Klasyk dla Lakersów

To był naprawdę dziwny mecz. Wydawało się, że niemal wszyscy Celtowie grają niezłe spotkanie, a pośród Lakersów mocniej wyróżniał się tylko Gasol. Niestety Bostończycy bronili na obwodzie słabiej niż Ewelina z Warsaw Shore broniła swojej cnoty w jednym  z pierwszych odcinków programu. Jeziorowcy zaaplikowali gospodarzom aż 12 trójek na doskonałej (60%) skuteczności i właściwie tylko przy pomocy tego elementu gry wywieźli z Beantown zwycięstwo. Celtics popełnili niemal 3 razy mniej strat (sam Kendall Marshall miał ich tyle co cała drużyna Bostonu) i mieli 4 razy więcej przechwytów! Jednak tragiczna końcówka, w której Celtics przez ostatnie 3 minuty nie potrafili znaleźć drogi do kosza, zadecydowała. Swoje piętno na spotkaniu musieli również zostawić sędziowie, którzy zarządzili powtórkę po ewidentnym aucie na naszą korzyść. Te wszystkie elementy sprawiają, że coraz bardziej zaczynam wierzyć w Obcych, Elvisa oraz w Teorie Spiskowe w NBA. A jeżeli indolencja naszych zawodników była szczera i prosto z serca – to chyba jeszcze gorzej.

 

Rajon Rondo

To z pewnością był udany powrót Rondo. Po rocznej przerwie wszyscy obawiali się w jakim stanie znajduje się gwiazda Celtics. Na szczęście widać, że RR9 solidnie przepracował okres rehabilitacji. Nie ustrzegł się on błędów i gorszych momentów. Kendall Marshall radził sobie z Rajonem zdecydowanie zbyt łatwo, Rondo również nie najlepiej zagrał pierwszą kwartę. To wszystko jednak jesteśmy mu w tym momencie wybaczyć, zwłaszcza że w drugiej odsłonie spotkania odbudował się na dobre i pokazał kilka niezłych zagrań. Rajon potrzebuje teraz cierpliwości, ograniczonych minut i jeszcze więcej czasu na złapanie rytmu meczowego. Oceny nie bierzcie do siebie, gdyż okres ochronny dla Rondo jeszcze trochę potrwa.

8pt (4-9FG), 4as, 2rb, 2stl

 

Brandon Bass

Przeciętny i niczym pozytywnym nie wyróżniający się mecz Bassa. Brandon po prostu robił to co do niego należało, niestety bez fajerwerków.

9pt (4-10FG), 5rb, 1stl, 1blk, 1as

 

Gerald Wallace

Wallace na prezydenta! Był to najlepszy mecz Geralda w zielonej koszulce i aż przecierałem oczy ze zdumienia, że ten człowiek jeszcze potrafi grać w koszykówkę. Świetna pierwsza odsłona spotkania, podczas której był jednym z x-factorów i pomagał Celtom kontrolować tempo spotkania. Rzucał na dobrej skuteczności, podawał i bardzo zaciekle bronił. Czy to możliwe, że tak grający G-Force zapracuje na wymianę? Albo będzie z niego jakikolwiek pożytek? Bardzo dobry all-around performance.

14pt (6-8FG, 0-1 3pt), 4rb, 5as, 3stl, 2blk

 

Avery Bradley

Po serii dobrych występów Bradley zanotował spotkanie cienkie jak barszcz weselny. Wydawało się, że AB chciał wszystkim pokazać z jakich pozycji potrafi pudłować i jak nieprzemyślane decyzje rzutowe potrafi podejmować. Szczytem wszystkiego był przestrzelony lay-up sam na sam z koszem. Po tej akcji Avery powinien wyjść na balkon na fajkę i przemyśleć swoje życie doczesne. Nie zrobił jednak tego i w przeciągu kolejnych kilku minut dostał dwa bloki. W obronie wcale nie było lepiej, gdyż zarówno Meeks jak i Harris nie mieli większych problemów z naszym pit-bullem. Jest to zabawne w kontekście tego, że AB w swojej karierze zatrzymywał takich zawodników jak Wade, Bryant czy Harden. Nieładnie. Pozytyw jest taki, że Danny wszystko widzi i będzie miał solidne argumenty, aby nie płacić AB takich pieniędzy o jakie będzie się dopominał.

12pt (5-20), 4rb,, 3as

 

Jerryd Bayless

Cichy mecz Baylessa, który usunął się w cień poprzez dobrą grę Rondo z Presseyem. Ciężko właściwie mieć większe pretensje do gry Jerryda, ale z drugiej strony nie zaskoczył nas również niczym nadzwyczajnym i właściwie przeszedł obok meczu, zostawiając swoją linijkę statystyczną niezbrukaną niczym Danusia z „Krzyżaków”. Czy po takich występach Presseya jego minuty będą jeszcze mniej okazałe? Pewnym pozytywem jest to, że były gracz Grizzlies nie dał się sprowokować do wspólnego murowania domu z Bradleyem.

4pt (2-5FG)

 

Jeff Green

Po raz kolejny było za mało agresji, za mało inicjatywy i za mało punktów jak na pierwszą opcję w ataku. Green zagrał dzisiaj na słabej skuteczności (choć do Bradleya jeszcze sporo mu brakowało). Nadrobił to poniekąd dobrą grą na tablicach i niezłą obroną. Nie zmienia to faktu, że w obecnej dyspozycji Jeff jest Kopciuszkiem, dla którego północ wybiła gdzieś podczas play-offowej serii z Knicks, podczas gdy aktualnie znowu pierze skarpetki swoim przyrodnim siostrom. Jego kontrakt coraz bardziej uwiera, a kibice mają coraz mniej cierpliwości. „Średnich” i słabych spotkań Greena widzieliśmy już sporo, teraz pora na przełamanie (piszę to już jakieś pół roku…)

12pt (4-12FG), 9rb, 2as, 2blk, 1stl

 

Jared Sullinger

Po monstrualnym double-double w meczu z Toronto nadszedł mniej spektakularny występ Sulliego. Było to poniekąd pokłosie tego, że sam Olynyk z Bradleyem oddali niemal 40 rzutów (sic!), więc dla Jareda jakby już „nie starczyło piłki”. Szkoda to wielka, bowiem Sullinger wcale nie był dzisiaj źle dysponowany, a partnerzy wydawali się go nie dostrzegać na niezły pozycjach. Zdołał jednak uzbierać dwucyfrową liczbę oczek i narobić trochę zamieszania pod oboma koszami.

11pt (5-9FGT), 7rb, 2as, 1stl

 

Kris Humphries

Kris rozpoczął to spotkanie w pierwszej piątce, ale zagrał tylko 11 minut. Nie zdążył podczas nich dokonać wiele, na uwagę zasługuje jednak 6 zbiórek (co daje nam trochę ponad zbiórkę na 2 minuty gry, bardzo dobry wynik). Oprócz tego dorzucił swoje 3 cegły do budowanego przez nasz obwód muru chińskiego oraz pokazał całkiem sporo zaciętości po bronionej stronie parkietu.

4pt (1-4 FG), 6rb, 1as

 

Phil Pressey

Bardzo cieszy taka gra Presseya, a zwłaszcza sposób w jaki rozdziela on piłki na boisku. 19 asyst bez żadnej straty (!) w dwóch kolejnych meczach to wynik, jakim mogliby się pochwalić najlepsi PG ligi. Sporo było w tym wszystkim materiału do highlightów. Jeżeli Pressey zacznie regularniej trafiać to może to być role player na lata. W przeciwnym razie sama wizja gry nie wystarczy. Wzrostu sobie nie kupi, pozostaje więc poprawienie rzut. Do pozytywów na pewno możemy również zaliczyć grę obronną Phila.

6pt (2-5FG), 9as, 2stl

 

Kelly Olynyk

Prawdopodobnie najlepsze spotkanie Olynyka w karierze, okraszone największą zdobyczą punktową na boisku. Kelly rzucał z każdej pozycji na parkiecie oraz pokazywał ponadprzeciętne IQ boiskowe. To co robi wrażenie to również ogromna liczba asyst – widać, że KO grywał na pozycji rozgrywającego za młodu. Duże pole do poprawy jest na pewno w kwestii post-up defence, ale i tak uważam że jak na pierwszoroczniaka to wcale nie było tak najgorzej. Do pełni szcześcia brakowało tylko kilku zbiórek więcej, ale Olynyk i tak rozegrał świetne zawody. Podtrzymuję ciągle to co mówiłem od dłuższego czasu – ten chłopak powinien wybiegać w S5. Humphries odejdzie po sezonie, Anthony będzie tylko maskotką, Bass prawdopodobnie zostanie wymieniony, Faverani zanosi się raczej na rezerwowego. Dlaczego więc nie dać więcej pewności siebie i szans do rozwoju młodemu Kanadyjczykowi?

25pt (11-17FG), 5rb, 7as, 2stl, 1blk

 

MVP:  Kelly Olynyk

X-Factor:  Gerald Wallace

6th Man: Kelly Olynyk

Najlepszy obrońca: Nick Young DPoTY

Największe zaskoczenie:  Duet Olynyk & Pressey

Największe rozczarowanie: Avery Bradley Cegła z Metra Siódmego

Bohater najlepszej akcji: Bounce-pass Presseya do Wallace’a