#261 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Nie ma takiej przewagi, której Celtics nie są w stanie rozpierdolić – NIE MA!!! A zapowiadał się miły mecz – bo Adams nie gra, czyli pomalowane otwarte jak wrota niebios. Nie ma gorszych porażek niż taka z Nowym Orleanem – przeciez ten mecz był już wygrany… ale wiadro pomyj wyleje na zespół za chwilę.

[Timi] W sumie trzeba sobie powiedzieć, że nie ma takiej przewagi w NBA, której nie da się dziś odrobić. Tego typu powroty niestety się zdarzają także przeciwko nam – na przestrzeni 72/82 spotkań sezonu regularnego raz czy dwa takie cuda się podzieją. Nie jest to oczywiście żadne usprawiedliwienie, ale zwracam po prostu uwagę, że taki już urok NBA:)

[Adrian] To ja poproszę przykład innej drużyny  w NBA, która tak jak my, notorycznie przesypia 3 lub 4 kwarty. Być może masz racje, że taki urok NBA (poniekąd trochę w tym racji jest), ale po pierwsze wole skoncentrować się na naszej drużynie, nie szukając usprawiedliwień w ułomności innych, a po drugie – no ja nie bardzo potrafię wymienić drużynę, która notorycznie zawala 2 połowę.

[Timi] Bilans Celtics gdy prowadzą do przerwy: 13-6. Dla porównania kilka innych zespołów: Nets są 14-5, Raptors 10-6, Clippers 20-5, Nuggets 12-6. To teraz bilans Celtics gdy prowadzą po trzech kwartach: 13-5. I tu rzeczywiście jest problem, bo z czołowych ekip nikt inny nie ma tylu porażek. W całej lidze więcej od Celtics mają tylko Hawks (7) i Wolves (8). Ale sporo zespołów ma po 3-4 – w tej grupie są np. Clippers (3), Lakers (3), Warriors (3), czy Suns (4).

[Adrian] Wolałbym jednak nie pocieszać się faktem, że Wolves sa gorsi w zestawieniu, gdy prowadza po 3 kwarcie, bo to drużyna która jest najsłabsza w NBA, no a przynajmniej jedna z najsłabszych. Jednak fakt, nie tylko my tak zawalamy drugie połowy – aczkolwiek jak już bawisz się w cyferki – to poszukaj, kto najwięcej razy w tym sezonie rozwalił przewagę tak z 15-18 punktów XD

[Timi] W sumie zaczynałem szukanie od takich właśnie statystyk, ale nie mogę sobie przypomnieć, gdzie były takie fajne tabelki z bilansem drużyny, gdy miała na przykład 10 albo 20 punktów przewagi w meczu. Przejrzałem natomiast wszystkie nasze porażki „ręcznie” i wyszło mi, że pięć razy oddaliśmy w tym sezonie 10 lub więcej punktów przewagi: 11 vs Pacers, 10 vs 76ers, 11 vs Spurs, 10 vs Pistons, no i oczywiście 25 vs Pelicans. W pozostałych przypadkach albo te przewagi udało się dociągnąć, albo one nigdy nie były tak duże.

[Adrian] Ja spojrzałem na trochę inne statystyki – nasza obrona w 3 kwarcie jest na 22 miejscu w NBA – defensywny rating 115, natomiast w 4 kwarcie defensywny rating to 113, ale to jest 25 miejsce w NBA – jeszcze raz – w najważniejszych momentach meczu nasz defensywny rating to nie mniej niż 113!!! Patrząc na różnicę pomiędzy ofensywnym a defensywnym ratingiem – to w 4 kwartach jesteśmy na minusie 6,4 co daje 27 wynik w NBA. Słabiej nie można.

[Timi] Kończenie meczów – a jak się okazuje to nawet bardziej chodzi ogólnie o naszą grę w drugiej połowie spotkania – to jest jeden z pierwszych problemów, jakie trzeba naprawić. Zresztą w tym momencie w jakiekolwiek statystyki by nie zajrzeć, to różowo tam na pewno nie będzie…

[Adrian] Na plus – kilka plusów była. Zacznę od Nemsitha, który znowu zagrał bardzo dobrze. Pytanie brzmi – dlaczego częściej nie dostawał piłki na otwarte pozycje? Tristan i Timelord mieli ułatwione zadanie, bo nie grał Adams – dlaczego tak rzadko dostawali piłkę pod kosz? Oddali razem 14 rzutów, z czego większość po własnych zbiórkach w ataku.

[Timi] Nesmith rzeczywiście zyskuje coraz większą pewność siebie, co widać po nim i po jego reakcjach – tak jak przy bardzo fajnej akcji and-one, gdzie bez pardonu zaatakował Redicka w pomalowanym. Stevens już coś zapowiada, że w obliczu przedłużającej się absencji Smarta może dać pierwszoroczniakowi szansę na kończenie meczów, ale tak jak mówisz – fajnie jakby za tym szła też jednak większa rola i kilka akcji rozpisanych pod niego. Dla mnie największym plusem tego starcia z Pelicans i tak był jednak Robert Williams Trzeci, który kolejny raz błaga wręcz o więcej minut. Cały czas popełnia błędy tu i tam, ale fantastycznie to nadrabia swoimi akrobacjami po obu stronach parkietu.

[Adrian] Na minus – o Kembie będzie osobno, więc zacznę od Stevensa. Jak to się stało, że zimny jak lód Theis – który w 3 i 4 kwarcie pudłuje absolutnie wszystko, wychodzi w dogrywce, żeby nic nie pokazać? Dlaczego w tym meczu nie zobaczyliśmy Greena, który przy braku Adamsa mógł sobie polatać nad koszem? Kto ustalał zagrywki w dogrywce? Był jakiś plan, czy zespół sobie wymyślał na bieżąco jakby ten mecz spierdolić? Sam twierdzę, że to nie wina Stevensa, że zawodnik, któremu nie siedzi oddaje 12 trójek z 8% skutecznością – no ale jak widzi, że komuś się w głowie zerwały klapki, to go sadza na ławce.

[Timi] A ta dogrywka bardzo fajnie się nam zaczęła, bo od przepięknego ATO, gdzie znakomite podanie Theisa na punkty zamienił Williams III. I to był w zasadzie jedyny udany akord tych dodatkowych pięciu minut. Pamiętamy jeszcze te czasy, gdy to właśnie Stevens był naszą „dziką kartą” w końcówkach spotkań – w tym sezonie tak niestety nie jest.

[Adrian] Kemba Walker – w poprzednim Tygodniku, napisałem, że po dobrym meczu z Atlantą, nie mam wątpliwości iż zaraz przyjdą słabsze. No ale nawet ja nie przypuszczałem, ze to nastąpi tak szybko i w dodatku bedzie to aż tak żenujące. Nie wiem co on miał w głowie, że po 4 cegłach zza łuku w 4 kwarcie postanowił jeszcze ceglić w dogrywce? Przez cały mecz rozdał o jedna asystę więcej od TimeLorda. Jaylen nie mógł się wstrzelić? To rozdał 9 asyst – Kemba nie może się wstrzelić… a chuj tam wynik i posiadanie – walimy do oporu. Narzekamy na IQ Teague – to porozmawiajmy o IQ Kemby – jest większe od numeru buty czy niekoniecznie?

[Timi] Krytyka jak najbardziej zasłużona, choć wydaję mi się, że nieco za mocna. Nie on jeden nam ten mecz zawalił. W czwartej kwarcie i dogrywce oddał łącznie siedem trójek. Trzy razy dostał piłkę w ostatnich sekundach akcji, więc rzucać musiał. Natomiast tak w zasadzie to przy wszystkich siedmiu próbach miał dobre pozycje. Fakt faktem, że mu tego dnia nie siedziało, ale Kemba to jest zawodnik z mentalnością, że następną na pewno trafię. W tym meczu to akurat wyszło na złe, ale przynajmniej nie boi się odpowiedzialności… Zresztą z tych siedmiu trójek to ja największe zastrzeżenia miałbym chyba do tej ostatniej, bo tam trzeba było to rozegrać lepiej i ten rzut mógł jednak oddać ktoś inny, tym bardziej że przy stanie 112-115 wciąż były dwie przerwy na żądanie i możliwość rozrysowania lepszej akcji.

[Adrian] I tu Timi dochodzimy do mentalności Kemby – następną trafię, jak sam zauważyłeś. To jest mentalność zawodnika dobrego dla Hornets – raz zagra na 40 punktów, innym razem na 15 i wszyscy poklepią po plecach, bo przecież próbował. No a to, że drużyna nie zobaczy PO – a co tam… Siłą Bostonu była drużyna – nie indywidualne popisy. Tymczasem my równamy do Hornets, bo tak się złożyło, że mamy aż o 1 mecz wygrany więcej. Jak tak dalej pójdzie, to w niedziele, gdy ukaże się Tygodnik, wylecimy poza 8 a zagości tam Charlotte z Rozierem. Z Rozierem za 20 mln, który ciepie zza łuku na 45%, a pomimo tego nie napierdala w meczu po kilkanaście razy jak wściekły. Bo nauczył się w Celtics, że gra DRUŻYNA.

[Timi] Mnie ta mentalność nie przeszkadza, zresztą dobrze wiesz, że u Kemby nigdy o te indywidualne popisy nie chodziło. Od początku najważniejsze było dobro drużyny, zresztą w Hornets grał jak grał, bo innego wyjścia po prostu nie było, biorąc pod uwagę, że przez lata ciągnął Charlotte na swoich plecach. Dopóki nie odblokuje się nam Kemba, to drużyna też za bardzo nie będzie szła w górę – a do tego potrzeba przełamania. I dlatego ta mentalność jest dobra, bo Celtics potrzebują znów takiego Kemby jak w poprzednim sezonie.

[Adrian] Tylko poprzedni sezon jest już historią, teraz jesteśmy w innym miejscu, z innymi zawodnikami. Nawet duet Dżejów się zmienił – bo oni już nie potrzebują Kemby który rzuca, tylko zawodnika, który będzie dla nich wsparciem. Przydałby się Rondo w swoim prime – taki first pass z przeglądem pola, obroną i widzącym więcej niż 4 partnerów z drużyny. Tym bardziej, że gdzieś zatraciła się ta płynność piłki, która powinna krążyć. Hornets nas wyprzedziło po tym jak uwaliliśmy kolejny mecz, a nas nie ma aktualnie w PO.

[Timi] No przydałby się, może też dlatego Danny jeszcze przed sezonem ponoć aktywnie starał się Kembę jednak gdzieś dalej posłać. Pojawiały się wtedy plotki o rozmowach z Bulls, za chwilę zresztą porozmawiamy nieco więcej o tej kwestii, ale jeśli jest w tym ziarno prawdy, no to Celtics chyba też zdają sobie sprawę z tego, że Walker w tym momencie nie za bardzo nam tutaj pasuje – tym bardziej taki, co nie trafia i nie jest w stanie tego nadrobić w innych aspektach.

[Adrian] No to mecz z Dallas, kolejna porażka. Nie bardzo wiem co miał na myśli autor ostatniego naszego zagrania. Akcja za 2 punkty na dogrywkę, oraz zostawienie Dallas aż tylu sekund. Było ok 15 sekund gdy zaczynaliśmy akcję po czasie dla Stevensa – i zostawilismy im 9 sekund. Niewytłumaczalne. Fakt, że w końcówce 4 kwarty świetnie broniliśmy, bo to obrona doprowadziliśmy do remisu, ale to nadal nie wyjaśnia, jak można było zostawić Donciciowi aż tyle sekund.

[Timi] Rzeczywiście akcja poszła za szybko, ale z drugiej strony jeśli czekasz do końca i pudłujesz, to znów pojawią się głosy, że trzeba było dać sobie jeszcze szansę na dobitkę albo faul i kolejną próbę. Są różne rozwiązania – tu nie było takiego komfortu, że mamy remis i ewentualne pudło nic złego nam nie zrobi. Na dodatek Mavs nie mieli już przerwy na żądanie, więc nie mogli przesunąć się od razu na naszą połowę – ale tak czy siak trzeba było jeszcze 3-4 sekundy z zegara zabrać.

[Adrian] W ostatniej akcji, jak ją rozrysowujesz za 2 punkty, to nie bierzesz pod uwagę pudła, bo akcja  w 99% jest z bliskiej odległości. Oddaliśmy im piłkę i daliśmy 50% więcej czasu, niż sami wykorzystaliśmy na akcje – to jest niewytłumaczalne. Nie wiem tylko czy pośpieszył sie Jaylen, czy Stevens miał pomroczność jasną.

[Timi] Tak czy siak, sam zryw w końcówce pokazał wreszcie trochę charakteru i to jest coś, za co Celtów trzeba chwalić. Szkoda tylko, że skończyło się takim właśnie błędem i koniec końców nic nam po tych kilku dobrych minutach gry nie zostało. Zresztą sam fakt, że trzeba doceniać ledwie kilka minut dobrej gry Celtów dużo nam mówi – w NBA to nie przejdzie, o czym boleśnie się ostatnio przekonujemy.

[Adrian] Na plus – szukanie plusów po takich porażkach mija się z celem. Bo my zwyczajnie się pocieszamy –  ooo zobacz, a ten to fajnie zagrał, ooo a z tego to mogą być w przyszłości ludzie, ooo a ten ile punktów dał… co z tego, że ktoś dobrze grał w 1 czy 2 kwarcie, a gdy trzeba było wrzucić wyższy bieg, to dupa siad i cichutko było. Już o tym pisałem w tym Tygodniku – nie gramy jako drużyna, gra kilka indywidualności i tyle. Jak sobie przypomnę czasy Thomasa, Crowdera, Roziera… Nie było straconych piłek. Tyler Zeller miał większe jaja niż połowa naszego składu aktualnie.

[Timi] Ale kolejny już raz widać, jak ważnym zawodnikiem dla tego zespołu jest Marcus Smart. Trochę, a może nawet bardzo to jednak niepokojące, że przy jego absencji Celtics tracą w zasadzie połowę – jeśli nie więcej – swojego charakteru. W takich momentach to nawet za Marcusem Morrisem można zatęsknić.

[Adrian] Na minus – Brad Stevens. Za ostatnia zagrywkę, za brak rzutów Nesmitha, za brak reakcji jak hurtem traciliśmy punkty, za dziwne rotacje, za to co się ostatnio u nas odpierdala. Tak – Stevens musi brać na klatę to co się dzieje, nie Danny w wywiadach mówiący,  że to jego wina. Brad ma skład jaki ma – skoro potrafi nim wygrać z Denver to takie Nowe Orleany czy Dallas powinny być na liścia z lewej reki.

[Timi] Przyzwyczailiśmy się w ostatnich latach, że Stevens potrafi robić coś z niczego, a w tym sezonie tej magii niestety brakuje. Wychodzą problemy na skrzydle, wychodzi granie po prawie 25 minut takim Ojeyele, który raz odpali, ale w sumie to gra, bo nie ma po prostu nikogo lepszego. Stevens nadal w sumie mocno eksperymentuje z rotacjami, co też momentami wychodzi nam bokiem, ale ta pierwsza część sezonu zawsze u Stevensa była pod tego typu eksperymenty.

[Adrian] Wpierdol od Atlanty – w sumie może zmienimy nazwę na TWS – Tygodnik Wygrywających Sporadycznie, albo ROW – Regularnie Opisujemy Wpierdole. Mam jeszcze kilka pomysłów, a sezon nawet nie dobrnął do połowy, a my wygladamy coraz słabiej, marność nad marnościami i na to wszystko zasmażka.

[Timi] Tak źle jeszcze nie było w ostatnich latach. Można by pomyśleć że te poprzednie porażki już zapaliły nam ogień pod tyłkiem, a tutaj się okazuje, że można zagrać jeszcze marniej. Człowiek się zastanawia, czy już na pewno sięgnęliśmy dna i czy można upaść jeszcze niżej, a potem Hawks trafiają nam rekordowe w historii klubu 23 trójki. Jest Kemba – źle, nie ma Kemby – też źle. Wygląda na to, że problemy tej drużyny są nieco głębsze niż myśleliśmy.

[Adrian] Na plus – jakie plusy XD Oni powinni wracać na pieszo, no może nie wszyscy, bo Tristan zagrał dobrze, aczkolwiek nadal nie jest tak zwrotny jak sezon temu – ale z tygodnia na tydzień wygląda lepiej. TimeLord i Nesmith – dostają za mało minut.

[Timi] Tak jak zawsze ganimy naszych rezerwowych, że często nawet w garbage-time nie potrafią się wybić, tak trzeba tym razem chociaż napomknąć o dobrym występie Watersa. W osiem minut zrobił 11 punktów i pięć asyst! Chleba z tej mąki i tak nie będzie, nie mam nawet złudzeń, ale przynajmniej jest jakiś powód, by Teague został przyspawany do ławki.

[Adrian] Na minus – Stevens. Nie chce mi sie przepisywać tego samego, co napisałem po meczu z Dallas. Jedyny sensownie trafiający skrzydłowy zagrał 14 minut – a może Brad zaczął tankować po Cunninghama, tylko my nic o tym nie wiemy? Aha – Teague zagrał dobrze, pisze to bez kpiny, ale… w 1 kwarcie zaliczył airballa wchodząc na kosz, czyli tak z 40-50 cm – mi sie już nawet nie chce na nich wkurwiać.

[Timi] To że Teague zagrał dobrze to w sumie też minus, bo obawiam się, że może wrócić do rotacji, a na dłuższą metę nic dobrego nam z tego nie wyjdzie. Cyferki wreszcie miał lepsze, ale znów piłka w jego rękach się zatrzymywała. Brakuje walki, brakuje charakteru i niestety kolejny już raz żałujemy, że Stevens nie ma w sobie tego czegoś, bo w takich meczach toby się jednak bardzo przydało. W wielu momentach na przestrzeni ostatnich lat uwielbaliśmy w nim ten spokój, ale jak nie idzie – tym bardziej jak nie idzie tak mocno – to jednak ten spokój drużyną nie wstrząsnie, a przecież jak na dłoni widać, że takiego wstrząsu potrzeba.

[Adrian] Wreszcie zwycięstwo – miejmy nadzieję, ze to było przełamanie i teraz już od zwycięstwa do zwycięstwa. Jednak początek meczu z Indianą mógł przyprawić o zawał każdego. Początek pierwszej kwarty, to była męczarnia i walenie głową w mur – a jak jeszcze sędziowie cofnęli punkty Theisa – to dosłownie miałem ochotę wyłączyć League Passa. No ale potem zrobiliśmy run i było już pod kontrolą.

[Timi] Pomógł powrót do Ogródka – chyba znajome ściany wreszcie wyzwoliły w Celtics trochę więcej zaangażowania. Początek rzeczywiście znów wypadł tragicznie, ale nareszcie nasi zawodnicy potrafili odpowiedzieć na takie ciosy i koniec końców wywalczyć to zwycięstwo w całkiem niezłym stylu. Oby to był krok w stronę przełamania. Przed meczem Stevens mówił, że tych kilka spotkań jeszcze przed ASG to będą najważniejsze starcia w całym sezonie i trudno się z nim nie zgodzić.

[Adrian] Na plus – no Kemba, ten mecz wygrał Kemba, co byśmy o nim nie myśleli, co byśmy nie pisali – zagrał chyba najlepszy mecz w tym sezonie. To był w ogóle mecz jedynek, bo Pritchard i Teague też zagrali dobrze, Teague drugi mecz pod rząd, gdzie można się przyczepić do pewnych elementów, ale wreszcie nie jest garbem. No i TimeLord – doskonała linijka 14 pkt, 11 zb, 4 asysty i 3 bloki. Pochwalić tez można Daniela – dobry mecz.

[Timi] Kemba na przestrzeni ostatnich siedmiu meczów notuje już średnio 22 punkty – i to nawet z tym jajem, które uwalił w Nowym Orleanie, że tak brzydko napiszę. On powoli znajduje ten swój rytm i tym się trzeba cieszyć, bo widać, że jak mu rzut siedzi, to naprawdę Celtom gra się dużo łatwiej. Nic dziwnego, skoro taki Kemba to po prostu jest kolejna fajna opcja strzelecka. To, co mi się podobało najbardziej to fakt, że Kemba nie uciekał od tych pojedynków z Turnerem. No i znalazł też fajnie na końcu Theisa w rogu. A propos Timelorda – czekam aż zacznie grać około 30 minut na mecz. Nie jestem tylko pewien, czy to już będzie w tym sezonie: na reddicie jeden z użytkowników przypomniał, że przecież Williams III ma jakieś kłopoty z tętnicą, przez co szybciej się męczy. Aż dziwne, że jeszcze tej kwestii nie załatwiono, bo ponoć tu wystarczy zabieg, po którym gracz pauzuje około 3-4 miesiące, więc miejmy nadzieję, że po zakończeniu trwających rozgrywek uda się te kłopoty pożegnać.

[Adrian] Na minus – Tatum, kolejny mecz bardzo słaby. Wygląda na zmęczonego – mówił o tym, jak po Covidize szybko się męczy, łapie zadyszke – być może coś w tym jest. Nesmith 7 minut, Ojeleye i Grant przyspawani do ławki – Danny wie, że potrzebujemy skrzydłowego, Stevens chyba nie musi tego aż tak pokazywać.

[Timi] Co do Tatuma to na pewno odczuwa też trudy tego sezonu, co w połączeniu z covidem nie pomaga. Zresztą sam Stevens mówił, że wszyscy są już dość mocno zmęczeni, a jednak druga połowa sezonu też jest tymi meczami nabita. W związku z tym Celtics jeszcze przed ASG chyba zrobią nawet parę treningów. Potem dla Jayów też krótszy odpoczynek w związku z wizytą w Atlancie na Meczu Gwiazd – no ale przynajmniej to tylko jeden dzień, a nie jak zwykle cały weekend.

[Adrian] Jaylen Brown i Jayson Tatum w All Star Game – tylko nie potrafię się z tego cieszyć.

[Timi] Bardzo negatywnie na razie wychodzi mój powrót do tygodnika – Celtics dają ku temu dobre powody niestety, ale żeby nie było tak źle to dodam tylko, że dwóch tak młodych all-starów mieliśmy ostatnio w latach 50. To jest jednak świetna wiadomość, bo i jeden, i drugi potwierdzili wejście na kolejny poziom ze swoją grą i ich indywidualny rozwój został odpowiednio doceniony.

[Adrian] Uraz Smarta miał być drobny, tymczasem jak donosi Wojnarowski – Marcus wróci na parkiet dopiero po przerwie na All Star Game. Napisać, ze bez Marcusa wyglądamy źle, to tak jakby nic nie napisać. Nawet jak Tatum nie grał, gdy dopadł go koronawirus, to aż tak fatalnie nie wyglądaliśmy.

[Timi] Drobny może nie, ale rzeczywiście liczyliśmy na 2-3 tygodnie przerwy, a zrobi się znacznie więcej. I tak mieliśmy jednak sporo szczęścia, więc nie ma co narzekać, choć rzeczywiście mocno wyczekujemy Smarta z powrotem na parkiecie. Tym bardziej że Teague już całkowicie wyleciał z rotacji (i dobrze), a przecież nie można liczyć, że Pritchard w każdym meczu będzie dostarczał 10 punktów i 5 asyst.

[Adrian] Gdyby nam się w Drafcie nie trafił ten Pritchard, to pewnie moglibyśmy mieć bilans na poziomie 8-10 picku. Teague przyspawany do ławki, tylko to też nie rozwiązuje problemu – jedynie spowodowało, iż przestał nas sobą irytować. Jak się nie obudzi, to w PO jednak możemy mieć spory problem.

[Timi] Na ten moment dużo zawodników musi się nam „obudzić”, byśmy się problemów wyzbyli. Zresztą nadal czekamy na wzmocnienia na skrzydle, bo ostatnie mecze pokazują, że nasze obawy sprzed początku sezonu były mocno uzasadnione.

[Adrian] Były uzasadnione, tylko jak sie nie chcesz rozstać z Kembą, czy Theisem – to kim mamy handlować po wzmocnienia składu? Dla mnie obaj są na stole, pomimo iż Daniel gra w większości spotkań bardzo dobrze, ale jak nie nim – to kim?

[Timi] Niestety w tej chwili wartość tych wszystkich Edwardsów i innych jest nawet mniejsza niż na starcie sezonu, co jest sporym wyczynem. Ale potwierdziło się tylko, że tej grupie zaufać nie można, więc wartość transferowa spadła jeszcze mocniej niestety. Na tyle, że w tej chwili – tym bardziej przy braku picków (oprócz swoich własnych) – rzeczywiście nie ma kim handlować.

[Adrian] Taka ploteczka – wielu GMów jest niezadowlonych z postawy Danny’ego, który w przerwie między sezonami intensywnie handlował Kembą, wiedząc iż aktualnie on leczy kolana i nie jest to problem, który zniknie w 2-3 tygodnie. Także tego ten…

[Timi] Trochę nie rozumiem ani zdziwienia, ani oburzenia tych „wielu GM-ów” – jaki jest stan zdrowia Kemby każdy wiedział. Nawet jeśli ktoś czytałby tylko tygodnik, gdzie przecież nie od dziś powtarzam, że te problemy Walkera z kolanami trzeba już wkładać do kategorii „chroniczne”. Przynajmniej pojawił się kolejny argument przeciwko tym, co mówią, że Danny nic nie robi i siedzi z założonymi rękoma…

[Adrian] Ja bym tu zwrócił uwagę na 2 inne aspekty – przynajmniej na bardzo ważne w mojej opinii. Primo – Danny został z zawodnikiem, którego nie chciał (Kemba) a stracił tego, który był tu potrzebny (Gordon). To znaczy, że z wizji rzucającej jedynki, która nic poza tym nie wnosi na parkiet, wyleczył sie już po jednym sezonie. Secundo – poniekąd o nim napomknąłeś – jaka jest wiedza, tych wszystkich medialnych sources, że nie mieli pojęcia o problemach z kolanami Kemby.

[Timi] Swoją drogą, wywiadu udzielił ostatnio Wyc i stwierdził, że Celtics rzucali kupę kasy Haywardowi. Koniec końców to była jednak jego decyzja, by z Bostonu odejść i z tym już nic nie zrobimy. Natomiast co do sources to kolana Kemby były jednak tajemnicą poliszynela, bo nikt głośno tego do końca nie mówił, ale wszyscy wiedzieli jak wygląda sytuacja. Więc to tylko pokazuje, że nie zawsze warto wierzyć w te medialne doniesienia, tym bardziej że „wielu GM-ów” to może być na przykład Pat Riley, który mógłby wykorzystywać tego typu brudne gierki, by wkurwić Ainge’a i dorzucić mu tam jeszcze jeden kamyczek. Nie mówię, że tak było na pewno w tym przypadku, ale do tych wszystkich „sources” trzeba jednak podchodzić z pewnym dystansem, bo w 90% – a może nawet w 99% – nie wiemy, co jest prawdą, a co tylko pozorami.

[Adrian] Danny też udzielił wywiadu i dobrych wiaodmości nie ma – bo chyba to ogromne TPE zostanie na kolejny offseason. Mamy małe TPE – czyli na Collinsa (a o naszym zainteresowaniu nim pisał The Athletic) starczy plus oczywiście picki jakieś. Tak wygląda, że ten sezon jest na przeczekanie, a może bardziej na „pozbycie” sie Kemby – jak sie nie uda, to Danny wie, że za wiele nie zwojujemy, bo ten eksperyment okazał sie niewypałem. Miejmy nadzieję, że ktoś bedzie zdesperowny – ktoś na Zachodzie komu uciekają PO, lub będzie chciał z 10 miejsca zaatakować ósemke.

[Timi] W teorii tego TPE teraz nie trzeba wykorzystywać i pewnie jeśli nadarzy się jakaś fajna okazja, to ono pójdzie w ruch, ale ja mam tylko nadzieję, że uda się cokolwiek z tego TPE zrobić – jeśli nie teraz, to potem. Więc w sumie nie jestem pewien, czy czekanie to jest dobry pomysł, ale wszystko zależy od tego, co da się zrobić teraz. Bo oczywiście w trakcie offseasonu mogą pojawić się lepsze szanse, ale gwarancji na to też nikt nie da.

[Adrian] Coraz głośniej o wejściu All In w Filadelfii. Morey chce ściągnąć z Toronto Lowry’ego i to tak szybko jak się da. Może być ciekawie, bo Kyle jest obiektem zainteresowania kilku drużyn, a to oznacza lepsze oferty dla Toronto. Wolałbym, żeby Sixers jednak nie wzmacniali się tak doświadczonym rozgrywającym.

[Timi] Nie ma się co dziwić, że mają całkiem dobre nastroje w Filadelfii, biorąc pod uwagę jak dobrze wygląda Embiid – a to dobry powód do tego, żeby jednak powalczyć i co za tym idzie zaryzykować na rynku nieco mocniej. Lowry to byłby bardzo ciekawy kierunek dla tej drużyny, tym bardziej że Kyle nadal ma sporo paliwa w baku. Pytanie czy Raptors będą tacy chętni oddawać go rywalowi z dywizji, tym bardziej że sami się ostatnio ogarnęli z grą.

[Adrian] Wyprzedzili już nas w tabeli Wschodu, a przypomne, że całkiem niedawno od Toronto to dziliła nas przepaść. Oni seryjnie wygrywają, my na 10 ostatnich meczów dostaliśmy 7 wpierdoli. Stare przysłowie NBA mówi – wyślij go do drugiej konferencji, bedziesz spał spokojniej. Oczywiście wszystko jest kwestią ceny, ale Sixers góry złota zaoferowac nie może, bo jej juz nie ma.

[Timi] To fakt, są wyżej, ale w bezpośrednich pojedynkach nadal argumenty mamy po swojej stronie:)

[Adrian] Będziesz mógł sobie to nadrukować na koszulke, w której pojedziesz na ryby zamaist grać w PO, bo właśnie wylądowalismy na 9 miesjcu.

[Timi] Dobrze że ten Wschód taki słaby, bo w tym momencie ten nasz bilans i tak jeszcze nam tak dużej krzywdy nie robi – do przewagi parkietu w pierwszej rundzie, czyli do czwartego miejsca tracimy w tej chwili tylko jeden mecz. Wiem, marne pocieszenie, ale na Zachodzie przy tak słabej grze rzeczywiście trzeba by myśleć coraz mocniej o rybach.

[Adrian] Pierwszy trener stracił prace – w sumie po ok 40% sezonu zasadniczego, czyli w tym roku drużyny maja wyjątkową cierpliwość. Młody Saunders został zwolniony – ja uważam, że w ogóle nie powinien zostać zatrudniony na to stanowisko. Wilki poprowadzi teraz Chris Finch, czyli rozkradania sztabu w Toronto cześć kolejna.

[Timi] Finch ponoć był już blisko objęcia tej posady poprzednim razem, przez co zastanawiam się, czyim wyborem był tak w zasadzie Saunders – wygląda na to, że postawił na niego właściciel Taylor, podczas gdy Rosas od początku chciał Fincha, z którym współpracował już w Houston. Z tego wynika, że ostatnie kilkanaście miesięcy Wolves po prostu stracili…

[Adrian] Sporo ploteczek – Lakers pozbyli się Cooka ze składu, on miał kontrakt niegwarantowany, ale… mieli bez tego jedno wolne miejsce w składzie. Szykują się na coś, więc trzeba mieć oko na Los Angeles, bo 2 miejsca w składzie to znaczy, że mogą za jednego zawodnika przyjąć trzech.

[Timi] No zobaczymy, akurat Lakers za bardzo nie mają czym handlować, bo ich wybór w tegorocznym drafcie oddany do Pelicans za Davisa najpewniej przejdzie na przyszły rok. Może kogoś przekona Horton-Tucker? Pojawiał się w plotkach na przykład PJ Tucker, a jego ponoć da się wyciągnąć tylko wyborami z drugiej rundy. Do trade deadline jeszcze sporo czasu.

[Adrian] Horton-Tucker zarabia takie grosze, że jego to ciężko wymienić na jednego wetsa z minimum ;) Natomaist Caldwell-Pope i Kuzma, to już jest całkiem sporo pieniedzy, żeby przyjąć sporo do składu. Jeśli Lakers chca postawić wszystko na jedną karte – to weterani z OKC to lepszy pomysł niż ten duecik. No a Presti jakoś zagospodaruje Kuzme.

[Timi] Kuzma może i kogoś zainteresuje, ale bardziej jako dodatek – taki, co by kontrakty się zgadzały. Zresztą ta jego umowa jest całkiem przyjemna, więc może jeśli dołączyć go do takiego THT, to rzeczywiście uda się wyczarować coś ciekawego.

[Adrian] Dallas podobno jest na tyle niezadowolone z Porzingisa, że myśli o jego wymianie. Sondują rynek, czy można za niego otrzymać coś sensownego, co by pasowało do Doncicia. Oczywiście podstawowym zarzutem jest tu ego zdrowie – w 6 lat w NBA rozegrał 263 mecze, taki Tatum wraz z meczami w PO miał ich dużo więcej już po 3 latach. Dużo za niego nie oddali, ale ciężko będzie jednak Łotysza wymienić.

[Timi] Sprawdzić rynek zawsze warto, ale raczej nie wydaję mi się, żeby Porzingisa rzeczywiście miał opuścić Dallas. Zresztą powiedzmy sobie szczerze, że Mavericks doskonale sobie zdawali sprawę z tego, że Porzingisa problemy zdrowotne omijać raczej nie będą. W zeszłym sezonie po powrocie z czasem grał coraz lepiej, w tym trwającym Mavs ogólnie mają sporo problemów i ten przeciętny bilans to nie jest tylko i wyłącznie wina Łotysza.

[Adrian] Tylko coraz głosniej jest o checi przejęcia przez Dallas Collinsa z Atlanty i danie mu takiego kontraktu jaki chce – wtedy ten Łotysz ani potrzebny, ani chciany nie jest w Teksasie. Moga próbowac go wymienić na kogos na skrzydło, lub typową jedynkę. Przeszkodą jednak poza zdrowie będzie też kontrakt, bo myślałem, że ma mniejszy – a tu mi widnieje prawie 30 mln na ten sezon i końca umowy nie widać.