#325 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Musze przyznać, że z jednej strony Game 7 z Bucks był niesamowity, ale czuje też lekkie rozczarowanie. Był niesamowity, bo ich zwyczajnie zdemolowaliśmy, a jestem rozczarowany, bo po Mistrzach NBA oczekiwałem czegoś więcej w G7 niż 12 dobrych minut. Jak już Boston w 2 kwarcie wskoczył w rytm, to Bucks byli tylko tłem. Bud nie przygotował na G7 ani jednej nowinki taktycznej, niczym nie zaskoczył. Za to Udoka… o tym za chwilę. No i udział w meczu Roberta Williamsa nie był potrzebny – to świetna wiadomość, bo on będzie potrzebny w walce z Miami.

[Timi] Drżenie do ostatnich sekund i zwycięstwo po zaciętej końcówce smakowałby lepiej, ale dla mnie już sam fakt, że mieliśmy siódmy mecz w tej serii to było wystarczająco dużo. Wielki szacunek dla Bucks, bo grali jednak bez swojego drugiego najlepszego zawodnika, a mimo to potrafili Boston trzy razy ograć. Nam jednak w tym decydującym meczu ręka nie zadrżała i to był świetny występ naszych. Udało się tym samym wrócić z 2-3!

[Adrian] Na plus – za to Udoka zaskoczył ich ustawieniem gry na rzucającego Granta Williamsa. Grant miał 22 rzuty, to zaledwie o 8 mniej niż Jayson i Jaylen razem. Wcale nie dlatego, że im nie siedziało, bo oni kręcili lepsze % – ale ich pilnowano, a Grant zanim się Bucks zorientowali, był wolnym elektronem pod którego ustawiono pozycje rzutowe. Trzeba przyznać, że sztab Bucks dość długo rozkminiał ten temat :D Na plus tez walka drużynowa – bo nie było zawodnika w składzie Celtics, który grałby na pół gwizdka.

[Timi] Grant nigdy jeszcze nie oddał tylu rzutów za trzy, nigdy też wcześniej nie zdobył tylu punktów, ani nigdy nie był najlepszym strzelcem zespołu. Początek miał średni, bo jednak kilka czystych pozycji przestrzelił, ale najważniejsze, że nie zwątpił ani on sam, ani Udoka i dalej było grane pod niego. Bud mocno ryzykował, tym bardziej że zadaniowcy tacy jak Grant z reguły dużo lepiej wypadają jednak przed własną publicznością, szczególnie w takich spotkaniach. No i tak jak mówisz, pochwały dla całego zespołu, który zagrał z pełnym zaangażowaniem, dzięki czemu znów możemy zameldować się w finale konferencji.

[Adrian] Na minus – szkoda, że to był ostatni mecz tej serii, bo  bym jeszcze popatrzył na minę bezradnego Budenholzera i Giannisa.

[Timi] Giannis po tylu spotkaniach zagrał wreszcie słabiej, ale też duża w tym sprawka znów bostońskiej defensywy. Trudno mówić o „ograniczeniu” zawodnika, kiedy ten notuje średnio ponad 33 punkty na mecz, natomiast prawda jest taka, że Greek Freak tak słabej pod względem skuteczności serii nie miał od lat. No ale ja nie żałuje, że to już koniec tej serii, bo wiele wskazywało na to, że Middleton z każdym dniem jest coraz bliżej powrotu.

[Adrian] Uwag kilka – w 2 połowie Giannis zdobył tylko 8 punktów, to o 3 mniej od Pritcharda, to połowa tego co w 2 połowie nastukał Grant Williams. No trochę więcej oczekuje się od jednego z najlepszych koszykarzy ligi. Boston tak bardzo wszedł mu w tym meczu do głowy, że Grek nie potrafił nawet skończyć najprostszych wjazdów na kosz. Jeszcze słówko o sędziowaniu – tak dość po aptekarsku chwilami gwizdali, z jednej strony to irytowało, ale z drugiej strony to chyba pierwszy mecz w PO, gdzie Giannis nie miał ochronki supergwiazdy.

[Timi] To prawda, mocno zmęczony był Giannis już w tym meczu i też kilka razy pomylił się w prostych sytuacjach, ale i tak napsuł nam mnóstwo krwi w tej serii, więc ja bym nie kładł jednak tej porażki na jego barki. Był znakomity i trzeba to jak najbardziej docenić. Miło jednak smakuje fakt, że najpierw w G6 lepszy okazał się Tatum, a potem w siódmym spotkaniu cała drużyna dokończyła dzieła zniszczenia.

[Adrian] Podsumowując tę serię – gdyby Bucks dostali w ryj 4-1 to też by nie było niesprawiedliwości. Byli lepsi tylko w pierwszym meczu, potem jak wygrywali, to przez nasze grzechy a nie dzięki swojej grze na mistrzowskim poziomie. W G3 i G5 nie było ich niesamowitej obrony, która by nas powstrzymała, sami siebie powstrzymaliśmy. Nie taki straszny ten Mistrz jak go malowali.

[Timi] To prawda, mogło być 4-1, ale jednak skończyło się 4-3, więc nie ma co gdybać. Bucks postawili jednak twarde warunki, nawet jeśli niekiedy to sami Celtics strzelali sobie w stopę. Po tym też poznaje się mistrzowskie drużyny, że potrafią wychodzić z opresji – i Bucks kilka razy to w tej serii robili. Koniec końców z największych opresji zwycięską ręką wyszli jednak Celtowie i to powinno tylko bostoński zespół podbudować.

[Adrian] Teraz Miami i to już od wtorku lecimy na Florydę, mecze równo co dwa dni i zawsze o 2.30 naszego czasu – przynajmniej 4 pierwsze pojedynki. Tym co pisali, że najgroźniejszą drużynę w tych PO mamy już za sobą, proszę o zdrowy rozsądek. Nie było przypadku w tym, że Miami wygrało Wschód. Oni mają siłę ognia, mają lepszego trenera i zbilansowany skład. Zobaczymy jak zdrowie Lowry’ego, oraz czy Robinson dojedzie wreszcie na PO.

[Timi] Niestety pod znakiem zapytania w pierwszym meczu stoi występ Smarta, a pewne jest już, że przynajmniej na otwarcie tej serii nie zobaczymy Lowry’ego. Zdrowie może być tutaj też ważnym czynnikiem. Robinson z kolei nie musi wcale dojeżdżać, bo jednak Heat mają na tyle szeroką rotację, że mogą go znów wcale nie potrzebować. Sporo tutaj będzie ciekawych kwestii i szczegółów, ale ostatecznie wszystko sprowadzi się do tego, jak Celtics ograniczą Butlera oraz w jaki sposób Heat zamierzają powstrzymać Tatuma.

[Adrian] Do Smarta dołaczył Horford, który władował się w protokół covidowy. Zobaczymy czy on zagra w G2, bo to jest w tym momencie bardzo niepewne. Szkoda, że ECF zaczyna się od absencji, ale z drugiej strony – lepiej w G1 niż w G7.

[Timi] Dla Horforda to już trzeci raz w tym sezonie w protokołach, co mogłoby wskazywać, że raczej nie jest zaszczepiony, choć tak naprawdę informacji pojawia się w tym temacie tyle, że nadal nic nie wiadomo. Tak czy siak – spory pech, bo to oznacza, że na otwarcie serii będziemy bez dwóch naszych starterów.

[Adrian] Nie ma zależności pomiędzy zaszczepieniem a zarażeniem – może mieć 3 dawki a i tak złapie. Mi się bardzie tutaj wydaje, że test wyszedł fałszywie pozytywny, bo kolejne trzy negatywne i on finalnie w G2 zagra (uprzedzając trochę).

[Timi] Skorzystał też Horford na nowych regułach, które nam umknęły, bo okazuje się, że od kwietnia zawodnik nie musi już mieć dwóch negatywów w odstępie 24 godzin, a wystarczy, że będzie miał dwa negatywy w dniu meczu, co miało miejsce w przypadku Big Ala.

[Adrian] No i pierwszy mecz z Miami za nami. Trzeba posiadać sporo talentu, żeby wygrywając 3 kwarty przegrać mecz. Tak złej 3 kwarty, to nie widzieliśmy od bardzo dawna – naprawdę bardzo dawna. Chyba mieliśmy nadzieję, że ten nasz syndrom 3 kwarty jest definitywnie za nami, ale jednak nie… wrócił i kopnął nas w dupę z całej siły. 14-39 – no słabiej już chyba nie można.

[Timi] Wrócił i nas kopnął, bo Heat to w tych playoffs zdecydowanie najlepsza drużyna w trzecich kwartach. A my jakby w ogóle na to nie byliśmy gotowi. Do przerwy graliśmy naprawdę dobrze, wykorzystując nasze przewagi pod koszem, ale po zmianie stron Heat cios za ciosem zabrali nam chęci do życia. Przecież sam Butler zdobył w trzeciej kwarcie więcej punktów od całego bostońskiego zespołu.

[Adrian] Na plus – Jaylen i Jason zagrali dobrze, ale dobrze na tym poziomie to za mało. Brown obudził się na dobre dopiero w 4 kwarcie i pewnie by to wystarczyło, gdyby ktoś dał sporo punktów w 3 kwarcie. TimeLord miał atomowe wejście  w mecz i punktował jak szalony, świetnie też z ławki zagrał Pritchard.

[Timi] Ogólnie rzecz biorąc jeśli wyjąć trzecią kwartą, to zagraliśmy naprawdę solidne spotkanie. Tatum w pierwszej połowie był fantastyczny i zapowiadało się na kolejny jego wielki mecz. Skończyło się niestety trochę inaczej, ale też dobrze widzieć, że potrafi sobie radzić z defensywą Heat w taki sposób.

[Adrian] Na minus – w 3 kwarcie trafiliśmy zaledwie 2 rzuty z gry. Katastrofa, dramat i występ poniżej jakiegokolwiek poziomu. Sam Tatum w 12 minut zanotował 6 strat. Szkoda tego meczu, bo on był do wyciągnięcia i odebrania HCA już w G1, a tak trzeba bedzie dalej szukać wygranej na wyjeździe i bronić swój parkiet. To kolejna porażka w PO, gdzie nie tyle przeciwnik wygrał, co przegraliśmy sami ze sobą.

[Timi] No tak, ale też można się zastanawiać, jak ten mecz by wyglądał, gdybyśmy mieli chociaż jednego z dwójki Horford-Smart. Więc mimo wszystko można być całkiem optymistycznie nastawionym do dalszej serii po tym spotkaniu, bo Heat jak najbardziej są do pokonania, a wygrać w Miami też się jak najbardziej da. Nam potrzebne jest tak naprawdę tylko jedno zwycięstwo na Florydzie.

[Adrian] W sumie, w tym momencie jak rozmawiamy, już nie trzeba się zastanawiać jakby ten mecz wyglądał z  Horfordem i Smartem, bo w G2 oni wystąpili i mecz potoczył się inaczej. Nie będę uprzedzał faktów, ale nie da się wyjąc z drużyny najlepszego obrońcy w lidze bez konsekwencji dla gry – nie da się.

[Timi] Najlepszy obrońca to jedno, a przecież Horford też jakimś drugoplanowym graczem dla Celtics nie jest, więc jak odejmiesz dwóch starterów, to konsekwencji będzie jeszcze więcej. Ale tak jak mówisz – nie uprzedzajmy faktów.

[Adrian] Uwag kilka – 3 kwarty zagraliśmy jak Boston, a tą jedną jak Maine – niby też Celtics, ale jednak nie do końca. Z Bucks też zostaliśmy sprowadzeni na ziemię w pierwszym meczu i miejmy nadzieje, że tutaj bedzie identyczna sytuacja. Trzeba spiąć pośladki, oraz w kolejnym meczu nie zasypiać w 3 kwarcie.

[Timi] Dokładnie tak, przegrana na otwarcie tak naprawdę niczego nie oznacza, a nam ta seria z Bucks też dobrze zrobiła pod tym względem, że kilka razy pakowaliśmy się tam w kłopoty i musieliśmy odrabiać straty: było 0-1, potem 1-2, wreszcie 2-3, a mimo to jesteśmy w finale konferencji. Trzymajmy tylko kciuki, żeby Smart i Horford wrócili najszybciej, jak to tylko możliwe.

[Adrian] No i wrócił Smart na G2, a dodatkowo wrócił jeszcze Horford, który zaliczył trzy negatywne testy na Covid w odstępie 24 godzin i mecz wygadał „trochę”inaczej. Już do przerwy postanowiliśmy wyjaśnić sytuację. 70-45 na tym etapie zbyt często się nie zdarza, ale drużyna wolała dmuchać na zimne, gdyby znowu przydarzyła się fatalna 3 kwarta. Jednak się nie przydarzyła i w 2 połowie Celtics kontrolowali mecz, którzy na długo przed zakończeniem 4 kwarty trafił do zamrażarki. Nie zagrał Derrick White, któremu urodziło się dziecko gdy był już w Miami i szybko wracał do Bostonu.

[Timi] Od momentu 18-8 ten mecz całkowicie został przejęty przez Boston. Pełna kontrola. Okazało się, że powroty tak ważnych zawodników zrobiły ogromną różnicę – szok. Zamiast robić „drop”, to znów mogliśmy zamieniać krycie w większości akcji i tym razem nawet jeśli kilka razy Heat próbowali coś podziałać na Pritchardzie, to nie miało to większego znaczenia, bo mecz do przerwy był już tak naprawdę poza ich zasięgiem.

[Adrian] Na plus – Tatum 27, Brown 24, Smart 24 i gdyby Grant Williams trafił jednego wolnego więcej miały 20 punktów – występ 4 zawodników na przynajmniej 20 punktów w meczu to jest absolutny sztos. Smart otarł się o triple-double i to pokazuje jak bardzo był naładowany złością, że nie mógł zagrać w G1. No a najkrócej jak tylko można podsumować – nie było słabego ogniwa w drużynie – pełna perfekcja, mecz wzorcowy!

[Timi] Doszło do tego, że po spotkaniu Butler wprost stwierdził, że Celtics ich w tym meczu ośmieszyli. Fajnie, że ma tego świadomość, ale w perspektywie warto pamiętać, że to tylko i aż jeden mecz. Tatum tymczasem nie wybiegł chyba w ogóle na parkiet w czwartej kwarcie, no a Smart zrobił takie liczby, jakich nie zrobił żaden Celt w fazie play-off od czasu RR. Wielkie brawa także dla Browna, bo choć jakiś taki mniej eksplozywny się zrobił w tych ostatnich tygodniach (pewnie ścięgno udowe gdzieś tam mu jeszcze doskwiera), to wciąż i wciąż udowadnia, że można na niego liczyć. Ale jak zwykle chwalić trzeba calutki zespół, w tym także sztab szkoleniowy, bo to spora ich zasługa, że Celtics na każdą porażkę w tej fazie play-off potrafią jak do tej pory znakomicie odpowiedzieć.

[Adrian] Na minus – uraz Nika Stauskasa, ja wiem, że to tylko rezerwowy, ale nasz!! Szkoda – mam nadzieję, że to nic poważnego!

[Timi] Po meczu na filmiku, w którym Deuce wchodzi do szatni i przybija ze wszystkim piątki (tylko biedny Grant został całkowicie olany) widać było, że nie jest tak źle z tym Stauskasem. Jak nie on, to może w kolejnym meczu Matty Ryan się załapie na jakieś minuty, bo chłopak choć w ogóle nie gra, to do spółki z Malikiem Fittsem świetnie wypada jako „atmosferić”.

[Adrian] Uwag kilka – mamy HCA i teraz wszystko zależy od obrony własnego parkietu. Czekają nas 3 mecze  w Ogródku (być może mniej i bardzo bym tego chciał), gdzie publiczność reaguje trochę bardziej niż ta w Miami – faktem jest, że drużyna uciszyła kibiców Heat bardzo szybko. Kolejny mecz już z soboty na niedzielę, zregenerować się, złapać znowu bardzo dobre nastawienie i wyjść na prowadzenie w serii – brzmi jak plan.

[Timi] Zadanie wykonane, jeden mecz w Miami już wyrwany, a teraz koniecznie trzeba obronić parkiet. Heat tak łatwo się nie dadzą, ale nie da się ukryć, że bez zdrowego Lowry’ego (słowo klucz to zdrowy) spore wyzwanie przed nimi. My jednak już kilka razy w tej fazie play-off niepotrzebnie sami sobie sprawy komplikowaliśmy, dlatego miejmy nadzieję, że tym razem staniemy na wysokości zadania. Finał jest na wyciągnięcie ręki – wystarczy wygrać tylko i aż trzy mecze, a na dodatek wystarczy wygrywać już tylko u siebie.

[Adrian] Na Zachodzie Dallas zszokowali wszystkich,  a najbardziej Chrisa Paula i Devina Bookera, którzy przy prowadzeniu w serii 2-0 na konferencji prasowej zachowywali się, jakby Finał był już ich. No nie jest – a Booker dostał srogiego pstryczka w nos. Piękna historia, gdzie Marc Cuban dostał dodatkowy bodziec, żeby te drużynę wzmocnić wszelkimi dostępnymi sposobami.

[Timi] Szok to z pewnością dobre słowo, bo przecież przy 2-0 nikt – my również – nie stawiał na Mavericks, a tymczasem Luka z kolegami dokonali fantastycznej rzeczy. CP3 po raz kolejny w karierze przegrał serię, którą zaczął od dwóch zwycięstw – to już piąty taki przypadek! Mimo wszystko szkoda, że nie dojechali na Game 7, bo w Bostonie emocji za dużych nie było, ale za to w Phoenix już do przerwy wiadomo było, kto może rezerwować sobie wakacje.

[Adrian] Najpoważniejszym kandydatem do objęcia zespołu Hornets jest ponoć Mike D’Antoni. Zespół chce postawić na uwolnienie ofensywnego potencjału z tej drużyny i to jest słuszna koncepcja. Jest słuszna, o ile dostanie asystentów, którzy ogarną tę drużynę od defensywnej strony.

[Timi] D’Antoni plus LaMelo to może być fascynujące połączenie, choć też sporo zależy od tego, jak ten sztab będzie w całości wyglądał oraz kto tak naprawdę będzie w tej drużynie obok Balla, bo już słychać, że Szerszenie chętnie pozbyłyby się Gordona Haywarda ze względu na wadzący nieco w tej chwili kontrakt.

[Adrian] Rondo ma kłopoty, bo coś mu się w głowie poprzestawiało. Przy dzieciach wyciągnął broń i wdał się w awanturę z żoną. Nie aresztowali go, ale smrodek się będzie ciągnął. Absurdalna sytuacja, bo on wpadł w złość, gdy żona poprosiła go, żeby pomógł jej w jakiś domowych sprawach, a on grał z synem na konsoli.

[Timi] Jeśli to wszystko prawda, to totalnie się coś tam odkleiło. Sprawą zajmuje się już zresztą nie tylko policja, ale też liga i to może mieć spore konsekwencje dla Rondo.

[Adrian] Odbyła się Loteria Draftu i kilka klubów może być bardzo zadowolonych. Orlando wybiera pierwsze, Oklahoma druga oraz jedenasta, Houston trzecie, a Sacramento czwarte. Pistons obsunęło się na piaty wybór. Już sie mówi, że Houston chcą handlować swoim pickiem i kilku chętnych może na niego być.

[Timi] Blazers natomiast mieli 37 procent szans na awans do top4, a tymczasem skończyli dopiero z siódemką. Warto też pamiętać, że Celtics nie mają na razie swojego picku w tegorocznym drafcie, bo oddali go w zamian za White’a. Ostatecznie wylądował na 25. miejscu – ciekawe natomiast, czy będziemy próbowali się gdzieś tam z powrotem wbić w okolice trzeciej dziesiątki, czy w tym roku znów będziemy wybierać tylko w drugiej rundzie.

[Adrian] Jeśli Stevens poszuka picka w pierwszej rundzie, to chyba tylko na handel – no chyba, że upatrzył sobie kogoś i bardzo go chce. Tak żartobliwie napisze – w Drafcie i właśnie w okolicach trzeciej dziesiątki kręci się Jalen Williams (skrzydłowy Santa Clara) i Jaylin Williams (big z Arcansas), pasowaliby do Jayów a także byłby to kolejny Williams w teamie. No komu zaufać w Drafcie, jak nie kolejnemu Williamsowi?

[Timi] To niekoniecznie musi być pick na handel, bo ci nasi młodzi pokazują, że warto w ich inwestować. Wiadomo że w pewnym momencie mieliśmy tych picków aż za dużo i kilka poszło na zmarnowanie, ale teraz te nasze dalsze wybory z lat 2018-2020 stanowią o sile nie tylko naszej ławki rezerwowych. A kolejny taki gość z trzeciej dziesiątki draftu to przecież także fajnych rozmiarów kontrakt, który możesz przez dłuższy czas kontrolować.

[Adrian] Swego czasu dużo rozmawialiśmy o turnieju w trakcie sezonu, o którym rozmyślała liga i zaczyna to nabierać kształtów. Nadal nie wiemy jak to bedzie wyglądać, ale już wiemy, że w sezonie 2023/24 nastąpi pierwsza edycja. Data raczej nieprzypadkowa, bo bedzie to przedostatni sezon na starej umowie TV, więc żeby połechtać wielkie koncerny medialne,  NBA pewnie pozwoli im wykreować ten turniej dla większych zysków. Zobaczymy co wymyślą marketingowcy w ESPN i TNT.

[Timi] NBA wysyła jasny sygnał, że chce z tym turniejem próbować, choć na ten moment tak naprawdę nic w tej kwestii – poza planowaną datą pierwszej edycji – nie wiadomo. Ile zespołów? Jaka zachęta dla klubów? Jaka nagroda dla zawodników? Kiedy i ile meczów? W jakim formacie? Pytań jest mnóstwo, a nie będzie wcale łatwo ułożyć to wszystko tak, by zadowolić wszystkie strony, bo trzeba to też wymyślić jeszcze tak, by to miało medialną siłę i kibice chcieli to oglądać.