#273 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Powoli kończymy sezon regularny, tym razem mecz z Wilkami. Oni w najsilniejszym składzie, my w s5 tylko z Tatumem i Fournierem – uzupełnili ich Pritchard, Ojeleye i Kornet. Oczywiście demolujemy przeciwnika, bo Sota to jest parodia drużyny, a nam się tego dnia chciało. Chciało wygrać, chciało walczyć i to wystarczyło.

[Timi] Tym razem przeciwnik dostał od Celtów prezent – tego zabrakło w Cleveland, choć tak naprawdę tego typu wygrana nie ma w tej chwili większego znaczenia. Widać jednak po tym meczu, że same chęci to wciąż w NBA dużo, bo nawet jeśli nie gra 4-5 podstawowych graczy, to nadal można grać fajny i miły dla oka basket.

[Adrian] Na plus – Tremont Watres kolejny raz zaskoczył wszystkich i zagrał naprawdę dobre spotkanie. Romeo zagrał dobrze i skutecznie, no i mam nadzieję, że to takie preludium do tego co będzie robił na parkietach za rok – bo czas najwyższy żeby był zdrowy, przygotowany i efektywny. Pritchard i Nesmith – dwie najfajniejsze historie tego sezonu w Bostonie.

[Timi] Waters pewne rzeczy potrafi robić naprawdę dobrze – kontrola tempa, wizja gry, szybkie ręce. Naprawdę szkoda, że nie ma tych kilku centymetrów więcej, bo to bardzo mu grę utrudnia. Fajnie że tym razem wykorzystał szansę na większe minuty i pokazał, że wcale nie przypadkiem był jednym z lepszych graczy G-League w poprzednim sezonie.

[Adrian] Na minus – nie mam zielonego pojęcia, po co w tym meczu zagrali Tatum i Fournier. Swobodnie mogli odpoczywać, jak reszta najważniejszych zawodników. Jakiekolwiek ryzykowanie kontuzji w tym momencie sezonu jest zwyczajnie głupie. Już przed tym  meczem absolutnie wszystko było jasne, zajmiemy 7 miejsce i gramy w Play In.

[Timi] Tatum mógł ze spokojem odpoczywać, ale Fournierowi mimo wszystko przydają się te minuty, bo jednak sporo pauzował, więc jemu akurat te dodatkowe występy na koniec sezonu są potrzebne. Koniec końców ani jeden, ani drugi nie zagrał jakoś przesadnie długo.

[Adrian] Ostatni mecz sezonu zasadniczego – gramy w MSG z NYK i wychodzimy absolutnymi rezerwami. Wreszcie ktoś wpadł na pomysł, że Tatum i Fournier są zbyt cenni, żeby ich narażać, nawet na mikro uraz. No i w sumie, to nie mamy się czego wstydzić, pomimo porażki. Fakt, że szans na zwycięstwo nie było, bo i wybitnie nie graliśmy, ale nasze rezerwy rezerw postawiły się NYK i to było miłe.

[Timi] A nawet Stevens w tych ostatnich meczach nieco odżył, widać było jak cały czas żyje przy linii i stara się wpływać na sędziów. Lepiej późno niż wcale. Porażka nic nam nie zrobiła, a rzeczywiście miło było zobaczyć naszą szarżę w drugiej połowie tego pojedynku i ostatecznie szkoda, że nie udało się objąć prowadzenia po tych próbach Korneta.

[Adrian] Na plus – najbardziej mi się podobał Romeo, może ja mam słabość do takich zawodników, ale lubię walczaków – lubię tych co lubią grać hustle, bo to się nam zawsze opłaca. Gdyby wszyscy i zawsze byli tak zaangażowani w grę jak Romeo… Dobry Jabari Parker, który pokazał, że coś tak o tym naszym systemie gry wie, oraz znowu bardzo dobry Waters.

[Timi] Takimi właśnie meczami Romeo przypomina, dlaczego był wyborem w loterii draftu. Zaangażowania nie można mu odmówić, a ogólnie rzecz biorąc, to bardzo fajne środowisko się nam tworzy na ławce, gdzie o te minuty będą w przyszłym sezonie walczyli Nesmith, Langford czy Pritchard.

[Adrian] Na minus – trochę smutne, że w meczu z takim przeciwnikiem, gdy dostaje wreszcie dużo minut, gdy można sie pokazać – to Semi pokazuje, że dalsze inwestowanie w niego to zwykła strata czasu. Już czas…

[Timi] Semi trzy razy w tym sezonie dostał 30 lub więcej minut gry. Raz zagrał znakomicie (24 punkty, 6/8 za trzy przeciwko Raptors), a dwa razy jak to ma w zwyczaju, zdobywając w tych dwóch meczach łącznie ledwie dziewięć punktów. Ja już dawno zeskoczyłem z tego pociągu, tym bardziej że nie ma co marnować miejsca w składzie na gościa, który przez cały sezon rozegra jeden naprawdę dobry mecz, trzy całkiem solidne i kilkadziesiąt totalnie bezbarwnych.

[Adrian] No to lecimy z mini turniejem Play In. Boston vs Waszyngton i łatwo nie będzie. Nawet gdyby był Brown, to łatwo by nie było. Niby wygraliśmy z nimi w RS 2-1, tylko to były mecze w  styczniu i lutym – dziś to zupełnie inna drużyna. Nie tylko nie postawiłbym pieniędzy na wybrana Celtics, ale… mam nadzieję, że przegramy. Po pierwsze nie chce grać w PO z Nets, a po drugie – nawet jak już awansujemy do PO, to i tak lepiej mieć pick 15 niż 16.

[Timi] Trudno tu wybrać faworyta, bo w ostatnich tygodniach jedni potrafili seryjnie wygrywać, podczas gdy drudzy mieli problem żeby ograć na przykład Cavaliers czy Bulls. Dla Celtów dużym ułatwieniem mogą być jednak problemy zdrowotne Beala, który sam przyznaje, że nie jest w stanie dać z siebie stu procent.

[Adrian] No i to byłoby na tle z moich życzeń odnośnie PO. Pierwsza połowa była jeszcze taka, na dwa razy – niby zrobiliśmy dobry wynik w pierwszej kwarcie, ale w drugiej znowu bylismy ospali. Natomiast druga połowa, to wybijanie Wizards jakichkolwiek myśli o zwycięstwie.

[Timi] Ja się cieszę niezależnie od wyniku, bo tak jak pisałem – wyższy pick jest spoko, ale tych kilka meczów więcej to też bardzo fajna sprawa dla naszych młodych. A pamiętajmy, że jednak nasi rookies od lat rok w rok mieli okazję zbierać to doświadczenie w playoffs i potem to procentowało, dlatego super, że i Nesmith, i Pritchard też mogą. Zresztą to nadal jest czas na to, by wypromował się też na przykład Kemba.

[Adrian] No wszystko prawda, ale w meczach z Sixers też można byłoby zbierać doświadczenie i promować Kembe na rynku. Tymczasem wpadamy na trzygłową hydrę, która przynajmniej w pierwszej rundzie będzie chciała urwać przeciwnikowi głowę. O samych Nets porozmawiamy osobno, ale jest w tym awansie inna jeszcze kwestia. Od kiedy wybraliśmy Smarta w drafcie – nie opuściliśmy PO.

[Timi] Akurat z perspektywy promowania Kemby to wolę jego pojedynek z Irvingiem i by pod koszem jak najczęściej był DeAndre Jordan, niż gdyby miał znów zostać schowany w kieszeni Matisse Thybulle’a. Chociaż w sumie z dwojga złego, nie wiem, która opcja lepsza – dostać 0-4 z Sixers czy przegrać z Irvingiem. Wywalczmy chociaż jedną wygraną, to wstydu nie będzie.

[Adrian] Na plus – wielki mecz Tatuma i niewiele mniejszy Kemby. Jayson zdobył 50 punktów w tym meczu, z czego 32 w drugiej połowie, gdy cała drużyna z Waszyngtonu punktów 46. Kemba w 2 połowie dołożył punktów 17, czyli nasi dwaj czołowi zawodnicy zdobyli o 3 punkty więcej, niż drużna przeciwna. Ten rozpędzony ostatnimi zwycięstwami Waszyngton nie miał na nas żadnej odpowiedzi.

[Timi] No nie miał, ale też widać było jak bardzo sobą nie jest Beal, no a Westbrookowi od dawna bardzo trudno się gra przeciwko Celtics. Stevens bardzo mądrze wykorzystał problemy zdrowotne Beala, ale pomogły też problemy Hachimury z faulami. Tatum był fantastyczny, Kemba też swoje dołożył i ta dwójka także między sobą zagrała bardzo dobre zawody, ułatwiając sobie życie nawzajem. Warto też pochwalić naszą defensywę, bo w najważniejszym jak dotychczas meczu sezonu nie zawiodła – graliśmy twardo, nieustępliwie i tych naszych błędów było naprawdę mało tym razem.

[Adrian] Tatum ma 23 lata i brakuje mu już tylko jednego meczu na 50 punktów, żeby wyrównać bostoński rekord takich spotkań, jaki ma Larry Bird. Szybko poszło… a ja bym jeszcze poczekał na Browna, on też ma potencjał, żeby barierę 50 punktów złamać. Barierę 40 punktów złamał w tym sezonie 3 razy.

[Timi] Dlatego mimo wszystko nadal trzeba z uśmiechem patrzeć w przyszłość. Ten sezon był jaki był, ale przecież tej dwójki może nam pozazdrościć niemal każdy zespół w NBA. Nie ukrywam, chciałoby się już odpocząć nieco od tego, co się w tym sezonie działo, ale z drugiej strony nie mogę się już doczekać, by zobaczyć jak dalej rozwijać będą się Brown i Tatum.

[Adrian] Danny zapowiedział w wywiadzie spore zmiany latem. Z jednej strony to logiczne, ale z drugiej – no co miał powiedzieć? Kiedyś zapowiadał wraz z Wycem fajerwerki , to w sumie to czekaliśmy, czekaliśmy… Jednak o zmianach w Bostonie, ewentulanym ich kierunku – o będziemy mieli cały czerwiec do przegadania. Aha – Stevens zostaje na kolejny sezon – nie mam pojęcia, dlaczego jeden z najlepszych trenerów miałby odchodzić, nawet jeśli było w tym słabym sezonie trochę jego winy, to winy Danny’ego i zawodników było dużo, dużo więcej.

[Timi] No dokładnie, co miał powiedzieć – po takim sezonie jasne jest, że do zmian dojdzie, chociaż pytanie jak spore zmiany to rzeczywiście będą. A o Stevensa nigdy się nie obawiałem, pożegnanie go po takim sezonie to byłaby niemalże opcja nuklearna, a uważam, że czegoś takiego trzeba się wystrzegać w momencie, gdy rozgrywki zostały w dużej mierze wypaczone także przez okoliczności koronawirusowe.

[Adrian] Na minus – zawodnicy drugiego planu, nie napiszę rezerwowi, bo obraziłbym Tristana, a on dał naprawdę dobre 30 minut. Słaby dzień mieli Fournier i Smart, a młodzi jak Nesmith też zniknęli. Pritchard przekonał się, że mecze post season to nie przelewki.

[Timi] Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że na Nets nawet takie 70-80 punktów duetu Kemba-Tatum nie wystarczy, jeśli Fournier czy Smart nie dadzą większego wsparcia. Dla młodych to było dobre przetarcie, ale liczymy na więcej, tym bardziej że Nets dysponują znacznie głębszym składem.

[Adrian] No to gramy z soboty na niedzielę w nocy z Nets, czyli w tym Tygodniku, możemy jedynie porozmawiać o prognozach odnośnie tej serii. Niestety, ale tak jak napisałem na TT – będę musiał oglądać ten głupi ryj Irvinga. Durnata i Herdena też. Kiedyś chyba w Tygodniku napisałem, że w Nets aktualnie gra trzech najbardziej nielubianych przeze mnie zawodników. W dodatku grają bardzo dobrze ostatnio, no już mnie dupa boli, gdy pomyślę, że będę musiał oglądać triumfującego Irvinga w Ogródku. Nie wiem czy uda nam się urwać jedno zwycięstwo… niby w serii wszystko możliwe, ale bez Browna i w formie jaką prezentujemy w tym roku, najbardziej prawdopodobne jest 0-4 i jazda na ryby.

[Timi] Ciężko jest wierzyć w to, że po takim sezonie nagle uda się nam wcisnąć jakiś magiczny przycisk, skoro jeszcze tego nie zrobiliśmy. Trudno będzie więc wyrwać choćby jeden mecz, nawet jeśli Tatum znów miałby zdobyć 50-60 punktów, a w ostatnich tygodniach zrobił to już trzy razy! Dużych oczekiwań więc nie mamy, bo skala talentu Nets poraża – byleby tylko powalczyć, choć i ja spodziewam się wyniku 0-4. W tym roku to my wejdziemy w buty Sixers, których w bańce złoiliśmy, wykorzystując m.in. brak Simmonsa.

[Adrian] Jedyna szansa na Nets, to postawienie doskonałej obrony i liczenie, że niezgrany zespół z Brooklynu nie będzie potrafił radzić sobie z nią przez 48 minut. Tylko 48 minut doskonałej obrony, to w ostatnim miesiącu zagraliśmy razem w nastu meczach. Zobaczymy pierwsze dwa mecze na Brooklynie, które dadzą odpowiedź, czy zagramy choćby piaty mecz. Może to właśnie u siebie, faworyci się potkną.

[Timi] Może ten brak wielkich oczekiwań i start w pozycji underdoga będzie pomocny. Trzy lata temu zrobiliśmy przecież fajną historię, no ale wtedy tą piękną przygodę pisali przede wszystkim Horford, Tatum, Brown i Rozier. Teraz ostał się tylko sam Tatum. No a nasza obrona może robić co w jej mocy, ale jeśli za Tatumem i Kembą nie pójdzie wsparcie w ataku, to po prostu nie ma szans, byśmy zdobyli więcej punktów niż Nets.

[Adrian] Druga para zespołów 7/8 to Lakers i GSW. No i oczywiście całym sercem za Stefanem. Oczywiście serce sobie, ale rozum mówi co innego. Jednak wygra Lakers, bo i LBJ wyzdrowiał i Davis wyzdrowiał i Schroder wrócił z kwarantanny. Zobaczymy, to może być wielkie widowisko i jedna z ciekawszych historii tego sezonu.

[Timi] I to jest mecz, na który będzie się chciało wstać w nocy, a w zasadzie nad ranem, bo start chyba po 4:00 czasu polskiego. Lakers niby zdrowi i gdyby to miała być normalna seria playoffs, to nie ma wątpliwości, że to oni byliby faworytem, ale jako że gramy tylko jeden mecz – zadziać może się wszystko, a Warriors będą mieli jednak chyba najlepszego gracza na parkiecie. LeBron na razie do rytmu wraca po tych przerwach, a Curry nadal jest w topowej formie i Wojownicy wcale nie stoją tutaj na straconej pozycji.

[Adrian] Widowisko w 2 połowie, rzeczywiście było przednie, ale… tak jak prognozowałem – Lakers mieli więcej atutów po swojej stronie – niestety. Gdyby Green w tym meczu trafił cokolwiek, choć jeden rzut z gry – być może GSW by ten mecz wyrwało, ale niestety – Osiołek był kotwicą w ataku, bo poza pudłami zaliczył kilka głupich zagrywek, strat i fauli w  ataku. CP3 czeka już na Lakers i to może być wielka seria!! Suns maja dużo więcej atutów niż GSW, a przede wszystkim na wysokich pozycjach maja kim grać.

[Timi] W takim meczu każdy punkt był na wagę złota – tam przestrzelony rzut wolny Curry’ego, gdzie indziej jego pudło z czystej pozycji. Chociaż akurat do niego nie można mieć pretensji, bo Lakers rzucili na niego wszystko, co mieli, a on i tak zrobił prawie 40 punktów. Mimo wszystko i tak wielkie brawa dla Warriors, a Lakers w takiej dyspozycji mogą mieć jednak duże problemy, choć Vogel nadal ma tam kim szachować. Teraz x-factorem okazał się Wesley Matthews, przeciwko Suns to może być np. Markieff Morris.

[Adrian] No i dwie pary 9/10, które walczą o to,żeby zagrać z przegranym par 7/8. Na Wschodzie to Indiana i Charlotte. Gordon Haward na pewno nie wystąpi w tym meczu, w kolejny pewnie też nie, ale mimo tego to Hornets sa dla mnie minimalnym faworytem. Pewnie dlatego, że w przeciwieństwie do Indiany, mają  w swoim składzie zawodników którzy potrafią czasami zagrać mocno poza swoją skalą. Najlepszy zawodnik serii bedzie grał w Pacers – nazywa się  Sabonis, ale to Hornets moim zdaniem awansują do meczu o 8 miejsce.

[Timi] Absencja Haywarda niestety chyba nikogo dziś nie dziwi… A szkoda, bo jego obecność byłaby dla Hornets kluczowa, tym bardziej że Pacers to jeden z najlepiej wymuszających straty zespołów w lidze. No i brakuje gdzieś ostatnio Szerszeniom tej magii końcówek, do której przyzwyczaili nas w pierwszej części sezonu. Trudno im też będzie powstrzymać Sabonisa, więc ja mimo wszystko skłaniam się w tym pojedynku nieco bardziej w stronę Indiany.

[Adrian] Cudownie sie pomyliłem, ale… no co zrobisz gdy zawodnicy, którzy potrafią zagrać poza swoją skalą, potrafią też zagrać mocno poniżej swojej skali. Rozier 0 z 9 a Graham 1 z 7 zza łuku i to byłoby na tyle. LaMelo był MINUS 35 na parkiecie w 27 minut – ostra lekcja życia w pierwszym sezonie. Natomiast Indiana zupełnie bez wysiłku, na luzie, grając zespołowo ich pozamiatała.

[Timi] Hayward i Rozier mogli grać fajnie w RS, ale pierwszego zabrakło w tym meczu w ogóle, a drugi kolejny już raz – niemal tak samo jak w G7 przeciwko Cavs swego czasu – nie stanął na wysokości zadania. Może też Hornets poczuli się przed meczem trochę zbyt pewnie, gdy zobaczyli bardzo długą listę kontuzjowanych Pacers? Ostatecznie tacy gracze jak Sabonis czy Brogdon jednak zagrali, więc była to trochę taka pokerowa zagrywka Indiany.

[Adrian] Trochę współczuje kibicom Hornets. Teraz całe wakacje będą żyli marzeniami, jak to będzie cudowanie, gdy za rok Gordon będzie zdrowy, a reszta nabierze doświadczenia. No reszta nabierze doświadczenia, ale z tym Gordonem i jego zdrowiem, to nie powinni robić sobie zbytnich planów na PO. Tak jest lepiej i bezpieczniej dla zdrowia psychicznego kibica.

[Timi] Szkoda, bo Gordon Hayward to naprawdę kawał gracza i miły gość, no ale naprawdę trudno mi sobie przypomnieć, by jakiś  gracz miał większego pecha niż on. Na przestrzeni tylu lat mieć tyle mniejszych i większych urazów, które powstrzymywały go od występów w najważniejszych momentach sezonu – to się chyba jeszcze nie zdarzyło.

[Adrian] Ósme miejsce na Wschodzie zagwarantowali sobie zawodnicy z Waszyngtonu, czyli jednak miałem rację, ze Westbrook na Wschodzie to praktycznie sam wciągnie zespół do PO. Beal końcówki sezonu nie grał, teraz gra z urazem, w Waszyngtonie też spory szpital, a jednak udało się to miejsce w PO wyszarpać. No i zrobili w tym meczu Indianie to, co Indiana zrobiła Charlotte – zdemolowali ich.

[Timi] Ale tutaj chyba skończy się rumakowanie, bo nadziać się na obronę Sixers to nie będzie miły obrazek, a przecież kto dla Wizards ma zdobywać punkty poza Westbrookiem i Bealem? Trochę podobna sytuacja do pojedynku Celtics-Nets: ci wyżej rozstawieni mają po prostu za dużo talentu, by to starcie przegrać. Ale co by nie mówić, słowa uznania dla Westbrooka, który występ w fazie play-off obiecał, a przecież jeszcze na początku kwietnia Wizards mieli bilans 17-32!

[Adrian] No i ostatnia para – Memphis zagra z San Antonio. Nie wiem – z jednej strony mocno kibicuje Memphis, bo lubię tę młodą drużynę, ale to Pop mimo wszystko ma więcej atutów po swojej stronie. Chyba jednak SAS. A może Morant zrobi coś niesamowitego?

[Timi] Grizzlies byli blisko już rok temu i chyba chciałbym ich zobaczyć z powrotem w fazie play-off. Łatwo jednak nie będzie, bo Spurs to najlepsza w NBA drużyna, jeśli chodzi o powstrzymywanie kontrataków, a Misie w dużej mierze z tego szybkiego biegania jednak żyją. Zobaczymy więc, czy starczy im siły rażenia w ataku pozycyjnym.

[Adrian] No i Memphis, a jednak. Choć największa  w tym zasługa pudłujących liderów San Antonio. DeRozan i Rudy Gay z 42 rzutów uzbierali razem 40 punktów. Valanciunas robił na parkiecie i tablicach co chciał – SAS nie mieli na niego żadnej odpowiedzi. Pojedynek Memphis z GSW to też powinno być wielkie meczycho.

[Timi] Warriors mają jasną przewagę w osobie Curry’ego, ale ci młodzi i waleczni Grizzlies wcale nie stoją na straconej pozycji. Mimo wszystko to GSW mają w tym pojedynku ogromną przewagę doświadczenia i będą faworytami, szczególnie jeśli Draymond do świetnej gry w obronie dołoży choć trochę po drugiej stronie parkietu.

[Adrian] GSW jedzie na ryby – chyba jednak spore zaskoczenie, mając w pamięci jak dobrze Stefan grał w ostatnich tygodniach. Bez Thompsona to jednak nie jest zespół z topowym składem i z Memphis przegrali w rzutach zza łuku. Coś się kończy, coś zaczyna… Miśki wreszcie w PO, a Morant zagrał tak, jak się oczekuje od liderów.

[Timi] Morant kolejny raz udowodnił, że w takich meczach czuje się jak ryba w wodzie i fajnie będzie zobaczyć go oraz Grizzlies w playoffs, nawet jeśli seria z Jazz zakończy się najprawdopodobniej całkiem szybko. Szkoda Warriors, bo Curry’ego zawsze się przyjemnie ogląda, a w tym sezonie to już w ogóle.

[Adrian] No to kończymy Tygodnik typami na 1 rundę, a że jest sobota, 22 maja, to ja idę świętować 11 urodziny syna. Najlepszego Junior!!!

Sixers – Wizards 4-0

Nets – Celtics 4-1

Bucks – Heat 3-4

NYK – Hawks 4-2

Jazz – Grizzlies 4-0

Clippers – Dallas 4-0 (już po pierwszym meczu typ do bani :D )

Denver – Portland 3-4

Phoenix – Lakers 3-4

[Timi] No to najlepszego dla Juniora i oby Celtics mu zrobili miłą niespodziankę, choć niestety ja się tego nie spodziewam, jak widać po moich typach:

Sixers – Wizards 4-0

Nets – Celtics 4-0

Bucks – Heat 4-2

NYK – Hawks 4-3

Jazz – Grizzlies 4-0

Clippers – Dallas 4-2

Denver – Portland 4-3

Phoenix – Lakers 3-4