#312 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No to rozpoczynamy kolejny Tygodnik. Po ostatnim, na naszej grupie na fejsbuczku (jak ktoś jeszcze tam nie trafił, to zapraszam) jeden z czytelników zapytał się, czy Adrian pochwali Celtów za cokolwiek. Tak – ale na pewno nie za pierwszą kwartę meczu z Atlantą :D Natomiast za całokształt oczywiście, że pochwalę – nawet kilka razy.

[Timi] Trudno nie chwalić, gdy drużyna seryjnie wygrywa. Czekaliśmy na taki moment przez cały sezon – zresztą po tym spotkaniu z Hawks to mamy już tyle zwycięstw z rzędu, że musielibyśmy cofnąć się aż do grudnia 2018 roku, by przypomnieć sobie podobną serię.

[Adrian] Na plus – 3 kwarta – zmietliśmy ich z parkietu. 16 punktów Tatuma i 11 punktów Browna w tej kwarcie, to było to co chcemy oglądać, wraz z doskonałą obroną. 4 kwarta wprawdzie ofensywnie nie wyglądała rewelacyjnie – delikatnie mówiąc, ale White wniósł do drużyna jakiś tak spokój – pograliśmy w obronie, coś dorzuciliśmy i nie było paniki. Doskonały występ Tatuma i miejmy nadzieję, ze on na takim poziomie to zostanie już do czerwca.

[Timi] 42 punkty w kwarcie robi wrażenie, ale zatrzymać rywala na 23 oczkach to też imponujący wynik, szczególnie że Hawks w tym sezonie to mecze wygrywają jednak głównie po atakowanej stronie parkietu. To była jedna z najlepszych naszych trzecich kwart w tym sezonie i to naprawdę wspaniałe uczucie: nie musieć martwić się już, że po zmianie stron nasza gra zapadnie się jak domek z kart. Teraz to nasza defensywa śni się rywalom w koszmarach.

[Adrian] Każdy taki mecz napędza pewność siebie i wiarę w to, że to co się buduje ma sens i solidne fundamenty. Bez tego drużyny się nie zbuduje. Proces jest długi i mozolny, ale niezbędny – albo uwierzysz w swoje możliwości i w swoich kolegów, albo nic z tego nie będzie. Atlanta w tabeli wygląda słabo, ale oni nadal potrafią nawrzucać absurdalną ilość punktów – jak ich zatrzymasz to wygrasz.

[Timi] Czyli wreszcie jest wiara i nadzieja w tej drużynie i przy tej drużynie – bo w pierwszej części sezonu daleko nam od tego było. Natomiast znów okazuje się, że sezon jest długi i nie zawsze warto wyciągać pochopne wnioski, a czasami trzeba po prostu czasu i trochę też szczęścia/zdrowa, bo nie ma żadnych wątpliwości, że nam w ostatnim czasie mnóstwo pewności siebie daje też gra pełnym składem.

[Adrian] Myślę, ze gdyby nie sporo cierpkich słów, jakie pojawiły się w mediach społecznościowych – to pewnie nadal trwałoby poklepywanie się po plecach, szukanie wymówek, ze to debiutancki sezon, ze są młodzi zawodnicy… Gdy zespół gra fatalnie, to nie widzę powodu, żeby pudrować kupe. Udoka popełnił katastrofalne błędy (teraz tez popełnia błędy, ale już nie tak fatalne w skutkach) – od tego jesteśmy żeby krytykować. Co do wiary w nich – ja tam jeszcze poczekam – najpierw niech oni sami w siebie uwierzą.

[Timi] Wiesz, jak się spojrzy na tę pamiętną wypowiedź Smarta po tym feralnym meczu z Bulls, to dziś ona bardzo fajnie wybrzmiewa, bo wtedy te nasze problemy zostały konkretnie nazwane, a potem krok po kroku – nie trwało to wcale krótko, ale nie ma co szukać wymówek – każdy zainteresowany robił sporo, by te problemy rozwiązać, łącznie ze Smartem. Od czasu tego efektownego zwycięstwa nad Suns na koniec 2021 roku tej wiary jest coraz więcej.

[Adrian] Na minus – no ta pierwsza kwarta i ogólnie pierwsza połowa za skuteczność, która była delikatnie mówiąc słabiutka. Pomysłów na grę też niewiele, przynajmniej obrona trzymała wynik. Smart i Lord po pierwszej połowie byli po minus 22 na parkiecie – to chyba ich rekord kariery w dwie kwarty :D

[Timi] Ogólnie to w niedzielę w tym sezonie wygrywamy zawsze, ale ta pierwsza kwarta przypominała trochę ten poprzedni sezon, gdy te wczesne niedzielne mecze przegrywaliśmy jak na zawołanie. Trzeba też powiedzieć, że Young w tej pierwszej kwarcie złapał ogień, bo Celtics nie bronili wcale źle, a znów sami nie mogli za bardzo trafiać. Ale gdy już zaczęli, to role się odwrócili, tym bardziej że Young całkiem szybko zgasł.

[Adrian] Uwag kilka – 8 zwycięstwo z rzędu, 6 wygrany mecz w niedziele, na 6 rozegranych. Tak jak w poprzednim sezonie większość spotkań niedzielnych przegrywaliśmy, tak teraz nikt nas jeszcze nie pokonał. Brad musi ogarnąć szybko jakiegoś skrzydłowego do rotacji, skoro Udoka nie chce grać Nesmithem.

[Timi] Uciekł nam już Bembry do Milwaukee, a też nie zapowiada się, by Gary Harris wszedł na rynek, bo Magic koniec końców raczej nie wykupią jego umowy. Nesmith tymczasem błysnął, ale w Filadelfii przeciwko 76ers.

[Adrian] Ciężko będzie, bo tych skrzydłowych na horyzoncie buyoutów nie widać. Może pojawić się jeden lub dwóch i będzie ostra konkurencja, bo drużyn liczących ma takie wzmocnienia jest sporo. Co ciekawe – do gry po 2 latach zawieszenia za narkotyki wraca Tyreke Evans. Na razie nikt go nie zaprasza na treningi, ale 27-28 lutego to może być jedyna opcja na kogoś do rotacji.

[Timi] Ważny jest jeden termin, a mianowicie 1 marca, bo wtedy zawodnik musi mieć kontrakt wykupiony, jeśli chce się jeszcze załapać na grę w fazie play-off w barwach innego zespołu. Na razie rzeczywiście jednak tych ciekawych nazwisk na rynku prawie w ogóle nie ma. Tristan Thompson wybrał na przykład Chicago, a to też jest zwiastun tego, że Celtów czeka na tym rynku mocna rywalizacja (nawet jeśli w przypadku TT od początku wiadomo było, że Boston nie jest dla niego opcją).

[Adrian] Mecz w Filadelfii – nie chodzi tylko o rywalizację 5 drużyny na Wschodzie  z 6. Nie chodzi tylko o rywalizację Tatuma z jego przyjacielem Embiidem. Chodzi o to, że my zwyczajnie lubimy się z nimi napierdalać. No tak się ułożyła ta rywalizacja w ostatnich latach, że wcale nie z Lakers, a największe tarcia są z Sixers i Wizards. No i było bardzo dobrze. Myślę, ze Embiid zapamięta ten mecz na bardzo długo. Jednak musze przyznać, że trochę mam niedosyt – nie odpalili nam confetti :D

[Timi] Ktoś wyłapał, że w trakcie spotkania jeden taki płatek confetti spadł gdzieś spod kopuły! Ale nawet i bez tego takie zwycięstwo smakuje fantastycznie, tym bardziej że ostatnio jednak to 76ers częściej wygrywali i powoli nieaktualne były już słowa Embiida, gdy po którymś kolejnym wpierdolu rzekł, że to nie jest żadna rywalizacja, skoro Celtics cały czas kopią im tyłki. Oby ten mecz był zwiastunem powrotu takich wyników, choć oczywiście trzeba zauważyć, że 76ers grali bez Hardena.

[Adrian] Ja nie jestem pewien, czy Harden tej drużynie jest w stanie pomóc. Mieli Setha Curry’ego – zawodnika stworzonego do zespołowego grania, a dostają Brodacza, który woli grać solo. Oczywiście jest pomiędzy nimi różnica klas i talentu, tylko w koszykówce to się nie sumuje.

[Timi] Tylko że nigdy nie wiesz, czy Embiid zagra jeszcze tak dobry i jednocześnie zdrowy sezon, a jednak jeśli masz okazję ściągnąć kogoś takiego jak Harden w paczce opartej na Simmonsie – a nie wiadomo było, jaką tak naprawdę ma wartość – no to to robisz. A resztą przejmujesz się później. Harden swoje ma za uszami, ale też potrafi znakomicie grać zespołowo i kreować dla kolegów, no i on też walczy tak naprawdę o zachowanie twarzy, na co pozwoli mu chyba tylko zdobycie tytułu.

[Adrian] Mogę się założyć, że Sixers tytułu nie zdobędą. Embiid w PO się jak zawsze zesra, a  Harden będzie zaraz za nim. Dodatkowo mają jeszcze pewnego trenera :D Wiesz który to trener najczęściej przegrywał G7?

[Timi] Wiem, sporo tych meczów oglądałem nawet przed ekranem, gdy się działy… Zakładać się nie będzie, ale jednak tak łatwo tego tytułu dla 76ers wykluczyć się nie da, tym bardziej że Wschód jest naprawdę otwarty w tym roku i nie ma jednego żelaznego faworyta. A szczęściu też trzeba trochę pomóc – i moim zdaniem 76ers są dziś jednak bliżej tytułu, niż byli przed transferem z niegrającym Simmonsem. Ale czy ten tytuł zdobędą rzeczywiście, to już zupełnie inna sprawa.

[Adrian] Na plus – jeszcze się dobrze mecz nie zaczął, jeszcze chłopaki z Sixers nie wyszli do końca z szatni, a  Brown miał już 11 punktów i odjeżdżaliśmy. Cudowny też był moment, gdy realizator pokazał po trójce Nesmitha statystyki, gdzie z 12 prób trafiliśmy 9, a w tym momencie Jaylen z 9 metra – przez obrońcę i Horforda stawiającego zasłonę, trafią kolejną trójkę! Ten mecz był jednym wielkim plusem! Nesmith dostał minuty i je wykorzystał!

[Timi] Tyle trójek, to my nigdy w historii nie trafiliśmy. Łącznie aż 25 w całym meczu i nawet rezerwy sobie w czwartej kwarcie porzucały. Brawa dla Nesmitha, który dostał tym razem szansę przez uraz Smarta i odpowiedział naprawdę solidną grą, samemu dokładając kilka trafień z dystansu. Jak zresztą policzyli nasi ukochani statystycy z ESPN był to pierwszy mecz, odkąd liczy się statystyki, w którym jeden zespół miał więcej trafionych trójek (25) niż drugi rzutów z gry (23).

[Adrian] Na minus – Luke Kornet niestety jeszcze bez formy strzeleckiej :D

[Timi] Trzeba też wspomnieć o urazie Smarta, który wyglądał dość poważnie – to największy minus tego spotkania. Zobaczymy, co pokażą badania, ale jeśli już miało dojść do takiej kontuzji, to dobrze przynajmniej, że zaraz przed przerwą na All-Star Game.

[Adrian] Uraz Smarta wyglądał strasznie, ale ja byłem pewien, że on coś zrobił sobie w kolano – tak to wyglądało przy tej kolizji. Trochę się zdziwiłem, że w pomeczowych raportach była mowa o kostce. Na razie nie ma definitywnych raportów medycznych, ale chyba można być optymistycznie nastawionym, bo na mecz z Pistons jego status był wątpliwy, a nie kategorycznie wykluczony.

[Timi] Też mam takie wrażenie – skoro był nawet cień szansy, że on przeciwko Pistons zagra, no to trzeba być optymistą i cieszyć się, że ten uaz przydarzył się akurat w takim momencie sezonu.

[Adrian] Uwag kilka – Harden zaliczył wpierdol w ostatnim swoim meczu jako zawodnik Nets i przekopaliśmy go jeszcze w pierwszym jego meczu jako zawodnik Sixers. Siedział w obu meczach na ławce i miał ten sam debilowaty wyraz twarzy, jak wtedy gdy Smart złapał go dwa razy w końcówce meczu z Houston na faulu ofensywnym. 9 wygrana z rzędu – nie w kij dmuchał!! Teraz Pistons i no miło byłoby tego nie spierdolić i do ASW przystąpić z bilansem 10 na 10 w ostatnich 10 meczach.

[Timi] Byleby nas ta przerwa nie wybiła z rytmu, choć z drugiej strony przyda się też naszym trochę odpoczynku, bo ostatnio grają sporo, a też po dłuższym okresie w zdrowiu przed tym meczem z 76ers na liście kontuzjowanych pojawili się Rob (ostatecznie nie zagrał) oraz Smart (zagrał, ale doznał kontuzji).

[Adrian] No i masz… napisałem, byleby tego nie spierdolić – no i masz… Brak Smarta i Roberta Williamsa nie jest żadnym wytłumaczeniem. Dopadły nas stare błędy – trochę ich zlekceważyliśmy, no i znowu kilka błędów w obronie, jakie w tym sezonie nagminnie popełniamy.

[Timi] Wielka szkoda tego meczu i przerwanej serii zwycięstw, szczególnie że przy tym ścisku na Wschodzie to taka porażka może nas bardzo zaboleć. Wydawało się w czwartej kwarcie, że mamy wszystko pod kontrolą, ale tym razem nie mieliśmy. Powróciły demony przeszłości, natomiast zostając optymistą: taki zimny prysznic też się od czasu do czasu przyda. Wchodzimy w przerwę na All-Star Game z gorzkim smakiem w ustach, a to dodatkowa motywacja na lepszy powrót po ASG.

[Adrian] Tych zimnych pryszniców w tym sezonie, to oni przyjęli już wystarczająco. Teraz trzeba takich Pistons lać za każdym razem – tym bardziej, ze w tym sezonie mamy z nimi 4 mecze, czyli wydawało się, że 4 łatwe zwycięstwa. Bilans musi się zgadzać, skoro ta drużyna jednak ma o coś powalczyć.

[Timi] No ale to jest właśnie NBA – przyjeżdża zespół z serią bodaj ośmiu kolejnych porażek do Bostonu, gdzie Celtics wygrywają wszystko jak leci i tworzą historię, a koniec końców to Pistons są górą. Takie rzeczy w przekroju 82-meczowego sezonu niestety się zdarzają. Nam się wydawało, że mamy już to za sobą, ale jak się okazuje nie – a prysznic też po to, by nie popaść w hurraoptymizm.

[Adrian] Na plus – Jaylen znowu w gazie, szkoda że tego nie nie przypieczętowaliśmy zwycięstwem. Horford znowu zagrał jak za swoich najlepszych lat – 19 punktów, 7 zbiórek, 7 asyst, przechwyt i blok – jesu, to wygląda jak linijka 25 latka w gazie, a nie gościa o 10 lat starszego. Grant znowu doskonały mecz – jest drugim strzelcem zza łuku w NBA, jeśli chodzi o skuteczność. Nesmith dał dobre minuty – może punktów nie nawrzucał, ale był mocno na plusie gdy przebywał na parkiecie.

[Timi] Miło się ogląda Horforda w takich meczach – szkoda tylko, że nie przekłada się to na zwycięstwo, ale wciąż to bardzo dobry prognostyk na drugą część sezonu. Teraz najdłuższa przerwa w całym sezonie: idealny czas dla Big Ala, by spędzić trochę przyjemnego czasu z żoną i dziećmi, a potem wrócić do gry i częściej grać jak 25-latek.

[Adrian] Na minus – słaba skuteczność Białego. Derrick zaliczył w końcówce doskonały przechwyt (taki w typie Smarta –  kolejny gość od winning plays) – no ale finalnie nie zdało się na wiele.  No i dwa pudła z linii rzutów wolnych – okazały się bardzo drogie. Spora ilość strat – kilka mniej i nie byłoby kłopotu.

[Timi] Najsłabszy mecz White’a jak dotychczas, ale też nie ma co narzekać, bo z marszu wszedł w ten zespół i w trzech spotkaniach dał naprawdę świetne wsparcie. Trójka na razie nie wpada (oprócz debiutu i pierwszej połowy z Hawks), ale już widać, jak sporo wolnych pozycji Derrick ma obok Tatuma i Browna.

[Adrian] Uwag kilka – cały czas wypominam Udoce to, że dajemy zbyt dużo miejsca na obwodzie i przeciwnicy mają zbyt dużą ilość rzutów z wide open zza łuku, wypominam też niepotrzebne podwajanie na 2-3 metrze, bo potem drużyny odrzucają na łuk i jest kolejny rzut z czystej pozycji. W 3 kwarcie dokładnie o tym podczas transmisji mówił Scalabrine. Właściwie to po jednej takiej akcji, wykrzyczał to – nie potrzebna jest taka pomoc! Pistons mieli 54% zza łuku, bo większość rzutów była wide open i większość była po odkopnięciu na łuk. Można pisać, że się czepiam nawet po wygranych meczach, ale ten mecz to dokonały przykład, jak spierdolić sobie życie poprzez taki detal.

[Timi] Pistons przed tym meczem w calutkim sezonie tylko dwa razy trafili w spotkaniu ponad 50 procent trójek. To jest druga najgorsza pod względem skuteczności zza łuku drużyna w całej lidze. Zgadzam się z tym, że momentami zbyt agresywnie wysyłamy pomoc, ale też w takim pojedynku niejako rzuciliśmy rywalom wyzwanie, by nas pokonali rzutami za trzy punkty – a tymczasem Pistons mieli wczoraj dzień konia. Te ich 53 procent to drugi najlepszy wynik w tym sezonie.

[Adrian] To jeszcze jedna rzecz, którą musze poruszyć – bo też notorycznie czepiam się tych minut jakie rozdaje Udoka jak dropsy. Widziałem, że w komentarzach na FB ktoś napisał, że niepotrzebnie się czepiam. Na przykładzie tego meczu – zobaczcie jak Dwane Casey zjadł doświadczeniem Udoke. Gdy Udoka wpuścił już w 4 kwarcie podstawowy skład (choć Brown odpoczywał tylko chwilkę, Tatum grał od początku 4 kwarty, a Grant leciał już cały czas od 3 kwarty) on cały czas trzymał rezerwy, które naszych pomęczyły. Gdy wypuścił podstawowy skład ten zaczął run – no i w końcówce odrobili, wyszli na prowadzenie i nie oddali. Niby tylko kilka dodatkowych minut w nogach – ale po 45-46 minutach gry to ma znaczenie – wystarczy zobaczyć ostatnie akcje Browna czy Tatuma. Było 104-96 i Pistons ruszyli na świeżości. Niecałe 3 minuty i był już remis. Udoka bierze czas na 19 sekund przed końcem – po co Brown po zaledwie 7 sekundach wpychał się pod kosz? Kolejny czas i Tatum rzuca z 6 metra – dwie najgorsze zagrywki jakie można było zrobić.

[Timi] Tak jak w trakcie meczu nasze ATO wyglądają momentami znakomicie, tak w końcówkach wciąż nie ma żadnego efektu wow, a zamiast tego kolejne próby jakichś indywidualnych akcji. Natomiast co do minut naszych, to masz oczywiście sporo racji, że te rotacje nie były w tym meczu najlepsze, tylko że nie było też za bardzo wyboru, skoro nie grali Rob oraz Smart, a wciąż nie dodaliśmy po trade deadline do składu ani jednego zawodnika, który wniósłby do tej drużyny choć trochę więcej jakości.

[Adrian] Bertans po wymianie do Dallas okazał się być bardzo szczerym gościem. Podczas wywiadu dla TV, na pytanie co się działo w Wizards, że to nie funkcjonuje – odpowiedział, iż ciężko o chemię w drużynie, gdy każdy chce mieć większa rolę i więcej minut. Piękny przepis na katastrofę.

[Timi] Akurat coś o tym wiemy, bo podobne rzeczy rozwaliły nam sezon 2018/19. Warto też pamiętać, że tam liderem drużyny jest Bradley Beal, czyli gość, który cały czas przewija się w plotkach wokół Bostonu, a takie informacje niekoniecznie robią mu dobrą reklamę.

[Adrian] Nie chcę tu Beala i będę to pisać do końca jego kariery (lub mojej – nie wiem czy ja dłużej pożyje, czy on pogra). A już te wirtualne wymiany za Browna to mnie coraz bardziej śmieszą. Beal to świetny zawodnik – na sezon zasadniczy i to też nie zawsze. Gość może robić po 50 punktów w przegranych meczach – wole takiego co zrobi 25 w wygranym. On tu nie pasuje charakterologicznie  – po prostu.

[Timi] Z większością tych postulatów się zgadzam, ale to wciąż bliski przyjaciel Tatuma, a jako że cały czas rozmawiamy o lidze, którą rządzą zawodnicy… Zobaczymy co na to wszystko Brad, bo latem będzie trochę pracy do wykonania i wciąż realna jest ta opcja sięgnięcia po gwiazdę numer trzy, a Beal na pewno kandydatem na tę gwiazdę jest.

[Adrian] Ligą rządzą zawodnicy – ale sami zawodnicy mówią teraz, ze to najlepsza defensywnie drużyna w jakiej grali. Czy Beal jest zawodnikiem, który nie przysparza swojej drużynie kłopotów w obronie? No orłem nie jest, a i charakterologicznie tez średnio pasuje. Tym bardziej, że potrzebne byłoby zrobienie wymiany – nawet jeśli miałaby to być wymiana s&t. To kogoś trzeba oddać – nie wierzę, że oni wezmą Horforda. Musielibyśmy oddawać więcej fajnych klocków. Lepiej nich Beal zostanie w Wizards. Trzecia gwiazda tak – ale nie on – choć zdaje sobie sprawę, ze być może to będzie jedyna opcja i Brad pociągnie za spust.

[Timi] No właśnie, a wtedy zaczniemy szukać pozytywów takiego ruchu i się okaże, że ten Beal wcale nie jest taki zły. Bo koniec końców nie jest, ale na ten moment ze wszystkich opcji jest chyba tą najmniej – tak przeze mnie, jak i przez Ciebie – chcianą. Szczególnie że coraz mniej prawdopodobny jest np. taki LaVine, który też miał tego lata być ciekawym kąskiem.

[Adrian] Lakers chcieli Denisa Schrodera u siebie – zaoferowali nam kilka drugorundowych picków i niskie umowy. Wybraliśmy Theisa i bardzo dobrze. Na co komu picki w 2 rundzie, gdy możesz uzupełnić rotację o takiego dzika jakim jest Daniel. Już w pierwszym meczu wniósł 9 zbiórek i 4 bloki, oraz trójkę – ciężko o kogoś podobnego, który już zna nasz system gry i umie sie odnaleźć w tym na parkiecie.

[Timi] Theis to zresztą dobry przykład zawodnika, który dla nas ma dużo większą wartość, niż dla wielu innych zespołów – szczególnie że dobrze zna nasz system i jak widać bardzo szybko się w tym wszystkim z powrotem odnalazł. No i nie będzie też narzekania na minuty czy rolę w zespole. Co prawda na Dennisa pod tym względem nie można było powiedzieć złego słowa, ale nie było pewności, że tak pozostanie do końca sezonu, szczególnie gdyby się okazało, że Schroder podobnie jak przed rokiem w Los Angeles byłby non-factorem w fazie play-off.

[Adrian] Norman Powell doznał złamania kości w stopie i chyba zakończył sezon. Jakieś fatum wisi nad Clippersami, dosłownie fatum! Inaczej jest w Portland – oni mieli zatankować, a kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. Lillard znowu ogłosił, że nigdzie się nie wybiera – a NYK stwierdzili, że gdyby zamiast Fourniera podpisali DeRozana, to on pewnie by chciał do nich dołączyć :D W Nowym Jorku po starem – tam mądrych nie ma.

[Timi] Czasami te transfery, które na pierwszy rzut oka wydają się osłabiać zespół, tak naprawdę robią porządek i dają wiatr w żagle. Blazers to tego dobry przykład, choć to raczej chwilowa tylko hossa. Zresztą w interesie Portland jest teraz jak najwięcej meczów przegrać, więc te zwycięstwa to im tak średnio powinny pasować. Sezon i tak jest stracony, nie ma co psuć sobie pozycji w drafcie, choć z drugiej strony burzyć całą kulturę to też nie jest odpowiednia droga.