Blowout na koniec preseasonu

Celtics pokonali Nets w ostatnim meczu rozgrywek przedsezonowych 100:86. Meczem w Bostonie osiągnęliśmy bilans 5-3 i z optymizmem możemy patrzeć na pierwsze mecze nadchodzącego sezonu regularnego. Być może na inaugurację wróci Rajon Rondo, a bardzo wysoką formę ustabilizował Jared Sullinger. Zespół z Brooklynu przyjechał do Bostonu bez Kevina Garnetta i Derona Williamsa, wracających do siebie po podróży do Chin. Najlepsi po stronie gości byli Mason Plumlee (15 pkt, 11 zb, 2 prz, 2 bl) i Mirza Teletovic (15 pkt, 3/6 3PT, 7 zb), z którego zasięgiem rzutu za trzy miała największy problem obrona Celtics. Z niezłej strony pokazał się też rezerwowy rozgrywający, Jorge Gutierrez (12 pkt, 5 as, 3 prz).

 BOXSCORE | GALERIA

Pierwsza połowa była dość senna, obie drużyny wolno weszły w mecz, o czym najlepiej świadczą trzy błędy trzech sekund w połowę kwarty… Dopiero w drugiej odsłonie Celtics runem 12:2 osiągnęli dwucyfrową przewagę. Mimo to, już od początku grali dobrze, bardzo ładnie dzieląc się piłką w ataku pozycyjnym i starając się uruchamiać wczesną ofensywę po każdej zbiórce czy przechwycie pod własnym koszem, czyli zupełnie odwrotnie jak w ostatnim spotkaniu przeciwko Nets.

Pierwsza połowa skończyła się czternastopunktowym prowadzeniem gospodarzy (17 asyst drużyny), a największa w tym zasługa Marcusa Smarta (16 pkt, 4 as, 2 prz), Jeffa Greena i oczywiście Jarreda Sullingera. Tym razem napiszę to bez znaku zapytania – to nasz najlepszy zawodnik. W pierwszej połowie Sully miał 13 zbiórek w 13 minut, żeby ostatecznie zakończyć spotkanie z 15 punktami i 17 zbiórkami w 25 minut (7/10 z gry), do czego dołożył 2 przechwyty i 2 asysty. Dobrą zmianę dał Gerald Wallace, który był aktywny w obronie i kończył akcje pod koszem na 12 punktów, 5 asyst i 3 przechwyty.

Po zmianie stron Celtics dość szybko zwiększyli przewagę do dwudziestu punktów, czego idealnym podsumowaniem była trójka z rogu Brandona Bassa (z tego samego miejsca co w niedzielę na Brooklynie). W czwartej kwarcie Nets na chwilę zeszli do -10, ale to były raczej niegroźne podrygi, bo po prostu na nic więcej nie było ich w tym meczu stać. Wybaczcie, że nie będę się zagłębiał bardziej w analizę tego, co działo się na parkiecie w drugiej połowie, ale to był tak typowy mecz preseasonu, że usnąłem oglądając go z odtworzenia i nie znając wyniku przysnąłem ze trzy razy, za ostatnim już bez szansy na ratunek. Jeśli komuś udało się to obejrzeć w nocy to szczerze gratuluję.

Co jednak mogliśmy wywnioskować z ostatniego sparingu? Na pewno z grubsza kształt rotacji, jaką będzie grał w tym sezonie Brad Stevens. Piątka Smart – Bradley – Green – Sullinger – Olynyk na pewno ulegnie zmianie po powrocie do gry Rajona Rondo. Ważnymi ogniwami będą na pewno Smart, Evan Turner i może nawet Phil Pressey czy Wallace. Tyler Zeller wciąż nie przekonuje, trener Stevens będzie musiał poszukać jeszcze rozwiązań pod koszem.

Tymczasem przebrnęliśmy przez to. Wyśpijcie się dobrze, 1 października zaczynamy w Houston sezon regularny.