Z pamiętnika Avery’ego Bradleya (3)

Przed Wami trzeci wpis w pamiętniku Avery’ego Bradleya, który zastępuje w tym roku Jasona Terry’ego i co jakiś czas publikuje swoje myśli na łamach amerykańskiego serwisu ESPNBoston.com. Postanowiliśmy tłumaczyć go specjalnie dla Was, czytelników naszej strony, aby umilić Wam czas między czytaniem m.in. relacji ze spotkań koniczynek a śledzeniem plotek transferowych. W trzecim odcinku pamiętnika Avery dzieli się z Wami swoimi przemyśleniami o tym, nad czym jego drużyna powinna popracować w 2014 roku, a także daje kilka wskazówek dotyczących podróżowania, w związku z podróżą Celtów na Zachód USA.

 

„W piątek mieliśmy do czynienia z kolejnym zaciętym spotkaniem. Tym razem nie udało nam się pokonać New Orleans Pelicans we własnej hali. Rajon Rondo i ja rozmawialiśmy o tym, że to już chyba piąte spotkanie od listopada, w którym nie jesteśmy w stanie postawić kropki nad i w końcówce, co mocno nas frustruje. Piątek był ogólnie nietypowym dniem. Do Bostonu z Chicago powróciliśmy dopiero na 6 godzin do rozpoczęcia spotkania. Nie mieliśmy czasu odpocząć, ale nie możemy się w ten sposób usprawiedliwiać. Było ciężko i wiedzieliśmy, że to będzie ciężkie spotkanie. Wyszliśmy na parkiet i graliśmy twardo, byliśmy zaangażowani i prawie wygraliśmy ten mecz.

Na parkiecie było dosyć chłodno, tak samo jak na zewnątrz. Chłodno i śnieżnie. Nie jestem entuzjastą zimy i śniegu.

Avery Bradley, Ryan Anderson

Mam nadzieję, że każdy z Was pozytywnie zaczął nowy rok. Mój początek był udany. Spędziłem go z dziewczyną i rodziną u siebie w domu. Oglądaliśmy ceremonię przywitania 2014 roku w Nowym Jorku na Times Square. Poczyniliście jakieś noworoczne postanowienia? Ja postanowiłem przestać przeklinać. Nie jestem wielkim fanem postanowień, ale jeżeli mam sobie wyznaczyć jakiś prywatny cel na 2014 rok, to będzie właśnie to.

Patrząc na ostatnie kilka miesięcy mogę powiedzieć, że jestem dumny z postępu jaki poczyniliśmy. Jesteśmy bardzo młodą drużyną. Wielu z Nas mogłoby po prostu odpuścić sobie, jednak każdy z Nas codziennie trenuje bardzo mocno nad swoimi słabościami, chcąc być jak najlepszym koszykarzem, w trosce o dobro drużyny.

Jestem dumny ze stylu, w którym znieśliśmy wszyscy plotki transferowe, pojawiające się na przestrzeni ostatnich tygodni. Nikt z nas nie przejmował się tym za bardzo i po prostu wykonywał swoje obowiązki. Jeżeli coś się stanie, to się stanie, trudno. Z takim założeniem przychodziliśmy na treningi i wyszło nam to na dobre.

W nowym roku chciałbym, abyśmy, jako drużyna, wypracowali sobie pewne nawyki. Szczególnie ciężko musimy popracować nad defensywą, aby stała się jeszcze lepsza. Staramy się być defensywnie nastawioną drużyną i mam nadzieję, że to nam wychodzi. Chcemy też popracować nad kontaktem po to, żebyśmy potrafili lepiej i sprawniej komunikować się na parkiecie.

Rajon Rondo

Rajon jest coraz bliższy powrot do drużyny. Będzie to miało z pewnością ogromny wpływ na grę pierwszej piątki. Rajon jest świetnym zawodnikiem i nie możemy się doczekać aż dołączy do nas i wyjdzie na parkiet. Podejrzewam, że staniemy się wtedy inną drużyną, póki co, cieszymy się, że Rondo kręci się na treningach i meczach, wspierając nas radami, a także żartując i poprawiając humor. W szatni mamy wielu facetów, którzy potrafią rozbawić innych do łez.

Ruszamy na Zachód! Rozegramy 5 spotkań w 6 dni i będzie to nie lada sprawdzian dla naszej wytrzymałości i kondycji. Najtrudniej jednak będzie zachować spokój ducha i ten sam poziom zaangażowania, szczególnie grając dzień-po-dniu. Wiem jednak, że stać nas na zwycięstwo z każdym przeciwnikiem.

Jak już wspominałem, dorastałem w Seattle, co automatycznie uczyniło ze mnie fana Sonics w tamtym okresie. Niedawno rozmawiałem z Geraldem [Wallace’m – przyp. red.] o tym, że Seattle powinno mieć znowu swoją drużynę koszykarską. Chciałbym, żeby moja rodzina w tym mieście mogła od czasu do czasu przyjść i zobaczyć mnie na żywo. Oklahoma City pozostaną dla mnie jak Seattle Supersonics. Dorastając, chciałem stać się kimś pokroju Detlefa Schrempfa i Shawna Kempa.

Spodobało mi się kończenie wpisów radami, także nie inaczej będzie tym razem. Nie wiem jak u Was, ale ja jestem strasznie niechlujny, jeżeli chodzi o pakowanie – robię to z reguły na dzień przed wyjazdem i wszystko jest upychane na siłę. To, czy rozpakuję się od razu zależy od tego jak szybko dotrzemy do hotelu. Każdy z pewnością ma rzecz, z którą zawsze podróżuje. Ja nigdy nie rozstaję się z  kosmetykami z YSL.

Najlepszym sposobem na przetrwanie podróży jest sen. Jestem typem gościa, który łatwo usypia w czasie podróży. Radzę Wam także pomodlić się przed każdym wyjazdem. Nigdy nie wiecie co może się wydarzyć!