#4 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Coraz bliżej do PO, a my finiszujemy w ślimaczym tempie. Co zaskakujące, przynajmniej dla mnie, to to, iż bez kontuzjowanego Crowdera tak naprawdę nie istniejemy. Porażki w zeszłym tygodniu pokazały, jak wiele on znaczy dla naszej rotacji. Przyznam się szczerze, że nie przypuszczałem, iż Jae jest tak ważny. Obrona to jedno, ale jak jego zabrakło to okazało się, że w ataku daje on bardzo dużo możliwości i ani Smart, ani Turner go nie zastąpią w s5.

[Timi] Jae jest ważny, ale przede wszystkim chyba w obronie. Jest takim wokalnym liderem, kimś kto steruje całą defensywą i choć nie gra na pozycji silnego skrzydłowego czy centra to jednak można powiedzieć, że to na nim ta bostońska obrona się opiera. W ataku tak się złożyło, że jego kontuzja zaczęła się, gdy wciąż kontuzjowany był Kelly Olynyk, a gdy wrócił Kelly to z gry wypadł Jonas Jerebko. I oczywiście, Crowder to ważna postać w bostońskim ataku, ale wydaje mi się, że problemy naszej ofensywny są spowodowane faktem, że gdy wypadnie dwóch rzucających zza łuku zawodników to gra się nam sypie – także dlatego, że ani Turner, ani (na razie, miejmy nadzieję) Smart nie są strzelcami. Ciekawe, jak długo jeszcze rdzę będzie zrzucał Olynyk.

[Adrian] Tak, gra się sypie gdy nie ma trójek – tylko Crowder oddaje więcej rzutów zza łuku niż Olynyk i Jerebko razem. Ma mniejszą skuteczność, ale to nie jest skuteczność słaba bo to jednak 35%. Do tego jego agresywne wejścia na kosz i przede wszystkim mega szybkie i dynamiczne przemieszczanie się po parkiecie. Nie jest ofensywną bestią, ale jest niesamowicie niewygodnym rywalem do bronienia. Swoją siła fizyczną dominuje nad większością rywali na swojej pozycji – co poniekąd ułatwia mu robotę po obu stronach parkietu. Teraz pytanie – czy Jae może wejść na jeszcze wyższy poziom, czy poziom Butlera to jednak już za wysoko?

[Timi] To jest dobre pytanie, a jako że jestem optymistą to odpowiem na nie twierdząco – Jae może wejść na wyższy poziom. Myślę sobie tak – ten gość nie stroni przecież od ciężkiej pracy, od zawsze grał z pewną łatką na ramieniu i od zawsze starał się coś udowodnić, mając dzięki temu dodatkową motywację. I on ma tak cały czas, a jeśli weźmiemy pod uwagę, że ten trwający sezon to tak w zasadzie pierwszy w jego karierze sezon, w którym gra naprawdę porządne minuty jako starter to uważam, że najlepsze jeszcze przed nim. Ma dopiero 25 lat, mocny charakter, spokojną przyszłość (także finansową) i świetne środowisko do gry. Jedyne, co mogłoby zatrzymać jego rozwój w Bostonie to chyba tylko… przyjście Kevina Duranta do Beantown. Ale nawet wtedy moglibyśmy grać small-ball i… dobra, na razie to strefa marzeń, będziemy się tym martwić, gdyby rzeczywiście do takiej sytuacji doszło.

[Adrian] Ewentualne przyjście kogokolwiek na Sf, nie wydaje mi sie dużym problemem. Jae myślę, że spokojnie mógłby grać na dwójce, przywołany wcześniej Butler też teoretycznie powinien być trójką. Natomiast w obronie Crowder dobrze sobie radzi, gdy wchodzimy w small-ball a on ma bronić czwórki. Oczywiście ogranicza go wzrost, ale jego szybkość i siła pozwalają mu bronić wielu zawodników na pozycji Pf. No ale masz rację, będziemy się martwić gdy nasze marzenia się spełnią. Lepiej się martwić bogactwem niż biedą na kilku pozycjach.

[Timi] No a tak już swoją drogą to trzeba otwarcie powiedzieć, że w lidze nie ma już wielu zawodników, którzy mogliby wygryźć Crowdera z pierwszej piątki Celtics. Oczywiście, jest pewna ścisła elita na pozycji niskiego skrzydłowego, ale choćby według wskaźnika RPM (real plus-minus) nasz Jae znajduje się w top5 niskich skrzydłowych w lidze. Przed nim są tylko Kawhi, LBJ, Durant oraz George. Przypominam sobie też przy okazji o jednym nazwisku, które wielu fanów C’s jeszcze kilka miesięcy temu chętnie zobaczyłoby w Bostonie – Harrison Barnes jest dopiero w czwartej dziesiątce i teraz już chyba nikt nie wymieniłby Crowdera na zawodnika Warriors.

[Adrian] Harrison Barnes to bardzo fajny chłopak, ale ja nie widzę sensu w ściąganiu go do Bostonu. Oczywiście, jeśli nie uda się pozyskać nikogo innego w offseason to na bezrybiu i rak ryba. Wymiana nie wchodzi w grę, no przynajmniej nie za Jae. Dodatkowo – mamy już zawodnika o takich parametrach fizycznych – to Jordan Mickey z tym, że nasz Myszak ma gigantycznie lepszy wingspan. Może staje się jakimś psycho-fanem Myszki, ale… Jordan mocno poszerza swój zasięg rzutu, w D-League trafia trójki na 35%. Oddaje ich mało, no ale też nie od trójek jest w drużynie MRC. Barnesa na Pf nie wystawisz, bo go zjedzą, natomiast Mickey rośnie na zawodnika, który może ogarniać 3 i 4, a przy totalnym small-ballu wejdzie na 5 i poblokuje tych, którym wydaje się, że mogą polatać nad naszą obręczą. No ja wolę inwestować minuty w Jordana niż dać 16 mln Harrisonowi, na które on nie zasługuje i to będzie beznadziejny asset – tak mi się wydaje.

[Timi] Tu też się nie pospieramy, bo mam dokładnie takie samo zdanie – to znaczy aż takim psycho-fanem Mickey’ego się nie stałem, ale widzę w nim ogromny potencjał, natomiast nie widzę w Bostonie miejsca dla Harrisona Barnesa. Wiele osób mówi, że w innym systemie mógłby rozwinąć skrzydła, ale przecież to właśnie robi w bostońskich barwach Jae – a o skrzydłowym Warriors wspomniałem głównie dlatego, aby pokazać, w jakim miejscu jest obecnie nasz Crowder. A to przecież dopiero pierwszy jego taki sezon.

[Adrian] Z młodych zawodników pod nieobecność Crowdera najlepiej zaprezentował się Rozier. Myślałem, że może wreszcie Young dostanie minuty i zaskoczy,  minuty dostał i po raz kolejny rozczarował w meczu z OKC. Rozier natomiast prezentował się dojrzale, siedziało mu za 3 pkt, świetnie podawał i ten jego wyskok – ma chłopak papiery na grę.

[Timi] I już pojawiają się głosy, że Rozier jest lepszy od Smarta. No cóż, nie jest – a w zasadzie to trudno porównać, bo obaj są na zupełnie innych etapach swojego rozwoju, a i trudno powiedzieć cokolwiek więcej o Terrym, jeśli gra ogony. To prawda, że fajnie wykorzystał te minuty, które do tej pory otrzymał przy absencji Crowdera i myślę, że to dla niego świetna sprawa, bo niezłymi występami przypomniał kibicom o swoim istnieniu, a i na pewno trochę się podbudował w tym trudnym przecież dla niego debiutanckim sezonie. To co, kto ma ten sufit wyżej? Smart czy może jednak Rozier? Ja jednak nadal uważam, że Smart jest o dobry rzut od zostania co najmniej bardzo dobrym graczem – tym bardziej, że w tym sezonie naprawdę nieźle radzi sobie z wejściami pod kosz.

[Adrian] Rozier jest bardziej uniwersalnym zawodnikiem. Od debiutu Smarta w Bostonie nie minęło dużo czasu i pamiętamy co grał na początku. Oczywiście Rozier gra małe minuty, ale pokazuje się ostatnio z naprawdę dobrej strony. U Roziera widzę nutkę szaleństwa jaką ma Azja – w wejściu na kosz ma niesamowitą zwinność, no i teraz ma się od kogo uczyć. Do tego dysponuje naprawdę dobrym rzutem, czyli to co Smart próbuje wytrenować. Gdy go wybraliśmy napisałem, że to takie połączenie naszych zawodników, czyli obrona Smarta i atak Thomasa. Do obrony Smarta brakuje oczywiście, do ataku Thomasa też – ale mam dziwne przeczucie, że Terry za 2 sezony wypchnie z rotacji jednego z tych dwóch zawodników.

[Timi] Byłoby fajnie, gdyby tak się stało, choć ja akurat myślę, że Rozierowi trzeba będzie więcej czasu niż tylko dwa sezony, aby pod względem defensywnym doścignąć Smarta, a pod względem ofensywnym dogonić Thomasa. Nigdy nie będzie takim silnym buldogiem jak Smart i nigdy nie będzie kończył akcji tak dobrze jak Thomas. Zresztą, i do finiszowania przydałoby mu się trochę więcej siły – bo szybkość i zwinność ma, ale co z tego, jeśli nie trafia do kosza po tych swoich energicznych wjazdach. Mam nadzieję, że poprawi wykańczanie akcji, bo naprawdę jest w stanie dostać się pod obręcz bardzo łatwo, teraz jeszcze tylko trzeba zamieniać to na punkty. I gdy tylko zacznie mu się to udawać to będzie naprawdę wartościowym zawodnikiem.

[Adrian] Rozier nie musi być aż tak dobry w obronie jak Smart, ani w ataku jak Thomas – idealna sytuacja to zawodnik, który będzie miał po „tylko” 75% umiejętności obydwu przywołanych nazwisk. Lubie uniwersalnych zawodników, na obie strony parkietu – Stevens to chyba takich zawodników uwielbia, bo ułatwia mu to ułożenie rotacji. Zapewnia odpowiedni balans – zagrać swoje w obronie i dokładać punkty w ataku. Azja ogranicza nas w obronie, choć i tak gra swoje 200%, a Smart w ataku też często jest kulą u nogi. Oczywiście Smart jest na początku swojej kariery, a łatwiej poprawić atak, niż nauczyć się grać w obronie na poziomie jaki Smart dostał podczas porodu – bo z tym się człowiek rodzi.

[Timi] Cavs za Blatta byli może nawet lepsi niż Cavs za Lue i kto wie, czy koniec końców ta zamiana nie odbije się Kawalerzystom czkawką. Awans do playoffs mają już zapewniony i tak w zasadzie to wielu obserwatorów mówi, że nieważne, czy awansują z pierwszego czy drugiego miejsca. Myślisz, że Raptors stać na wygranie Konferencji Wschodniej? I czy będzie to miało jakiekolwiek znaczenie, czy też Cavs autostradą pojadą do finałów?

[Adrian] Historia mówi nam, że Toronto nie przejdzie 1 rundy. Udało im się to tylko raz i to bardzo dawno temu, gdy do Cartera dobrali mocnych weteranów. Teraz ten zespół imponuje w RS, pod Casey’em z sezonu na sezon gra coraz lepiej – tylko ja jakoś w nich nie wierzę w PO. Ich liderzy grają swojego maksa w RS, a w Cavs Bronek w PO dopiero się budzi – to taka malutka różnica. To samo zresztą jest w Bostonie – nie bardzo widzę osoby która może w PO obudzić w sobie bestię, bardzo bym chciał, żeby Crowder wszedł w PO na poziom +20 pkt. Zmiana trenera w Cavs to klasyczne „zamienił stryjek siekierkę na kijek”. Na Wschodzie nic im nie grozi (jeśli zdrowy będzie LBJ), natomiast w finale to bez różnicy czy SAS czy GSW – dostaną klapsy.

[Timi] Raptors kolejny już rok wyglądają dobrze na przestrzeni sezonu regularnego, ale przecież w fazie play-off trzeba wygrać cztery spotkania z tym samym przeciwnikiem. I tu Casey nie jest największym atutem dla kanadyjskiej drużyny, dlatego uważam podobnie – Cavaliers są raczej niezagrożeni, a LeBron po raz szósty z rzędu zagra w finałach. Raczej, bo oczywiście kontuzja tu, czy mecz/seria życia tam – to są rzeczy, których przewidzieć się nie da. A skoro już wspomniałeś o tym finale to może zahaczmy choć trochę o ten temat: kogo widzisz jako reprezentanta Zachodu? Bo mi się wydaję, że Spurs mogą nie przegrać w tym sezonie ani jednego meczu we własnej hali, a mimo to i tak odpaść w finałach konferencji.

[Adrian] Jeśli ktoś może zatrzymać rozpędzone GSW to tylko Pop. SAS w PO w obronie będzie grało jeszcze lepiej niż w RS, a kilka dni temu zatrzymali GSW na 79 punktach. Dla SAS i Popa sezon zasadniczy to przykry obowiązek – coś co trzeba zaliczyć, żeby wejść na imprezę która zaczyna się w kwietniu. Leonard wszedł na poziom 20+ a zważywszy, że jest najlepszym obrońcą w lidze, który jest w stanie zatrzymać każdego to myślę, że te finały będą jego. W tym RS on gra na procentach 88/51/46 – jakieś pytania? Doszedł Aldridge i dość szybko został wkomponowany – w listopadzie grał na średnio niecałe 16 pkt, z miesiąca na miesiąc wyglądał na parkiecie coraz lepiej i w marcu gra na 23 pkt. GSW szokuje nas swoimi kolejnymi rekordami, ale dla mnie faworytem (jeśli wszyscy będą zdrowi) jest SAS.

[Timi] A według mnie przy zdrowiu obu zespołów to Warriors będą faworytami. To fakt, Spurs z miesiąca na miesiąc się rozkręcają, a w obronie już teraz są na niebotycznym poziomie. Trudno jednak cokolwiek wywnioskować z tych dwóch pojedynków między nimi w sezonu regularnym, bo w Oakland to gospodarze zaprosili Spurs do tańca, a ci nie potrafili im dotrzymać kroku, natomiast w Alamo było na odwrót – to Spurs tańczyli, ale taniec ten był na tyle wolny, że szybkie nogi Warriors nie zdołały się połapać. Dlatego też nie mogę się doczekać starcia tych zespołów w fazie play-off, ale uważam, że to broniący tytułu mistrzowie będą faworytami – tym bardziej, że Steph Curry robi niesamowite rzeczy tak często i tak regularnie, że przestaje już tym zadziwiać. A to jest chyba najlepszy dowód tego, jak bardzo dominującym stał się zawodnikiem.

[Adrian] Stare przysłowie Indian spod Wąchocka mówi – atakiem wygrasz mecz, obroną wygrasz mistrzostwo. Nie przykładałbym uwagi do ich bezpośrednich pojedynków w RS – PO to zupełnie inne granie. No i w pierwszym nie grał Duncan, a w drugim Pop dał mu tylko kilka minut. Popatrz na ławki, w GSW z zawodników na takim poziomie jak na ławce SAS jest tylko Iggy – ale to marna odpowiedź na Manu, Westa i Duncana. Weterani, ludzie blisko już drugiej strony rzeki zwanej karierą, ale ich nie można przecenić. No zacieram łapki na ten pojedynek, żeby tylko wszystkim dopisało zdrowie i nie było jakiś niepotrzebnych niespodzianek.