#300 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i Tygodnik z numerem 300. Trzysta tygodni pisania o Celtics – szybko zleciało. Przecież to prawie 6 lat, a pamiętam jak wczoraj ten pierwszy numer. Czego można sobie życzyć przy takim jubileuszu? Chyba tylko zdrowia, żeby dalej cieszyć się gra naszej drużyny i pisaniem w necie o nich.

[Timi] Trzysta tygodni – to brzmi nierealnie. Brawa dla nas za regularność, choć przypominają mi się te 2-3 razy, kiedy w sobotę wieczorem miałem zamykać tygodnik, ale człowiek mimo wszystko zapomniał, by rano zbudzić się z potem na twarzy po telefonie niezawodnego Adriana. Oby tej regularności nam nie brakowało – no i oby Celtics dawali nam jak najwięcej powodów do radości, bo w ostatnich sezonach krytyki w tygodnikach jakby więcej niż zwykle.

[Adrian] Co ciekawe, żaden z nas nie ma na koncie 300 numerów. Kilka razy Ciebie na „urlopik” wysyłali czytelnicy, gdy wygrywali w konkursie z okazji Draftu, choć pamiętam – jak się odgrażałeś, że ten konkurs wygrasz i to Ty mnie wyślesz na urlopik :D Kilka razy nam też pomagał Adam, gdy Ty czy ja lądowaliśmy w szpitalu. Ja znowu pamiętam, że kilka razy załadowałem Tygodnik na stronę w południe, a raz nawet popołudniu, bo mi się dni tygodnia pomyliły :D Wtedy czytelnicy ponaglali na czacie lub fejsie. Kulamy się dalej – teraz kurs na 400!

[Timi] 400 wypadnie gdzieś za dwa lata, więc miejmy nadzieję, że jak do tego dojdzie, to my będziemy zaczynać piątą setkę, a Celtics pogoń już za kolejnym mistrzostwem NBA – na przykład numer 19. No i z tego miejsca wypada też podziękować wszystkim czytelnikom, którzy wytrzymują z nami tyle lat. A specjalne podziękowania jak zwykle dla Adama, bo przecież przez te wszystkie lata i setki tygodników napisał nam mnóstwo komentarzy i stoczyliśmy wiele bardzo ciekawych dyskusji, do których tygodnik był tylko wstępem. Policzyłem to nawet i się okazuje, że tych komentarzy Adama łącznie było więcej niż tygodników, bo aż 312! Przy czym najaktywniejszy był do setnego numeru (221), potem do dwusetnego już nieco mniej (61), a do trzysetnego to już w ogóle leń się zrobił (30)…

[Adrian] Bez czytelników nie byłoby sensu tego ciągnąć tak długo, dlatego ukłony w pas – gdy ktoś pisze, że czeka, chwali na czacie, w grupie na fejsiku, albo na Twitterze podaje dalej link do Tygodnika – dla tych zielone buziaki. Dzięki wam ma to sens i wasz udział w Tygodniku jest nie do przecenienia.

[Timi] Dokładnie tak! To dodaje sił i motywacji, żeby dalej tworzyć, dlatego pięknie dziękujemy. A teraz już z powrotem do naszych cotygodniowych rozważań pod patronatem Reda Auerbacha i spółki…

[Adrian] To wracamy jeszcze do meczu z Lakers, bo nie mogliśmy porozmawiać wtedy o statystykach zaawansowanych. Może zaczniemy od tych rzutów kontestowanych, bo je lubisz. Boston 41, a Lakers 37 – 10% różnicy, więc przepaści nie ma. Przepaść natomiast jest w rzutach za 3 punkty z pozycji wide open. Lakers 22 rzuty, a Celtics 15 – 7 różnicy to prawie 50%. Jeszcze ciekawiej jest jak weźmiemy pod uwagę tylko trafione – my 4,  oni 11. 7 trafionych rzutów różnicy, to jest 21 punktów w deficycie – sporo. 57% rzutów Lakers oddali z otwartych pozycji – niby lepiej, bo bywało i 69%, ale nadal za dużo.

[Timi] Tu niby lepiej, ale nadal jest problem w Bostonie z trafianiem rzutów z czystych pozycji. Ale to i tak pokazuje skalę naszej dominacji, skoro trafiliśmy tylko cztery z 15 takich prób, a mimo to i tak na spokoju ten pojedynek wygraliśmy.

[Adrian] A teraz jeszcze wrócimy do naszej rozmowy o defensywie. Niby padło sporo argumentów, jeszcze więcej cyferek i statystyk, ale po fakcie przypomniało mi się, że można sprawdzić jeszcze jedną  rzecz. W dodatku okazało się, że te statystyki zostały rozbudowane i teraz jest jeszcze ciekawiej. Zarzucałem, że słabo pracujemy w obronie – mówiąc wprost – nie zapierdalamy tak jak powinniśmy. To popatrzyłem na dystans i szybkość z jaką poruszamy się w meczach. Graliśmy trochę dogrywek – to pozwoliłem sobie pod uwagę brać 5 ostatnich spotkań, gdzie tych dogrywek nie było. Średnio w meczu przebiegamy 17,16 mili – to drugi najgorszy wynik w NBA. W obronie przebiegamy dystans 8,02 mili – to 5 najgorszy wynik w NBA. Poruszamy się z prędkością 4,02 to 3 najgorszy wynik w NBA. No i wisienka na trocie – w obronie biegamy z prędkością 3,71 – to najgorszy wynik w NBA. No nie zapierdalamy tak jak powinniśmy. I chyba to jest najbardziej rozczarowujące, że to wszystko nie wynika głównie z błędów, ze złego ustawienia, bo najczęściej te wolne pozycje przeciwnika wynikają z braku maksymalnego zaangażowania.

[Timi] Super sprawa, że możemy dziś te rzeczy sprawdzić – a choć te wyniki nie robią zbyt dobrego wrażenia, to jednak mimo wszystko wynika z tego, że u nas nadal jest spora rezerwa. Nie robi nam różnicy szybkość, jeśli chodzi o zwycięstwa i przegrane – bo tak w meczach wygranych, jak i w meczach przegranych jest na takim samym (najgorszym w lidze) poziomie, ale co ciekawe, więcej biegamy w porażkach (średnio 18.2 mil) niż w wygranych (17.6).

[Adrian] Więcej biegamy w porażkach, bo oba spotkania z 2 dogrywkami przegraliśmy, wygraliśmy te z jedną dogrywką – chyba stąd ta różnica. No jest spora rezerwa, od kilku sezonów mamy spora rezerwę, bo przecież to nie pierwszy sezon, gdzie zawodnicy bardzo często nie wychodzą zmotywowani na 100%. Nie umiał z tym walczyć Stevens (choć pamiętamy przecież czasy Thomasa, Crowdera, Roziera i tamtej szalonej bandy – która gryzła parkiet i rozpierdalała intensywnością przeciwników) – teraz nie umie Udoka, to chyba jednak nie do końca wina trenera, nie wszyscy lubią zapierdalać. Za Crowdera teraz, to bym nerkę oddał, tym bardziej, że on zarabia niewiele więcej niż Juancho.

[Timi] Warto to monitorować, bo jednak teraz do gry wrócił Brown, a i reszcie powinno się chcieć więcej – przy czym tutaj najwięcej wciąż zależy od takich zawodników jak Tatum, który zbyt często sobie odpuszcza, RW3, który jednak na takiej intensywności też musi się nauczyć jeszcze grać czy Horford, który w takim wieku też nie może znów aż tak bardzo zapierdalać w tak wczesnej fazie sezonu. Rozgrzeszenia nie ma za to dla zmienników, bo oni przy każdym wejściu na parkiet powinni pokazywać serducho i motywację.

[Adrian] No to lecimy już z wygraną nad Oklahoma, po której wyszliśmy na dodatni bilans. 9 zwycięstwo w sezonie stało się faktem, ale oczywiście nie obyło się bez nerwów w końcówce, ale o tym za chwile. Sam mecz mógł się podobać – w końcu graliśmy z zespołem, który teoretycznie ma tankować. Przewaga doświadczenia i talentu była po naszej stronie.

[Timi] Dodatni bilans – nareszcie. Długo na to czekaliśmy, ale obyśmy teraz już szli tylko w górę. Zwycięstwo jednak całkiem pewne, bo ja ani przez chwilę o wynik nie drżałem. Nawet gdy trzeci garnitur w kilkanaście ledwie sekund prawie roztrwonił przewagę i na parkiet musieli wrócić starterzy, którzy domknęli ten mecz.

[Adrian] Na plus – znowu dobry, a nawet bardzo dobry mecz Tatuma, z 22 rzutów 33 punkty – do tej pory było głównie odwrotnie. Dennis,który ostatnio ma niesamowitą serię – 29 punktów na doskonałej skuteczności – to ja biorę zawsze ciemno. Smart oddał tylko 2 rzuty zza łuku, oraz rozdał 8 asyst – ciekawe czy zrozumiał wreszcie, że cegląc tylko tracimy posiadania, czy chwilowa refleksja. Kanter z 10/10 i plus 9 na parkiecie. Horforda nie chwale, bo Al jest ponad skalą, biorąc pod uwagę jego wiek i jakim zrządzeniem losu tu trafił.

[Timi] Cieszy powrót formy Tatuma – tak jak pisałem: gdy zacznie trafiać na lepszym procencie, to dużo lepiej będzie się nam oglądało grę Celtów, a i wyniki będą lepsze. Cieszy też coraz więcej dwójkowych akcji między nim a Horfordem oraz kilka naprawdę znakomitych podań, jakie JT w ostatnich meczach wykonał. Nie chodzi nawet o pomysły, a wykonanie, bo kilka razy zamienił się niemal w Steve’a Nasha.

[Adrian] Na minus – no i kurka wodna, wracamy do tej zbrodni jaką odpierdolił zespół w 3 i 4 kwarcie. Wszystko się zaczęło od tej akcji, gdzie Smart był Smartem i zrobił kobrę, przechwycił piłkę, a Tatum zdobył 2 punkty. 5 minut i 19 sekund do końca 3 kwarty – na tablicy 81-56 i sie zaczęło. Pod koniec 3 kwarty było już tylko 89-74 – jak można w 5 minut stracić 18 punktów!!! Udoka nie bardzo panuje nad rotacjami, bo to nie pierwszy raz, gdzie ustawił drużynę tak, że waliła głową w mur. Dawanie minut Hernangomezowi to sabotaż.

[Timi] W takich meczach akurat skakanie z zawodnikami i rotacją nie dziwi – tym bardziej jak się otworzyło wynik i zbudowało taką przewagę. Kiedy próbować różnych ustawień, jak nie właśnie wtedy? Na całe szczęście to się skończyło tylko na lekkim strachu, choć ja byłem tym razem raczej spokojny. Thunder trochę odrobili, ale reakcja tym razem była dużo lepsza niż zwykle.

[Adrian] Tylko po co sprawdzać ustawienie, który już kilka razy okazało się pomyłką? Ba – po co kolejny raz ryzykować takie wielkie starty punktowe w 4 kwarcie? Bo jeśli mówimy o 4 kwartach – to w statystykach +/- jesteśmy minus 3,3 pkt na mecz – przedostatni zespół w lidze, choć w perspektywie całych spotkań, to zajmujemy 8 miejsce w lidze. Różnica pomiędzy defensywnym a ofensywnym ratingiem w 4 kwartach to u nas minus 14,9 – absolutnie najgorszy w lidze. Może jednak nich im Udoka do pomocy zostawi chociaż Schrodera, żeby miał kto te piłkę kontrolować.

[Timi] Ale gdzieś tych minut dla zmienników trzeba szukać, tym bardziej jeśli chcemy tego czy innego Hernangomeza jakkolwiek wypromować przed ewentualną wymianą, co na razie się nijak nie udaje niestety. Tu akurat te eksperymenty mają sens z dużą przewagą w kieszeni, a też po części z tego wynikają te różnice w czwartych kwartach.

[Adrian] Uwag kilka – czytelnikom  tak się spodobało wypisywanie cyferek ze statystyk zaawansowanych w tym sezonie, że strach ten punkt pominąć. No to lecimy – 55% rzutów OKC oddało z otwartych pozycji – łatwo zauważyć, że znowu urwaliśmy kilka procent, czyli idzie ku lepszemu. W kontestowanych rzutach był praktycznie remis, my 61 oni 60. Jeśli jednak patrzymy na nasza największa bolączkę, czyli rzuty za 3 punkty z wide open, to nadal jest źle – 22 takie rzuty a my tylko 18, obie drużyny trafiły po 9.

[Timi] 61 kontestowanych rzutów z jednej strony i 60 kontestowanych rzutów z drugiej robi spore wrażenie. Mimo wszystko tych rzutów wide open i tak było sporo, a Celtics nadal pozostają w tym względzie jedną z najgorszych drużyn w lidze, bo średnio pozwalają rywalom na około 19 takich prób w meczu. Przynajmniej wreszcie udało się trafić na dobrym procencie i tutaj trochę pniemy się w górę, bo nie jesteśmy już na ostatnim miejscu w lidze.

[Adrian] Jeśli chodzi o nasze trafianie zza łuku, gdy mamy wide open – to te biedne 33%, to 4 najgorszy wynik w lidze. Co ciekawe, z pozycji open, czyli gdy obrońca jest nieco bliżej, mamy lepsza skuteczność bo 35%. Tylko to nadal bieda, że z otwartych pozycji trafiamy tak mizernie. XXI wiek, koszykówka opiera się na rzutach zza łuku, a my w tym elemencie kopiemy się w głowę.

[Timi] Pretensji nie można mieć w tym momencie do trzech zawodników, bo tylko Tatum (9/22), Romeo (11/25) i Grant (22/49) trafiają ponad 40 procent w takich sytuacjach. Najgorzej wypadają Horford (16/53) oraz Schroder (12/49), którzy notują spory zjazd, bo Big Al w zeszłym sezonie trafił 39 procent takich rzutów, a w tym tylko 27, podczas gdy Schroder w zeszłym 35 procent, a w tym tylko 25. Gdyby tylko tej dwójce udało się choćby wrócić do tego poziomu, to na pewno aż tak źle by nie było.

[Adrian] Z Houston to wstyd przegrać, więc po bardzo ładnym meczu wygraliśmy zdecydowanie. Powiedzmy sobie jednak szczerze – to była rozgrzewka przed meczem z Nets. Wrócił Brown i TimeLord, zrzucili rdzę i teraz dopiero czeka nas sprawdzian.

[Timi] Dwa mecze z Rockets w tym sezonie już za nami i wpadki nie było ani w Houston, ani w Bostonie. Po obu meczach można było mieć wrażenie dobrze wykonanego zadania. Ale tak jak piszesz: o tym meczu już zapominamy, bo wygrana to był obowiązek, a teraz czas na poważnego rywala.

[Adrian] Na plus – Tatum kolejny mecz na  dobrej skuteczności, ale przede wszystkim może się coraz bardziej podobać. Ławka rezerwowych zrobiła się bardziej okazała i dostarczyła prawie 40 punktów. Dobrze, że Udoka odkurzył Kantera – chyba wyciągnął wnioski z tego grania Jabarim na centrze, co skończyło się katastrofą. Smart znowu oszczędny w rzucaniu zza łuku, a i tak koledzy mu zepsuli %, gdy oddali mu na prawie 9 metrze, gorącego kartofelka w ostatniej sekundzie.  Romeo – chyba założę jego fan klub.

[Timi] JT co prawda tym razem tylko 1/9 zza łuku, ale to był już jego czwarty kolejny mecz na 30+ punktów. Widać sporo dobrego w jego grze: oddaje więcej trójek, więcej razy staje na linii rzutów wolnych, nie traci już tylu piłek. Na dodatek jest wreszcie dużo bardziej skuteczny tak spod obręczy, jak i zza łuku. Powoli chyba można mówić o wyjściu z dołka.

[Adrian] A wiesz, że w ogóle nie zwróciłem uwagi na rzuty Tatuma zza łuku – skoncentrowałem się na jego wejściach pod kosz, gdzie w początkowej fazie sezonu popełniał  kosmiczne błędy i był katastrofalnie nieskuteczny. Dopiero teraz rzuciłem okiem w meczowe staty. Ja czekam na Tatuma z Nets – chce zobaczyć w czwartkowy bardzo wczesny poranek Tatuma stojącego naprzeciw Duranta – to będzie sprawdzian.

[Timi] Tatum ma ostatnio dobre wspomnienia z pojedynków przeciwko Nets, bo przecież jemu akurat w fazie play-off w ubiegłym sezonie niewiele można było zarzucić. Dwoił się i troił, a miał w tej 5-meczowej serii kilka naprawdę świetnych momentów. Aż szkoda że Kyrie nie zagra, bo JT znakomicie wyglądał po zmianie krycia, gdy lądował właśnie na Irvingu.

[Adrian] Na minus – znowu przegrana 4 kwarta. Czy Payton Pritchard się obudzi? Co się  z nim stało w tym sezonie? Hernangomez w 6 minuty był minus 11 na parkiecie. Najgorsze, że trzeba nim grać, żeby jednak zaczął przypominać koszykarza, bo inaczej nie dorzucimy go do żadnej paczki, lub wymiany nawet jako kontrakt spadający.

[Timi] Pritchard miał sporo pecha z tym złamanym nosem, bo zdaje się, że gra w masce mocno odbiła się na jego pewności siebie, a przez to nie tylko wypadł z rotacji, ale też teraz ma ogromny problem, by jakkolwiek do tej rotacji wrócić. To wielka szkoda, bo przecież w lidze letniej Payton górował nad innymi zawodnikami i zdawało się, że będzie dla Celtics sporym wsparciem w tym sezonie. Oby szybko złapał tę pewność siebie – ja nie miałbym nawet nic przeciwko temu, żeby go wysłać go G-League, tylko pytanie jak on na to zareaguje.

[Adrian] Co do naszej afiliacji w G-Laguea, to ja jestem bardzo zdziwiony, że Udoka z tego nie korzysta. Zakodowałem, że tylko raz poleciał Bruno Fernando, a właśnie taki Pritchard powinien tam sobie z 2-3 mecze rozegrać, żeby nawrzucać komuś punktów. Nesmith też mógłby tam skuteczność złapać – w końcu nawet 20% nie ma za 3 punkty.

[Timi] To fakt, Bruno był już tam kilka razy, ale jakiejś furory nie zrobił – jednak gracze z końca rotacji NBA przyzwyczaili nas do dużo lepszych występów w G-League. Całkiem nieźle poczyna sobie Hauser, choć on znów pokazuje, że trafianie trójek w G-League nie zawsze ma przełożenie na trafianie w garbage-time w NBA.

[Adrian] Uwag kilka – 55% rzutów Houston było z otwartych pozycji, czyli dokładnie taki sam wynik jak z OKC, niewiele mniejszy niż z Lakers. Pozwoliliśmy na 19 trójek z wide open – niby mniej, niż z OKC i Lakers, bo tam były 22, ale to nadal bardzo zły wynik. Houston oddało 37 rzutów zza łuku z otwartych pozycji – trafiło ich 10. My mieliśmy takich rzutów tylko 30 i trafiliśmy 11 – nie ma czym się chwalić, choć te prawie 37% to krok w dobrą stronę. Tylko 14 trójek z wide open, to wcale nie jest dobry wynik. 

[Timi] Tylko przy tych trójkach też warto sobie powiedzieć, że czasami taki jest po prostu gameplan. Rockets przyjechali do Bostonu jako jedna z najgorzej rzucających za trzy drużyn w lidze, która z kolei jest w top10 ligi pod względem punktów z pomalowanego.

[Adrian] Ja się zgadzam, że czasami taki jest game plan – ja tego nie kwestionuje. Tylko czym innym jest zmuszenie przeciwników do rzutów zza łuku, a czym innym zostawiać na wide open. Na 42 trójki, 37 oddali z otwartych pozycji, w tym 19 z wide open. Ja nie mam pretensji za te 42 rzuty, ja jestem wkurwiony za te 19 wide open, bo tego nie da się niczym wytłumaczyć.

[Timi] No da się choćby tym, że odpuszczamy tak wybitnych strzelców jak Jalen Green (w tym sezonie 28 procent), Jae’Sean Tate (31 procent), Christian Wood (32 procent) czy Daniel Theis (30 procent), żeby sobie porzucali, wyzywając ich wręcz do tego, żeby spróbowali. Skutek był taki, że tylko ta czwórka spudłowała aż 11 trójek i nie trafiła ani jednej. Więc tu akurat jest w stanie zrozumieć, skąd te wide open trójki się wzięły.

[Adrian] Nadal stoję na stanowisku, że się nie da usprawiedliwić z 2 powodów. Po pierwsze – bardzo często przeciwko nam, jakiś zawodnik ma dzień konia i punktuje jak szalony, a my mu tu ułatwiamy takim podejściem, że przecież zza łuku to on ma 30%, to nie ma co pilnować. I drugi – uczymy się złych nawyków, które potem wychodzą przeciwko zawodnikom co rzucają na skuteczności dużo lepszej. GSW z każdym jedzie jak z dziką świnią, Houston czy Utah – walić w ryj i patrzeć czy równo puchnie. Wpadli w rytm i po prostu grają swoje – a u nas po kilkunastu meczach, w których wyglądaliśmy słabo, zaczyna się kunktatorstwo.

[Timi] Ufam jednak, że gameplan zawodnicy przed każdym meczem dostają inny i znają mocne/słabe strony rywala i wiedzą, kogo odpuszczać, a kogo nie. Teraz jeszcze kwestia tego, w jaki sposób to egzekwują, bo z tym bywa w tym sezonie różnie, natomiast uważam, że to nie ma za bardzo nic wspólnego z nawykami.

[Adrian] Mecz prawdy – po kilku spotkaniach z leszczami (tak – Lakers aktualnie to też zespół do golenia) przyszedł czas na Brooklyn – który jest osłabiony brakiem kilku zawodników i wcale nie mam na myśli Irvinga. Skończyło się wpierdolem – nie ma co płakać na sędziów, za to można płakać nad obroną, nad zaangażowaniem w grę przez 48 minut i nad BRAKIEM JAKICHKOLWIEK  ZAGRYWEK!

[Timi] Pokazano nam miejsce w szeregu. Jak ostatnio Nets dostali wpierdol od Warriors, to po meczu bodaj Nash stwierdził, że oni nie są jeszcze na tym samym poziomie co GSW. Nam brakuje do poziomu Nets sporo, a co dopiero mówić o Warriors.

[Adrian] Ten szereg, to są drużyny na poziomie lekkiego tankowania. Nasze gwiazdy, to na razie tylko gwiazdeczki, a w przypadku Tatuma zmanierowane gwiazdeczki. ESPN ostatnio napisał, iż jeden z asystentów NBA powiedział o Jaysonie,  poniekąd przekłada indywidualne cyferki ponad zespołowe parcie do wygranej. Chyba trochę za mocno, ale coś w tym jest – Tatum nie gra tak jak grają najlepsi, bo najlepszy umie pociągnąć kolegów, a tutaj tego nie widzimy.

[Timi] Jest jak jest, ale też nie zapominałbym o tym, że tak JB, jak i JT swoje już zrobili i swoje osiągnęli w pierwszych latach kariery. Teraz znaleźli się w sytuacji, gdzie tak naprawdę nie mają już nikogo nad sobą – bo w pewnym sensie tym kimś w poprzednim sezonie był Kemba, choć on ze swoją grą był jednak bardziej obok niż nad nimi. I w tej sytuacji trudno jest im się na razie niestety odnaleźć.

[Adrian] Na plus – no był ten zryw, gdzie odrobiliśmy 17 punktów, był ten Smart co okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem – tylko jak najlepszy w  ataku na parkiecie jest Marcus Smart – to wiedz, że jesteś w dupie i to głęboko. No dobra – Romeo jest najpiękniejszą rzeczą w tym sezonie. Gość zawsze zapierdala na 100% – tylko trenerem jest Udoka, który nie umie tego wykorzystać. Bo co jest kurwa trudnego, w ustawianiu akcji, żeby Romeo mógł więcej rzucać zza łuku, a nie wbijał się w pomalowane? Ma 2-3 zawodników, którym często siedzi – to kolo akcje ustawia na poziomie wuefisty z podstawówki – macie tu pikę i sobie pograjcie. A jeszcze jedno – Kanter i ta akcja, gdzie zablokował rzut zza łuku i będąc pewny, że piłka wyjdzie poza parkiet, poszedł przybijać piątki z kibicami, a Nets dalej prowadzili grę – teoretycznie powinien człowiek być zły i wyzywać, ale to była jedna z najlepszych naszych akcji w tym meczu :D

[Timi] Miał przez chwile flashbacki James Harden do końcówki 2017 roku, kiedy Smart go załatwił w pamiętnym meczu przeciwko Rockets, ale ostatecznie nic z tego zrywu nie wyszło. Tymczasem na igrzyskach nie kto inny jak Udoka pół żartem, pół serio stwierdził po zwycięstwie Amerykanów nad Australią, że już wiedzą jak ograniczyć poczynania Millsa. Spoiler: nie wiedzieli.

[Adrian] Na minus – ofensywa, a dokładnie impotencja naszego sztabu trenerskiego po atakowanej stronie parkietu. Dlaczego zespół, któremu nie siedzi zza łuku (choć to nie jest prawda, bo zaraz porozmawiamy o cyferkach) oddaje aż 48 takich rzutów? Bo nie ma nic innego do zaoferowania! Za 2 punkty mieliśmy w tym meczu skuteczność 54% – tylko co z tego skoro nie ma powtarzalności tych akcji, bo to nie są wytrenowane zagrywki. Tatum i jego MINUS 33 na parkiecie, raczej dość dużo mówi o zaangażowaniu Jaśnie Pana.

[Timi] Ale jak już zaczniemy trafiać… Tak sobie mówimy od kilku tygodni, a jak nie trafialiśmy, tak nadal nie trafiamy. Bo można zrozumieć, że 3 jest większe od 2, natomiast nadal brakuje większego pomysłu, jak ta ofensywa ma wyglądać. Z drugiej strony – to obok marnego występu z Wizards, gdzie trafiliśmy dwie z 26 trójek był nasz drugi najgorszy pod tym względem występ w całym sezonie. Jak trafiamy mniej niż 30 procent za trzy, to nasz bilans wynosi 2-5. Jak trafiamy więcej niż 35, to mamy 4-2. 

[Adrian] Uwag kilka – no to cyferki. Napisałem wcześniej, że nie jest prawdą iż nam nie siedziało zza łuku (tak, wiem – 11 z 48) ale… jeśli pozycja była wide open to trafiliśmy 10 z 24 rzutów, a to jest 42% skuteczności. Z pozostałych pozycji, jak łatwo obliczyć trafiliśmy tylko 1 rzut. 56% rzutów mieliśmy z otwartych pozycji – Brooklyn dokładnie  tyle samo. My kontestowaliśmy 52 rzuty, oni 47.

[Timi] O dziwo nie popełniliśmy w tym meczu zbyt wielu strat, bo 11 błędów własnych to trzeci najlepszy wynik w trwających rozgrywkach. No i koniec końców rozdaliśmy 25 asyst – to z kolei wynik numer cztery. Nie wszystko było więc w tym meczu takie złe, ale sami widzieliśmy – tak po grze, jak i po wyniku – że to była jednak deklasacja.

[Adrian] Udoka mógł już w pierwszym swoim meczu przeciwko San Antonio odnieść zwycięstwo, nad swoim wieloletnim mentorem – no ale niestety, Udoka jest ofensywnym impotentem. Dokładnie 201 sekund przed końcem meczu, prowadzimy 88-81, by przegrać 88-96. DWIEŚCIE JEDEN OSTATNICH SEKUND W MECZU!!

[Timi] Te nasze czwarte kwarty w tym sezonie to jest prawdziwy koszmar. Bo tak jak przez większość meczu coś tam jeszcze potrafimy w ataku, tak w czwartych kwartach wyglądamy momentami naprawdę bezradnie. Przy czym trzeba sobie szczerze powiedzieć, że nam to zwycięstwo w tym meczu się po prostu nie należało. Niby coś tam się obudzili w drugiej połowie i w sumie to za ten charakterek warto może nawet i chwalić, ale takich dołków pod sobą kopać nie można.

[Adrian] Na plus – nie potrafię  się zachwycać z tego powrotu w 2 połowie, gdzie z minus 15 wyszliśmy na plus 7, bo w końcówce pozwoliliśmy zrobić z siebie szmaciarzy. Bo gdzie tu szukać pozytywów, skoro przegrywamy wygrany mecz i to nie pierwszy raz?

[Timi] Tak naprawdę ten mecz przegraliśmy w pierwszej kwarcie. Scal już po kilku pierwszych akcjach stwierdził, że nie podoba mu się brak intensywności, z jakim grają Celtics w obronie, no i wykrakał. Dodajmy do tego słabiutki i atak, no i jest recepta na kolejną w tym sezonie katastrofę. Trochę ich już dużo niestety.

[Adrian] Na minus – Udoka. Udoka powoli wchodzi w etap, że nie będzie sensu go bronić czy usprawiedliwiać, bo pewnych rzeczy nie da się usprawiedliwić. 201 sekund do końca, gość wziął 2 czasy i nie zrobił nawet punktu… mistrz ATO. Nie chce mi się nawet szukać statystyk ile punktów Celtics zdobywają pod wodzą Udoki po timeoutach – boję się, że zacznę go publicznie wyzywać. Nie ma co pisać o braku skuteczności poszczególnych zawodników, bo jak zawodnik wie co ma grać, to zyskuje pewność siebie, a drużyna stanowi kolektyw, piłeczka chodzi, podania same wpadają w ręce, a zawodnicy ustawiają się na pozycjach automatycznie. U nas jest wolna amerykanka. Nie no kurwa, przegrać z zespołem co trafia tylko 6 trójek i gra w tym elemencie na 25% skuteczność, to jest niesamowity wyczyn.

[Timi] Tylko że nasi w tych ostatnich trzech minutach też się nie popisali, bo trzy z czterech prób to były rzuty z bardzo dobrych pozycji. Dwa razy pomylił się Tatum, raz Horford, a do tego jeszcze Brown też w akcji, gdy zszedł na prawą rękę do obręczy. Zadaniem coacha jest w dużej mierze sprawić, żeby zawodnicy te pozycje mieli – i jakby nie patrzeć, to nawet w tym meczu i w tej końcówce takie pozycje były. Ale trafić muszą już gracze, to jest ich zadanie.

[Adrian] Uwag kilka – tradycyjne w tym sezonie pomeczowe statystyki zaawansowane nadlecą dopiero w przyszłym numerze – natomiast dziś małe podsumowanie po 20 meczach. Niepisana zasada 20 spotkań – no to króciutko. Bilans 50% nie oddaje tego, jak bardzo źle wyglądamy w wielu elementach. Jeśli chodzi o prace piłką, o kilka aspektów w ataku – to lepiej wyglądaliśmy na początku sezonu niż teraz. Czyżby zawodnicy grali jeszcze wtedy Stevensem? A dopiero teraz włączył im się Udoka? Obrona? Było źle, jest nadal źle – zachwyt nad defensywnym ratingiem w perspektywie kilku spotkań nic nie zmieni. Jesteśmy powolni, czasami źle ustawieni, najczęściej spóźnieni. Ostatnie mecze nie napawają optymizmem. Wręcz przeciwnie, ja zaczynam tracić nadzieję, że Udoka to był dobry wybór. Trener może nawet przegrywać więcej meczów niż Udoka, bylebym tylko widział, że on coś chce zrobić, coś buduje, jest w tym zalążek jakiegoś systemu gry. Stevens gdy dostał drużynę na tankowanie, po kilku meczach pokazał gdzie zmierza. Gdzie zmierza Udoka? No chyba tylko do klubowej kasy po wypłatę.

[Timi] Ja aż tak krytyczny nie jestem – to już wiesz i Ty, i czytelnicy. 10 zwycięstw w pierwszych 20 meczach wrażenia nie robi i spodziewałem się lepszego wyniku, ale też jestem w stanie zrozumieć, że mamy do czynienia z debiutantem w roli szkoleniowca. To co martwi, to że nie widać za bardzo nauki na błędach, a to rzeczywiście nie może napawać optymizmem.

[Adrian] Luke Walton wyleciał z Sacramento. Sezon Kings zaczęli dobrze, ale potem sporo porażek i Vivek go odstrzelił. Tymczasowo zastąpił go Alvin Gentry – czyli z deszczu pod rynnę. Fajna ta drama – jak do tego dodamy Bagleya, to jest komplet.

[Timi] Walton zwolniony to dobra rzecz, tylko dlaczego tak późno. Sęk w tym, że to niewiele zmienia, bo co z tego, że Kings znów zmieniają trenera, skoro tam najwięcej błędów od lat popełnia zarząd. Mieli dwóch ciekawych szkoleniowców jak Malone czy Joerger, to zdecydowali się ich odstrzelić dużo szybciej niż Waltona.

[Adrian] Nie bardzo rozumiem, dlaczego używasz tam liczby mnogiej – zdecydowali? Przecież Vivek i Ranadive to jedna i ta sama osoba :D Znamy jego proces decyzyjny, choćby filmu dokumentalnego o wybieraniu w drafcie. Winę za to ponosi tylko NBA – bo przecież w 2013 roku, gdy Vivek kupił Kings, to kontrofertę przedstawiła grupa kapitałowa z Seattle. Vivek nie ruszy się z Sacramento, bo całkiem niedaleko ma swoje dwie wielkie spółki z działu IT.

[Timi] Na pewno ostateczne decyzje podejmuje sam Vivek, ale przecież taki gość na bank ma pod sobą co najmniej kilku doradców – sęk w tym, że tam mało kto zna się chyba na koszykówce. Bo ja rozumiem, że niewiele trzeba dobrego robić, żeby wartość klubów NBA i tak rosła, ale mimo wszystko takimi burdelem sobie nie pomagasz w biznesie. A przecież mogło być dużo inaczej dzisiaj w Sacramento, na przykład gdyby Vlade Divać, czyli były GM zespołu, nie był tak uprzedzony do Doncica.

[Adrian] Porter Jr ma uszkodzony nerw i najprawdopodobniej zakończył ten sezon. Jest spora obawa, że bedzie musiał przejść operację. No i sprawdza się czarny scenariusz, o którym pisałem jakiś czas temu. Nie daje się maksymalnych kontraktów zawodnikom z taką teczką od lekarza.

[Timi] Maksymalnego kontraktu z tego i tak raczej nie będzie, bo tam jednak MPJ sporo miał wpisane w bonusy, natomiast i tak zainkasował od Nuggets sporą kwotę. Pytanie co dalej i jak ta operacja wpłynie na kolejny sezon, bo jednak kontuzje pleców bywają nie tylko bardzo uciążliwe, ale też potrafią mocno wpłynąć na postawę zawodnika.

[Adrian] No 207 mln to możliwe, że już nie otrzyma – choć to dopiero od przyszłego roku zaczyna obowiązywać ta umowa, więc tegoroczna absencja niczego nie zmienia. Natomiast  15o mln jest w pełni gwarantowanych i powiedzmy sobie szczerze – Porter nie jest wart 30 mln za sezon. Nie jest i nie był, być może będzie, ale nie postawiłbym na to więcej jak 5 złotych u buka.