Porażka z osłabionymi Spurs

Po łatwiejszym terminarzu i czterech zwycięstwach w pięciu meczach przyszedł czas na spotkanie z kimś z wyższej półki, z drużyną liczącą się w walce o mistrzostwo. Trafiło na osłabionych przez kontuzje Spurs, lecz nawet nieobecność liderów, Manu Ginobiliego i Tony’ego Parkera nie sprawiła tego żeby Celtics mogli liczyć na wyrwanie zwycięstwa Ostrogom. Tim Duncan otoczony role-players poradził sobie z niżej notowanym rywalem, chociaż przez 3 kwarty trwała walka punkt za punkt.  Swoją drogą, jak genialnym trenerem jest Gregg Popovich. W rotacji brakuje mu 4 podstawowych zawodników w tym 2 liderów. Pierwsza piątka oraz ławka rezerwowych nie wygląda zbyt okazale, ba można śmiało stwierdzić, że niektórzy z zawodników grających spore minuty w Spurs w innej ekipie rozsiadali by się wygodnie na ławce i to tyle. Pomimo tego Spurs wciąż wygrywają, wciąż trzeba się ich bać, a Gregg wykrzesuje ze swoich zawodników pokłady talentu o których oni sami nawet nie wiedzieli. Wielki trener. Przejdźmy do meczu.

BOXSCORE | GALERIA

Do meczu, który zaczął się dla Celtów tragicznie. Po 6 minutach gry widniał wynik 13-2 dla San Antonio, chwilę później 15-4. Szalał Marco Bellineli zaczynając swój flirt z triple-double. W tym momencie nastąpił dość nieoczekiwany zwrot akcji. Rajon Rondo trafił 2 trójki akcja po akcji! W całym meczu uzbierał 4/5 zza linii rzutów za trzy, co jest career-high Rajona. Dobrą zmianę już w pierwszej kwarcie dał Olynyk, u którego widać pewność i generalnie zwyżkę formy drugi mecz z rzędu i to bardzo cieszy. Na koniec buzzer-beaterem popisał się Kris Humphries, a kwarta skończyła się wynikiem 25-19 dla Spurs, ale Celtics cały czas byli w meczu.

Początek drugiej kwarty to run Zielonych 7-0 i objęcie przez nich prowadzenia 26-25. Było to wynikiem wejścia z buta w mecz drugiego unitu Celtów. Dobrą grę kontynuował Olynyk, dobrą zmianę dał Humphries, fajnie grał Bayless , jedynie Chris Johnson pozostawał niewidoczny i tak naprawdę przez 10 minut swojej gry nie wniósł do meczu nic ciekawego. Z drugiej strony świetne zawody rozgrywali Boris Diaw i Pat Mills. Pierwsza połowa skończyła się wynikiem 48-44. Celtów, tak jak już pisałem, w meczu utrzymywali rezerwowi. Pierwsza piątka, oprócz trójek Rondo, nie pokazała nic ciekawego. Szczególnie zawiedli broniony przeze mnie wczoraj Jeff Green (2/10 z gry w pierwszej połowie) oraz Sullinger, który po fantastycznym styczniu lekko osiadł na laurach (2/8 z gry).

Celtics_spurs2

W drugiej połowie otworzył się Tim Duncan, co zwiastowało problemy dla Zielonych. Timmy niewyraźnej pierwszej połowie w trzeciej kwarcie lekko przejął mecz i utrzymywał momentami w pojedynkę Spurs na prowadzeniu.  Sam trener Popovich przyznał, że pierwsza połowa w wykonaniu Duncana była słaba, ale za to w drugiej całkowicie się zrehabilitował zapewniając San Antonio zwycięstwo-był prawdziwym liderem. Po stronie Celtics, w końcu trafił coś Jeff Green, ale on niestety nie otworzył się tak jak Duncan i skończył mecz 4/17 z gry. Solidny był Bass, kolejną trójkę dorzucił Rondo i Duncan nie mógł odjechać.

Jednak co się odwlecze to nie uciecze. W czwartej kwarcie nastąpił moment zwrotny czyli run 13-1 dla Spurs, po którym Bostończycy już się nie podnieśli. W tym okresie drużynie Ostróg przewodził oczywiście Duncan, ale poza nim dobrze zagrali wszyscy obecni na boisku, na co odpowiedzi nie mieli zawodnicy Celtics. Osłabione San Antonio wygrało 104-92 pokazując nam miejsce w szeregu.

HOT OR NOT

 HOT:

  • 4/5 za trzy punkty Rajona Rondo i ogólnie 6/7 z gry. Rondo potwierdza po raz kolejny, że rzutowo zrobił duży progres. Tym razem niestety nie rozdawał asyst w swoim stylu za to mały minusik.
  • Ławka rezerwowych, szczególnie Kelly Olynyk. Cieszy dobra postawa naszego rookie, oby tak dalej, double double z ławki na poziomie 15 pkt., 10 zb. Ja jestem na tak. Przy okazji 15 pkt i 9 asyst Baylessa też robi wrażenie.

NOT:

  • Green i Sullinger. O ile o tym pierwszym już wiemy że jest nieregularny, o tyle Sully rozbudził apetyty fanów świetnymi meczami w styczniu, a teraz tak jakby odsuwał miskę zjedzeniem i już w drugim meczy z rzędu jest po prostu słaby.
  • Bezbarwny Chris Johnson. Po podpisaniu kontraktu do końca sezonu tak naprawdę nic nie pokazał. Nie gra nawet w połowie tak dobrze jak w trakcie trwania kontraktów dziesięciodniowych. Czyżby chodziło o łatwą kasę, a teraz niech się dzieje…