#17/#18 Z piekła do nieba

Nowy sezon, nowe wyzwania. Nie tylko przed naszą drużyną. Nowe wyzwanie postawiłem tez sobie. Moi redakcyjni koledzy po każdym spotkaniu piszą recapy, ja postanowiłem w tym sezonie w pewnym stopniu usystematyzować cykl „Statystycznie patrząc”. Po każdym spotkaniu dostaniecie taką analizę jak dzisiejsza. Przyjrzę się grze naszego zespołu i poszczególnym zawodnikom bardziej szczegółowo. Opis meczu i podstawowe informacje o zdobyczach punktowych to jedno, a analiza słabych i mocnych stron zespołu i zawodników to inna sprawa. Myślę, że taka forma i wiedza jaką zamierzam wam przedstawić to zupełnie nowa jakość. Startujemy!

No i kłopoty z płynnością analiz zaczęły sie przy meczach b2b tak jak przewidywałem. Dziś odcinek łączony czyli porażka z Orlando i zwycięstwo z Miami. Wyglądać też on będzie odrobine inaczej, ale doba nie jest z gumy, a szkoda.

Jeśli celem zawodników podczas meczu z Orlando było oszczędzanie sił na mecz w Miami to OK. Choć… Serce mówi – dobrze, bo pokonać Miami cHeat u nich zawsze gratka, a rozum dodaje, ale to z Orlando bedziemy rywalizować o miejsce w PO więc skutek taki sobie. No ale Miami sHeat na deskach to jakoś rozum zagłuszony.

To co różniło te mecze to wcale nie obrona jak sugerowali niektórzy komentatorzy amerykańscy – w obu meczach nasz obrona pozostawiała bardzo dużo do życzenia.

Zarówno w meczu z Orlando jak i Miami pod koszem pozwalailismy na wszystko. W pierwszej strefie ORL grało na 73% skuteczności a MIA na 72%. Żadna różnica – w obu spotkaniach katastrofa. Trochę lepiej z MIA bronilismy trójki, ale… Oni normalnie w tym sezonie rzucają na 31% za 3 pkt, wiec te 29,5% jakie zrobili z nami, to też żadna różnica. Zarówno ORL jak i MIA miały FG na 48%. To co te mecze różni to zbiórki i nasza skuteczność. Z ORL mieliśmy skutecznośc za 3 pkt na 18% – i 20 zbiórek mniej. Ciężko wygrywać takie mecze – a tam ciężko, to jest nierealne, żeby to można było wygrać przy takiej grze w ataku. Natomiast z MIA zanotowalismy 40% za 3 pkt i 2 zbiórki więcej. Oczywiście 8 przechwytów różnicy w obu spotkanaich też działało na naszą korzyść. W meczu z Orlando zanotowaliśmy 59,5% wykorzystanych szans na zbiórkę w obronie – równie dobrze mogli nie skakać do piłki… W całym meczu wykorzystaliśmy zaledwie 38,6% szans na zbiórkę…

Amir – z ORL był statystycznie najlepszy bo miał rating netto „tylko” -2,7. W meczu z MIA był znowu tym Amirem, który robił całą masę małych rzeczy, które pchają zespoł w objęcia zwycięstwa. Nawet trafił 2 trójki – typowy Amir, wszędzie dobrze, ale wszędzie po troszku.

Avery – był i w jednym i w drugim meczu motorem napędowym, o ile można tak napisać o kimś kto grał w meczu z Orlando. Avery walczy z Azją o rolę pierwszej opcji, jeśli chodzi o rzuty z dystansu to zdecydowanie wygrywa.

David – w obu meczach bardzo słabo w obronie z ORL def rtg to 143 a z MIA 133 więc kosmetyczna różnica. To czy Lee rzuci 11 pkt czy 4 nie ma znaczenia, skoro w obronie nie przypomina zawodnika z NBA.

Evan – Turner w obu meczach starał się zredukować swoją skuteczność w rzutach za 3 pkt z 14% do 10%. Jest na dobrej drodze – ma już 13%. W meczu z MIA był ważną częścią rotacji i bez niego tego zwycięstwa by nie było, ale z ORL zagrał piach i dwa metry mułu.

Isaiah – 2 z 11 za 3 pkt w obu meczach – mam już powoli dość tych nabieganych trójek. Świetnie radzi sobie w catch and shoot a tymczasem oglądamy festiwal cegieł. Z MIA miał 4 z 12 w akcjach za 2 pkt. W obu meczach dobrze asystował, ale decyzje rzutowe są chwilami zastanawiające.

Jae – bardzo podobne statystycznie mecze JAe – w obu można napisac, że był jednym z najlepszych, a na pewno jeden z najefektywniejszych. Szkoda cegieł za 3 pkt w ORL.

Jared – z piekła do nieba – w pierwszym meczu 14% skuteczności, a w drugim 70%. Jednak w pierwszym meczu Jared był jedynym co walczył na deskach i blokował, gdyby był skuteczny to…

Jonas – typowy Jonas – walczak, ale tylko z ORL coś zdobywał także w pkt. W meczu z MIA było nieskutecznie, czyli cała para w gwizdek.

Kelly – oba mecze do zapomnienia – jak najszybciej. Słabo także w obronie, dawno nie było dwóch meczów pod rząd gdzie KO zawodził, no ale MIA nie mają rezerwowych…

Terry – w obu meczach dostał minuty i te z ORL nawet dobrze spożytkował. Kurcze jak mi sie ten chłopak podoba w grze, świetna szybkość – jak złapie doświadczenie to z sezonu na sezon, bedzie stawał się częścią rotacji (nie jestem tylko pewien czy naszej, bo to naprawdę wygląda na łakomy kąsek).

Do następnego spotkania.