#297 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Coraz ciężej zabierać mi się za Tygodnik. Nie mam jesiennej depresji, bo bardzo lubię tę porę roku – mam bostońską depresję. Już po kilku meczach sezonu regularnego, moja ukochana drużyna zabiła we mnie radość z nowego sezonu. Tu nie chodzi o same porażki,  bo one są częścią sportu – tu chodzi o styl. Kilka spotkań, może nawet kilkanaście w poprzednim sezonie wyglądało koszmarnie – a i tak lepiej od G6 i G7 w tegorocznym RS, o których zaraz porozmawiamy.

[Timi] Chyba nikt się nie spodziewał, że tak szybko – jeśli w ogóle – znajdziemy się w takim miejscu i w takich nastrojach. Przecież ten sezon miał być świeżym startem, a tymczasem nadal śmierdzi nam poprzednimi rozgrywkami i to pomimo tego, że latem sporo było w Bostonie modyfikacji. Sam pisałem, że trzeba będzie czasu, ale pewnie nawet najwięksi pesymiści nie spodziewali się, że ten początek przybierze tak zły obrót.

[Adrian] Nie tyle, że śmierdzi poprzednim sezonem – bo teraz ten poprzedni sezon, to wcale nie wydaje się  być taki zły. U mnie zaczyna włączać się syndrom sztokholmski, no i ja zaczynam tęsknić za narzekaniem na Kembe, za tamtym systemem gry,  bo patrząc jak teraz beznadziejnie wyglądamy – to rok temu wcale tak źle nie było. I mi tu nawet nie chodzi o wyniki. Piszesz, że potrzeba czasu, no zgadzam się, ale do czego? Do tego żebyśmy wyglądali jak drużyna przeciętna? Jak drużyna dobra? Czy jak bardzo dobra? Bo jak to ostatnie to nie jestem pewien, czy to się wydarzy w tym sezonie. Rok temu bylismy przeciętni, w tym roku to chyba nasz sufit, do którego musimy doskoczyć. Czy w drugiej połowie sezonu, czyli po Trade Deadline zagramy jak drużyną dobra? No nie wiem…

[Timi] Sezon jest długi, Stevens zwykł go dzielić bodaj na osiem części po około 10 spotkań – u nas te pierwsze dziesięć na razie wygląda źle, ale to nie oznacza, że tak będzie przez całe rozgrywki. Zresztą jeśli już rozejrzeć się po lidze – bo choć Celtics interesują nas najbardziej, to warto przynajmniej pocieszyć się, że innym też nie idzie – to sporo ekip nie zaczęło tego sezonu, tak jak można by się tego spodziewać. Część z nich zdoła odwrócić kartę, część nie i teraz najważniejsze pytanie dotyczy tego, w której grupie będzie Boston. Bo jeśli w tej drugiej, to latem chyba znów czekają nas spore zmiany.

[Adrian] Fakt, że sporo zespołów ma kłopoty – dużo  winy zrzuca się na nowe piłki, ale dla mnie to bzdura – piłka dla każdego jest identyczna, jedno trafiają inni nie. Być może ci co trafiają, trochę więcej potrenowali w wakacje z nową piłką, zamiast ciągle rzucać tą ulubioną. To jedna strona medalu, natomiast druga to obrona – do trenowania ustawień w obronie piłka jest niepotrzebna – tu wychodzą albo braki trenerskie, albo braki zaangażowania na parkiecie.

[Timi] Coś z tą skutecznością jest jednak na rzeczy, bo to przecież dotyczy nie tylko Tatuma, ale też Lillarda, Curry’ego czy nawet Embiida, który już nie jest takim killerem na półdystansie jak w poprzednim sezonie. Z obroną pełna zgoda, tutaj zmiana piłek niczego tłumaczyć nie może.

[Adrian] Drugi mecz z Wizards i znowu kuriozum – przez cały mecz trafiliśmy aż 2 trójki, i to dopiero w 4 kwarcie. Przecież to jest dramat. No dnia może nie mieć jeden zawodnik, dwóch, a nawet czterech – ale wszyscy? No coś jest ewidentnie nie tak. Kolejny raz  dwie dogrywki, z tym, że w drugiej to już zawodnicy oddychają dupskami, bo sił brakuje. To jak źle wyglądamy na poczatku tego sezonu, to jest horror w języku japońskim, bez tłumaczenia – nic nie rozumiem, a boje się, że za chwile będzie jeszcze straszniej.

[Timi] W sumie i tak dobrze, że pomimo tej totalnej indolencji rzutowej byliśmy w tym meczu do samego końca i mieliśmy nawet szansę go wygrać. Zresztą ten nasz bilans i ogólnie nasze samopoczucie wyglądałoby dużo inaczej, gdyby w obu meczach z dwoma dogrywkami dopisało nam nieco więcej szczęścia – bo wtedy zamiast bilansu 2-4 byłoby 4-2.

[Adrian] A wyobraź sobie, jakby Twoje samopoczucie wyglądało, jakbyś się nazywał Kulczyk i mógł sobie pozwolić na oglądanie meczów w TD Garden. No, ale nie nazywasz się Kulczyk, a my nie wygraliśmy tych podwójnych dogrywek – wiec bilans jest jaki jest. Z resztą bądźmy szczerzy – nie zasłużyliśmy na wygarnie tych spotkań. Nie stała nam się krzywda, oba mecze wygrała drużyna lepsza.

[Timi] Okej, ale zawsze warto mieć jakąś perspektywę. Bo jeśli patrzymy tylko na czysty bilans, no to rzeczywiście trochę horror, jednak mając w pamięci te dwie dogrywki, to nie jest aż tak źle – bo tak naprawdę do meczu z Wizards, to tylko ten pojedynek z Raptors w Bostonie był przez nas niemal kompletnie zawalony, szczególnie w drugiej połowie.

[Adrian] Na plus – w pierwszej kwarcie odpalili 9 trójek, w drugiej 6, w trzeciej 5, a w czwartej już tylko 3 – z tych 3 trafili 2. Przynajmniej ktoś to analizował i ograniczył ceglenie zza łuku.  Nie jestem w stanie pochwalić żadnego zawodnika (choć dwóch zasługuje na wyróżnienie), bo po takim meczu nie może być mowy o chwaleniu kogokolwiek.

[Timi] Swoją drogą, dostałem po uszach od Wizards, bo przecież przed sezonem mówiłem, że ten głębszy skład i tak mnie nie przekonuje, a tymczasem oni na początku rozgrywek wyglądają lepiej niż Celtics i ogólnie większość drużyn w naszej konferencji, no i mają na koncie już dwa zwycięstwa z Bostonem.

[Adrian] A miło, że to przypomniałeś – bo przecież przed sezonem, w naszych zapowiedziach każdej drużyny spieraliśmy się o Wizards. Wprawdzie do końca sezonu jeszcze długa droga, no ale Wizards wyglądają nawet lepiej niż to przepowiadałem. Kuzma i Harrell wkomponowali się doskonale, Dinwiddie wrócił w dobrej formie, a oni nadal mają spore rezerwy, bo Beal gra bardzo przeciętnie, Bertans chujowo, a Hachimura i Bryant wcale. Wymiana Walla (bo od tego się zaczęło układanie nowych klocków) to była dla nich najlepsza decyzja.

[Timi] I zaraz po tych dwóch wygranych z Celtics przyszły dwie porażki – na wyjeździe z Hawks i potem u siebie z Raptors, którzy swoją drogą imponują mi na początku sezonu nawet bardziej niż Wizards. Mimo wszystko dopóki Scott Brooks jest tam trenerem, to ja nadal będę całkiem sceptycznie do tego podchodził, choć rzeczywiście Kuzma, Harrell czy przede wszystkim Dinwiddie na razie rzeczywiście robią dla tej drużyny sporo dobrego.

[Adrian] A wspomniane przez Ciebie Rapsy to nadal bez Siakama – to niesamowite co oni robią na deskach, są najlepiej zbierająca drużyną w ataku, co przekłada się  na dodatkowe szanse. Mają też bardzo dobrą obronę i kurcze, no kula im się ten sezon. Za chwile zagramy z nimi ponownie i jestem ciekawy, jak teraz będziemy się prezentować.

[Timi] Chyba pisałem przed sezonem, żeby jednak nie lekceważyć Nurse’a i reszty członków z tamtego mistrzowskiego składu, który pozostał w Toronto, chociaż nawet ja się nie spodziewałem, że bez Lowry’ego będą wyglądać tak dobrze. A jedyne, czego im było trzeba, to odstawić Gorana Dragica na boczny tor jak się okazuje. 

[Adrian] Na minus – w sumie można w skrócie napisać, że wszystko. Bo finalnie liczy się wynik, a tu znowu był wpierdol. Nie ma sensu się pocieszać, że to wygląda OK, tamto wygląda OK, jak na końcu gówno z tego wychodzi. Poraża jest porażka, w dodatku jak nie było w naszej grze pomysłu, jak grać jak nie siedzi zza łuku, tak nie ma.

[Timi] To zależy jak do tego podchodzić, bo fakt faktem, że liczą się wyniki, ale też dla naszego zespołu – tym bardziej po tych kilku porażkach – ważne są nawet te momenty, których można by się złapać w nadziei, że przerodzą się w coś stałego. A te mamy i mieliśmy nawet w tym meczu. Oczywiście mieliśmy je też w poprzednim sezonie (tam nawet wygraliśmy osiem z pierwszych 11 meczów!), a ostatecznie w nic się nie przerodziły, dlatego jasne jest, że same momenty na długo nie wystarczą.

[Adrian] Uwag kilka – Udoka tak wbijał te szpileczki w Stevensa przed sezonem, a teraz Stevens mógłby też je wbijać – w końcu tak fatalnie sezon to Brad z Celtics zaczął tylko raz, gdy to był jego debiutancki sezon. Różnica taka, że wtedy w składzie był prawie sam szrot, a Danny mu jeszcze co chwile najzdolniejszych zabierał – teraz Udoka ma w składzie wielu All- Starów, obecnych i byłych, a gra wygląda jeszcze gorzej.

[Timi] Nie można jednak tego porównywać jeden do jednego – bo Brad przychodził jako złote dziecko uniwersyteckiej koszykówki, chociaż znów i tak wiele było wątpliwości co do tego, czy trener z NCAA sobie w NBA poradzi, bo w przeszłości to się częściej kończyło klapą. Udoka natomiast w roli pierwszego szkoleniowca debiutuje, wcześniej był tylko asystentem.

[Adrian] Oj oj oj – Udoka, to miał więcej sezonów w NBA jako zawodnik, niż Stevens w NCAA jako trener. Potem Udoka był 9 lat asystentem w różnych organizacjach, a także w kadrze USA. 6 sezonów w Butler, to jest ok 220 rozegranych spotkań – no doświadczenie Stevensa było, delikatnie mówiąc średnie i to na poziomie NCAA, gdzie przeskok do NBA był zbyt duży dla 90% trenerów. Udoka był uznawany, za najzdolniejszego asystenta w NBA, namaszczonego i chwalonego przez Popa. Udoka do Celtics wszedł z buta, bo wciąż pamiętam pierwszą konferencję prasową i to co mówił – teraz z tego zostały tylko puste słowa, oraz uśmieszki.

[Timi] Ale bycie zawodnikiem czy asystentem to zupełnie co innego niż praca pierwszego szkoleniowca, tym bardziej gdzie teraz nie jesteś jednym z wielu, a tym najważniejszym człowiekiem w sztabie. Udoka wcześniej chyba nawet ani razu nie prowadził drużyny samodzielnie (bo zdarzają się sytuacje, że pierwszy trener wylatuje z boiska), podczas gdy u Stevensa to wyglądało dużo inaczej. I fakt faktem, że ten przeskok z NCAA do NBA udawał się niewielu szkoleniowcom, ale to raczej dowodzi wielkości Stevensa jako trenera.

[Adrian] Po tym meczu w necie pojawiło się plotka, jakoby Brown miał mieć w szatni słowna utarczkę z Tatumem, za „bratanie” się z Bealem po przegranym meczu. Trudno ocenić na ile to prawda – z jednej strony znając podejście Jaylena to jest to prawdopodobne, ale… wiarygodne źródła milczą.

[Timi] Sytuacja mogła mieć miejsce, ale też żadne wiarygodne źródło tego nie podało – a przecież to byłaby ciekawa historia, więc czemu ktoś miałby to trzymać dla siebie. Tym bardziej że w poprzednim sezonie kilka takich historyjek wyciekło, choćby w kontekście Kemby Walkera. Natomiast nie wydaję mi się, żeby to bratanie Tatuma z Bealem było jakieś specjalne – bratają się niemal wszyscy, sam Brown po meczach też nie udaje się od razu do szatni, a zostaje na parkiecie, bo ma w lidze mnóstwo dobrych lub bardzo dobrych znajomych. A przecież Tatum i Beal znają się nie od dziś, bratają się po spotkaniach w sumie też nie od dziś, więc nie ma co robić z tego sensacji.

[Adrian] Wyciekły te historyjki o Kembie, ale zauważ, że nie od razu, a po czasie. Zobaczymy tutaj, czy po sezonie (o ile nie bedzie jakiegoś trzęsienia ziemi w trakcie) nie wycieknie kilka historyjek z szatni i wtedy będziemy mogli powiedzieć, a jednak gość miał rację. Trzeba pamiętać, że dziennikarze skupieni przy drużynie, pomimo iż są zatrudniani przez stacje telewizyjne, to jednak są na łasce organizacji – kilka krzywych wypowiedzi i w następnym sezonie wylatuje, takich przypadków było całe mnóstwo.

[Timi] Tyle tylko, że akurat w tym kontekście jakoś trudno mi sobie wyobrazić jakąkolwiek spinę – tym bardziej że wystarczy odpalić sobie końcówkę niemal dowolnego meczu Celtics w tym sezonie żeby zobaczyć jak zawodnicy (w tym Brown) po ostatniej syrenie wymieniają się z rywalem uprzejmościami tak jak po każdym meczu z Wizards robią to Beal i Tatum.

[Adrian] Mecz z Chicago – 7 mecz w sezonie, 3 mecz w Ogródku – kiedy poszukać odbicia jak nie teraz, jak nie tu i na takim przeciwniku, będącym na fali. No i chuj. I tu muszę dodać, że to najmniej wulgarny komentarz, jaki mi się ciśnie po tym meczu. Bo aż chciałby się puścić taka wiązankę, jak patostreamerzy podczas picia wina marki wino.

[Timi] To prawda – z 14 punktów na plusie przed ostatnią kwartą do 14 punktów na minusie po ostatniej syrenie. Można by znów szukać tych momentów, bo przez trzy kwarty w sumie było ich sporo i to naprawdę pozytywnych. Dobry ruch piłki, całkiem szczelna obrona, niezła skuteczność. I potem totalna zapaść. Ale to taka, że trudno szukać w pamięci podobnego koszmaru w ostatnich latach.

[Adrian] Na plus – pomimo wszystkiego nie mogę nie pochwalić Horforda, oraz Browna. To nasi absolutnie najlepsi zawodnicy w tym sezonie. Brown pomimo tej 4 kwarty i tak był zawodnikiem dodatnim, a Horford pomimo Covida i tak wyglądał w 4 kwarcie najlepiej kondycyjnie. No i Smart, który rozegrał najlepsze zawody w tym sezonie. Ale… wszyscy maja na sumieniu 4 kwartę.

[Timi] Pytanie czy Brown może mieć na sumienie czwartą kwartę, skoro powrócił w tym meczu znajomy trend, w ramach którego gorący wcześniej zawodnik – z reguły Brown – w ostatniej odsłonie jest totalnie poza ofensywą. Rzeczywiście cieszy jednak przede wszystkim dobra forma Horforda – szkoda jedynie, że nie przekłada się to na zwycięstwa.

[Adrian] No może nie totalnie, bo miał 2 rzuty i oba spudłował, ale prawda jest, że granie na zimnego Tatuma (zimnego praktycznie od początku sezonu) mądre nie jest. Tylko Udoka stosuje taka taktykę, że jeden gra więcej w  trzeciej kwarcie, a drugi więcej w czwartej kwarcie. Zgadnij który gra czwartą? Tak – Tatum w czwartej, choć ma średnią skuteczność w tej części gry 24%. No i tu pojawia się pytanie, czy tylko ja analizuje takie dane? No to jest niewiarygodne…

[Timi] Te różnice w minutach są tak naprawdę minimalne między nimi, jeśli chodzi o czwarte kwarty – podobnie zresztą jak liczba rzutów, więc to też nie jest do końca tak, że w czwartej kwarcie gramy tylko pod jednego. No a sam Tatum na razie skuteczność to ma fatalną niezależnie od tego, czy mecz się dopiero zaczął, czy może już druga połowa albo sama końcówka.

[Adrian] Na minus – Jayson Tatum w tym sezonie jest tak kiepski, że w sumie te dwa dobre mecze jakie zagrał to był chyba przypadek. Zapaść w 4 kwarcie, brak sensownych zagrywek Udoki – bo to wszystko ma chyba jeszcze jedno podłoże – aczkolwiek może wychodzi ze mnie teraz wkurwienie. Udoka tak sobie dobierał tych współpracowników (bo przecież dostał wolną rękę), że zmienił też chyba prawie cały sztab przygotowania fizycznego. Tylko ja, jedyne kryterium jakie kojarzę z tego naboru Udoki, to to, że wszyscy są z Oregonu. Nie widać ani jakości w defensywie, ani jakości w ofensywie, a teraz jeszcze wychodzi takie przygotowanie fizyczne, że oni zaraz będa tlen dostawać podczas meczu.

[Timi] Tu znów odwołam się do momentów, bo te jednak są, a czegoś trzeba się trzymać po tym fatalnym początku. Powiedzmy też sobie szczerze, że wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby Tatum jednak trafiał te rzuty – a on pudłuje tak zza łuku, jak i spod kosza. A skoro oddaje średnio ponad 24 rzuty na mecz i trafia mniej niż 40 procent, to w jaki sposób mamy myśleć o zwycięstwach, skoro drużyna jest tak skonstruowana, że tych punktów Tatuma potrzebuje? Sporo rzeczy nie działa tak jak powinno, natomiast myślę, że za lepszą grą JT pójdą lepsze wyniki. Dopóki tego nie będzie, trudno nam niestety będzie rywalizować. A co do przygotowania fizycznego: z jednej strony warto wskazać na fakt, że kilku naszych chorowało i jednak mamy już w nogach dodatkowe pół meczu (no bo graliśmy łącznie pięć dogrywek), ale z drugiej strony nie trzeba tych naszych zajeżdżać w ten sposób, jak to robi na razie Udoka, już teraz skracając rotację do 8-9 zawodników.

[Adrian] No kilku chorowało, ale paradoksalnie chorowali ci, co wyglądają w tym sezonie najlepiej. Co do tych momentów – jest kilka powiedzonek w tym kontekście, najtrafniejsze to :”mężczyznę poznać po tym, jak kończy a nie jak zaczyna”. Co nam po momentach Tatuma, jak w perspektywie końcowej, on wygląda fatalnie i poniekąd przegrywa nam mecze forsując te 24-25 rzuty.

[Timi] Dlatego też mówię, że dopóki nie wróci ta jego skuteczność, to ciężko nam będzie przede wszystkim w ataku. I tak jak nie pochwalam forsowania gry i próby przełamania na siłę, tak jakoś to jego przełamanie będzie musiało nastąpić, bo jest dla nas zbyt ważny, by nawet na chwilę odstawić go na boczny tor.

[Adrian] Uwag kilka – jak pewnie widziałeś, w grupie na FB zapytałem tak raczej z sarkazmem przed tym meczem – czy tęsknimy za Stevensem jako trenerem. No to już bez sarkastycznego tonu – TĘSKNIE! Wypalony Stevens>>>>>>>Udoka. Tak wiem – to tylko 7 meczów – sorki, ale po 7 meczach Stevensa, byliśmy zakochani po uszy w nim.  G-Force nawet w meczach przesezonwoych skakał w trybuny po piłkę, żeby nie wyszła. Grał „Bogansami”, a my wiedzieliśmy, że to właściwy gość na właściwym miejscu. Teraz z Udoką, ja wcale nie jestem pewien czy on faktycznie nadaje się na head coacha.

[Timi] Weźmy pierwszą połowę meczu z Bulls: 48 procent z gry, 56 za trzy, 13 asyst, siedem przechwytów i tylko jedna strata. To nie jest tak, że w naszej grze nic a nic nie funkcjonuje. Nie jesteśmy rozbijani od początku do końca, bo mamy takie momenty, gdzie to wygląda dobrze. Przecież w tej pierwszej połowie kilka razy udało się nawet wymusić błąd 24 sekund rywala, by w drugiej samemu popełnić łącznie osiem błędów własnych przy siedmiu asystach.

[Adrian] Ale Timi – jeśli rozmawiamy o Chicago, to popatrz jak oni graja pierwsze połowy, a jak drugie. To raczej żadna nasza zasługa, że tyle nam się udawało. Bulls w 1 połowie to 20 drużyna ligi, natomiast w drugiej połowie to 6 drużyna ligi jeśli patrzymy na zdobywanie punktów. Natomiast jak spojrzeć na obronę, to w pierwszej połowie pozwalają przeciwnikowi na 46% skuteczności ogólnej i 41,4% zza łuku, to 19 wynik w lidze, a jeśli chodzi o skuteczność zza łuku to 29 czyli przedostatni. Natomiast sytuacja zmienia się w 2 połowach. Wtedy pozwalają na 41,7% skuteczności ogólnej i to jest 7 wynik w lidze, oraz 30,8% skuteczności za 3 punkty i to 8 wynik w lidze. Oni tak graja, że przeciwnik się wyszaleje do przerwy (tak jak my) oraz zostanie zdeptany po przerwie (tak jak my) – no nas to jeszcze przy okazji deptania, zgwałcili w 4 kwarcie.

[Timi] Statystyki bardzo ładne, no ale jednak coś tam w tej pierwszej połowie na dobrym poziomie zagraliśmy – bo to że przeciwnik wchodzi wolniej w mecz też trzeba umieć wykorzystać, a nam się to znakomicie udało. Zresztą ten gwałt w czwartej kwarcie to była taka anomalia, że przecież ten wynik pobił jakieś rekordy zarówno Celtics, jak i Bulls – nam się gra zapadła tak, że wszystko co mogło, to poszło źle, a im wszystko co mogło, to poszło dobrze.

[Adrian] Jakby tego wszystkiego było mało, to Smart wychodzi do mediów i mówi BARDZO dużo. Nie wiem dlaczego większość odczytała te słowa jako strzały w kierunku Jayów – ja uważam, że on otwarcie napierdala w sztab szkoleniowy. Od poczatku sezonu tu piszę, że nie widzę żadnych schematów grania – albo z łuku, albo rzeźbimy ujowe Iso. Iso gdzie mamy dramatyczny współczynnik zdobywania punktów. Dlaczego gramy Iso? Bo nie ma innych zagrywek. Dlaczego z meczu na mecz wyglądamy słabiej – bo analitycy innych drużyn nie muszą się zbytnio trudzić, wystarczy pilnie przykryć Browna i Tatuma, zagrywek brak, to reszta jest dziełem przypadku.

[Timi] Z jednej strony bije w sztab szkoleniowy jak najbardziej, z drugiej jednak także w Jayów i choć ma sporo racji, to sam Smart też ma sporo za uszami w tym sezonie. Natomiast kolejny sezon z rzędu odchodzimy w najważniejszych momentach od grania zespołowej, przemyślanej koszykówki na rzecz „moja kolej, twoja kolej”. Nie rozumiem tego, a też co ciekawe Udoka po tej zapaści z Bulls stwierdził, że już pod koniec trzeciej kwarty widać było zbyt duże rozluźnienie w bostońskich szeregach. Poprzedni mecz z Raptors ponoć przegraliśmy już na rozgrzewce. Tu wychodzi więc chyba jakiś większy problem mentalny, który dotyka tę grupę zawodników od dłuższego czasu, a którego Udoka na razie nie jest w stanie rozwiązać.

[Adrian] Przy okazji meczu z Orlando, specjalnie obserwowałem pewna sytuacje, notorycznie powtarzająca się na parkiecie. Tatum dostaje piłkę, wchodzi w mid i tyłem do kosza, kozłując, przepycha się do pomalowanego. Logicznie byłoby rozpisać zagrywkę, że ktoś wychodzi na obwód, czy stawia zasłonę dla innego wychodzącego, żeby Tatum miał możliwości podania. Tylko raz mu wyszedł Horford tak, że podanie było czyste i zakończyło się rzutem zza łuku (w dodatku celnym). Jak już Smart mówi że Jaye nie podają – to pytanie brzmi dlaczego i odpowiedź brzmi – no bo kurwa nikt nie wchodzi do podania. No nie podasz przez ręce, ani w szerz boiska stojąc tyłem – albo jest zagrywka i zawodnicy znają swoją rolę, albo jej nie ma i rzeźbimy w gównie. Wracając jeszcze do tego co powiedział Smart, to Brown skomentował, że to rzecz która raczej nie była potrzebna. No i tu wrócę, do pewnych plotek, z których w sumie się pośmialiśmy – bo przecież Smart dostał nowy kontrakt od Stevensa – wiec doszliśmy do wniosku, że to były bzdury. Natomiast teraz, to ja  wcale nie wiem czy Smart dostał kontrakt, bo Stevens go kocha, czy dlatego że w styczniu lub lutym poleci – bo ma jakieś spięcia w szatni, a szatnia z nim – bo takie były przecież doniesienia.

[Timi] Także sam Stevens stwierdził, że te wypowiedzi nie były zbyt potrzebne i wolałby żeby te sprawy załatwiać inaczej. Smarta znamy jednak nie od dziś i wiemy, że bywa bardzo emocjonalny, a do tego bezpośredni. Przecież można być pewnym, że nieraz z jego powodu były w szatni spięcia (z potwierdzonych spięć mamy choćby po jednym z meczów przeciwko Heat w bańce), ale też z drugiej strony cała trójka (Tatum, Smart i Brown) gra ze sobą nie od wczoraj i sporo już razem przeżyła, dlatego nie wydaję mi się, by tego typu komentarze jakkolwiek podważały miejsce Marcusa w zespole i powodowały, że on nagle się znajdzie na wylocie. Bo jeśli już, to raczej przeciętna jak na razie jego forma może skłonić Stevensa do przemyślenia pewnych rzeczy.

[Adrian] Popatrzmy w statystyki, bo ta 4 kwarta, to nie jest problem jednego meczu. W 4 kwartach, nasza skuteczność po 7 meczach to 35,9% – jesteśmy absolutnie najgorsi w NBA. Mamy 3,4 asysty na mecz i tu też jesteśmy najgorsi, no ale asysty i skuteczność to naczynia powiązane. Notujemy 5,1 straty w tej kwarcie, oczywiście jesteśmy najgorsi w NBA. W ostatniej kwarcie, gramy najszybciej w NBA – 102,5 posiadania – chciałbym usłyszeć wyjaśnienie od trenera – PO CO? W tej kwarcie pozwalamy przeciwnikowi na skuteczność 51,9% – tu nie jesteśmy najgorsi, jesteśmy drudzy od końca. Pozwalamy też przeciwnikowi na, aż 2,9 przechwytu w tej kwarcie – tak, jesteśmy najgorsi w NBA. Notujemy tylko 6,7 zbiórki w obronie – jesteśmy najsłabsi w NBA. To wszystko pokazuje skalę beznadziei, jaka gramy – bo to są elementy z różnych sfer koszykówki i jedno co się nie zmienia, to to, że w danym elemencie jesteśmy najsłabsi w lidze, albo tez gramy z najgorszymi możliwymi założeniami, vide – szybkość prowadzenia gry.

[Timi] W gąszczu problemów trudno tak naprawdę znaleźć ten jeden najbardziej istotny. Ale warto zwrócić uwagę na to, że nam już w poprzednim sezonie nie szło w tych czwartych kwartach, dlatego mimo wszystko źródła przynajmniej części tych kłopotów upatrywałbym też w postawie tych najważniejszych zawodników.

[Adrian] Oczywiście, że zawodnicy też mają sporo za uszami, ale spojrzałem w jeszcze jedną rzecz w tym meczu. Nasze sytuacje strzeleckie w 4 kwarcie – na 23 rzuty mieliśmy 5 sytuacji ze statusem wide open, czyli obrońca przynajmniej 1,5 metra od rzucającego. 4 były za 3 punkty, a 1 za 2 punkty. Kolejne 3 sytuacje ze statusem open czyli obrońca od 1 do 1,5 metra od rzucającego i to znowu 2 za 3 punkty i 1 rzut za 2 punkty – wszystkie spudłowane, z czego 2 przez Tatuma. 11 rzutów gdzie obrońca był od 0,5 do 1 metra od rzucającego 9 za 2 punkty i tylko 2 za 3. No i zzuty najbardziej kontestowane – 4 za 2 punkty, same pudła. To pokazuje m.in. że nie mamy zagrywek, gdzie nasz zawodnik dostanie piłkę blisko kosza bez obrońcy na karku. Zawodnicy mają rozpiętość ramion przynajmniej 2 metry, a to znaczy, że wszystkie sytuacje gdzie obrońca jest mniej niż metr od rzucającego, to są rzuty z ręką na twarzy. Tak się nie da grać. Pomijam już to, że w tej ostatniej kwarcie mieliśmy 3 zbiórki a oni 16.

[Timi] Akurat czwarta kwarta do analizy taka dobra nie była, bo pod koniec wyszliśmy już rezerwami – a w trzeciej jednak to wyglądało dużo lepiej, bo rozbiliśmy wtedy Magic wynikiem 31:10 i w sumie już prawie (bo po meczu z Bulls nigdy nic nie wiadomo) mieliśmy zwycięstwo w kieszeni. Co do zagrywek – nadal zbyt często gramy izolacje (jeden z najwyższych wyników w lidze), które idą nam bardzo topornie. W przyszłym tygodniu Celtics mają wyjątkowo aż trzy dni wolnego, więc to będzie idealna okazja, aby potrenować coś więcej z naszego playbooka.

[Adrian] To ja jeszcze wrócę do szpileczek wbijanych przez Udoke w Stevensa, skoro rozmawiamy o zagrywkach – a konkretnie do asyst. Aktualnie jesteśmy na 15 miejscu pod tym względem w NBA, wprawdzie rok temu byliśmy na aż 27 miejscu, ale… jeśli chodzi o sam % asyst, to tu wcale nie ma przepaści – 58,9% Udoki do 56,5% za Stevensa i Udoce z meczu na mecz spada. A dodam, że to 58,9% Udoki, to w zeszłym sezonie byłby 20 wynik w lidze – no nie ma się za bardzo czym chwalić.

[Timi] Na razie nie ma, bo choć minimalna poprawa jest, to jednak rzeczywiście nie robi to na razie dużego wrażenia, ale to też jest pokłosie choćby tych izolacji. Warto też jednak sprawdzić taką statystkę jak „potencjalne asysty” i tutaj już wypadamy całkiem przyzwoicie, bo ze średnią ponad 48 plasujemy się w pierwszej dziesiątce ligi – gdzie w poprzednim sezonie byliśmy na trzecim miejscu od końca ze średnią na poziomie nieco ponad 41. 

[Adrian] Wygrana z Orlando. Nie ma hura optymizmu, bo my byliśmy słabi, tylko oni jeszcze słabsi. Bo z czego tu się cieszyć (poza samym wynikiem) – 27% skuteczności zza łuku, to jest poziom Pistons, którzy są w tym elemencie najsłabsi w NBA. My w tym meczu wygraliśmy tylko jedna kwartę – którą z resztą zaraz przeanalizujemy.

[Timi] No ale ta skuteczność to nas dobija od początku sezonu pod względem skuteczności z gry jesteśmy w trzeciej dziesiątce, a pod względem skuteczności trójek jakimś cudem pod koniec drugiej, co pokazuje, że znacznie więcej ekip ma na początku rozgrywek spore problemy z trafianiem i to nie jest tylko nasz kłopot. Po tym meczu z Magic oddaliśmy w tym sezonie już łącznie 190 rzutów, które były „wide open” – i trafiliśmy tyko 73, czyli 38 procent z nich. Te rzuty „wide open” stanowią około 26 procent wszystkich naszych prób, a my ponad 60 procent z nich nie potrafimy zamienić na punkty. 

[Adrian] Na plus – taka mała tradycja tego sezonu – piszesz w tym dziale pomeczowych rozmów nazwiska Horforda i Browna. To niesamowite jak dobrze wygląda Horford. No i Robert Williams robi swoje, aczkolwiek oczekiwałbym większej aktywności na deskach, bo często daje się wypchnąć na bardzo niewygodną pozycję do zbiórki.

[Timi] Tak sobie myślę, czy tego Horforda to teraz nie lepiej byłoby zahibernować na zimę tak, żeby na wiosnę wrócił nam w podobnej albo jeszcze lepszej formie. Miejmy nadzieję, że go nie zamęczymy, bo wygląda naprawdę znakomicie. No a Tatum mógłby trochę wziąć przykład z Browna i jednak zagrać trochę bardziej do kosza. Pod tym względem Jaylen od dłuższego czasu wypada lepiej niż JT.

[Adrian] Na minus – Jayson Tatum nadal kopie się po głowie – w ostatnich 4 meczach, trafił 3 trójki z 23 prób, w ostatnich 4 meczach jest minus 18 na parkiecie. Grant Williams – ostatnie 5 spotkań to JEDNA trafiona trójka z 9 prób. Szybko opadła maska – zaczynamy ligową szarzyznę w wykonaniu Granta. 18 punktów ławki rezerwowych, w meczu z tankującym zespołem to jest dramat.

[Timi] Tu kolejna szpileczka w kierunku Udoki: dlaczego tak mało w takim meczu grają Pritchard (10 minut) i Nesmith (ledwie dwie minuty)? Grant tymczasem rzeczywiście obniżył loty do znanego wcześniej poziomu i szkoda, bo liczyliśmy, że ten początek sezonu go trochę wybudzi, a tak znów brakuje tej skuteczności zza łuku.

[Adrian] Uwag kilka – tę 3 kwartę, która przyniosła nam zwycięstwo, obejrzałem 2 razy – byłem strasznie ciekawy czy my tak dobrze zagraliśmy, czy oni tak słabo. No i nam się trafiało, ale też bez przesady – 33% zza łuku, to niewiele lepiej od 27% w całym meczu. Obrona? Zanotowaliśmy 1 przechwyt i zmusiliśmy ich do 5 strat, tylko Orlando miało 3 przechwyty i też wymusili 5 strat. Oddali 12 rzutów zza łuku – WSZYSTKIE było z pozycji open lub wide open i trafili TYLKO jedną trójkę – nie ma mowy o jakichkolwiek zasługach naszej obrony. Akcji 2 punktowych mieli 5, z czego 2 na pozycji open. Mieliśmy szczęście.

[Timi] Szczęścia trochę na pewno, no i też powiedzmy sobie szczerze, że to był rywal z tej najniższej półki, z którym poradzić sobie po prostu trzeba było. I to jasne, że styl nadal zostawia wiele do życzenia, natomiast mimo wszystko były te – to w tym sezonie na razie moje ulubione słowo – momenty. Tak, powtarzam się, ale od czegoś trzeba zacząć i czegoś trzeba się uczepić, a to jest dobry punkt wyjściowy.

[Adrian] W Orlando odbyło się też spotkanie zawodników. Adrian Wojnarowski powiedział, że było to spotkanie wyłącznie zawodników, ale Udoka poinformował, że w sumie byli tam wszyscy, a jedynie zawodnicy dostali 30 minut sam na sam ze sobą. Tylko według Wojnarowskiego, efektu zamierzonego nie było – a atmosfera po spotkaniu, jest jak przed nim.

[Timi] Pytanie skąd Woj ma informacje:) A tak serio, to trochę jednak straszne jest to, że tak szybko musiało dojść do spotkania zawodników, choć potem okazało się, że tak naprawdę była to wspólna kolacja. A tych pewnie w sezonie jest wiele (szczególnie na wyjazdach), więc tak naprawdę nie jest to jakaś żadna duża rewelacja.

[Adrian] Ostatni mecz w tym Tygodniku i druga wygrana pod rząd. Chyba każdy się obawiał tego wyjazdowego meczu z Miami, bo oni są w strasznym gazie. Wygrana bardzo wysoka, nadspodziewanie wysoka – przy, delikatnie mówiąc dość średnie grze w ataku. 39% skuteczności to niestety słabo, uratowało nas 16 trafionych trójek, przy zaledwie 9 trafionych trójkach Miami – a obie drużyny oddały po 41 takich rzutów.

[Timi] Atak nadal leży i częściej jednak kwiczy, ale drugi mecz zatrzymujemy rywala poniżej 80 punktów. I to nie byle jakiego rywala, a tymczasem tu wreszcie było widać sporo dobrej gry w defensywie. I znów: trochę mieliśmy szczęścia, bo taki Robinson wystrzelał się w pierwszej kwarcie, a potem mimo dobrych pozycji nie był w stanie już wejść w lepszy rytm rzutowy, co nie zmienia jednak faktu, że mamy drugie z rzędu zwycięstwo i już powoli jest na czym budować. Wyjmując czwartą kwartę z meczu przeciwko Bulls, to w tych trzech ostatnich meczach powoli zmierzamy w dobrą stronę.

[Adrian] Na plus – 2 kwarta zmieniła wszystko. Nie jestem teraz w stanie sprawdzić jak broniliśmy w tej kwarcie, bo takie dokładne statystyki (jakie przytoczyłem do 3 kwarty meczu z Orlando) są dostępne dopiero kilkanaście godzin po meczu, ale przed zamknięciem Tygodnika to jeszcze omówimy. Natomiast gołym okiem było widać, że rezerwy zrobili tam niesamowitą robotę. Niesamowita intensywność gry w te kilka minut, dobra obrona i skuteczność.

[Timi] Trzeba po tym meczu chwalić przede wszystkim naszych młodych rezerwowych jak Nesmith czy Langford. Zresztą za sprawą nieobecności Richardsona wreszcie więcej minut dostał ten pierwszy i zaliczył najlepsze w tym sezonie spotkanie, a gdy gra w ten sposób, to jednak pasuje nam dużo lepiej do zespołu niż J-Rich. No i ogólnie cała ławka wypadła dużo lepiej niż zwykle, bo 45 oczek, czyli ponad dwa razy więcej niż drugi garnitur Heat. 

[Adrian] Langforda to ja chwale od poczatku tego sezonu i Romeo wyrasta na mojego faworyta, pośród rezerwowych (Dennis to 6 zawodnik drużyny, tak jak kiedyś Smart – niby rezerwowy, ale zaliczam do podstawowego składu). Dobra gra Romeo jest potrzebna, żeby Stevens z czystym sumieniem mógł w lutym spakować Josha i Juancho w paczkę i wysłać w piździec po kogoś lepszego, za te same pieniądze. Jak na razie to wywalone w błoto prawie 20 mln dolarów.

[Timi] Przyda się nie tylko dobra gra Romeo, ale też Nesmitha, który trochę dzięki kontuzji J-Richa wyszedł z budy i naprawdę głośno sobie poszczekał. Jak w czwartej kwarcie najpierw świetnie wypuścił Langforda długim podaniem, a potem sam wyprzedził wszystkich graczy Heat i dobił rzut kolegi, to można było zbierać szczękę z podłogi. Nesmith gra całym sobą i oby tylko te trójki mu wpadały, bo wtedy nie będzie żadnych argumentów za tym, żeby go trzymać na ławce.

[Adrian] Na minus – nie  da się oglądać Tatuma. No nie da się – co się z nim stało??? Pudłuje w najprostszych sytuacjach, nawet wtedy gdy jest praktycznie sam na sam z obręczą. W ataku nadal zagrywkowa bieda – nie wiem czy się doczekam jakiś fajnych ofensywnych schematów poza graniem na łuk.

[Timi] Tak jak pisałem wyżej – może te trzy dni wolnego pomogą trochę z playbookiem. Ja mimo wszystko pozostaje cierpliwy w stosunku do Udoki, bo defensywa zaczyna powoli wyglądać przyzwoicie. No a Tatum przynajmniej jako jeden z niewielu trafia te rzuty „wide open” (jak do tej pory 11/18), choć to marne pocieszenie. Widać też po nim, że mu ten dołek mocno ciąży, wstawiał nawet coś na instagrama jakby w tym temacie, dlatego miejmy nadzieję, że prędzej niż później uda mu się odzyskać radość z gry i zacznie z powrotem czarować, bo rzeczywiście ogląda się to niezbyt przyjemnie.

[Adrian] Uwag kilka – druga wygrana, gdzie zatrzymujemy przeciwnika poniżej 80 punktów. Tylko mam wrażenie, że Miami albo nie miało kompletnie dnia, albo nas zlekceważyli, wychodząc z założenia, że przyjadą zwykłe ogórki, które ogolimy grając na 50%. Patrząc jak w pewnym momencie topnieje nasza przewaga w 3 kwarcie, już widziałem kolejny wpierdol. No ale na szczęście Miami po kilku minutach znowu zaczęło ceglić na potęgę.

[Timi] Ogółem to zatrzymać przeciwnika poniżej 80 punktów w dzisiejszej NBA pozostaje rzadkością – a co dopiero zrobić to w dwóch kolejnych meczach. Nam się to udało na Florydzie po raz pierwszy od 2012 roku i jakby nie patrzeć, to w Miami jednak wykonaliśmy kawał dobrej roboty w tym kierunku (no bo jednak w Orlando też spore znaczenie miał poziom rywala).

[Adrian] No i teraz możemy porozmawiać – czy nasza obrona zaczyna wyglądać przyzwoicie, czy mieliśmy szczęście. Z Orlando mieliśmy szczęście – popatrzmy jak z Miami. Kluczowa była 2 kwarta i tutaj rzeczywiście postawiliśmy wreszcie obronę! Mieli tylko 3 rzuty z pozycji open i 3 z wide open, na 13 w całej kwarcie. My mieliśmy 15 rzutów w całej kwarcie, ale 6 z wide open i 7 z open. To się przełożyło na 2 punkty Miami i 19 punktów Bostonu w tej kwarcie, z otwartych pozycji. Natomiast jeśli Timi rozmawiamy o całym meczu – to nasza obrona nadal jest  przeciętna. Miami oddało 50 rzutów z pozycji open i wide open, co przy 81 rzutach w całym meczu daje 62% rzutów z otwartych pozycji. Delikatnie mówiąc – to średni wynik. Najlepszą obronę ma GSW, grali ostatnio z Hornets co mają 4 atak ligi. No i GSW pozwoliło im oddać zaledwie 40 rzutów z pozycji open i wide open. Przy 91 rzutach w całym meczu to zaledwie 43%. No ja widzę olbrzymią różnicę pomiędzy 43% obrony GSW a 62% obrony Celtics. Może i te Twoje ulubione „momenty” w naszej grze są, ale to nadal tylko przebłyski w całym potoku szarzyzny, jaka dominuje w naszej grze.

[Timi] Szarzyzna całkiem dobrze oddaje ten nasz bilans 4-5, natomiast na razie wiemy tylko to, że tę drużynę stać na dużo, bo właśnie w tych momentach doskonale to widzimy. Dlatego też tak frustrujący jest ten słaby start, natomiast te ostatnie mecze to moim zdaniem wreszcie krok w dobrą stronę. Bardzo dobrze się też stało, że drużyna zobaczyła na własne oczy, że zaangażowaniem i dobrą grą w obronie można naprawdę dużo. Przy Celtics nadal trzeba postawić tablicę z napisem „work in progress”, natomiast ten progres jest nareszcie widoczny i oby to zaraz znowu nie ustało.