Stypa udana, Celtics lepsi od Wolves

Celtics pokonali u siebie Timberwolves 114:98 w pierwszym spotkaniu bez żadnego z członków mistrzowskiej ekipy z 2008 roku w rosterze. Koniec ery. Stypa po Rajonie Rondo (0 minut, 0 punktów, 0 asyst, 1 transfer do Dallas Mavericks) była więc całkiem udana. Boston zagrał bardzo zespołową koszykówkę, miał aż sześciu zawodników w double-figures i tylko Geralda Wallace’a bez punktów. Mecz w szatni oglądali trzej pozyskani w wymianie za Rondo i Dwighta Powella zawodnicy – Jameer Nelson, Brandan Wright i Jae Crowder. Nie wiadomo jeszcze kiedy będą gotowi do gry, wczoraj wszyscy byli na liście nieaktywnych. Możliwe, że wystąpią już w kolejnym meczu Celtów przeciwko Miami Heat w niedzielę.

BOSCORE | GALERIA

Znów bardzo dobry z ławki był Kelly Olynyk (21 pkt, 8 zb, 3 as), który przypomniał kibicom w Garden o Kevinie McHale’u. Kelly trafiał trójki (2/4), podawał z post i z kozła, skakał po piłki w trybuny. Brawo Brad Stevens, decyzja o zmianie rotacji i wpuszczaniu Olynyka z ławki wygląda na strzał w dziesiątkę. 14 punktów w pierwszej połowie było najlepszym wynikiem w drużynie i pozwoliło zejść do szatni z pięciopunktową przewagą (53:48).

Jared Sullinger (14 pkt, 10 zb, 3 as) przespał pierwsze dwie kwarty, ale obudził się w trzeciej (8 punktów, 2 zbiórki w ataku) i wraz z Tylerem Zellerem (14 pkt, 4 zb, 3 as) kończyli zespołowe akcje pod koszem, co pozwoliło Wolves na kilkupunktowym dystansie. W drugiej połowie czwartej kwarty, przy stanie +3, Celtics mieli run 12:4, który rozstrzygnął losy zwycięstwa na ich korzyść. 5 z 9 trójek i kilka łatwych pudeł rywali na 3 minuty przed końcem pozwoliły odłożyć mecz do zamrażarki.

Pytaniem, na które odpowiedzi wszyscy byli ciekawi, to jak trener Stevens zestawi rotację na backcourcie, po utracie swojego kapitana. Do piątki w miejsce Rondo wskoczył Evan Turner i grał głównie razem z Averym Bradleyem, a para Marcus Smart/Phil Pressey wchodziła z ławki. Na razie może to tak wyglądać, ale kwestią czasu i powrotu do pełnej sprawności po kontuzji wydaje się zadomowienie w podstawowym składzie debiutanta Smarta.

Co ważne, bez Rondo Celtics nie stracili płynności w ataku, umiejętności świetnego dzielenia się piłką i zespołowego grania w każdej akcji. Przeciwko Wolves mieli 29 asyst, a siedmiu graczy miało ich przynajmniej trzy. Z boku wyglądało to bardzo dobrze, ekstra-passy i szukanie lepiej ustawionego kolegi w każdym momencie to coś, co charakteryzuje koszykówkę Brada Stevensa. Bardzo fajnie w tym systemie funkcjonują wysocy, którzy nie ograniczają się tylko do ścięć na kosz, ale także biorą udział w kreowaniu gry.