#23 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Kelly Olynyk bez przedłużenia umowy w tym offseason. Dla mnie żadne zaskoczenie. Gdyby Danny teraz dał mu umowę zablokowałby sobie szanse na jeden kontrakt dla kogoś na poziomie 30 mln, a co za tym idzie wywiesiłby białą flagę na rynku FA.

[Timi] Mam dokładnie takie samo zdanie – poza tym w razie co i tak w przyszłym roku będziemy mieli do czynienia po prostu z wolną agenturą naszego Kelly’ego, więc tak czy siak będzie można wyrównać każdą ofertę – a nie oszukujmy się, Olynykowi na pewno ktoś dużo by sypnął, gdyby był wolnym agentem w roku i gdyby DeAndre Jordan nie dawał się nabierać na pompki tak łatwo. Kanadyjczyk przed tamtym urazem grał naprawdę dojrzały basket i nie bez powodu już kolejny sezon był jednym z najlepszych w drużynie pod względem +/-.

[Adrian] Mnie ciekawi sprawa jego zdrowia – czy Kelly zagra wreszcie zdrowy cały sezon? Olynyk kosztować musi z prostej przyczyny – jest centrem, który wprawdzie ma swoje wady, ale jego 40% skuteczności zza łuku w dzisiejszej koszykówce jest wielkim plusem. Dodatkowo w 3 roku gry poprawił obronę i to do tego stopnia, że jestem ciekawy jak będzie wyglądał teraz. Mam też nadzieję, że dużo nauczy się od Horforda, bo przecież do tej pory KO był poniekąd w naszej drużynie samoukiem – nie było od kogo podpatrywać i z kim trenować. To powinien być dla niego naprawdę przełomowy sezon.

[Timi] Ale on w trzech poprzednich sezonach stracił łącznie mniej więcej tyle samo meczów, co Sully choćby w swoim debiutanckim roku, więc z tym jego zdrowiem nie jest wcale tak źle – poza tym raz było nieszczęśliwe skręcenie kostki, teraz ten nieszczęsny DeAndre Jordan, który akurat tak spadł ze swoją masą, że doszło do bolesnej dla Olynyka kontuzji. Pewne jest to, że rzeczywiście bardzo mało jest takich podkoszowych jak on, a ze swoim rzutem Kelly naprawdę dużo Celtom daje i oby dalej dawał, bo jednak to Sully się z tym teamem pożegnał.

[Adrian] Nie chodzi mi o jego podatność na kontuzje – bo jak zauważyłeś zawsze to był pech, ale o to, że te kontuzje zawsze przytrafiały się w najmniej oczekiwanym momencie. Kelly zawsze wolno wchodzi w sezon – gdy juz złapał rytm i grudzień miał dobry, a w styczniu notował te 12 pkt i 5 zb (w 23 minuty, czyli 18,8 pkt i  7,8 zb w per36), oraz 48% za 3 punkty to w lutym pech i praktycznie koniec sezonu. Teraz też na obozie przygotowawczym nie będzie jeszcze pewnie dopuszczony do treningów na pełnych obrotach i jego wejście w sezon znowu sie opóźni. No ale teraz to już liczą się tylko mecze w PO.

[Timi] To teraz to wejście w sezon się opóźni, ale miejmy nadzieję, że bogowie koszykówki policzą mu to opóźnienie i w trakcie sezonu już żadnych przykrych niespodzianek – no bo jeśli rzeczywiście Kelly miałby rozkręcać się z każdym miesiącem to najlepiej będzie, jeśli swój najlepszy w karierze basket zagra w kwietniu/maju, a tym lepiej dla niego, że to wtedy będzie najprawdopodobniej decydowała się wysokość jego kolejnej umowy.

[Adrian] O ile Kelly będzie nadal w Bostonie w kwietniu. Nie wierzę, że Danny nie będzie szukał wymiany, a wtedy Olynyk może być jednym z elementów tego pakietu. Gdyby w grę wchodził jakiś topowy zawodnik, to Danny zwyczajnie wybierze szybką drogę do sukcesów. Tym bardziej, że Olynyk do tej pory był jedynym wysokim punktującym sensownie zza łuku, a teraz jest jednak już Horford. Poniekąd przyjście Horforda sporo zmieniło w postrzeganiu naszych zawodników, którzy do tej pory wydawali się niezbędni ze względu na system gry Stevensa.

[Timi] Jasne, może tak być, ale z drugiej strony Horford dopiero w ostatnim sezonie zaczął częściej rzucać zza łuku , trafiając 34 procent tych trójek – jest dobrze, zapewne będzie lepiej (z dobrych źródeł wiem, że Horford przechodzi ostatnio treningi mające na celu głównie zyskanie powtarzalności przy rzutach z dystansu), ale jednak Olynyk na razie dał się poznać jako znacznie pewniejsza opcja na obwodzie.

[Adrian] Zgadzam się, bo Kelly od początku rzucał zza łuku na dobrym procencie, a teraz już to robi na bardzo dobrym. Jeśli jakiś zawodnik ma serię 30 -35 meczów gdzie odpala po 3 „trójki” na spotkanie na 47% to jest to bardzo łakomy kąsek dla każdego. Dlatego nie zdziwię się jak będzie wywoływany do większości wymian do jakich będzie sie przymierzał Danny. Co ciekawe – w poprzednim sezonie Olynyk najsłabiej wyglądał ze słabymi zespołami – z zespołami dobrymi, on notował najlepsze swoje występy.

[Timi] No to wszystko prowadzi do tego, że Olynyk będzie rozkręcał się z każdym miesiącem, a swoją najlepszą koszykówkę życia zagra w fazie play-off, bo przecież tam większość drużyn to zespoły co najmniej solidne. Ja mimo wszystko wolałbym go nie oddawać, choć to też zależy od wymiany – ale naprawdę trudno byłoby znaleźć kogoś, kto mógłby go zastąpić.

[Adrian] Przeczytałem właśnie drugi artykuł w amerykańskim necie o głębokości składu Bostonu. No i znowu muszę się nie zgodzić z amerykańskimi pismakami. Wzmocniliśmy się Horfordem, ale pod koszem nadal mi brakuje dobrze punktującego PFa. Bardzo doceniam to co robi na parkiecie Amir, ale… Chciałbym jeszcze jakiegoś weterana, a może uda się zrobić wymianę – trafi do nas dobrze zbierający i potrafiący szarpnąć w ataku zawodnik.

[Timi] Głębokość składu jest, bo nie wiem, ile jeszcze drużyn ma taki problem z ilością zawodników jak my, ale rzeczywiście nadal brakuje jeszcze jednego ogniwa pod koszem – no chyba, że Jonas zamierza utrzymać taką formę jak w tegorocznej fazie play-off przez cały kolejny sezon, choć na to szanse są raczej małe. No ale coś z tą nadwyżką graczy wypadałoby zrobić, dlatego może uda się spakować kilku do jednej paczki i rzeczywiście tę wymianę zrobić?

[Adrian] Zawodników mamy dużo, ale jednak połowa składu to nadal koszykarskie dzieciaki. Być może i na to liczę, ktoś będzie szukać właśnie młodych zawodników. Young, Jackson i Bentil za weterana? Pozorna strata, ale większość z nich i tak będziemy musieli zwolnić w październiku.

[Timi] Dokładnie, dlatego jeśli dałoby coś takiego zrobić to Ainge powinien na to iść – wszak jeśli wciąż będzie za dużo zawodników na umowach to będą zwolnienia, a kasa tak czy siak będzie musiała zostać wypłacona i zostanie jej zapis w księgach na przyszły sezon. Ja naszą młodzież bardzo lubię, ale też trzeba sobie jasno powiedzieć, że w tym momencie naszym celem jest co najmniej awans do drugiej rundy fazy play-off, a w tym bardziej jednak pomogą doświadczeni weterani, a nie młodsi zawodnicy szukający dopiero tego doświadczenia.

[Adrian] Klubowym kolegą naszego Yabu w Szanghaju został właśnie Jimmer Fredette. Co ciekawe jego kontrakt to tylko 1 milion, a to znaczy, że Yabu zarabia 50% więcej. Chyba zaskoczenie, że rookie ma o tyle większy kontrakt od dość uznanej marki jaką jest Jimmer. W NBA nie dał rady, ale w Chinach może notować potworne ilości punktów. Jedynie martwi mnie, że Jimmer jest bardzo słabym asystującym i Yabu będzie miał ciężej.

[Timi] Czy ja wiem, czy on ma nawet dość uznaną markę? Journeyman się z niego trochę zrobił, nigdzie nie zagrzał miejsca na dłużej i ledwie po kilku latach już przenosi się do Chin, bo w NBA chętnych raczej nie ma – znamienne jest zresztą to Twoje porównanie kontraktów jego i Yabu. Ale mówiąc szczerze to nie byłem zadowolony z tej informacji, bo w teorii jest to fajne wzmocnienie dla Rekinów, jednak w praktyce Fredette będzie po prostu zabierał posiadania naszemu Yabusele.

[Adrian] Jimmer tak naprawdę nigdy nie dostał szansy – to typowy strzelec, ale takiego trzeba umieć wkomponować w ławkę. Jako lider? No może w Chinach, choć to wcale nie jest tak słaba liga jak się sądzi. Mnie bardzo ciekawi i chyba kilka meczów Sharksów obejrzę, żeby zobaczyć jak Yabu sobie radzi z wyższymi zawodnikami, bo tam gra sporo naprawdę wysokich facetów. Będzie dominował oczywiście siłą, ale żeby nie pchac się na blok od gości 7’2 będzie musiał jednak mocno popracować na treningach.

[Timi] Jak czas pozwoli to będziemy mogli zdawać może nawet jakieś małe raporty z jego występów i poczynań w Chinach, bo to naprawdę może być bardzo fajny dla niego czas na rozwój. A dodanie Jimmera może mieć też wpływ na jeszcze jedną rzecz – Sharks w zeszłym sezonie nie byli w fazie play-off, a tu mają już kilka wzmocnień i chyba przyjdzie nam poczekać na powrót Yabu do USA odrobinę dłużej.

[Adrian] Oj chyba Jimmer to za mało. Do tej pory mieli AJ Princa, który notował po 30 punktów na mecz. O sile zespołów stanowią zawodnicy z Chin, bo obcokrajowców można mieć 2, a maksymalnie 3 i to na pewnych warunkach. Najlepszy zespół po rundzie zasadniczej w zeszłym sezonie miał w składzie Lestera Hudsona (którego wybraliśmy w 2009 roku w drafcie pod koniec 2 rundy) oraz Randolpha Shavlika – nasi starzy znajomi, ale żadne wielkie gwiazdy. Zespół Sihuan który wygrał całą ligę w składzie ma dwóch amerykanów, którzy nawet w Drafcie nie zostali wybrani do NBA. Liga chińska startuje w tym samym czasie co NBA – więc jeszcze troche poczekamy.

[Timi] No to rzeczywiście może być trochę za mało, choć tam pewnie jeszcze też kompletują składy i podejrzewam, że jeszcze kilka klubów przygarnie tę grupę zawodników, którzy nie znajdą żadnego zainteresowania na rynku wolnych agentów. A tym bardziej, że dobre występy w Chinach pomagają wrócić z karierą na dobre tory – taki Jordan Crawford w zeszłym sezonie zdobywał średnio ponad 43 punkty na mecz, miał spotkanie, gdzie rzucił 72 oczka, a teraz zagra najprawdopodobniej dla Maccabi albo Barcelony i choć nie jest to NBA to jednak mowa tutaj o dwóch bardzo silnych europejskich klubach.

[Adrian] Dobry przykład z tym Jordanem Crawfordem – notował wręcz kosmiczne statystyki punktowe, ale jego drużyna była 3 od końca, bo liczą się zawodnicy z Chin w drużynie. Ja wcale nie jestem przekonany, że Europa to powrót kariery na dobre tory… Finansowo w Chinach jest lepiej, a do NBA z Chin chyba szybsza droga bo można się załapać na uzupełnianie składu w lutym i marcu przez drużyny przygotowujące się do PO. Już nie wspominam o rynku reklamowym i marketingowym dla wybitnych zawodników jaki jest w Chinach – to jednak finansowe eldorado, dla zawodników będących poza NBA.

[Timi] Pytanie kto i o co chce walczyć – można zostać legendą w Chinach jak Marbury, a można też poszukać tego mistrzostwa w NBA jako ważna postać drużyny. Fakt faktem, że z Chin można jeszcze w tym samym sezonie wrócić do NBA, ale Crawford mimo wszystko nie wrócił, dlatego teraz spróbuje inną drogą, grając w silnym klubie europejskim, gdzie na pewno nie będzie notował 43 punktów na mecz, lecz być może postara się nieco bardziej o wyniki drużyny – a przecież kto jak nie my wiemy, że on potrafi być wartościowym graczem.

[Adrian] No rzeczywiście – Stevens zrobił z niego sensowne ogniwo drużyny. Tylko jak trafił do GSW to zapomniał o umiejętności asystowania. To dość symboliczne, że właśnie on nie wrócił, choć w Chinach notował kosmiczne mecze. Znalazło się miejsce dla Beasleya a nie dla Jordanka. On jest super zawodnikiem dla tankujących drużyn. Powinien go zatrudnić ktoś, kto idzie po wysoki wybór w drafcie – wtedy i widowisko jest, i szanse na dobry pick też są.

[Timi] Podejrzewam, że gdyby u nas nie było tak różowo na obwodzie to może i Ainge z powrotem by po niego sięgnął – wszak on tutaj grał najlepiej w karierze i myślę, że teraz byłoby podobnie. To już na pewno wolałbym powrót Jordanka niż na przykład Vona Wafera, którego pamiętam głównie z dwóch rzeczy – jedna to bójka z Delonte Westem, druga to ten epicki nietrafiony, choć celebrowany, wsad.

[Adrian] Ucichły wszystkie plotki o wielkich wymianach. To też nie zaskoczenie, bo przełom lipca i sierpnia jest czasem urlopów w NBA. No ale już za dni kilkanaście wszystko wróci do normy i poczytamy o wirtualnych mega wymianach. Najbardziej interesująca kwestia to sytuacja w Filadelfii. Będą czekac na młodego PG do kolejnego draftu, czy poświęcą Okafora, nawet tracąc troche na tej wymianie?

[Timi] Najpierw jeszcze Team USA zapewne dołoży kolejne złoto olimpijskie do kolekcji, choć rywale ze sparingów poziomem raczej tym najlepszym europejskim kadrom nie dorównywali. Wymian nie ma, szczerze powiedziawszy to nie wiem, czy coś większego się jeszcze zdarzy przed sezonem, choć chciałbym, aby Danny ten nasz problem kadrowy w jakiś fajny sposób rozwiązał i dlatego wciąż i wciąż słyszy się o naszej potencjalnej wymianie z Sixers. Colangelo wolałby już chyba raczej nieco lepsze wyniki w przyszłym sezonie, więc może skuszą się na tego Roziera?

[Adrian] No właśnie nasz Rozier… Po tym co pokazał w Summer League to chyba każdemu kibicowi Celtów, byłoby trochę smutno, że nie zagra już w naszych barwach. Pokazał się z doskonałej stron i myślę, że Filadelfia sama powinna naciskać na tę wymianę. Pewnie będa chcieli jeszcze coś do niego, bo to jednak „tylko” PG, ale ja na ich miejscu brałbym. Marzyli o Dunnie, ale Rozier to nie jest zawodnik z dużo niższej półki, o ile w ogóle z niższej. Na jego korzyśc przemawia głównie zdrowie, bo z tym nie miał problemów, a Dunn jednak kartotekę od lekarza ma obszerną. Choć jak ta wymiana nigdy się nie wydarzy, to  będę zadowolony. Okafor nie jest już dla nas najważniejszym celem, bo dziurę na C załataliśmy, a chyba warto poczekać na Zizicia.

[Timi] Jasne, że byłoby trochę smutno, bo to też jednak jest trochę „nasz” dzieciak, w tym sensie, że to Ainge postawił na niego z tą szesnastką i to tu Rozier stawia wciąż pierwsze kroki, choć potencjał już teraz pokazuje naprawdę spory i to na pewno cieszy. Wydaje mi się, że Dunn ma jednak trochę wyżej zawieszony sufit, ale tak jak mówisz – przecież nie bez powodu nie chciał przesyłać raportów medycznych do Bostonu i Phoenix.

[Adrian] Sufit może i wyżej zawieszony ma, jeszcze tylko trzeba do niego doskoczyć. Dunn może mieć ten problem, że w Wilkach nie będzie pierwszym rozgrywającym, ba… on może też nie być drugim. Tyus Jones pokazał się tak samo niesamowicie jako PG na Summer League i jest 2 lata młodszy, a Dunn grał z konieczności jako SG, ewentualnie combo i chyba taka go czeka rola w NBA. Tych kontuzji w NCAA miał sporo, stracił prawie cały 2 rok. A trzeba pamietać, że jego trenerem będzie człowiek, dla którego granie zawodnikami po 40 minut to żaden „big deal”. Gdy pozbędą się wreszcie Rubio powinien dostawać duże minuty jako trio Jones/Dunn/LaVine.

[Timi] No tak, z naszym starym znajomym Tomem w Minnesocie powraca pytanie, czy tego typu trener to rzeczywiście dobre rozwiązanie dla tak młodego zespołu – ale z drugiej strony kto jak nie właśnie takie NBA-owskie dzieciaki mają spędzać na parkiecie tyle czasu. Poza tym Thibs to poza tym sławnym już nadmiernym eksploatowaniem swoich graczy jest jednak znakomity trener, pod którym Wolves powinni rosnąć z każdym tygodniem.

[Adrian] No ja jestem przeciwnikiem eksploatowania młodych zawodników – za przykład podam Anthony’ego Davisa. Już w swoim pierwszym sezonie w NBA zaliczał mecze powyżej 40 minut na parkiecie i jeszcze nigdy zdrowego sezonu nie zagrał. Uraz goni uraz, a jak się wyleczy wpada ciężka kontuzja. Może to zbieg okoliczności, ale ja uważam, że to wychodzi nadmierne eksploatowanie młodego organizmu. Tym bardziej jak trafi sie na „hardworkera”, który już na treningach zostawia dużo więcej zdrowia niz inni. No ale zobaczymy – ja życzę Minny jak najlepiej.

[Timi] Zobaczymy – wszak Rose też był młody i atletyczny, gdy doznawał urazu, ale ta młodość wcale go nie uchroniła, bo tak jak mówisz – jeden uraz prowadzi do drugiego, skręcenie tu może powodować, że oszczędzamy się tam, a na koniec i tak przypłacimy to wszystko jeszcze czymś innym. Potrzeba w tym wszystkim też trochę szczęścia, ale tak sobie teraz myślę o tym przykładzie Davisa i chyba rzeczywiście ten przeskok między sezonem NCAA a NBA, między intensywnością gry jest na tyle duży, że ci młodzi gracze nie powinni być rzucani od razu na tak głęboką wodę.

[Adrian] Westbrook zostaje na 3 lata w OKC. SZACUNEK! Gdy Durant przeszedł do największego rywala on postanowił sprawdzić czy sam pociagnie ten wózek. Obok siebie będzie miał młodych i głodnych. Z mojego punktu widzenia dobrze się stało – bo wprawdzie Westbrook to absolutny top ligi – to nie jestem pewien, czy jest już  na tyle dojrzały, żeby zawsze słuchać trenera i grać dla drużyny. Nasze picki i assety wolę żeby Danny spożytkował na ewentualne wymiany za innych zawodników.

[Timi] Na pewno spory szacunek za tę decyzję, ale on tak w zasadzie odroczył swoją wolną agenturę tylko o rok, dokładając przy okazji do kieszeni kilkadziesiąt milionów dolarów. No i transfer mimo wszystko cały czas jest możliwy, myślę że teraz nawet nieco bardziej realny, bo nie ma już ryzyka, że on odejdzie latem przyszłego roku, więc w teorii Thunder mogliby teraz za niego wyciągnąć nawet więcej od tych drużyn, które będą wiedziały, że dostają co najmniej dwa lata Westbrooka.

[Adrian] Tak naprawdę nie na 2 lata, a na 1,5 sezonu. Wymienić go będa mogli dopiero zimą, to nadal wypożyczenie – tylko nieco dłuższe. No ale racja – teraz Russ ma dużo wyższą wartość w ewentualnych wymianach, bo do tej pory miał niziutką, ze względu na kończący sie kontrakt. Tylko myślę, że on dał OKC jeden sezon więcej na ruchy personalne. Mają kogo wymieniać, a też i kilka dziur w składzie jest. Singler podstawowym zawodnikiem na „trójce”? Muszą szukać wymiany za Kantera, bo nikt inny w grę nie wchodzi.

[Timi] Presti ma o tyle utrudnione zadanie, że nie ma w ręku swojego najlepszego chyba oręża, czyli dobrych wyborów w drafcie – i tu różni się na przykład od Ainge’a, który też ma w składzie all-stara (z Horfodem to już dwóch), a do tego także najprawdopodobniej wysokie picki od Nets. Dlatego bardzo ciekawe jest, kogo oni tam rzeczywiście Westbrookowi do pomocy znajdą – jest Oladipo, jest Adams, ale poza tym? Sporo młodzieży, trochę zapychaczy i nic więcej. A przecież nawet z Durantem nie dali rady na Zachodzie – natomiast powiedzmy sobie szczerze, że kto wie, ile jeszcze lat gry na takiej poziomie przed Westbrookiem. Ma 27 lat, za sobą nie jedną, a kilka operacji na prawym kolanie i  styl gry opierający się na niesamowitych zdolnościach atletycznych. Jak długo jeszcze?

[Adrian] Tego przewidzieć się nie da. LBJ tez miał ponoć mieć krótką karierę, ze względu na atletycznym stylu gry a wchodzi w 32 rok życia i nawet paznokcia w NBA nie złamał, a w PO znowu pokazał reszcie, że ta liga nadal jest jego. Co do składu OKC – Ilyasova może im bardziej pasować teraz do rotacji od Ibaki, bo Adams wreszcie wyrósł na defensywną bestyjkę. Choć ja Ibakę nadal bym przygarnął do nas – może w następnym offseason. OKC nie tylko nie ma takich picków jakimi dysponuje Danny, oni praktycznie wcale nie mają picków do wymiany, bo wydali swój pick 2018 z protekcjami na kolejne lata i ich pick 2020 to jak na razie bezwartościowy wybór, który może zrealizowany zostać dopiero w 2022 – no trochę za długo, żeby pozyskac dobrego zawodnika w wymianie.

[Timi] Dlatego nie wydaje mi się, by Presti tym, co ma do dyspozycji mógł coś większego zdziałać – i choć wierzę, że Westbrook w przyszłym sezonie będzie grał jak natchniony to jednak zapewne też odczuje brak Duranta, który jako druga supergwiazda robił mu sporo przestrzeni i był dla niego pewną opcją w ataku, której teraz będzie o jedną mniej. No chyba, że Thunder przedłużyli ten kontrakt tylko po to, by za sześć miesięcy handlować Westbrookiem i wyciągnąć więcej z racji tego, że Russell o ten rok później zostanie wolnym agentem.

[Adrian] A Presti wyciągnie od Lakers młodych zawodników? Za Russella z OKC – Russell z Lakers, do tego Ingram plus Calderon i Young jako finansowe wyrównanie? No jest to nawet sensowny trop dla obu organizacji. OKC bedzie miało życie po Durancie, a Lakers z Westbrookiem, Dengiem, Randlem i LOLzgovem mogą coś tam pograć. Russ byłby przynęta na jeszcze jednego killera z FA i Lakers mogliby się faktycznie odbudować.

[Timi] Będąc Prestim chyba bym w to szedł (a skoro już wyciągamy młodych z Los Angeles to dorzuciłbym sobie do tej paczki dla mnie jeszcze Randle’a – może nawet kosztem D’Angelo, który kompletnie mnie nie rusza – no bo jednak w zamian idzie gracz z absolutnego topu ligi), bo jeśli Ingram zapowiada się na drugiego Duranta to warto byłoby znów troszeczkę potankować i z wyższymi wyborami znów zrobić sobie fajną drużynę, tyle tylko, że teraz nie popełniać takich samych błędów jak w przeszłości.

[Adrian] Rozmowy między stronami odnośnie nowego CBA trwają i chyba obie strony (a w sumie to trzy strony bo miedzy związkiem zawodników i właścicielami zespołów stoi Silver) chcą uniknąc lockoutu. Chyba jeszcze nigdy zawodnicy nie mieli tak słabej karty przetargowej – ogromny wzrost salary cap, czyli dużo wyższe pensje, ale przede wszystkim nowa umowa TV gwarantuje wypłatę pieniędzy zespołom nawet jeśli do lockoutu dojdzie. W takim układzie na lockoucie tracą tylko zawodnicy.

[Timi] Po ostatnim lockoucie powiem szczerze, że mnie niekoniecznie obchodzi to, kto traci, a kto zyskuje – bo to i tak są tak duże kwoty, że my tutaj nie jesteśmy w stanie sobie tego wyobrazić. Wszak rozchodzi się o to, kto zje więcej tortu i kto dostanie więcej kawałków – a nas tu kibiców powinno obchodzić przede wszystkim to, czy sezon rozpocznie się o czasie, czy też nie, dlatego może to i nawet lepiej, że zawodnicy nie są w zbyt dobrej sytuacji i że obie strony chcą uniknąć powtórki z 2011 roku, kiedy to NBA dostaliśmy dopiero na święta.