Nie jest to news zbyt zaskakujący – buy-out ciągle wydaje się być najbardziej prawdopodobną opcją, ale zanim dojdzie on do skutku, Danny Ainge spróbuje znaleźć transfer, dzięki któremu mógłby coś w zamian otrzymać. Nawet jeśli będzie to mocno chroniony pick z drugiej rundy, to czemu by nie? Kilka drużyn jest podobno zainteresowanych usługami mistrza z 2004 roku, pytanie, czy są gotowe coś za niego oddać. Prince, w przeciwieństwie do Wallace’a, nie ma aż tak toksycznego kontraktu (znacznie mniejszy i kończy się już po tym sezonie), wciąż też może być wartościowym zawodnikiem na boisku.
Oczywiście nie tak wartościowym, żeby wprowadzić C’s do playoffs i nie tak wartościowym, żeby miała się po niego od razu ustawić kolejka chętnych z pierwszorundowymi wyborami. Mimo wszystko ciągle jest to weteran, mogący pomóc z ławki drużynie walczącej (przynajmniej teoretycznie) choćby o finały konferencji. Jedną z takich drużyn są na przykład… Los Angeles Clippers, którzy jednak nie mają już zbyt dużo assetów do ewentualnej wymiany. Czy Danny’emu uda się znaleźć innych zainteresowanych? Pokazał on już nie raz, że potrafi wyczarować coś z niczego, więc nie można tego wykluczyć. W najgorszym wypadku buy-out po prostu nastąpi później – i tak na tym nie tracimy.