Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych i kompletnie nieistotnych. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Zero zaskoczenia, dosłownie zero. Sixers bez Embiida – to nasze orły wyszły na luziku, pierwsza kwarta po ich myśli, to totalna dekoncentracja i gramy każdy sobie. Horford po meczu to potwierdził, tylko to nie jest żadne pocieszenie, to jest raczej dodatkowy czynnik do wkurwu. Bo ile jeszcze razy będziemy to przeżywać? W ostatnim Tygodniku pisałem, że nie ważne kto jest trenerem – Stevens, Udoka, czy Mazzulla – zawsze jest to samo. Kolejny raz, a miało być tak łatwo i przyjemnie.
[Timi] Aż szkoda strzępić ryja. Dosłownie. Wygląda na to, że ta drużyna – to znaczy dokładnie ten zestaw zawodników tworzących trzon zespołu – tak po prostu ma. I albo uda się to w jakiś sposób przepracować w najbliższych tygodniach, albo raczej nie ma się już co łudzić, że w takim składzie zdobędziemy kiedykolwiek mistrzostwo.
[Adrian] Na plus – największym plusem jest to, że przytrafiła się Bostonowi taka debilowata wtopa już w pierwszym meczu. Jest czas na reakcję, jest czas na przemyślenie sprawy. Albo usiądą we własnym gronie i na siebie pokrzyczą, albo skończą jak Bucks, którzy byli pewni swego, bo Herro palce połamał, a Giannis już wrócił.
[Timi] Też tak sobie pomyślałem – dobrze że to zdarzyło się teraz. Tylko że znając życie to się pewnie jeszcze nam wydarzy w tej fazie play-off, niestety. Sami komplikujemy sobie życie i jeszcze trochę, aż to ugryzie nas w tyłek na tyle mocno, że już nie będzie jak się z tego uratować.
[Adrian] Zobaczymy, bo jak mówi stare przysłowie – do 3 razy sztuka. Raz się to już zesrało z Atlantą, gdzie mogliśmy skończyć w G5, a jednak musieliśmy pofatygować się do Atlanty. Teraz jest drugi taki przypadek, a ten 3 może być śmiertelny – więc lepiej już nie. Do końca już koncentracja i walka.
[Timi] Ale jakby nie patrzeć, to trochę nas to ugryzło w tyłek rok temu, kiedy niepotrzebnie kilka razy pokomplikowaliśmy sobie życie najpierw w serii przeciwko Bucks, a potem przeciwko Heat. Przecież trzeba było wygrać zarówno szósty mecz w Milwaukee, jak i starcie numer siedem w Miami. I z jednej strony te spotkania spowodowały, że drużyna rosła, ale z drugiej strony potem zwyczajnie zabrakło trochę pary w wielkim finale. Tym większa szkoda, że nie potrafimy wyciągać wniosków.
[Adrian] Na minus – tego jest tyle, że pół Tygodnika by zajęło wypisywanie i komentarz. To najważniejsze: 16 strat, z czego kilka na poziomie debila. Tak się w PO nie gra, tak to można pograć na Orliku. 10 fauli – w meczu PO tylko 10 fauli? To w ogóle broniliśmy? Bo 10 fauli to się robi przypadkiem, a nie podczas agresywnej obrony. 45% skuteczności Sixers zza łuku – wszyscy byli pewni, że jak Embiid nie zagra, to będa rzucać zza łuku i trzeba bronic oraz odcinać podania wysoko. Wszyscy poza Celtics. Brown po 1 kwarcie poszedł na urlop. White wcale na mecz nie przyszedł. Brogdon w 4 kwarcie zgasł jak zapałka.
[Timi] Tak naprawdę nasza obrona od początku playoffs wygląda źle lub bardzo źle. Dobrze było przez krótką chwilę w serii przeciwko Hawks, ale to też nie trwało długo. Paradoksalnie trzeba chyba liczyć na powrót Embiida, bo bez niego 76ers znakomicie wykorzystali lepszy spacing, a samemu doskonale ograniczyli poczynania Celtów na dystansie. Nie bez powodu Embiid jak dotychczas w karierze wygrał tylko jedno z dziewięciu spotkań przeciwko Celtics w fazie play-off.
[Adrian] Talentu mamy pod korek, kilku walczaków w drużynie też, kilku bardzo doświadczonych weteranów też, wielu zawodników jest ponadprzeciętnie inteligentnych jak na standardy NBA – a jednak non stop czegoś brakuje. Przydałby się taki furiat w drużynie, który gdy nie idzie potrafi wszystkich ustawić do pionu w 15 sekund.
[Timi] Taki furiat czasem by się rzeczywiście mógł ujawnić, ale jednak posiadanie kogoś takiego w zespole to też spore ryzyko, że będzie ujawniał się wtedy, kiedy nie będzie trzeba. Bardziej wydaje się, że naszym cały czas brakuje odpowiedniego mentalu i teraz pytanie, czy w tegorocznej fazie play-off jest w stanie coś im tam przeskoczyć, czy też trzeba będzie poszukać pewnych zmian w tej formule, aby droga po kolejne mistrzostwo była wreszcie skuteczna.
[Adrian] Uwag kilka – to były jedne z najgorszych 24 godzin w historii tego miasta. Najpierw Boston Bruins przegrali w Ogródku G7 z Florida Panthers w 1 rundzie PO, a potem Celtics uwalili mecz, którego nie powinni przegrać. Nasz drugi mecz, będzie meczem prawdy – jeśli ta drużyna nie pokażą nabiału, to spokojnie możemy zapomnieć o dobrym wyniku w tym sezonie.
[Timi] Tak naprawdę ostatnie zwycięstwo bostońskiej drużyny w Ogródku to jest nasz drugi mecz przeciwko Atlancie, który miał miejsce 18 kwietnia. To już ponad dwa tygodnie bez wygranej i łącznie pięć kolejnych porażek Bruins oraz Celtics. Trzeba tę fatalną serię jak najszybciej przełamać.
[Adrian] No dobra – zareagowali jak powinni i to pomimo dramatycznie złego meczu Tatuma, ale o tym w plusach (serio, Tatum wleci w plusy). Wrócił Embiid, czyli MVP tego sezonu – ja to po tym meczu rozszyfrowałem jako Most Valuable Pizda, bo to jak cymbał się przewracał szukając fauli, to dramat. On sobie kiedyś faktycznie uszkodzi plecy, bo takich upadków, jak ten gdy odbił się od Granta jest bardzo dużo w sezonie. No więc wrócił i od razu w ryj. Jeszcze kilka takich meczów i Sixers na Policji niebieską kartę nam założą.
[Timi] Takie upadki to ogólnie nie są zbyt dobre dla gościa, który tyle mierzy i tyle waży, ale myśleliśmy, że Embiid już dawno to zrozumiał, a tu się okazuje, że nie do końca. On zresztą w tym meczu mocno tak naprawdę Sixers przeszkodził. Sam mówi, że ten uraz to z reguły 4-6 tygodni przerwy i że nie jest w stanie grać na maksa – trochę trudno więc pojąć, dlaczego w takim razie jest na parkiecie. W obronie dał dużo wartości, to fakt, ale atak Szóstek dużo lepiej wyglądał w pierwszym meczu i nie było w tym przypadku. Zdrowy Embiid to zupełnie inna rozmowa, ale w tym momencie 76ers mają ciekawą kwestię do rozwiązania.
[Adrian] Na plus – to zacznę od tego Tatuma. Jak na moje oko – psychologa amatora – za bardzo chciał, stad tak szybkie faule, taka nieskuteczność. Jednak zauważył to i skoncentrował się na pomaganiu – był rekordowe plus 24 na parkiecie. Nie szukał przełamania jak to ma często w zwyczaju – naprawdę zaczyna dojrzewać jako zawodnik, bo czasami każdy ma ujowy dzień. No a teraz reszta – obrona, szczególnie w 3 kwarcie, gdzie zamknęliśmy ten mecz – poezja. Jak będa tak grać w każdym meczu – Boston in 5. Brown jak szef, Brogdon jak szef i nawet się White obudził. Grant z dużą rolą. Kornet zdobył więcej punktów od Horforda :D
[Timi] Przede wszystkim przestaliśmy zwracać jakąkolwiek uwagę na Tuckera, co bardzo nam ułatwiło grę po bronionej stronie parkietu. Poza tym naprawdę porządny atak, świetne minuty od Granta, no i fantastyczna gra duetu Brogdon-White. Warto też chwalić Browna, który w obliczu tych problemów Tatuma nie miał żadnego problemu, by prowadzić zespół.
[Adrian] Na minus – Sam Hauser i Justin Champagnie spudłowali wszystkie rzuty zza łuku.
[Timi] Po takim meczu nie ma co szukać minusów. Zresztą wspomniany Justin Champagnie to się po raz pierwszy w tej fazie play-off mógł tak naprawdę podnieść z ławki rezerwowych, co oznacza, że Gino Time wszedł na pełnej.
[Adrian] Uwag kilka – jak się chce, to jednak można zagrać doskonale po obu stronach parkietu. Teraz trzeba przykręcić śrubkę w G3. Po takich klapsach zasialiśmy w nich lekkie zwątpienie, teraz trzeba zwyczajnie odebrać im nadzieję. Musimy odzyskać HCA i nie liczyć na przełamanie w G4 czy G6 – od razy trzeba zabrać co nasze i mieć serie pod kontrolą. Bo jak spoczniemy na laurach po takim meczu, to już po nas.
[Timi] Mimo wszystko gdzieś tam kibice Celtics powinni pamiętać, że trenerem rywala jest Doc Rivers. Już chyba o tym pisałem, ale nie ma w historii NBA innego trenera, który tyle razy przegrałby serię pomimo prowadzenia 3-1. Co nie zmienia faktu, że chociaż jeden mecz w Filadelfii dobrze byłoby urwać, a idealnie to nawet oba spotkania i zakończyć to jak najszybciej już w piątym spotkaniu w Bostonie.
[Adrian] No i G3 wzięliśmy z marszu, tak jak sobie tego życzyłem. To był nasz naprawdę dobry mecz. Chyba nie było nawet sekundy, gdzie zastanawiałem się czy damy radę. Szliśmy po swoje od początku do końca. Może zabrakło tak dominującej kwarty jak trzecia w G2, ale za to w czwartej kwarcie nie pozwoliliśmy im na nic. Tatum wziął w końcówce piłkę jak szef i pozamykał.
[Timi] Nie był to mecz idealny w wykonaniu Celtics, ale wystarczyło, że oni po prostu bardziej chcieli. To o tyle ciekawe, że Embiid przed spotkaniem odebrał nagrodę dla MVP i wydawało się, że cała ta ceremonia może napędzić jego kolegów. No i w sumie Melton czy Niang potwierdzili, że role-players we własnej hali grają w fazie play-off lepiej, ale już taki Harden zawalił kolejne spotkanie.
[Adrian] Na plus – nie pochwalę nikogo indywidualnie, bo wszyscy, absolutnie wszyscy zasługują na pochwałę. Wygraliśmy zbiórki, mieliśmy mniej strat, spudłowaliśmy tylko jeden rzut wolny, zanotowaliśmy 25 asyst, a przede wszystkim – broniliśmy!!! Jak Celtics tak stawiają obronę, to jest spokojny mecz. Każdy dał z siebie wszystko, choć nie na każdym etapie meczu każdemu wszystko dobrze wychodziło – Brogdon miał fatalny początek spotkania, ale kończył jak szef.
[Timi] Dokładnie tak. Takie zwycięstwa cieszą chyba najbardziej, bo choć nie wszystko wychodziło idealnie, to ostatecznie każdy coś dał od siebie i tak naprawdę cały zespół trzeba po takim spotkaniu chwalić. Tatum miał znakomity początek, potem kontrolę przejął Brown, by wreszcie to znów JT zamknął ten mecz, zdobywając w ostatnich trzech minutach więcej punktów niż 76ers i tyle samo punktów co w całym meczu numer dwa. Po kilku słabszych rzutowo występach przebudził się też w idealnym momencie Horford, trafiając pięć trójek.
[Adrian] Na minus – no jak Embiid spadł stopą na głowę Granta to miałem mały zawał, jak Tatum wylądował w krzesełkach to palpitację serca, a jak TimeLord wpadł w naszą ławkę i trzymał się za łokieć – to byłem pewien że kontuzja, bo przecież do 3 razy sztuka. No ale może udało się nam oszukać przeznaczenie.
[Timi] Wszystko wskazuje na to, że obyło się bez poważniejszych urazów. Najgorzej wyglądała ta sytuacja z Embiidem depczącym Granta, natomiast na całe szczęście chyba nic poważnego się naszemu podkoszowemu nie stało.
[Adrian] Uwag kilka – no to w niedzielę trzeba wyrwać jeszcze G4. Trzeba, bo gdy tak łatwo jak się nam z nimi gra, gdy jesteśmy skoncentrowani, zmobilizowani – no to trzeba wykorzystać. Co z tego, że Embiid zrobił 30 punktów, skoro mógł zrobić ich nawet 40 a i tak by przegrali, bo on ułatwia nam grę – wystarczy odcinać jego kolegów. JoJo niech swoje rzuci i zbierze, nie ma sensu go podwajać i się specjalnie opiekować, bo spowalnia ruch piłki, nie ma kondycji do szybkiego tempa na 40 minut, nie kontroluje zagrywek.
[Timi] Myślę, że wyglądałoby to jednak dużo inaczej, gdyby Embiid był w pełni zdrów, ale skoro nie jest, to rzeczywiście Celtom gra się po prostu nieco łatwiej. Zresztą nie bez powodu bilans Embiida w meczach z Celtics jest jaki jest i ta wypowiedź sprzed kilku lat, że Celtics zawsze leją im tyłki, też nie wzięła się znikąd. Dobrze byłoby więc to potwierdzić w czwartym meczu i wracać do Bostonu z szansą na zamknięcie tej serii po pięciu spotkaniach.
[Adrian] Artykuł w The Athletic rzuca zupełnie nowe światło, na zatrudnienie Mazzulli jako głównego szkoleniowca w Celtics. Właściwie nie zatrudnienie, ale awans jaki zaliczył wewnątrz organizacji. To zaufanie jakim obdarzyli go Tatum i Brown w poprzednim sezonie, przełożyło się na ten sezon i na jego stanowisko. Jako jedyny pokazał im drogę jak wyjść z impasu. Co ciekawe, może i bardzo lubili personalnie Udokę, ale to chyba nie jego zasługa, ta przemiana w trakcie sezonu. Może i mieli z nim niesamowite połączenie jako ludzie, ale jako zawodnicy najwięcej wtedy zawdzięczali Mazzulli. Przynajmniej ja tak to odbieram, bo wypowiadają się sami zwodnicy i patrzę tez miedzy wierszami.
[Timi] Myślę, że ten artykuł nie tyle zabiera zasługi Udoce, co pokazuje po prostu, że ta nasza przemiana to był wysiłek całego sztabu tak naprawdę. Zresztą już rok temu m.in. w trakcie finałów, a więc zanim jeszcze podziała się cała ta afera z Udoką, często było słychać nazwisko Mazzulli, o którym jako o asystencie trenera bardzo pochlebnie wypowiadali się bostońscy zawodnicy. To też jednak doskonale pokazuje, że choć często to pierwszy szkoleniowiec zbiera najwięcej pochwał, to wiele rzeczy dzieje się tak naprawdę za kulisami i niekiedy to właśnie ci pomocnicy pracujący nieco w cieniu odgrywają kluczowe role.
[Adrian] Jak wszyscy doskonale pamiętają – no nie przepadałem za Udoką. Teraz się ciesze, że wraca do pracy, bo zobaczymy jak on te Rakiety poukłada. Jak to będzie klikać w ataku, jak w obronie i co najważniejsze – jak on sobie poradzi z kryzysem w szatni. A takowe będą, bo tam kilku charakterniaków jest i nie ma co liczyć na cudowne wyniki. Kilka razy pisałem, że ciekawi mnie, co takiego wydarzyło się w naszej szatni, że drużyna nagle przeszła taką metamorfozę. Moim zdaniem ten artykuł to wyjaśnia – to była zasługa Mazzulli. Przypomniałeś kilka wypowiedzi jeszcze z zeszłego sezonu, które wtedy uleciały – a teraz rzucają inne światło na tamtą przemianę. Ten Tygodnik już zamykamy, ale mam pewną teorie odnośnie odejścia Udoki z Bostonu, to może w następnym.
[Timi] OK, to czekamy na teorię i czekamy też na to, jak Udoka sobie poradzi w nowym środowisku, tym bardziej że on w Bostonie miał obok siebie w roli asystenta dwóch ludzi, którzy są dziś pierwszymi trenerami i zbierają mnóstwo pochwał za swoją pracę. A żeby zatoczyć koło, to Stevens ponoć już pracuje nad tym, by do naszego sztabu dołączył Stephen Silas, czyli ten, którego Udoka w roli pierwszego szkoleniowca Rockets zastąpił.
[Adrian] Marcus Smart z nagrodą Hustle Award. Rok temu także DPoY, a teraz niby tylko to, ale… to już 3 raz jak zgarnia te nagrodę. Fajnie, bo być może kiedyś ta nagroda będzie jego imienia. Dawno nie dostaliśmy tylu nagród indywidualnych. Teraz jeszcze tylko ten nominacje do All NBA Team, żeby się nie martwić o podwyżkę dla Browna i już tylko baner!
[Timi] Raczej nie ma wątpliwości, że ta nagroda Hustle za jakiś czas będzie nazwana imieniem właśnie Smarta, bo nawet jak spojrzysz w większej perspektywie na ligę i ostatnia lata, to nie ma po prostu gracza, który byłby znany ze swojego poświęcenia bardziej niż właśnie Smart. Tak sobie jednak przy tej okazji uświadomiłem, że Marcus za rok w marcu będzie miał już 30-tkę! A przecież ledwie chwilę temu ekscytowaliśmy się, gdy Celtics wybierali go w drafcie…
[Adrian] Zgoła odmienne nastroje w Miami, niż w Bostonie po G1. Heat połamani, osłabieni, ale walczący i od razu wzięli serię w swoje ręce. Jimmy skręcił kostkę, ale mecz dokończył, a kolejnego dnia już swobodnie spacerował po ulicach Nowego Jorku. Jeśli Miami wezmą od razu G2, to ta seria skończy się bardzo szybko.
[Timi] Fatalnie w tym pierwszym meczu wyglądał Brunson, ale on już swoje winy zmazał. Też walczy z urazem i w drugim spotkaniu – w którym Butler ostatecznie nie zagrał – udało mu się przejąć końcówkę. Trochę kontrowersji w związku z sędziowaniem, natomiast Heat mimo wszystko i tak mogą wracać do Miami w bardzo dobrych nastrojach. Spoelstra pomimo problemów kadrowych i tak jest w stanie poukładać Heat tak, by ten zespół drużynową grą dał sobie szanse na zwycięstwo niemal w każdym spotkaniu, nawet bez Butlera.
[Adrian] Miami doszło do wniosku, że zrobili plan optymalny w Nowym Jorki i nie ma sensu narażać Jimmy’ego na pogłębienie urazu – mógł zagrać, ale lepiej żeby się podleczył, bo seria nie kończy się na 2 meczach w NYC. Miami wygląda naprawdę groźnie – połamani, poobijani, ale serce do walki mają olbrzymie. No i Pan Trener Spolestra.
[Timi] Rozsądna decyzja ze strony Heat, a w sumie to Knicks i tak musieli się nieźle napocić, żeby ten drugi mecz wygrać. Ekipa z Miami nawet takimi spotkaniami rośnie w siłę i oni dobrze wiedzą, że są w stanie dokonać czegoś naprawdę wyjątkowego.
[Adrian] Na zachodzie ciekawie, Denver jeszcze dobrze nie zaczęli serii, a już prowadzą 2-0 i nie było w tym żadnego przypadku. Owszem, ich hala w Kolorado jest na dużej wysokości i przeciwnikom trudno się tam gra, ale Słońca niewiele miały do powiedzenia, natomiast nikt chyba nie będzie zaskoczony, jak Jokic z Murrayem urwą jeden mecz w Arizonie.
[Timi] Suns już w tej pierwszej rundzie mieli jednak sporo problemów, a teraz trafili na rywala, który nie tylko nie ma problemów zdrowotnych, ale też jest bardzo dobrze poukładany. Booker sam w serii z Clippers mówił, że Słońca nie potrafią odpowiednio docisnąć przeciwnika, a na razie przeciwko Nuggets nie mieli nawet za bardzo takiej okazji. Co więcej, w Phoenix raczej nie zagra CP3 i szanse Nuggets na urwanie w Arizonie spotkania rosną.
[Adrian] Jest 2-1 i seria na pewno wróci do Kolorado. G3 nie oglądałem, bo zasnąłem po naszym meczu, to i nie mam nic do powiedzenia – znam tylko wynik. CP3 nie gra, a mimo to jakoś to Słońca uciągnęły. Dla kibiców to chyba lepiej, żeby nie było to szybkiej demolki.
[Timi] Uciągnęły, bo jeden z lepszych meczów w karierze zagrał Booker. Gdy ma swój dzień, to zatrzymać go jest niesamowicie trudno i w takich meczach to jest ligowa topka. Chyba nikt nie miałby nic przeciwko, żeby ta seria potrwała nawet siedem spotkań.
[Adrian] Sacramento odpadło w G7 i było to smutne pożegnanie, bo zostali zdemolowani na zakończenie ich przygody w PO. GSW po mistrzowsku – w końcu są mistrzami – rozegrali to na spokojnie. Wyczekali jak bokser w narożniku, a potem zadawali bardzo skuteczne ciosy. Kto by pomyślał w połowie sezonu, że w półfinale spotkają się Goldeny z Lakersami – ale o tej rywalizacji w osobnym akapicie, bo tam się zapowiada gorąco.
[Timi] Mieli wielką szansę, żeby ograć mistrza, a choć ostatecznie się nie udało, to i tak wielkie brawa dla Kings za ten sezon. Dla tej drużyny to i tak jest ogromny sukces i coś, na czym można dalej budować zespół. No a Curry zdobywając aż 50 punktów ustanowił rekord w meczach numer siedem i przypomniał wszystkim, jak wielkim jest mistrzem. Warriors mogą mieć słabszy sezon, ale jego wielkość w takich momentach i tak może przeważyć szalę zwycięstwa na ich stronę. Już niedługo znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie go zatrzymać, ale jak widać jeszcze trochę przyjdzie nam na to poczekać.
[Adrian] No i Lakers biorą mecz numer jeden i teraz oni mają przewagę parkietu. Jordan Pool odpalił w końcówce rzut z 9 metrów, gdy miał jeszcze 10,5 sekundy na akcję a najbliższy obrońca był daleko od łuku. Nie rozumiem tego – dwa metry do przodu i nawet jakby ktoś doskoczył, to jest 10 sekund. Absurdalny rzut.
[Timi] Zbyt duża wiara w siebie w tym przypadku, ale warto też zauważyć jak w tej akcji bronili Lakers. Poszło podwojenie na Stepha i to było dla nich najważniejsze, żeby to nie on w tej akcji rzucał. To samo Celtics powinni zrobić zarówno w G5 przeciwko Hawks, jak i w tym meczu otwierającym serię z 76ers – zabrać piłkę z rąk najlepszego gracza rywali tak, żeby to ktoś inny decydował o losach spotkania. Zresztą ogólnie ta defensywa Lakers stoi na naprawdę bardzo wysokim poziomie, a Davis gra znakomity basket.
[Adrian] Lakers są olbrzymim zaskoczeniem – nie ma sensu się powtarzać jak dobrze rozegrali trade deadline, ale warto podkreślić, jak szybko poukładali to na parkiecie. No i z najnowszych wiadomości, Lakers nie będa latem starć sie o Irvinga – w Dallas mogą odetchnąć, nie oddali zawodników i wyborów za 2 miesiące upokorzeń w sezonie zasadniczym.
[Timi] Pytanie czy ktokolwiek poza Mavs będzie się o tego Irvinga starał, bo to też nie jest wcale takie pewne. Natomiast mimo wszystko odnośnie tych starań Lakers pojawiają się sprzeczne informacje, więc to też może być taka gra. Na razie bym więc w tej sprawie nikomu nie ufał, chociaż wydaje się, że Lakers będą po prostu mieli na głowie dużo ważniejsze sprawy latem, niż zabieganie o Irvinga.
[Adrian] Niby człowiek się spodziewał, ale jednak mała niespodzianka jest. Bucks zwolnili trenera. Słusznie czy nie – nie ma to znaczenia, poleciał i szukają już następcy. Kibice z Wisconsin żałują, że tak późno, bo wielu widziałoby na tym stanowisku Udoke. Ciekawe kto tam nadleci – Nurse?
[Timi] Nurse wydaje się idealnym kandydatem, choć z drugiej strony on w ostatnich latach przejął od Thibsa miano trenera, który najmocniej męczy swoje gwiazdy, a tego jednak w Milwaukee chyba nie chcą zrobić Giannisowi. Będzie ciekawie, bo Budenholzer choć był dobrym fachowcem, to jednak zbyt często popełniał błędy jako szkoleniowiec Bucks. Nawet zdobyte mistrzostwo nie do końca nauczyło go lepiej reagować na to, co dzieje się w trakcie spotkania.