Puk, puk. Kto tam? Play-off!!!

Tak, tak – nie ma się co okłamywać. Zmierzamy prosto do meczów posezonowych. Czy tego chcemy czy nie. Nawet jeśli nie chcemy, to przeciwnicy albo nie chcą bardziej, albo grają tak bardzo mizerne, że wstyd patrzeć. Dziwny sezon. Nie pierwszy taki dziwny, ale ten jest wyjątkowo dziwny. Zespoły na wschodzie to mizeria nad mizeriami, ale przecież niektóre maja składy teoretycznie o niebo lepsze od nas. Napiszę więcej – tylko Phila miała słabszy skład, bo NYK zaczynał z zupełnie innego poziomu. No – teoretycznie my też zaczynaliśmy z innego poziomu. Rondo i Green mieli zapewnić ten wysoki poziom. Jak wyszło wszyscy wiemy – nie wyszło. A może jednak wyszło? Na dobre organizacji – na pewno.

Tym razem nie będzie długiego artykułu, a krótki felieton z kilkoma przemyśleniami. Doba z gumy nie jest, ale musiałem skrobnąć kilka słów. Coś tam we mnie siedziało, coś co nie dawało spokoju. To coś co napisałem w ostatnich linijkach tekstu.

Jakim składem idziemy do tych meczów w PO? Część składu to nieopierzone dzieciaki a część to zawodnicy niechciani, niedoceniani, śmietnikowi w innych zespołach. Kto przed sezonem poważnie traktował Zellera? Crowdera? Czy ostatni steal Dannyy’ego – Jerebke? Nikt o zdrowych zmysłach. Do tego wyczarował jeszcze “Azję”. Całe 175 cm szczęścia. A może 175 cm których brakowało w Bostonie. Ale o Thomasie troszkę później.

Jaka jest recepta na tankowanie w przypadku Bostonu? Jeśli trenerem ma być Stevens – to tankowanie nie jest możliwe. Zwyczajnie to się nie uda. Zabieranie mu kolejnych wydawałoby się bardzo ważnych elementów układanki, tylko go wzmacnia. Brad nie potrzebuje wielkich gwiazd w zespole żeby wygrywać na wschodzie – on potrzebuje tylko zawodników z charakterem, z wolą zwycięstwa – tak, napisze to wprost z JAJAMI! Tego nie miał Green nigdy i to gdzieś zgubił Rondo.

Gdyby ktoś przed sezonem mi powiedział, że do Bostonu dołączy Crowder, a ja zostanę jego fanatycznym kibicem – dałbym mu adres najbliższego psychiatry. Oglądanie go na parkiecie z Thomasem i Bradleyem to czysta przyjemność. Uwielbiam jego grę w obronie. Bardziej od gry obronnej Smarta. Od Marcusa oczekiwałem dokładnie tego co pokazuje, natomiast Jae mnie zaskoczył. Nie tylko mnie, bo najbardziej zaskoczeni wydają się być przeciwnicy. Jest wulkanem energii, jest plastrem, jest tym co w Bostonie kochamy. Nigdy nie będzie zawodnikiem wybitnym, ale może być zawodnikiem który daje drużynie dokładnie to co potrzeba żeby wygrać mecz.

Oczywiście, żeby wygrać mecz to trzeba ten mecz “zamknąć”. Ile meczów przewaliliśmy w końcówkach? Jak wysoko bylibyśmy teraz w tabeli, gdyby Isaiah Thomas grał w Bostonie od początku sezonu? Te jego średnio 22 pkt na mecz robią różnicę. Jego 175 cm wzrostu robi różnicę. Jego osobowość robi różnicę. Azja cieszy sie grą – nadaje grze zupełnie innego wymiaru. Jest w tym jakaś nutka szaleństwa, ale przecież bogowie muszą być szaleni. Pamiętacie jak pisałem, że Boston powinien iść drogą Toronto i pozyskać swojego Generała na PG? Jestem pewien, że Thomas będzie takim naszym Lowrym. Jednak nie będziemy jak Toronto. Boston będzie lepszy!

To co wyprawia ostatnio Avery jest poza skalą. Niby świadomość była od dawna, że on ma papiery na granie,ale od ASW gra fenomenalnie. Obwodowe trio Isaiah, Avery i Marcus wygląda jakby została stworzona do grania ze sobą. Idealnie pasujące do siebie klocki, z których każdy klocek jest inny a doskonale uzupełnia kolejny. Chciałbym, żeby Danny wyczarował takiego Azję pod koszem – a może jest coś w tych plotkach o Kuzynie?

Jednak nie wszystko idzie w dobrym kierunku. Ostatnia kontuzja Sullingera i fala krytyki jaka się na niego wylała, jest jakby trochę spóźniona. Prawie dwa miesiące tamu napisałem takie zdanie – “Jared musi wybrać, albo KFC albo NBA”. Wiecie co wybrał. Ostatnie bardzo ostre słowa Danny’ego mnie uradowały. Kto pamięta kogo ostatnio nasz GM tak przeczołgał publicznie? Sam Sully się pokajał – tylko co z tego? Czy wierzę, że na kolejny sezon wróci szczuplejszy i z odpowiednia kondycją? Nie – bo słyszałem już jego zapewnienia i nic z nich nie wynikało. Jared to przy okazji ulubiony zawodnik mojego synka. Tak się zastanawiam – co powiem Juniorowi, gdy mi się zapyta dlaczego on nie gra? Chyba prawdę – widzisz synku, on się zwyczajnie przejadł…

Jeśli mamy wejść na wyższy poziom to potrzebne są jednak kolejne ruchu kadrowe, ale to temat na osobny felieton, artykuł, rozważania kibica… Jednak jestem spokojny – wierzę w Danny’ego. Ba – on każdym ruchem kadrowym tę wiarę pogłębia.

PS. Zgodnie z prawem Murphy’ego skoro napisałem, że idziemy do PO, to teraz zaczniemy przegrywać. Tak – nie chcę grać w PO, chcę najlepszy pick jaki uda się wyciągnąć. Chcę w Bostonie Oubre, Turnera lub Looneya. Timi – napisz, że zagramy w PO – niech zadziała Twoja mityczna “klątwa Timiego” ;)