Najwyżej wygrana pierwsza kwarta w sezonie i kontrolowanie przebiegu spotkania przez następne trzy ćwiartki. Tak najkrócej można podsumować pojedynek który minionej nocy odbył się w bostońskiej TD Garden. Tym samym Celtowie odnieśli 30 zwycięstwo w sezonie co pozwoliło im zrównać się na 7 miejscu Konferencji Wschodniej wraz z Indianą Pacers oraz Miami Heat. Było to także piąte kolejne zwycięstwo koszykarzy z miasta fasoli co jest ich najlepszą serią pod wodzą Brada Stevensa. Przedłużyć streaka nie będzie jednak łatwo gdyż teraz Koniczynki czekają dwa wyjazdy na ciężkie tereny do Oklahomy oraz San Antonio. Boxscore ze spotkania z 76ers znajdziecie tutaj, natomiast galerię zdjęć obejrzycie tutaj.
Na wczorajszym meczu obchodzono dzień świętego Patryka i od jego samego początku widać było, że gospodarze nie chcą zepsuć swoim fanom świątecznego nastroju. Trafianie rozpoczął Avery Bradley po swoim firmowym zagraniu z przekazaniem krycia. Później z półdystansu trafił Bass i pierwszą trójkę tego wieczoru zaaplikował AB. Celtics zaczęli więc od siedmiopunktowego runu grając bardzo twardo w obronie a także mając dużo szczęścia w ataku. Świetnie od pierwszej akcji wyglądał w ofensywie Tyler Zeller chociaż przecież jako swojego przeciwnika miał Nerlensa Noela. Matchup ten przedstawiany był jako kluczowy w rywalizacji obu zespołów i chyba wszyscy zgodzą się, że z tego duetu dużo lepiej wypadł zawodnik przywdziewający trykot Boston Celtics. W samej pierwszej kwarcie były środkowy Clevaland Cavaliers zdobył 10 punktów a jego dorobek byłby pewnie bardziej okazały gdyby nie problemy z faulami. Tyle samo oczek co Tyler zdobył Avery Bradley, który – jak mówi moje ulubione powiedzenie z pewnego menadżera piłkarskiego – był od początku napompowany jak kabanos. Było go pełno po obu stronach parkietu, trafiał rzuty, bardzo dużo (jak na siebie) zbierał a także już w pierwszej kwarcie zanotował dwa przechwyty. Jak już wspomniałem we wstępie. Pierwsza kwarta tego meczu to rekordowe w tym sezonie zwycięstwo Celtics 38:18.
Na tym na dobrą sprawę moglibyśmy skończyć relację z tego spotkania, gdyż od tego momentu podopieczni Stevensa kontrolowali przebieg gry a sam coach mógł dać trochę więcej minut zmiennikom. I to właśnie jeden z nich rozpoczął trafianie w drugiej ćwiartce. Gigi Datome bo o nim mowa najpierw pod koniec pierwszej ćwiartki trafił trudną trójkę, chwilę później fantastycznie zablokował Thomasa Robinsona w drugie 12 minut także rozpoczął od celnego rzutu zza łuku. Niestety poziom gry Celtów wraz z zejściem startowej piątki spadł, lecz przewaga ciągle była tak duża, że starterzy mogli sobie pozwolić na odpoczynek. Koniec końców przewaga Bostonu i tak wzrastała, w najwyższym momencie do 27 punktów a na kończącą pierwszą połowę syrenę wynosiła ona 23 oczka.
Po zmianie stron oba zespoły urządziły sobie popisy strzeleckie na co pewnie miało wpływ spore rozluźnienie szyków w defensywie. Wśród Celtów prym wiódł tercet Bradley-Bass-Zeler, ale i Marcus Smart dokładał swoje kolejne cegiełki do tej wygranej. Niestety nadal strasznie zardzewiały jest Kelly Olynyk, który do tej pory wyciągał swoich rywali na obwód. Tendencja ta może się zmienić gdyż KO trafia bardzo mało swoich rzutów i przeciwnicy być może zostawiać będą mu więcej miejsca szczelniej kryć swoje pole trzech sekund. Trzecia kwarta nieznacznie przegrana przez gospodarzy, ale wynik 89:68 nie dawał fanom Koniczynek żadnych powodów do niepokoju. Sytuacja ta pozwoliła Stevensowi na danie większych minut zmiennikom a także na pokazanie się – chociaż w krótkim czasie – zawodnikom, którzy do rotacji nie należą (Shavlik Randolph) a także tym którzy z niej wypadli (James Young). Celtics po spokojnej ostatniej ćwiartce wygrywają 108:89.
Na +:
- Tyler Zeller – 11/15 z gry, 4/4 z osobistych co dało w sumie 26 punktów. To najlepszy występ pod tym względem w karierze środkowego. Wcześniej jego największą zdobyczą punktową były 24 oczka przeciwko Lakers z początku tego sezonu. Do tego Zeller dołożył 5 zbiórek i 2 asysty. Bardzo dobry występ.
- Avery Bradley – ze wszystkich Celtów zagrał w tym spotkaniu najdłużej, trafiał na bardzo dobrym procencie, zdobył 20 punktów a także zebrał 10 zbiórek co pozwoliło mu zapisać na swoim koncie pierwsze double-double w tym sezonie. Dodatkowo rozdał jeszcze 6 asyst i miał 2 przechwyty. Oby utrzymał ten poziom.
- Gigi Datome – zaczął z wysokiego C, później trochę słabiej, ale czy gdy przychodził do Bostonu ktoś w ogóle podejrzewał, że przebije się do rotacji? 10 punktów, zbiórka, 2 asysty i aż 3 bloki w 20 minut to statystyka więcej niż przyzwoita.
Na -:
- Kelly Olynyk – po takim meczu ciężko kogoś ganić, gdyż cały zespół zagrał bardzo dobrze. Nie podobała mi się w tym meczu dwójka Olynyk – Preesey. Tego drugiego za wyjątkiem skuteczności bronią liczby czego nie można powiedzieć o Kanadyjczyku. 6 oddanych prób – wszystkie spudłowane, 1 punkt, 3 zbiórki, asysta i przechwyt w ponad 15 minut to trochę (dużo) za mało jak na kogoś o kim mówi się, że zwłaszcza w ataku ma jeszcze ogromny potencjał.