#7 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No cóż, sezon zasadniczy zakończył się dla nas w najgorszy możliwy sposób. Układ tabeli jest taki, że nie tylko straciliśmy przewagę własnego parkietu w PO – to jeszcze gramy tam z Atlantą, czyli najmniej wygodnym dla nas przeciwnikiem z wszystkich jakie były możliwe w scenariuszach na ostatni tydzień. Już pomijam drabinkę z Cavs, bo teraz najpierw trzeba przejść Atlante.

[Timi] Chciałoby się napisać: szkoda tej wygranej z Heat, ale myślę jednak, że ona była bardzo ważna. Pozwoliła przede wszystkim z dobrym nastrojem wejść Celtom w fazę posezonową, bo podejrzewam, że trzy przegrane z rzędu, sromotna porażka z Heat (no bo tak by było, gdyby nie ten comeback) i wyprawa do South Beach na pierwszy ogień mogłyby bardzo źle wpłynąć na drużynę Brada Stevensa. No i zawsze dobrze jest zlać tyłki kolegom Dwyane’a Wade’a. Natomiast masz rację, że Hawks to słaby dla nas matchup, ale o tym zaraz. Na razie zapytam Cię tak: kto w drugiej rundzie?

[Adrian] Myślał kogut o niedzieli, a w sobotę łeb ucięli. Nawet nie chce wybiegać myślami dalej niż najbliższy mecz. To kto awansuje w naszej drabince do drugiej rundy, to dla mnie aktualnie kompletnie nieistotna sprawa, ale… Pistons mają z Cavs bilans 3-1 w RS i niech im się wiedzie. Zacząłeś temat Hawks. No słaby to matchup, bo nie mamy odpowiedzi na ich parę podkoszowych. Amir w PO wrzuci wyższy bieg, ale sam dwójki nie zatrzyma, a Jared… No Jareda ogranicza masa i jego reakcje są tak bardzo spóźnione, że specjalnie zwracałem uwagę na niego w ostatnich meczach – zjedzą go. Gdyby Sully był slim&fit to naprawdę byłbym dużo bardziej optymistycznie nastawiony, bo w przypadku Atlanty nie potrzebujemy „7 footera”, wystarczyłoby te mobilne 6’9.

[Timi] No właśnie, nie mamy przede wszystkim odpowiedzi na Millsapa, który jest bardzo unikatowym zawodnikiem i ciężko będzie go powstrzymać. Sully natomiast był zjadany przez Horforda, który jest bardzo dobrym rolującym do kosza i Hawks bardzo często wykorzystywali słabość Sullingera w prostych zagraniach pick-and-roll. Jared daje nam jednak sporą przewagę na ofensywnej tablicy (na własnej oczywiście też), bo Hawks to jeden z najsłabiej zbierających zespołów w lidze. Bardzo możliwe, że przedsmak tego, co nas w tej serii czeka widzieliśmy w ostatnim starciu w Atlancie – wszak wtedy na drugą połowę w pierwszej piątce wyszedł Marcus Smart, zastępując właśnie Sully’ego i spodziewam się sporo niskich ustawień od Brada Stevensa.

[Adrian] Zemściły się porażki z Nets i Lakers – bo wystarczyła jedna wygrana więcej i byłoby naprawdę idealnie. Mamy jednak młodą drużynę i chyba zagrali na dużo więcej niż powinni. Swoją drogą – przyda im sie taka nauczka, bo ona dobitnie pokazuje, że lekceważenie słabszych drużyn kończy się mocnym przeciwnikiem w PO i odbieraniem sobie samemu szansy na wygraną o coś więcej niż bilans.

[Timi] Przed sezonem typowałem 46 zwycięstw, a Ty nawet jedno mniej – a tu na koniec mamy 48. Zdaję się więc, że ten team rzeczywiście przerósł oczekiwania, choć przecież Konferencja Wschodnia była tym razem nieporównywalnie lepsza i po prostu bardziej zacięta niż przed rokiem. Te porażki bolą, szczególnie kiedy mamy już tzw. outcome, a więc znamy teraźniejszość – ale przecież wygraliśmy też kilka spotkań, w których faworytami nie byliśmy. Myślę więc podobnie – to będzie dobra nauczka dla tego zespołu, który nie jest jeszcze typowym contenderem, jednak co by nie mówić, jest na dobrej drodze, aby się takim stać.

[Adrian] Pamiętam nasze typy – byłem najbardziej powściągliwy z 45 zwycięstwami, wszyscy typowali więcej. A musimy pamiętać, że my nie jesteśmy obiektywnymi komentatorami, tylko piszącymi fanatykami. Najczęściej w takich przypadkach patrzymy przez różowe okulary, a przynajmniej mój i tak typ był na wyrost. Dodatkowo te nasze przedsezonowe transfery to tylko w 50% się udały, bo pozyskanie Davida Lee okazało się kompletnym niewypałem. Wiązaliśmy z nim duże nadzieje, bo przecież miał mieć jeszcze paliwo w baku. No a wyszło jak wyszło… 48 winów to naprawdę dobry wynik – identyczny jak naszpikowane uznanymi nazwiskami zespoły Atlanty i Miami.

[Timi] Strach pomyśleć co będzie, jak uda się Celtom dodać drugą gwiazdę do Thomasa. A po raz kolejny muszę przyznać, że myślałem, iż David Lee  taką namiastką tej drugiej gwiazdy będzie. I kto wie, czy gdyby pojawił się w Bostonie bez nadwagi i z dobrą formą to nie grałby tak solidnie jak w barwach Mavs. No ale cóż, nic wielkiego się nie stało, transferowanie po Lee tak czy siak nie było obarczone żadnym ryzykiem. Warto też pamiętać o tym, że gdy Stevens wyrzucał Lee z rotacji to Celtowie mieli bilans 19-19 i tak w zasadzie dopiero potem zaczęli grać „swoją” koszykówkę.

[Adrian] Jednak gorycz ostatniego dnia osłodziło nam Nets. Zajęli 3 miejsce, a co za tym idzie jesteśmy posiadaczami najszczęśliwszego seeda w historii losowania draftu. Teraz już wszystko zależy od losowania magicznych ciągów cyferek, które nastąpi 17 maja. Mam nadzieję, że koszykarscy bogowie i sam Red będą czuwać nad tym losowaniem – bo nam dobre wybory trafiają się raz na 30 lat i to właśnie jest ten draft. Przypomnę, że 60 lat temu wybieraliśmy pierwsi z pickiem terytorialnym, a 30 lat temu z 2 pickiem.

[Timi] Transfer z Nets nie przestaje dawać i z miesiąca na miesiąc wygląda coraz lepiej. Majstersztyk Danny’ego Ainge’a – tym bardziej, gdy widzimy, w jakim miejscu jest teraz jego drużyna, a gdzie są Paul Pierce i Kevin Garnett. Oby tylko los był po naszej stronie – Nets zrobili swoje, trzeci najgorszy bilans to całkiem niezły wynik, a na koniec sezonu zanotowali dziesięć kolejnych przegranych. Czego chcieć więcej?

[Adrian] Teraz już tylko szczęścia w losowaniu. Już „nawet” niech będzie ten drugi wybór – w końcu tak czy siak trafi się nam ogromny talent. Ja jednak zawsze zdaje się na przeznaczenie – co jest nam pisanie, niech tak będzie. Nie będę płakał, gdyby losowanie miało ułożyć się inaczej. Pamiętam sytuację sprzed dwóch lat, gdy wybieraliśmy z 6 pickiem. Kilka osób pisało o katastrofie, a tymczasem wybór Smarta okazał się strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Zawsze mogło być lepiej, ale mogło być też i dużo słabiej, i to z wyższym wyborem – więc podziękować temu co zapisuje w gwiazdach przyszłość i zdać się na ciężką pracę.

[Timi] Swoją drogą, mamy już Jamesa Younga z picku od Nets, mamy ich tegoroczny pick, za rok będziemy mogli się zamienić, a w 2018 dokończymy dzieła zniszczenia. Czy możemy już oficjalnie nazwać Danny’ego Ainge’a najlepszym „złodziejem” w NBA? Podoba mi się stwierdzenie, że najdłuższa seria zwycięstw w lidze jest autorstwa właśnie bostońskiego GM-a, bo trzeba się naprawdę postarać, aby znaleźć wymianę, na której to C’s wyszliby kiepsko.

[Adrian] Ciężko uciec od tego tematu – MAMBA OUT. Zakończył swoją piękną karierę w naprawdę efektowny sposób. Dziwnie się czułem kiedy pierwszy raz w swoim życiu kibicowałem Kobasowi, no ale należało mu się to – chociażby za naszą rywalizacje. Lakers i Celtics to takie koszykarskie Yin i Yang. Czas na odrodzenie „rivalry” – Simmons i Ingram??

[Timi] Szanuję Bryanta, ale żeby od razu kibicować? Adrian… Nie no, też gdzieś tam po cichu kciuki ściskałem, żeby Kobe zakończył z hukiem. No i zrobił to niesamowitym występem, choć jednak też bardzo charakterystycznym – wszak od teraz rekord rzutów w jednym meczu należy właśnie do niego. A co do rywalizacji to fajnie by było, choć ja akurat takiego parcia na równoczesną odbudowę Lakers nie mam, bo według mnie nieważne z kim, byleby wygrać w finałach. Ale fakt, jeśli będzie to drużyna z Los Angeles to na pewno będzie to smakowało lepiej.

[Adrian] No właśnie – zakończył rekordem, bo oddał 50 rzutów w meczu. Zagrał kosmiczną 4 kwarte i aż trudno uwierzyć, że to był jego ostatni mecz. Kurcze – to naprawdę dziwne uczucie, gdy kariere kończy zawodnik, jeden z największych w historii NBA a ja pamiętam sporą zagwozdkę gdy gadaliśmy z kumplami kilka tygodni po tej wymianie – za kogo oni oddali Divaca? Kobe?? Przecież to wołowina z Japonii :D No ale to były inne czasy pod względem informacji z USA.