#349 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Po dwóch porażkach przyszło ładne i dość łatwe zwycięstwo nad Wizards, którzy byli do tego meczu drużyną dodatnią. Każda kolejna wygrana przybliża nas do celu, a teraz zacznie sie okres wyjazdów, dlatego ważne, żeby uzbierać punktów jak najwięcej do klasyfikacji. Nikomu nie jest potrzebna panika, oraz nerwowe ruchy – czas się budować, bo jeszcze wiele rzeczy jest do poprawy.

[Timi] Wizards w sumie tak jak co roku okazali się drużyną, z którą Celtom gra się raczej lepiej niż gorzej. Oby tak zostało, bo jeszcze kilka pojedynków ze stołeczną ekipą nas czeka w tym sezonie. Samo zwycięstwo na pewno cieszy jako przerwanie małej złej passy, a też w czwartej kwarcie w końcu na parkiet mogli wybiec zawodnicy głębokiej ławki rezerwowych.

[Adrian] Na plus – 29 asyst, bardzo dobry wynik – zawsze zwracam an to uwagę, bo gra zespołowa jest kluczem do sukcesu. Pamiętamy co się działo rok temu, jak graliśmy iso. Gra naszej ławki rezerwowych, bo nie tylko Brogdon, który dorzucił 23 punkty, ale też i Sam Hauser przebywający na parkiecie ponad 20 minut, czy Grant Williams po odbyciu kary. Jaylen Brown trafił wszytskie rzuty wolne.

[Timi] Brown jak do tej pory trafił ponad 80 procent swoich rzutów wolnych w tym sezonie, a jeśli to utrzyma, to będzie to jego najlepszy w karierze wynik. I pierwszy raz, gdy przekroczy granicę 80 procent trafień. Największe wrażenie zrobić mogła jednak postawa Brogdona w tych kilku minutach końcówki trzeciej kwarty i potem na początku czwartej. Pełna kontrola. To naprawdę wielki luksus mieć takiego gościa na ławce rezerwowych w tym sezonie.

[Adrian] Z tymi rzutami wolnymi Browna to tak w ramach tych 4 pudeł w pierwszym meczu z Cavs, w tym 3 były w regulaminowym czasie gry – gdyby choć jedno zamienić na trafiony rzut wolny… Ale fakt faktem – jest lepiej w tym elemencie. Jaylen na razie idzie po rekordowy rok – w wielu elementach jest widoczna poprawa, a przecież zespół jeszcze nie wszedł na odpowiedni obroty.

[Timi] No tak, te pudła cały czas wkurzają, ale też warto chwalić Browna, że na linię dostaje się częściej nikż kiedykolwiek wcześniej. W tym sezonie jak na razie średnio ponad pięć razy na mecz, czyli po raz pierwszy w karierze udało mu się tę granicę pięciu rzutów wolnych przekroczyć. Oby tak dalej, bo najlepiej te rzuty wolne poprawiać właśnie w sytuacji meczu, a więc w takich warunkach, których na sali treningowej nie odtworzysz nigdy.

[Adrian] Na minus – 15 zbiórek w ataku mieli Wizards, to jest naprawdę dramat. Całe szczęście, że łajzy nic nie trafiały, bo by było tak jak Chicago, gdzie też nam skakali po głowie. Bardzo cichutki mecz Derricka White’a – Marcus Smart znowu z rozregulowanym celownikiem zza łuku. No i w 2 kwarcie daliśmy im się rozpędzić, niejeden kibic Celtics już widział powtórkę z meczu z Bykami.

[Timi] Niestety potrzeba nam wzmocnień pod koszem, bo dopóki Rob nie wróci, to takie mecze, gdy nam rywale skaczą po głowie, będą się zdarzać regularnie. Kornet może i fajnie czasem zasłoni obręcz, gdy rywal oddaje rzut za trzy, ale nawet jeśli doprowadzi to do pudła, to środkowy rywali ma dużo łatwiejszą pozycję do dobitki, bo Kornet nie zastawia.

[Adrian] Uwag kilka – to był pierwszy mecz w tym sezonie, gdzie przeciwnika zatrzymaliśmy poniżej 100 punktów. Choć prawda taka, że sami się zatrzymali swoją skutecznością – graliśmy sporo dobrej obrony, ale nadal przeciwnicy zbyt łatwo dochodzą do czystych pozycji na łuku. 47 trójek odpaliliśmy na 79 rzutów – to jakiś rekord chyba. Skuteczność była, to i chłopaki woleli rzucać niż biegać.

[Timi] A też Wizards w tym sezonie z dystansu rzucają na całkiem dobrym procencie i akurat w Bostonie zdarzył im się tak naprawdę gorszy dzień. Celtics tymczasem po pierwszych dwóch tygodniach sezonu wcale nie oddają najwięcej trójek w lidze, bo choć to średnio ponad 40 prób z dystansu w każdym meczu, to Warriors oraz Jazz rzucają jeszcze częściej. To jednak Celtowie z tej trójki mają najlepszą skuteczność wynoszącą po starciu z Wizards niemal 40 procent (co daje trzeci wynik w lidze).

[Adrian] Drugi mecz w tym Tygodniku i porażka, kolejna z Cleveland i kolejna po dogrywce. Poprzednio zganiłem Mazzulle za to, że  w kluczowym momencie nie wziął czasu. Tym razem postąpił wzorowo, bo nie tylko wziął czas, ale wcześniej nie zgodził się na sprawdzanie tego faulu Granta – to by nic nie dało, bo to nie była akcja punktowa, a w najgorszym przypadku straciłby czas. Jeśli wcześniej można było mieć pretensje o czasy, to nie tym razem – idealnie.

[Timi] W zeszłym tygodniu zaliczył pierwsze wyrzucenie z boiska (niesłuszne, jak się potem okazało, ale wciąż), lecz na pierwszą zwycięską dogrywkę musi jeszcze trochę poczekać. Szkoda, bo znów niewiele brakowało, jednak taka porażka choć frustruje, to ostatecznie też buduje zespół.

[Adrian] Na plus – 26 asyst, przy fatalnej skuteczności to naprawdę spory wyczyn. Coraz lepsza gra w obronie, coraz lepiej gramy na deskach – to wszystko są elementy taktyczne, żeby zbudować system zastawiania deski. Nie grzeszymy wzrostem, więc musimy o ten element zadbać w inny sposób. O tym jak Mazzulla brał czasy już pisałem – wprawdzie ta kończąca mecz zagrywka na Browna okazała się beznadziejna, ale nie wiem czy aby taka miała być – bo to co rozpisał na Tatuma w ostatnich sekundach 4 kwarty, to poezja.

[Timi] A jak dodamy do tego jeszcze, że tam powinien być and-one, to Celtics mogliby w ten sposób wygrać ten mecz. Szczególnie że już w kolejnej akcji Tatum znakomicie wybronił Mitchella, zaliczając swój czwarty blok w spotkaniu.

[Adrian] Na minus – trochę za dużo przytrafia się nam strat, niektóre wynikają z nonszalancji i to trzeba poprawić. Do tych, które są wynikiem nieporozumienia to pretensji mieć nie można – to się dotrze. Skuteczność liderów delikatnie mówiąc słaba. Derrick White z kolejnym kiepskim meczem i tu mam zagwozdkę – dlaczego on cały czas gra 30+, a Brogdon nie dobija do 25 minut w meczu z dogrywką? Między nimi aktualnie jest przepaść i nie zmieni tego jeden wybitny mecz Derricka – czyżby grał tyle, bo Stevens w lutym chce go wymienić i schowanego na ławce nie da rady?

[Timi] Całkiem możliwe, że tak właśnie jest, a też chyba na razie nie chcemy Brogdona rzucać na głęboką wodę i grać nim po 30+ minut, bo w jego przypadku to jest szybka droga do garnituru i siedzenia na ławce rezerwowej. Przed meczem z Wizards już pojawił się zresztą w raporcie kontuzji, a obok jego nazwiska były problemy z plecami. Na ten moment to jednak on z trójki White-Smart-Brogdon wygląda najpewniej, bo też Smart się w czwartej kwarcie nie popisał do końca. Jak zawsze miał sporo udanych akcji, wymusił też ważny faul w ataku, ale potem zagrał hero-ball, jak gdyby nie wiedział, że jemu sędziowie na rękę w takich sytuacjach nigdy nie szli i nigdy nie pójdą.

[Adrian] Smart też ma problem ze zrozumieniem swojej roli w końcówkach meczowych, myślałem że ogarnie ten temat, iż nie jest i nigdy nie będzie pierwsza opcją. Co do zbyt dużych minut dla Brogdona – zawsze jest jeszcze Pritchard, aktualnie nie gra nawet ogonów meczowych, a nie bardzo wierze w to, że zapomniał jak się gra. Nadal bardziej wierzę w to co napisałem – White gra, bo jest szykowany do wymiany – ciężko dobrze wymienić zawodnika z końca ławki przy takich zarobkach. Można go bardzo lubić (bo nie ma powodu, żeby nie lubić i nie doceniać tego co wnosi na parkiet), ale zamiana White’a na skrzydłowego jest w naszym najlepszym interesie.

[Timi] Tyle że na razie niestety White nie pokazuje za bardzo nic takiego, co jego wartość transferową by podniosło. A jeśli rzeczywiście chcemy go wytransferować, to te minuty rzeczywiście musi grać. Miał świetny mecz przeciwko Magic, ale od tego czasu przycichł. I tak to mniej więcej wygląda niestety od początku jego przygody z Celtics.

[Adrian] Uwag kilka – takie porażki są irytujące, ale taki jest początek sezonu. Ważne, że z meczu na mecz poprawiamy obronę – byliśmy w tym elemencie prawie najgorsi, a teraz już w drugiej dziesiątce. Powoli do przodu – dopiero co zaczął się listopad.

[Timi] W takich momentach warto zachować perspektywę i choć porażki są frustrację, to jednak trzeba pamiętać, że tytuły zdobywa się w czerwcu, a nie na przełomie października i listopada. Tym bardziej że przed rokiem ten nasz start był jednak dużo gorszy. Tak jak piszesz: krok po kroku, byle do przodu. No i widać też, jak bardzo sufit nam Rob podnosi.

[Adrian] Ja też patrze na to, że w sumie to przepierdoliliśmy jeden mecz – bo dwa zakończyły się remisem gdzie zdecydowała dogrywka. Finalnie mamy L przy tych meczach, ale zupełnie obiektywnie drugi mecz powinniśmy wygrać w regulaminowym czasie gry. Teraz wszyscy patrzą na GSW, które przegrywa na potęgę – no i co z tego, w kwietniu znowu będa faworytem jak się nie połamią. My też z intensywnością obrony, jej jakością, będziemy szli w coraz lepszym kierunku. Mamy nowego head coacha i dajmy mu czas, bo i tak jest o dwa piętra lepiej, niż było rok temu o tej porze. Tak jak Udoce zarzucałem, że przegrywamy, ale wkurzało mnie to, że w tych porażkach ja kompletnie nie widziałem gdzie on zmierza z drużyną – to u Mazzulli ja to widzę – poprawiliśmy atak niesamowicie, trudno się doszukiwać tak chaotycznych akcji jakie rok temu prezentowaliśmy przez kilka miesięcy.

[Timi] I to jest właśnie ta perspektywa, o której mówię i o której powinniśmy pamiętać na początku każdego sezonu. Oczywiście że fajnie byłoby wystartować tak jak Bucks w tych rozgrywkach albo tak jak w sezonie 2017/18, kiedy po tym nieszczęsnym meczu otwarcia potem robiliśmy kilkanaście zwycięstw z rzędu. Ale ostatecznie na początku sezonu liczy się przede wszystkim progres.

[Adrian] Mecz z Chicago, czyli rewanż za ten wpierdol jaki nam spuścili 10 dni temu. Mecz inny, bo zaczęlismy przeciętnie, a potem było już tylko lepiej. 2 kwarta to mały koncert, a 2 połowa to cios za cios, tylko my wypracowaliśmy sobie margines błędu i to dało nam finalnie wygraną, pomimo tego że DeRozan szalał niesamowicie. 46 punktów i co chwilę wchodził na linię rzutów wolnych.

[Timi] Bardzo fajny mecz do oglądania, bo Bulls postawili twarde warunki – nawet jeśli to szaleństwo DeRozana tak naprawdę w pewnych momentach było bardziej szaleństwem sędziów, którzy gwizdków używali w tym spotkaniu często i gęsto. No ale z drugiej strony potrafił to też wykorzystać m.in. Tatum, który skuteczności z gry najlepszej nie miał, ale boxscore wypełnił naprawdę porządnymi cyferkami.

[Adrian] Na plus – nasz ławka wbiła ich ławkę w ziemie. Brogdon do pomocy dostaje Korneta i Hausera, no i robi im kuku w kilka minut. 41 punktów do 15 – jest różnica i większość to zasługa Brogdona – nawet bez patrzenia ile on punktów zrobił. Bo patrze sobie w zestawienie +/- i Brodgon z tymi naszymi championami to demolował ustawienie z LaVinem/Dragiciem/ Williamsem/Caruso – trudno tu mówić, że to było ustawienie ręczników. Słabiutka skuteczność zza łuku zaowocowała tylko 31 rzutami – znowu wrócę do czasów Udoki – wtedy jak nie siedziało, a pomysłów innych trener nie miał, to i tak ładowali te trójki i mid-range aż do porzygania.

[Timi] Była w trakcie meczu pokazana statystyka, że przed tym spotkaniem Celtics zdobywali średnio najmniej punktów z pomalowanego w całej lidze. Udało nam się po tym pojedynku odbić od dna, bo naprawdę świetnie atakowaliśmy tym razem pomalowane – czy to świetny w tym meczu Brogdon, czy Tatum, który łącznie oddał aż 20 rzutów wolnych.

[Adrian] Na minus – cichutki mecz Browna, cichutki też White’a no i Grant :D Grant Williams w tych pierwszych meczach to już 3 techniki zaliczył, to chyba więcej niż w całym poprzednim sezonie. Ja nie wiem po co zawodnicy się kłócą z sędziami – przecież jeszcze nikt nigdy decyzji po takiej awanturze nie zmienił. Sporadycznie zmieniają po analizie video, a techniki tylko pomagają przeciwnikowi.

[Timi] To fakt, mocno nam się rozgadał Grant w tym sezonie, a przecież już w poprzednich rozgrywkach Udoka prosił, by gracze skupili się na graniu, bo te dyskusje z reguły przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego. A co do White’a, to cały czas czekamy na kolejne jego przełamanie, natomiast w czwartej kwarcie dwie akcje miał naprawdę głośne i naprawdę ważne, za co warto go pochwalić.

[Adrian] Uwag kilka – mamy bilans 5-3, a to oznacza, że nawet jest przegramy kolejne dwa mecze (w co nie wierzę, bo NYK zaliczy wpierdolek) to i tak bilans otwarcia po 10 meczach, będzie lepszy niż rok temu – bo było 4-6 – a w tym sezonie mamy jednak silniejszych przeciwników na starcie. Martwi mnie jednak marginalizacja Pritcharda i brak formy Griffina, no bo właśnie z tego względu nie gra.

[Timi] Pritchard udowodnił w zeszłym sezonie, że nawet jak jest głęboko schowany na ławce, to potrafi wejść w ważnym momencie i z miejsca dać sporo dobrego. On akurat był największym przegranym transferu Brogdona, ale też całkiem możliwe, że za jakiś czas będziemy jeszcze jego usług mocno potrzebować. No a Griffin dołączał jednak do zespołu jako ten nasty zawodnik w rotacji, więc w jego przypadku akurat dużych nadziei od początku raczej nie miałem.

[Adrian] Pod koniec ubiegłego tygodnia gruba akcja w San Antonio – Joshua Primo wyleciał z drużyny, a przecież kilkanaście dni wcześniej SAS podjął opcje w jego kontrakcie na kolejny sezon. Byłem pewien, że to coś więcej niż problemy natury psychicznej, a na to powoływało się SAS, bo przecież po sprawie Simmonsa drużyny dostały nowe wytyczne. Teraz już wiemy, że Primo lubi pokazywać kobietom pitolka, tylko problem w tym, że bez ich zgody. Zobaczymy czy będa mu postawione zarzuty – ale jako tzw drapieżnik seksualny w USA jest skończony.

[Timi] Od początku jasne było, że musi chodzić o coś więcej niż tylko problemy psychiczne, bo nawet jeśli Spurs chcieliby dać Primo czas na ich rozwiązanie, to przecież nie musieliby wtedy wcale rozwiązywać kontraktu. Zadziałali jednak w jakimś sensie prewencyjnie, bo bez żadnych tłumaczeń zwolnili zawodnika, a dopiero potem okazało się, jaki był tak naprawdę powód. I trzeba przyznać, że to jeden z bardziej szokujących rozwojów sytuacji w historii teksańskiego klubu.

[Adrian] Wszystko jasne – Primo pokazywał penisa klubowemu psychologowi. Dr Cauthen informowała o tym władze San Antonio, ale zarząd to zbagatelizował. Skończyło się pozwami – pozwany został sam Primo, ale pozwany został też klub. Primo miał 9 razy obnażyć się przed panią psycholog, ale to chyba nie wszystko, bo słychać było też o innych kobietach, które musiały oglądać jego przyrodzenie. Grubo – dawno nie było takiej afery w NBA, bo Popovich wiedział od czerwca o tych oskarżeniach, a pomimo tego pozwolił na przedłużenie z nim umowy. Gdyby nie pozwy, nie wydarzyłoby się absolutnie nic.

[Timi] Zrobiło się naprawdę grubo, choć Primo twierdzi, że intencjonalnie nigdy przyrodzenia nie pokazywał (trudno jednak temu wierzyć, bo raz czy dwa to może rzeczywiście taka linia obrony miałaby sens, ale na pewno nie w momencie, gdy łącznie jest oskarżany o co najmniej 11 takich przypadków), a Spurs twierdzą, że przedstawione w pozwie fakty faktami do końca nie są. Ogólnie rzecz biorąc to trudne dni dla ligi między aferą z Primo, antysemityzmem Irvinga oraz sprawą Milsa Bridgesa, która też w tym tygodniu powróciła.

[Adrian]  W tym przypadku kompletnie nie wierzę SAS – te tłumaczenie jest zwyczajnie głupie. Fakty nie są faktami, choć praktycznie te zarzuty potwierdził sam Primo. Bo z jakimi demonami chce się zmagać? Że  mu gacie przypadkiem spadły naście razy i zawsze w obecności kobiet? No a NBA faktycznie ma taką passę, że ciężko będzie to przebić w kolejnych tygodniach.

[Timi] Nie mów hop, bo w ostatnich miesiącach wypływały kolejne afery i wydawało się, że to już koniec, a tutaj niemal każdy tydzień przynosi nowe kontrowersje. A szkoda, bo sporo tych sytuacji pozaboiskowych przesłania naprawdę ciekawy jak na razie sezon. Końca tych kontrowersji na razie jednak nie widać, bo choćby sprawa Primo pewnie trochę się będzie ciągła, a zaraz mogą wyjść też kolejne szczegóły np. w sprawie Udoki.

[Adrian] Kyrie Irving wrzucał już na swojego Twittera filmiki o płaskiej ziemi, o szczepieniach które mają na celu zniewolenie czarnej populacji, a teraz postanowił popularyzować treści antysemickie. Trzeba mu oddać, że jest konsekwentny w robieniu z siebie kompletnego kretyna.

[Timi] Szkoda tylko, że wszyscy w NBA nabrali wody w usta i na razie nikt nie zamierza z tym nic zrobić. Fajnie że liga i zawodnicy tak chętnie działają w wielu innych sytuacjach, ale brakuje tutaj konsekwencji. Myeres Leonard za użycie antysemickiego przezwiska podczas transmisji gry wideo nie tylko został z ligi wyrzucony, ale też jak do tej pory nie był w stanie do niej wrócić. Ale wydaje się, że Kyrie może więcej. A najlepsze są te oświadczenia ze strony NBA czy związku graczy (którego Irving jest przecież wiceprezydentem) – w obu przypadkach mowa o potępieniu mowy nienawiści i antysemityzmu, ale w żadnym nazwisko Irvinga nie pada. Śmiech na sali.

[Adrian] Irving opublikował jakieś tam oświadczenie, tłumaczy się z tego, ale słowo przepraszam nie padło. Skrytykował go w TV Barkley, który w takich przypadkach nie gryzie się w język. W The Athletic wróciła sprawa ewentualnej wymiany Irvinga, bo miłości do niego to na Brooklynie nie ma, ale jak donosi Zach Lowe – jego wartość jest znikoma przede wszystkim  z uwagi, że większość drużyn uważa go za toksyczną personę. Do sprawy odniósł się wreszcie Silver, który powiedział, że będzie rozmawiać osobiście z Irvingiem, m.in. o tym oświadczeniu, które zostało tak napisane, jakby nic się nie stało. Tymczasem Nets jednak zawiesili zawodnika na 5 spotkań, a Irving wystosował kolejne oświadczenie, w którym przeprasza. Mam nadzieję, że jeszcze coś dorzuci NBA.

[Timi] Zawieszenie jest na minimum pięć spotkań, więc całkiem możliwe, że przerwa Irvinga potrwa dłużej. Ważne, że padło wreszcie słowo „przepraszam”, choć bardzo długo to zajęło (ale to wynika też z pobłażliwości Nets oraz NBA, które równie długo nie reagowały) i w sumie nie ma pewności, czy Kyrie tak naprawdę rozumie, gdzie zawinił i za co przeprasza.

[Adrian] Co do tego zawieszenia – to NBA jak i zarząd Nets starał się wpłynąć na właściciela drużyny, żeby ta kara zawieszenia była jak najwyższa i na pewno dłuższa niż 5 spotkań. Tsai znalazł się pomiędzy młotem (w sumie dosłownie) a kowadłem. Zobaczymy jak to się bedzie rozwijać, bo pojawiły się już głosy, iż Irving ostatni mecz w składzie Brooklyn Nets ma już za sobą – ciężko mi w to uwierzyć. To jednak nie koniec kłopotów zawodnika, bo Nike w trybie natychmiastowym zawiesiła z nim współpracę, a nowy model jego obuwia – pomimo tego, że gotowy do primery – nie zostanie wysłany do sklepów, a sprzedaż miała rozpocząć się 8 listopada.

[Timi] Tsai ponoć chciał dać Irvingowi czas, ale przez okrąglutki tydzień zawodnik miał nie odpisać na żadną z jego wiadomości tekstowych. Dlatego ja się nie zdziwię, jeśli rzeczywiście nie zobaczymy już Irvinga w barwach Nets. Problem jest tylko taki, że jego za bardzo nikt nie chce przejąć, a Nets przyzwyczaili nas już do raczej niskich standardów, więc koniec końców nie zdziwię się też, jeśli na tych pięciu meczach zawieszenia się skończy i Irving wróci do gry, bo Nets nie będą mieli innego wyboru. Ale cała ta sytuacja może okazać się gwoździem dla trumny dla Irvinga i jego przyszłości w NBA.

[Adrian] Liga chce wprowadzić górny limit płac w drużynach, który zastąpiłby luxury tax. Bedzie o tym rozmawiać ze związkiem zawodników. NBA ma coraz głupsze pomysł – znaczy się ten zły nie jest, ale nikt się na to nie zgodzi. Zawodnicy musieliby rezygnować ze sporych pieniędzy – bo nie oszukujmy się, ale w drużynach walczących o najwyższe cele pensje są bardzo wysokie, nie tylko dla gwiazd. GSW może i płaci kosmiczny podatek od luksusu, ale zarabia równie kosmiczne pieniądze na marketingu, prawach do transmisji od lokalnej TV, oraz od lokalnych sponsorów. No i najważniejsze – wartość samej organizacji szybuje – im się zwyczajnie nie opłaca oszczędzać. NBA niby kombinuje, żeby połączyć to z nową umową ogólnokrajowych TV, ale uważam, że nikt się na to nie zgodzi.

[Timi] Sam pomysł ma jakieś ręce i nogi, bo może pozwoliłoby to na osiągnięcie jakiegoś bardziej równego poziomu rywalizacji, ale z drugiej strony czemu karać zespoły takie jak GSW za dobre wybory w drafcie i odpowiednie decyzje na rynku transferowym? No i też w tym sezonie do okienka mistrzowskiego zagląda sporo zespołów – więc to nie jest do końca tak, że mamy w NBA jakiś monopol bogatych drużyn i koniecznie trzeba ten problem rozwiązać. Pomijając już tutaj to, o czym Ty mówisz, że lidze bardzo ciężko będzie przekonać związek zawodników do czegoś takiego.

[Adrian] Popatrzmy na to jakie drużyny biją się o mistrzostwo – na jakich zawodnikach zbudowały swój sukces? Wspomniałeś o GSW, ale przecież to nie koniec – Boston ma prawie samych zawodników, których wybrał w drafcie, Dallas to Luka, Miami to Adebayo i Herro, Memphis to tak jak Boston, Phoenix – tak jak Boston, to są drużyny zbudowane na własnych wyborach, jedynie uzupełnione jednym czy dwoma ważnymi ogniwami. Jeśli NBA chce nieprzekraczalny hard cap – nie ma sprawy, tylko niech wyjmie z tego „wychowanków”, bo inaczej to jest debilizm. Karać takie drużyny jak Lakers, Clippers, Nets. Najpierw NBA chce żeby w małych ośrodkach powstały silne drużyny, a potem chce pacyfikować je zakazem płacenia własnym zawodnikom. No i tak sobie patrze – jeśli zsumować wielkość miast: San Francisco, Boston, Dallas, Phoenix, Memphis – to one razem, mają mniejszy rynek niż samo Los Angeles czy Nowy Jork.

[Timi] No i nic dodać, nie ująć. Dlatego choć sam temat wart jest rozpatrzenia, to sam hard cap w takiej czystej postaci raczej nigdy w NBA nie przejdzie. Liga zdążyła nas już jednak parę razy zaskoczyć i zmieniała fatalne lub złe na pierwszy rzut oka pomysły w całkiem niezłe, więc zobaczymy jak to się rozwinie. Tymczasem komisarz przyznał też w jednym z wywiadów, że liga myśli o koncepcji spadków z NBA, co miałoby być ostateczną receptą na tankowanie. Ale nawet jeśli kuszące byłoby zobaczyć spadek np. Lakers od G-League, to jednak z biznesowego punktu widzenia taki pomysł nie ma szans wejść w życie, co zresztą Silver sam przyznał.

[Adrian] Z koncepcji spadków śmiałem się już w jednym z poprzednich Tygodników z Adamem – widocznie komisarz NBA niezbyt dokładnie przeczytał umowę CBA pod którą się podpisał. Poza tym – jak on sobie wyobrażał, że Rada Gubernatorów się na to zgodzi? Albo zawodnicy zagłosują, że nie chcą już zarabiać milionów – starczy gwarantowane 37 tys za 5 miesięcy grania w G-League. Litości – to nawet Sasin tak debilowatych pomysłów nie ma.

[Timi] No i dodajmy do tego jeszcze, że ani teraz, ani w najbliższej przyszłości – a w ogóle jest trudno sobie to wyobrazić – zespoły z G-League nie będą sportowo gotowe na to, by po teoretycznym awansie do NBA sobie w tej lidze poradzić. Choć nie da się ukryć, że wizja spadków w NBA jest fascynująca, nawet jeśli to się raczej nigdy nie stanie.

[Adrian] No i Steve Nash został zwolniony z Brooklynu – kurcze, obstawiałem Thibsa lub Doca, a tu Durant pozbył się wreszcie nielubianego trenera. Ciekawe czy właściciel Nets nadal stoi murem za trenerem? Jak myślisz :D No  a nowym trenerem ma zostać Ime Udoka – Boston dał już pozwolenie na rozmowy, a i na samo zatrudnienie oczywiście się zgodzi. Jesuuuu – ostatnio pisałem, że chce żeby Udoka gdzieś poszedł pracować i pokazał, czy poprzedni sezon to była jego zasługa, czy może był słupem, bo więcej zasług mają w drugiej części sezonu Hardy, Mazzulla i Stevens. Teraz dostane odpowiedź.

[Timi] Nets ładnie to ubrali w „odejście za porozumieniem stron”, choć tak naprawdę wygląda na to, że Nash po prostu stracił szatnię i nie był już w stanie pracować z tą grupą zawodników. No a Brooklyn zamiast rozwiązać problem z Irvingiem, to zaraz weźmie Udokę i pokaże wszystkim, że niewłaściwe zachowania w miejscach pracy mogą nie mieć niemal żadnych konsekwencji. Oni chyba już mają to wszystko po prostu w dupie i nie zwracają uwagi na to, że sami podsycają cały ten ogień. Przynajmniej zabiorą problem z rąk Celtics i w Bostonie już na dobre będzie można się od tego odciąć, a Mazzullę uczynić trenerem stałym, a nie tylko tymczasowym.

[Adrian] O jak ładnie wszystko wypływa. Jeszcze nie wszystko odnośnie tego co Udoka odwalił w Bostonie, ale moim zdaniem to kwestia tygodni. Na razie dowiedzieliśmy się z dość przeciętnego źródła, że wysyłał sprośne smsy, nie tylko do kobiety, z którą był w związku. Co ciekawe – Smart w wywiadzie powiedział, że są dość zdezorientowani sytuacją, bo oni sami nie wiedzą dokładnie co było przyczyna zawieszenia. W najlepszym interesie Celtics, jest angaż Udoki w Nets, a następnie kontrolowany wyciek raportu prawników, tak żeby nie było wątpliwości, że nie chodziło o błahostki. A skoro jesteśmy przy Nets – Shams donosi, że Brooklyn rozmawiał z Udoką zanim rozwiązano umowę z Nashem  – co po pierwsze jest zastanawiające, a po drugie, jest złamaniem przepisów NBA.

[Timi] Ten brak szczegółów – skoro nawet zawodnicy nie wiedzą – też jest zastanawiający i wskazuje na to, że ta sprawa musi być grubych rozmiarów. Zawodnicy niby liczyli, że Udoka wróci po odbyciu zawieszenia (tak przynajmniej wynika ze słów Smarta), natomiast to od początku wydawało się mało prawdopodobne. Z tego wywiadu wynika też, że Udoka w czasie trwania zawieszenia ma zakaz kontaktów z zawodnikami, a to już w ogóle może wskazywać na to, że Celtics od samego początku nie planowali go przywracać. Bardzo jestem ciekaw, jak to dalej się rozwinie i czy przypadkiem zaraz do akcji nie wkroczy też tutaj liga, bo może się okazać, że zatrudnienie Udoki przez inny zespół (najprawdopodobniej Nets) to nie będzie wcale taki pikuś i on się od tego zawieszenia w ten sposób nie wymiga.

[Adrian] Zacznę od Horforda, który też w wywiadzie powiedział, iż sytuacja z Udoką spowodowała frustracje u drużyny, ale oni koncentrują się na meczach. Kolejny taki głos i jest to trochę niepokojące. Zgadzam się, że skoro Udoka dostał zakaz kontaktowania się w tym czasie z drużyną, to oznacza że wcale nie planowali go przywracać. Jestem prawie pewien, że zarząd trzyma wszystko w tajemnicy, bo pewnie zostało zawarte porozumienie z tą kobietą, która oskarżyła Udokę – nie bedzie pozwu w zamian za zachowanie dyskrecji, bo ona pewnie też ma rodzinę. Nikomu z właścicieli nie byłby na rękę jakikolwiek proces. Wracając do Nets – oni cały czas pracują nad zatrudnieniem Udoki, a to faktycznie może sugerować, że NBA wcale nie patrzy na to przychylnym okiem, bo skoro Boston zgodził się na oficjalne rozmowy, Boston zgadza się na zwolnienie go z kontaktu – a Nets uzgadniali z Udoką już pewne kwestie przed pozbyciem się Nasha – to co stoi na przeszkodzie? Tylko i wyłacznie Silver, który raczej ma dość PRu, że w NBA molestowanie seksualne kobiet jest tolerowane – cokolwiek by tam Udoka nie miał na sumieniu.

[Timi] Tym bardziej że to miała być kwestia 24-48 godzin według pierwszych raportów, które pojawiły się przecież na początku tygodnia. Mijają tymczasem kolejne dni, a Udoka cały czas stanowiska trenera na Brooklynie nie objął. Może też być tak, że w jakimś innym okresie Udoce by się upiekło (tym bardziej wspominając zeszłoroczne przypadki Billupsa czy Kidda), ale teraz akurat dzieje się tyle złego w NBA, że liga po prostu nie może tego tak po prostu zamieść pod dywan.

[Adrian] Lakers wygrali pierwszy mecz w sezonie – mają taki sam bilans jak Brooklyn – czyli na początku tygodnia jest to 1-5. Po drugiej stornie jest Utah i San Antonio, które mają bilanse 5-2, no i tankowanie idzie mam bardzo opornie. OKC z bilansem 3-3 też raczej nie jest na najlepszej drodze po 1 pick. Jedyną drużyną bez porażki jest Bucks – wystartowali atomowo.

[Timi] Lakers nawet jakby chcieli zatankować, no to muszą zamienić się wyborami z Pelicans – a to jedno zwycięstwo jakoś nie było na tyle przekonujące, żeby im uwierzyć, że wyjdą z tego dołka. Oczywiście za parę tygodni zobaczymy tak naprawdę, czy zespołom takim jak Spurs czy Jazz uda się utrzymać na fali, natomiast przynajmniej na razie dają mnóstwo radości swoim fanom.