No to zatankowaliśmy…

Niecały miesiąc temu, w 5 odcinku moich draftowych rozważań przedstawiłem kilka scenariuszy na końcówkę sezonu. Optymistyczną i pesymistyczną – jeśli chodzi o wybory w drafcie to sezon zakończył się dla nas dużo gorzej, niż mój pesymistyczny scenariusz. No ale chyba już wszyscy się przyzwyczaili, że tankować nie umiemy. Całe szczęście, że Danny umie wybierać z niskimi pickami. Do tej jedynej w swoim rodzaju nocy, gdzie nikt nie rzuca do kosza, a emocje sięgają zenitu jeszcze ponad dwa miesiące. Dwa miesiące spekulacji, domysłów i wirtualnych wymian, a wszystko to podczas naszej walki na parkiecie po jednorocznej przerwie w PO. Zapraszam na mała analizę.

Jednak te kilka zdań, nie będą tylko o naszych wyborach w drafcie. Nie mamy zbyt dużych szans na wybranie zawodnika, który zrewolucjonizuje nasza grę, więc warto też pomyśleć nad innymi ruchami kadrowymi.

Zacznijmy tradycyjnie od przeglądu stanu posiadania. Na przyszły sezon mamy 9 zawodników pod kontraktem. Dodatkowo nie wyobrażam sobie sytuacji, że Jae Crowder nie otrzyma nowej umowy. Mam nadzieję, że Danny dogada się z moim nowym ulubieńcem tak szybko jak to możliwe. Idealna sytuacja, to dokładnie jak rok temu w przypadku Bradleya – 2 lipca podpisana nowa umowa. Nie ma co czekać, aż rynek znowu się rozpędzi. Daje nam to 10 zawodników, co oznacza, że mamy 5 wolnych miejsc. Jest jeszcze sympatyczny i bardzo pożyteczny w rotacji Jerebko, którego podpisanie za rozsądne pieniądze byłoby całkiem sensownym ruchem. Wtedy zostają 4 wolne miejsca, jednak tylko teoretycznie. Spora ilość wolnej gotówki daje nadzieję na podpisanie choćby jednego wolnego agenta latem. Wtedy ilość miejsca w rosterze ograniczona zostałaby do 3 przy 4 wyborach w drafcie. Jednak to nie koniec kłopotu bogactwa. Należy pamiętać o drafcie w roku 2016 gdzie tych wyborów będziemy mieli 7 – 4 w pierwszej rundzie i 3 w drugiej, lub odwrotnie w zależności od postawy zespołu z Minnesoty. Na dzień dzisiejszy biorąc pod uwagę podpisanie jednego zawodnika z FA latem, przedłużenie Crowdera, Jerebki, oraz nowe umowy dla Sullingera i Zellera (bo nie widzę na razie żadnego racjonalnego powodu,żeby tego nie zrobić) to mamy 9 zawodników pod kontraktem latem 2016. Do tego dochodzi Turner, który przy całej ilości jego wad – za rozsądne pieniądze jest naprawdę dobrym zawodnikiem w rotacji Stevensa i warto będzie rozważyć kolejną umową dla niego. Znowu mamy 10 zawodników pod kontraktem (pomijając oczywiście zawodników z draftu 2015, oraz ewentualne nabytki z wymian i rynku FA, o tym za chwilę). 10 zawodników oraz 4 wybory w drafcie 2015 i 7 w 2016 – 21 zawodników ale to nie koniec kłopotu bogactwa, bo znowu latem 2016 roku będziemy mieli górę pieniędzy do wydania na rynku FA.

Ciągle piszę o tym kłopocie bogactwa – to może kilka słów wyjaśnienia. W ostatnich dniach szefostwo NBA rozesłało do klubów prognozowane pułapy salary cap oraz luxury tax na najbliższe sezony. Wszystko wiąże się z nowa umowa TV a przedstawia się to następująco. Sezon 2015/16 salary cap 67,1 mln – luxury tax 81,6 mln. Sezon 2016/17 salary cap 89 mln – luxury tax 108 mln. Sezon 2017/18 salary cap 108 mln – luxury tax 127 mln. Jak widzicie są to kosmiczne pieniądze w porównaniu do niedawno obowiązujących limitów płacowych, latem 2017 roku zespoły będą miały do dyspozycji blisko dwa razy tyle pieniędzy niż w roku ubiegłym.

Wiadomo już, że będziemy wybierać 26 czerwca tego roku z numerem 16, 28, 33 i 45. Drugorundowy pick od Wizards niestety przepadł wraz ze słaba grą drużyny z Waszyngtonu, co prognozowałem na początku sezonu i szkoda, że miałem rację. Z takimi wyborami, pozyskanie przyszłej gwiazdy, który od pierwszego swojego sezonu podniesie nas poziom gry wydaje się być niemożliwy. Choć jest jeden zawodnik, który moim zdaniem może być stealem tego draftu – dla naszej organizacji.

Największy kłopot Danny będzie miał z naszym wyborem. Pick 16 to będzie najprawdopodobniej za nisko, żeby wybrać zawodnika na pozycję którą potrzebujemy, a jednocześnie za wysoko, żeby włączyć pełne ryzyko. Posiłkując się najbardziej rzetelnymi mockami, jest jednak światełko w tunelu. Od czasu March Madness spada w nich Kevon Looney. Nie słyszałem, żeby został oflagowany, bo jeszcze za wcześnie na takie „atrakcje” draftowe. Być może moda na tweenerów w NBA przemija – do tej pory byli chętnie wybierani wysoko. Największymi zaletami Kevona uważam dobrą obronę, niesamowity instynkt do zbiórek, dobry rzut z dystansu i absurdalne warunki fizyczne. Wzrost i wingspan to wypisz wymaluj Giannis Antetokounmpo gdy był wybierany w drafcie. Oczywiście Kevon to jest projekt – to nie jest zawodnik pokroju Wigginsa, gotowy w pierwszym sezonie zdobywać średnio 20 pkt na mecz. Z drugiej strony, jego warunki fizyczne i już dobre fundamenty pozwalają o nim myśleć w dłuższej perspektywie tylko pozytywnie.

Jest też wielce prawdopodobne, że wcale nie będziemy realizować naszego 16 wyboru, gdyż odleci on w paczce za jakiegoś zawodnika, która zostanie uzgodniona przed draftem. Wtedy wprawdzie teoretycznie my wybierzemy w noc draftu jakiś talent, ale będzie to wybór już drużyny z którą ustalimy wymianę. Wtedy dostaniemy jakiegoś zawodnika – bez wątpienie nie z najwyższej półki – ale bardziej pasującego do naszej rotacji niż na siłę wybierany talent z draftu. Czy są takie zespoły, które będą szukały picków w 1 rundzie? Myślę, że na pewno a Danny będzie starał się wyciągnąć jak najwięcej.

Trzecia nasza szansa, to sytuacja z której Danny korzystał już kilkukrotnie. Wybieranie zawodników oflagowanych. Tak do Bostonu trafił Avery i tak trafił Jared. Żeby jednak mieć jakiekolwiek pole do dyskusji, musimy poczekać do Draft Combine i trening campów w klubach. Wtedy lekarze klubowi wezmą pod lupę poszczególnych zawodników i zobaczymy, czy ktoś z naszych potencjalnych wyborów zostanie oflagowany.

Kolejna możliwość to przesuwanie się w górę – co wiązałoby się z dorzuceniem do naszego wyboru, wyboru od Clippers, a i być może jeszcze czegoś lub kogoś. Tu problemem będzie znalezienie partnera do tej wymiany. Wcześniej pisałem, że być może Danny poświęcić pozyskanego Thomasa na rzecz pozyskania topowego picka od NYK, którzy nie ukrywają, że są gotowi oddać swój wybór za gwiazdę. Jednak im dłużej Azja gra z koniczynka na trykocie, tym bardziej w to wątpię. No chyba, że Danny ma na oku jakiegoś zawodnika z FA, którym zastąpiłby Thomasa w rotacji – bo ten przecież wprowadził się do naszej drużyny doskonale, dał nam wiele wygranych i dał nam PO.

Teraz rozważmy nasze przesuwanie się, ale w dół. Gdyby nie było możliwości z naszym pickiem wyciągnąć kogoś kto da nam nadzieje na lepszą przyszłość (Looney i inni zawodnicy na pozycje Sf lub C poszliby wyżej)- to wybieranie najlepszy dostępny talent uważam w tym roku za słaby pomysł. Będą to zawodnicy z pozycji Pg i Pf gdzie mamy naprawdę spory tłok. Talent talentem – ale bez minut nie będzie on nawet dobrym assetem w przyszłości. Warto zatem rozważyć zyskanie poprzez teoretyczną stratę. Zespołem któremu z pewnością przyda się zawodnik na wymienione pozycje to Houston, dysponują pickiem 18 oraz 32. My dysponujemy 16 i 45 – byłaby to całkiem sensowna zamiana dla obu ekip. Po tej wymianie mamy następujące wybory – 18, 28, 32 i 33. Pick 28 dawał możliwość wyboru któregoś z następujących zawodników – Robert Upshaw, Rondae Hollis-Jefferson czy Justin Anderson. Chyba o wszytskich skrobnąłem juz kilka zdań w poprzednich artach, ale dla przypomnienia kilka słów. Upshaw to 21 letni C – 7’0, 260 lbs i 7’4 wingspan. Na parkietach NCAA pokazał sie jako jeden z najlepszych blokujących, dobry defensor – 25 min 11 pkt, 8 zb i 4,5 bloku. Ma swoje demony dlatego wyleciał z drugiej uczelni. Jednak to właśnie takiego, dokładnie takiego zawodnika potrzebujemy. Hollis-Jefferson to 20 letni Sf – doskonały w obronie jednak nie potrafiący rzucać z dystansu. Anderson to 22 letni Sf typu 3&D, skuteczność zza łuku 45%. Problem w tym, że najprawdopodobniej wszyscy będą poza zasięgiem naszego 28 wyboru. Najniżej do tej pory pozycjonowany był Upshaw, na którym nam powinno najbardziej zależeć, jednak w ostatnim mocku Steve Kyler z Basketball Insider umieścił go na 27 miejscu, czyli powyżej naszego drugiego wyboru. Nie oszukujmy się, taki C nawet z wadami jest w cenie. Skoro 28 wybór to znowu ma być wybieranie na siłę to można go wymienić. Minnesota poszukuje pick w pierwszej rundzie, oferując w zamian wybory 31 i 36. Dla nich może to być szansa na pozyskanie Cliffa Alexandra lub Montrezl Harella na pozycję PF, bo oni właśnie w okolicach naszego 28 wyboru są pozycjonowani. Dla nas pozyskanie dodatkowego wyboru, choć okraszone spadkiem o 3 pozycje w drugim naszym wyborze.

Pewnie część się zastanawia, po co rezygnować z wyższych wyborów pierwszorundowych na rzecz najwyższych wyborów, ale jednak z drugiej rundy. Wracamy do stanu posiadania. Mamy 9 zawodników pod kontraktem, dodatkowo nowa umowa Crowdera, ewentualne podpisanie Jerebko, jeden zawodnik z rynku FA i jeden nowy zawodnik z wymian, a być może dwóch, bo przecież Danny lubuje się w wymianach (o tym później) co daje nam potencjalnie 13-14 zawodników w składzie. Nie ma możliwości zmieścić w składzie wszystkich naszych wyborów. Dlatego zamieniając się na wysokie wybory w drugiej rundzie (na czym niewiele tracimy, bo przecież wymieniamy się, bo nie możemy wybrać zawodników pasujących do naszej układanki) zyskujemy elastyczność. Zawodników wybranych w drugiej rundzie nie musimy podpisywać wg sztywnych zasad NBA dla zawodników wybranych w pierwszej rundzie. Możemy oferować niegwarantowane niskie umowy, możemy nie podpisywać wcale, zezwalając im na grę np w Europie a jednocześnie zachowując do nich prawa. Najważniejsze, że mamy elastyczność na rynku, oraz nie tracimy wyborów czy zawodników – a pamiętajmy o 7 pickach rok później i 5 kolejnych dwa lata później, które być może będziemy realizować a ja mam nadzieję, że nie jednak o tym później. Po tych wymianach Boston dysponowałby wyborami 18,31,32,33 i 36.

Do naszych drugorundowych wyborów jest kilku bardzo ciekawych kandydatów właśnie z naszego kontynentu, ale nie tylko.
Timothe Luwawu – 19 lat – Sg/Sf – Francja, gra w Antibes 6 zespół ligi francuskiej.
Aleksandar Vezenkov – 19 lat – Sf – Bułgaria, choć urodzony na Cyprze, gra w Arisie Saloniki, najlepszy zawodnik 4 zespołu ligi greckiej.
Guillermo Hernangomez – 21 lat – C – Hiszpania – gra w Sevilli.
Cedi Osman – 20 lat – Sf – Macedonia – gra w jednym klubie z Sariciem w Turcji.
Nikola Milutinov – 20 lat – C – Serbia – gra w Partizanie Belgrad.
George de Paula – 19 lat – Pg/Sg – Brazylia – największy brazylijski prospect.
Rashad Vaughn – 19 lat – Sg – USA – debiutancki sezon w NCAA skończył z średnio 18 pkt w 32 minuty – bardzo dobry ofensywnie, bardzo przeciętny w defensywie.

Wybory drugorundowe absolutnie nie gwarantują wyboru potencjalnej gwiazdy ligi, jednak jak kilkukrotnie się okazało, można wyłowić zawodników przydatnych i to czasami bardzo w rotacji. Kilka przykładów z ostatnich sezonów. 2010 – 33 – Hassan Whiteside, 40 – Lance Stephenson. 2011 – 38 – Chandler Parsons, 60 – Isaiah Thomas. 2012 – 34 – Jae Crowder, 35 – Draymond Green. 2014 – 33 – K.J. McDaniels, 46 – Jordan Clarkson. Jednak wymieniłem przykłady zawodników głównie spoza USA w nadchodzącym drafcie, wiec tak na szybko europejskie nabytki NBA z drugiej rundy: Jonas Jerebko, Patty Mills, Nikola Pekovic, Omer Asik, Goran Dragić, Marc Gasol, Ersan Ilyasova czy Marcin Gortat.

Wciąż największym problemem pozostaje pick najlepszy. Jednak nie ma się co oglądać na najlepsze talenty z pozycji, które nas nie interesują. Największym talentem z pozycji która nas interesuje najbardziej jest Robert Upshaw i z 18 wyborem (być może, za wysoko, ale to zweryfikuje kilka kolejnych sezonów) powinien on wylądować w Bostonie. Czy to może być kolejny Fab Melo – wydaje mi się, że jest większa szansa na DeAndre Jordana 2.0 z tak samo beznadziejnym rzutem osobistym.

Kolejnym punktem programu latem 2015 jest rynek FA. Żeby była jasność – nie mam wątpliwości, że tacy zawodnicy jak Butler czy Leonard zostaną „zmaksowani” czy wyrównani w każdej kwocie przez aktualne ich kluby, bo wzrastające salary sprzyja także innym drużynom. Wiec nasze polowanie na rynku FA nie będzie obejmowało największych gwiazd, czy też potencjalnie najwartościowszych „upgradów” dla naszej organizacji. Precyzyjniej – obejmować może, owszem – szanse powodzenia oceniam na zerowe (oczywiście wierzę w Danny’ego i z przyjemnością odszczekam te słowa).

Co ważne, moim skromnym zdaniem całkowicie zmieni się specyfika rynku FA. Zawodnicy RFA będą przyjmować 4 letnie umowy, bo dużego wyjścia nie mają – choć przypadek Grega Monroe, który podpisał ofertę kwalifikacyjna nie będzie odosobniony w najbliższych 2 latach. Skutkować to będzie nie tylko wejściem na rynek jako UFA, ale przede wszystkim pensją na wyższym poziomie, z uwagi na wzrastające salary cap. Warto prześledzić jak będą wzrastały maksymalne kontrakty dla młodych zawodników, oraz dla największych gwiazd ligi.

Zawodnicy z doświadczeniem sześcioletnim lub mniejszym, czyli zawodnicy po rookie umowie:
2015/16 – 16,75 mln
2016/17 – 22,25 mln
2017/18 – 27,00 mln
Zawodnicy z doświadczeniem od siedmiu do dziewięciu lat w NBA:
2015/16 – 20,10 mln
2016/17 – 26,70 mln
2017/18 – 32,40 mln
Zawodnicy z doświadczeniem dziecięciu lub więcej lat w NBA:
2015/16 – 23,50 mln
2016/17 – 31,20 mln
2017/18 – 37,80 mln

Jak widzicie, te różnice są ogromne. Posłużę się przykładem Reggie Jacksona, co do którego mam spore wątpliwości, czy z przyjemnością zostanie w Detroit. Gdy podpisze ofertę kwalifikacyjną otrzyma w przyszłym sezonie 3,4 mln, gdyby zgodził się na maksymalny dla niego kontrakt (tak, Jackson będzie chciał maksa i myślę, że kilka drużyn jest gotowa mu tyle dać) zaczynałby z pułapu 16,75 mln – co łatwo policzyć, będzie stratny 13,35 mln dolarów. Bardzo dużo – jednak zobaczymy ile zyska na rocznym przeczekaniu w Detroit za wzrostem salary cap. Rok później maksymalny kontrakt dla niego będzie wyższy na starcie o 5,5 mln – co w przeliczeniu na 4 lata kontraktu, oraz sezonowe podwyżki da kwotę większą od kontraktu podpisanego tego lata o 23 mln. Jak łatwo zauważyć Jackson w perspektywie długookresowej zyskuje prawie 10 mln dolarów, oraz sam może decydować dla jakiego zespołu chce grać. Do tej pory takie zabiegi finansowo były kompletnie bezcelowe, bo przy dokładnie takim samym salary cap które nie wzrastało przez wiele sezonów, zawodnicy nic nie zyskiwali, poza statusem UFA. Teraz różnica jest ogromna nie tylko dla zawodnika, ale także dla ich agenta.

Tak znaczące zmiany w kontraktach dla zawodników, niejako wymusi zmianę specyfiki rynku FA. Do tej pory zawodnicy preferowali długie kontrakty, gwarantujące olbrzymie pieniądze bez ryzyka ich utraty przez kontuzję, czy inny czynnik losowy. Teraz wielu o ile nie większość zawodników podejmie takie ryzyko, licząc na jeszcze większe pieniądze za rok lub dwa. W przypadku takich gwiazd jak Durant który jest w 8 roku swojej gry jest to przeskok olbrzymi. Latem 2016 roku mógłby otrzymać kontrakt zaczynający się od kwoty 26,7 mln. Jeśli podpisze kontrakt tylko na jeden sezon, to latem 2018 jako zawodnik z dziesięcioletnim już doświadczeniem na parkietach NBA będzie mógł otrzymać kontrakt zaczynający się od kwoty przynajmniej 37,8 mln. Oczywiście w przypadku kontraktów w NBA, jest cała masa wyjątków, reguł i zasad pozwalających na jeszcze większe zarobki gwiazd, ale tego nie zamierzam analizować, bo ogrom przepisów CBA nie pozwoliłby skończyć tego artykułu w tym roku.

Przedstawiłem już spojrzenie na sprawę z punktu widzenia zawodników oraz ich agentów, bo o agentach nie można zapominać, w wielu przypadkach to oni pociągają za sznurki. Teraz pora na kilka słów z punktu widzenia zespołów. Nie będzie żadnych hamulców w rozdawaniu maksymalnych kontraktów przez kluby, jak i nie będzie żadnych hamulców w wyrównywaniu takich ofert, nawet za zawodników nie zasługujących nawet na 75% takiego kontraktu. Przyczyna jest bardzo prosta – jeśli w to lato da się zawodnikowi niespełna 17 mln to już za dwa lata nie będzie to maksymalny kontrakt – będzie to aż 10 mln poniżej maksymalnej umowy. Do tej pory o czym już wspominałem, te umowy były na identycznym poziomie, gdyż przez wiele lat – od sezonu 2007/08 aż do 2013/14 salary cap zmieniało się kosmetycznie. To co w tym roku będzie maksymalną umową, za dwa lata będzie już tylko na poziomie ok 70% maksymalnej umowy.

Kłopoty bogactwa mamy też w Trade Exeption. Większość to małe kwoty, którymi nie warto się zajmować w chwili obecnej. Jednak posiadamy dwa duże wyjątki to 7,7 mln za Princa i 12,9 mln za Rondo. Nie mam wątpliwości, że kilka zespołów będzie szukało na rynku takich wyjątków, bo wprawdzie salary cap wzrośnie, próg luxury tax też – ale właściciele nadal będą chcieli zarabiać pieniądze liczone w milionach dolarów. Większość jednak na dzień dzisiejszy nie ma nam nic ciekawego do zaoferowania – poza jednym. GSW wprawdzie otwarcie mówi, że przedłuży Greena za wszelką cenę, jednak już w tej chwili znajdują sie tylko 4 mln poniżej luxury. Mając w pamięci szaleństwo na rynku w roku ubiegłym, oraz całkiem już spora kolejkę zespołów po Greena obstawiam, że dostanie on maksa czyli ok 17 mln (Pistons nawet już to między wierszami w tweetach zapowiedzieli paluszkami Drummonda). Co daje kwotę 13 mln powyżej progu LT, do tego 4 mln opcji dla Speightsa który niejako zastąpił Lee w rotacji i mamy 17 mln – a to dopiero 10 zawodników. Przyjmując na na 4-5 pozostałych wydadzą 5 mln w ramach umów minimalnych – dostajemy kwotę 22 mln powyżej progu luxury tax – za to jest podatek w wyskości 53 mln dolarów. Jakoś nie wierzę, że GSW które od wielu lat unikało przesadnego wydawania pieniędzy i generowało wg Forbesa ok 40-45 mln zysku nagle weźmie ok 75 mln dodatkowych kosztów w nadchodzącym sezonie. Pułap luxury tax wzrośnie w kolejnym roku do 108 mln (co teoretycznie pokryłoby nowa umowę Greena i Barnesa), jednak Barnes nie zadowoli się kontraktem na poziomie 5 mln, a GSW będą musieli podpisać wielu nowych zawodników do rotacji. Dlatego gdy Green otrzyma – czy z własnej woli, czy pod przymusem wyrównania – nową umowę od GSW, to będą oni musieli poszukać sporych oszczędności. Bez wątpienia najbardziej ciąży im umowa Lee, jednak w tej lidze żadna drużyna nie posiada tak dużego wyjątku, dodatkowo picki GSW są mało wartościowe tak naprawdę. Przy pensji Lee w wysokości 15,5 mln, przepisy pozwalają im przyjąć kontrakt o niespełna 5 mln niższy, jednak nikt tego charytatywnie nie zrobi – tu w grę wchodzi wyciągnięcie od GSW jakiegoś innego zawodnika za TPE. Moim zdaniem najłatwiej będzie (a być może to jedyna opcja) to wyciągniecie od nich Harrisona Barnesa. Jedyna drużyna poza Bostonem posiadającą TPE na poziomie umowy Barnesa jest Denver – tylko czy będą chcieli dokonywać takiej przysługi wysyłając w zamian Gallinariego lub parę Chandler/Hickson? Jest to prawdopodobne, gdyż już w lutym Denver było bardzo aktywne podczas trade deadline. Dodatkowo Chandler ma opcję zespołu, co dawałoby dalsze spore oszczędności dla GSW, a Hicksona mogliby samego wymieniać dalej. My wysłalibyśmy Wallaca plus niegwarantowany kontrakt Babba za Lee, cześć wyjątku wygenerowanego przy wymianie Princa za Barnesa oraz pewnie jakieś picki draftu 2016 których mamy aż 7 a jesteśmy w stanie zrealizować może 2-3. Ta operacja pozwoliłaby zaoszczędzić GSW ok 9 mln w kontraktach, oraz kolejnych 14-15 mln w luxury tax. W obliczu nieudanych łowów na FA (a może i udanych ale na pozycji C), byłby to całkiem sensowny ruch – Barnes to wprawdzie tylko 10,1 pkt w 28 minut, ale przy skuteczności 48% w tym 40% za 3 pkt. W Bostonie miałby więcej możliwości do rzutów niż średnio 8 na mecz w GSW, bo tam ich obwodowy duet oddaje razem 35 rzutów na mecz. Całkiem przyzwoicie broni i byłby chyba rozwiązaniem, lub wsparciem dla Crowdera (a może odwrotnie) na pozycję SF w Celtach. No i chyba przede wszystkim strzelba zza łuku w naszych szeregach.

Warto tez prześledzić sytuację w kilku klubach, które stoją na krawędzi rozpadu personalnego. Jednym z głównych faworytów do takiego scenariusza jest Dallas. Rondo jest już jednak noga poza drużyna, pewnie ta jedna noga jest w Lakers. Ellis po dobrym sezonie wykorzysta opcje w kontrakcie i podpisze nowy dużo większy kontrakt w innym zespole, a biologiczny zegar Tysona Chandlera tyka bardzo szybko. Jednak tam nie mamy kogo szukać na nasze problemy.

Drugim takim zespołem jest Portland. Tu wszystko jest uzależnione od decyzji Aldridge’a. W kolejce po jego usługi stoi większość liczących się na rynku zespołów, drugim takim zawodnikiem w ich składzie jest Matthews. Wszystko rozstrzygnie sie prawdopodobnie między tymi dwoma zawodnikami – jeśli dojdą do wniosku, że większe szanse na pierścień niż w Portland maja w innych drużynach, będzie to oznaczało koniec tej drużyny w tym składzie. Nas tam interesuje Robin Lopez, który byłby doskonałym defensywnym uzdrowieniem naszych bolączek na pozycji centra. Robin nie jest zawodnikiem na maksymalny kontrakt, jednak jego podpisanie powinno być priorytetem gdy tylko pojawi sie taka okazja. To idealne uzupełnienie dla naszej rotacji. W zależności od przeciwnika można grać mocny Def z Lopezem, lub mordercze Off z Zellerem i jego 80% skutecznością, którą nas zachwycał w niektórych meczach.

Mała rewolucja nie ominie też Indiany. Trener oficjalnie mówi, że w nowym sezonie ograniczy mocno role Hibberta, a podstawowym centrem zespołu będzie Mahinmi. Aktualnie są zaledwie 3 mln poniżej przyszłorocznego salary cap, a w składzie zaledwie 8 zawodników. Najbardziej im ciąży właśnie 15,5 mln dla Hibberta. Nie widzę żadnej szansy na wyoptowanie się Roya i rezygnację z takich pieniędzy. Przy ewentualnej wymianie Larry cudów żądać za Hibberta nie może, bo jego dwa ostatnie sezonu do udanych (delikatnie mówiąc) nie należały,a dodatkowo sami takimi wywiadami obniżają jego wartość. Mamy na ławce siedzące 10 mln (jeśli nie wypaliłaby transakcja z GSW, ale wszystkie te moja rozważania nie są ze sobą ściśle powiązane), do tego sporo picków których nie wykorzystamy – więc można zaryzykować jednoroczną próbę odbudowania Hibberta. Jeśli nie uda się to Stevensowi, to pewnie nikomu sie nie uda.

Pozostaje też Asik, któremu kończy się umowa z NOLA. Jednak ten sezon utwierdza mnie w przekonaniu, że nie takiego zawodnika szukamy – 0,7 blk na mecz to zdecydowanie za mało, Zeller ma 0,6 – nawet Olynyk ma 0,6. Owszem dałby nam dużo zbiórek, ale to nie rekompensuje kompletnej impotencji w ataku (że się tak bezpośrednio przyczepię dwóch meczów w tegorocznym PO).

Całkiem niedawno zawodnikiem Celtów prawie został JaVale McGee. Nie chciał jednak opcji zespołu na przyszły sezon, bo twierdził, że jest wstanie dostać umowę z opcja zawodnika na przyszły sezon od innego zespołu. Życie oczywiście zweryfikowało jego optymistyczne nastawienie i nadal jest bez klubu. Tu jednak Danny na pewno byłby bardzo ostrożny, w końcu ostatnie dwa sezonu ulubieńca Shaqa to pasmo kontuzji, ale pewnie byłby w kręgu naszego zainteresowania gdyby nie wypaliły wszystkie inne opcje.

Poruszyłem już temat Denver, byli aktywni zimą i zanosiło sie na sporą przebudowę. Wytransferowali JaVala McGee, Timofeya Mozgova, Arrona Afflalo i kilku innych mniej znaczących zawodników. Zbierali pierwszorundowe wybory – na najbliższe trzy drafty mają 5 picków z pierwszej rundy w tym prawo do zamiany w 2016 roku z NYK. Gdyby zdecydowali się na przebudowę, to być może byłaby szansa wyciągnięcia Danilo Gallinariego za wyjątek od Rondo i jakiś pierwszorundowy pick z 2016 roku. Danilo to jest tykająca bomba jeśli chodzi o zdrowie – tu szczegółową ocenę musieliby wydać klubowi lekarze i specjaliści. Jednak jego 11,5 mln na przyszły sezon to kontrakt spadający – ryzykujemy tylko pick którego prawdopodobnie nie bylibyśmy wstanie zrealizować i musielibyśmy zagospodarować go inną wymianą. To dopiero 26 letni zawodnik, który przy pełnym zdrowiu potrafi zrobić różnicę, oraz co nie jest bez znaczenia posiada charakter wojownika. Przyznaję ryzyko jest spore, ale nagroda może być znacząca – gdyby inne możliwości wzmocnienia nas na pozycji Sf zawiodły – jest to jakaś opcja.

Jak widzicie na pozycję centra, jest kilka opcji do wzmocnień, lub potencjalnych wzmocnień tej pozycji w naszym zespole. Zgoła odmiennie rysuje się sytuacja z „trójką” – bo tu opcji na pozyskanie kogoś z FA ponad to co mamy aktualnie nie ma wcale lub są iluzoryczne. Butler, Leonard, Harris – wszyscy oni zostaną w swoich aktualnych zespołach, być może któryś z nich podpisze ofertę kwalifikacyjną – nie zmienia to jednak faktu, że nie będą do wyjęcia w tym offseason. Niespecjalnie też widzę inną możliwość wymiany, niż proponowane wymiany z GSW i Denver. Jednak to tylko moja ocena, to Danny jest w samym centrum wojny o pierścień.

Pozostaje jeszcze kwestia czy nasza organizacja jest dobrze przygotowana do walki na rynku wymian i FA. Mamy jeden z najmłodszych składów w NBA. Patrząc tylko na aktualnie trwające PO, to mamy najmłodszą s5. Posiadamy przeogromną liczbę wyborów w pierwszych rundach kilku kolejnych draftów i jeszcze większą ilość wyborów w drugiej rundzie. Dwa bardzo duże wyjątki za graczy, które moim zdaniem zostaną użyte już w te wakacje. Dobrze wyczyszczone salary cap. Brak toksycznych kontraktów, jedyny ogromny kontrakt Wallace jest kontraktem spadającym i w tym czasie, i w tym miejscu w którym się znajdujemy jest atutem a nie ciężarem. Nasz trener został w tym roku doceniony przez społeczność NBA, co wcale nie jest bez znaczenia na rynku FA, gdy dwie drużyny proponują identyczne kontrakty. Dodatkowym atutem Stevensa, jest rozkładanie minut na swoich zawodników – nie ma tu miejsca patologia rodem z Chicago gdzie najlepsi zawodnicy są mordowani przez trenera w nic nie znaczących meczach RS. Mamy przede wszystkim najlepszego GMa w lidze. Master of picks, king of steal – Danny Ainge.

Z perspektywy czasu na zdrowie nam wyszła nieudana próba pozyskania latem 2014 roku Kevina Love. Gdyby to się udało, nie nastąpiłaby wymiana Rondo i późniejsza wymiana Greena. Co za tym idzie patrząc na obecna formę dwóch z tych trzech zawodników byłoby to reanimowanie trupa za pomocą trupa. Paradoksalnie mamy szczęście nawet jak go nie mamy.

Praktycznie w każde wakacje jakaś drużyna postanawia się przebudować, lub wymienić największą gwiazdę przed jej końcem kontraktu. Można zakładać, że w tym roku będzie identyczny scenariusz. Kluczowym atutem naszej organizacji jest 12-13 picków na 2016 i 2017 rok – 5-6 w pierwszej rundzie i 6-8 w drugiej rundzie tych draftów. Nie będą to topowe wybory pierwszorundowe, ale ich siłą jest ilość. Drużyny ubiegających się o przejęcie jakiejś gwiazdy czy potencjalnej gwiazdy, najczęściej nie dysponują najlepszymi wyborami. Do tego jesteśmy w stanie dorzucić młodych i obiecujących zawodników których już posiadamy w składzie. Wydaje mi się, że Danny przygotował Boston najlepiej w lidze na szalony okres nowej umowy TV. Mamy naprawdę solidne fundamenty, które w tym roku na przekór wszystkiemu awansowały do PO. Mamy wciąż wiele braków w składzie, które maskuje jak może Stevens. Gdy uda się nam uzupełnić roster o zawodników, którzy wyeliminują większość naszych słabości, pod okiem Stevensa jesteśmy w stanie przerodzić się w czołowy zespół na wschodzie (co powiedzmy sobie szczerze zbyt trudne nie jest, niech przykładem będzie Atlanta). Można ściągać All-Starów, a można na przykładzie Atlanty samemu ich wykreować z zawodników dobrych, lub bardzo dobrych ale jednak nie wybitnych. Wymiana All-Stara na innego All-Stara z wybitnymi umiejętnościami jest dużo prostsza – a każda droga przybliżająca nas do mistrzostwa jest dobra.

Historia Bostonu jest pisana wymianami. Nie byłoby 11 mistrzostw z Billem Russellem gdyby nie wymiana dzięki której grał w Celtach. Nie byłoby 3 mistrzostw z Robertem Parishem i Kavinem McHale gdyby nie wymiana dzięki której grali w Celtach. Nie byłoby też ostatniego naszego mistrzostwa gdyby nie wymiana, dzięki której grali tu Kevin Garnett i Ray Allen. Nie byłoby 15 banerów gdyby nie wymiany, dlatego z coraz większym spokojem patrzę jak Danny rozgrywa tę partię szachów. Zgromadził potężny arsenał – teraz trzeba tylko liczyć na okazję.

Trudno nie być optymistą przed nadchodzącym off-season i kolejnym sezonem. Ostatnie 29 meczów sezonu regularnego, które rozegraliśmy w obecnym składzie zakończyły się 20 zwycięstwami. Jeśli uda się nas wzmocnić na newralgicznych dla nas pozycjach (a wierzę, że się uda) to będziemy 4 zespołem Wschodu. Czas najwyższy zmienić Toronto w liderowaniu Atlantic Division – 2 lata z rzędu wystarczą.

IN DANNY WE TRUST!