#1 Bostoński tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Mysli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś pierwszy odcinek, który zapoczątkuje tygodniowy przegląd myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych pozornie bez znaczenia. Mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie, żeby nasz tygodnik lądował na stronie w każdą niedzielę. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] W poprzedni sobotni wieczór Brad Stevens zanotował swoje setne zwycięstwo na ławce trenerskiej w NBA. Żeby jubileusz był bardziej okazały klapsy dostał zespół z Miami – czy może być coś piękniejszego? No ale o czymś innym chce napisać. Czy wyobrażasz sobie teraz nasz zespół, gdyby 3 lipca 2013 roku to nie Stevens podpisał kontrakt z naszą organizacją? Gdyby Danny nie zaryzykował – bo to było olbrzymie ryzyko. Do tej pory większość trenerskich transferów z NCAA do NBA kończyła się mizernie, a niektóre wręcz kompromitacjami – tych dobrych było bardzo mało. Brad w pierwszym sezonie zepsuł nam tankowanie, w drugim zadziwił światek NBA a w tym sezonie aspiruje do miana Coach of the Year. Mam nadzieję, że mój wnuk też zobaczy Brada Stevensa na ławce trenerskiej Bostonu (choć Junior ma niecałe 6 lat).

[Timi] Szczerze powiedziawszy to sobie nie wyobrażam, bo uważam, że to Brad Stevens jest głównym architektem tych ostatnich sukcesów. Powód jest prosty: to on ustawia ten skład, to on zajmuje się szatnią, to on wyciąga z zawodników to, co najlepsze. I nie narzeka, gdy Danny Ainge daje mu puzzle – on je po prostu składa w najlepszy możliwy sposób. Ryzyko było olbrzymie, ale śmiem twierdzić, że Stevens jest o niebo lepszy od całej reszty trenerów, która przychodziła na parkiety NBA z parkietów NCAA. Jego podejście, świeża głowa, stoicki spokój i ten niesamowity perfekcjonizm tworzą z niego kandydata na zostanie jednym z najlepszych trenerów w historii. Bogu dzięki, że Danny ma jaja większe niż reszta ligi, a Rivers nie podjął się przebudowy.

[Adrian] Po tej cudownej asyście Thomasa w meczu z Bucks, którą nawet oficjalne konto NBA na Twitterze nazwało nieśmiało asystą roku – tęsknisz jeszcze za Rondo? To tak na marginesie – bo chcę pogadać o innym naszym byłym zawodniku. Jeff Green – im bardziej patrzę na naszą grę, im więcej sztuczek Stevensa obserwuję tym mam większe przekonanie, że właśnie teraz Jeff by się nam przydał w rotacji, ze swoją zdolnością do grania również na PF. Gdy go żegnaliśmy był niespełnioną pierwszą opcją drużyny – teraz bym go widział jako uzupełnienie rotacji, kogoś kto może zmienić Crowdera i dać dobre minuty na „czwórce”. Chcieliśmy Danillo z Denver, a właśnie kimś podobnym może być Uncle Jeff.

[Timi] Nie wciągniesz mnie w te gierki o Rondo! A tak po prawdzie to tęsknię za czasami, gdy był swoją najlepszą wersją, jednak trwający sezon dostarcza mi najwięcej radości z koszykówki od czterech lat, gdy byliśmy się w finałach konferencji z Miami Heat, a Rondo był właśnie najlepszym sobą. Dlatego ten obecny zespół sprawia, że już nie mogę doczekać się nowych wspomnień. A co do Greena – tu też się nie nabiorę, przecież doskonale wiemy, kim jest Jeff i moim zdaniem nie ma znaczenia, w jakiej roli go postawisz. Pierwsza opcja, uzupełnienie rotacji? Green tak czy siak będzie grał w kratkę, będzie znikać i będzie przypominać o swoim niespełnionym potencjale. Choć faktem jest, że tego typu zawodnika nam brakuje, bo na trójce mamy niestety tylko osamotnionego Jae Crowdera. Ciekaw natomiast jestem, czy widzisz wśród dostępnych graczy realne uzupełnienie bostońskiego składu, przy czym zostawmy może Michaela Beasleya w spokoju… A może właśnie zwolniony z Milwaukee Bucks skrzydłowy Chris Copeland?

[Adrian] Z Copelandem jestem na nie – ani to młody gniewny, ani weteran. Ma 31 lat ale w NBA rozegrał mniej spotkań niż Olynyk czy Sullinger. Chyba bym wolał znowu popatrzeć na G-Force’a – przynajmniej umie podać na game-winnera ;) Nie uważasz, że Danny powinien zabukować bilet na  samolot do LA i pogadać z Larrym Sandersem? Nic nie ryzykujemy – odpowiednio skonstruowany kontrakt powinien ułatwić rozwiązanie ewentualnych kłopotów z dnia na dzień.

[Timi] Sanders to specyficzny przypadek, a odkąd Ainge nie zaryzykował nawet picku z drugiej rundy na Roberta Upshawa to mam pewność, że nie chce w swojej szatni zawodników „z przeszłością”. Copeland z kolei może doświadczeniem nie powala, ale ma to, czego C’s szukają: niezły rzut zza łuku i uniwersalność. Ostatnie mecze pokazują też dwie rzeczy: 1) brakuje nam bardzo Kelly’ego Olynyka, 2) Evan Turner już chyba na dobre odnalazł z powrotem swoje miejsce w NBA. I w związku z tym chciałbym poruszyć dwie kwestie. Po pierwsze, czy Kelly stał się w tym sezonie na tyle unikalnym graczem w lidze, że powinniśmy zaliczać go do trzonu bostońskiej ekipy na kolejne lata, która w domyśle ma w przyszłości walczyć o mistrzostwo? Według mnie zdecydowanie tak, co tylko potwierdzają ostatnie mecze, gdzie bez stretch-czwórki mamy sporo problemów w pomalowanym przeciwnika. No i po drugie, czy zatrzymanie bardzo pożytecznego Turnera, który jednak choćby bez dobrego rzutu zza łuku ma swoje ograniczenia, nie powinno być przypadkiem jednym z priorytetów Ainge’a na to przyszłe lato?

[Adrian] Kelly to jeden z niewielu w lidze stretch-five i kiedyś o tym pisałem. Jeśli miałby odchodzić, to tylko w wymianie za kogoś z absolutnego topu NBA i nie jest nim na ten przykład Melo z NYK (choć mimo wszystko chciałbym go zobaczyć w rotacji Stevensa). Olynyk poza rozciąganiem gry w tym sezonie jest chyba najlepszym obrońcą wśród naszych wysokich (co poniekąd nie jest specjalnie trudne) – ale trzeba przyznać obiektywnie, że swoją obronę wzniósł na poziom, o którym nawet nie myślałem jeszcze rok temu. Evan skradł moje serce. W zeszłym sezonie trochę kręciłem noskiem na jego grę, choć w pamięci mam kilka game-winnerów. Ten sezon ma świetny i to od niego zaczyna się drugi garnitur, a nie od Smarta. Czy powinien zostać? TAK. Jednak nie za każdą cenę. Jeśli Danny sczyści salary na dwa duże nazwiska, to chciałbym , żeby ET poczekał i na przyszły sezon wziął tyle ile zostanie, a po roku mając pełne prawa Birda dostał od nas tyle na ile zasługuje, czyli dużo.

[Timi] Moim zdaniem Turner to mądry gość, który nie powinien zapomnieć, że to w Bostonie otrzymał szansę na drugie życie i że to tutaj dostał możliwość odbudowania swojej kariery na nowo. Był ruchem o małym ryzyku, ale potencjalnie mógł dać sporo – i rzeczywiście sporo daje, przy czym warto zastanowić się, czy w innej roli i pod innym trenerem dawałby tyle samo. Według mnie nie, ale to od niego zależeć będzie decyzja, czy pójdzie za większą kasą, gdyby okazało się, że Celtowie upolowali dwie grube ryby i w kasie pozostało już niewiele. Bardzo dobrze zresztą wskazujesz, że opłacałoby się mu poczekać jeszcze rok i wziąć kontrakt na jeden sezon, a dopiero potem odebrać większą wypłatę, choć to też wiąże się dla niego ze sporym ryzykiem (kontuzja czy słabsza forma).

[Adrian] Trudno uniknąć tematu zbliżającego się draftu, bo pokładamy w nim spore nadzieje. No właśnie – nadzieje pokładamy w drafcie czy w samym losowaniu, bo jednak będziemy tym pickiem handlować w noc draftu? Wierzysz w historię z ofertą za Okafora? Ja nie bardzo,  nie pasuje mi ten 3 zespół w tej transakcji – po co on, skoro Phila nie ma żadnych niewygodnych kontraktów które chciałby zrzucić przy okazji transferu Okafora, a których nie chciałby przyjmować Danny. Myślisz, że jeśli ten temat faktycznie był to wróci w noc draftu? A jeśli wylosujemy 1 lub 2 pick – oddałbyś Simmonsa lub Ingrama za Okafora?

[Timi] Ciężko mi powiedzieć, czy historia z Okaforem była prawdą – bo z jednej strony bardzo szanuję Steve’a Bulpetta, który przekazał tę informację od swojego źródła, ale z drugiej strony nie wierzy w to też Zach Lowe, który podczas ostatniego trade deadline mocno zaskoczył mnie dokładnością swoich doniesień. Niemniej jednak, to na pewno byłby ciekawy target, bo choć obrońca z Okafora na razie marny to przecież ma on bardzo dobre warunki fizyczne i w ofensywie już teraz wygląda znakomicie. Ale Simmonsa czy Ingrama bym nie oddał – choć znów wybierać między nimi też byłoby ciężko. Handlowanie picku zależeć będzie jednak od losowania – top2 zostaje w Bostonie, ale wydaje mi się, że od top3 w górę będzie na stole, bo to i tak fajna karta przetargowa.

[Adrian] Mi się wydaje, że jeśli po losowaniu będziemy poza top3 to wtedy albo Danny weźmie Krisa Dunna lub Jamala Murraya dla Phili właśnie, albo Jakoba Poeltla dla nas. Szczególnie ten Murray, pierwszoroczniak z Kentucky robiący średnio na mecz 20 pkt może być dobrym wabikiem – nazywany odrobinę większym talentem niż D’Angelo Russell, który poszedł ostatnio z 2 wyborem. No ale poczekajmy do maja – wtedy nasze rozważania będą ciekawsze. Ale… Simmons czy Ingram – Ingram to SF z absurdalnymi warunkami fizycznymi – poszperałem trochę i one są prawie identyczne jakie miał podczas draftu Giannis Antetokounmpo – Ingram jest niższy o ćwierć cala, ale ma taki sam wingspan 7’3. Natomiast Simmons to atletyczna bestia, która jednak nie potrafi jeszcze rzucać – wprawdzie w dzisiejszej NBA on z powodzeniem może grać na PF, ale gry na razie nie rozciągnie. Gdyby nie jego fenomenalne czytanie gry, wizja, instynkt i podanie na granicy doskonałości (a mówimy o 19 letnim dzieciaku, któremu brakuje dosłownie kilku centymetrów, żeby mieć warunki fizyczne na centra) to byłbym mocno sceptyczny co do jego wyboru. Nie zazdroszczę GMowi który będzie miał w ręce 1 pick – mam nadzieje, że to będzie Danny.

[Timi] To prawda, dlatego właśnie napisałem, że trudno będzie wybierać między Ingramem a Simmonsem. Ingram ma świetne warunki fizyczne i wygląda w tym sezonie solidnie zza łuku, dlatego tutaj nie mam obaw, że sobie w NBA poradzi. Ale przy Simmonsie te obawy już są, przy czym Australijczyk to zawodnik, który w tegorocznym drafcie sufit będzie miał najwyżej. Może się jednak okazać, że jeśli rzut nadal będzie problemem to zostanie takim Evanem Turnerem dla bogatych – lepsze warunki fizyczne, porównywalna wizja gry, podanie i wejście pod kosz. Turner też zresztą przychodził do NBA z łatką zawodnika, który wszystko potrafi dobrze, jedynie rzutem zza łuku nie grozi.

[Adrian] Pozostańmy przy pickach, ale inna kwestia mnie nurtuje. Wyłączając z rozmowy pick Nets – czy potrzebujemy jeszcze talent w drużynie? Czy nie lepiej wymienić te wybory w tegorocznym drafcie na dobrych weteranów do składu z rozsądnymi kontraktami? O dobrych weteranów wcale nie jest tak łatwo jak sie wydaje. Oczywiście w drafcie wybieramy najlepsze możliwie talenty, a wymiany dopiero po lipcowym szaleństwie na FA. Chyba, że Danny z Bradem doszli do wniosku, że z 10 talentów 1 lub może 2 wyrośnie na gwiazdę ligi. Stevens bez weteranów radzi sobie w RS, ale na PO jednak doświadczenie i chłodna głowa by się przydały. A skoro znowu o weteranach – rozumiesz decyzję jaką podjął Joe Johnson? Miami zamiast Cavs – już o Bostonie nie wspominam. 

[Timi] Z weteranami to jest tak, że trudno ich znaleźć, a na dodatek w Bostonie nie widać dla nich miejsca. Przynajmniej teraz, bo przecież ta drużyna dopiero drugi sezon gra w ten sposób, a więc jest młoda i tak w zasadzie to sama się uczy. Gdyby się okazało, że latem staniemy się contenderami to wtedy prezencja jednego czy dwóch weteranów będzie nieoceniona, ale to właśnie wtedy do gry Ainge może rzucić te nieoszlifowane talenty, a nie zapominajmy, że ma też masę picków w kolejnych latach. Co do Johnsona to jestem w stanie to zrozumieć, bo Joe nigdy nie był typem zwycięzcy – to najwidoczniej lata spędzone w Atlanta Hawks tak na niego podziałały, bo tam zawsze maksimum to była druga runda. Johnson poszedł do Miami, bo tam mają problemy z kontuzjami, a dzięki temu będzie mógł pokazać się w niezłej drużynie i powalczyć o nowy kontrakt, o co głównie mu chodziło.

[Adrian] Kolejna kwestia to powrót Marcusa Thorntona z Australii do USA. Dołączy do Maine Red Claws i będzie można go obserwować. Ja sie cieszę właśnie z uwagi na łatwość śledzenia jego gry. Skoro MRC to sprawa Jamesa Younga. W Celtach gra mało, ale w D-Legue troche pograł. Rok temu średnia 22 pkt na mecz i 44% za 3 pkt a w tym sezonie 15 pkt na mecz i 32% za 3 pkt. No chyba nie tak to miało wyglądać. Możliwe, że Młody siedzi na siłowni i cały czas robi masę, żeby w NBA nie być oseskiem. Tylko kiedy dostanie szanse w NBA? Bo jakoś nie wierzę, że skoro z sezonu na sezon nasza drużyna robi postęp to Young w przyszłym sezonie wskoczy w rotacje.

[Timi] Po statystkach można zobaczyć, że Thornton w Australii miał spore problemy ze skutecznością, ale jego tata powiedział, że Marcus stał się odrobinę silniejszym zawodnikiem, może więc stąd te trudności. A z Youngiem mam tak, że od początku bardzo nisko zawiesiłem sobie poprzeczkę z napisem „oczekiwania”, bo naprawdę nie oczekiwałem, że on z miejsca zrobi duży skok w NBA. To jest dopiero drugi jego sezon, już od poprzedniego naprawdę dużo czasu poświęcał na wzmocnienie swojego ciała i teraz odbija się to najprawdopodobniej na jego procentach. Szansy dostaje małe, ale w tym sezonie je wykorzystał, bo pokazał przede wszystkim lepszą obronę. Na razie nie było tego dużo, ale on wciąż jest bardzo młody i na starcie przyszłego sezonu wciąż będzie ledwie 20-latkiem. Czy my naprawdę nie wymagamy za dużo od gościa, który teoretycznie powinien być jeszcze na uniwerku?

[Adrian] Nasze wymagania to jedno, druga kwestia to wkomponowanie w drużynę. Nasz obwód jest już na tym etapie (pisze to z pełną świadomością), że wejść w rotację będzie szalenie trudno. Rozdzielone minuty między Thomasa, Bradleya, Crowdera, Smarta i Turnera są minutami na naprawdę dobrym a czasami wręcz bardzo dobrym poziomie. Nie wyobrażam sobie, żeby teraz Young miał komukolwiek odebrać minuty – poza sytuacjami gdy wynik został ustalony już w 3 kwarcie jak w meczu z Portland. Na przyszły sezon niepewna jest aktualnie tylko pozycja Turnera, z uwagi na nowy kontrakt – ale aktualnie Younga czy Huntera od Turnera to dzielą lata świetlne. No i trzecia kwestia – Rozier/Hunter/Young – 3 młodych, nawet gdyby spadł nam z rotacji ET – to kto dostanie te minuty po nim? Bo wszystkich równo potraktować się nie da, bo nie ma to sensu. Owszem James jest najmłodszy, być może nawet najbardziej utalentowany – tylko jakoś mentalnie nie rokuje.

[Timi] A skoro już jesteśmy przy młodych zawodników to wspomnijmy jeszcze o naszej Myszce. Jordan Mickey zagrał dwa niezłe mecze z Utah Jazz po przerwie na All-Star Game i w obu zaprezentował przede wszystkim świetną protekcję obręczy. Wszyscy w Bostonie mają nadzieję, że jest to podpora bostońskiej defensywy przyszłości, ale ciekawi mnie, czy chciałbyś, aby Stevens znalazł mu więcej minut w rotacji? Bo osobiście mam dylemat – z tego powodu, że choć Mickey’ego bardzo lubię to jednak wolałbym, aby wchodził na razie na właśnie takie momenty jak przeciwko Jazz. Na ten moment wydaję mi się bowiem, że przyda się on Celtom tylko w pewnych sytuacjach, a na większy wymiar czasowy w drużynie walczącej o przewagę parkietu jest jeszcze za słaby.

[Adrian] Po drafcie napisałem, że to właśnie chyba z Mickey’a cieszę się najbardziej. Chłopak do aktualnie panującego na parkietach NBA small-ballu pasuje wręcz idealnie. Czy chciałbym większej jego roli w Celtach? Jasne, że tak. Problem w tym, że Stevens liczy każde zwycięstwo i nie pozwoli sobie na eksperymenty w rotacji nawet kosztem szybszego rozwoju Mickeya. Choć gdy Myszka wchodził na parkiet w meczu z Utah, to byłem bardzo zaskoczony bo wynik był niekorzystny. Ustawienie z nim wyciągnęło nas z dołka. To co mi się w nim najbardziej podoba, to to, że gra agresywnie – tak jak Smart. Nie stosuje półśrodków – gdy trzeba jest siła razy gwałt. No i te jego bloki – jaki on ma dar to niewyobrażalne. Po cichu liczę, że w nastepnym sezonie Myszka na stałe wejdzie w rotacje Brada.

[Timi] Ciekawym temat jest także na pewno David Lee, a raczej jego pierwsze występy w barwach Mavs. Całkiem udane zresztą występy (choć double-double to nie wszystko, w przypadku Lee wypada jeszcze zajrzeć w statystkę +/-), które nasuwają pytanie: czy to nie jest tak, że Lee zachował się mocno nie fair w stosunku do Celtics? Przybył do zespołu w słabej formie, grał przeciętnie i wziął się za siebie dopiero w momencie, gdy jasne było, że w Bostonie miejsca nie zagrzeje. Masz jakiś żal do niego o to czy uważasz, że to nic wielkiego?

[Adrian] Oooo – fajna kwestia! Cieszę się, że Davida już nie ma w Bostonie, bo od patrzenia na jego grę można było dostać raka siatkówki. Danny go pozyskał na zasadzie – a nóż się uda i to zaskoczy. Nie zaskoczyło – a największe zaskoczenie to jego pudła z 30 centymetrów od kosza. Nie mam do niego żalu – największą krzywdę zrobił sobie, bo nikt o zdrowych zmysłach po tym co pokazał w Bostonie nie zaryzykuje więcej niż minimum dla weterana. Z oceną jego gry w Dallas poczekajmy – inny nasz ex też tam zaczął dobrze a skończyło się fatalnie. Szkoda mi tylko Powella – ma już 24 lata i gdy wydawało się, że wreszcie dostanie szanse to zjawia się weteran i ląduje na końcu rotacji.

[Timi] To prawda, też mi się zrobiło szkoda Powella, który wyrastał w Dallas na naprawdę solidnego zadaniowca i swoją droga zmusza do zastanowienia się, co w Teksasie poszło nie tak z Jae Crowderem. No ale na szczęście to Mavs mogą sobie teraz pluć w brodę. Warto tymczasem wspomnieć jeszcze o ostatnich występach Celtics – w sobotę odnieśli trzynaste z rzędu zwycięstwo w TD Garden, wygrali też pięć ostatnich meczów ogółem. Trzecie miejsce na Wschodzie jest, teraz tylko pytanie, czy uda się je utrzymać do końca sezonu. Wierzysz w naszych chłopaków? Zwycięstwem z Knicks zrobili sobie prawie cztery mecze przewagi nad Hawks, ale za ich plecami wciąż pozostają Heat, którzy mimo braku Bosha jakoś sobie radzą. Czy to właśnie między nami a Heat rozegra się walka o tę trzecią lokatę na Wschodzie? Wszystko na to wskazuje i dobrze, że to my mamy tie-breakera.

[Adrian] Ciężko będzie utrzymać Top3 Wschodu. Następny tydzień to Cavs, Memphis i Houston. Miami które nas goni ma Phile, Bucks, Bulls i Raptors. Dobrze, że do składu Chicago wraca Butler. Do końca RS mamy trudniejszy kalendarz od cHeat i chyba nam sie nie uda utrzymać tego miejsca. Jednak powiedzmy sobie szczerze – nasze miejsce jest mocno na wyrost w stosunku do personalnego potencjału jakim dysponujemy. Choć z drugiej strony, uwaliliśmy 7 meczów z takimi potentatami ligi jak Nets, Lakers, Magic… To dawałoby 45 zwycięstw i aż boję sie napisać, które miejsce w tabeli.

[Timi] Te przegrane mecze ze słabiakami to niestety dość spora łyżka dziegciu dla naszej drużyny w tym sezonie, bo te przegrane teoretycznie nie powinny się zdarzyć. Ale z drugiej strony, ci Celtics to cały czas bardzo młoda drużyna i takich porażek jest już coraz mniej – tym bardziej, że te porażki z Nets czy Lakers na własnym parkiecie podziałały na Celtów motywująco, bo od tamtej pory nie dają już większych powodów do wstydu kibicom w TD Garden. Zgadzam się jednak, że będzie ciężko, ale przecież to nie my, a Heat i Bulls mieliby być w topie Wschodu. Dlatego mocno trzymam kciuki za przewagę parkietu w pierwszej rundzie, bo to będzie wielki sukces tej drużyny.

[Adrian] Ostatnia kwestia w naszym tygodniowym przeglądzie. Akcja tygodnia to:

Zobacz Wyniki

Loading ... Loading ...

[Timi] Oj wybór ciężki, jednak ten blok Bradleya to było coś genialnego.

[Adrian] Mam spory dylemat, ale chyba stawiam na ET. Zresztą – niech to rozstrzygnie ankieta.