Spokojnie patrzę na zwycięstwa

Kolejny sezon który miał być sezonem tankowania upływa pod znakiem zbyt częstego wygrywania – w kontekście zbliżającego się draftu. Trudno – można być złym, że nie uda się zejść tak nisko przed loterią, żeby wylosować topowy pick (zresztą przy naszym szczęściu w losowaniu to i tak mrzonki). Rok temu pisałem, że za tankowanie nie odpowiada trener, nie odpowiadają zawodnicy – odpowiada GM. Nic się nie zmieniło. To Danny tak prowadzi politykę kadrową, żeby zespół nie był wstanie wygrać zbyt dużej ilości meczów. No ale wygrywamy – więc albo popełnił błąd, albo… W ostatnich 10 meczach odnieśliśmy 6 zwycięstw – wszystkie wygrane łączą trzy nazwiska – Stevens, Sullinger i Bradley.

Oczywiście nie tylko Sully i Avery, kilku weteranów dorzuca swoje. Bass, Thornton i Prince też mają udział w tych zwycięstwach, czasami nawet niemały. Tylko czy gdyby ich nie było, a w roosterze pojawiliby się młodzi, gniewni i ambitni zawodnicy choćby z D-League to na pewno byśmy wszystko przegrali? Nie sądzę. Dodatkowo zawodnicy pokroju Smarta, Younga, Olynyka, Sullingera czy nawet Crowdera nie mieliby się od kogo uczyć na treningach. Pozostało by podpatrywane na video innych zespołów i kiszenie się we własnym młodym sosie. Można jeszcze zatrudnić jakiegoś bardzo młodego i niedoświadczonego trenera z NCAA. Oh wait… Przecież dokładnie tak jest. Stevens przyszedł do zespołu w przebudowie, dodatkowo przy każdej możliwej okazji Danny zabiera mu kolejne wartościowe klocki w układance a dokłada „szrot”. Teoretycznie szrot, bo nagle nielot Crawford zostaje pod jego ręka graczem tygodnia w NBA, Prince gra mecze jak za swoich najlepszych czasów w Pistons, Bass w przeliczeniu per36 gra najlepsze sezony w swojej karierze, Zeller zaczyna bronic w pierwszej strefie jak Howard czy Drummond, Crowder z nikomu niepotrzebnego zawodnika okazuje się defensywnym objawieniem… Można wymieniać dalej ale sprowadzi się to do konkluzji, że główną przeszkodą w tankowaniu jest TRENER.

Zawsze tonuje na czacie wypowiedzi, że Stevens nie ma jaj, bo powinien iść i nakrzyczeć na sędziego po idiotycznej decyzji. Bo i po co? Żeby wylecieć z hali? Naprawdę myślicie, że sędzia przestraszy się reakcji trenera i następnym razem się nie pomyli? Że będzie się bał reakcji jednego człowieka? W dobie internetu, gdzie miliony osób zaraz po meczu wylewają miliony wyzwisk w internecie, piętnują takiego sędziego z imienia i nazwiska, umieszczają filmiki z milionowymi odsłonami z jego „decyzjami”. Gdzie błędy sędziowskie są szeroko komentowany w stacjach TV przez ludzi z naprawdę dużym autorytetem w tym środowisku. To nie ma absolutnie żadnego sensu – tak naprawdę może tylko sobie i swojej drużynie zaszkodzić. Osobnym tematem są przeprowadzane zmiany w trakcie meczu i branie „time-out’ów”. To co może nam z perspektywy kanapy wydawać się właściwe, nie koniecznie może być dobre dla drużyny. To on ma największą wiedzę w jakiej aktualnie formie znajduje się zawodnik, na jakie bóle uskarżał się przed meczem i chyba najważniejsze – czy dane akcje po których odjeżdża nam przeciwnik to ich stałe zagrywki czy kilka przypadkowych akcji wynikających ze szczęścia, a nie z naszych błędów.

Co musiałby zrobić Danny, że zanurkować jak inne zespoły? No chyba zakazać gry tym zawodnikom, którzy są naszą przyszłością. Możemy twierdzić, że w roosterze to każdy jest do wymiany i nie ma zawodników pod ochroną. Tylko jakie jest prawdopodobieństwo, że właśnie tak będzie? Moim zdaniem znikome, żeby nie powiedzieć ZEROWE. Można marzyć o wielkich wymianach, tylko właściwie to do kogo mieliby zawodnicy tu przychodzić skoro wymienimy najlepszych i najbardziej perspektywicznych? Wymiany mają wtedy sens dla wszystkich trzech zainteresowanych stron (tak, w przypadku wymian zawodników z wielkim nazwiskiem on tez jest stroną) gdy każda z nich jest zadowolona. Żaden zespół nie wymieni swojego All-Stara lub najważniejszego zawodnika w rotacji z innych pobudek, niż strach przed jego darmowym odejściem. Jeśli myśli ktoś, że Durant będzie zainteresowany przedłużeniem umowy w Bostonie po jego ewentualnej wymianie z OKC gdzie oddamy najlepszych prospectów – to zalecam wizytę u lekarza na literkę „P” i nie chodzi mi o pulmonologa.

Smart, Bradley, Sullinger, Olynyk i Young, może nawet Zeller i Crowder to trzon naszej przyszłej ekipy. Oczywiście nie wszyscy będą zawodnikami s5, ale nie wydaje mi się aby był sens rezygnowania z któregokolwiek z nich bez perspektywy pozyskania w wymianie zawodników na strategiczne dla nas pozycje SF i C. Dodatkowo to musiałby być zawodników gwarantujący wysoki poziom gry. Duet Smart – Bardley jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidywalnego – będzie naszą parą guardów na kilka ładnych sezonów. Jak zauważyliście nie ma w tych planach Turnera. Bardzo lubię ET, cieszyłem się, że do nas dołączył za tak małe pieniądze. Problem w tym, że on lepiej w systemie Stevensa wygląda na PG niż na SF – bo na SF w ostatnich meczach gdy Smart wychodzi w s5 – to nie wygląda, ewentualnie wygląda jak przez okno. Blokowanie Marcusa w jakikolwiek sposób aktualnie uważam za bezsens. Mam nadzieję, że Danny uważa tak samo i w lutym zabierze ten klocek Bradowi, bo on sam go nie odda – za bardzo kocha wygrywać, co uważam za niesamowita zaletę. Tym bardziej jest to zdrowa miłość do wygrywania – nie tak patologiczna jaką prezentuje trener w Chicago.

Dobra – napisałem słów kilka o tym co uważam za największą przeszkodę w tankowaniu. Teraz słów kilka o wysokich wyborach. Gdyby ktoś nie pamiętał kiedy ostatnio mieliśmy najwyższy pick to przypomnę – w 1950 roku. Tak – 65 lat temu – tylko wtedy w lidze było jeśli dobrze pamiętam 9 zespołów. Jeszcze w 1956 roku wybieraliśmy jako pierwsi, ale nie byliśmy posiadaczami 1 picka, tylko Tom Heinsohn trafił do nas z tzw picku terytorialnego. Było kiedyś takie coś, ale zaprzestali tego bzdurnego procederu w połowie lat 60. Na pewno pamiętacie bardzo smutną historię naszego wyboru z 2 pickiem z 1986 roku. Jedynie Kavina McHale wybranego z 3 pickiem w 1980 roku, można traktować jako dopust boży. Billupsa pominę milczeniem – bo i nie ma co wspominać. Tak – nie mamy szczęścia w drafcie gdy chodzi o wysokie wybory- trafiają się raz na kilkadziesiąt lat.

Największe legendy Bostonu wybieraliśmy z pickami spoza top5. Można mówić, że mieliśmy szczęście – no można, tylko moim zdaniem jak to w życiu – rachunek wychodzi na zero. Nie mamy szczęścia w losowaniu wysokich numerów, to mamy szczęście w wybieraniu zawodników.

Nawet patrząc na ostatni draft. Skończyliśmy z 6 pickiem i sytuacja na dzień dzisiejszy jest taka, że należy dziękować opatrzności Reda, że nie było wyżej, bo tylko pick nr 1 dawał na lepszego zawodnika. Parker pomijając przykrą kontuzje, bo być może gdyby trafił do Bostonu nie przydarzyłoby się to – to na pozycję SF sie aktualnie nie nadaje (być może kiedyś się nauczy rzucać za 3 pkt, ale zważywszy, że zrezygnował z tych rzutów, to ciężko się nauczyć nie rzucając w warunkach meczowych – bo na treningu to nawet Rondo trafiał) a na PF u nas jest tłok większy niż w sejmowej piwiarni. Embiid który przytył ponad 20 kilo w zaledwie kilka miesięcy po drafcie pokazał, że ma spory bałagan w głowie. No ale widocznie do pełni szczęścia wystarczy mu te zagwarantowane 8 mln w dwa lata. Gordon tez miał pecha a jak go nie miał, to jakoś naszego Younga na głowę zdecydowanie nie bije. Exuma pominę, bo po co sie pastwić. Nie usprawiedliwiam tutaj nieudanego tankowania po topowy pick – bo sam bym wolał 2 wybór (na 1 nie mieliśmy szans – wiecie dlaczego) niż 6. Tylko z 2 pickiem nie bralibyśmy Smarta na 99% – a co za tym idzie udany bieg po jak najwyższy pick skończyłby się rozczarowaniem. Przynajmniej moim. Przynajmniej na chwile obecną.

W nadchodzącym drafcie jest sporo ciekawych nazwisk. We wszystkich liczących się mockach – powiedzmy w 3 najważniejszych to Top5 składa się z tych samych nazwisk – Okafor (C), Mudiay (PG), Russell (PG/SG), Towns (C) oraz Johnson (SF). W którymś z poprzednich artykułów byłem przekonany, że 4 seed przed losowaniem picków jest w naszym zasięgu. To było jeszcze przed oddaniem Greena – więc nie wydawało mi sie to fantastyką. No teraz to już wyzbyłem się złudzeń. NYK, Wilki, Phila i LAL są poza zasięgiem. Paradoksalnie to Phila wygląda aktualnie najlepiej. Później jest grupa maruderów w której jesteśmy też my oraz Orlando, Utah, Sacramento, Indiana i Denver. Orlando i Sacramento zwolniły trenerów bo nie są zadowoleni z wyników. W obu przypadkach można oczekiwać, że zaczną wygrywać częściej – Orlando w końcu jest na słabym wschodzie a Kings ma naprawdę spory potencjał. Indiana boryka się z problemami ale to nadal nie usprawiedliwia grania w kratkę, Utah to stan umysłu więc nie wiem co zrobią. Przypadek Denver jest o tyle dziwny, że teoretycznie to powinni mieć z 10 zwycięstw więcej od Bostonu, a oni zabierają się za wyprzedaż składu. Nie chce popadać w zbytni optymizm – więc wypośrodkuję – z tej grupy 6 maruderów znajdziemy się w środku, byłby to 7-8 seed. Szału nie ma mówiąc kolokwialnie, ale dramatu też nie.

Wymieniłem już 5 nazwisk typowanych przez większość ekspertów do topowych wyborów w drafcie. Warto szybko rzucić okiem na tych którzy zostaną w zasięgu naszego potencjalnego picka. Myles Turner (C), Kelly Oubre (SF), Justise Winslow (SF), Kevon Looney (SF/PF) – wszyscy to pierwszoroczniacy mający po 18/19 lat i duży potencjał. Turner podoba mi się bardziej niż Towns, który jest typowany do Top5. Winslow procenty ma dobre, ale gra w dobrej drużynie z Okaforem czyli nie ma aż tak często piłki żeby ocenić czy nadaje się na pierwszą opcję. Oubre gra w kratkę, a był przed sezonem w Top3 prospectów obok Okafora i Mudiaya. Looney – dla mnie spora zagadka – z jednej strony jego warunki fizyczne to absolutny kosmos 6’9 i 7’3 wingspan. Porównywany ze względu na wzrost do Duranta czy Georga – ale zachowajmy powagę z tym Durantem, z Georgem też. Najsłabszym elementem u Looneya jest rzut za 3 pkt. Niby procentowo nie wygląda to już tak dramatycznie jak na początku sezonu (komentatorzy zwracają uwagę, że on mechanikę rzutu ma nawet całkiem OK i możliwości poprawy tego elementu spore), ale oddaje ich jednak mało. Jeśli miałbym poszukać odpowiednika, to zdecydowanie Giannis zwany Antkiem, absurdalne warunki fizyczne jak na SF, podobne kłopoty z rzutem za 3 pkt i niebo jest limitem. Z ósmym wyborem byłbym skłonny zaryzykować wybór zawodnika na pozycję SF z taka ułomnością jak słaby rzut z dystansu – bo z wyborem w Top5 takie ryzyko jest bezsensowne.

Oczywiście im wyższy wybór w drafcie tym więcej możliwości. Jednak pamiętajmy – wszystkie mistrzowskie ekipy jakie miał Boston w swojej historii, nie były zbudowane wyłącznie na drafcie – wybieraliśmy dobrze, ale to wymianami stawialiśmy kropkę nad „i” w każdym przypadku. Dlatego draft draftem, ale to wypchane kieszenie pickami które ma Danny mogą popchnąć naszą organizację w upragnionym kierunku.

Gdybym miał dać przykład zespołu, który kilka lat temu znajdował się w podobnej sytuacji do naszej to Toronto. Mieli swoje wysokie wybory Bosh z 4 i Bargnani z 1, ale to późniejsze lata zbudowały te ekipę, która teraz gra na wschodzie zadziwiająco. W 2009 z 9 pickiem DeRozan, w 2011 z 5 pickiem Valanciunas i w 2012 roku z 8 pickiem Ross – do tego wymiana statysta + pierwszorundowy pick za Lowrego i mają bardzo fajny i perspektywiczny skład.

Pewnie kilku się uśmiechnie pod nosem, ale uważam, że Boston w tej chwili jest też o jedną wymianę od przełomu. Jeden jedyny zawodnik, który w układance Stevensa dałby nam jakość. Nie na mistrzowski zespół, ale na pewne miejsce w PO gdzie nie martwilibyśmy się czy na pewno PO, tylko jak długo będziemy mieć przewagę własnego parkietu. Nie ma co gdybać, ale… Gdyby to Boston podpisał Whiteside’a za te 700 tys a nie Miami to… ;)

Dlatego ze spokojem patrze na kolejne wygrane, nie to, że ich chce – one mnie zwyczajnie nie martwią, choć kilka przekleństw pod nosem rzuciłem gdy odczarowaliśmy zachodnie wyjazdy. Trzy razy odczarowaliśmy. Tym składem i z tym trenerem.

Zostało 11 dni do zamknięcia „okienka transferowego” w NBA. Czy wydarzy się coś ciekawego? Czy Danny tylko wypchnie kilka assetów? Nie wiem – wiem jedno – jak trafi sie okazja, to on jej nie przeoczy. Obojętnie czy będzie to okazja na osłabienie się poprzez oddanie weteranów, czy wzmocnienie składu poprzez pozyskanie młodego zawodnika na strategiczne dla nas pozycje.