Zbudować frontcourt draftem

Ten sezon kolejny raz udowodnił, że pod koszem leżymy i prosimy o niski wymiar kary. W sezonie zasadniczym nasza gra jeszcze jakoś wyglądała, ale zderzenie się z duetem Millsap-Horford w PO było dość bolesne. Zbudowanie sensownego frontcourtu wydaje się być jedną z najważniejszych spraw, jakie w tym offseason ma do załatwienia Danny. Tylko tyle i aż tyle.  Pozyskanie gwiazdy to jedno, ale wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują na kolejnego zawodnika obwodowego – a z takimi zawodnikami jakich mamy na wysokich pozycjach, nie mamy co myśleć o czymś więcej niż 2 runda. Może zbudujmy frontcourt draftem, zadanie trudne i przyszłościowe, ale skoro jest okazja.

Co do słabości jakie mamy na wysokich pozycjach chyba nikt nie ma wątpliwości. Poza Olynykiem nie mamy nikogo, o kim można byłoby powiedzieć, że może być jeszcze lepszy niż jest. Doceniam to co grał Jerebko w PO, doceniam postawę Amira w przekroju całego sezonu – ale poza pewien pułap oni już nie wyjdą, a ten pułap nie jest satysfakcjonujący w perspektywie walki o najwyższe cele.

Oczywiście w tym drafcie nie ma zawodnika, który od pierwszego gwizdka w NBA jest w stanie dać drużynie jakość, która zagwarantuje absolutny spokój w rotacji na wysokich pozycjach. Jednak jak pokazał ubiegłoroczny draft, nawet z pickami które nie są w top10 można wyszperać i trafić zawodników, którzy rewelacyjnie rokują na przyszłość. Myles Turner #11, Trey Lyles #12 czy Bobby Portis #22 – to trzej zawodnicy których z przyjemnością widziałbym w naszej rotacji. Podobnie moim zdaniem układa się sprawa w tym roku, w drafcie jest kilku zawodników, którzy rewelacyjnie rokują na wysokich pozycjach. Żaden z nich nie jest zawodnikiem z absolutnego topu, a co za tym idzie nie będą wybierani (chyba) w top5 draftu.

Zasadniczym problemem jest brak odpowiednich picków, taki paradoks, że mamy 8 wyborów w tym drafcie a jednak coś brakuje. Choć… Według ostatnich doniesień zza oceanu, Boston interesuje się kilkoma zawodnikami, których mógłby wybrać z 3 pickiem. Pośród nich jest Deyonta Davis i Marquese Chriss o których chcę dziś skrobnąć kilka słów. Do kompletu chcę dołożyć olbrzyma z Austrii czyli Jakoba Poeltla. Patrząc na mocki to żaden z nich nie zasługuje na 3 wybór, ale przecież mocki ostateczną wyrocznią nie są. To noc draftu pokaże nam czy rzeczywiście specjaliści się nie mylili.

W chwili obecnej w 3 najważniejszych mockach zawodnicy plasują się zawsze pomiędzy 9 a 11 miejscem, zmieniają się tam tylko kolejnością. Draftexpress pozycjonuje w kolejności Davis/Poeltl/Chiss, nbadraft.net w kolejności Poeltl/Chriss/Davis, natomiast basketballinsider pozycjonuje Chriss/Poeltl/Davis. Jak widzicie wszyscy zgodnie uważają, że to zawodnicy w okolicach top10 – dokładna pozycja już tak ważna nie jest, bo przecież każdy inaczej widzi potrzeby danego zespołu.

Pierwszym zawodnikiem o którym chcę napisać słów kilka jest Marquese Chriss. Zawodnik Washinghton Huskies w swoim debiutanckim sezonie notował 13,7 pkt, 5,4 zb oraz 1,6 blk w 25 minut gry. Podczas Draft Combine pomiary pokazały iż ma w obuwiu 6’10, waży 233 lbs oraz jego wingspan to 7’0.25″. Niech was nie zwiedzie przeciętna ilość zbiórek jakie notował, nie jest aż tak słabym zbierającym, ma z tym problemy, ale on często grał z dala od kosza notując 35% skuteczności w rzutach za 3 punkty. Jego głównym problemem jest siła, ten element musi poprawić – jednak nie można oczekiwać wszystkiego od 18 latka. Tak, on wciąż ma 18 lat i sporo czasu, żeby stać się rasowym PFem. Porównuje się go do różnych zawodników – jak dla mnie najtrafniejsze może być porównanie z Markieffem Morrisem, choć do obrony Kiefa jeszcze daleko. Z przedstawianej trójki ma u mnie najniższe notowania i w żadnym wypadku nie zasługuje na 3 wybór tego draftu.

A tu próbka jego możliwości.

Drugi zawodnik w dzisiejszym artykule to przedstawiany już kiedyś przeze mnie Jakob Poeltl. Austriak o naprawdę dobrych warunkach do bycia centrem w NBA. Podczas swojego drugiego sezonu w NCAA notował 17,2 pkt, 9,1 zb oraz 1,6 blk w 30 minut na parkiecie. Miał 15 meczów z double-double, czyli w praktyce prawie co drugi mecz. Znacząco poprawił skuteczność rzutów osobistych z 44% na 69%. Jego oficjalne wymiary to 7’0.25″ bez obuwia co przy odpowiednim bucie przełoży się na 7’1.5″, 239 lbs oraz wingspan 7’2.5″. To klasyczny środkowy co zablokuje, zbierze, zastawi i dorzuci punkty. Porównuje się go do Boguta i jest to zdecydowanie najcelniejsze porównanie jaki mi samemu przychodzi na myśl – zdrowy Andrew Bogut z czasów jego gry w Bucks, czyli zawodnik na 15/10 z potencjałem na dobrego obrońcę. Nie jest jak dla mnie zawodnikiem na wybór w top3 tego draftu, ale zdecydowanie chciałbym go zobaczyć w zielonej koszulce.

Zobaczcie jego występ przeciwko Duke.

Ostatnim dziś  jednocześnie pierwszym na mojej małej liście życzeń jest 19 letni Deyonta Davis. Zawodnik Michigan State notował w swoim debiutanckim sezonie 7,5 pkt, 5,5 zb oraz 1,8 blk w 18 minut na parkiecie. Grał z tej trójki w zdecydowanie najbardziej renomowanym zespole i nie dostawał tyle minut na ile zasługiwał jego talent. No ale dla trenera Izzo liczy się wynik, stawia na doświadczonych zawodników, oraz moim zdaniem liczył, że Deyonta zostanie w składzie Spartan na kolejne sezony. Podczas Draft Combine zanotował wymiary: wzrost to 6’10.5″ w obuwiu, 237 lbs wagi oraz wingspan 7’2.5″, co ciekawe zanotował standing reach większy od dużo wyższego Poeltla a identyczny jaki miał Anthony Davis, który ma przecież większy wingspan. Ma naprawdę perfekcyjne ciało i to jest jego olbrzymi atut. W dzisiejszych czasach może spokojnie grać na centrze, ma warunki fizyczne dużo lepsze od Ala Horforda. Jednak to złe porównanie jeśli chodzi o predyspozycje, bliżej mu do Derricka Favorsa. Jest jeszcze bardzo surowy, ale wszyscy podkreślają jego olbrzymi potencjał i możliwości rozwoju, więc może ten Anthony Davis nie jest aż tak bardzo z kosmosu jako porównanie. Jeśli chcecie zobaczyć jego grę obronną to polecam odpalić sobie TEN FILMIK. Wisconsin to nie jest przypadkowa drużyna i takie występy dużo mówią o potencjale zawodnika. Jak napisałem – to mój faworyt z tego grona – czy warty wyboru numer 3? No raczej nie, ale jeśli wszystkie informacje o jego olbrzymim potencjale nie są wyssane z palca i udowodni to na workoucie, to… ale chyba jednak nie.

Tu zapraszam na kompilacje z różnymi typami akcji w wykonaniu Deyonty.

Z przedstawionych zawodników chciałbym w Bostonie przytulić dwóch – to Jakob Poeltl oraz Deyonta Davis. Jednak jak wiecie mamy tylko jeden pick w top10, więc wydaje się być to niemożliwe. Oczywiście może się zdarzyć, że Dragan Bender na tyle zachwyci Danny’ego na workoucie, że z wszystkich tych rozważań nie zostanie kamień na kamieniu, ale przeanalizujmy sytuację.

Nasz 3 wybór wymienilibyśmy schodząc w dół, po to, żeby zyskać dwa wybory, które umożliwiałby pozyskanie dwóch kandydatów pod kosz. Naturalnym partnerem wydaje mi się Denver, które jest w przebudowie oraz posiada picki nr 7, 15 oraz 19. Posiadają już młodych i bardzo perspektywicznych Mudiaya, Harrisa, Jovicia i Nurkicia, dlatego w ich przypadku byłaby zasada jakość ponad ilość. My zostalibyśmy posiadaczami wyborów 7,15,16,19 i 23 – czyli 5 picków w 1 rundzie. Realizując 7 wybór na Deyonte Davisa zostałyby jeszcze 4 picki pierwszorundowe. Druga możliwość, to zamiast wszystkich picków Denver zabrać tylko 7 oraz Farieda lub Gallinariego.

Czy tymi pickami byłby zainteresowany zarząd Kings, którzy swoje wybory wysłali kompletnie bez sensu do Phili? Być może nowy trener zechce obudować rotację młodymi zawodnikami, którzy razem z WCSem stanowiliby przyszłość? Tu wszystko jest możliwe, bo Kings to stan umysłu, a Vivek się zna. Wtedy pozyskalibyśmy pick 8 i mogli go realizować na Jakoba Poeltla. Oczywiście Danny chciałby urawać z  tej oferty jak najwięcej.

Jest też dość kusząca perspektywa handlu z Nets. Nie posiadają oni swoich wyborów na kolejne lata, więc oferta 4 picków w 1 rundzie (bo Deyonte Davisa chciałbym w Bostonie bardzo) za Brooka Lopeza wydaje się być nader sensowna i szczerze mówiąc dość lukratywna dla Nets. Pozyskanie Duranta możemy włożyć już w sferę niespełnionych marzeń, przy takiej postawie w PO z SAS oraz aktualnie z GSW on się nigdzie nie ruszy. Nam nadal pozostałoby wystarczająco dużo pieniędzy na pozyskanie jednego zawodnika na maksymalną umowę, oraz mielibyśmy duży talent w osobie Deyonty i wreszcie centra gotowego na walkę w PO w osobie Lopeza.

To dość trudna dla nas sytuacji, wprawdzie mamy jeden z topowych picków, ale nie wiem czy którykolwiek z zawodników pozycjonowanych w mockach na pozycjach 3-6 jest nam potrzebny do rotacji. Dragan Bender wydaje się być idealny, ale mnie odstrasza trochę jego młody wiek a co za tym idzie ogrom pracy na siłowni jaką musi wykonać i czas potrzebny do zaadaptowania sie do NBA. Zawodnikom z NCAA jest zdecydowanie bliżej do najlepszej ligi świata.

Bardzo kręci mnie perspektywa pozyskania takiego zawodnika jak Deyonta, dawno takiego w Bostonie nie było. A może picki 3,16 i 23 odlecą w noc draftu za jakąś gwiazdę i wybierać i kombinować Danny będzie tylko z pickami drugorundowymi? Sporo dylematów, a dla nas materiału pod dyskusje.