Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Tydzień zaczął się nam od informacji, że Ray Allen rozmawiał z Bostonem o swoim powrocie na parkiety NBA. Ciekawe i jednak dość zaskakujące. Odszedł w atmosferze w jakiej odszedł, ale prawda też taka, że nie wiemy do końca jakie były powody. Zaskoczę pewnie wielu kibiców Celtów, ale ja byłbym na tak z bardzo prostego powodu – nie można wyobrazić sobie lepszego grającego trenera do rzutów za 3 punkty dla Smarta, Browna i Huntera. Czysty pragmatyzm.
[Timi] Trochę to przypomina sytuację z 2007 roku, kiedy Allen dopiero co sformował Big Three, a Danny próbował wtedy wyciągnąć z emerytury… Reggie’ego Millera. Tymczasem choćby nasza ankieta udowadnia, że wielu kibiców rzeczywiście z chęcią zobaczyłoby powrót Raya do Bostonu – i takie głosy w większości dochodzą także z USA. Ja też byłbym na tak, ale jest jedna ważna przeszkoda, bo gdzie znaleźć miejsce w i tak sporych już rozmiarów składzie? Jeśli mają iść transfery, które to miejsce zrobią to kandydatura Allena – który mimo dwóch lat poza NBA i tak jest pewnie w lepszej formie niż niejeden zawodnik – na pewno jest warta rozważenia.
[Adrian] Ja cały czas liczę na jakieś transfery, bo wciąż uważam, że jednak mamy za dużo młodych w składzie i to wcale nie jest dobre nawet dla ich rozwoju. Taki Allen jest dla rotacji wart więcej niż dziesięciu Jacksonów, a może nawet piętnastu. Trzeba też pamiętać, że wciąż mamy dwa picki Nets na nadchodzące Drafty – więc jeszcze przynajmniej dwóch mega utalentowanych zawodników może tu trafić. O innych pickach na 2019 rok nie ma nawet co wspominać. Potrzebni są nam mentorzy dla naszej młodzieży i to potrzebni od razu. Przyszedł Al Horford, ale taki Allen dla zawodników na niskich pozycjach to byłby skarb.
[Timi] Mam nadzieję, że w nowym CBA dojdzie do korzystnych dla nas zmian, bo już coś się mówi o dodatkowych miejscach w składzie choćby dla graczy z D-League czy poszerzeniu tego maksimum, które na chwilę obecną wynosi 15. Ale to prawda, w zespole mimo wszystko cały czas brakuje weteranów, podczas gdy co roku dochodzi do nas coraz więcej młodzieży i rzeczywiście w kolejnych latach to nadal młodzież będzie chyba w przewadze.
[Adrian] Przypomniał mi się niedawny pomysł Cubana z Dallas, który chce rozszerzyć Draft. Ja jednak mam nadzieję, że to nigdy nie nastąpi, bo 2 rundy to wystarczająco – lepsze jest wrogiem dobrego. Tym bardziej, że już teraz są kłopoty w wielu organizacjach z pomieszczeniem zawodników, którzy grają też w D-League. Ta propozycja z dodatkowymi miejscami w składzie dla zawodników z NBA D-L to sensowny kompromis. Takie 2-3 miejsca dla nich powinny być, no niech będą 2 miejsca dla zawodników grających głównie w tamtych rozgrywkach.
[Timi] Jasne, tym bardziej, że D-League spełnia po prostu coraz większą rolę i też chyba coraz więcej klubów chce mieć tam swoje kluby partnerskie, wydaje mi się, że od przyszłego sezonu znów kilka drużyn powiększy D-League i będziemy mieli kilka kolejnych zespołów afiliacyjnych.
[Adrian] Warto też wspomnieć, że poziom D-League wcale nie jest już tak słaby. Ilość zawodników z NBA czy to rookie, czy nawet weteranów jest coraz większa. Kiedyś to jednak była zsyłka dla najmniej perspektywicznych, teraz to zwyczajne zaplecze, gdzie zawodnicy często rotują między drużynami. Myślę, że z roku na rok poziom i prestiż tych rozgrywek będzie wzrastał i warto podać im pomocną dłoń, nie tylko na poziomie poszczególnych zespołów, ale też systemowo.
[Timi] Jedyna sprawa – kontrakty, bo zawodnicy tam grający wciąż zarabiają orzeszki w porównaniu z tymi, co dzieje się teraz w NBA. Z jednej strony to kwestia zrozumiała, no bo jednak z nazwy jest liga na rozwój, ale z drugiej strony jeśli chcemy podnieść jej poziom i zapewnić młodszym zawodnikom rywalizację solidnych zespołów to warto pomyśleć o tym, by nieco podnieść fundusze – a skoro właściciele wydają tyle na pojedynczych zawodników to może uda się ich zachęcić do tego, by wspierali także finansowe afiliacje swoich klubów? Zobaczymy, ale myślę, że na pewno kwestia D-League będzie całkiem ważną podczas negocjacji nowego CBA.
[Adrian] Trochę złego obrotu nabiera sprawa Abdel Nadera. On i zawodnik naciskają na kontrakt, a ponoć przed draftem była umowa, że Boston go wybierze z myślą o jego jednorocznym pobycie w D-League. Jeśli nic się nie wyklaruje w tej sytuacji, to być może stracimy prawa do niego – a to byłaby wielka szkoda. W Summer League zaprezentował się naprawdę dobrze i taki Brooklyn dałoby mu umowę od ręki.
[Timi] Rzeczywiście były takie raporty, ale agent Nadera jeszcze w trakcie ligi letniej wszystkiemu zaprzeczył i chyba wiedział, co robi, bo jego klient zaprezentował się na tyle dobrze, że ja się nie dziwię Naderowi – zainteresowanie nim na pewno wzrosło, podejrzewam że na stole ma co najmniej kilka bardzo dobrych ofert z klubów europejskich, a być może także kilka klubów NBA jest zainteresowanych. Szkoda byłoby go stracić, ale poczekajmy na to, jak rozwinie się sytuacja.
[Adrian] Jaylen Brown zrezygnował z numeru Rondo z jakim grał podczas Summer League i wybrał numer Sullingera. Będzie w NBA grał z 7. Ja się cieszę, bo mój synek ma słabość do cyfry 7 i zawsze kibicował Jaredowi a teraz będzie miał nowego ulubieńca.
[Timi] Dziewiątka i tak będzie zajęta, bo przejął ją Demetrius Jackson, ale miejmy przede wszystkim nadzieję, że ta siódemka okaże się szczęśliwa dla Browna i zrobi on większą karierę w Bostonie niż ostatni, który nosił trykot z tym numerem. Jestem również ciekaw, czy jest ktoś w Polsce, kto miał bostońską koszulkę Dee Browna, który także grał z #7 – teraz wystarczy wyciągnąć ją z szafy i kibicować Jaylenowi.
[Adrian] Fajna informacja odnośnie naszego Jaylena Browna jeszcze z nocy Draftu – a w sumie to nawet dwie. Brown na Drafcie z Diallo rozmawiał po francusku a z Hernangomezem po hiszpańsku i obaj byli mocno zaskoczeni jego poziomem znajomości obcego języka. Druga wiadomość to konsternacja Thona Makera gdy Jaylen zapytał mu się o jego prawdziwy wiek.
[Timi] Te rozmowy w zagranicznych słówkach robią wrażenie, choć nie powinny z drugiej strony aż tak dziwić, jeśli weźmiemy wszystkie te raporty sprzed draftu, dzięki którym dowiedzieliśmy się, jakim człowiekiem jest Brown prywatnie – a on jest wiedzożercą, chłopakiem niezwykle oczytanym, inteligentnym i szybko się uczącym. A to pytanie do Makera wymagało dużej dozy odwagi, szkoda w sumie, że filmik z tej sytuacji urywa się tak szybko.
[Adrian] Wszystko się zgadza, tylko czasami słyszymy jak bardzo inteligentny jest jakiś zawodnik, a potem wychodzi, że może i owszem on odstaje poziomem swoim, ale od innych koszykarzy a nie od powiedzmy średniej krajowej. Tym bardziej cieszę się, że trafił nam się taki rodzynek. Każdy tak nastawiony do życia „hardworker” odnosi sukces – tym bardziej, że jego podstawą jest niesamowity talent, który nie trafia się zbyt często. Sprawa Makera śmierdzi coraz bardziej – skoro już zawodnicy mają poważne wątpliwości.
[Timi] No tak, ale z drugiej strony przez te choćby językowe zainteresowania Browna zdarzyły się przed draftem głosy, że u niego koszykówka wcale nie jest na pierwszym miejscu, które jednak uważam za kompletnie nietrafione i mam nadzieję, że Jaylen udowodni to już w pierwszym sezonie. A co do Makera to Bucks już raz zaryzykowali z Giannisem i bardzo im się opłaciło, więc kto wie, czy znów nie będą mieli nosa, choć nie wydaje mi się, by Maker cokolwiek zdziałał w NBA już w przyszłym sezonie.
[Adrian] Bucks kilka razy już ryzykowali – przypomnę, że niedawno z 6 pickiem wybrali chińczyka Yi Jianlian. Zaryzykowali też z wymiana Knighta na MCW i z maksymalnym kontraktem dla Monroe, który teraz jest do wzięcia za ponoć byle jaki pick z pierwszej rundy. Ogólnie to oni z 10 pickiem, czyli takim jak Maker wybierali całkiem niedawno Jimmera Fredette czy Brandona Jenningsa. Wszyscy już poza Bucks. Warto chyba też przypomnieć, że Bucks swego czasu wybrało Dirka Nowitzkiego, dołożyli jeszcze jakiegoś zawodnika i zaryzykowało wymianę na Roberta Taylora wybranego przez Dallas z 6 pickiem. Kurcze – temat Bucks wybiera zawodnika to temat rzeka.
[Timi] No i historia pokazuje, że poza Giannisem raczej szczęścia dużego nie mają, ale ja i tak uważam, że najgorsza ich ostatnio decyzja to ten kontrakt maksymalny dla Monroe. Przecież oni jeszcze dwa sezony temu mieli jedną z lepszych formacji defensywnych w lidze i nie bez powodu to się zmieniło po dojściu Monroe. Troszeczkę się martwię, gdy pojawiają się kolejne plotki o tym, że ten jest na wylocie z Milwaukee i być może C’s powinni być zainteresowani, ale to się chyba na całe szczęście nie stanie.
[Adrian] Maksymalny kontrakt dla Monroe to historia na wielu płaszczyznach. Wtedy był maksymalny, teraz jest 10 mln poniżej maksa dla zawodnika z jego doświadczeniem. Defensywa Monroe – w nią wierzył chyba tylko zarząd Bucks. Choć nie wiem jak Ciebie, ale mnie strasznie ciekawi sprawa – jakby Monroe wyglądał pod Stevensem. Gdyby była możliwość sprawdzenia tego bez żadnych konsekwencji przez jeden sezon… Ja bym chciał zobaczyć go w schematach Brada. No ale to sie nie stanie.
[Timi] Ale te konsekwencje na pewno by były, sprawdzić to my byśmy go mogli, gdybyśmy zaraz zaczynali na przykład sezon 2014/15, ale nie teraz – poza tym widzieliśmy już, jak wygląda słaby obrońca pick-and-roll u Stevensa i ten naprawdę ma małe pole do popisu, jeśli gracz po prostu nie ogarnia – wychodzi zbyt wysoko, wraca zbyt wolno i naprawdę nie wiem, kto robi to gorzej: Monroe właśnie czy może jednak Sully.
[Adrian] Wracamy na salony NBA, bo w nowym kalendarzu znowu jesteśmy w rozpisce na Christmas Day i to zagramy z odwiecznym rywalem. Knicks jeszcze sezon temu była kpiną, ale chyba samo NBA czuje, że nadchodzą lepsze czasy w MSG. Rose/Melo/Porzingis – będzie się z kim bić w Święta.
[Timi] Powiem tak – nie byłbym taki pewny, że będzie z kim, bo jeśli Rose dotrzyma do Świąt bez kontuzji to będzie bardzo dobrze, tego mu zresztą życzę i podobnie ma się sprawa z kolanami Melo, a i Porzingis nie był zdrowy przez cały debiutancki sezon. Tak czy siak, to jest świetna informacja, bo w ten dzień gra zazwyczaj tylko dziesięć zespołów i bardzo dobrze jest widzieć wśród nich Celtics – ja już nie mogę się doczekać, bo za czasów Big Three to zawsze była kapitalna sprawa. To teraz tylko ciekawe, ile meczów w telewizji ogólnokrajowej dostaniemy.
[Adrian] Kalendarz zostanie pewnie ogłoszony oficjalnie już za kilka dni, ale jakoś jestem spokojny o ilość naszych meczów w ogólnokrajówce – będzie sporo, bo już w poprzednim sezonie były korekty na naszą korzyść. Wszyscy widzą w nas zespół z Top3 Wschodu a taka drużna musi dostać sporo spotkań w TV. A co do meczów NYK w Święta – ponoć to właśnie konfrontacja Bostonu z Knicksami będzie otwierać ten dzień w transmisjach.
[Timi] No i rzeczywiście jest ich sporo, bo aż 22, co jest skokiem aż o 13 w porównaniu do ubiegłego sezonu. W końcu wracamy na medialną mapę NBA! Dość powiedzieć, że tych spotkań w TV ogólnokrajowych mamy więcej niż choćby Toronto Raptors, czyli drugie miejsce na Wschodzie i finalista konferencja w zeszłym sezonie.
[Adrian] Warto też zauważyć, że Boston w ogólnokrajówce jest w najważniejsze amerykańskie dni w roku. Christmas Day, Super Bowl Day, MLK Day… Sporo tego – Boston stał się nie tylko jednym z najważniejszych zespołów Wschodu, ale też „fun to watch” po przyjściu Greena i Browna, co dostrzegli szefowie telewizji ogólnokrajowych. Wszyscy wierzą w Stevensa.
[Timi] Boston był fun to watch nawet przed Greenem i Brownem, a ich dojście powinno zagwarantować nam trochę więcej efektownych wsadów podczas meczów – ale myślę, że większą rolę przy decyzjach ligi odegrały po prostu te bardzo dobre mecze przeciwko największym tej ligi, kiedy to nieco większa publiczność mogła ich dostrzec, jak choćby wtedy, kiedy pokonywali Warriors w ich hali. Zresztą jak sam wspomniałeś, już w zeszłym sezonie były te korekty na naszą korzyść i tych meczów nam dokładali.
[Adrian] ESPN Insider twierdzi, że mamy jeden z najłatwiejszych kalendarzy w NBA o ile faktycznie nie najłatwiejszy. Coś w tym jest – bo ciekawiła mnie sprawa meczów z Bulls. Mają ciekawy skład, nie będą chłopcem do bicia, ale muszą się zgrać – więc chciałem grać z nimi w listopadzie i grudniu – tymczasem dwa mecze z nimi gramy na przełomie października/listopada.
[Timi] A ponoć to… Nets mają najtrudniejszy, więc mam wielką nadzieję, że ESPN Insider się tym razem nie myli, a Celtowie nauczeni już doświadczeniami poprzednich sezonów nie zawiodą nas w meczach ze słabiakami. Oj, byłoby idealnie, gdyby udało nam się zająć miejsce w topie Wschodu i mieć przy okazji najwięcej szans na #1 pick.
[Adrian] Skoro już zaczepiłeś temat przyszłorocznego wyboru Nets. Straszne zmiany w mockach przyszłorocznego draftu. Jeszcze niedawno kilku zawodników miało niekwestionowaną pozycję w Top5, a teraz większość zawodników w Topie Draftu to rozgrywający. Gilles, Tatum, Jackson pospadali w rankingach a przebili się Smith, Fultz, Ball czy Fox. Dość niespotykana sytuacja przed startem NCAA. Nie przypominam sobie aż takich roszad w offseason. Przyglądałeś się już tej klasie – typujesz kogoś do #1?
[Timi] Mimo wszystko wciąż stawiam na Gilesa, ale poczekajmy na to, jak ci zawodnicy będą prezentować się w NCAA, niemniej to wszystko zapowiada się bardzo ciekawie – a nie jest też powiedziane, że Danny nie postawi na rozgrywającego, bo przecież Smart cały czas pracuje nad swoim playmakingiem, a Thomas jest jednak wolnym agentem za dwa lata – no ale to może temat na kolejny tygodnik gdzieś za kilkanaście miesięcy ;)
[Adrian] LBJ dostał nowy kontrakt i w tym sezonie zarobi 33,3 mln. To nie tylko najwięcej w obecnym sezonie, ale przebił tym kontraktem samego Jordana, który swego czasu w Chicago dostał za sezon 33,1 mln. Sporo wody w Wiśle upłynęło nim sie to stało, ale jeden z finansowych rekordów NBA padł. Co warto podkreślenia – LBJ pierwszy raz w karierze dostał maksymalny kontrakt.
[Timi] I w sumie lepiej to wygląda, że najlepiej zarabiającym na sezon zawodnikiem NBA jest jednak LeBron James, a nie Mike Conley, jak to było na początku tego lata.