No i po drafcie

No i po drafcie. Nie będę kłamał, ale podczas samego draftu byłem rozczarowany. Chwilami mocno, chwilami mniej, ale jednak byłem rozczarowany. Każdy kto tę noc spędził na naszym czacie doskonale pamięta atmosfere, jak odliczaliśmy zespoły do naszego wyboru i zawodników których chcieliśmy, żeby Danny wybrał do Bostonu. Każdy kolejny wybór był jednak zaskoczeniem – dosłownie każdy. Jednak od tej magicznej nocy minęło już wystarczająco dużo godzin, żeby wszystko to sobie na spokojnie przemyśleć, przeanalizować i poukładać. Dodatkowo już po samym drafcie wypłynęły informacje zakulisowe o tym jak Danny próbował się przebijać wyżej i co oferował.

Jednak zacznę od kilku słów, które napisać muszę zanim wyjaśnię dokładnie dlaczego teraz jestem z tego draftu zadowolony. Zasada wybierania największego możliwego talentu powinna obowiązywać zawsze, a my często o tym zapominamy w draftowej gorączce. Gdy w 1984 roku Portland nie wybrało z 2 pickiem Jordana, bo mieli na tej pozycji już Drexlera i postawili na Bowiego, cała NBA dostała nauczkę – choć oczywiście większość i tak dostaje małpiego rozumu podczas draftu.

Danny uczy się na błędach – komentatorzy, eksperci i kibice nie. Wszyscy przed draftem powtarzają jak mantrę które to pozycje powinniśmy wzmocnić. Każda osoba w sztabie Celtów doskonale o tym wie i stara się robić wszystko, żeby takich dokonać wyborów. Gdy nadchodzi ta jedyna noc w roku nagle kibice zapominają o wcześniejszych wydarzeniach. Dla przypomnienia – rok 2011 – Boston szuka guarda – wybieramy Brooksa, którego zamieniamy na JJJ a w drugiej rundzie wybieramy E’Tuana Moora. Kończy się katastrofą. Mogliśmy mieć Butlera, mogliśmy mieć Parsonsa ale przecież nie szukaliśmy zawodników na „trójkę”. Najlepszym dwójką tamtego draftu wybranym po naszym pierwszorundowym picku był Singler.

Rok 2012 – Boston szuka centra. Danny chce centra, kibice chcą centra, komentatorzy chcą centra – więc z 22 wyborem trafia do nas Fab Melo. Ten rocznik był bardzo słaby jeśli chodzi o zawodników wysokich – moim zdaniem było ich tylko dwóch a jeden z nich gra w Bostonie – Drummond i Zeller to dwa nazwiska z tego rocznika które można wymienić. Reszta prezentowała się mizernie – Melo, Ezeli, Sacre, O’Quinn – najlepiej z nich po latach wygląda Ezeli, ale czy on rozwiązałby nasz problem? GSW w finałach częściej grał Greenem na centrze gdy schodził Bogut niż Ezelim. Mogliśmy mieć Draymonda Greena czy Khrisa Middletona, jednak wtedy wybieraliśmy na siłę zawodnika na dana pozycję.

Komentatorzy i kibice gdy teraz, po kilku latach rozliczają Danny’ego z wyborów w drafcie, zapominają o tym, że wybieraliśmy zawodników pod konkretna pozycję i rozliczają go z JJJ czy Melo. Poniekąd słusznie, bo nasz GM świętą krową nie jest i podlega ocenia jak każdy inny. Jednak rozliczanie go z tego, że dokonywał wyborów pod określoną pozycję i przytaczanie zawodników wybranych później, ale na inne pozycje już mądre nie jest. Chcecie rozliczyć go za tamte drafty? To wyżej wam wypisałem jakich perełek w tamtych rocznikach nie dostrzegł w osobie Singlera czy Sacre.

Po kilku nieudanych draftach, Danny wyciągnął odpowiednie wnioski i skończyło się wybieranie na określone pozycje. Danny wyciągnął wnioski z nieudanych draftów – kibice i komentatorzy nie. Wszyscy w tym ja, powtarzaliśmy kogo chcemy i wszystkie nazwiska które pozycjonowaliśmy ograniczały się do dwóch pozycji – jak co roku SF i C. Dotyczy to i ubiegłorocznego draftu jak i tegorocznego. Rok temu wybór Smarta był ogromnym zaskoczeniem, ale także rozczarowaniem. Oczekiwaliśmy McDermotta, Hooda czy Kyle Andersona bo przecież wciąż byli dostępni. Po roku już można cokolwiek powiedzieć o tym wyborze – gdzie teraz jest Smart a gdzie pozostała trójka? No właśnie – Smart być może idzie na przyszłego DPOTY, pozostała trójka na razie zapowiada się słabo. Gdybym miał wymienić zawodników, których po tym sezonie można wskazywać jako ewentualnie lepsze wybory od Smarta to tylko Payton i Nurkic wchodzą w grę. Po Youngu było już w drafcie tak sobie i wcale nie jestem pewien, czy dałoby się wyciągnąć kogoś bardziej perspektywicznego, pomimo tego iż James grał w NBA ogony. Ubiegłoroczny draft chyba był najbardziej przehypowany w ostatnim dziesięcioleciu.

W tym roku było dokładnie to samo. Pompowanie balonika z wyborem Sfa, oraz ogromne rozczarowanie, chwilami przeradzające się w hejt za wybór innych prospectów. Sam byłem pewien, że Danny z #16 wybierze kogoś na pozycję dla nas strategiczne. Odliczaliśmy na czacie zespoły które przed nami jeszcze będą wybierać i potencjalne nasze łupy na pozycję SF. Przy naszym wyborze byli jeszcze dostępni tacy zawodnicy jak: Dekker, Anderson, Hollis-Jefferson czy Looney. Jednak nasz GM wybrał Roziera. Czy postąpił słusznie? Za chwile napiszę kilka słów o samym zawodniku, ale odniosę się teraz do tych co ich nie wybrał. Dekkerem zachwycony nigdy nie byłem i pisałem to wielokrotnie, Hollis-Jeffersonem też nie i też to podkreślałem. Chciałem u nas zobaczyć bardzo Andersona lub Looneya.

Po samym drafcie wychodzą różne smrodki dotyczące poszczególnych zawodników. Żaden GM czy scout nie zdradzi tego wcześniej, żeby nie ostrzegać konkurencji przed potencjalnym bustem. W jego interesie jest, żeby ktoś się władował na minę i ominął jego wybrańca. Nie wiem dlaczego Danny nie wybrał Andersona, ale wiem dlaczego odpuścił Looneya. Kevon dostał już przed draftem flagę za astmę, ale nie ona decydowała o tak wielkim spadku tego zawodnika. Looney cierpi na zwyrodnienie kręgów i najprawdopodobniej będzie potrzebował operacji. Ile jeszcze takich smrodków o poszczególnych zawodnikach wyjdzie na światło dzienne?

Kolejna kwestią jest zwracanie przez GMów uwagi na charakter zawodnika. Jeden z większych talentów w tym drafcie na pozycji PF czyli Wood, nie został wybrany wcale bo gość ma nierówno pod kopuła i nie wykazuje zaangażowania. Pewnie doszedł do wniosku, że sam talent zapewni mu miliony. Ilu jeszcze było takich leserów w tym drafcie? To co komentatorom, dziennikarzom czy kibicom wydaje się oczywiste – aż tak oczywiste dla scoutów nie jest, bo maja tych zawodników na wyciągnięcie ręki na workoutach. Czy Danny wybrał najlepiej jak mógł? Tego nie wiem, ale już po kilku dniach od draftu wiem, że ominął kilka bustów. Ja obserwowałem tych chłopaków od czasu do czasu, wy obserwowaliście tych chłopaków od czasu do czasu, niektórzy nigdy nie widzieli żadnego meczu w NCAA – Danny spędził setki jak nie tysiące godzin na obserwacji na żywo tych dzieciaków – kto może mieć większą wiedzę? To taka wrzutka w odpowiedzi na zarzut, że skoro tylko 10% kibiców popiera wybór Roziera – to chyba pozostałe 90% się nie zna. Ja jestem pewien, że nawet 99,9% kibiców nie ma nawet w połowie tak rozległej wiedzy o Townsie, jak nasz sztab o zawodniku z ostatniego miejsca w drafcie.

Jak się okazało, Danny był nadaktywny jeśli chodzi o wymiany i przesuwanie się w górę. Oferował NYK za #4 Sullingera i paczkę picków, Jax jednak wybrał Porzingisa. Melo nazwał ten wybór ogromnym rozczarowaniem. Jordan odrzucił 4 picki w pierwszej rundzie i 2 picki w drugiej rundzie za #9. Już pomijam kwestię, że Danny zaproponował za dużo za Winslowa. MJ – jako zawodnik byłeś największy, jako manager też jesteś największy ale troglodyta. Osobiście się cieszę, że ta propozycja została odrzucona – za tyle picków można podczas deadline dostać naprawdę wyczesanego zawodnika, który w NBA pokazał kim jest. Danny był aktywny i bardzo chciał – nie wyszło. Nie mogę mieć o to do niego pretensji, że się nie udało. Miałbym gdyby nie próbował.

Pora chyba na przedstawienie naszych nowych nabytków. We wcześniejszych artach moich redakcyjnych kolegów po piórze (choć to chyba powinno być po klawiaturze) poznaliście ich już. Ja teraz napisze kilka słów zupełnie subiektywnej oceny i przywołam kilka porównań. Oczywiście nie mam najmniejszego pojęcia czy oni wyrosną na zawodników tego formatu – tu jednak tylko chodzi o przytoczenie kilku cyferek, żeby obalić pewne mity, które powstały w tak krótkim czasie jaki minął od draftu.

TERRY ROZIER

Jeden z najciekawszych rozgrywających tego draftu. Pierwsze co na antenie wypowiedział jakieś „ekspert” a co ochoczo podchwycili kibice Celtów to uwaga, że jest za mały i nie umie rzucać. Rozier w obuwiu ma równo 6’2 czyli jest o kilka centymetrów wyższy od Rojana Rondo czy Chrisa Paula, od obu jest też cięższy – skąd pomysł, żeby powiedzieć o nim, że jest za mały? Czy Rozier nie umie rzucać? Wybitniakiem to nie jest, ale w pierwszym roku gra w NCAA odpalał trójki na skuteczności 37%. W drugim roku był słabiej bo tylko 30%, ale zwiększył ich częstotliwości najprawdopodobniej przedawkował siłownię, skoro teraz dobił do 190 lbs. Warto tez dodać, że w ciągu ostatniego roku jego wingspan zwiększył się o blisko 2 cale. Z linii rzutów wolnych notuje solidne 79%. Tak się rodzą mity gdy się słucha „ekspertów” zamiast samemu sprawdzić i wyrobić sobie zdanie.

Nie będę kłamał, że znałem na wylot tego dzieciaka, bo ze składu Louisville to najbardziej kojarzyłem Harrella i na niego zwracałem uwagę, gdy oglądałem March Madness. Jednak to nie był anonim za jakiego niektórzy go uważają. To co tego chłopaka charakteryzuję, to niesamowita energetyczność w ataku – tam jest jak wulkan który za chwilę eksploduje. Śmiało można go porównać do naszego Isaiaha Thomasa, bo maja taka samą zwinność w wejściu na kosz. Jednak Rozier jest dużo wyższy, posiada też wingspan większy o ponad 6 cali czyli ok 18 cm i to powoduje, że może być w tym jeszcze lepszy. Rozier nie jest zawodnikiem jednej połowy boiska, bo w obronie wygląda on bardzo dobrze, prawie tak dobrze jak Smart. Pierwsze właśnie co przyszło mi na myśl gdy zacząłem po podglądać dokładniej, to że Danny wyciągnął z draftu zawodnika, który jest skrzyżowaniem Thomasa ze Smartem. Jeśli dodamy do tego opinię, że dzieciak jest niesamowicie pracowity to ja nie mam już żadnych pytań. Dobra – mam jedno – kiedy wreszcie wystartuje Summer League bo chcę go oglądać.

Jeśli miałbym go do kogoś porównać, to chyba zgodzę się z Mruwką, który w komentarzu zestawił go z Bledsoe. Nie tylko budowa ciała, czy styl gry, ale nawet w NCAA notowali podobne %. Jeszcze kwestia czy moglibyśmy go wybrać z #28 – otóż nie, ale to wiadomo dopiero teraz, gdy okazało się, ze miało go brać Toronto z #20.

RJ HUNTER

Nie zgadzam się z opinia, że będzie kolejnym Klayem Thomsponem czy Korverem – jednak nie ta skala talentu jeśli chodzi o rzut, ale bardzo chciałbym się mylić. Jednak dokonania w NCAA pozwalają go porównywać do Arona Afflalo czy Wesleya Matthewsa – co bardzo ważne, on tych rzutów odpalał na mecz więcej niż Afflalo i dwa razy więcej niż Matthews. W swoim najlepszym sezonie trafiał na 40% przy prawie 8 próbach . Dysponuje chłopak bardzo dobrymi warunkami fizycznymi jak na SG. Słaba stroną jest obrona i nad tym będzie musiał pracować z nim Stevens. Ma dobry przegląd pola – w NCAA notował więcej asyst niż wspomniani Afflalo czy Matthews. Moim zdaniem z #28 to jest mały steal.

Co dziwne to RJ Hunter był na liście życzeń w Charlotte bo chcieli koniecznie „dwójkę”, żeby zapełnić lukę po Lancelocie kimś młodym. Mogli go mieć i jeszcze pięciu innych, ale wybrali Kaminsky’ego. Zważywszy, że w drużynie mamy na SG tylko Bradleya, który jednak nie grzeszy warunkami fizycznymi, oraz Turnera, który jest wszędzie przyzwoity ale nigdzie dobry – to jestem zadowolony z tego wyboru. Tak jak za Rozierem optował Danny, który po dwóch workoutach był nim zachwycony, tak za Hunterem naciskał Brad Stevens. Stevens zna Huntera i jego rodzinę od bardzo wielu lat, był nim zainteresowany, gdy jeszcze pracował w Butler i starał się go namówić do gry na jego uniwersytecie.

JORDAN MICKEY

Jak napisałem w komentarzu pod artem o naszych nowych nabytkach – z niego jestem bardzo zadowolony. Znowu muszę zmierzyć się z kilkoma mitami na jego temat. Pierwsza opinia to to, że jest za mały na PF. Jest dokładnie 2 cm niższy niż Jared i 3 cm wyższy niż Draymond Green. Jednak od obu posiada wingspan większy o 5 cm, a także wyskok większy o 10 cm. Nie uważam, żeby był za mały – wszystko to złożone w całość pokazuje go jako zawodnika, który spokojnie jest w stanie sobie w NBA na tej pozycji poradzić. Mickey jest znany z tego, że je prawdziwym rim protectorem. Skoro już poruszyłem Greena i Jareda to lecimy z nimi dalej – Draymond podczas 4 lat gry w NCAA miał razem 116 bloków, Jared w dwa lata uzbierał ich 59 – nasz nowy nabytek miał ich 112, ale nie razem a w pojedynczym sezonie. Tak, tak – Danny wreszcie ściągnął do drużyny kogoś, kto potrafi wybić przeciwnikowi z głowy pomysł atakowania obręczy.

Druga kwestia to rzut za 3 pkt. Jest fatalnie, nie ma co się okłamywać – ale skoro już bawimy się w porównania do tych zawodników to dajemy dalej staty. Mickey w drugim swoim sezonie NCAA trafił 1 trójkę przy 9 próbach, Green w drugim sezonie trafił 2 z 16 prób a Jared w pierwszym sezonie trafił 3 z 12 prób. Przepaści to tu nie ma – Dreymond i Jared się nauczyli, być może nasz nowy zawodnik się nie nauczy, ale patrząc na statystyki rzutów wolnych, to wykonywał je lepiej niż Draymond i niewiele słabiej niż Jared gdy byli w drugim roku NCAA. Ta kwestia jest jak dla mnie otwarta, na razie jest lipa, ale coś mi mówi, że to nie jest zawodnik którego kwestia zasięgu rzutu przerośnie – ja tu mu daje czas. Jeśli chodzi o zbiórki to w przeliczeniu per 40 wszyscy wypadają podobnie – Green, Sullinger i Mickey to około 12 zbiórek. Jestem z tego wyboru bardzo zadowolony, a nawet napisze, że jestem pewien iż stanie się on ulubieńcem wielu kibiców.

Materiał video nie jest przypadkowy – specjalnie wybrałem mecz z Kentucky. W tym spotkaniu Jordan musiał mierzyć się z Townsem, Steinem i Jonhsonem – każdy z nich ma przynajmniej 7’0. Dorobek w tym spotkaniu naszego zawodnika to 16 pkt, 7 zb i 4 bloki.

MARCUS THORNTON

No i tu jestem trochę w kropce, bo z jednej strony to jest naprawdę fajny chłopak i zaraz o tym napiszę, ale z drugiej strony – dlaczego Danny nie ryzykował z Robertem Upshawem czy Dakarim Johnsonem. Wiem, ze obaj mają wielkie wady – Upshaw to narkoman z wadą serca, a Johnson ma atletyzm porównywalny ze spawarką, ale to był 45 pick. Co do samego Thorntona – grał w bardzo słabej drużynie, ale cyferkami to on naprawdę może się szczycić. Tylko w pierwszym swoim sezonie w NCAA trafiał za 3 pkt na skuteczności mniejszej niż 40%. W pozostałych 3 sezonach oddawał ponad 7 rzutów na mecz ze skutecznością 40-44% – to na pewno robi wrażenie. Jeśli chodzi o akcje dwupunktowe, to w 4 roku gry notował ich 6,6 ze skutecznością 52%. Warto tez przedstawić jak rosła jego skuteczność z sezonu na sezon – 39%, 45%, 49% i 52%. Nie jest wybitnym asystentem, ale z drugiej strony te asysty które widziałem robią wrażenie, a że grał w beznadziejnej drużynie to i podawać nie było komu. Pewnie Marcus zaliczy wycieczkę do Europy, ale może być też tak, że to on zmieni Presseya w rotacji gdy jeden z wyżej przez nas notowanych PG odleci w wymianie. Naprawdę fajny chłopak.

Podsumowując to krótkie przedstawienie naszych nowych zawodników – czekam na Summer League. Już za kilka dni zacznie się weryfikacja ich talentu. Jak na te wybory które Danny posiadał, to po ochłonięciu i na spokojnie mogę napisać – dobra robota.