#313 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Wracamy do grania. Mecz z Nets, które zagrało bez wszystkich najważniejszych zawodników. Zwycięstwo 23 punktami i jeszcze bardziej szkoda tego przegranego spotkania z Pistons, które właśnie tak samo zaskoczyło Cleveland. Wracamy do naszej ekipy – mocno rozpoczęta 1 kwarta i potem kontrolowanie spotkania.

[Timi] No szkoda, ale najważniejsze, że ta przerwa nie wybiła nas z rytmu. Ze Smartem w składzie w ostatnich tygodniach przegraliśmy tylko jeden mecz. Wygrać drugi raz na Brooklynie to był nasz obowiązek, tym bardziej że znów zagrali w sporym osłabieniu – od nas jak wyjmiesz 4-5 zawodników, to też to wygląda dużo gorzej.

[Adrian] Na plus – znowu wszyscy zdrowi. Kontuzja Smarta, tak jak prorokowaliśmy w poprzednim Tygodniku, okazała się niegroźna i wrócił do składu w pierwszym meczu po ASG. Bardzo równo zagrała nasza meczowa siódemka – każdy zdobył dwucyfrowy wynik punktowy.

[Timi] Smart jest dla nas kluczowym zawodnikiem w ostatnich tygodniach, dlatego tym większa radość, że ten jego uraz okazał się mało poważny (a wyglądało to przecież nieciekawie), a i przydarzył się w idealnym momencie. Zresztą on wrócił jak gdyby nigdy nic i nie tylko siepnął pięć trójek, ale też rozdał sześć asyst. Tyle samo dołożył Brown, dwie mniej miał JT, a Celtics jako zespół w trzecim kolejnym spotkaniu rozdali tych asyst co najmniej 28.

[Adrian] Marcus Smart w ostatnich 10 spotkaniach rzuca zza łuku na 41%. Grant Williams na 51% przy ponad 4 próbach na mecz – dajcie mu rzucać więcej!! Na drugim biegunie mamy Browna z 29% i Derricka White’a z 24%. Miejmy nadzieję, że oni szybko ogarną kuwetę ze swoją skutecznością, bo tego mocno potrzebujemy.

[Timi] White świetnie zaczął, ale potem wróciły demony, bo on w sumie od początku tych rozgrywek rzuca z dystansu na bardzo słabej skuteczności – znacznie słabszej, niż wcześniej do tego przyzwyczaił. Brown też cegli więcej niż zwykle, a statystyki sobie mocno podreperował tym mecze z 76ers jeszcze przed przerwą na ASG.

[Adrian] Na minus – Luke Kornet nadal się nie wstrzelił. Tak trochę sobie dworuje, ale Luke to świetny gość na ławce i mam nadzieję, że jednak zacznie trafiać w tych minutach, które dostanie.

[Timi] Takie minusy to ja z chęcią po każdym meczu przyjmę. Ale fakt faktem, że kalendarz nam się ostatnio układa bardzo fajnie. Oczywiście nie mamy wpływu na to, kto u przeciwnika w danej chwili nie gra, natomiast oby te zwycięstwa z osłabionymi rywalami dalej dawały wiatr w żagle, gdy przyjdą te starcia z topowymi i zdrowymi zespołami.

[Adrian] Uwag kilka – gonimy czołówkę dalej. Po tym meczu, mamy 3 zwycięstwa więcej od 7 w tabeli Toronto. Teraz najważniejsze – zrewanżować  się w sobotę Pistons za porażkę w Ogródku. Kalendarz jest taki, że jak zepniemy pośladki, to mamy szansę na kolejny 9 meczowy streak. Potem czeka nas wyjazd do Zachód, gdzie zagramy m.in. z GSW.

[Timi] Zdrowym Celtom jestem już nawet w stanie zaufać. Dobrze się ten zespół wreszcie ogląda – ze słabymi jest kontrola, z nieco mocniejszymi też sobie radzimy. No i widać, że Udoka tymi komentarzami z początku sezonu dotarł do zespołu, bo jest pełne skupienie i zaangażowanie, a to dobrze zwiastuje na kolejne tygodnie.

[Adrian] No wygląda to coraz lepiej, ale tez i musimy brać poprawkę, że nie gramy z najsilniejszymi zespołami. 3 marca przyjedzie do nas Memphis i to będzie mały sprawdzian – doskonała, młoda ekipa, która wie  co i jak chce grać. Wtedy zobaczymy w jakim miejscu jesteśmy. Wyjazd do Hornets czy 13 marca Dallas w Ogródku – to są spotkania, które dadzą sporo odpowiedzi. Nie mam wątpliwości, że jesteśmy w stanie je wszystkie wygrać – tak jak napisałem wcześniej, 9 meczowy streak jest w zasięgu – ale ciekawi mnie jak z takimi przeciwnikami bedzie wyglądała jakość naszej obrony.

[Timi] Sporo tych sprawdzianów, ale fajne jest to, że po tych ostatnich tygodniach wreszcie wierzymy w możliwości tej drużyny. No i też wedle statystyk mamy chyba najlepszy – albo jeden z najlepszych – bilansów w konferencji w starciach z tymi topowymi zespołami Wschodu.

[Adrian] O ASW to za bardzo nie pogadamy, bo nie oglądałem absolutnie nic – w sumie jak co roku – to nie jest żadne święto koszykówki, a  przynajmniej nie na parkiecie. Co innego w kuluarach – o tak, tam jest prawdziwe święto basketu. Najważniejsze dla nas chyba było pojednanie Kevina z Rayem i wspólna fota naszego BIG 3 po tylu latach wzajemnych niechęci, wbijania szpileczek czy animozji.

[Timi] Tatum tym razem nie błysnął, tak jak rok temu, ale może to i nawet lepiej. Nie zagrał dużo, oszczędzał siły – dla niego teraz najważniejsze to błysnąć w tych kluczowych momentach sezonu. A co do pojednania, to na tę fotkę czekałem najbardziej (i to chyba nie tylko ja), gdy tylko KG pogratulował Allenowi i PP na swoim instagramie wyboru do grona 75. najlepszych zawodników w historii NBA. Jak widać udało się tej trójce jakoś pojednać. Nie muszą się kochać, co jest oczywiste, ale już nawet taka wspólna fota to jest fajna rzecz – także dla nas, szczególnie że to wbijanie szpileczek trwało długie lata i zdawało się, że trochę jeszcze potrwa.

[Adrian] Ciekawa też sytuacja z Townesem, który uciął sobie pogawędkę z Garnettem, a przy okazji strzelił kilka fotek z innymi bostońskimi legendami. To wszystko wyglądało jakby KG mu tłumaczył, że żeby zdobyć pierścień musiał zjednoczyć się ze skrzydłowym z Celtics i w tle był inny skrzydłowy Celtics – Tatum. To oczywiście moja interpretacja, mocno naciągana – taka fanowska.

[Timi] Mogło tak być, choć KG to też jakby nie patrzeć legenda Timberwolves – no a McHale też swoje w Minneapolis przepracował i w sumie ma też powiązania z Townsem, więc pewnie też stąd wspólna fotka. Najważniejsze że w tym wszystkim mieliśmy swoich przedstawicieli – tak dawnych, jak i obecnych.

[Adrian] Daryl Morey to debil. Teraz rozwinę – otóż pan GM raczył podzielić się ze światem swoją wizją przyszłych rozgrywek w NBA. 58 meczowy sezon zasadniczy – po 2 mecze z każda drużyną. Jestem przeciwny, ale pewnie byłbym w stanie przełknąć tę gorzką pigułkę. Natomiast mu się marzy rewolucja w PO – tylko jeden mecz. Jeden mecz czyli „win or go home”. Nosz urwa jego mać – przecież G7 są solą tego sportu. Porównywanie przez niego do Super Bowl, czy March Madness – posługiwanie się wyliczeniami zysków jakie te imprezy generują… On kompletnie nie rozumie G7 – analiza cyferek wyprała z niego ducha rywalizacji. Ja pamiętam jeszcze rywalizację w PO, gdzie w pierwszej rundzie grało się systemem „best of 5” – zmieniony na „best of 7” w 2003 roku – bo to jest atrakcyjniejsze. Naprawdę mam nadzieję, że projekt Sixers pod okiem Moreya upadnie, a on odejdzie w niebyt.

[Timi] Mnie ten pierwszy pomysł się nawet podoba, bo skrócenie sezonu to jest rozsądna rzecz, choć nie mam wątpliwości, że przejście z 82 spotkań do ledwie 58 to coś, czego NBA na pewno nie zrobi, gdyż jest to zbyt radykalne. A co do drugiej części pomysłu, to rozumiem, że niektóre mecze w pierwszej rundzie nie generują cyferek i ten system „win or go home” jest nawet całkiem atrakcyjny (co widzimy też na przykładzie turnieju play-in), natomiast to znów zbyt duża rewolucja – poza tym nie po to się haruje calutki sezon regularny, by potem wszystko miało rozstrzygnąć się w jednym spotkaniu. No i tak jak mówisz, te serie do czterech zwycięstw to jest piękno uroku rywalizacji, szczególnie gdy masz dwie świetne drużyny, które walczą do upadłego, przerzucają się usprawnieniami i toczą bój aż do meczu numer siedem.

[Adrian] Ja nie widzę potrzebny skracania czegokolwiek. Przykład futbolu amerykańskiego jest o tyle głupi, że jakby oni mieli rozegrać 80 spotkań – to w ostatnich nie miałby kto grać, bo to sport gdzie ilość meczów ograniczają poważne kontuzje, które są tam codziennością. Na drugim biegunie mamy baseball, gdzie w sezonie zasadniczym gra się 162 mecze i nikt ich nie chce zmniejszać. Są rzeczy, których nikt nigdy nie powinien zmieniać – G7 w NBA jest jedną z tych rzeczy.

[Timi] Może nie do końca „nikt, bo jakiś czas wokół MLB pojawiają się głosy, by trochę ten długi sezon jednak bejsbolistom skrócić. To, co proponuje Morey jest zbyt radykalne – zarówno pod względem pomysłu na sezon regularny, jak i fazę play-off – natomiast ja jestem za tym, by sezon zasadniczy jednak skrócić. 72 spotkania to już był krok w dobrą stronę, z czego postanowiono niestety zrezygnować.

[Adrian] Te głosy o skróceniu sezonu w MLB pojawiają się od kiedy pamiętam, a i tak nic z tym nie zrobiono. Wprawdzie tu jest znaczna różnica, bo większość z tych 162 spotkań rozgrywa się w ramach jednej Ligi, czyli Dywizji. Trzy lub cztero meczowe serie dzień po dniu, z największym lokalnym rywalem New York Yankees  w przypadku Bostonu, napędzają tę ligę. Tutaj bym widział pole do zmian w NBA – zamiast 3 meczów z innymi drużynami z tej samej Konferencji, zrobić 2, ale dać jednak jeszcze więcej meczów w ramach Dywizji. Wtedy mamy system po 2 mecze z Zachodem, 2 mecze ze Wschodem poza własną Dywizja, bo w niej rozgrywamy nie 4, a 6 spotkań z każdym i sezon trwa 80 meczów. Niby niewiele mniej, ale zawsze te kilka dni można rozłożyć w sezonie, dla większego odpoczynku zawodników.

[Timi] Tymczasem komisarz Silver na razie chyba o skróceniu sezonu w ogóle nie myśli – podczas ASW znów były natomiast wzmianki o przeprowadzeniu turnieju w trakcie sezonu. Ponoć propozycja ma wyjść na sezon 2023/24, a sam Silver stwierdził, że po części to efekt sukcesu turnieju play-in, tylko ten nowy turniej też musiałby coś za sobą nieść – na pewno więcej niż milion dolarów dla każdego gracza zwycięskiej drużyny.

[Adrian] Jaylen Brown nie zagrał w ASG czyli jesteśmy 1,5 mln poniżej luxury, a  to oznacza, ze bez żadnych konsekwencji finansowych możemy podpisać jeszcze 3 wetsów do końca sezonu. Insza inszość, to to, że tych westów na razie nie ma na rynku.

[Timi] Ostatecznie kilku zawodników wypadło – taki Mitchell to na kilka godzin przed meczem, a CP3 w sumie zagrał, ale już z diagnozą kontuzji – ale miejsce dla Browna się w Cleveland nie znalazło. Z finansowego punktu widzenia ani bostoński zespół, ani Brown płakać nie będą. A nam miejmy nadzieję to posłuży nie tylko do podpisania wetsów, ale też do większej mobilizacja dla JB na decydują część sezonu.

[Adrian] Dragic zrobił wszystkim psikusa i podpisał z Nets. Byłem przekonany, że wyląduje w Dallas – zobaczymy po sezonie, bo aktualnie wybrał walkę obok Duranta o pierścień. No i najważniejsze – Dragić to jak się okazało na razie jedyny wets, który pojawił się na rynku. Lakers liczyli, że nazbierają fajnych wetsów gotowych grać obok LBJ o pierścień, a tutaj nastała zima i trzeba odpalić koksownik, żeby sobie uszu nie odmrozić, pomimo tego, że to Kalifornia.

[Timi] Kluczowy dla tego ruchu okazał się Steve Nash, który gorąco przekonywał Dragica – no i to też w sumie koledzy z jednego zespołu, bo ponad dekadę temu spędzili kilka sezonów w Phoenix. Mógł też Nash sprzedać Słoweńcowi wizję całkiem dużej roli w drużynie, bo na razie nie wiadomo, kiedy do gry wróci Simmons, a Irving będzie mógł zagrać jeszcze tylko w ośmiu meczach do końca sezonu zasadniczego.

[Adrian] Ten Brooklyn to jest przeklęte miejsce – niby władze Nowego Jorku mają zmienić przepisy i Irving będzie już mógł grać w meczach domowych, ale tam nadal nic nie pasuje do siebie. Magia z jaką grali na początku sezonu uleciała i nie chodzi tu tylko o kontuzje Duranta, bo im dalej w sezon tym oni coraz słabiej wyglądali. Czy Dragić i Simmons coś zmienią na plus? Jeden i drugi nie grali długie miesiące, jeden jest już prawie emerytem, a drugi pewnie nadal nie nauczył się rzucać. Choć myślę, ze Benek może w pewnych elementach nas zaskoczyć.

[Timi] Sporo nie grali to raz, a dwa że tego czasu to jest coraz mniej. Ucieka im najlepsza szóstka, co oznacza walkę o playoffs w turnieju play-in, ale też znów raczej nie będą się obawiać Wizards czy Knicks, więc te ostatnie tygodnie sezonu mogą w jakiejś części poświęcić na to, aby te rzeczy do siebie dopasować. Mimo wszystko nie jest to więc zespół, na który chciałbym trafić w pierwszej rundzie.

[Adrian] Pamiętajmy, że będa musieli wygrać przynajmniej jeden z dwóch meczów ostatniej szansy awansu do PO, a może i dwa mecze gdy zajmą pozycję 9 lub 10, co wcale nie jest niemożliwe.  Toronto jest w gazie i wydaje się być dość niewygodnym dla nich przeciwnikiem, tak jak i ofensywna maszyna z Charlotte. Atlanta jak ma dzień, to może pokonać każdego. Wystarczy słabsza dyspozycja Duranta i Brooklyn w pierwszym meczu może pożegnać się z marzeniami.

[Timi] To prawda, w tym przypadku formuła „win or go home” działa mocno na niekorzyść faworytów, bo słabszy dzień może oznaczać spore kłopoty i po porażce nie będzie już żadnej szansy na odrobienie straty czy jakikolwiek rewanż. Harden tymczasem świetnie wszedł do gry w 76ers i już zachwyca.

[Adrian] Ciekawe informacje odnośnie LeBrona – Windhorst podaje, że on się mocno pogniewał na Lakers. Samozwańczy Król chciał ruchów w Trade Deadline, a nie wydarzyło się nic, bo Lakersi nie chcieli pozbywać się picków jakie im zostały na odbudowę po erze Jamesa. Nie pomógł też fakt, że Pelinka w  wywiadzie powiedział, iż James rozumie tę decyzję, bez konsultacji z samym Jamesem.

[Timi] Trudno mu się dziwić, skoro ucieka mu kolejny sezon, w którym Lakers nie będą nawet blisko walki o mistrzostwo – no bo w takim stanie nie będą. Z drugiej strony, ciężko było Lakers odkręcić to, co latem zrobili już za przyzwoleniem i po konsultacjach z Westbrookiem, ale oni zdaje się nawet nie spróbowali, choć ten John Wall dużej różnicy (jeśli w ogóle) by nie zrobił. Bardziej mi to wygląda jak próba nacisku na LAL pod nadchodzące lato. James zresztą podczas ASG mówił sporo ciekawych rzeczy, bo i powrotu do Cleveland nie wykluczył, a potwierdził też, że chce na koniec kariery zagrać z Bronnym.

[Adrian] Coraz głośniej o sytuacji w Lakers – coraz nowe przecieki. Teraz sytuację określa się, jako początek wojny pomiędzy Bronkiem a Lakers. Prasa Los Angeles zaczyna rzucać absurdalne propozycje różnych wymian latem, żeby wzmocnić Jamesa w walce na parkiecie i oni już nawet Davisem chcą handlować. To będzie super lato – jestem pewien, ze będzie drama i na 90% James w przyszłym sezonie nie zagra w LOLkach.

[Timi] W sumie to tego Davisa drugi kolejny rok bardziej nie ma niż jest, więc nie dziwi, że traci powoli swój status i takie propozycje się pojawiają. LeBron ma tymczasem mocne karty w ręku, bo on może – ale nie musi – przedłużyć tego lata kontrakt i na pewno uzależni to od tego, co Lakers zrobią latem.

[Adrian] Chris Paul wyleciał ze składu najprawdopodobniej na 6-8 tygodni, a  to by oznaczało, że w sezonie zasadniczym już nie zagra. Suns mają sporą przewagę w tabeli i wydaje się, ze nawet bez CP3 są w stanie wygrać Zachód w sezonie zasadniczym. Pytanie brzmi – czy nawet z 1 miejsca, bez CP3 będą w stanie wygrać w 1 rundzie PO np z Lakers – James w trybie PO to może być zupełnie inna historia niż teraz.

[Timi] Koniec sezonu zasadniczego wypada mniej więcej idealnie na jego powrót, więc w pierwszej rundzie powinni już być z CP3 w składzie. A nawet bez niego powinni sobie z Lakers poradzić – tym bardziej że LAL bez Davisa i żadnych poważnych wzmocnień zaraz będą bali się o to, czy w ogóle do fazy play-off awansują.

[Adrian] NBA.TV opublikowało nowy Power Ranking i aktualnie Celtics są na 4 miejscu, zaraz za Phoenix, Memphis i Miami. To tylko ranking, który niewiele znaczy. Jednak miło rzucić okiem na takie zestawienie, gdzie dominują drużyny młode uzupełniane weteranami. Przyszłość NBA już tu jest.

[Timi] Ranking jak ranking, ale aktualnie to pewnie rzeczywiście tak należałoby traktować Celtów, którzy od początku 2022 roku są z pewnością jedną z najlepszych ekip w całej lidze. Takie zestawienia powodują też, że znów powiało optymizmem, a na jego brak mogliśmy przecież w pierwszych tygodniach sezonu mocno narzekać.

[Adrian] Knicks i Kemba Walker uzgodnili, że resztę sezonu spędzi on poza drużyną, na trybunach, może jechać na ryby – ogólnie ma wolne. Po sezonie pewnie zostanie wykupiony, bo nikt na wymianę nie pójdzie. Zbyt niska umowa, żeby przyjąć inne złe umowy. Fatalny koniec kariery, bo chyba możemy już powoli mówić o końcu kariery.

[Timi] Tak sobie myślę: może my jednak nie ściągamy tutaj żadnego innego topowego rozgrywającego, skoro każdy z trzech naszych ex takich graczy przestaje w NBA istnieć. To chyba jakaś nowa forma klątwy. Thomas i Kemba przez zdrowie, a Kyrie wypisuje się sam, chociaż u niego jeszcze przynajmniej to zdrowie w miarę dobre jest (przy czym warto zauważyć, że on dwóch poprzednich sezonów na Brooklynie nie dokończył właśnie przez problemy zdrowotne).