#316 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i nie pykło. W sumie jak zawsze gdy bostońska organizacja świętuje zastrzeżenie numeru ważnego w naszej historii zawodnika, to są klapsy w meczu poprzedzającym imprezę. W tym sezonie przegraliśmy oba mecze z Dallas, w poprzednim sezonie tak samo. Nie leży nam Luka i spółka.

[Timi] Ostatnie trzy ceremonie zastrzeżenia numeru w Bostonie to rzeczywiście trzy porażki i tutaj niestety przerwania tej złej passy nie było. Szkoda, bo byłby fajny wstęp do pięknego wieczoru. Ale tak jak mówisz – nie leżą nam Mavs, nawet jeśli tym razem to nie Luka trafił najważniejszy w meczu rzut.

[Adrian] Na plus – sporo dobrej obrony w 1 połowie, gdzie Dallas rzuciło zaledwie 38 punktów. Jayson Tatum i jego 17 punktów w 1 połowie – nie błyszczeliśmy w ataku, sporo chaosu było, oraz niedokładności, co skutkowało 8 stratami w dwie kwarty, ale jakoś nas trzymał w grze Tatum i jego skuteczność zza łuku.

[Timi] Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo solidna, a też trzeba pamiętać, że nie trafiło na jakiś słabszy zespół albo drużynę w osłabieniu, bo Mavs to od kilku tygodni jedna z najlepszych ekip w całej lidze. Wystarczyło tylko pozbyć się Porzingisa… Ostatecznie ten sprawdzian Celtics oblali, ale mimo wszystko na tle silnego rywala znów możemy znaleźć kilka plusów.

[Adrian] Możemy poszukać plusów, ale ja po takim meczu jednak skoncentrowałbym się na minusach. To jest ten etap sezonu, gdzie liczy sie tylko poprawa gry, a nie to co mniej, lub więcej zespół robi dobrze. Po meczu z Dallas zostało 13 spotkań sezonu zasadniczego, mniej niż 4 tygodnie grania. Ostatni dzwonek, żeby coś poprawić.

[Timi] Ale też chyba z tego powodu ta porażka mnie osobiście aż tak nie boli. Bo jest jeszcze czas na poprawę – to raz. A dwa że graliśmy z mocnym zespołem, który fajnie uwydatnił nam właśnie to, co należałoby zapisać po stronie „minusów” w naszej grze.

[Adrian] Na minus – 3 kwarta to dramat i straciliśmy w niej tyle samo punktów, co w dwóch poprzednich. Dallas na łuku robili co chcieli, a to wcale nie była wybitna w ich wykonaniu kwarta, bo oni w 12 minut zanotowali aż 6 strat. Gdyby więcej dokładności, to pewnie przebiliby 50 punktów w jedna kwartę. No i ofensywna impotencja Bostonu w 4 kwarcie – wróciło walenie cegieł zza łuku – poza Pritchardem nikt nie trafiał, ale zmiany koncepcji ataku się nie doczekaliśmy.

[Timi] Do pewnego momentu ta czwarta kwarta szła dobrze albo nawet bardzo dobrze, ale potem coś się w tej naszej maszynie zacięło. Te niecelne trójki mogą nas jeszcze w tym sezonie nieraz ugryźć w tyłek. Szkoda że tym razem nie atakowaliśmy pomalowanego tak często, jak przeciwko Pistons, bo przecież dobrze wiemy, że to może być skuteczne wyjście w momencie, gdy na dystansie jest posucha.

[Adrian] Jaylen Brown w 3 ostatnich meczach, trafił 4 rzuty z 23 zza łuku – no jak to nie jest dramat, to nie wiem co nim jest. Ogólnie w ostatnich 10 spotkaniach to Brown ma 28% skuteczności zza łuku, a Derrick White 24% i tu mamy spory problem. Najlepiej rzucającym w tych 10 ostatnich meczach jest Marcus Smart – 42%. Ten łuk nam ciąży, zarówno w ataku jak i obronie. Oczywiście PO to zupełnie inne granie, ale niewypracowane rzeczy w sezonie zasadniczym tam się zwyczajnie nie sprawdzają, gdy dochodzi presja, ciśnienie i rywal wychodzący na pełnej…

[Timi] Brown zgubił tę skuteczność przy okazji tej kontuzji, która na całe szczęście okazała się mało poważna, ale jednak mocno wpłynęła na jego postawę strzelecką. White też nadal nie jest w stanie trafiać choćby na takim procencie, jaki ma na przestrzeni całej kariery (33) – pozostaje mieć nadzieję, że to efekt większego przyciśnięcia w treningach.

[Adrian] Miałem taką nadzieję, ale… od ASW trochę czasu już minęło, a nic a nic nie ma się ku lepszemu. White gdyby nie  mecz z Memphis, gdzie trafił dwa razy, to miałby serię kilkunastu spotkań z trafionym jednym rzutem zza łuku, lub bez trafienia. Zostało 12 spotkań – miejmy nadzieję, że jednak wstrzeli się – nie wymagam cudów, ale 2-3 trójki na mecz muszą usiąść.

[Timi] 2-3 trójki to w kontekście jego osoby sporo, bo on tylko raz w karierze trafiał średnio więcej niż dwie trójki na mecz. Z drugiej strony, to było w poprzednim sezonie i wtedy miał skuteczność na poziomie niemal 35 procent, co dziś byśmy przyjęli z pocałowaniem ręki.

[Adrian] Uwag kilka – porażka mocno zabolała w kontekście układu tabeli, bo mogliśmy spokojnie już wyjść na 4 miejsce na Wschodzie, ale moim zdaniem była potrzebna. Celtics dostali klapsy w 2 połowie i znowu zeszli na ziemię. Ja bym nawet napisał, że Boston został tak sponiewierany w defensywie w drugiej połowie, jak sponiewierał Dallas w pierwszej. I bardzo dobrze – w RS jest czas na naukę, a to była bardzo dobra lekcja.

[Timi] Teraz każda porażka będzie boleć raczej mocniej niż słabiej, a to ze względu na te małe różnice, natomiast tu nie było wtopy z jakimś maruderem, ale z jedną z topowych drużyn w lidze. Zresztą przed tym meczem wygraliśmy naście spotkań z rywalami aktualnie w fazie play-off albo na miejscach gwarantujących udział w turnieju play-in.

[Adrian] Zaczynamy wyjazd po Zachodzie. Na rozgrzewkę GSW i to zapowiadało się, że pierwszy raz, od ponad tysiąca dni, wystąpią z Currym, Thompsonem i Greenem razem na parkiecie. Jednak uraz Curry’ego popsuł ten wyczekiwany moment. Natomiast sam mecz przebiegał pod dyktando bostońskiej defensywy, miło się to ogląda.

[Timi] Wyjazd rozpoczęty w najlepszym możliwym stylu. Tak jak nie leżą nam Mavs, tak od lat na pojedynki z Warriors czekamy z niecierpliwością – i to niezależnie od tego, czy mecz jest w Bostonie, czy w San Francisco. Tutaj znów kolejna wygrana Celtów i wciąż chyba aktualne jest, że nie ma w NBA drużyny, która ogrywałaby Wojowników na ich terenie częściej niż właśnie Boston w ostatnich latach.

[Adrian] To jest niesamowicie ciekawa sprawa, bo my ostatni raz z GSW w ich hali, to przegraliśmy ponad 4 lata temu. Z ich small ballem prawie zawsze nam się grało bardzo dobrze, nawet wtedy gdy bylismy w przebudowie. Byłoby milo spotkać się z nimi w Finale ;)

[Timi] Nie mam zupełnie nic przeciwko, tym bardziej że już w 2018 roku było naprawdę blisko takich finałów i fajnie byłoby do tego koniec końców doprowadzić, szczególnie że w ostatnich latach potrafimy z nimi wygrywać naprawę wysoko, a jak przegrywamy, to z reguły po zaciętych końcówkach.

[Adrian] Na plus – no obrona, obrona rządzi w PO, a my zaczęliśmy na kilkanaście spotkań przed końcem RS bronić naprawdę na niesamowitym poziomie. Znowu sensowny atak -drużynowy, bo nie ma nic gorszego, jak pomroczność jasna, czyli albo siekanie zza łuku, gdy nic nie siedzi, albo wieczne iso. Nik Stauskas trafił zza łuku i to w niewiarygodnej sytuacji.

[Timi] Atak bardzo sensowny, nawet jeśli skuteczność cały czas zostawia wiele do życzenia. Znów sporo mądrej gry do kosza, ale mi najbardziej podobały się chyba wyjścia Tatuma z podwojeń, bo z tego zrobiliśmy kilka naprawdę ładnych akcji. Świetne podania w tempo, a do tego znakomite decyzje Smarta, który zagrał chyba jeden z lepszych swoich meczów w tym sezonie. Brawo.

[Adrian] O tych wyjściach Tatuma z podwojeń, to już kiedyś pisałem, że wreszcie ma to sens, a nie pierdolnięcie cegły przez ręce z 8 metra. Tylko do tego wszystkiego, to potrzeba było dwóch czynników – chęci oddania piłki przez Jaysona i ustawienia zespołu przez trenera w takich sytuacjach. Wcześniej oba te czynniki nie występowały w przyrodzie :D

[Timi] Ale z biegiem czasu tak Tatum, jak i reszta drużyny, nauczyli się te sytuacje wykorzystywać. Jak widać trzeba było czasu i praktyki, żeby to wreszcie zaczęło funkcjonować. I to tak, że teraz niemal co mecz potrafimy z tego zrobić kilka fajnych akcji i zrobić sporo łatwych punktów, co jest tym ważniejsze, że wybijamy rywalom z głowy taki pomysł, żeby w ogóle Tatuma podwajać. No a on odzyskał feeling i z piłką w rękach na szczycie łuku znów czaruje, jak mało kto.

[Adrian] Na minus – Derrick White dalej kopie się po czole w ataku. Przy wszystkich pozytywnych rzeczach, które ogarnia w defensywie, na rozegraniu, to jednak jego impotencja ofensywna nam ciąży. Wygrany mecz nie jest tu usprawiedliwieniem, bo od weterana z ławki oczekujemy więcej niż 4 asysty i 4 zbiórki w 22 minuty.

[Timi] 0/9 za trzy w dwóch ostatnich meczach, łącznie tylko 20 procent skuteczność odkąd trafił trzy z siedmiu trójek w debiucie przeciwko Nuggets. Teraz już nawet na półdystansie jest problem. Brakuje mi też trochę ścięć, ale tu znów gra mocno mu się otworzy, gdy trafi jedną-dwie trójki.

[Adrian] Uwag kilka – Steve Kerr miał pretensje do Smarta za uraz Stefana. Niby po meczu mu przeszło, ale te tłumaczenie, że zawodnik niepotrzebnie nurkował po piłkę, to jest taki absurd, że aż kolana bolą. Przecież takich akcji to dziennie jest kilkanaście, czasami kilka w jednym meczu, kilka tysięcy w sezonie i w promilach można liczyć, gdy kończy sie to dla kogoś urazem.

[Timi] Wiadomo że w przypływie emocji trochę się Kerr zagotował, ale pretensje zupełnie nieuzasadnione. To już prędzej ten dziwny wykop Smarta niedługo później, gdy Thompson atakował kosz był bardziej kontrowersyjny (zresztą sędziowie uznali to za faul niesportowy). Po meczu panowie wszystko sobie jednak wyjaśnili, a Kerr nie tylko wyzbył się pretensji, ale stwierdził wprost, że Marcus to jeden z tych graczy, których bardzo chciałby mieć w zespole.

[Adrian] Fajnie o całej sytuacji wypowiadał się Draymond Green, który przecież jest znany z brudnych i to czasami bardzo brudnych zagrywek. Na szczęście skończyło się niegroźnym urazem, a Stefan odpocznie przed PO. No a Smart dalej będzie Smartem, który nie odpuści żadnej piłki.

[Timi] Zaraz pogadamy o meczu z Kings, a tam znowu Smart miał taką akcję, gdy rzucał się po piłkę i wywalczył jumpball. Jeśli piłka jest „niczyja”, a Smart jest w pobliżu, to Celtics zawsze mają spore szanse na dobre wyjście z takiej sytuacji. Tym bardziej że on jest jednym z najlepiej podających zawodników w lidze, gdy już wyląduje na parkiecie. Miał przecież w karierze kilka asyst „na siedząco”, chyba nawet w tym sezonie coś takiego mu się też przydarzyło.

[Adrian] Mecz z Kings i demolka. No niewiele mieli do powiedzenia, choć w dwóch fragmentach meczu nas przycisnęli. Gdy zaczęlismy 11-0 oni odpowiedzieli zrywem na 2-12, a potem jeszcze w dalszej części meczu też mieli spory run, który na szczęście udało się spacyfikować. Potem na parkiecie rządziła już tylko jedna drużyna.

[Timi] Trochę te przestoje martwiły, ale z drugiej strony – to nie był grudzień, gdzie po takiej serii rywala nie mieliśmy żadnych dobrych reakcji i pozwalaliśmy przeciwnikowi cisnąć dalej. Tym razem prawie w ogóle nie czułem zmartwienia, bo było po Celtics widać, że oni pomimo tych zrywów Kings nie oddają inicjatywy.

[Adrian] Na plus – Tatum i Brown z mecze na przynajmniej 30 punktów każdy. To już 5 taki mecz w sezonie, a do tej pory rekord należał do pary Bird-McHale którzy mieli 4 takie mecze  w sezonie. Siedziało im zza łuku i oby to była zapowiedź skuteczności jaką są w stanie wydobyć z siebie w PO. Na plus też Theis i Pritchard. Daniel dał sporo dobrych minut i mocno pracował i w obronie, ale też w ataku. Payton nie tylko był bezbłędny siekając trójkę za trójką, ale rozdał też 8 asyst.

[Timi] Pochwały oczywiście dla Jayów, którzy znów rozprawiają się z narracją, że nie potrafią grać ze sobą, natomiast trzeba też mocno chwalić Pritcharda, bo naprawdę fajnie wygląda po all-star break. Napędził się  jednym, drugim meczem i wróciła pewność siebie, a z tym świetna skuteczność za trzy.

[Adrian] Na minus – no i znowu tu wpada Derrick White, bo wprawdzie finalnie jakieś tam punkty dorzucił, ale po pierwszej połowie to znowu był dramat. Trzecia kwarta to też festiwal cegieł, dopiero czwarta kwarta wyglądała przyzwoicie. Udoka jednak mógłby te głębokie rezerwy rzucić na parkiet trochę wcześniej – w końcu ten mecz był pod kontrolą dużo wcześniej, niż ostatnie 2 minuty. 

[Timi] Miejmy nadzieję, że to trafienie White’a w czwartej kwarcie zza łuku będzie takim przełamaniem. Przed tą celną próbą miał kilkanaście kolejnych pudeł, dlatego widok, jak piłka wreszcie wpada do kosza, powinien nieco go odblokować. Tym bardziej że on robi naprawdę mnóstwo dobrych rzeczy dla nas, ale musi te trójki zamieniać na punkty (przynajmniej te z otwartych pozycji), żeby zachować swoją dużą wartość dla ataku Celtów.

[Adrian] Uwag kilka – usiedliśmy dość wygodnie na 4 miejscu na Wschodzie, ale teraz łatwych meczów już zbyt dużo nie będzie. Plan an kolejny tydzień: Denver, OKC i Utah, ciężko bedzie o same zwycięstwa. Potem też lekko nie jest – kolejny tydzień to: Sota, Toronto, Miami i Indiana. Kilka ciężkich spotkań pod rząd, gdy te zespoły o coś walczą, bo Denver walczy o utrzymanie się na 6 pozycji na Zachodzie, Minnesota bije się o te 6 pozycję, Utah chce utrzymać 4 pozycję i HCA nad Dallas, Toronto atakuje 6 pozycję na Wschodzie, a Miami ucieka Bucks, żeby mieć HCA przez całe PO. Sporo będzie od tych spotkań zależeć, ale też i będziemy wiedzieli czy jestesmy naprawdę gotowi na PO. W ostatnich 24 meczach mamy bilans 20-4, ale te ostatnie 3 tygodnie dadzą nam dużo więcej wiedzy o naszej drużynie.

[Timi] Sporo ciekawych spotkań – może to i nawet lepiej, że mało jest tych meczów z przeciętnymi zespołami jak Pacers czy Thunder, bo nam w ostatnich tygodniach te pojedynki z silnymi drużynami naprawdę robią fajne przetarcie przed fazą play-off. Najważniejsze teraz są dwie rzeczy: wywalczyć przewagę parkietu w pierwszej rundzie i dotrwać do końca sezonu bez jakichś poważniejszych kontuzji.

[Adrian] Numer 5 już pod kopuła Ogródka, ale w sumie chyba nie to było kulminacyjnym momentem tego wieczoru. Owszem, ta spływająca łza po pliczku Kevina gdy wciągał proporzec…. mega, ale te uściski z Rayem Allenem zrobiły wieczór. Fajne sceny i chyba za długo na to czekaliśmy.

[Timi] Chyba za długo, ale dobrze przynajmniej, że się doczekaliśmy, bo kolejnej takiej okazji mogłoby już nie być. Pierce’a numer już pod dachem, więc jedna i jedyna szansa na zakopanie topora i takie miłe obrazki była właśnie teraz. Pytanie czy to otwiera szansę na to, by i #20 wylądowała pod kopułą, ale chyba raczej nie. Tym bardziej że… na proporcu nie ma już miejsca i trzeba by dodać nowy.

[Adrian] Kevin powiedział, gdy zapraszał do siebie Raya, że on będzie następny – ale faktycznie, pogodzenie sie z Ray Rayem, a zastrzeżenie numeru, to jednak dwie różne sprawy. Nie wydaje mi się, żeby organizacja o tym myślał. Dobrze jest jak jest, a jest lepiej niż było.

[Timi] Trzeba też tutaj zwrócić uwagę na to, że sam klub jednak „trzymał” numery Pierce’a i KG na boku i nikomu oczywiście nie pozwolił tych numerów wziąć zaraz po ich odejściu. Co innego z #20, która w sumie na początku była gdzieś na boku, aż do czasu Haywarda, a po nim grali w niej jeszcze Jabari i Moritz Wagner.

[Adrian] Malik Fitts podpisał z Celtics umowę do końca tego sezonu, oraz ma opcję na sezon kolejny. To chyba bliźniacza umowa, jak ta z Nikiem Stauskasem. Obaj posiedzą na ławce rezerwowych i będa robić dobrą atmosferę, a gdy nadarzy się okazja wejdą na kilka ostatnich minut.

[Timi] Dokładnie tak, niczego więcej ani my, ani też chyba oni nie mogą się spodziewać. Atmosfera też ważna rzecz, a choćby po Maliku widać, że on dobrze wie, jak się może tej drużynie przydać. Stauskas też zresztą przyznał, że Celtics niemal uratowali jego karierę, bo on chciał już w zasadzie kończyć, dlatego ma zamiar się odwdzięczyć – choćby jako gość właśnie od atmosfery.

[Adrian] Sporo dyskusji na temat, czy Sixers i Bucks za wszelką cenę chcą uniknąć konfrontacji z Nets w pierwszej rundzie PO. To 2 lub 3 miejsce w Konferencji Wschodniej,  faktycznie może ostatnio mocno parzyć w dupę. My niedawno dość zdecydowanie pokonaliśmy Nets, ale oni z meczu na mecz wchodzą na wyższe obroty, bo i Durant nabiera tempa, a Irving mu w niektórych meczach dotrzymuje kroku. Simmons jeszcze nie gra, ale gdy wróci jego defensywne zdolności mogą dać im dodatkowego kopa – ja bym bardzo chciał uniknąć właśnie ich w 1 rundzie.

[Timi] Na kogoś Nets spadną i ja też nie chciałbym, żeby to byli Celtics, choć z drugiej strony Kyrie w Bostonie nie zawsze ma w głowie tylko koszykówkę, no a Simmonsa nie wiadomo tak naprawdę, kiedy zobaczymy z powrotem w akcji. Nets są trochę jak tykająca bomba – tylko nie wiesz, czy wypalą w twarz sobie czy rywalowi.

[Adrian] Na chwile obecna to Miami i Bucks mają spory dylemat, bo z jednej strony może to być waleczne, ale dość jednowymiarowe Toronto, lub osłabione przez kontuzje Cleveland – a z drugiej strony właśnie Nets, którego nawet Bucks woleliby jednak uniknąć przynajmniej w 1 rundzie. Jak Durantowi wyjdzie mecz, to nawet Giannnis może być za mały, a przecież ten Irving właśnie zagrał na 60 punktów. Najbezpieczniejsze aktualnie, to pozycje 3 i 4, no a my właśnie tam powinniśmy celować.