#295 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i zaczęło się – 75 sezon NBA wystartował, a my zaliczyliśmy falstart po dramatycznym meczu. Przegrany w sumie na własne życzenie – przestój w 2 kwarcie, potem w 3 kwarcie i w sumie roztrwoniliśmy razem ponad 20 pkt. Szkoda, szkoda, bo MSG było gorące, a NYK można było koncertowo zapiąć.

[Timi] Mecz dramatyczny, dlatego oglądało się z zapartym tchem do samego końca. I jedni, i drudzy trwonili duże przewagi – bo my w drugiej i trzeciej kwarcie, a Knicks w samej końcówce regulaminowego czasu gry, gdy przecież wielbłądy Kemby Walkera i Evana Fourniera pozwoliły Celtom do tego spotkania jeszcze wrócić.

[Adrian] Te błędy Walkera i Fourniera były bardzo sympatyczne – w końcu każdy z nas chciał zobaczyć ich słabe mecze w barwach NYK. Evan pozostawił po sobie jednak bardzo dobre wrażenie, natomiast Kemba… o nim za chwilkę. Natomiast przy tych zrywach, to różnica pomiędzy nimi a nami była taka, że my momentami potrafiliśmy postawić świetną obronę i to wykorzystać – natomiast oni wykorzystywali naszą nieskuteczność. Większość pudeł Tatuma było z otwartych pozycji.

[Timi] Rzeczywiście trochę to sympatyczne, choć ja ani jednemu, ani drugiemu źle nie życzę. Szkoda że wyszło jak wyszło w obu przypadkach, natomiast niech im się wiedzie jak najlepiej w innych klubach – oczywiście z wyjątkiem tych pojedynków z Celtami, no a w sumie z Knicks jeszcze trochę sobie w tym sezonie pogramy.

[Adrian] Na plus – Jaylen Brown zagrał taki mecz, że klękajcie narody. Oczywiście Jaylen rozpędził się niesamowicie już w 1 kwarcie, ale tym razem nie było hamowania – szalał na tyle, na ile starczyło sił po Covidzie. TimeLord postanowił uspokoić wszystkich po kiepskich meczach przedsezonowych – zagrał naprawdę dobrze. W Granta, to wszyscy co czytają Tygodnik wiedzą, że ja wierzyłem jak w nikogo innego – w życiu go z rotacji i klubu nie wyrzucałem – to plotki ;) No i Romeo, który był minusowym zawodnikiem (ale o tym kto to spowodował to porozmawiamy za chwile), ale wykonał naprawdę sporo roboty na parkiecie i znowu zadziwiał skutecznością.

[Timi] Brown był fantastyczny, natomiast po tym przestrzelonym wsadzie widać było, że już nie miał w końcówce sił. Ale niech to jedno pudło nie przesłoni nam tego, co zrobił, bo rozegrał naprawdę znakomite zawody. To jest jego nowy rekord kariery, a przecież było bardzo blisko 50 punktów! A co do RW3, to mecze z takimi statystkami zdarzają się w NBA naprawdę rzadko, a tym bardziej takie statystyki w połączeniu ze 100-procentową skutecznością z gry, bo to się stało dopiero drugi raz w historii NBA. Bardzo przyjemna odpowiedź ze strony Williamsa po tym przeciętnym preseasonie.

[Adrian] Na minus – Jayson Tatum postanowił nie dojechać na mecz. Szkoda – bo gdyby dojechał to byśmy ten mecz spokojnie wygrali. Czasami nie ma się dnia – to zrozumiałe, ale jak się nie ma dnia, to się nie odpala 30 rzutów, w tym 15 zza łuku. Dennis też nie miał dnia rzutowego, za to świetnie chwilami prowadził akcję i nie zgadzam się, że był najgorszy na parkiecie. Nesmith i Pritchard – no nie pykło tym razem.

[Timi] 30 rzutów w takim meczu od Tatuma to jest jakaś masakra, mówiąc wprost. Zresztą w pierwszej dogrywce była szansa to zamknąć i trochę nie rozumiem, czemu piłka poszła właśnie do JT. Okej, jest liderem zespołu, a Brown już oddychał rękawami, natomiast można było i trzeba było wybrać lepszą opcję.

[Adrian] Zabrakło Ala – on miał w zielonych barwach już kilka takich rzutów, gdzie zachował zimną krew do końca. To jest rzecz, której najbardziej nie lubię – to szukanie przełamania. Tak jak Kemba kiedyś powiedział – musisz próbować i wierzyć w siebie. Świetnie – tylko co nam z tej wiary w siebie, jak jest porażka. Nie siedzi – trudno, ustaw akcję na tego, któremu tego dnia wchodzi. Nigdy nie ma pewności, że on trafi, ale prawdopodobieństwo jest większe.

[Timi] Zgadzam się z tym w pełni, chociaż z drugiej strony rozumiem też to, że nawet gdy ci nie siedzi, ale masz czystą pozycję, no to raczej będziesz próbował, zamiast kombinować dalej z szukaniem innej opcji. A jednak sporo tych rzutów z naprawdę fajnych pozycji mieliśmy jako drużyna i sporo miał ich też JT.

[Adrian] Uwag kilka – sporo dobrej gry pomimo porażki. Ruch piłki, szukanie się na parkiecie, ekstra passy – podoba mi się to. Straciliśmy jednak bardzo dużo, bo aż 60 punktów w pomalowanym – no i to mi się nie podoba. Brakowało Horforda i Richardsona, a rotacja została zawężona do 9 zawodników. Zdziwiłem się, że Juancho nie dostał nawet sekundy, ale podoba mi się to, że Udoka nie będzie na siłę szukał cudu u Kantera czy Parkera. Ich rolą jest być zapasem w  razie plagi kontuzji i niech tak zostanie.

[Timi] Może się podobać start nowej ery w Bostonie, a wszystkim pesymistom warto przypomnieć, że Bucks też na początku poprzedniego sezonu przegrali – i to właśnie w Beantown – a potem sezony i jednych, i drugich poszły w zupełnie inną stronę. To oczywiście dopiero pierwszy mecz, ale w przeciwieństwie do poprzednich rozgrywek, to tym razem ja już się nie mogę doczekać kolejnych.

[Adrian] Słowo o NYK – Kemba w ostatniej akcji regulaminowego czasu dobitnie pokazał, że absolutnie nie nadaje się do poważnego grania. Zaledwie kilka sekund, jedyną szansą na dogrywkę jest rzut za 3 punkty – Smart biegnie na łuk, a Kemba zamiast go bronić, to pozostaje zawieszony pomiędzy nim, a Schroderem i schodzi w pomalowane. To cudowne, że już nie będę się tym wkurwiać, a patrzeć z uśmiechem na takie cuda.

[Timi] Nie on jedyny tam się nie popisał, bo Fournier też bez sensu podwajał w tej sytuacji. Ostatecznie francuski zawodnik zdążył się jednak zrehabilitować, bo w tych dodatkowych dziesięciu minutach trafiał jak szalony.

[Adrian] Tak jak pierwsze spotkanie mogło napawać optymizmem, tak mecz z Toronto w Ogródku, to dramat. Dobrze było w 1 kwarcie do stanu 20-12, bo potem szybciutko zrobiło się 28-37. Jeszcze w połowie 3 kwarty doszliśmy Toronto  na 58-60 i to był koniec meczu dla nas. Potem mu wyżebraliśmy 25 punktów, a Toronto zaaplikowali nam ich 55.

[Timi] Miała być drużyna, z której Boston będzie dumny, ale po tym meczu czuć można jedynie wstyd. Szkoda że tak to się zaczęło, choć oczywiście początki pod nowym trenerem bywają trudne. Oby dalej było lepiej, bo ten mecz nie wyszedł nam tak bardzo – szczególnie w drugiej połowie – że aż szkoda gadać. Dwa razy więcej strat niż rywal, słaba postawa na tablicach, a do tego spora nieskuteczność i to musiało się tak skończyć.

[Adrian] Na plus – o ile można mówić po takim meczu o plusach, to do Horforda, TimeLorda i Richardsona można mieć najmniej pretensji – no może poza tym, że Rapsy skakali nam po głowach na naszej desce. Z Horfordem na parkiecie graliśmy najszybciej, obaj kontestowali po aż 14 rzutów i urządzili blok party.

[Timi] Te bloki to w zasadzie chyba jedyny pozytyw po tym meczu, chociaż tak naprawdę wciąż mimo tego zostaliśmy mocno zdominowani w pomalowanym. Cieszy jednak widok Horforda w koszulce Celtics, bo Al wygląda naprawdę nieźle i z czasem to wszystko powinno funkcjonować znacznie lepiej.

[Adrian] Na minus – 58 punktów straciliśmy z pomalowanego, to o 2 mniej niż w poprzednim meczu, czyli poziom nadal dramatycznie zły. 25 strat i 19 asyst – Udoka przed sezonem wbijał szpileczki w Stevensa, no to teraz musi zmierzyć się ze swoimi demonami. Tatum po przerwie zdobył tylko 2 punkty, Brown zagrał najsłabszy mecz od  prawie półtora roku. Smart ostatni raz mecz na ZERO punktów zagrał w 2019 roku. Miałem pretensje do Udoki, że jak nic nam nie siedzi, to nie wpuszcza Nesmitha, no ale jak już go wpuścił na parkiet – to tak jakby chciał mi powiedzieć, masz – a teraz sam mi powiedz po co?

[Timi] Mnóstwo rzeczy w tym meczu poszło nie po naszej myśli i na pewno nie tak wyobrażaliśmy sobie rozpoczęcie sezonu w Ogródku, tym bardziej że zagraliśmy w pełnym składzie. Powroty do obrony – nad tym też trzeba popracować, bo Raptors po tych naszych stratach zbyt łatwo zdobywali kolejne punkty, często mając po prostu autostradę do kosza.

[Adrian] Uwag kilka – gdy poprzednim razem zaczęlismy sezon od dwóch porażek, to na końcu zmierzyliśmy się w ECF z Cavs i przegraliśmy dopiero w 7 meczu. Miejmy nadzieje, że to są złe dobrego początki, bo w ataku wyglądamy źle, a w obronie tylko chwilami dobrze. Jak w niedziele nie rozszarpiemy Houston – to zacznie się robić nerwowo.

[Timi] Dwa mecze to jeszcze zbyt wcześnie, by wyciągać dużych rozmiarów wnioski. Pisałem zresztą już w którymś tygodniku, że te nasze początki mogą wyglądać raczej przeciętnie, tym bardziej że to nie tylko trener nam się zmienił, ale też doszło jednak kilka nowych nazwisk, więc będzie potrzeba czasu, aby to wszystko ze sobą zgrać.

[Adrian] Boston zrezygnował z usług Parkera, po czym zatrudnił go ponownie na nowych warunkach. Kwoty jeszcze nie znam, ale pewnikiem zaoszczędzimy z 300-400 tysięcy na jego kontrakcie, oraz z 500 tysięcy na luxury tax. Zaczynamy sezon w 15 i to chyba wydaje się być optymalne rozwiązanie.  Już to pisałem, ale Jabari do tego ostatniego miejsca nie miał w sumie konkurencji.

[Timi] Fajnie że się udało tak zrobić, bo mówiąc szczerze myślałem, że definitywnie się z Parkerem pożegnaliśmy, a tymczasem się okazuje, że chodziło po prostu o pewną gimnastykę finansową z naszej strony. Jabari nie miał w sumie nic do gadania ze względu na to, jak ta jego poprzednia umowa została skonstruowana – bierzesz mniej, albo wypadasz.

[Adrian] Aaron Nesmith pobił rekord Jaysona Tatuma w ilości trafionych trójek na treningu, gdzie warunkiem jest brak dwóch pudeł pod rząd. No i dociągnął do 244 trafionych rzutów. To żaden wyznacznik oczywiście, ale bardzo fajna ciekawostka.

[Timi] Nesmith przystępował do draftu 2020 jednak jako jeden z najlepszych albo wprost najlepszy strzelec całego naboru, więc tego typu rekordy – nawet jeśli tylko na treningach – nie mogą dziwić. On miał też zresztą znakomite workouty przed samym draftem, gdzie te trójki też trafiał seriami.

[Adrian] Dość ciekawa sprawa – Stevens nie wykorzystał opcji na przedłużenie kontraktów na sezon 2022/23 dla Romeo Langforda, Aarona Nesmitha, Paytona Pritcharda i Granta Williamsa. Oczywiście po sezonie tez będzie można te kontakty z automatu przedłużyć, ale…takie ruchy wykonuje się najczęściej, gdy ma się pewne plany na wymiany.

[Timi] Nie wykorzystał tych opcji… jeszcze. Bo czas na to jest do końca miesiąca, więc myślę, że dwóch z tej czwórki może spać spokojnie, bo na pewno te opcje zostaną przedłużone. Mam tutaj na myśli Nesmitha oraz Pritcharda. W przypadku Langforda i Williamsa raczej też będzie to tylko formalność, choć to jednak draft 2020 wypada na razie lepiej.

[Adrian] Po meczu otwarcia, to raczej Langford i Williams może spać spokojnie, a Nesmith i Pritchard powinni choć trochę się pomartwić. Natomiast co do zasady, to masz absolutną rację – tu jest jeszcze trochę czasu i pewnie cała czwórka zostanie przedłużona.

[Timi] Akurat tak Nesmith, jak i Pritchard na te przedłużenia zapracowali sobie w poprzednim sezonie, więc jakkolwiek słabo by teraz ten sezon zaczęli, to i tak nic im nie grozi.

[Adrian] Małe zmiany na kontraktach typu two way – miał być Garrison Mathews, ale nie był zainteresowany, to jest Brodric Thomas. Dla Boston Celtics to żadna różnica, jedynie Maine Celtics  maja nowego zawodnika. Thomas czy Mathews w NBA dostosowaliby minuty tylko cudem.

[Timi] Matthews nie chciał two-way od Celtics, więc poszedł na two-way do Rockets – tam może rzeczywiście dostanie więcej minut, chociaż w sumie pewności nie ma. Nam to rzeczywiście dużej różnicy nie robi, bo przykłady Falla i Watersa pokazują, że nawet przy wielu kontuzjach/absencjach w składzie graczom na two-way o te minuty jest piekielnie ciężko.

[Adrian] Kanter postanowił wesprzeć w mediach społecznościowych Tybet, no i mecze Boston Celtics są w Chinach zbanowane. Ja go bardzo szanuję za poglądy, ale mógł już sobie odpuścić nową wojenkę z Chinami. Tencet zdjął wszystkie nasze mecze do odwołania.

[Timi] A ja tam go szanuję jeszcze bardziej, bo jest przynajmniej konsekwentny i jako jeden z niewielu nie boi się zabrać głosu w tego typu sprawach. Celtics oberwą rykoszetem – co ciekawe dołączą tym samym do 76ers, bo mecze Philly ze względu na osobę Darryla Moreya nadal nie są w Chinach pokazywane.

[Adrian] Lakers zaczęli sezon tak samo fatalnie jak my od 0-2, a w dodatku podczas meczu z Suns doszło na ławce do przepychanki pomiędzy Davisem, a Howardem. U nas się jeszcze nie bija – na szczęście. To tak na otarcie naszych łez po dwóch porażkach.

[Timi] W sumie lepiej teraz aniżeli później, ale rzeczywiście nie wygląda to na razie za wesoło w Los Angeles. Sukces rodzi się w bólach i pytanie tylko, czy w tym przypadku te bóle będą prowadzić do czegoś produktywnego.

[Adrian] Śmialiśmy się, że Zion przytył – mówiło się o 300 funtach. Gdyby ktoś nie wiedział ile to 300 funtów, to Sullinger ważył tyle, gdy był najgrubszy, bo normalnie 260-270 potrafił utrzymać. Zion jak się okazało wcale nie waży 300, bo dokładnie 318 funtów, czyli ponad 144 kilo. Niewyobrażalna głupota. Jest najcięższym zawodnikiem w NBA.

[Timi] Na dodatek pojawiły się informacje, jakoby Pels mieli w ogóle nie wiedzieć, że on doznał jakiegoś urazu i musiał się poddać operacji. Wygląda to wszystko coraz gorzej – tak dla Pelicans, jak i przede wszystkim dla samego Ziona, który zdaje się chyba nie dorósł do poważnego grania, bo zaraz sam się z tego wypisze.

[Adrian] Sporo nowych umów podpisanych – jak to w październiku. Można teraz zweryfikować, czy kontrakty jakie otrzymali Rob Williams czy Marcus Smart były sensowne. TimeLorda można porównać do Gafforda z Wizards, a ten też otrzymał ok 10 mln za sezon. Natomiast nowa umowa Smart to istna promocja, gdy na rynku śmigają kontrakty po 90 mln. Taki Kevin Huerter dostał niewiele niższy kontrakt od Smarta – to fajny zawodnik, ale gdzie mu do Marcusa.

[Timi] W dobie tego, co się obecnie dzieje w NBA, to oba kontrakty – tak Smarta, jak i Williamsa – od początku miały sporo sensu. Zresztą przy spodziewanym skoku progu salary cap, to sporo tych umów podpisanych tego lata będzie wyglądało całkiem nieźle w trzecim-czwartym roku trwania kontraktu.

[Adrian] Williams pierwszym meczem pokazał, że to są naprawdę dobrze zainwestowane pieniądze. Pisze zainwestowane, a nie wydane, bo on 10 mln to zobaczy dopiero za rok, aktualnie gra za 3 i pół. Chwalimy Stevensa, ale trzeba pamiętać, że Mike Zarren to jest gość od takich cyferek i takiej roboty.

[Timi] Nawiązując jeszcze do tego Williamsa, to on zagrał w tym meczu aż 45 minut! Oczywiście były aż dwie dogrywki, ale w jego przypadku to i tak jest jakaś kosmiczna liczba minut, biorąc pod uwagę, że wcześniej przez trzy sezony tylko w jednym meczu spędził na parkiecie więcej niż pół godziny. Oby zdrowie dopisywało, bo na ten moment trudno znaleźć w NBA zawodnika, który potrafiłby robić wszystko to, co Williams robi tak dobrze.

[Adrian] No a skoro o nowych umowach. Rozmawialiśmy tydzień temu o nowej umowie dla Aytona i okazało się, ze on wcale nie otrzymał propozycji. Nie dlatego, że Suns nie chcieli z nim rozmawiać – tylko on chce umowę na takim poziomie jaka dostała Trae Young. No a właściciel nie chce nawet o tym słyszeć. Ayton ma cały sezon, żeby udowodnić, iż zasługuje na 207 mln dolarów. Nie no – bądźmy poważni, zasługuje na duży kontrakt, ale nie na tym poziomie. 

[Timi] Może i nie zasługuje, ale trochę to dziwnie wygląda, gdy Suns wydają dziesiątki milionów dolarów na Shameta – równie dobrze mogliby właśnie te kwotę dorzucić Aytonowi i dać mu tego maksa, obudowując go np. trochę tak, jak zrobili to Nuggets w przypadku Portera Jr.

[Adrian] Tu zgoda, podpisywanie fajnego Shameta, przed niezbędnym Aytonem jest zwyczajnie pozbawione sensu. Sygnał dla Aytona, że nie jest aż tak ważny dla organizacji jak zawodnicy z ławki, odpowiadający za głębie składu. No a to już strzał w stopę. To nie Shamet bedzie prze lata stanowił o sile ich składu, Shametów pozyskuje się w inny sposób, ale dopiero jak masz już zaksięgowany core drużyny.

[Timi] Do zmarnowania potencjału drużyny, która dopiero co dotarła do finałów, droga jeszcze daleka, ale to może być pierwszy krok ku temu – chociaż ja już w poprzednim tygodniku pisałem, że cała ta sytuacja z Aytonem raczej rozejdzie się po kościach i zdanie podtrzymuje. No chyba że sezon 2021/22 nie będzie już dla Suns tak dobry, bo wtedy frustracja na pewno będzie rosnąć, a nie maleć.

[Adrian] Nad samym właścicielem zespołu z Phoenix zbierają się czarne chmury. ESPN ma opublikować materiał ukazujący dowody na molestowanie seksualne którego dopuścił się Robert Sarver. Do tego dochodzą oskarżenia o zachowania o charakterze seksistowskim i rasistowskim, no i mamy komplet problemów właściciela drużyny.

[Timi] Wygląda na to, że Sarver może podzielić los Donalda Sterlinga i zostać przez NBA zmuszony do sprzedania klubu komuś innemu. Zobaczymy jak to dalej się potoczy, ale to jednak trochę ciekawe, że tego typu rewelacje mają pojawić się właśnie teraz, gdy zabrakło przedłużenia kontraktu dla Aytona.

[Adrian] Poza Aytonem nowych umów nie dostali tez – Mo Bamba i tu jestem trochę zaskoczony. W końcu to Orlando – oni przedłużyli Fultza i Isaacka. Kevin Knox, czy Marvin Bagley to mniejsze zaskoczenia – w końcu obaj nie do końca sprawdzają się w swoich zespołach. Natomiast zamykający tę grupę Sexton ma naprawdę na pieńku z klubem.

[Timi] Fultza, Isaaca, ale też Wendella Cartera Jr – więc może dla Bamby zabrakło już po prostu funduszy:) Knox czy Bagley nie pokazali niestety nic, co mogłoby ich kwalifikować do przedłużenia kontraktu za jakieś większe pieniądze. Zresztą obaj chyba niedługo zakończą przygody ze swoimi klubami.

[Adrian] Tego Bagleya to trochę będę bronił, bo on jednak miał problemy z kontuzjami, a i trenerzy go nie rozpieszczali. Ja bym poprzez Tatuma wysondował ile on chce, a potem się zastanowił czy nie warto zaryzykować jakiejś wymiany. Może i jego 14 pkt i 7 zbiórek dupy nie urywa, ale ma dopiero 22 lata i sporo czasu stracił poprzez kontuzje, urazy i odstawianie od składu.

[Timi] Tylko pytanie, na ile to jest pech, a na ile jednak szkło – bo w przypadku Bagleya prawie cały czas słychać o tych kontuzjach i robi się trochę z tego drugi Jabari Parker, który też miał NBA zawojować, a wyszło jak wyszło. Oczywiście mimo wszystko warto tego Bagleya dalej śledzić, bo tak jak mówisz wciąż jest młody i nadal ma duży potencjał.

[Adrian] Fajny temat podrzucił Adrian Wojnarowski odnośnie sytuacji na Brooklynie. Nets zdecydowali się dać aż tyle za Hardena, bo uznali, że nie mogą polegać na Irvingu i jego kaprysom. Jak się po roku okazało, mieli absolutna rację i pewnie z czasem wypłynie jeszcze jakaś historia z Irvingiem w roli głównej. Natomiast jak podaje Adrian, nie było żadnych rozmów z Sixers na temat wymiany Irvinga za Simmonsa.

[Timi] Jakby nie patrzeć, z trójki Durant-Irivng-Harden to jednak ten trzeci jest najbardziej „żelazny” i pewny, jeśli chodzi o dostępność. Akurat pech chciał, że w poprzednim sezonie wypadł z gry w decydujących momentach, ale przecież wcześniej przez lata na Hardena można było liczyć niemal w każdym meczu. Warto też pamiętać, że Kyrie już w pierwszym sezonie obok KD zrobił sobie przecież wolne, na chwilę odsuwając się od zespołu, a było to mniej więcej wtedy, kiedy Nets sięgali po Hardena – i na pewno już wtedy myśleli sobie, że skoro Irving odstawia im coś takiego tak szybko, to jednak tym bardziej warto mieć takie zabezpieczenie jak Harden właśnie.

[Adrian] Przenosimy się na The Athletic i jak pisze Sam Amick – Ben Simmons zagra w Sixers. To niby decyzja samego Simmonsa, ale nie wiadomo czy wystąpi już  w meczu otwarcia. Nie mogę się doczekać pierwszego meczu Phili, żeby zobaczyć tę chemię pomiędzy zawodnikami, jak wybiegnie Benek. No i od razu zwrot akcji – został zawieszony na mecz otwarcia z Nowym Orleanem. Drama trwa, a Benek miał zwarcie z Riversem i wyleciał z treningu. Takie zachowanie oznacza jedno – Simmons zamierza pokazać rogi, bo w nieskończoność go zawieszać nie mogą. Atmosfera zacznie robić się gęsta niczym smoła. Morey jest jeszcze bardziej pod murem – albo go wymieni, albo Benek rozpierdoli mu szatnie.

[Timi] W tej szatni to już musi być bardzo ciekawie, skoro Embiid najpierw przyznał, że nie rozmawiał z Simmonsem nawet przez chwilę, odkąd Ben wrócił do Filadelfii, a po tym sławnym już dziś treningu powiedział wprost, że ma gdzieś „tego gościa”, jak określił swojego kolegę z zespołu w rozmowie z mediami. Tego nie da się już więc uratować, a im dłużej 76ers będą w tym bagienku tkwić, tym gorzej dla nich – przy czym sam Simmons też sobie nie pomaga takimi akcjami, bo pokazując rogi, odstrasza też potencjalnych zainteresowanych.

[Adrian] Jest wojna, bo to już nie są przepychanki na lini zawodnik-klub. Embiid chyba powiedział o tej sytuacji wszystko, kilkoma zdaniami – „ten gość” oraz „nie jesteśmy niańkami” – Morey może sobie czekać na wielkie gwiazdy na rynku, tylko ten pociąg już odjechał. Teraz oferta z Soty gdzie oferowali Malika Beasleya to naprawdę dobry deal dla nich. Poczekajmy jednak na pierwszy mecz Sixers z Simmonsem w składzie – może być ciekawie. Simmons teraz symuluje kontuzje pleców – sprytnie. Natomiast Morey w wywiadach opowiada, że mu się nie śpieszy i będzie czekał – a ja uważam, że teraz to już mu sie w dupie pali – bo ile chce czekać? 4 lata do końca kontraktu?