#370 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Mecz z San Antonio, czyli znowu przyjedzie Pop i napsuje nam krwi. Jednak nie tym razem – spokojnie ich pozamiataliśmy. Kolejny raz Boston się rozpędzał. Spokojna 1 kwarta, przyspieszenie w 2 kwarcie i demolka przeciwnika po przerwie. To nie pierwszy taki mecz ostatnio – ja się zaczynam przyzwyczajać. Mam nadzieje, że Celtics w tym stylu dociągną do końca RS.

[Timi] To już nie te czasy, gdy Spurs byli piekielnie trudnym rywalem. Oczywiście nadal potrafią mocno dać się rywalom we znaki, bo w ataku to jest naprawdę solidna drużyna, ale za to po tej drugiej stronie parkietu Spurs dzielnie walczą z Rockets o miano najgorszej defensywy w całej lidze. Cieszy więc, że Celtics potrafili to wykorzystać w pełni i w trzecim kolejnym meczu zdemolowali. Wiesz, kiedy ostatnio trzy razy z rzędu wygrali różnicą co najmniej 23 oczek? W latach 60. ubiegłego wieku!

[Adrian] Na plus – bez Jaysona Tatuma też jest życie. Brown zagrał na miarę swojego talentu, oraz na miarę swojej formy w ostatnich tygdodniach – a ta forma jest naprawdę wielka. Horford może i zrobił tylko 6 punktów, ale co on grał w obronie. Jak on chwilami wręcz ośmieszał tych dzieciaków z San Antonio… nie ma słów na jego klasę. Brogdon znowu szef drugiego składu, wraz z TimeLordem.

[Timi] Brown w masce wskoczył na wyższy poziom. Sam po meczu przyznał, że choć za parę dni maskę będzie mógł odłożyć, to mama mu powiedziała, że na razie ma zostać, więc na razie maska zostaje. Zagrał kolejny kapitalny mecz, a najbardziej podobał mi się fakt, że nawet przy wysokim prowadzeniu on nadal wciskał pedał gazu na maksa. Tego właśnie potrzebujemy. Owacja na stojąco, gdy schodził z boiska, mocno mu się za ten mecz więc należała.

[Adrian] Na minus – Marcus Smart potrafi błyskawicznie skompletować przewinienia techniczne, żeby udać się do szatni. Być może był głodny :D

[Timi] Typowy Smart, o czym już kilka tygodni pisałem – trzeba się do tego przyzwyczaić i to zaakceptować, ale jednocześnie mieć nadzieję, że Marcus się „wystrzela” z takich rzeczy w sezonie zasadniczym, bo w playoffs do takich sytuacji dochodzić już nie może.

[Adrian] Uwag kilka – po meczu Brogdon udzielił wywiadu i wspomniał, że zajęcie pierwszego miejsca to dla drużyny priorytet, bo zdają sobie sprawę jak ważna będzie przewaga swojego parkietu w rywalizacji na Wschodzie.  Słusznie, ale pozostaje pytanie, czy nie obudzili się o jedna porażkę za późno. Nawet jeśli wygramy wszystko do końca, to Bucks muszą gdzieś jeszcze przegrać – oprócz porażki z nami, w meczu bezpośrednim. Całkiem niedawno zlekceważyli Indianę, oraz przegrali z Sixers – czeka ich jeszcze wyjazd do Indiany, oraz ostatni mecz z Sixers. Szansa jest – tylko czy my wygramy wszystkie mecze? No nie wiem.

[Timi] Jednocześnie ledwie kilka dni wcześniej Derrick White stwierdził coś zupełnie innego w kontekście pierwszego miejsca w tabeli: jak będzie, to super, a jak nie, to nie. Odbić je nie będzie łatwo, bo tak jak słusznie wskazujesz nie wszystko jest w rękach Celtics.

[Adrian] Brogdon swoją karierę w NBA zaczynał właśnie w Bucks, dla niego to jest inny poziom rywalizacji, niż dla White’a. Był zastrzeżonym wolnym agentem, ale Bucks nie chcieli mu zapłacić sensownych pieniędzy, więc w wymianie sign and trade poleciał do Indiany. Jestem pewien, że to gdzieś tam w nim tkwi, że on to zapamiętał i chce im zwyczajnie dopierdolić.

[Timi] Być może coś w tym jest, natomiast co ciekawe sam Brogdon raz w karierze właśnie w barwach Bucks w 2019 roku przekonał się, że przewaga parkietu jest ważna, ale ostatecznie nie jest w żadnym wypadku gwarantem sukcesu. Bo przecież zespół z Milwaukee w sezonie 2018/19 miał najlepszy w lidze bilans, lecz pomimo tego zatrzymał się w drugiej rundzie na pojedynku z rozstawionymi z „dwójką” Toronto Raptors.

[Adrian] W tym wywiadzie padło jeszcze jedno stwierdzenie – Jaylen Brown jest wg Brogdona najlepszym SG w lidze. Z jednej strony brzmi to dość koleżeńsko, ale z drugiej – Booker i Mitchell potrafią punktować jak opętani, ale na bronionej stronie parkietu, to ich Jaylen zjada na śniadanie. Rozważając wszelkie aspekty – Jaylen bezapelacyjnie to Top3 SG w lidze, czy 1? Chyba zgodziłbym się  z tym stwierdzeniem.

[Timi] W takiej formie coraz trudniej będzie go stawiać niżej od tych zawodników, to fakt. Ale warto też zauważyć, że przy problemach zdrowotnych Roba i pozycji takich graczy jak White i Brogdon w naszej rotacji, to Brown jednak większość minut spędził w tym sezonie jako skrzydłowy. I to też trzeba podkreślać, bo to właśnie na skrzydło łatwiej będzie mu się chyba załapać do All-NBA.

[Adrian] A wiesz, że w zeszłym sezonie też większość czasu grał jako skrzydłowy? Sprawdziłem jak się to rok temu rozkładało i 26% czasu drużyny on grał jako SF, 4% czasu jako PF, a tylko 25% czasu drużyny grał jako SG. W tym roku to będzie jeszcze mniej. Myślisz, że na skrzydło będzie łatwiej? No nie wiem – Durant i Bronek to te nominacje dostaną z urzędu, pomimo że notorycznie w szpitalu.

[Timi] Tego akurat nie jestem taki pewien, bo na ten moment tak KD, jak i LBJ, są pod kreską 50 rozegranych spotkań. Ten pierwszy już na pewno do tej granicy nie dobije i wydaję mi się, że tym samym miejsca dla niego w All-NBA nie będzie. No i trzeba też przyznać, że Brown trafił z formą w dobrym momencie, bo raz, że na kilka tygodni przed playoffs, a dwa, że zaraz przed głosowaniem dziennikarzy, dzięki czemu ci będą mieli na świeżo w pamięci jego świetne występy.

[Adrian] No ja nie wierze w potencjał intelektualny amerykańskich dziennikarzy :D Przypomnę Ci, że kiedyś Avery Bradley rozgrywał fantastyczny sezon, doskonale spisywał się w obronie, grał poziom wyżej niż reszta. Nie dostał nagrody, bo jak powiedział jeden z dziennikarzy, który na niego nie zagłosował – dyskwalifikowało go to, że Booker rzucił Bostonowi 70 punktów w meczu. Tylko Avery w tamtym meczu nie grał. Tu bedzie tak samo – Durant i James dostaną nominacje za nazwisko, bo kto by pamiętał, że pół sezonu siedzieli na ławce.

[Timi] To tym lepiej, że dyskutowany jest pomysł, aby kwalifikację do tego typu nagród i wyróżnień powiązać z określoną liczbą spotkań. Już zresztą wyliczono przy okazji kolejnego opuszczonego przez Embiida meczu, że ostatnim MVP, który opuścił tyle spotkań był Bill Walton jeszcze w latach 70. poprzedniego wieku.

[Adrian] No i masz. Przed meczem rozmawialiśmy sobie na messku, m.in. o Tygodniku i napisałem „o ile nie upierdolą z  tymi lamusami”. Oczywiście upierdolili z tymi lamusami, bo jak inaczej nazwać Wizards, które w ostatnich 10 meczach miało bilans 2-8.

[Timi] I na dodatek stołeczna ekipa grała bez Beala czy Kuzmy, czyli koniec końców okazała się bardzo groźnym dla Celtów rywalem, bo Celtics w tym sezonie do takich meczów lubią mieć niestety całkiem lekceważące podejście. A myślałem, że już się w tym sezonie nie potwierdzi, że możemy wygrać z każdym i przegrać… też z każdym.

[Adrian] Nie ma łatwych przeciwników. Dla nas każda drużyna to wielka góra do zdobycia – raz zdobywamy bo nam się chce, a innym razem zespół wybiera herbatę z prądem w schronisku. Do pewnego momentu ta zasada budowania zamków na piasku działała, każdy dzień to budowanie zamku od nowa – wygrali szybko 35 spotkań i zapomnieli, ze te zamki nadal trzeba budować.

[Timi] Ta metafora dobrze działała w pierwszej części sezonu, ale ostatnio wszyscy zdążyliśmy o niej zapomnieć, a teraz jest dobry moment, żeby sobie o niej przypomnieć. Tym bardziej że faza play-off to w ogóle jest nowe otwarcie, gdzie wszystkie drużyny startują z tego samego pułapu, czyli od 0-0.

[Adrian] Na plus – obyło się bez kontuzji.

[Timi] A najlepsze/najgorsze jest to, że był to dla Celtów pierwszy od dawna mecz z pełnym składem, bo po przerwie do gry wrócił Payton Pritchard i tym samym znów sam jeden Danilo Gallinari ostał się w raporcie kontuzji.

[Adrian] Na minus – prawie wszystko. Bo wynik jest efektem tego, że im się bardziej chciało. Już zostawmy fatalną skuteczność zza łuku, bo to nie ona jest przyczyną porażki. Im się zwyczajniej bardziej chciało. Odliczając rzuty za 3 punkty, to trafiliśmy 34 rzuty z 49 akcji. Ale żeby dostać się pod kosz, to trzeba się nabiegać, przepychać, naszarpać – łatwiej jest pierdolnąć cegłą z 8 metra.

[Timi] Pomeczowe wypowiedzi mogły wskazywać na to, że Celtics myślami byli już przy kolejnym pojedynku w Milwaukee. Tylko wtedy okazuje się, że Brogdon nie miał racji, mówiąc że ta drużyna zdaje sobie sprawę z tego, jak ważny może być #1 seed.

[Adrian] Uwag kilka – właśnie zakończyła się pogoń za 1 miejscem na Wschodzie. W najgłupszy możliwy sposób. Nie przegraliśmy bezpośredniej rywalizacji z Bucks, uwaliliśmy szanse na HCA do końca PO, przegrywając z jednym z najsłabszych zespołów Wschodu.

[Timi] Ten mecz to jednak tak naprawdę tylko jedna z wielu kłód, jakie sami sobie pod nogi rzuciliśmy w ostatnim czasie. Bo przecież tych porażek z maruderami było w tym sezonie więcej i niestety nie uchroniliśmy się przed takimi meczami, w których poziomem schodziliśmy bardzo w dół, dostosowując się do przeciwnika. Szkoda, bo sami sobie robimy pod górkę, natomiast trzeba pocieszać się chyba tym, że Celtom od lat w takich podbramkowych sytuacjach z reguły idzie dużo lepiej, niż choćby w starciach z czerwonymi latarniami tej ligi.

[Adrian] Oczywiście, że to jedna z kilkunastu kłód które sami sobie rzuciliśmy pod nogi – tylko ta jest chyba ta ostatnia i bedzie boleć najbardziej, bo te poprzednie jeszcze miałeś okazje przeskoczyć, właśnie tym meczem i bezpośrednim pojedynkiem z Bucks. Tu niestety wywaliliśmy się na ten głupi ryj – parafrazując pewnego kultowego doktora.

[Timi] Na całe szczęście ta wpadka nie będzie nas chyba kosztować podwójnie, bo ostatecznie tych kłód nie było znów aż tak wiele, by spaść w tabeli za 76ers, a to już by jednak mocno bolało, tym bardziej w kontekście ewentualnego starcia z Philly w drugiej rundzie.

[Adrian] No i po takim meczu jak z Bucks – serce jeszcze bardziej krwawi za te głupie porażki ze słabymi drużynami. Mówi się trudno i żyje się dalej, ale jakie to życie… cudowne :D Nie wpadamy oczywiście w hurra optymizm, ale taka wygrana budzi respekt. Bucks mogli tym meczem udowodnić kto jest najlepszą drużyną Wschodu, mogli zbudować sobie przewagę psychologiczna na PO, nie tylko nad nami – nad cała ligą. Mogli pokazać wszystkim – patrzcie, nie ma na nas bata. Tymczasem okazało się, że nawet we własnej hali mogą zostać zdemolowani. HCA jest, ale…

[Timi] Celtics w sumie pokazali tym meczem, że tej przewagi parkietu może nawet tak do końca nie potrzebują. To był idealny moment, żeby zademonstrować siłę. Bucks byli co prawda w back-to-back, ale równie dobrze mogli ten mecz sobie odpuścić i wyjść rezerwami, a jednak zagrali w pełnym składzie i na pewno chcieli wysłać Celtom jakiś sygnał przed playoffs. Tymczasem to Celtowie naprężyli muskuły i rywala wgnietli w ich własny parkiet.

[Adrian] Na plus – obrona robi różnicę. Tylko żeby ona była zawsze, w każdym meczu na takiej intensywności. Nie zawsze trójki będa nam wpadać na 50%. Jak przyjdą słabsze mecze w ataku, to obrona może wygrać mecz. Indywidualnie to trzeba każdego wyróżnić, nie tylko liderów, którzy zagrali razem na 70 punktów i tym samym dogonili Kobego i Shaqa w ilości meczów, w których każdy z duetu zdobywa 30 punktów. Zostało jeszcze kilka spotkań – to rekord będzie chyba nowy.

[Timi] Nasze trzy ostatnie mecze w Milwaukee: wygrany G6 rok temu w playoffs, świetna walka rezerw kilka tygodni temu i teraz zwycięstwo ponad 40 punktami. Toć przecież JT w swoich dwóch ostatnich występach w Wisconsin ma łącznie 86 oczek na koncie. Lubię Joe Inglesa, ale jeśli to ma być odpowiedź Bucks na Tatuma, to takich występów będzie więcej. Natomiast tak jak piszesz w zasadzie cały zespół zasługuje na wyróżnienie, bo każdy coś dołożył. Nawet Blake Griffin jeszcze poprawil nam humory swoim starciem z Thanasisem.

[Adrian] Na minus – ale że co? Że ja nie znajdę minusu po takim meczu? To przytrzymaj mi laptopa – Mike Muscala nic nie trafił :D

[Timi] Obyło się też bez żadnego urazu, a przecież samo spotkanie do pewnego momentu było całkiem twarde, o czym przekonał się m.in. Khris Middleton. Na tym etapie sezonu bardzo istotne jest, by dokończyć rozgrywki suchą stopą.

[Adrian] Uwag kilka – nie raz wspominałem o tym, że lubię sobie ważne mecze obejrzeć z komentarzem innym, niż nasze homerki. TNT i Reggie Miller nie mógł sie nachwalić TimeLorda. Jego słowa -„patrz, on jest wszędzie i robi wszystko” albo „ciężko wyjść w górę, żeby nie dostać klapsa”. Podobnie o Brogdonie – „doskonały w obronie, doskonały w kreowaniu kolegów”. Albo o Smarcie – „wymienił spojrzenie z Brownem i już wiedział gdzie zagrać”. Tak – takie komplementy dla Bostonu lubie, tym bardziej że to prawda.

[Timi] Akurat Reggie Miller nie jest moim ulubionym komentatorem, ale to fakt, że zawsze miło jest posłuchać takich słów o naszych zawodnikach. My to widzimy na co dzień i może nie ekscytujemy się tym już tak specjalnie, ale takie spotkania przypominają nam właśnie, że mamy naprawdę głęboki i utalentowany skład.

[Adrian] Sporo osób się zastanawiało, jaki Boston wyjdzie w Ogródku na mecz z Utah – ten z meczu z Bucks, czy ten z meczu z Wizards. Wyszła taka forma pośrednia, co w zupełności wystarczyło na Jazzmanów. Mieliśmy ten mecz wygrać i wygraliśmy, gdybyśmy do poprzedniego meczu z nimi wyszli z takim nastawienie, z taka koncentracją – to teraz czekalibyśmy na wynik konfrontacji Bucks z Sixers, bo to mogłoby nam dać 1 miejsce na Wschodzie.

[Timi] Matematyczne szanse nadal są, a że walka o play-in będzie trwała do ostatnich kolejek, to my sobie tą wygraną w Milwaukee jeszcze te nadzieje na pierwszy seed przedłużyliśmy, szczególnie jeśli Bucks przegrają z 76ers. Tym lepiej, że pomimo braków kadrowych udało nam się w miarę bez większych problemów ograć Jazz w piątek.

[Adrian] Na plus – nie ma co piać z zachwytu, bo Utah przeciez grać bez większości swoich najlepszych zawodników. Tatum zagrał swoje, dobre minuty dał Griffin (bo Horford nie gra w B2B i TimeLord też), Grant Williams znowu o sobie przypomniał dobra grą. Na koniec wspomnieć o trio Smart/White/Brogdon – obwodowa ekipa która nie zawodzi.

[Timi] Sporą przysługę zrobił nam w tym meczu Will Hardy, przygotowując Tatuma i resztę zespołu do tego, co może Celtów często spotykać w fazie play-off. Jazz mocno podwajali JT w większości akcji, a czasem wysyłali w jego kierunku nawet trzech graczy. W playoffs rywale będą to robić jeszcze lepiej, ale to był fajny sprawdzian dla Celtics.

[Adrian] Na minus – Muscala dobrze zaczął przygodę w Bostonie, ale od kilku spotkań, to równie dobrze mógłby się nie podnosić z ławki.

[Timi] Szkoda, bo wydawało się, że te trzy trafione trójki w wysoko wygranym pojedynku z Kings trochę go odblokują. Na całe szczęście wspomniałeś w plusach po raz kolejny, że Grant Williams o sobie przypomina, a to jednak na niego liczymy znacznie bardziej w kontekście zbliżającej się fazy play-off.

[Adrian] Uwag kilka – to co teraz najciekawsze, to ostatnie 4 drużyny, które będa walczyć o pozycje 7 i 8 na Wschodzie. Tej samej nocy Brooklyn pokonał Atlantę i tym samym chyba dowiezie tę 6 pozycję. W Play-In wystąpi Miami, oraz Atlanta, Toronto i Chicago. Tak jak Miami wydaje się być pewniakiem do rozstawienia w meczu o 7 pozycję – tak do ostatniegospotkania będzie się toczyć bitwa o 8 lokatę.  To o tyle istotne, że zespół z 8 pozycji, gdy przegra w Play-In mecz o 7 pozycję, dostanie drugą szanse w rywalizacji o 8 pozycję z wygranym meczu pomiędzy zespołami z 9 i 10 miejsca.

[Timi] Ta walka tam o rozstawienie może trwać aż do ostatniej kolejki spotkań. A warto też dodać, że nam się jeszcze przyjdzie zmierzyć z Hawks i dwukrotnie z Raptors na koniec sezonu, więc dla naszych rywali te mecze będą miały szczególne znaczenie. Bucks zagrają jeszcze z Bulls i Raptors, a 76ers mają na rozkładzie Heat, Hawks i Nets. Tu się jeszcze może sporo podziać i to także w naszym kontekście, bo jeśli 76ers ograją w niedzielę Bucks, to nam się otworzy jeszcze raz szansa na ten pierwszy seed, ale też poczujemy jeszcze oddech Szóstek na własnych plecach.

[Adrian] Wiadomość która gruchnęła w sobotni poranek – NBA oraz Związek Zawodników i Rada Gubernatorów uzgodnili nowe CBA, które będzie obowiązywać przez 7 lat, z opcją wyoptowania po 6 sezonach. Na razie nie znamy żadnych szczegółów, ale w kolejnym Tygodniku na pewno poświęcimy tej sprawie dużo miejsca. Jedno jest pewne – nie grozi nam zawieszenie rozgrywek – czyli cyrk jedzie dalej!!

[Timi] Najważniejsze jest to, że nie grozi nam lokaut, choć ten był bardzo mało prawdopodobny od samego początku negocjacji. Pewne jest, że NBA to zbyt dochodowy interes, by wstrzymywać sezon nawet na jakiś czas.

[Adrian] Sezon zasadniczy zbliża się ku końcowi – za tydzień emocjonować się będziemy wyścigiem o ostatnie miejsca dające szanse na awans do PO – na Zachodzie, bo na Wschodzie takiego wyścigu nie ma :D Dziś porozmawiamy o rozczarowaniach. Wschód to prosta sprawa – Chicago, Waszyngton i Atlanta. Wizards to tradycyjnie, bo oni w tym zestawieniu to chyba są rok w rok. Rok temu na 11 pozycji, w tym podobnie – chujowo, ale stabilnie. Atlanta dokładnie tak samo – rok temu 9 pozycja, w tym sezonie być może 8. Chicago natomiast to katastrofa i powinni przemyśleć reset.

[Timi] O Wizards nie ma co mówić, bo to jest smutna powtórka z rozrywki. Bulls i Hawks też mnie przed sezonem jakoś mocno nie grzali, więc dla mnie to nie jest aż tak duże rozczarowanie. Największe szanse na „zamieszanie” w tabeli dawałem natomiast chyba Raptors i dla mnie ich forma i ich pozycja jest sporym rozczarowaniem.

[Adrian] Toronto zasadniczo ma wszystko, żeby znowu zrobić fantastyczny wynik. Wszystko – poza Leonardem, Durantem czy innym gosciem, który wyniesie ich ponad przeciętność ligi. Brakuje jednego człowieka, który zrobi różnice.  W ruch ruszyły już ploteczki, że Nurse straci pracę w Kanadzie i być może to Udoka go zastąpi.

[Timi] Takim kimś był oczywiście Leonard, ale z drugiej strony Raps po jego odejściu cały czas stać było na znakomite wyniki. 53 zwycięstwa w sezonie covidowym, kiedy to postraszyli nas w drugiej rundzie w bańce, prawie odrabiając 0-3 w serii. Teraz to już tylko odległe wspomnienie, a przecież w zespole nadal są architekci sukcesu sprzed czterech lat, w tym Masai Ujiri, który  był przecież kuszony przez kilka innych klubów, a mimo to zdecydował się zostać przy sterze w Toronto i na pewno nie po to, by zza steru oglądać kolejne przeciętne sezony Raptors.

[Adrian] Masai czeka na okazję – nieprzypadkowo w Trade Deadline nie wykonywał gwałtownych ruchów. Pozyskał centra i czeka. Pozycję wyjściowa ma doskonałą – znając jego szczęście, pewnie się doczeka aż jakaś wielka gwiazda na Zachodzie poprosi o wymianę.

[Timi] Raptors jawili się jako idealny kandydat na KD, bo to mogła być niemal taka sama historia jak z Kawhim, natomiast ostatecznie Ujiri zdecydował się jeszcze to przeczekać i jestem bardzo ciekaw, czy wyjdzie im to na dobre.

[Adrian] To teraz 3 rozczarowania – oczywiście najwieksze – na Zachodzie. Portland, Dallas i Lakers. Lillard i reszta, rok temu 13 pozycja, miało być małe tankowanie, przebudowa i droga do zwycięstwa. Nic z tego nie wyszło – było źle, jest fatalnie. Dallas – rok temu walczyli o 3 miejsce na Wschodzie, w tym roku walczą o 10, żeby zagrać w Play In. LAL dużo lepiej niż rok temu, ale to nadal jest walka o Play In, a nie o HCA, co dla Mistrzów z bańki w Orlando, jest raczej powodem do wstydu.

[Timi] Wszystkie trzy wymienione przez Ciebie drużyny rzeczywiście wpadają pod kategorię rozczarowań, ale ja dorzuciłbym tu też jeszcze Suns czy Clippers, szczególnie biorąc pod uwagę że ci pierwsi w zeszłym sezonie mieli najlepszy bilans w całej lidze, a ci drudzy wreszcie zdrowi mieli w tym sezonie przejąć koronę w Konferencji Zachodniej z rąk Suns.

[Adrian] Tylko Suns walczą ze zdrowiem – CP3, Booker i Ayton rozegrali razem 571 minut z 3552 możliwych. To zaledwie 16% a mimo wszystko są 4 siłą Zachodu. Clippers umierają poprzez eksperymenty na pozycji rozgrywającego – do wzięcia był Conley (którego nie mogą nachwalić się w Minnesocie), a oni wybrali debilowatego kolegę. Zapomnieliśmy o GSW, które wygląda na tym etapie sezonu wprost fatalnie.

[Timi] A z tego wszystkiego najbardziej mogą cieszyć się w Sacramento, bo im w końcu trafił się lepszy sezon, co w połączeniu z problemami wszystkich innych zespołów pomogło im wreszcie przerwać tę fatalną serię. I muszę przyznać, że jest to dla mnie nowość, bo nawet ja nie kibicuję tak długo, by pamiętać Kings w fazie play-off.

[Adrian] Kings już tu kiedyś chwaliłem, to wtedy jeszcze byłeś sceptyczny – bo tu nawet nie chodzi o ich zaskakująco dobrą pozycję, ale o niesamowicie dobrą grę. Przed sezonem kompletnie nie wierzyłem, że Mike Brown to dobry dla nich trener. Tymczasem gość zrobił z nich niesamowity team, a patrząc jak młodzi są – to to może być początek niesamowitej przygody w Sacramento.

[Timi] Dziś okazuję się, że ta ich budowa nawet miała ręce i nogi i wreszcie te ich decyzje miały jakiś sens. A zaczęło się tak naprawdę od kredytu zaufania dla Foxa, co było równoznaczne z oddaniem Haliburtona oraz wybraniem w drafcie Murraya, a nie np. Iveya. Udało im się też nieźle obudować liderów, a jednym z większych x-faktorów jest Kevin Huerter, którego kibice Celtics mogli akurat dobrze zapamiętać, bo on jeszcze w barwach Hawks wiele razy sprawiał bostońskiej drużynie dużo problemów.

[Adrian] Było o Portland w rozczarowaniach, to teraz  grubej rury, Shams Charania w swoim podcaście powiedział, że być może Lillard rozegrał już swój ostatni mecz w koszulce Blazers. Latem czeka ich poważna rozmowa i poważna decyzja. Lillard może i chce zakończyć karierę w Portland, tylko Portland może nie chcieć jeszcze wiele lat płacić mu nawet 58 mln dolarów rocznie, za notoryczne omijanie PO. Coś chyba się kończy…

[Timi] Ta relacja między Lillardem a Blazers jest naprawdę fascynująca. I w teorii mogliby sobie w niej tak jeszcze nawet długo trwać, ale wydaje się, że rzeczywiście powoli dochodzimy do takiego momentu, że któraś ze stron powie wreszcie „dość”. Pytanie tylko, kto to będzie – a może obie strony uznają, że dla obu lepiej będzie zakończyć tę przygodę? To byłoby chyba nawet najlepsze rozwiązanie. Jest jednak jeszcze jedna ważna kwestia: czy któraś z innych drużyn tak naprawdę ostrzy sobie zęby na pozyskanie Dame’a? To wciąż znakomity gracz, ale przyszły sezon rozpocznie jako 33-latek, któremu do 2025 roku trzeba będzie wypłacić łącznie ponad 95 milionów dolarów.

[Adrian] Skoro wzięcie miał Irving, któremu kolejny raz zerwał się sufit, to i Lillard znajdzie adoratorów. Takie Sixers spokojnie by wysłało Tobiasa z wyrównanie oraz pickami za Damiana. Miami też by było zainteresowane.  To są drużyny, którym nie przeszkadza olbrzymia wypłata. To nie tylko  95 mln, bo on gwarantowane ma 152 mln w 3 kolejne seozny i jeszcze 63 mln w sezonie 2026/27 jako opcja zawodnika. To jest grubo ponad 200 mln, z których on nie zrezygnuje.

[Timi] Ponad 60 milionów za sezon dla jednego gracza, na dodatek w takim wieku? Zdaję sobie sprawę, że próg salary cap powinien nam niedługo urosnąć, ale i tak ta kwota zwala z nóg. A przykłady innych rozgrywających z ostatnich lat pokazują, że to się może skończyć kolejnym buy-outem.

[Adrian] Absolutnie się zgadzam, że to może się skończyć buy-outem, ale może też się skończyć drugą młodością jak np CP3 w Phoenix, który dał drużynie szansę na sensowną walkę o PO. To taka liga, że kilka drużyn jeszcze w Bena Simmonsa wierzy :D