Heat górą w Ogródku

To nie był udany powrót do gry w wykonaniu Isaiaha Thomasa. Filigranowy rozgrywający na parkiecie spędził 20 minut trafiając w tym czasie tylko 2 z 7 rzutów, pudłując wszystkie 3 osobiste oraz popełniając 3 straty. To nie był także dobry występ całego zespołu z Bostonu, który musiał uznać wyższość bezpośredniego rywala w walce o Play Offs. Celtics przed ostatnią kwartą przegrywali aż 20 punktami, lecz po raz kolejny w tym sezonie w ostatniej kwarcie ruszyli w szaleńczą pogoń za przeciwnikami. Tym razem jednak bez happy endu. Co warte odnotowania, Koniczynki całą czwartą ćwiartkę walczyły zmiennikami gdyż Brad Stevens zdecydował się posadzić na ławce aż 4 starterów. Rezerwowi nie zawiedli i znów udowodnili, że są wartością dodaną tego teamu.

 BOXSCORE | GALERIA

Goście z Florydy przystępowali do tego meczu bardzo mocno osłabienie. W ich szeregach brakowało nie tylko kontuzjowanego od dłuższego czasu Chrisa Bosha, ale także dwóch zawodników, którzy w ostatnim czasie ciągnęli wózek z napisem Heat a więc Dwyane Wade’a oraz Whiteside’a. Te nieobecności oraz powrót do gry w barwach C’s Thomasa mogły zwiastować, że górą w tym pojedynku będą gospodarze, ale tak się jednak nie stało. Bostończycy a przede wszystkim Avery Bradley dobrze weszli w mecz i po 3 minutach i 3 celnych próbach rzucającego obrońcy zieloni prowadzili 7:2. Niestety było to ich najwyższe prowadzenie w tym meczu a w dodatku ostatnie tak wysokie. W obozie trzykrotnych mistrzów NBA dobrze radził sobie były Celt Bill Henry Walker, którego dwie trójki pozwoliły gościom przejąć kontrolę nad tym spotkaniem. Ekipa z Miami rozkręcała się z każdą sekundą zaś podopieczni Brada Stevensa mieli co raz więcej kłopotów z kończeniem własnych akcji. Dobrze wyglądał Goran Dragić, który w pojedynku dwóch byłych rozgrywających Phoenix Suns był zdecydowanie lepszy od swojego vis a vis. I mimo iż po pierwszej kwarcie Heat prowadzili 27:20 to wydawało się, że są oni jak najbardziej tego dnia w zasięgu Celtics. Druga kwarta chyba jednak rozwiała wątpliwości. Przyjezdni tę część spotkania wygrali 30:20 co pozwoliło im ze spokojem zejść w przerwie do szatni. Tylko w tej ćwiartce Żary trafiły aż pięć trójek przy tylko jednej odpowiedzi C’s.

csheat

Trzecia kwarta była najbardziej wyrównana z całego meczu. Gra wreszcie toczyła się kosz za kosza a dobrą robotę w obozie Celtics robili Brandon Bass i Jae Crowder. Błyszczał zwłaszcza były skrzydłowy Mavericks, który tylko w tej odsłonie zdobył 8 punktów. Heat grali jednak nadal swoją koszykówkę. Kolejne asysty rozdawał Dragić a z dystansu trafiali po raz kolejny Walker oraz dwa razy Luol Deng. Właśnie w tym elemencie były największe dysproporcje między oboma zespołami. Przed 4 ćwiartką Miami prowadziło 20 oczkami a mimo to rozpoczęli ją z Dragiciem, Haslemem i Chalmersem na parkiecie. Jak już pisałem we wstępie coach Stevens z pierwszej piątki w czwartej kwarcie w bój posłał tylko Marcusa Smarta (i na chwilę Bassa) a obok niego biegali Gigi Datome, Jonas Jarebko, Kelly Olynyk i Phill Pressey. Trener Celtics z pewnością nie żałuje tego zabiegu bo gdyby nie on to być może ten mecz skończyłby się prawdziwym blamażem a tak waleczni zmiennicy ruszyli w pościg za wynikiem i nie wiele brakło a zdołaliby dojść swoich rywali. Niewiele bo zdołali zniwelować stratę do 6 punktów i mieli posiadanie, którego nie udało się wykorzystać. Niestety więc C’s przegrali mecz z bezpośrednim przeciwnikiem w walce o Play Offs i w tej chwili są gorsi od nich o 2 mecze. Niestety swój mecz wygrali także Pacers, którzy legitymują się obecnie takim samym bilansem jak zespół z miasta fasoli.

Na +:

  • Jae Crowder – 16 punktów, 7 zbiórek, blok, 4/10 z gry
  • Phill Pressey – 11 punktów, 6 asyst. 5 zbiórek, po jednym przechwycie i blok, 4/6 z gry

Na -:

  • Isaiah Thomas – słaby powrót do gry, o jego dokonaniach można przeczytać we wstępie
  • Marcus Smart – nie był to bardzo słaby występ Smarta. Był przeciętny, jednak te 1/8 z gry mocno bije po oczach.