#307 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Po dwóch porażkach przyszła wygrana i to dość pewna. Oczywiście nie ma się co ekscytować, bo zaraz uwalimy mecz z jakimś ligowym leszczem. Mecz oczywiście mógł się podobać, wyglądaliśmy naprawdę dobrze.  White Mamba czyli Brian Scalabrine podczas meczu powiedział, to o czym pisałem wiele razy w Tygodniku – jak jest intensywność, to wyglądamy  jak bardzo  dobra drużyna, jak gramy na pół gwizdka – to nic tylko na środku hali zrobić kupe.

[Timi] Ciekawe, co by było, gdyby Evan Fournier w tym meczu zagrał – bo jeśli wrócić jeszcze na chwilę do tego poprzedniego starcia, to przecież Francuz w tym sezonie w każdym meczu przeciwko Celtics ustanawiał swój nowy rekord kariery. Niebywała rzecz. Tutaj różnicy już nie miał okazji zrobić, a Celtowie znów pokazali, że stać ich na dobrą grę. Tylko że o tym to my wiemy od dawna i też dlatego te nasze wyniki są tak frustrujące.

[Adrian] Na plus –  Fantastyczny Brown, który powoli zaczyna kumać, że bez drużyny nie ma grania. 11 asyst – to więcej niż w 5 wcześniejszych meczach razem. Świetny mecz TimeLorda, oraz bardzo dobre wsparcie z ławki przez Richardsona. Zamknięcie pomalowanego blokami – 8 bloków, sam TimeLord miał ich tyle co całe NYK. Na plus też drużyna – widać było, że chyba coś zrozumieli po ostatnich 2 porażkach. Rozdzielenie Smarta i Schrodera – nie przebywali ze sobą na parkiecie nawet sekundy.

[Timi] To raz, a dwa że Schrodera nie było na boisku także w samej końcówce spotkania. Ciekawe czy ten trend zostanie utrzymany, ale fakty są niestety takie, że Dennis od czasu tego świetnego spotkania w Portland na początku grudnia pikuje w dół. A wracając do plusów, to na pewno trzeba mocno chwalić Browna po takim meczu, bo to było jego pierwsze triple-double w karierze, a też 11 asyst robi wrażenie, choć jak się policzy dokładniej, to widać że tak 2-3 asysty to jest jednak kwestia bostońskiego statystyka. Nie wiem czy to wciąż ta sama osoba co za czasów choćby Rondo, ale praktyki podobne.

[Adrian] Nie no, na poczatku stycznia zagrał 3 dobre mecze – odpowiednio 21, 15 i 20 punktów, a w każdym z tych meczów był zawodnikiem plusowym. Problemem jest to, że gra w kratkę, tylko ten problem dotyczy całej drużyny. U Udoki nikt nie ma stałej formy – nikt. Ja nie wiem z czego to wynika, ale każdy zawodnik ma straszne wahania formy – być może, to po prostu covid.

[Timi] I z tych trzech spotkań wygraliśmy jedno – po dogrywce z Magic, gdzie numerem jeden był szalejący Brown. No ale przyjmijmy, że tam zagrał okej, jednak jedno czy dwa czy nawet trzy dobre spotkania przez tyle czasu to wciąż jest zbyt mało.

[Adrian] Wygraliśmy ten mecz, w którym nie grał Tatum – jak już tak rozliczamy naszych zawodników. Bo jak wrócił Tatum to w meczu z SAS rzucał zza łuku na 16%, był zawodnikiem minusowym i było w  dupe. Denis miał być tylko dodatkiem do tej drużyny i za te pieniądze, ja nie bardzo widzę sens narzekania na niego. W kategorii cena do jakości, to jeden z liderów tej drużyny.

[Timi] Jasne, że jeśli wziąć pod uwagę kontrakt, to inwestycja nadal jest bardzo dobra. Tylko że w jego przypadku jako jednego z weteranów liczyliśmy na trochę stabilniejszą formę.

[Adrian] Na minus – obrona na łuku. Z tym zmagamy się od poczatku sezonu i poprawy nie widać, raz jest lepiej, raz gorzej – jednak zawsze to jest poniżej poziomu uznawanego za średni, czy przeciętny. W tym meczu, Knicks mieli aż 20 rzutów wide open zza łuku – DWADZIEŚCIA. 20 rzutów wide open zza łuku,  gdy gramy z drużyną która jest w top10 ligi pod względem skuteczności rzutów za 3 punkty – głupszego planu gry nie można wymyślić.

[Timi] Ligowa średnie wide open trójek w tym sezonie wynosi mniej więcej 17, więc 20 takich rzutów rywala to rzeczywiście zły wynik. Przy czym nie było Fourniera, a to on trafia średnio 43 procent takich rzutów dla Knicks co mecz, więc może stąd też trochę bardziej Celtics byli skłonni ku temu, by obwód jednak odpuścić.

[Adrian] Ale Celtics  praktycznie w każdym meczu ten obwód odpuszczają – to nie są jednostkowe przypadki. W tym meczu na 20 rzutów NYK trafili 8 – czyli w tym elemencie mieli 40% skuteczność zza łuku,  z tych pozycji – to jak to jest przepis na grę w obronie, to ja dziękuję za takiego fachowca od defensywy.

[Timi] Można patrzeć w te statystyki, a nawet powinno się, ale to jest tylko jeden z wielu aspektów. Jak to złożysz w całość, to nawet pomimo tych naszych słabych wyników – które w dużej mierze wynikają z tego, jak przeciętny jest nasz atak i jak nie potrafimy kończyć skutecznie spotkań – to my i tak nadal mamy obronę z top10, teraz może już nawet top5 ligi. Wiadomo że na to się składa wiele elementów, ale one tak nam się składają, że jako całość nie wygląda to wcale źle – szczególnie wtedy, kiedy potrafimy przez dłuższy czas spiąć zadki i pozostać na wysokim poziomie intensywności.

[Adrian] Tak, aktualnie mamy defensywę która wg statystyk zaawansowanych znajduje się w Top5 ligi. Jednocześnie mamy też w 4 kwartach defensywę, która znajduje się na 25 miejscu w NBA. Co ciekawe, jesteśmy bardzo konsekwentni z tym 25 miejscem, bo w 4 kwartach nasz atak to też 25 miejsce w lidze. Jeśli chodzi o asysty, to to już jest 26 miejsce w lidze. Gdyby tylko jedna strona parkietu szwankowała… ale w absolutnie każdym aspekcie, w 4 kwartach ładują nas w 4 litery. Poprzedni sezon był fatalny, niektórzy  twierdzą, że jeszcze gorszy od tego – ale rok temu, za najgorszego Stevensa, obrona w 4 kwartach była w połowie stawki w NBA, a atak był 6 w lidze. Porównując ubiegłorocznego Kembe i Evena do tegorocznego Denisa i Josha – to to się prawie równoważy, aczkolwiek jest to 0,8 pkt mniej niż rok temu – wiec ten ofensywny duet szału i tak nie robił. Kto oglądał to pamięta, że Kembe trzeba było sadzać w 4 kwarcie na ławce. Do czego zmierzam – do tego, że ktoś nie umie motywować i wykorzystywać swoich zawodników.

[Timi] Poprzedni sezon był bardzo podobny – przecież na półmetku sezonu mieliśmy taki sam bilans. Rok temu w czwartych kwartach nie wyglądaliśmy tak źle, ale na wyniki to się niestety też nie przekładało. Wniosek jest taki, że po mniej więcej roku i wielu zmianach stoimy w miejscu.

[Adrian] Uwag kilka – gdyby ławka NYK dojechała na ten mecz, to nie byłoby żadnego wielkiego zwycięstwa. Dobrze ograniczyliśmy Randla – choć on w tym sezonie sam się ogranicza dość mocno na parkiecie. Zmierzam jednak do tego, że to kolejny mecz, po którym Udoka wypina pierś po medale, a nie ma ku temu rzeczywistych podstaw! Wręcz przeciwnie – ja myślę, że on maksymalnie irytuje zawodników. Gdy coś się uda, to pierwszy do mikrofonu – po porażkach winny jest zespół: bo nie taki, bo bez zaangażowana, bo bez dyscypliny… Stevens trenował wiele sezonów – nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek publicznie wbijał szpilkę w drużynę. Czasami mówił, że przegrywamy razem, a najczęstszej brał winę na siebie. 

[Timi] A gdzie Udoka wypiął pierś? Ja tego nie widzę po wygranych. Po przegranych fakt faktem bywa krytyczny i to często wobec zawodników, co jest jednak bardzo złym sygnałem, bo pokazuje, że nie jest w stanie za bardzo dotrzeć do graczy w ścianach szatni, a co za tym idzie próbuje się posiłkować w inny sposób.

[Adrian] No ja widzę podczas konferencji pomeczowych jego miny, to jak mówi i najważniejsze co mówi. Timi – nie obronisz tego, Udoka to bufon do kwadratu. Patrzę na niego podczas meczu, podczas przerw na żądanie i nie widzę pewnego siebie trenera. Nie widzę kogoś, za kim drużyna pójdzie, komu drużyna uwierzy!  Minęliśmy półmetek sezonu, tak jak było źle, tak jest źle, a może nawet jeszcze gorzej. Nie usłyszałem jeszcze z jego ust żadnej krytycznej uwagi pod swoim adresem czy sztabu. Ostatnio filozofował o liderowaniu, przywództwie oraz braku odporności psychicznej – wszystko jest wymówką, nawet te zagadnienia, które są zwyczajnie głupie. Tatumowi rozpisz dobra zagrywkę, a skończy to – ale daj mu tę cholerną zagrywkę!  Można dojść do wniosku, że trener perfekcyjny, tylko ci cholerni zawodnicy niweczą te wysiłki. Jedno co ostatnio zauważyłem, to bostoński światek budzi się i coraz częściej pisze wprost – Udoka jest do zwolnienia. Tylko to nie nastąpi  w tym sezonie, a mam wątpliwości czy Stevens/Wyc zdecydują się na to w przyszłym.

[Timi] A ja tę krytykę odbieram też jako krytykę siebie samego i sztabu – tam nie „they”, tam wszędzie jest „we”, oprócz tych wypowiedzi, gdzie krytykę kieruje bezpośrednio do zawodników albo do kogoś konkretnego. Ale rzeczywiście jest to coś zupełnie innego niż u Stevensa, który w pierwszej kolejności mówił o tym, jakie on błędy popełnił i co on musi zrobić lepiej, żeby gra/wyniki/styl się poprawiły.

[Adrian] To „we” to jest bardzo oszczędnie stosowane. Mi to przypomina „wine Tuska” – winni wszyscy i wszystko, tylko nie ja. Stevens zdejmował ciężar z zawodników, motywował ich do cięższej pracy, zawodnicy go słuchali i uwielbiali, bo mieli w nim oparcie, szczególnie wtedy gdy nie szło – Udoka jest całkowitym przeciwieństwem.  No i masz – doczekałem się, bo podczas piątkowej konfy przed meczem z Sixers Udoka powiedział, że Celtics muszą poprawić się, począwszy do ławki trenerskiej. Myślisz, że ma Pegasusa i nas inwigiluje, czy wreszcie posypał głowę popiołem?

[Timi] Długo na to czekaliśmy, ale się doczekaliśmy! Natomiast co do Stevensa – wszystko spoko, ale łatwo zapominamy o tym, że on pod koniec swojej trenerki w Bostonie miał szatnię jednak w jakiejś części stracić. Więc nie róbmy z niego ideału, choć oczywiście był tego ideału dużo dużo bliżej niż w tej chwili Udoka.

[Adrian] Mecz z Indianą – wyrównany i finalnie zakończył się dogrywką. Co ciekawe – nie przegraliśmy jeszcze meczu w którym była jedna dogrywka, ale też nie wygraliśmy jeszcze meczu w którym były dwie dogrywki. Mi osobiście ta wygrana trochę psuje plany – poprzednia zresztą też, ale o tym porozmawiamy za chwilę.

[Timi] Sporo jednak tych dogrywek gramy, ale fakt, że mamy już cztery zwycięstwa po dogrywce może być całkiem zaskakujący, biorąc pod uwagę jak słabo nam w końcówkach idzie. A jednak w dogrywkach potrafimy sobie z rywalem i też chyba przede wszystkim z samym sobą poradzić. Cieszy jakaś taka mała seria zwycięstw – zobaczymy, co dalej.

[Adrian] Na plus – Brown znowu w trybie bestia. 26 punktów, 15 zbiórek, 6 asyst i blok. Ta krytyka, którą poczytał o sobie i tym braku podań i samolubnym graniu mocno na niego podziałała. TimeLord znowu to zrobił – 14 punktów, 12 zbiórek, 4 przechwyty, 3 bloki i asysta (chyba do Granta na rzut zza łuku, jeśli dobrze pamiętam).

[Timi] Asysta była do Smarta w pierwszej połowie, ale to nie zmienia faktu, że takiego Williamsa III chcemy oglądać. I tutaj w sumie trochę podziałała chyba krytyka Udoki po tym słabiutkim jego meczu w Minneapolis, bo od tego czasu RW3 poniżej pewnego poziomu już nam nie schodzi. Brown natomiast znowu dostał kilka asyst trochę za ładne oczy, ale też kilka podań miał naprawdę fajnych, szczególnie gdy uruchamiał Timelorda właśnie. No i wziął też na siebie atak, gdy nam nie szło w czwartej kwarcie – gdyby nie jego dwie trójki, to mogłoby być ciężko.

[Adrian] Wydaje mi się, że nie tyle krytyka Udoki, a zapaść jaką przeżywa Horford ma tu większe znaczenie. W ostatnich meczach Al zwyczajnie nie istnieje na parkiecie, tak jakby z miesiąca na miesiąc dopadła go emerytura. Robert dostaje duże minuty i dużą rolę na deskach i w obronie.

[Timi] Na pewno to też gra jakąś rolę, ale ja bym temu aż tak dużego znaczenia nie przypisywał. Bo to nawet nie chodzi o rolę czy minuty – to Williams III ma od początku sezonu. Widać natomiast u RW3 więcej dyscypliny w grze i odpowiedzialności, za to co robi na boisku. A co do Horforda, to on w ostatnich latach w tym momencie sezonu tak często miał – byleby przy tym dołku był jeszcze w stanie z niego w porę wyjść.

[Adrian] Na minus – tracenie wypracowanej przewagi. 71-60 i 11 minut do końca, by doprowadzić do 83-87 na minutę przed końcem 4 kwarty. 10 minut i 12-27, no jak tak można grać?? Przez te 10 kluczowych minut, Udoka bierze tylko jeden czas, gdy na zegarze jest 9.40 do końca – a potem się patrzy jak nas doganiają i finalnie robią przewagę na 2 posiadania. Ile jeszcze razy on popełni ten sam błąd? To, że wygraliśmy – nie ma żadnego znaczenia, to nie jego zasługa. O tym, też za chwilę napisze.

[Timi] Tylko że przy wzięciu czasu na 9.40 zostały już tylko dwie przerwy na żądanie, a tymi przerwami też trzeba umiejętnie zarządzać, o czym Pacers przekonali się na koniec dogrywki, gdy nie mieli już możliwości wziąć czasu i przenieść tym samym piłki na drugą stronę boiska pod kosz Celtics.

[Adrian] Myślał kogut o niedzieli, a w sobotę łeb ucięli – to tyle jeśli chodzi o zarządzanie czasami. Na co ci czasy, gdy zespół przeciwnika najpierw cie dogonił, a potem uciekł na prowadzenie? Pacers nie mieli czasu, bo go wykorzystali, żeby dać sobie szanse na wygranie meczu i prawie im się to udało bez dogrywki. Bo Indiana ten mecz przerżnęła przez  błędy indywidualne, a nie przez doskonała grę Bostonu w końcówce. Tak naprawdę niewiele brakowało, a Udoka zostałby z 2 niewykorzystanymi czasami, w przegranym meczu, gdzie te czasy mądry trener by wykorzystał. Indiana wzięła czas gdy doprowadzili do remisu, żeby odsapnąć (pewnie Rick się nieźle zdziwił, że Udoka nie wziął żadnego czasu i sam musiał dać odpocząć swoim zawodnikom), ale coś się zacięło i nie mogli skończyć żadnej akcji po tym czasie, no to Rick bierze od razu kolejny czas i oni wtedy ruszyli – uciekli nam na 2 posiadania. 7 czas wzięli żeby wygrać, ostatnia akcja 4 kwarty – nie udało się, ale jeśli chodzi o zarządzanie czasami to trener Indiany jest przy Udoce profesorem, bo zrobił wszystko, żeby dać sobie szanse na wyciągniecie meczu z 11 punktowego deficytu. Udoka nie zrobił nic – bo nie wmówisz mi, że rozpisał tę ostatnią akcję Tatuma w 4 kwarcie. Gówniane iso z dalekiego mid-range w rogu boiska – jesu…

[Timi] Trener Indiany jest w NBA od lat nastu, więc tu akurat nie ma wątpliwości, kto czasami zarządzać potrafi lepiej. Minusy widać aż za bardzo, więc może chociaż plusów poszukajmy… Przynajmniej piłka do Tatuma rąk trafiła w tej ostatniej akcji i to w jednym z jego ulubionych miejsc na parkiecie. No i rotacje były całkiem okej!

[Adrian] Uwag kilka – cudowna sytuacja pomiędzy 4 kwartą a dogrywką. To nie trener mówi zawodnikom co mają grać, to nie trener czy asystenci podpowiadają, to nie trener ich motywuje – Tatum zebrał drużynę. Zawodnicy pomiędzy sobą ustalają, motywują się i nakreślają plan gry. Ja tej chemii pomiędzy trenerem a zespołem widzę coraz mniej. Już 2-3 Tygodniki temu pisałem, że Udoka nie ma autorytetu u zawodników. Tu chyba coś poważnie zaczyna nie klikać.

[Timi] Chemii dużej nie widać, to fakt. Autorytet też jest raczej niski, skoro nadal po słabszych meczach Udoka używa mediów do przekazania pewnych rzeczy i tam gdzieś próbuje dotrzeć do niektórych graczy. Za nami połowa sezonu w sumie, ale te relacje nie wyglądają najlepiej.

[Adrian] Ogólnie to co on wygaduje do mediów to jest skandal. Już wcześniej nazwałem go bufonem, to może teraz narcyzowatym pyszałkiem go nazwę. Gość kompletnie bez dorobku trenerskiego, wali w swoich zawodników, jakby to była sekcja sportowa w szkółce niedzielnej. Choć mogliśmy się tego spodziewać, gdzie podczas pierwszej konferencji zaczął strzelać do Stevensa. No ale nie przypuszczałem, że on straci hamulce kompletnie. Chemii nie ma, autorytetu nie ma, wyników nie ma, systemu gry nie ma – tak jak zapowiadał Kononowicz, nie ma niczego.

[Timi] Tak sobie z drugiej strony myślę – mocno się przyzwyczailiśmy do tego, że to Stevens na siebie brał niemal całą odpowiedzialność, ale też trochę w ten sposób lulał zawodników. Trudno jest znaleźć złoty środek, Udoce to się na razie na pewno nie udało.

[Adrian] Druga wygrana z Indianą. Widzieliśmy zespół – drużynę, która gra ze sobą. Nie ma co się zbytnio cieszyć – dopiero jak zagrają tak z 7 razy w ciągu 10 meczowej serii – obwieścimy koniec permanentnego kryzysu. Na razie czasami udaje się więcej, czasami mniej. Tym razem nie rozwaliliśmy przewagi, która wypracowaliśmy.

[Timi] Co ciekawe, to był nasz pierwszy mecz w tym sezonie bez Marcusa Smarta, który udało się wygrać. Wcześniej trzy porażki – tym razem pewne zwycięstwo, a w sumie już trzecia wygrana z rzędu. I z tych trzech meczów, to dwa były wygrane w całkiem dobrym stylu, więc może jest jednak jakieś światełko w tunelu.

[Adrian] Na plus – Brown i Tatum zagrali bardzo dobrze. Każdy z nich, ale i jako duet wyglądali naprawdę doskonale. Denis Schroder zagrał jedno z najlepszych spotkań w Bostonie – świetne uzupełnienie naszego duetu, a przede wszystkim był skuteczny. Mało głupich pomysłów, a dużo wychodzenia, współpracy i myślenia.

[Timi] W przypadku Schrodera takie występy cieszą tym bardziej, że zaraz trade deadline, a w sumie już część drużyn może być chętna na transfery. Co do Browna i Tatuma, to naprawdę miło się oglądało taką ofensywę Celtics opartą na tym właśnie duecie. Dawno chyba takiego meczu nie było, żeby i jeden, i drugi grali tak dobrze i tak efektywnie.

[Adrian] Na minus – w pomalowanym nas zjedli. Para Sabonis-Turner vs Horford-Williams to 35 do 13 w punktach. Ponarzekałbym na zagrywki dla Williamsa, ale po co – każdy widzi, że on jest wykorzystywany marginalnie przez Udoke. A właściwie, to wcale nie jest wykorzystywany, tylko czasami coś dobije, czasami coś mu skapnie. Ja tego nie rozumiem – 42 mecz w sezonie, gość ma taką sprężynę pod koszem, a gówno dla niego zrobił.

[Timi] Rob w przeliczeniu na 36 minut oddaje dużo mniej rzutów niż w dwóch poprzednich sezonach. To grzech nie wykorzystywać bardziej takiego gracza, szczególnie jeśli trafia 75 procent z gry! Tych zagrywek kilka jest, ale zdecydowanie zbyt mało, przy czym my niestety od lat jesteśmy zespołem, który choćby alley-oopów nie potrafi zbyt dobrze narzucać. Mówiąc też całkiem serio: brakuje Williamsowi w tym sezonie więcej minut z Paytonem Pritchardem. W poprzednich rozgrywkach ta para miała naprawdę dobrą chemię i sporo fajnych podań PP narzucił Robertowi w trakcie całego sezonu.

[Adrian] Mi się przypomina Lob City z Los Angeles, gdzie drewniany DeAndre był wykorzystywany do maksimum, nawet przez Riversa, który królem zagrywek nie był. Przeciwnik nigdy nie wiedział, czy piłka pójdzie do środka, czy na łuk – u nas wiadomo, że bedzie odkopnięcie – trochę łatwiej się przeciwko nam broni. Może nasz sztab to kiedyś zauważy, a może i nie.

[Timi] Być może chodzi też o to, by Roberta po prostu nie rzucać tak od razu na głęboką wodę. W tym sezonie i tak po raz pierwszy w karierze dostaje tak dużo minut, wreszcie jest zdrowy i udowadnia, że można mu zaufać, więc oby ta większa rola w ataku to był po prostu kolejny krok.

[Adrian] Uwag kilka – zostawmy statystyki zaawansowane, zostawmy cyferki, wygraliśmy wysoko – popatrzmy na rotacje. Mecz z Indianą, słabą drużyną, z wieloma problemami. Tymczasem nasz trener gra 7 osobową rotacją. No nich bedzie 7 i pół – w końcu Pritchard dostał 11 minut. Nabijaliśmy się z Thibsa, a Udoka jest podobnym rzeźnikiem. Przecież to nie ma sensu – tym bardziej, że w oczy rzuca się kompletny brak konsekwencji. Marudziliśmy gdy Stevens sprawdzał 20 ustawień i grał 12-13 zawodnikami – z biegiem sezonu rotacja się zawężała. Udoka nie ma już co zawężać, bo on od listopada gra, jakby były PO. Horford na świeżości w październiku wyglądał na 20 latka, teraz wygląda jak styrany życiem emeryt. W erze covidowej widać, że zawodnicy męczą się dużo szybciej.

[Timi] Ale tak szczerze, to kim ma grać? Wypadł z gry Smart, więc od razu jest jednego zawodnika mniej, a kto ma w te minuty wejść? Pritchard pograł trochę, bo Schroder wszedł do pierwszej piątki. Poza tym jest nieskuteczny Nesmith, nierówny Langford albo Kanter, któremu zaufać możesz na kilka albo kilkanaście minut w meczu. Tu i tak ta rotacja nie była moim zdaniem taka zła, biorąc pod uwagę że tylko trzech zawodników – w tym Brown i Tatum – zagrało powyżej 30 minut. Horford nie gra wcale dużo więcej niż na początku sezonu – a w pięciu ostatnich meczach tylko raz spędził na parkiecie ponad pół godziny.

[Adrian] Pytasz się kim ma grać – może i Langford jest nierówny, Nesmith nieskuteczny, ale to dlatego, że ciężko żeby zawodnicy co nie grają byli w formie. Z młodych zawodników w formie jest tylko Grant – bo jako jedyny ma regularne minuty. Reszta nawet do G-League nie była wysyłana. Zarządzanie zasobami ludzkimi (że tak to korporacyjnie nazwę) u Udoki, jest na mizernym poziomie. Ciekawe czy będzie zdziwiony, że nikt nie chce tych zawodników z naszej ławki w wymianach :D

[Timi] Nesmith na chwilę się w G-League znalazł – nareszcie – ale czemu reszta nie dostaje tam minut, to też tego nie rozumiem. Wiadomo że były problemy kadrowe, covid itp. itd. więc z dnia na dzień warto było mieć więcej tych graczy w składzie, natomiast teraz, gdy sytuacja się uspokoiła, to przecież Romeo czy Pritchard też powinni G-League liznąć i trochę tych minut złapać.

[Adrian] Po łatwiejszych drużynach, przyszedł czas na wyjazd i mecz z Sixers. No i skompromitowaliśmy się już w 1 kwarcie. Potem Rivers pokazał Udoce, jak się pilnuje wyniku, pomimo tego, że nasza ławka była w tym meczu naprawdę sporym wzmocnieniem.

[Timi] Rivers to ogólnie pokazuje Celtom odkąd odszedł – bo jak do tej pory z 20 meczów, które grywał przeciwko Celtics od 2013 roku, to wygrał aż 15. Szybko prysł czas, czwartego z rzędu zwycięstwa nie było. A to oznacza, że w trwających rozgrywkach tak długiej serii wygranych wciąż jeszcze nie udało nam się osiągnąć.

[Adrian] Na plus – przed chwilą rozwialiśmy o tym, kim ma grać Udoka. No to dostałeś najlepszą odpowiedź na parkiecie od młodych. Pritchard i Nesmith – lepiej nie mogli odpowiedzieć na małe minuty dla nich. Innych plusów nie widzę – no może poza jednym – Udoka kolejny raz udowodnił, że nie ma żadnego pomysłu na atak.

[Timi] Pomysł na atak jest, bo widzieliśmy to w tych poprzednich meczach, gdy tak Brown czy Tatum dużo agresywniej grali z piłką w rękach i też dużo więcej było akcji między nimi. Tego w Filadelfii znów nie było – wkradło się natomiast mnóstwo prostych strat i niezdecydowania, co dla defensorów 76ers na tej pierwszej linii było jak woda na młyn. Zresztą po meczu Embiid stwierdził, że przegrali z Hornets, bo tam było więcej nieprzewidywalności i shootingu, a w pojedynku z Celtics z tymi rzeczami mierzyć się nie musieli.

[Adrian] Na minus -Brown wraca do gry na siebie – to tak jak w finale tego teleturnieju, 1 z 10. Wszystkie pytania piłki na siebie. Do tego dołożył sporą ilość strat i jest przepis na słaby występ, a może nie tyle słaby co irytujący. Denisa nie będę kopał – zagrał jak zagrał. Horford kolejny raz w emerytalnej formie.

[Timi] Brown pięć strat, Tatum dołożył siedem i mamy prosty przepis na katastrofę, szczególnie gdy Sixers większość tych strat są w stanie przekuć na łatwe punkty po drugiej stronie boiska. W tym sezonie mamy sześć meczów, w których zanotowaliśmy 20 lub więcej strat – w tym trzy tylko w styczniu. Wygrać udało się zaledwie dwa razy.

[Adrian] Uwag kilka – cegielnie zza łuku, to jest coś niewiarygodnego. Jak coś nie po naszej myśli – to jedyną odpowiedzią drużyny jest rzucanie zza łuku przy każdej okazji. Przecież analitycy innych drużyn, nawet nie muszą robić wideo materiałów dla swoich zaowdników przed meczem z nami – wystarczy powiedzieć, że ciśniemy aż się zesrają i wtedy już tylko pilnować obwodu. Jest jeszcze jedna sprawa – gramy jeden z najwolniejszych basketów w lidze. Nie wiem po co – bo atak pozycyjny kompletnie nam nie leży. Nie mamy klasycznego rozgrywającego, a piłka nie krąży tak jak powinna. Zresztą to jest tak głupie, że wystarczy popatrzeć w cyferki. Nasza skutecznośc gdy gramy długie akcje (gdy na zegarze pozostaje od 4 do 0 sek) to 23% zza łuku, a 29% ogółem. Natomaist pomiedzy 7 a 15 sekudna akcji, to 37% zza łuku i 45% ogółem. Tych akcji bardzo długich gramy 8,5 na mecz – więcej niż rok temu i dużo więcej niż 2 i 3 lata temu, bo wtedy byliśmy odpowiednio 3 i 5 drużyną najmniej grającą tak długie akcje – a one każdej drużynie słabo wychodzą (fakt, że nam wychodza na katastroflanie złym procencie). W styczniowych meczach, to jest już 10,2 akcji gdzie gramy praktycznie do końca zegara – katastrofa. I w tym styczniu – oddajemy w meczu średnio 82,3 rzutu – to jest najgorszy wynik w lidze. To wszystko kompletnie nie ma sensu.

[Timi] A wiesz, kto nas najmocniej spowalnia? Schroder, który w styczniu to już w ogóle gra jak żółw – z nim na parkiecie mamy tempo średnio na 92 posiadania (najgorszy wynik w zespole), a bez niego na ponad 98. A co do ceglenia, to tak niestety też nasz roster jest zbudowany i jeśli  cokolwiek ma się tutaj zmienić, to fajnie byłoby przed trade deadline przyjąć do zespołu kogoś, kto z dystansu trafić na dobrym procencie potrafi.

[Adrian] Trochę się amerykańska prasa rozpisała o spotkaniu czy też rozmowie, pomiędzy Brownem i Tatumem. Chłopaki pomiędzy sobą ustalili, że chcą razem grać i razem osiągać sukcesy. Z obozu Celtów, też dobiegały informacje, że nie ma mowy o rozbijaniu tego duetu. No i nie mam z tym problemu – bo jaki sens rozbijać taki duet na wiele lat przed ich prime’em.

[Timi] Tym bardziej jeśli i jeden, i drugi są jeszcze pod kontraktem na kolejne lata – Brown na dwa sezony po tym trwającym, a Tatum nawet na trzy. Czasu jest więc jeszcze sporo, zanim dojdziemy do momentu, w którym na poważnie należałoby się zastanowić czy ten duet rzeczywiście rozbić. Natomiast cała reszta wokół – może z wyjątkiem RW3 – jak najbardziej do rozbicia.

[Adrian] No to porozmawiajmy o zbliżającym się trade deadline. Sygnalizowałem tydzień temu, że trzeba się zastanowić – będziemy kupującym czy sprzedającym zespołem? Tu wracam też do kwestii – dlaczego nie jestem zadowolony z tych zwycięstw – wolałbym delikatnie zatankować jak Toronto rok temu. No a na pytanie sprzedawać czy kupować – sprzedawać. Sprzedać wszystkich poza Tatumem, Brownem i Timelordem. Richardsonem my chyba nie możemy handlować  w tym okienku, wiec odpada dylemat – zostawić Smarta  czy Richardsona, bo obaj nam sie  dublują. Josh posiada bardzo dużo defensywnych zalet Marcusa, a jednak jego 40% zza łuku przydaje się bardziej, a różnica w pensji jednak jest ogromna. Denis też powinien zostać wymieniony i nie mam żadnych wątpliwości, że odleci. Oddanie Denisa, bez przyjmowania w zamian innej umowy, sprawi, że minimalnie schodzimy poniżej luxury, dogrywamy sezon w  13 plus dwa two waye i wszyscy są zadowoleni. Jest też druga ewentualność, że będzie tylu sprzedających na rynku, iż Stevens poniekąd bedzie musiał kupować, bo szuka 3 gwiazdy.

[Timi] A czemu Richardsonem mielibyśmy nie móc handlować? Jego też możemy oddać już teraz, choć ja jednak dałbym priorytet znalezieniu nowego domu dla Schrodera. Pytanie też co z Juancho i czy uda się go gdzieś wypchnąć bez konieczności osładzania takiego transferu z jego udziałem (on ma jeszcze jeden w rok umowie, ale w pełni niegwarantowany i ponoć Real Madryt chce go ściągnąć do siebie latem). Nie ma się co oszukiwać – w tym momencie powinniśmy zająć się przede wszystkim tym, by jak najmniejszym kosztem zejść pod próg luxury tax, a w najlepszym scenariuszu zamienić jednego czy dwóch zawodników na coś dużo bardziej nam potrzebnego, czyli na przykład jakiegoś strzelca albo chociaż namiastkę rozgrywającego.

[Adrian] Wydawało mi się, że tak jak Smartem możemy handlować po 20 stycznia, tak w przypadku Josha ten termin mija po trade deadline, ale sprawdziłem i nie miałem racji. Juancho bez czegoś dodatkowego jest niewymienialny, no chyba, że na jakiś wieloletni kontrakt, gdyby ktoś chciał wziąć spadający. Z tym Realem jest coś na rzeczy, bo widziałem to u dwóch insiderów – a ja jako fan Realu Madryt takie rzeczy śledzę. Tak przy okazji – Yabusele, któremu jeszcze płacimy pensje, związał się z Realem nową umową i będzie ich zawodnikiem do lata 2025 roku. Wracamy do Celtics – zejście pod próg luxury powinno być łatwe – moim zdaniem ktoś się zgłosi po Denisa i być może to będzie jakaś drużyna z TPE (kilka takich jest). Pojawiły się plotki, że jesteśmy zainteresowani Jeffem Greenem (przed sezonem też były), oraz Jalenem Smithem z Suns. Jalen to bardzo ciekawa kandydatura – on w Phoenix nie przebije się w normalnych warunkach do rotacji, a u nas by się przydał, bo Juancho nie wypalił jako silny skrzydłowy. Namiastkę rozgrywającego nie ma co ściągać – to mamy teraz i nic dobrego z tego nie wynika.

[Timi] Yabu niekoniecznie do 2025 musi w Madrycie zostać, bo jak tak dalej pójdzie, to rosną szanse na powrót do NBA. Co do Jalena Smitha, to u niego problem jest taki, że jak go ściągniesz, to latem możesz zacząć ofertę od pięciu baniek za pierwszy rok i ani grosza więcej.  To jednak dość mało i ktoś się pewnie znajdzie, żeby mu dać więcej, dlatego to jest jednak dość niebezpieczny ruch i całkiem prawdopodobny rental.

[Adrian] O młodym zawodniku z Suns coraz głośniej, w kontekście naszego zainteresowania. Jalen ruchem może i ryzykowanym jest – pod warunkiem, że oddasz dużo. Jak oddasz mało – to ryzyka nie ma, wszystko sprowadza się do ceny. jak go Stevens sprowadzi, a Udoka przyspawa do ławki rezerwowych – to to na 100% będzie rental, nawet jak mu zaoferowalibyśmy więcej niż inni. Czasy kiedy nasz trener była atutem, raczej uleciały. Natomiast Stevens musi ryzykować i szukać kogoś za Horforda, bo po pierwsze ma już swoje lata (pomimo tego, że wiele spotkań zagrał na bardzo dobrym poziomie), a po drugie – wydaje mi się, że za rok go tu nie będzie.

[Timi] Tylko znów tego Horforda ciężko będzie teraz wytransferować, bo jednak kontrakt ma duży (prawie 28 milionów), a i ten przyszły sezon tylko w części gwarantowany nie jest jakiś super apetyczny, tym bardziej że gwarantowane ma ponad 14 milionów. To nie jest wcale tak mało, a oddawać kolejny pick w pierwszej rundzie, to chyba nie ma sensu.

[Adrian] Coraz więcej plotek, co zrozumiałe – w końcu do trade deadline pozostało niecałe 4 tygodnie. 10 luty – czwartek godzina 21 czasu polskiego. W tych plotkach jak na razie nie ma nas – o Bostonie nic się nie mówi (poza tym, ze Brownem i Tatumem handlować nie będziemy). To dobrze, bo jak co roku dużo się pisało i mówiło, to nic  z tego nie wychodziło. Wiemy już, że Stevens lubi działać po cichu i nie boi się ryzykować wymian, nawet tych niepopularnych.

[Timi] Reszta klubów też wciąż czeka, bo na razie jeśli transfery były, to raczej kosmetyczne i wymuszone kontuzjami jak w przypadku Cavs i wymiany po Rondo. Wszystko wskazuje jednak na to, że pierwszą opadającą kostką domino nie będzie jednak Simmons, bo według Wojnarowskiego cały ten impas może potrwać przynajmniej aż do tegorocznego draftu. To o tyle dziwne, że 76ers grają na tyle dobrze bez Simmonsa – a Embiid wygląda momentami jak MVP – że Moreyowi raczej powinno zależeć na tym, aby wzmocnić ten zespół tu i teraz na walkę o mistrzostwo.

[Adrian] Sixers wg ostatnich doniesień chcą też handlować Tobiasem Harrisem – to już wygląda na rewolucje, a może na histerie w Filadelfii. Ostatnie wiadomości są takie,że Clippers maja być pośród drużyn sprzedających, bo Paul George zostanie uziemiony do końca sezonu. Z dnia na dzień coraz więcej informacji spływa na rynek i to może być bardzo ciekawy okres.