Celtics wrócili do Garden po serii sześciu meczów na Zachodzie (bilans 3-3 podczas tego tripu), ale niestety powrót nie okazał się szczęśliwy. Rockets wygrali 93:87 po dość nieoczekiwanie zaciętej czwartej kwarcie. Najlepszy wśród gości, pod nieobecność Dwighta Howarda i cichą noc Jamesa Hardena, okazał się Donatas Motiejunas, autor 26 punktów i 12 zbiórek. Najlepsi po stronie Bostonu byli Brandon Bass i Marcus Thornton, którzy mieli po 17 puntów. Następny mecz przeciwko Miami Heat w Ogródku w niedzielę, a potem wyjazd do Nowego Jorku na pojedynek z Knicks. Kompletny boxscore z tego spotkania możecie zobaczyć tutaj, a zdjęcia tutaj.
Pierwsza połowa nie zapowiadała emocji w czwartej kwarcie, bo Rockets budowali w niej blowout bez większej historii. Mimo słabszej skuteczności Hardena (14 punktów, 4/21 z gry, 6 zbiórek, 7 asyst), podopieczni Kevina McHale’a kontrolowali przebieg spotkania wygrywając pierwszą kwartę ośmioma, a drugą dziesięcioma punktami. Piłka krążyła, były extra-passy, a obrona Celtics miała duży problem, żeby nadążyć za czymkolwiek.
Po przerwie się to zmieniło, ciężko w zasadzie powiedzieć czemu. Rockets przestali trafiać rzuty, w trzeciej kwarcie mieli 4/20 z gry, żadnej trafionej z sześciu oddanych trójek i tylko 9 punktów w te dwanaście minut. Pięć punktów straty przed czwartą kwartą dawało nadzieję i faktycznie było bardzo blisko, ale tej nocy Motiejunas był zbyt dobry. Litwin trafiał all-around, półhaki w post i 3/5 za trzy na career-high 26 punktów, w tym aż dziesięć w czwartej kwarcie. Ostatecznie powrót do meczu na -3 przy 27 sekundach do końcowej syreny to było wszystko na co było stać Boston tej nocy.
Z pierwszej piątki Celtics tylko Brandon Bass (17 punktów, 8 zbiórek, dużo Tommy Points w pierwszej kwarcie) zagrał na niezłym poziomie, inni nie dali przede wszystkim skuteczności. Zza łuku nie wyglądało to nawet tak źle, choć głównie dlatego, że to Rockets nie trafiali (najlepsi w NBA pod względem trafionych trójek na mecz), ale .356 z gry to zdecydowanie za mało, żeby myśleć o wygranej z playoffową drużyna Konferencji Zachodniej.
Na plus dobre mecze z ławki. Marcus Thornton miał 17 punktów i 4/6 za trzy, Tayshaun Prince 13 punktów i 6/10 z gry, a Marcus Smart momenty naprawdę świetnej obrony na Hardenie (tylko pięć wizyt na linii najlepszego strzelca NBA).