#367 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i kolejny (prawie) wygrany mecz, który przegraliśmy. Kolejny mecz przegrany z zespołem z Nowego Jorku – ostatni 3 mecze z tymi drużynami to 3 porażki i to w zaledwie 7 dni. No niezła seria. Jest źle i niespecjalnie widać perspektywę na poprawę bo jak się nie chce umierać na parkiecie przez 48 minut, to się umiera w dodatkowych 10 i z obitą dupą wraca do domu.

[Timi] Na dodatek trafiliśmy na rozpędzonych Knicks, którzy nawet pomimo braku Brunsona ten wiatr w żaglach mieli cały czas. Wystarczyło że Quickley parę razy miał za dużo miejsca i już się chłopak rozkręcił, jak nigdy wcześniej.

[Adrian] Rozpędzone Knicks zaraz w kolejnym meczu dostało wpierdolek od tankujących Hornets bez LaMelo. A co do Quickleya – to taka bostońska tradycja, że zawodnik przeciwnika, z 2 lub 3 garnituru właśnie w meczu z nami ma dzień konia.

[Timi] I czy to nie jest właśnie kwintesencja NBA, że zespół z serią dziewięciu kolejnych zwycięstw na własnym parkiecie przegrywa z tankującą drużyną? Wyszło Knicksom bokiem podejście Thibsa, który w meczu z dwoma dogrywkami cały czas grał bardzo wąską rotacją, co zaowocowało m.in. rekordowymi w tym sezonie 55 minutami Quickleya.

[Adrian] Na plus – co mi z 40 punktowego meczu Tatuma, skoro go przegrywamy. Tym bardziej, że miał idealną sytuację żeby to wygrać w ostatniej sekundzie pierwszej dogrywki. Po takich meczach nie ma plusów, to tak jakby doszukiwać się pozytywów po pobiciu. Mogli zabić, więc nie jest źle… No nie – jest źle.

[Timi] Swoją drogą, Tatum w dogrywkach ma jakąś fatalną serię, jeśli chodzi o rzuty z dystansu. Statystyki pokazują, że w ostatnich latach jest bardzo „klacz” w ostatnich minutach spotkania, gdy decyduje się wynik, lecz mimo to w dogrywkach ma naprawdę spory kłopot z trafianiem zza łuku. Zresztą w tych dwóch dogrywkach przeciwko Knicks on i Brown spudłowali wszystkie próby za trzy punkty.

[Adrian] W tym sezonie zagraliśmy już 11 spotkań z dogrywkami i bilans jest 4-7. W poprzednim sezonie meczów z dogrywkami było 7, a dwa sezony temu zaledwie 4 – no to wychodzi, że już rozegraliśmy dokładnie tyle samo takich spotkań, co w dwa ostatnie sezony razem, a obawiam się, że to nie jest nasze ostatnie słowo. Bilans tamtych sezonów to 4-3 i 2-2.

[Timi] Z czego aż pięć z tych siedmiu porażek w meczach z dogrywkami to starcia przeciwko Cavaliers (trzy przegrane) oraz Knicks (dwie). A to już sygnał, że warto byłoby tych akurat dwóch zespołów uniknąć w fazie play-off.

[Adrian] Na minus – gra się tak jak przeciwnik pozwala, my pozwoliliśmy na za dużo w 3 kwarcie. To jest kompletny absurd, że nie pierwszy raz w tym sezonie przegrywamy mecz, w którym wygraliśmy 3 pojedyncze kwarty.

[Timi] Sprawdza się jednak to, o czym rozmawialiśmy w poprzednim tygodniku. Dziś w NBA nie możesz poczuć się swobodnie z żadną już przewagą. Bo to kolejny nasz ostatnio mecz, w którym wysoko prowadzimy, by potem rzucić rywalowi koło ratunkowe. Mówił o tym po meczu m.in. Horford, natomiast po tym zespole powinniśmy spodziewać się więcej.

[Adrian] Uwag kilka – zespołowi z Nowego Jorku zwyczajnie się bardziej chciało. Nawet gdy mieli chwilę słabości (bo przecież prowadziliśmy kilkunastoma punktami), to napędzali siebie nawzajem. My chwilami znowu wpadaliśmy w samozadowolenie. Jeszcze nie wpadamy w panikę, ale dobrze nie jest.

[Timi] Jakby nie patrzeć, to choć do paniki jest jeszcze daleko, to jednak nie czuć w Bostonie tego samego, co było przed rokiem o podobnej porze. Wtedy widzieliśmy jak z meczu na mecz ta drużyna się buduje i jak wyrasta na jednego z faworytów. Teraz tak to nie wygląda.

[Adrian] No i kolejny wpierdolek po dogrywce, no i kolejny raz wpierdolek, po meczu który spokojnie można było wygrać, pomimo ogromnego osłabienia w jakim zagraliśmy. Kolejny wpierdolek po meczu, w którym wygrywamy 3 z 4 kwart. Uszczypnij mnie, bo nie wierzę, że można być aż takim frajerem.

[Timi] Nad meczami z Cavaliers i Knicks w tym sezonie ciąży jakieś fatum, bo przecież to jest wręcz niepojęte, co się Celtom dzieje. Frajerem – trochę tak i choć nie ma czegoś takiego jak moralne zwycięstwa, to ja jednak po tym meczu nie czuję się wcale przybity. Ten mecz można i nawet trzeba było wygrać, biorąc pod uwagę piłki meczowe Granta, natomiast zobacz, jak ważne w NBA jest mieć też trochę szczęścia. Nam tego szczęścia brakuje w ostatnich meczach i oczywiście nie do końca temu szczęściu pomagamy, ale… Horford trafia z rogu przeciwko Knicks, a Grant się nie myli i nastroje w Bostonie są zupełnie inne. Może wciąż nie najlepsze, ale jednak inne. Dlatego moim zdaniem warto zachować tę perspektywę.

[Adrian] Timi, tylko mamy prawie połowę marca, zostały 4 tygodnie do PO, a my wyglądamy jak dzieci we mgle. Pal licho ten wynik, pal licho szczęście, bo ono to jest potrzebne w Lotto – gdyby zespół grał na 100% – nie byłoby takich kompromitujących porażek. Nie budujemy swojej gry, nie budujemy swojej pewności przed PO, nie wyglądamy jak contender. Wyglądamy jak drużyna, która może dostać wpierdol w 1 rundzie.

[Timi] Wszystko niby prawda, ale ja lubię po prostu mieć szerszą perspektywę. Aż do marca byliśmy najrówniej grającym zespołem w lidze i numerem jeden w tabeli. Być może ta mgła to efekt budowania formy, a być może to coś więcej, bo w 100 procentach zgodzę się z tym (i sam to też powtarzam), że od kilku tygodni po prostu nie bije już od nas ten blask contendera.

[Adrian] Na plus :D Nie, nie dam się w to wciągnąć. Po gwałcie nie doszukujemy się plusów.

[Timi] A ja tam jednak tak bym tego nie nazwał, bo po takim meczu, gdzie trzech z pięciu naszych etatowych starterów nie grało, można kilka fajnych wniosków wyciągnąć. Tym bardziej że przez długi czas w tym spotkaniu graliśmy naprawdę dobrze – dzielenie się piłką, dobre wejścia pod kosz, momentami naprawdę solidna defensywa. Oczywiście liczy się końcowy wynik i może fakt, że zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki sprawia, że porażka jednak mocno boli, natomiast w takiej szerszej perspektywie ten mecz – oprócz problemów – pokazał też choćby siłę naszej głębi składu.

[Adrian] Na minus – już pomijając fakt, że roztrwoniliśmy 15 punktową przewagę, to jeszcze 4 minuty przed końcem regulaminowego czasu, znowu była przewaga na naście punktów i tego nie dowieźliśmy. Nie wiem dlaczego Gryf był na parkiecie mniej niż 20 minut, bo Kornet nie zasługiwał na więcej niż 5 minut. Robili z nim co chcieli. W takich chwilach chciałoby się napisać, szkoda że oddaliśmy Vonleha – to żaden zbawca, ale jednak lepsza opcja niż Kornet, gdy się pozyskało Muscalę, do rozciągania gry. 

[Timi] W czwartej kwarcie i dogrywce dosłownie latał nad głowami Celtów ktoś taki jak Lamar Stevens, czyli zawodnik drugiego albo nawet trzeciego szeregu. To był tak naprawdę x-faktor dla Cavs, bo gość tylko walką i poświęceniem dał swojej drużynie kilka dodatkowych posiadań, co w takim meczu na styku miało ogromną wartość. Zbiórka w obronie to jest ogólnie trochę nasza pięta Achillesa w końcówkach spotkań, szczególnie gdy nie ma Roba. Teraz można się zastanawiać, czy może jednak nie lepiej byłoby się o tego Poeltla bardziej postarać.

[Adrian] Moim zdaniem nie – bo potrzebny jest tani zmiennik dla TimeLorda, co wniesie na parkiet ze 120 kilogramów i masę energii. Taki był Vonleh i finalnie okazało się, że niepotrzebnie go odesłaliśmy, bo on w takich meczach zawsze się sprawdzał. Poeltl tani nie był, pewnie zaczęłaby się drama kto ma grać więcej minut.

[Timi] Szczerze mówiąc pamiętam może jeden dobry moment Vonleha, który przez mocno ograniczone minuty nawet z wniesieniem energii na parkiet miał z reguły problem. Przypominam natomiast, że cały czas mamy jedno wolne miejsce w składzie i Grousbeck mówił, że byłby zdziwiony, gdyby Celtics nikogo już nie dodali.

[Adrian] Uwag kilka – w ostatnich 5 meczach, przegraliśmy 4 razy. Nie tak powinna wyglądać forma w marcu. Nie usprawiedliwia nas fakt, że ostatnie mecze rozgrywamy w różnych zestawieniach personalnych, bo one wszystkie wyglądały tak samo – uwaliliśmy dużą, lub sporą przewagę. Do bardzo dobrej obrony nam daleko, nie to, ze zespół zapomniał jak się broni – zespół zapomniał, że na parkiecie należy zapierdalać 48 minut.

[Timi] Pytanie czy to tylko chwilowa zadyszka – oby tak było, natomiast fakt faktem, że na tym etapie sezonu takie problemy Celtics z wynikami to jednak spora niespodzianka. Tym bardziej że jak do tej pory byliśmy najrówniej grającym zespołem i to nawet jeśli od początku tego roku kalendarzowego były w NBA drużyny grające lepiej od Celtics.

[Adrian] To jest to o czym pisałem wcześniej, 4 tygodnie do PO, a my nie wyglądamy na postrach ligi. Patrząc teraz w tabelę, 1 runda to potencjalnie Miami lub Atlanta, a to wcale nie musi oznaczać spacerku. Szczególnie Miami, które niby gówno gra, ale w PO… to może być inny zespół.

[Timi] Playoffs to ogólnie nie jest spacerek, co przeżyliśmy już przed rokiem, gdzie tak naprawdę każda seria była bardzo lub nawet bardzo bardzo wyrównana. Bo fakt faktem, że Nets ograliśmy w czterech spotkaniach, ale tam w każdym meczu trzeba było się mocno o to zwycięstwo postarać.

[Adrian] Wreszcie jakaś wygrana, w dodatku bardzo ładna, bardzo wysoka, taki mecz na zrzucenie z siebie tego balastu kilku porażek. Nawet nie przeszkadza mi to, że Portland pod okiem Billupsa, to jest parodia drużyny jaką byli pod okiem Stottsa. Lepsze jest wrogiem dobrego. Nie satysfakcjonowało ich rokroczne granie w PO, awanse do 2 rundy, a nawet do Finału Zachodu, to teraz mają kolejne wpierdole w RS. Wracając do Bostonu – tak się powinno grać!!

[Timi] Potrzebne było takie spotkanie żeby wyjść z tej spirali porażek. Zwycięstwo pewne i w zasadzie bezproblemowe. Nawet rezerwy dały radę w czwartej kwarcie, dzięki czemu podstawowi zawodnicy mogli po kończącej trzecią odsłonę syrenie spokojnie już sobie odpoczywać.

[Adrian] Na plus – przede wszystkim konsekwencja z jaką graliśmy. Bo to nie był wybitny nasz mecz w ataku, nie był też wybitny w obronie. Jednak jak się gra konsekwentnie, nie pozwala sobie na przestoje, nie błądzi myślami przy piwku po meczu – bo przecież już 20 na plusie – to się tak kończy spotkanie. Indywidualnie to Tatum wreszcie odpalił – 30 punktów w 30 minut. No i Derrick White – szef na parkiecie.

[Timi] No właśnie, pierwszy od dawna mecz, w którym czuło się, że Celtics mają pełną kontrolę nad wydarzeniami. Żadnych przestojów w grze i od początku do końca solidna gra bostońskich zawodników.

[Adrian] Na minus – bardzo przeciętne, żeby nie napisać słabe 25 minut Browna. Grant Williams nawet na tle ich głębokich rezerw nie błyszczał. Niby okazuje się, że gra z urazem ścięgna, ale to albo trzeba operować, albo rehabilitować, bo takie granie nie ma sensu.

[Timi] Ten uraz Williamsa to wyszedł akurat po niecelnych rzutach wolnych w Cleveland, więc trochę to jednak podejrzane, że wcześniej nic o tym nie słyszeliśmy. A jeśli rzeczywiście jest jakaś kontuzja, to pytanie czy Grant nie powinien rzeczywiście trochę odpocząć – tym bardziej że Griffin czy Muscala tylko czekają na więcej minut.

[Adrian] Uwag kilka – teraz rozpoczniemy serię 6 meczów wyjazdowych, w tym pierwsze w Atlancie, czyli potencjalnie naszym przeciwnikiem w 1 rundzie PO. Nowy trener nie wdrożył jeszcze swoich wszystkich zagrywek, ale do PO 4 tygodnie z hakiem, to oni mogą jednak zacząć grać dużo lepiej.

[Timi] Dobrze by było rozpocząć ten wyjazd w odpowiednim stylu, ale nam z reguły w Atlancie nie gra się zbyt łatwo i zdarzały się nam tam wpadki w ostatnich sezonach. Taka seria meczów na wyjeździe trafia się nam jednak w idealnym chyba momencie, bo to jest świetna okazja dla zawodników, by dodatkowo się zbliżyć, zbudować jeszcze trochę chemii i przygotować się na trudny fazy play-off, którą już tam gdzieś na horyzoncie widać.

[Adrian] Grant Williams po kilku fatalnych meczach, zagrał lepiej z Cavs, ale… postanowił przekreślić swój wysiłek dwoma pudłami z linii rzutów wolnych – a wystarczyło trafić raz, żeby wygrać mecz. Do głowy tam mu wszedł Donovan Mitchell – tak bywa. Jednak nie o sam mecz mi chodzi. Grant w zeszłym sezonie grał tak, że te jego życzenie 20 mln za sezon, wcale nie było z kosmosu. Teraz gra tak, że te 20 mln to za 4 lata, a nie za sezon. Szykuje sie spora drama latem, bo nie wierzę, ze Stevens spełni jego życzenia, ale nie wierze też, że po nauczce z kontraktem dla Duncana Robinsona, ktoś rzuci się na Granta z olbrzymią kasą.

[Timi] Grant w zeszłym sezonie tak naprawdę dopiero pokazał, że stać go na dobrą koszykówkę, a dopiero ubiegłoroczna faza play-off i pierwsze tygodnie obecnych rozgrywek pokazały, że może na takie pieniądze zasługiwać. Ja nie do końca jednak wierzę w to, że on i jego obóz zażyczyli sobie tak dużo. Pojawiały się doniesienia, że to było jednak bliżej 12-15 milionów za sezon, przy czym strony ponoć nie dogadały się w sprawie bonusów. Sezon jeszcze długi i zobaczymy co nam Williams pokaże, bo dla niego nie wszystko jest jeszcze stracone. Tym bardziej że w przeciwieństwie do Duncana Robinsona ma jednak więcej niż jedną tylko zaletę.

[Adrian] Ja Mornat odstawił gruby numer. Zerwał mu się sufit i to chyba będzie spory problem dla Memphis. Na początek dostał 2 mecze zawieszenia, od własnego zespołu za pozowanie na Instagramie z bronią przy głowie. Jedno to początek – liga NBA przygląda się sprawie, ale także wymiar sprawiedliwości stanu Tennessee. Sponsorzy na razie podchodzą do tej kwestii z dystansem, ale to może skończyć się naprawdę spora katastrofą.

[Timi] Doskonale pamiętamy, jak skończyły się zabawy z bronią Gilberta Arenasa. Już zresztą słychać o możliwym zawieszeniu na 50 meczów dla Moranta, jeżeli on z tym pistoletem wszedł na pokład klubowego samolotu – przy czym sama długość ewentualnego zawieszenia to jest kwestia NBA, bo w ligowych regułach nie ma nic o konkretnej liczbie spotkań. No a do tego dochodzi jeszcze kwestia ewentualnego złamania prawa, bo całą tą sytuacją zainteresowała się już też policja. W ostatnich miesiącach sporo było słychać o różnych odpałach Moranta i jego obozu – zrobiła się trochę kumulacja i ta tykająca bomba wreszcie wybuchła. Gość wyraźnie potrzebuje pomocy i oby tą pomoc otrzymał i poukładał sobie wszystko w życiu, zanim wróci na parkiet.

[Adrian] Na razie przedłużono zawieszanie o 4 kolejne mecze. Ze sprawą karną chyba mu się upiekło, bo Policja wydała komunikat, iż nie zgromadziła żadnych dowodów w sprawie i odstępuje od śledztwa. Zobaczymy co NBA wymyśli, bo chyba coś wymyślić musi – choćby jako straszak dla mniej utalentowanych zawodników, za którymi się nikt nie wstawi.

[Timi] Jakieś zawieszenie będzie, choć pytanie jak liga potraktuje te mecze, które Morant już teraz opuszcza i czy nie włączy tych meczów w ewentualną karę. Jakby nie patrzeć, to jest jednak jeden z najbardziej efektownych zawodników w lidze, którego NBA często i gęsto lubi eksponować, dlatego im też nie jest w interesie zawieszać go na specjalnie długo.

[Adrian] A skoro już o broni mowa – Shawn Kemp został aresztowany za  strzelaninę. Jak donosi Policja z Tacomy, dwóch ludzi wdało się w sprzeczkę przed centrum handlowym i po ostrej wymianie zdań, zaczęli do siebie strzelać. Jednym z nich jest Kemp i został on już osadzony w więzieniu, do czasu pierwszej rozprawy. Niewiarygodne. No ale Shawn Kemp to gość który ma 9 dzieciaków z 7 kobietami i w pewnym momencie, jego milionowe gaże za granie w koszykówce nie starczała na alimenty.

[Timi] Adwokat Kempa twierdzi, że legenda Sonics chciała po prostu odzyskać skradzione mu wcześniej rzeczy, a strzał oddany był jako forma obrony własnej. Tak czy siak – znów mamy taki okres, że NBA w informacjach pojawia się częściej, bo stało się coś złego. A to wysyp kontuzji, a to tego typu incydenty byłych i obecnych zawodników.

[Adrian] Skoro graliśmy z tymi NYK, to taka refleksja. Podpisanie Brunsona to strzał w dziesiątkę, ale dopiero dodanie Harta, to było to, czego ta drużyną potrzebowała. Znowu jest defensywną maszyną, która nawet w ataku dobrze funkcjonuje. Kiedyś to pisałem, gdy Thibsowi zabrali ze składu takich zawodników jak Reggie Bullock i Eldrid Payton. To żadni wybitniacy, tak jak i Hart, ale bez takich zawodników nie da się grać bardzo dobrej defensywy.

[Timi] Nie od dziś wiadomo, że ktoś na tyłach robotę robić musi, szczególnie jeśli twoje gwiazdy niekoniecznie są asami po tej bronionej stronie parkietu. Knicks wygrali dziewięć kolejnych meczów po dodaniu Harta, ale oni już w grudniu mieli podobną serię. Tam jest naprawdę sporo potencjału i dziwi tylko, że Brunson pomimo tak dużego rynku nie dostaje w zasadzie żadnego uznania za swoje świetne występy.