to, że znalazło się też kilku, którzy wskazali na Browna przy pytaniu o największy steal tego naboru. To, co mnie cieszy najbardziej to fakt, że u Browna ten atletyzm idzie w parze z ogromnym potencjałem i umiejętnościami, które trzeba co prawda doszlifować, ale one są, podczas gdy wiele razy zdarzało się tak, że do NBA przychodził ktoś atletyczny, ale to była jedna i jedyna jego największa zaleta – z Brownem tak nie jest.

[Adrian] Największym przegranym tych zestawień jest chyba Simmons. Może nawet nie chyba, ale na pewno. Czyżby mit kosmicznego zawodnika padł już po Summer League, gdzie jednak pokazał wszystkie swoje wady. Oczywiście ma sporo zalet i ogromny talent – ale to jednak zastanawiające, że rówieśnicy nie uważają go za przyszłego dominatora ligi. Natomiast Brown przedstawił się doskonale w SL. Umiejętności będzie dalej szlifował, ale ma to czego nie można wytrenować – warunki fizyczne i charakter. No i jak się okazało lubi muzykę country.

[Timi] Czyli widziałeś pewnie jego jazdy z Jimmym Butlerem – swoją drogą to też ciekawa znajomość, zresztą jeszcze przed samym draftem się o niej dowiedzieliśmy, gdy Brown miał workouty z gwiazdą Byków. A wracając do Simmonsa – oczekiwania nadal są wielkie, bo to przecież pierwszy pick w drafcie, ale to rzeczywiście zastanawiające, że nie wróży mu się najlepszej kariery i jest to chyba wyraz zrozumienia tych młodych zawodników dla obecnych trendów panujących w lidze, czyli że bez solidnego rzutu będzie ci ciężko, no chyba że nazywasz się LeBron James.

[Adrian] Offseason nas nie rozpieszcza i takie filmiki to najciekawsza rzecz jaka może fana spotkać w tym okresie. Jaylen Brown to zawodnik, który tak bardzo łamie wszystkie stereotypy w NBA, że obserwowanie jego kariery to będzie cudowna podróż. Kilka dni temu duża amerykańska sieć handlowa ogłosiła zestawienie najlepiej sprzedających się trykotów meczowych i koszulki Simmonsa są w Top10 jeśli chodzi o zawodników NBA. Ciekawy jestem kwartalnego raportu oficjalnego sklepu NBA. Pokazuje to jednak jak olbrzymie ciśnienie jest w Filadelfii. Jeśli oni nie zaczną przypominać drużyny a sam Simmons nie pokaże swojego mega talentu od razu – to może to być naprawdę bolesny upadek. Znowu pojawia się LeBron James to ja tylko przypomnę, że 19 letni LBJ w swoim pierwszym sezonie oddał 217 rzutów za 3 punkty i trafił 63 czyli prawie na 30%. Simmons w Summer League nie trafił żadnej trójki –  ja tego naprawdę nie widzę. W kilka miesięcy nie da się nadrobić wieloletnich zaległości. No ale poczekajmy do 4 października – Simmons vs Smart&Brown.

[Timi] A warto jeszcze dodać, że kolejny rok naznaczony porażkami w Filadelfii może też negatywnie wpłynąć na samego Simmonsa – wiadomo, że żaden gracz nie chce grać w zespole, który jest czerwoną latarnią ligi i dla każdego jest to niezbyt ciekawe doświadczenie, ale też mamy już dowody z przeszłości, że Simmons w tego typu sytuacjach wylewa swoją frustrację, ma tendencję do znikania czy po prostu poddawania się, co miało miejsce w ostatnim jego meczu na parkietach NCAA, a co wzbudziło spore wątpliwości wobec charakteru Bena.

[Adrian] Dokładnie tak jak napisałeś – frustracja, która była widoczna na zakończenie NCAA. Jak do tego dodamy bójki Okafora po nocnych imprezach na parkingu czy spalenie wynajmowane mieszkania przez Noela, to to naprawdę nie wygląda różowo. Z „Trust the Process” został tylko proces sądowy. No ale o wartościowych weteranów, przy których młodzi nabieraliby nie tylko umiejętności ale i pokory trzeba było zadbać wcześniej.

[Timi] No, jest jeszcze Embiid, który bardzo ufa procesowi, bo nawet autografy rozdaje z takim podpisem – ale patrząc na jego twitter, na jego wpisy i niektóre wypowiedzi to też trudno go posądzać o to, że wszystkie klepki w głowie ma równe, choć talent na pewno wielki, ale też jemu akurat ze zdrowiem prawie nikt prócz Sixers nie zaufał. Cóż, na pewno czeka nas kolejny ekscytujący sezon w Filadelfii.

[Adrian] John Holland został właśnie zwolniony przez nasza organizację i to chyba na własną prośbę. Zdaje sobie John sprawę, że wygranie tej rywalizacji o ostatnie miejsce w składzie graniczyłoby z cudem, a ma kilka propozycji z Europy. Dla nas to sygnał, że skoro Danny zgodził się na zwolnienie go z niegwarantowanej umowy już teraz, to jego kontrakt nie będzie pomocny przy ewentualnych wymianach – to wersja optymistyczna. Pesymistyczna jest taka, że nie zanosi się na żadną wymianę przed rozpoczęciem sezonu.

[Timi] Bardziej bym się skłaniał ku tej drugiej opcji, choć sytuacja w Sixers cały czas nie jest rozwiązana, więc w teorii tam cały czas może stworzyć się jakiś transfer, przy czym oni tam nie potrzebują przecież takich umów jak ta Hollanda, więc to może dlatego Danny zdecydował się nie trzymać go na siłę i pozwolić mu szukać gwarantowanych pieniędzy pewnie gdzieś na Starym Kontynencie.

[Adrian] Avery Bradley zapowiada walkę o tytuł Defensive Player of the Year. Ja trzymam kciuki, bo po pierwsze uwielbiam grę Avery’ego a po drugie, on naprawdę zasługuje na takie wyróżnienie. Nie jest najlepszym obrońcą w lidze – jeszcze nie jest – jest jednym z najlepszych, ale jeśli drużyna będzie w całości stanowić defensywną ścianę to będzie mu łatwiej zdobyć tę nagrodę.

[Timi] Jest najlepszym obrońcą wśród obrońców, czyli wśród guardów, ale ostatnim graczem z niższych pozycji, który wygrał nagrodę DPOY był Gary Payton w 1996 roku, więc ciężko jest sobie wyobrazić, by teraz ktoś powtórzył ten wyczyn. Powiem natomiast tak – jeśli jest ktoś, kto może to zrobić to jest to właśnie Avery Bradley, który chyba już dawno wyrósł na lepszego gracza niż Tony Allen, a w przyszłym sezonie ma szansę potwierdzić, że jest co najmniej tak samo dobrym defensorem. Dobry wynik drużyny, wysokie miejsce zespołu pod względem efektywności defensywnej i ani jeden mecz Kyrie’ego Irvinga z 40 punktami przeciwko C’s, a szansa na pewno jest.

[Adrian] Przez kilkanaście lat ta nagroda była praktycznie zarezerwowana dla środkowych, teraz za sprawą Kawhiego Leonarda to się zmieniło i zgarnął on tę nagrodę dwa razy z rzędu. Avery ma naprawdę mega konkurencję w osobie Leonarda do tego tytułu. Szansa jest zawsze, ale jakoś bardziej wierze w trio Bradley/Crowder/Horford w All Defensive Team, niż w DPotY dla Bradleya.

[Timi] O widzisz, rzeczywiście to trio zapowiada się na świetne podstawy naszej obrony, choć myślę, że ten Horford to jednak jakoś od zawsze był choć troszeczkę niedocenianym defenderem, chyba głównie z powodu gry dla Hawks. Ale już samo jego przyjście, sama jego obecność w pomalowanym powinna uczynić z Celtics lepszy defensywnie zespół i mówił o tym ostatnio także sam Bradley, który już nie może doczekać się tworzenia bloku obronnego z takim defenderem za swoimi plecami. Dodam tylko, że ja też się nie mogę doczekać, a jakoś jeszcze w tym miesiącu postaram się napisać nieco dłuższy artykuł na temat fitu Horforda w Bostonie.

[Adrian] Dziś rozpoczniemy też rozmowy o potencjalnych rywalach. Na pierwszy ogień i dość ogólnie pogadamy o Zachodzie. Na Wschód poświecimy więcej czasu i każdą Dywizję omówimy osobno. Zaczniemy oczywiście od GSW. Wprawdzie odszedł Bogut, ale Zaza i West powinni go spokojnie zastąpić. O Barnesie nawet nie wspominam, bo przecież Durant to zawodnik o kilka poziomów lepszy. Jednak jest tu pewna zagadka – piłka jest tylko jedna i już w ostatnim sezonie dochodziło do pyskówek nawet podczas meczów, gdy Green był bardzo niezadowolony ze swojej roli. Teraz przyszedł jeszcze jeden samiec alfa. Dogadają się czy będzie piękna katastrofa?

[Timi] Chciałbym piękną katastrofę, bo może wtedy Durant znów by wszedł na rynek wolnych agentów, choć to i tak wydaje się bardzo wątpliwe – myślę, że jeśli będzie porażka to KD zostanie, aby tę porażkę zmazać. Powiem też tak – formowało się już wiele superteamów, w większości przypadków pojawiała się ta kwestia, że jedna piłka to za mało, natomiast mając na ławce dobrego trenera to nie powinno być żadnych problemów. A za takiego uważam Steve’a Kerra, dlatego też Warriors na pewno jakoś się dogadają, choć pewnie oczywiście nie obejdzie się bez kryzysów, mniejszych lub większych.

[Adrian] Na Olimpiadzie Durant był poza zasięgiem – dominował i zagrał na najwyższym poziomie. Tylko czy w NBA będzie to wyglądało nadal tak samo. Nie ma co ukrywać, każda drużyna do meczu z GSW przystąpi jak do Wielkiego Finału. Będą musieli zostawiać chyba dużo więcej zdrowia w RS niż to miało miejsce w tym sezonie, choć byli zespołem mistrzowskim, a Mistrza każdy chciał pokonać. Wydaje mi se, że ten transfer Duranta do Kalifornii to sezonie zasadniczym najbardziej jest korzystny dla Cavs, które dzięki temu zdjęli z siebie sporą presję. Owszem, są aktualnym Mistrzem, ale… każdy raczej będzie polował na ten super team.

[Timi] Dokładnie tak, z jednej strony stworzył im się – przynajmniej na papierze – jeszcze groźniejszy rywal, ale presja zupełnie znika z ramion LeBrona Jamesa, tym bardziej, że u niego ten ciężar presji zniknął już w ogóle, gdy udało się w końcu przywieźć mistrzostwo do Cleveland i to w takim stylu. James w grudniu skończy 32 lata, wciąż zastanawia mnie, kiedy i czy w ogóle będziemy świadkami jakiegokolwiek regresu w jego grze. A wracając do Warriors to pamiętajmy, ile czwartych kwart przesiedział Steph Curry na ławce w ubiegłym sezonie – i jeśli ten Durant wypali w Golden State to kto wie, czy Steph nie będzie odpoczywał już od trzeciej odsłony.

[Adrian] Mnie bardziej od regresu ciekawi czy LBJ kiedykolwiek będzie borykał się z kontuzją. Oczywiście nie życzę mu jej, ale to zawodnik bazujący już od kilkunastu lat na swoim atletyźmie – wydawałoby się, że kiedyś musi przyjść kres a tu nic się nie zmienia. Sprawdzianem dla GSW będzie dopiero PO, oni mogą w RS poprawić nawet swój rekord, ale przy takiej ilości gwiazd nie ma tych zawodników którzy będą zwyczajnie zapierdalać na parkiecie. W Cavs te role były bardzo wyraźne, w GSW już nie, a teraz doszedł jeszcze jeden zawodnik za któregoś ktoś musi trochę poumierać – inaczej się nie da.

[Timi] Oj, podejrzewam jednak, że sam Durant też będzie ostro pracował, no bo jednak w tym momencie to on przejął pałeczkę z napisem „największa presja”, która w czerwcu w końcu opuścił LeBron. Jeśli w przyszłym sezonie nie będzie wyników to KD zostanie zjedzony przez prasę i kibiców, dokładnie tak samo jak miało to miejsce w 2011 roku, przy czym wtedy upragnione zwycięstwo Mavs, Dirka i Cubana wyrosło na historię co najmniej równą porażce Heat, a sam LeBron zrewanżował się już rok później, pokonując w finałach właśnie Duranta, dla którego jak do tej pory były to pierwsze i ostatnie finałowe zmagania w karierze.

[Adrian] Jest jeszcze jedna kwestia z GSW. Czy sędziowie nadal będą tolerować błazenady, faule i chwilami zwykłe chamstwo Draymonda? Czy po stworzeniu tego super teamu będą traktowani wreszcie jak reszta ligi? Teraz mistrzem jest zespół z Ohio, wprawdzie mają wielkie gwiazdy, ale… Sędziowie też ludzie i coś mi mówi, że właśnie przyszła kreska na błazenadę.

[Timi] To na pewno jest ciekawa kwestia, teraz wydaje mi się, że zarówno sędziowie, jak i liga trochę bardziej surowo będzie patrzeć na ten team, tym bardziej, że sam Silver powiedział po dołączeniu KD do Golden State, że takie superteamy nie są dla ligi czymś dobrym. Choć też może trochę źle się wyraziłem, że będą patrzeć bardziej surowo – oby po prostu patrzyli nieco bardziej sprawiedliwie, bo w zeszłym sezonie rzeczywiście zbyt wiele było takich sytuacji, w których liga czy sędziowie nie powinni zachowywać się w stosunku do Warriors tak pobłażliwie.

[Adrian] Tak jak GSW stawia na atak niskimi pozycjami, tak SAS zupełnie inaczej. Popa nie przekonała wizja smallballu i decydującą rolę odgrywać będzie trio Leonard/Aldridge/Gasol. Ja cały czas będę twierdzić, że potrzebują lepszego rozgrywającego, który będzie drużynie dawał więcej niż 34 letni Parker. Długowieczność w SAS jest faktem, ale… Duncan miał być wieczny a w PO dopadła go emerytura. PG to dla mnie najsłabiej obsadzona pozycja w SAS na tę chwilę.

[Timi] Ten pojedynek zapowiada się bardzo ciekawie, ale SAS mają o tyle problem, że właśnie tam na tych niższych pozycjach nie mają nikogo, kto mógłby chociaż trochę zmęczyć Stepha Curry’ego, a tym bardziej złym rozwiązaniem jest Tony Parker, który nie nadąży za Stephem w obronie, a i w ataku daje coraz mniej, więc Curry przynajmniej w teorii nie będzie miał tak trudnego zadania po bronionej stronie parkietu.

[Adrian] No właśnie rola Parkera staje się coraz bardziej marginalna, bo przecież nie o sezon zasadniczy się tu rozbija, a o walkę w PO. Sezony gdzie dorzucał po 17-20 punktów średnio na mecz w PO są już tylko wspomnieniem, ostatnie dwa lata w PO to ok 10 pkt na mecz. Do tego dodamy znikome zagrożenie zza łuku i nijak nie widzę Parkera w rywalizacji z GSW. A może Pop chce dać większą role Millsowi – ma 28 lat i był wiecznym rezerwowym, ale na bezrybiu i rak ryba, tym bardziej, że Mills świetnie radzi sobie w rzutach z dystansu. Ograniczają go warunki fizyczne, ale chyba trochę pod ścianą będzie Pop.

[Timi] Spurs trochę przeżywają to samo, co my przed kilkoma laty, gdy starzejące się Big Three nie dawało powoli rady – i teraz po odejściu Duncana można chyba stwierdzić, że dla SAS takim ostatnim runem był rok 2014, w którym szczęśliwie udało im się zdobyć tytuł. Pod koszem może rzeczywiście to wygląda całkiem nieźle, jest też oczywiście Kawhi, ale Parker i Manu to już chyba za mało, choć Pop najprawdopodobniej znów wygra około 60 meczów w sezonie regularnym – tylko co dalej, bo Warriors wzmocnieni Durantem mogą okazać się zupełnie nie do przejścia.

[Adrian] Czy Memphis to 3 siła Zachodu? Teoretycznie powinienem teraz zapytać o LAC, ale… Rok temu zatrzymali Gasola, teraz rekordowym kontraktem Conleya i jeszcze dodali Parsonsa. Jeśli będą zdrowi – dla mnie to trezcia siła Zachodu. Zach wprawdzie ma już swoje lata, ale nadal ma paliwo w baku. Będę też obserwował Miśki, żeby patrzeć na grę (o ile będzie dostawał jakieś minuty) Deyonte Davisa.

[Timi] Jasne, jeśli będą zdrowie to cały czas będą jedną z topowych drużyn na Zachodzie, ale szczerze mówiąc to wątpię, że będą trzecią jego siłą, tym bardziej, że z tym zdrowiem to jednak bardzo różnie bywało przede wszystkim u Gasola, ale też sprowadzonego Parsonsa. Miśki się starzeją, ale dla nas dobrze by było, by prawdziwy kryzys przyszedł dopiero za 2-3 lata.

[Adrian] Teraz Clippers. Napiszę to wprost – życzę im źle (oczywiście nie życzę im kontuzji, życzę im słabej gry), bo chciałbym, żeby się rozpadli a Griffin wylądował w Bostonie. Trochę źle też życzę Docowi, tak bez pamiętliwości o to rozstanie, ale za ten kontrakt dla synka. Takie rzeczy powinna karać karma i mam nadzieje, że uwalą ten sezon koncertowo.

[Timi] Chris Paul chyba nigdy nie przebrnie przez drugą rundę, choć oczywiście jako 36-letni weteran pewnie poszuka pierścienia i w końcu mu się to uda, jednak ciężko jest mi sobie wyobrazić Chrisa Paula w finałach konferencji. Tymczasem tam okienko się coraz bardziej zamyka, bo CP3 ma już 31 lat i całkiem sporych rozmiarów kartę kontuzji. Ciekaw jestem natomiast prawdziwego powrotu do tej drużyny Griffina, który większość ubiegłego sezonu stracił przez kontuzję.

[Adrian] Warto dodać, że bez Griffina oni w sezonie zasadniczym w wielu meczach wyglądali bardzo dobrze. Portland jednak ich za PO zwyczajnie zajechało i nie ma tu co tłumaczyć tej porażki kontuzjami Griffa czy CP3, bo z nimi w składzie Blazers tez ich lało. Raz dzień konia miał Aminu, potem McCollum czy Harkless i nawet ten Lillard nie musiał rzucać po 35 punktów, żeby LAC wysłać na ryby. Dla mnie podstawowym ich problemem jest to, że DAJ i Gryf kompletnie do siebie nie pasują – mają swoje LobCity tylko nic z tego nie wynika. Każdy potrafi zebrać po 15 piłek, efektownie zdemolować obręcz, ale od wielu sezonów walą głową w mur.

[Timi] Griffin próbuje od paru sezonów rozwinąć swoją grę na tyle, by móc efektywnie grać obok Jordana i według mnie idzie mu to całkiem nieźle, tylko ten DeAndre cały czas jest niereformowalny, przy czym dodałbym chyba jeszcze jeden podstawowy problem tego zespołu, jakim od dawna jest brak klasowego skrzydłowego. Pierce, kocham cię, ale 38-latek, który pamięta czasy Jordana może mieć już tylko momenty, a nie być kluczowym zawodnikiem na skrzydle, które jest przecież tak ważnym ogniwem dzisiejszej koszykówki.

[Adrian] Z Piercem to Doc spóźnił się o jeden sezon. Wtedy jeszcze w Wizards PP miał wystarczająco paliwa w baku, żeby w PO pokazać co potrafi i ciągnąć swoją drużynę za uszy. Teraz to już łabędzi śpiew. Doc to w ogóle mistrz absurdalnych ruchów – ściągnął, a właściwie to wypożyczył Jeffa Greena i pozwolił mu odejść oszczędzając pieniądze dla syna, który gra na pozycji gdzie LAC kłopotów nie ma. Teraz pozostaje mu się modlić, żeby LOLki pozbyły się Younga bo innych zawodników na FA nie ma. No i moim zdaniem powinien rozmawiać z Dengiem gdy ten był do wzięcia, Miami na jakieś s&t by się mogło skusić.

[Timi] Tak pastwimy się na tym Riversem odkąd tylko odszedł z Bostonu i ktoś mógłby nawet nas – a w szczególności mnie – posądzić o to, że nadal trzymam jakąś urazę (nie trzymam, Stevens wziął ją ode mnie i zmiażdżył swoją siłą umysłu), ale naprawdę trudno powiedzieć, że Doc radzi sobie w roli samodzielnego menadżera, w Bostonie miał jednak nad sobą Ainge’a, który przychodził do niego z pomysłami i propozycjami wymian, a taka samowolka prowadzi często do rzeczywiście absurdalnych posunięć. To może na deser Griffin do Bostonu?

[Adrian] Czy ja wiem czy się tak pastwimy? Rivers w Los Angeles dostał zespół złożony z naprawdę dobrych zawodników, którym ponoć brakowało tylko dobrego trenera. Wyników jak nie było tak nie ma, a dodatkowo obserwujemy idiotyczne wręcz roszady personalne w rotacji. Gdy przyszedł w 2013 roku do LAC to zaraz wysłał Bledsoe i Butlera (Carona) do PHX za Jareda Dudleya – już sam ten deal był słaby, bardzo słaby. Jednak najlepsze dopiero nadchodzi bo tegoż Dudleya rok później wraz z pierwszorundowym pickiem 2017 wysłał do Bucks za Delfino. Reasumując – za Carlosa Delfino (którego zwolnił 3 dni później) oddał Bledsoe i pick 2017, o reszcie nie wspominam przez litość. To nie koniec. Podpisuje słono Hawesa (który jest mu do du… potrzebny) – rok później wymienią go z Barnesem do Hornets za Stephensona, którego rok później wymienia z pierwszorundowym pickiem 2019 do Memphis za Jefffa Greena, którego nie przedłuża. Porównajmy to do Danny’ego. W 2014 roku wysyłamy do Cavs drugorundowy pick, przyjmując Zellera, pick z pierwszej rundy oraz z Nets Thorntona. Tegoż Thorntona z tymże pickiem Cavs wysyłamy do Phoenix otrzymując Thomasa, oraz jeszcze Jerebko z Pistons. Reasumując – za drugorundowy pick Danny przytaszczył Thomasa oraz Jerebko – Zeller jest dodatkiem. No to jak można nazwać Riversa? Nieudacznik, no nieudacznik. Mistrz debilowatych ruchów kadrowych. Żadne słowa opisujące jego zdolności menadżerskie nie oddadzą tego jak bardzo on nie umie w wymiany i kontrakty. Gdyby nie moja sympatia do niego za te lata w Bostonie, za ten baner, za te niezapomniane chwile – nazywałbym go zwyczajnie debilem.

[Timi] OK, czyli moje „trudno powiedzieć, że Doc radzi sobie w roli samodzielnego menadżera” to po prostu bardzo uprzejmy eufemizm dla tego wszystkiego, co napisałeś powyżej i z czym zgadzam się w stu procentach, a dodam tylko, że ja do teraz nie mogę sobie przypomnieć jednego naprawdę dobrego ruchu Riversa, który zdaje się podpisywać kontrakty albo z tymi, którzy już dla niego grali, albo z tymi, którzy miewali przeciw niemu dobre mecze.

[Adrian] Na myśl przychodzi mi tylko jeden taki transfer – to JJ Redick który przyszedł z Bucks do Clippers za dwa picki z drugiej rundy. To też wymiana z 2013 roku – naprawdę jedyna gdzie Rivers nie został ogolony. Jak na 3 pełne sezony to jest to dramatyczna statystyka – prawie w każdej wymianie byli dojną krową z darmowym mlekiem.

[Timi] Jasne, Reddick za dwa picki to dobry deal, ale to przecież była część wspomnianego już przez Ciebie dealu z Phoenix i Milwaukee, w którym wzięli udział też Bledsoe oraz Dudley, więc jednak jako całość to ta wymiana taka dobra wcale nie była, choć akurat samo pozyskanie Redicka już całkiem po taniości.

[Adrian] Tak – masz rację, to ta wymiana, chodzi mi o taką kwestię, że  Bucks wtedy dostali tylko 3 drugorundowce (jeden od Phoenix) – oni zwyczajnie chcieli sie Redicka pozbyć. Tę wymianę można było przeprowadzić bez 3 drużyny –  udział Suns nie byłby konieczny w pozyskaniu JJ. Tak samo jak pozyskanie Dudleya bez Bucks nie byłoby niemożliwe.  Zostawmy jednak Doca i jego świat.

To teraz dla odmiany zespół któremu życzę dobrze. Oklahoma i Westbrook, który przedłużył kontrakt wprawdzie tylko o jeden sezon, ale powiedział kilka ważnych dla mnie zdań. On chce być lojalny na wzór starej szkoły NBA. Szans nie mają za dużych, ale poczekam jeszcze na jakieś ruchy kadrowe – Presti pokazał kiedyś, że umie w NBA, choć kilka jego ostatnich ruchów kadrowych nie zachwyca.

[Timi] Ja bardzo trzymam kciuki za Westbrooka i chciałbym nawet, aby on został MVP sezonu regularnego, natomiast warto pamiętać o tym, że bez Duranta będzie mu ciężej prowadzić atak, a co za tym idzie jego efektywność może spaść jeszcze bardziej. Presti z kolei pokazał, że umie głównie w draft, a do tego potrzeba mu wyborów w top10 i podejrzewam, że z obecnym składem to top10 draftu nie jest wcale tak odległe.

[Adrian] Podejrzewasz OKC o wypadnięcie z ósemki Zachodu? To jest mocno prawdopodobne. Oladipo to fajny zawodnik, ale to kolejny szaleniec na obwodzie w OKC. Westbrook wystarczy do wprowadzania zamieszania w ustawieniu przeciwnika – potrzebny byłby raczej ktoś kto będzie uzupełniał RW. Poza Adamsem to tam nie ma nikogo z kim Westbrook mógłby walczyć w PO. Kanter, Ilyasova czy wspomniany Oladipo to nie są zawodnicy na walkę o wysokie cele. Chyba jednak w OKC powinni pomyśleć o resecie.

[Timi] Dokładnie o tym mówię, choć akurat Oladipo to najlepszy guard obok Westbrooka od czasów Hardena, dlatego ta dwójka ma szansę stworzyć fajny duet, choć brakuje mi wciąż u Dipo pewniejszego rzutu. Reszta składu nie zachwyca, play-offy możliwe tylko wtedy, jeśli dla Westbrooka każdy mecz byłby jak rywalizacja z Wariorrs, gdzie będzie chciał pokazać Durantowi, że źle zrobił.

[Adrian] Utah i Nowy Orlean to takie małe ciekawostki tej Konferencji. Szans na walkę o Finał raczej nie mają, ale chyba każdy jest ciekawy rozwoju tych organizacji. Kiedys bardziej ciekawiły mnie Pelikany, ale teraz jednak jestem ciekawy czy miłośnicy Jazzu zrobią małą niespodziankę, czy dużą. No i zobaczymy co z Haywardem – ponoć jest niezadowolony z tej ogranizacji. Dwie fajne zagadki na nowy sezon.

[Timi] Pelicans zniszczeni kontuzjami w zeszłym sezonie, w tym przyszłym też nie mają za dużych szans na sprawienie jakiejś niespodzianki, choć Anthony Davis na pewno będzie chciał przypomnieć o tym, że ma większy potencjał od Karla-Anthony’ego Townsa. Jazz z kolei pozostają bardzo intrygującym zespołem, bo oni też mają fajną grupę młodych zawodników, w tym świetnego Rudy’ego Goberta i powracającego po kontuzji Dante Exuma. Czekam również na kolejny rok rozwoju Derricka Favorsa, który – o czym łatwo zapomnieć – został wybrany ledwie jeden numer za… Evanem Turnerem w drafcie w 2010 roku.

[Adrian] W ostatnich zestawieniach Utah ląduje nawet na 3 miejscu na Zachodzie. Podoba mi się ich gra obronna, podoba mi się ich duży potencjał, ale aż tak wysoko? Pozyskali 3 weteranów w osobach Hilla, Johnsona i Diawa, ale żeby stać się 3 siłą Zachodu? To będzie mieszanka talentu i doświadczenia z defensywnie nastawionym trenerem – też ich widzisz na 3 miejscu jak ESPN? A co do Pelikanów – ciekawią mnie dwie sprawy, a właściwie dwaj nowi zawodnicy – Solomon Hill oraz Terrence Jones. Pierwszy ma wreszcie wywalczyć sobie miejsce w wyjściowym składzie, a drugi to zawodnik z olbrzymia kartoteką u lekarza, a przecież Pelikany bez niego mają szpital w każdym sezonie.

[Timi] Jazz mogą powalczyć o przewagę parkietu w pierwszej rundzie, ale i tu będzie im bardzo ciężko, a co dopiero zająć trzecie miejsce na Zachodzie. Powiem tak – lubię ich za styl i kilku zawodników (Gobert, Hood, Favors), ale nie widzę tam aż tak ogromnego potencjału, by mogli wejść do topu swojej konferencji. Pelicans natomiast chyba słono przepłacili Hilla, który mnie akurat kompletnie nie przekonuje, podczas gdy Jones właśnie dostał fajny kontrakt (dla drużyny fajniejszy) i trzymam kciuki, żeby się odbudował, bo liczyłem gdzieś po cichu, że może to Celtics wyciągną do niego rękę w tym offseasonie.

[Adrian] Jones bardzo fajny zawodnik, który jednak chyba ma już po karierze. Jego przypadłości neurologicznej nie można wyleczyć, można tylko jej zapobiegać i profilaktycznie dozować leki. To w każdej chwili może powrócić bez symptomów. Szkoda go – bo zapowiadał się świetnie. Gdyby był zdrowy i nie miał tych problemów, to przywitałbym go w Bostonie z przyjemnością. Co do Utah – oni chyba największy potencjał mają podobnie jak my na ławce trenerskiej. Skład to jedno, ale człowiek, który umie to ogarnąć i tak zbudować defensywę jak my czy oni to skarb.

[Timi] Obrona to jedno, ale potrzeba jeszcze ataku – Stevens niestety od początku swojej pracy w Bostonie ma z tym problemy, choć z każdym sezonem jest coraz lepiej, a w tym poprzednim to już w ogóle powinno być świetnie, tyle tylko, że my byliśmy bodajże najgorzej trafiającym zespołem z OTWARTYCH pozycji w całej lidze. Dodatkowo, brakuje w Utah porządnego rozgrywającego i nadal nie przekonuje mnie Gordon Hayward jako pierwsza opcja, tym bardziej w drużynie, która według niektórych miałaby być w top3 na Zachodzie.

[Adrian] To na koniec inne dwie zagadki. Lakers i Minnesota – dwie bardzo młode ekipy. Wydaje się, że dużo lepszy powinien być zespół Wilków, ale… Z LOLków można się śmiać, a nawet powinno z tego kontraktu dla Mozgova – jednak mają tam naprawdę sporo talentu. Zestawiłem te dwie drużyny razem – bo coś mi mówi, że Lakers mogą trochę nas zaskoczyć i nie będą chłopcem do bicia tak bardzo jakbyśmy chcieli.

[Timi] A ja się nadal będę z LAL śmiał, bo ich zespół zupełnie mnie nie przekonuje, a nie zapominajmy, że na stanowisku trenera będą mieli debiutanta Waltona, przed którym znacznie trudniejsze zadanie, bo teraz nie będzie miał już do dyspozycji zawodników mistrzowskiego kalibru. Wolves z kolei mają Townsa i to im wystarczy do tego, by pozostać jedną z najbardziej perspektywicznych drużyn w lidze, choć znów możemy wrócić do tematu Thibsa i tego, czy to rzeczywiście odpowiedni coach dla takiego młodego zespołu.

[Adrian] Waltona który radził sobie lepiej z drużyną niż Kerr po powrocie, nie jest to moja opinia (choć się z nią zgadzam) ale wielu komentatorów NBA. Teraz dostanie duże pokłady talentu i kilku doświadczonych zawodników. No i nie zapominajmy, że oni tam mają wielką ochotę na wielką gwiazdę i są w stanie rzucić swoje młode talenty w wymianach. Sytuacja kadrowa w LAL teraz jest bardzo przyszłościowa, ale jedna wymiana i… Choć ja bym na ich miejscu jednak oparł swoją przyszłość o trio Russell/Ingram/Randle – moim zdaniem ich sytuacja jest lepsza niż Filadelfii, a niewiele mniej perspektywiczna niż Minnesoty.

[Timi] OK, ale na razie pośmieję się dalej, że nastały takie czasy, gdy Lakers zgarniają z rynku Timo Mozgova, a Al Horford sam z siebie wybiera Boston. Widzę w Los Angeles talent, ale na przykład taki D’Angelo Russell to dla mnie cały czas przereklamowany młodziak, który na dodatek wydaje się nie mieć zbyt dobrze poukładane w głowie. Ingram to też na razie melodia przyszłości i zapowiada się, że w zasadzie tylko Randle ma przed sobą kolejny solidny sezon, choć już ma jakieś problemy zdrowotne. No i nie wierzę, że Mozgov, Luol Deng czy Yi Jianlian zrobią aż taką dużą różnicę w zespole, który wygrał w zeszłym sezonie 17 meczów. Plus nie zapominajmy, że jeśli Lakers chcą zachować pick w przyszłorocznym drafcie to on musi być w top3.

[Adrian] Tu masz absolutną rację, że ta mitologiczna magia mekki dla wolnych agentów jaką ponoć jest Los Angeles od kilku sezonów jest obalana. W tym sezonie ten kontrakt dla Mozgova to już gwóźdź do trumny tego mitu. Russell wyciął koledze gruby numer, ale najgłupszy w tej lidze nie jest – zresztą bardzo fajna reklama się pojawiła z nim i Simmonsem nawiązująca do tego epizodu. Pick to osobna kwestia, zawsze powtarzamy, że i tak na końcu jest losowanie a najsłabszym zespołem w lidze nie będą, a nawet gdyby byli to i tak mogą poza Top3 wypaść. Poza tym, oni ten pick i tak stracili, bo w 2018 roku on jest niechroniony, dodatkowo wytransferowali też kolejny pick do Orlando – więc najprawdopodobniej w 3 lata wybierać będą tylko raz. Najbliższy draft obfituje w rozgrywających a tych już tam nie potrzeba, mogą kombinować żeby stracić wreszcie ten pick i wybierać w 2018 spośród zawodników na inne pozycje.

[Timi] Nie wiem, jak oglądałem filmiki z treningów podczas zgrupowania kadry – czego to się nie robi dla kilku zagrań Marcusa Smarta, który swoją drogą też ma swoje za uszami, tu flop, tam kolejna dziwna fryzura – to samo podejście Russella, jego nastawienie, mowa ciała sprawiają, że ja naprawdę nie potrafię przekonać się do tego zawodnika, któremu na dodatek sam fakt, że trafił do Los Angeles zrobił chyba trochę krzywdę. Natomiast co do picku to niekoniecznie, bo jeśli zachowają pick teraz to na pewno oddadzą pick w 2018 roku do Sixers, ale już w zapisie transferu z Magic jest, że jeśli zachowują ten pick w przyszłym sezonie to do Orlando nie trafia wybór w pierwszej rundzie, ale dwa wybory w drugiej (w drafcie 2017 i 2018) – i dlatego zachowanie picku w przyszłorocznym drafcie opłaci im się chyba nieco bardziej.

[Adrian] Możliwe, że zwyczajnie negatywnie sie do niego nastawiłeś. Cokolwiek by nie zrobił, to i tak na razie jest u Ciebie na cenzurowanym. Co do picków – kosmiczne zamieszanie. Poszperałem w 2012 roku, gdy były one rozsyałane po świecie i dość zaskakujące fakty. Bo pick jaki dostało Orlando jest w 2017 i 2018 możliwy do wykorzystania gdy będzie  w przedziale 6-30. Phila ma 1-3, czyli Lakers teoretycznie realizują go tylko w przedziale 4-5, ale nie można realizować picków rok po roku, a to znaczy, że jest spory galimatias. Pick jaki ma Phila jest wcześniejszy bo z 2015 draftu, natomiast Orlando jest na nadchodzący. Przpis mówiący o tym, iż nie można wymieniać picków na więcej niż 7 lat do przodu stawia Orlando w niekorzystnej sytuacji, bo mogą brać ten pick tylko do 2019 roku. Tylko gdy go dostawali nie było zapisu o przemianie go w drugorundowe, dodatkowo dostali ten pick wcześniej niż Phoenix (które później wysłało go do Phili). Wcale nie jestem przekonany, że źródło z którego obaj korzystamy opisujące przyszłe wybory ma w tej sytuacji całkowitą rację. Jestem strasznie ciekawy czy rzeczywiście oni ten pick wtopią, czy też mamy do czynienia z jakimś precedensem.

[Timi] Od początku uważam go za przereklamowanego gościa i na razie nie daje żadnych powodów, by myśleć inaczej, natomiast to jest już problem Lakers. A co do picków to myślę, że nie ma znaczenia, który pick został wysłany wcześniej, liczy się to, jakie dokładnie te picki były wysyłane – do Suns trafiły w 2013 i 2015 roku, natomiast do Magic w 2017 roku (wszystkie zasady zostały spełnione), ale cała sytuacja wynika z powodu protekcji, wszystkie źródła mówią o tych dwóch pickach z drugiej rundy zamiast jednego z pierwszej, jednak rzeczywiście nigdzie – szczególnie u Larry’ego Coona – nie znalazłem potwierdzenia, więc warto monitorować tę sytuację.

[Adrian] Na sam koniec organizacja, która już w zakończonym sezonie zrobiła mega niespodziankę – PORTLAND. Nie odszedł nikt istotny dla ich rotacji, a zyskali dwóch zawodników, którzy mogą pchnąć ich na jeszcze wyższy poziom. Evan Turner to zawodnik na niskie pozycje jaki im brakował – wiemy, że może grać wszędzie i być od wszystkiego, a Ezeli… Tu mam problem, bo jego zdrowie to osobny temat na rozprawkę medyczną – już zanotował kontuzję, choć jeszcze nie rozpoczął się nawet obóz przygotowawczy. Jednak jeśli w sezonie będzie zdrowy to Portland może być mordercą faworytów na Zachodzie.

[Timi] Od lat jeden z moich ulubionych zespołów po Celtics, głównie za sprawą Brandona Roya, a teraz głównie dzięki barwnej osobowości Evana Turnera, któremu naprawdę życzę jak najlepiej i dlatego będę mocno ściskał kciuki za Trail Blazers, którzy już w zeszłym sezonie grali nadspodziewanie dobrze, a tak jak mówisz – wielkich strat nie zanotowali, a nawet się wzmocnili, przy czym rzeczywiście dużo zależy od Ezeliego, bo to głównie pod koszem Blazers mieli największe braki, a zdrowy Ezeli może okazać się brakującym elementem.