Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Niedzielna noc przyniosła wygrana nad Knicks, co zawsze cieszy. Jednak mecz wybitny nie był, wybitny w naszym wykonaniu, bo Kemba Walker i Evan Fournier zagrali najlepszy mecz od bardzo dawna. Jest kolejne zwycięstwo, dodatkowe oczko w tabeli, ale ja jednak po meczu miałem spory niesmak.
[Timi] Walker i Fournier po 30 meczach w Nowym Jorku na koncie mają dwa bardzo dobre występy – i oba przeciwko Celtics, więc to raczej nie jest przypadek. I jeden, i drugi jak widać mocno się na te pojedynki zmobilizowali, choć tym razem udało się im nosa utrzeć i wygrać.
[Adrian] Na plus – wygrany mecz, dobra postawa ławki rezerwowych, która zrobiła się wybitnie krótka. No ale to dotyka wszystkich, o tym zresztą jeszcze w Tygodniku pogadamy. Richardson i Pritchard zrobili mecz, bo ciężko chwalić Tatuma przy 3 z 13 zza łuku.
[Timi] Richardson zagrał najlepszy swój mecz chyba nie tylko odkąd dołączył do Celtics, ale może nawet odkąd opuścił Miami (chociaż jako gracz 76ers miał dwa mecze na 30+ punktów; w obu trafił po sześć trójek). Mimo wszystko może nawet nieco bardziej cieszy powrót takiego Pritcharda, jakiego oglądaliśmy w poprzednim sezonie. Wreszcie widać u niego ten “swag”, a kolejne trafienia tylko dodają mu pewności siebie.
[Adrian] Josh od końca listopada gra najczęściej całkiem sensownie, nie wszystkie mecze są bardzo dobre, ale unika kompromitacji jak na poczatku sezonu. Potrzebujemy Richardsona grającego dobrze, bo ta nasza ławka zbyt doświadczona nie jest i to od niego musimy wymagać, żeby w każdym meczu był gotowy dać dużo od siebie.
[Timi] Początek sezonu zdążył już chyba zmazać – zresztą ja w którymś tygodniku pisałem, że z nim ta gra nam się coraz bardziej klei i fajnie, że wreszcie przyszedł też bardzo dobry występ po atakowanej stronie parkietu. Nie jest to niestety strzelec wyborowy, a też jego słabe procenty psują nam momentami spacing, dlatego cieszą takie mecze, kiedy jest w stanie wykorzystać to, że rywale nieco go jednak na łuku odpuszczają.
[Adrian] Na minus – co to było w 3 kwarcie? Kemba z Evanem zrobili na nas 28 punktów, a razem NYK zdobyli ich 41. Przegraliśmy te kwartę 17 punktami, przecież to było poniżej jakiegokolwiek poziomu. Udoka bierze czas po 90 sekundach (dobra reakcja) przy 62-53 a następnie czeka, a NYK ciśnie. Zmiany dokonał dopiero przy remisie 64-64. Kolejny czas gdy NYK wyszli na prowadzenie 67-70. Ten okres gry przegraliśmy 5-23 a to była dopiero połowa tej kwarty. Jestem przyzwyczajony do trochę odmiennych standardów zarządzania podczas kryzysu drużyny.
[Timi] Te kryzysy zdarzają nam się w każdym meczu niestety i ta nieregularność gry (albo regularność kryzysów) od miesięcy pozostaje jednym z największych wrzodów na bostońskim tyłku. Powtarzamy od dłuższego czasu, że Celtics nie potrafią zagrać dobrego meczu przez 48 minut. Tylko pytanie, na ile to jest zarządzanie Udoki, a na ile podejście samych zawodników, którzy nie potrafią wykrzesać z siebie pełnego zaangażowania, bo ten problem też już trwa od miesięcy.
[Adrian] Mi chodzi tylko i wyłącznie o tę jedną sytuację. Gdzie to Udoka powinien reagować dużo szybciej, a nie gdy uwaliliśmy całą przewagę. Przypomnę Doca Riversa, który mając na parkiecie PP, KG i RA, kiedyś brał dwa czasy w odstępie niecałej minuty, bo “chyba go nie zrozumieli za pierwszym razem” – jak to powiedział na konferencji. To są takie sytuacje, gdzie nie możesz schować głowy w piasek i ich przeczekać – tym bardziej jak wiesz, że nam się to przytrafia dość często. No albo reagujesz albo stoisz jak pizda.
[Timi] Tyle tylko że Doc Rivers gdy to robił, to miał na koncie już setki przetrenowanych spotkań – a my wciąż mówimy jednak o trenerze, który w tej roli debiutuje i za pasem ma tych meczów ledwie 30. Więc mnie niestety ani nie dziwi, ani jakoś specjalnie nie wkurza to że Udoka momentami rzeczywiście stoi jak słup. Dziwić będę się, jeśli to się z czasem nie zmieni.
[Adrian] Uwag kilka – wrócimy do statystyk rzutów z otwartych pozycji. NYK miało z wide open aż 18 trójek, trafili 6, a z pozycji open trójek mieli 10 i trafili 5. My natomiast mieliśmy 11 wide open i trafiliśmy 4, oraz z open aż 28 i trafiliśmy 11. Tutaj pragnę zwrócić uwagę, że my im w większości pozwoliliśmy na wide open, podczas gdy oni nam dali przytłaczająca większość openów – różnica to 2, a jedna stopa to ok 30 cm. Nie to że się czepiam, ale ktoś tu chyba mocniej pracował w obronie, skoro potrafił dużo częściej doskakiwać na łuku.
[Timi] To akurat, że drużyna Thibsa mocniej pracowała to nie powinno dziwić, chociaż w przekroju całego sezonu Knicks wyglądają pod tym względem dużo gorzej, a taki Julius Randle to w obronie kilka poziomów niżej od Tatuma.
[Adrian] Tylko przypomnij sobie poprzedni mecz z Bucks, gdzie wykręciliśmy rekord sezonu w zapierdalaniu w obronie. Tu znowu wróciliśmy do wolniejszej pracy w obronie i pojawiły się kłopociki, z zespołem który ma aktualnie spore kłopociki. No nie da się w tej lidze grać na pół gwizdka.
[Timi] Ja doskonale ten mecz pamiętam, ale też wtedy pisaliśmy obaj, że nie ma się co nabierać na jeden mecz – i niestety mieliśmy rację, bo jak widać choćby po tym starciu z Knicks wciąż nie zawsze chce się nam w obronie zapierdalać. Dopóki to się nie zmieni, trudno będzie w tę drużynę uwierzyć.
[Adrian] Mecz z Philą. Embiid zrobił show, ale też i jedynym wysokim w rotacji był Kanter, więc miał ułatwione zadanie. Ułatwione, ale nie kupuję tłumaczenia, że gdyby był ktoś inny pod koszem, to byśmy tego Embiida powstrzymali i wygrali. Rok temu rzucił nam 42 punkty, czyli jeszcze więcej a pod koszem byli zdrowi Tristan i Theis. Nie tutaj była przyczyna porażki.
[Timi] Tylko że ani rok temu, ani teraz nie zagrał Horford, a on zdążył już w tym sezonie udowodnić, że wciąż potrafi jeszcze Embiida choć trochę ograniczyć. A jednak ani Thompson, ani tym bardziej Theis czy Kanter to nie jest ta sama półka. No i Embiid okazał się w tym meczu tym, kogo nam mocno brakuje, czyli closerem, bo pięknie zamknął ten mecz w ostatnich minutach, raz za razem trafiając ze swoich ulubionych klepek na boisku.
[Adrian] Trzy lata temu Embiid zagrał przeciwko nam na 37 punktów, też przegraliśmy a wtedy Horford grał w Bostonie. To nie Kanter jest winny – może gdyby był Horford to byśmy wygrali, a może nie. Ten mecz można było wygrać bez niego, no ale mamy Udoke na ławce trenerskiej, oraz Tatuma, który wciąż myśli, że izolacjami zdobędzie mistrzostwo – no nie zdobędzie.
[Timi] Trzy lata temu to był pamiętny sezon 2018/19, który myślałem, że dawno wszyscy już wymazaliśmy z pamięci – bo jednak trudno cokolwiek z tamtych rozgrywek wspominać bez dużego dystansu.
[Adrian] Na plus – Pritchard chyba obudził się na dobre, bo to drugi mecz z rzędu, gdzie był naprawdę zawodnikiem robiącym różnicę. Ostatni raz taka passę miał w poprzednim sezonie. Niech chłopak ciśnie, bo jest potrzebny. Brown świetny mecz, Smart też na plus.
[Timi] Oby tak było, a widać też, że Pritchard fajnie się po tych trafieniach dalej nakręca. To jest coś, czego mocno mu jednak brakowało w tym sezonie, a zobaczyć jak piłka wpada do kosza, to teraz prawdziwa ulga. Jak tak dalej pójdzie, to tego Schrodera nawet nie żal będzie gdzieś oddać, tym bardziej że Niemiec ostatni dobry mecz zagrał na początku grudnia.
[Adrian] Schroder ma jakieś dziwne kłopoty zdrowotne i nie mówimy tu o urazach czy koronawirusie. Z początkiem grudnia trochę przesadziłeś, bo on na wyjeździe tragiczny nie był – średnio pewnie by mu wyszło 20 pkt na mecz. Z Clippers zrobił chyba 19 punktów a to było 8 czy 9 grudnia. Dennis po powrocie zaczął mieć problemy zdrowotne – już w meczu z Bucks coś było na rzeczy, a potem był nieaktywny, aż do tego meczu. Natomiast co do reszty się zgadzam – Pritchard w gazie, to dużo większa swoboda decyzyjna u Stevensa.
[Timi] No z pięciu meczów na tamtym wyjeździe w dwóch zagrał okej – w tym w Portland, gdzie zdobył 31 punktów – ale to właśnie były ostatnie jego dobre występy. Za kolejnymi już nie bardzo szło cokolwiek więcej poza cyferkami, a po powrocie do Bostonu to w ogóle oglądamy totalnie innego Schrodera niż wcześniej.
[Adrian] Na minus – skuteczność Tatuma była słaba, ale nie to było najgorsze. On i jego machanie łapkami. Druga kwarta jeśli się nie mylę, traci piłkę (wg mnie wkozłował sobie w nogi, ale nie miałem siły oglądać powtórki) zamiast biec do obrony, kolo podnosi nogę do sędziego pokazując, że powinna być nasza piła. Gdy już dotruchtał do obrony, to zamiast zostać na Harrisie pobiegł za drugim zawodnikiem, w efekcie czego Harris z wide open jak pola Grunwaldu trafił trójkę. No i tak wygląda kurwa cały ten sezon na razie. Jak widzę, że Tatum podnosi łapki, to zamykam oczy – tego nie da się oglądać, to jest poza skalą żenady.
[Timi] Tam akurat rzeczywiście wkozłował w nogę rywala, co nie zmienia faktu, że jeśli nie ma gwizdka sędziego, to gramy dalej, a nie “podnosimy łapki”. To niestety nadal coś, czego JT nie jest w stanie zrozumieć – tym bardziej że daleko mu do poziomu choćby LBJ-a, który na machanie może sobie pozwolić, bo jemu to przynosi pożądany efekt, nawet jeśli piłka po jego podaniu dotknęła nogi Westbrooka (a sędziowie zamiast przyznać piłkę Bulls, to gwiżdżą co prawda “kick ball”, ale posiadanie dają Lakers oczywiście po głośnych protestach LeBrona).
[Adrian] Uwag kilka – zostawmy staty. Wiesz ile razy Udoka wygrał mecz gdy różnica w końcówce była mniejsza niż 5 pkt? Tylko raz – poprzedni mecz z Sixers, gdy TimeLord zablokował (poniekąd szczęśliwie, bo to nie był jego zawodnik) ostatni rzut w meczu, gdy z zza łuku próbowali Sixers po czasie. Wszystkie pozostałe dostaliśmy w ryj, a było już 7 takich porażek. NBA prowadzi statystyki meczów zakończony różnica 3 lub mniej punktów – Udoka jest w nich 1-4, a Stevens rok temu, gdy gówno graliśmy był 7-5. Pewnie zaraz będą mnie nazywać hejterem, ale Udoka jest zbyt słabym trenerem dla tej drużyny. Nie pomogły te animowane filmiki Udoki (Ty mnie nie poprawiaj, moja wersja jest dużo lepsza – niemożliwe, żeby tak chujowe efekty uzyskiwali po ożywionej dyskusji).
[Timi] Rok temu w sytuacjach “clutch” (maksymalnie pięć punktów różnicy na pięć minut przed końcem) byliśmy o 10 punktów na 100 posiadań gorsi od rywala, czyli szósty najgorszy wynik w lidze (z bilansem 17-26). W tym roku w takich sytuacjach jesteśmy gorsi o nieco ponad pięć oczek na 100 posiadań (13. najgorszy wynik w lidze), a bilans w takich meczach to na razie 6-11. Było w tym względzie źle i nadal jest źle, czy trenerem jest Udoka, czy był Stevens.
[Adrian] Tak jak jestem zwolennikiem statystyk, o czym doskonale wiesz, tak te staty “clutch” niewiele mówią. Bo finalnie liczy sie wynik – porażka albo zwycięstwo. Możesz być średnio w takich spotkaniach o 10 punktów gorszy, ale wygrałeś spotkań więcej. Udoka ma wynik w takich meczach 0,353, a Stevens miał w poprzednim sezonie 0,395 – a to jednak kilka wygranych więcej. Jeszcze jeden sezon wcześniej Stevens miał wynik 0,548 – no a to już bardzo okazale. W swoim pierwszym sezonie Stevens miał 0.308 ale musimy pamiętać jaki miał wtedy skład. W drugim sezonie, gdzie skład przecież nadal był eksperymentalny to jednak już wykręcił 0.444. Natomiast ciężko nie zauważyć, że zjazd zaczął się w momencie, gdy kapitanem okrętu został Tatum.
[Timi] Na pewno te nasze problemy to jest połączenie jednego i drugiego – nie neguję tego, że Udoka w ostatnich minutach meczu życia Celtom nie ułatwia, tak jak potrafił to robić swego czasu Stevens. No a Tatum jest ogólnie jednym z najlepiej punktujących zawodników w czwartych kwartach – w sumie już kolejny sezon – ale tak naprawdę niestety nie wtedy, kiedy chcielibyśmy tego najbardziej. Trafił w karierze kilka ważnych rzutów i może też trochę dlatego stworzył się obraz zawodnika, który w crunchtime potrafi czynić cuda. Prawda jest jednak taka, że Tatum mocno w tych kluczowych minutach zawodzi w roli closera – w trwającym sezonie w sytuacjach “clutch” trafia tylko 36 procent, choć to i tak lepiej niż Curry (26.5 procenta), Rozier (27.6) i niewiele gorzej niż LeBron (38.7) czy Trae (36.7).
[Adrian] Mecz z Cavs i wygrana, w sumie łatwa, pewna, mogła być bardzo wysoka, ale nie była – ważne, że wygraliśmy mecz. Pewnie byłby to mecz do zapomnienia, gdyby nie występ Joe Johnsona. Publiczność się domagała i publiczność go dostała – Joe wyszedł, zrobił izolacje i trafił. Piękne chwile.
[Timi] Brawa za Cavs za walkę, bo oni w tym meczu kilka razy leżeli już na deskach, a mimo to dalej próbowali gdzieś tam Celtów podgryzać. Pomaga fakt, że Bostończycy w tym sezonie często się tak podgryzać dają, no i też fakt, że w obecnych czasach duże przewagi dużo łatwiej jest zniwelować. Ostatecznie skończyło się dobrze, a i przewaga była na tyle wysoka, że doczekaliśmy się fajnego momentu – jak na razie chyba jednego z najfajniejszych w całym sezonie, czego nie mógł się spodziewać absolutnie nikt.
[Adrian] Na plus – świetny mecz Browna, doskonały TimeLorda, ale wszystkich przebił Romeo. Niby tylko 11 punktów, 9 zbiórek i 2 przechwyty – ale popatrzcie sobie jaką on energię wnosi na parkiet. W 2 kwarcie, gdy tam jeszcze pojawił sie Pritchard, to jeździli po Cavs jak wściekli. Niech ten dzieciak będzie cały czas zdrowy, nich dostaje minuty i zagrywki – uwielbiam patrzeć na jego hustle styl.
[Timi] Tak właśnie myślałem, że Romeo będzie bohaterem tej rubryki – oczywiście na to zasłużył, bo rzeczywiście był w tym meczu wulkanem energii po obu stronach boiska, tylko że to wciąż jest bardzo nieregularny wulkan. W poprzednim meczu zero punktów, dwa wcześniejsze łącznie dziewięć oczek. Mocno nieregularny był też ostatnio RW3, ale tutaj zagrał jedno z lepszych spotkań w karierze – fantastyczna linijka, a do tego jaki wpływ na grę zespołu w obronie i w ataku.
[Adrian] Na minus – Tatum znowu skuteczność poniżej przyzwoitości, ale najgorzej w tym elemencie wypadli Smart z Schroderem, bo obaj trafili 2 rzuty i to razem. Dennis psuł absolutnie wszystko i chyba powinien trochę odpocząć. Miejmy nadzieję, że złapie znowu formę, po tej chorobie – może niech się w Wigilie zresetuje szkocką?
[Timi] Cokolwiek, byle zadziałało, chociaż przy lepszej postawie Pritcharda ta słaba forma Schrodera – i tylko 1/11 z gry – aż tak nie boli. No i mi osobiście coraz mniej zależy na tym, żeby Niemiec w zespole został na drugą część sezonu, szczególnie że jak się popatrzy w statystyki – ale to też potwierdza test oka – to właśnie z nim w akcji mamy najwolniejsze tempo gry.
[Adrian] Uwag kilka – to ostatni numer Tygodnika przed świętami, to nawet nie będę się przypierdzielał do Udoki za kilka rotacji. Miejmy nadzieje, że Ime pod choinką znajdzie to, o czym mówił na powitalnej konferencji w Bostonie – pomysł na drużynę, dobrą defensywę oraz dobre zagrywki w ataku, po licznych asystach. Tak – tego mu życzę.
[Timi] I ja się do tych życzeń przyłączam, bo jednak dużo łatwiej i też przyjemniej ogląda się mecze czy pisze tygodniki, gdy tak trenera, jak i zawodników jest za co chwalić.
[Adrian] W USA zaczyna się akcja ocieplania wizerunku naszego trenera. To nie jest przypadek, że w tym samym czasie wielu dziennikarzy, komentatorów zaczyna nadawać w podobnym klimacie. Wszystkich przebił Boston Globe i Himmelsbach. Opisanie prywatnych doświadczeń z życia – OK, oczywista sprawa. Jednak teksty, że Stevens prawie go błagał, żeby odłożył spotkanie z Wizards w sprawie pracy – to trochę cringe. Natomiast kwestia zapłakanego Popa, gdy dowiedział się, że Udoka dostał robotne… nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem tak zażenowany. Pewnie gdy Udoka wpuściła Brodrica Thomasa w meczu z GSW i rozpisał na niego zagrywkę. Czym my sobie na to zasłużyliśmy?
[Timi] A było coś więcej niż tekst Himmelsbacha? Przecież tygodnie czy miesiące po zatrudnieniu Stevensa też się tego typu teksty pojawiały, więc tu akurat żadnej zmasowanej akcji bym nie upatrywał.
[Adrian] Oj było, w dwa dni poleciała cała seria “twitów” – no i nie wyglądało to na spontan. Było dużo fajnych artykułów o Stevensie, ale weź mi przypomnij taki, w którym pisano, że jego były mentor płakał, a Danny błagał go, żeby z innymi nie rozmawiał? To są te granice żenady, które zostały przekroczone. Bo jednak historia opowiedziana, że Danny na meczu Stevensa w NCAA, gdzie grał z Duke – pozwiedzał, że tam stoi najlepszy trener w lidze akademickiej, a Pagliucka myślał, że chodzi o trenera K – to jednak inny poziom, niż wspominki o płaczącym Popie ze szczęścia… nie no – Timi, naprawdę, tego się nie do odzobaczyć.
[Timi] Takich artykułów nie było, bo Stevens jako tako mentora w typie Popa nie miał, a na dodatek Celtics mieli go na oku jako pierwsi, więc nie było ryzyka, że ktoś nam go podbierze:) Zresztą ja płacz Popovicha potraktowałem jako dobry znak, bo jednak tak Ty, jak i ja dobrze wiemy, że Pop to kawał fachowca, który na byle kogo łez by nie ronił – jakkolwiek żenująco może to brzmieć.
[Adrian] Covid grasuje po lidze, tylu zawodników jest poza gra, że NBA przyjęła kilka zmian w kwestiach kontraktów 10 dniowych. My podpisaliśmy Justina Jacksona i CJ Milesa. No – na bezrybiu i rak ryba. Wprawdzie przydałby się jakiś podkoszowy, zamiast dwóch wingów – ale być może ja wiem mniej od zarządzających.
[Timi] Zmiany w kwestii kontraktów na plus, choć skoro od początku grudnia protokołami zostało objętych już ponad stu graczy, to jednak pytanie czy nie byłoby warto się zastanowić nad kolejnymi zmianami. Przerwa sezonu nie wchodzi w grę, o czym mówił już Silver, ale przecież te wszystkie absencje mocno wpływają na wyniki w całej lidze. Jedni się zmagają z 7-8 zawodnikami w protokołach, inni mają mniej, ale na przykład chodzi o liderów zespołu. Trudno więc w tym momencie traktować niektóre rezultaty poważnie.
[Adrian] Kolejnym zawodnikiem, który dołączy na 10 dniowej umowie jest Joe Johnson. No i to jest piękna historia, że Iso Joe po 20 latach, od debiutu na parkietach NBA w koszulce Celtics wraca do naszego składu. Swoja droga dość zabawne, że Iso Joe dołączy do Iso Jaya :D
[Timi] Historia piękna – już samo to trafienie w końcówce i eksplozja Ogródka były warte tego, żeby ten kontrakt z nim podpisać. Ogólnie to po Thomasie kolejna fajna historia z powodu koronawirusa, więc dobrze, że przynajmniej z tej złej sytuacji potrafi wyniknąć też coś miłego. Pytanie kto następny się załapie, bo ponoć telefony we wszystkich klubach się mocno rozdzwoniły, a załapać się do NBA próbują też nazwiska, które z ligą dawno nie miały już nic wspólnego.
[Adrian] Tatum i KAT zostali wybrani na zawodników Tygodnia, odpowiednio na Wschodzie i Zachodzie. KAT jeszcze przed tym wyróżnieniem stwierdził, że jest najlepiej punktacyjnym wysokim zawodnikiem w historii NBA. Matko boska… covid miał uszkadzać płuca a nie mózg.
[Timi] Jemu chyba chodziło o najlepszego strzelca wśród wysokich – bo to by nawet miało sens i co więcej poparcie w liczbach. Bo przy ponad 700 trafieniach zza łuku procent skuteczności KAT ma lepszy nawet od Dirka.
[Adrian] Poparcie w liczbach może, ale sensu to ja w tym nie widzę. Marcus Smart dawno temu wyprzedził wiele legend w rzutach zza łuku – nawet Danny’ego jak ten jeszcze był w Bostonie – też by mógł się z tym wozić, no ale milczy – całe szczęście milczy. Smart ma więcej przechwytów niż Havlicek – ale nie wpadł na tak debilowaty pomysł, żeby nazwać siebie najlepiej odbierającym piłkę zawodnikiem Celtics w historii. Najpierw KAT niech dogoni Garnetta w historii Soty – potem może patrzeć w cyferki.
[Timi] Jasna sprawa – w sumie Curry też bardzo długo zwlekał z tym, by nazwać siebie najlepszym strzelcem w historii i zrobił to dopiero po tym, jak rzeczywiście udało mu się wyprzedzić Allena na liście najlepszych strzelców. Towns ma przed sobą jeszcze daleką drogę, natomiast moim zdaniem 700 trójek przy takim procencie daje jakieś podstawy do tego, żeby tak przynajmniej myśleć. Bo słowa chyba rzeczywiście lepiej zostawić na później.
[Adrian] Życzenia dla trenera były, to pozostaje tylko życzyć nam wszystkim, fanatykom bostońskiej drużyny, zdrowia, jeszcze raz zdrowia, oraz zdrowia w tych nieciekawych czasach. Obyśmy mogli jak najdłużej patrzeć na NBA, a w szczególności oczywiście na Celtics i żebyśmy doczekali się sukcesów.
[Timi] W obecnych czasach nie ma od zdrowia nic ważniejszego – dlatego oby to zdrowie dopisywało nam tu wszystkim. No i żeby Celtowie tego zdrowia swoją grą nam nie psuli, a wręcz przeciwnie. Wesołych Świąt dla całej Zielonej rodziny!