#9 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Zanim przejdziemy do meczu numer 4 to jeszcze chwilka o TYM zespole. Kilka tygodni temu zapytałeś mi się w naszym Tygodniku jaki to będzie zespół w nadchodzących PO – ja odpowiedziałem, że zupełnie inny niż rok temu i się obaj zgodziliśmy, że nie ma co porównywać Celtics z PO 2015 do PO 2016 bo w te 12 miesięcy zmieniło się bardzo dużo. Jednak rzeczywistość wykroczyła poza najśmielsze oczekiwania. Nasze mecze ogląda się jak dzieła największych mistrzów suspensu – niby wiesz czego się spodziewać, niby jesteś przygotowany na wszystko a potem wychodzą oni i robią coś TAKIEGO.

[Timi] A najlepsze jest to, że to dopiero pierwsze zwycięstwa tego teamu, pierwsze zwycięstwa Brada Stevensa. Doświadczenie zebrane przed rokiem procentuje, bo ta drużyna pokazuje jaja i wygląda już całkiem dojrzale. No ale w zasadzie od początku tego sezonu wiedzieliśmy, że ten zespół to po prostu wielcy wojownicy i teraz udowodniają, że tą walką można wygrywać mecze w fazie play-off. A jeśli utrzyma się zasada, że pod Stevensem w każdym sezonie jest progres to można naprawdę ekscytować się przyszłością, bo przy odpowiednich wzmocnieniach w Bostonie naprawdę mogą niedługo wygrywać po 60 meczów w sezonie i być contenderem.

[Adrian] Do tych 60 meczów to aż tak dużo nie brakowało – bo wystarczyło nie przegrywać ze słabymi zespołami. Tych wpadek mieliśmy sporo i gdyby nie one to bilans byłby bardzo okazały. No ale nauka kosztuje i nie ma co gdybać. Za rok będziemy jeszcze mocniejsi, czego jestem pewien na 100%. Z niecierpliwością już wyczekuje nocy draftu i wcale nie chodzi mi o wybory (choć oczywiście też), ale czekam na wymiany. Powinno się sporo dziać, bo kilka drużyn jest pod ścianą ze składami, w związku z nową umową TV. Jeśli nie pomyliłem to ostatnio w 2010 roku noc draftu była rekordowa pod względem wymian i chciałbym jeszcze raz to przeżyć, nie chodzi mi tu o wymiany wyborów, ale zawodników. Praktycznie wszyscy zawodnicy w naszym składzie spełniają warunki do wymiany, bo warto pamiętać, że po sezonie, a przed startem kolejnego nie można wymieniać zawodnika któremu kończy się kontrakt i nie ma np jakiejś opcji na następny sezon. Dlatego Amir i Jonas to główne nasze assety na tę noc.

[Timi] I kolejne więc brawa dla Ainge’a, który zdołał rok temu przekonać dwójkę tych zawodników do takich, a nie innych kontraktów. Ja od zawsze mówię, że na tego typu kontrakty trzeba patrzeć w ten sposób: żeby coś dostać, coś trzeba oddać. Johnson dostał $12 milionów, a mam poważne wątpliwości, czy jest tyle wart – ale drugi rok jest niegwarantowany, więc to tak, jakby dostał $6 milionów za dwa lata i tu już wygląda to nieźle. To samo jest w przypadku Jerebko – $5 milionów za sezon to dużo, ale już $2.5 miliona za dwa lata to super cena. Obaj ci zawodnicy nie mają pewności, czy ich kontrakt będzie obowiązywał także w przyszłym sezonie – więc za tę niewiedzę chcieli dostać całość od razu. A w zamian przystali za kontrakty niegwarantowane, które Ainge będzie mógł bardzo fajnie wykorzystać – i nawet gdyby to się nie udało to przy wzrastającym salary cap uczynienie tych umów gwarantowanymi na kolejny sezon (patrząc na to, ile do zespołu wnoszą Amir i Jonas) nie będzie dla Celtów rzeczą złą. Ale mieć aż $17 milionów w niegwarantowanych umowach to jest naprawdę wielka sprawa dla bostońskiego GM-a.

[Adrian] No Amir z całą moją sympatią do niego, tyle wart nie jest, ale też patrząc jak grają inni wysocy zawodnicy w lidze, to aż tak mocno przepłacony nie został – masz rację, że to co Danny dorzucił ekstra, to po prostu „haracz” za tak skonstruowaną umowę. Co do Jonasa – to co gra w PO to jest poziom wyższej pensji niż 5 mln. Marudziłem w RS na jego grę, marudziłem bo był nieregularny, ale też prawda taka, iż minuty też miał nieregularne. Teraz Jonas gra naprawdę dobrze i te 5 mln to wcale nie jest kwota wywalona w błoto. Napiszę więcej – Jonas w tej chwili zjada Jareda w każdym elemencie. Zawsze powtarzaliśmy, że Jared daje nam zbiórki i choćby tylko dlatego warto go mieć w drużynie, a tymczasem gdy Jerebko dostaje duże minuty w PO, to nawet mając za przeciwników Millsapa i Horforda na deskach jest w stanie kręcić double-double bez problemu.

[Timi] Pytanie tylko, czy te $5 milionów w umowie Jerebko nie zostanie wykorzystane przez Ainge’a w celach transferowych, a co za tym idzie, czy przypadkiem nie pożegnamy się ze sympatycznym Szwedem po tym sezonie. Ale tak jak mówisz – przeciwko Hawks zagrał naprawdę dobrze i myślę, że zapracował sobie na ten swój kontrakt, bo nawet jeśli jego kontrakt nie zostanie uczyniony gwarantowanym to zapewne znajdzie gdzieś jakiś o podobnej wartości.

[Adrian] Oczywiście jest możliwość, że Jonas zostanie wytransferowany, bo te jego 5 mln przy wzrastającym salary i tylu już przepłaconych zawodnikach to bardzo dobry deal. Możliwe też, że zostanie wytransferowany nie jako zawodnik, a tylko jako 5 mln dolarów spadającego kontraktu – nie zostanie 3 lipca potwierdzony na kolejny sezon, zostanie wolnym agentem i wróci. Sporo scenariuszy jest możliwych. Mądrzejsi będziemy 17 maja po losowaniu picków, a jeszcze większą wiedzę posiądziemy w noc draftu. Jedno jest pewne – wolę Jonasa niż Jareda. Przynajmniej nie trzeba się martwić o przygotowanie do sezonu.

[Timi] Nie pamiętam, kiedy ostatnio zapowiadało się tak ciekawe lato po takim fajnym sezonie. Mieliśmy 50 zwycięstw, a teraz nie tylko będziemy ekscytować się draftem, ale potem też – miejmy nadzieję – ciekawym sezonem transferowym. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się tego wszystkiego tak szybko, bo to przecież dopiero trzy lata odkąd nasze legendy wylądowały na Brooklynie.

[Adrian] Mecz numer 4 i już nic nie będzie takie samo. Nikt o zdrowych zmysłach już nie napisze, że Draft 2014 nam się nie udał i tankowanie nam nie wyszło, bo Smart to nie Parker czy Wiggins. Nikt nie zakwestionuje 5 mln dla Jerebko. Nikt nie napisze już, że Boston Stevensa nie jest w stanie kogoś pokonać. Tym meczem złamaliśmy pewną psychologiczną barierę – tak jak mecz numer 3 mógł być traktowany jako przypadek, tak w 4 spotkaniu nie pozostawiliśmy złudzeń. Z tą drużyna trzeba się liczyć.

[Timi] Mam nadzieję, że kiedyś spojrzymy na ten mecz i będziemy mogli powiedzieć, że to właśnie ten moment, w którym w Bostonie zaczęła rodzić się mistrzowska drużyna. Dzięki takim spotkaniom pokochałem koszykówkę i fazę play-off, bo w takich starciach wygrywa się przede wszystkim charakterem i serduchem, a to najlepsze uczucie dla kibica. Smart zagrał fenomenalnie, Jerebko udowodnił swoją wartość, Turner wypracował sobie kolejne dodatkowe dolary w nowej umowie. Wielkie brawa dla całej drużyny, która udowodniła wszystkim niedowiarkom, że naprawdę jest silna. A przecież to zwycięstwo przyszło bez Bradleya i z ograniczonym Olynykiem!

[Adrian] Tego Olynyka to bardzo na wyrost wpisałeś. Bo powiedzmy sobie szczerze – Kelly nie gra w tej serii. Jestem pewien, że po sezonie on przejdzie operacje, bo jest nam potrzebny zdrowy a zaleczenie tego zamiast pełnego wyleczenia nie ma sensu. Warto też napisać kilka słów o Crowderze – jestem przekonany, że Jae przed każdym spotkaniem otrzymuje zastrzyk przeciwbólowy tylko po to, żeby grać.  Widać gołym okiem, że nie jest sobą. Blokada ma pozwolić mu wyjść na parkiet, ale organizmu nie oszukasz. Gra mniej agresywnie, unika ostrych kontaktów i brakuje mu chwilami tego jego błyskawicznego doskoku. To wszystko jest spowodowane tym urazem, który złapał niedawno. Mamy naprawdę szpital w drużynie.

[Timi] Też uważam, że nie obejdzie się bez operacji Olynyka, który daje te kilka minut teraz, ale to chyba głównie w obronie, bo jak ma dać w ataku, kiedy nie ma w nim żadnej agresywności, gdy z tyłu głowy jest obawa, że bark wypadnie po raz kolejny. Natomiast co do Crowdera to trzeba mu oddać, że w trzech pierwszych meczach wyglądał nieźle w defensywie na Millsapie, ale np. już w G1 taki Teague kilka razy załatwił go na switchach i już wtedy było widać, że brakuje mu szybkości, agresywności. W G4 wyglądał fatalnie w obronie (Millsap był 8/8, gdy bronił go Jae), ale dał trochę nadziei w ataku, trafiając parę rzutów. Myślę też, że momentami jest po prostu zmęczony – wiadomo, jak intensywnie gra, a przecież gdy kontuzjował kostkę to był usadzony. Cóż można napisać? Chyba tylko kolejny raz powiedzieć, że szkoda iż tak się dzieje – wychodzi tu też brak trochę bardziej wartościowych zmienników, ale przecież trudno o takich, gdy w drużynie ma się sporo młodzieży z potencjałem, a o weteranów będzie można się postarać dopiero wtedy, kiedy już na poważnie wejdziemy do pierwszego szeregu contenderów.

[Adrian] Po 4 meczach w PO Thomas jest najlepiej punktującym zawodnikiem tej fazy rozgrywek. No i tu kolejny raz muszę napisać – rzeczywistość wykroczyła poza oczekiwania. Jeszcze niedawno czytałem, że właśnie teraz trzeba go wymienić, bo ma największą wartość, świetny kontrakt, został All-Starem i lepszej okazji nie będzie. Widzisz jakikolwiek sens wymieniać te 175 centymetrów perfekcji?

[Timi] No i wykrakałeś, bo w meczu numer pięć zdobył tylko siedem punktów… Ale odpowiadając na Twoje pytanie: nie, ja bym go nie wymieniał, bo to w Bostonie zaczął grać basket życia i nie widać, aby ta świetna gra miała swój koniec. Oczywiście, ktoś można powiedzieć, że Hawks pokazują, jak go ograniczyć – bo w G2 nie poszło mu dobrze, bo w G5 zagrał źle. Ale nie można zrzucać prowadzenia zespołu na tylko jednego zawodnika – patrzmy na G3, jakże kluczowe dla bostońskiego zespołu, bo przecież 0-3 to w zasadzie pewne odpadnięcie. A tymczasem Thomas zdobył wtedy aż 42 punkty i Hawks nie mieli na niego odpowiedzi. Dlaczego? Bo swoje zrobili też inni zawodnicy. Ale jeśli oni nie będą trafiać, jeśli nie dadzą wsparcia to sam Isaiah nie będzie mieć szans. No bo kto by miał? Isaiah to chyba druga najlepsza rzecz jaka trafiła się Celtom po 2013 roku i chodzi tu także o jego relacje z miastem, z innymi graczami, z innymi sportowcami. Ten uśmiech musi zostać w Bostonie na dłużej.

[Adrian] Meczu numer 5 wolałbym nie oglądać. No ale widziałem. Napiszę tak – do połowy 2 kwarty graliśmy swoje w obronie, bo przez 3 kwarty (4 kwarta to już głównie nasi młodzi grali) w ataku też graliśmy „zwyczajowo” czyli ok 20 pkt na kwartę. Problem w tym, że w połowie 2 kwarty całkowicie siadła nam obrona. Atlanta we wcześniejszych meczach tylko raz rzuciła więcej niż 30 pkt w kwartę, my mieliśmy 4 takie kwarty. W tym meczu w 2 kwarcie pozwoliliśmy im nawrzucać nam 33 pkt, a w 3 kwarcie aż 42 punkty. Koszmarna katastrofa – naprawdę wolałbym tego nie oglądać. A co do Azji – ja nie widzę żadnego sensu w wymianie takiego zawodnika na takim kontrakcie. Ma swoje wady i ograniczenia, ale kto ich nie ma?

[Timi] Ba, ja o meczu numer pięć wolałbym nawet nie rozmawiać. Było źle, drużyna zagrała źle, a i Stevens miał dziwne decyzje, kiedy przeciwko niskim ustawieniom Hawks próbował na przykład wspólnej gry Sullingera i Olynyka. No cóż, przy całej naszej ekscytacji tymi dwoma zwycięstwami trzeba pamiętać o dwóch rzeczach: raz, że to młoda drużyna (powtarzam się, ale to jest naprawdę ważne – dwa zwycięstwa nie spowodują, że ten zespół już nigdy meczu nie przegra), a dwa, że – tak jak piszemy o tym wcześniej – mamy w Bostonie szpital. A wracając jeszcze do tematu Thomasa – przecież wyrósł nam na tego upragnionego all-stara i zrobił to na naszych oczach. Nie jest i nigdy nie będzie tym kluczowym graczem, na którym można oprzeć mistrzowski zespół, ale zdecydowanie udowadnia nam, że może być jego bardzo, bardzo ważnym elementem, kimś w rodzaju takiej drugiej opcji. A biorąc pod uwagę, że ma 27 lat to koszykarsko najlepsze teoretycznie jeszcze przed nim.

[Adrian] No właśnie Thomas udał się nam przypadkiem, bo to nie on jest głównym celem polowania Danny’ego. Tylko szaleniec rezygnowałby z All-Stara na pensji zadaniowca. Tym bardziej, że ma wielkie serce do gry i czuje się częścią drużyny a nie jej gwiazdą. Tak jak przypadkiem udał nam się Crowder. Turner to też los na loterii, za grosze mamy zawodnika, którego Stevens ułożył na czołowego rezerwowego ligi, jednego z najlepszych all-around playerów w NBA. Danny miał szczęście, ale stare kujawskie przysłowie mówi – „Tylko głupi szczęścia nie ma” ;) Teraz potrzebujemy trochę szczęścia w zalepianiu dziur pod koszem. Ławkę mamy – Jerebko i Olynyk to idealni zawodnicy dla Stevensa, potrzeba tylko postawić tam kropkę nad i.

[Timi] Obawiam się tylko, że Turner może polecieć za większymi pieniądzmi do Nowego Jorku na przykład, chociaż z drugiej strony – gdyby udało się pozyskać jednego, dwóch mocnych zawodników to wtedy Turner może rozważyłby pozostanie na mniejszym kontrakcie, ale w drużynie, która stała się contenderem. No a co do dziur pod koszem to jesteśmy po sześciu meczach z Hawks, mogliśmy więc dobrze przyjrzeć się Horfordowi, który jest łączony z Celtami od jakiegoś czasu – trochę ograniczony był przez kontuzję pachwiny, ale i tak wypada postawić pytanie: czy po tym, co widzieliśmy w tej serii Horford nadal powinien znajdować się wysoko na liście graczy, których chcemy pozyskać?

[Adrian] Uprzedziłeś mnie z tym pytaniem o Horforda, bo chciałem właśnie o to zapytać. Horford grał z urazem, nie wyszły mu dwa mecze – numer 4 i 5 gdzie miał niską skuteczność, ale w pozostałych grał dobrze. Na pewno Horford nie jest zawodnikiem na maksymalny kontrakt. Jednak jeśli prawdą jest to, iż Durant chce z nim grać w jednej drużynie to za dużego wyjścia nie ma – trzeba się o niego starać, jeśli Danny myśli o Durancie, a przecież wiemy, że to jest jego główny cel na ten offseason. Evan mocno podbił swoją wartość tymi meczami w PO, jednak z wywiadów po ostatnim meczu wynika, że chce tu zostać za wszelką cenę – co mnie niesamowicie cieszy. Niech przemęczy się ten jeden rok jeszcze na niskim kontrakcie, bo prawda taka, że zasługuje na umowę nie mniejszą niż reszta naszych zawodników obwodowych.

[Timi] No to na pewno, że Horford nie jest graczem na kontrakt maksymalny, o czym dość niefortunnie powiedział ostatnio Tommy, mówiąc, że „Horford nie jest świetnym graczem”. Chodziło o to, że nie jest TYM graczem, na którym można budować. Ale żeby dodać go do składu jako kolejny, ważny element? Jak najbardziej i Tommy z chęcią też by taki scenariusz zobaczył. W tej serii Horford pokazał wszystkie swoje największe atuty – dobra obrona, świetne podanie i zasięg aż po łuk. Biorąc pod uwagę jego wiek to chyba tym bardziej nie zasługuje na „maksa”, ale ja na przykład wolałbym taki kontrakt dla niego, a nie dla Whiteside’a, który jednak w tej fazie play-off mi się podoba. A co do Turnera – byłoby super gdyby został i gdyby przeczekał ten jeden rok, tym bardziej, że to w Bostonie się odbudował i pod Stevensem na nowo odnalazł się w lidze. Obawiam się jednak, że ktoś rzuci mu sutą propozycję, która będzie dla niego po prostu nie do odrzucenia.

[Adrian] Mecz numer 6 i pomilczmy chwilkę. No nie poszło nam, nie poszło… Szkoda, że tak się kończy ten sezon. Szkoda tych kontuzji i urazów w PO, bo gdyby nie brak Bradleya, symboliczna gra Olynyka i Crowder na blokadzie to pewnie wyglądałoby to inaczej. Jednak o całym sezonie pogadamy sobie w przyszłym tygodniu. No ale co zrobić – za tydzień trzeba będzie podać jakis przepis na smaczną rybkę. Ja szczerze mówiąc to odliczam już dni do Summer League.

[Timi] Pewnie tak, dlatego naprawdę szkoda, ale taka jest koszykówka – i tak fajnie, że powalczyliśmy i że udało się wygrać dwa spotkania w takim okrojonym składzie, dzięki czemu C’s sprawili, że wszyscy uwierzyliśmy, że ta seria jest do wygrania. Nie stało się tak i na pewno w ustach pozostał gorzki posmak po tym sezonie, bo przecież wystarczyło jedno zwycięstwo więcej w sezonie regularnym i byłby top3 wschodu, a co za tym idzie przewaga parkietu i inny rywal. Nie ma jednak co narzekać – Stevens i Ainge w trzy lata sprawili, że Boston znów wrócił na mapę i znów jest zespołem, przeciwko któremu gra się bardzo, bardzo trudno. Myślę więc, że ten sezon to dopiero początek.