Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Wróciliśmy na zwycięskie tory. Niby to tylko Cavs, ale oni dwa razy oklepali Nets i chyba to zdecydowało, że nasz drużyna postanowiła ich nie lekceważyć – a doskonale wiemy, że mecze z takimi drużynami potrafimy olać. Można nabijać sie z ilości centrów w ich drużynie, ale ten bilans maja nawet przyzwoity i jakoś ta gra im sie kula. Celtics jednak od samego początku postawił mocne warunki, a potem tylko przykręcał śrubkę i to mi się podobało. Wygrane wszystkie kwarty, powstrzymany Drummond i Sexton – idealnie.
[Timi] Potrzeba było takiego meczu w naszym wykonaniu, bo wyglądało to już powoli tak, że jak nie ma Tatuma to Celtics po prostu nie potrafią wygrywać. Można się było trochę tego spotkania obawiać, biorąc pod uwagę problemy naszych podkoszowych oraz to, jak sporo jakości mają w tej formacji Cavaliers, więc tym większe brawa dla Celtów za pewne i spokojne zwycięstwo.
[Adrian] Na plus – rewelacyjny Brown, który zdobył 33 pkt w mniej niż 20 minut, co jest rekordem NBA – podziwiam te zamiłowanie amerykanów do takich statystyk. Najlepszy w tym sezonie występ Kemby, który i był skuteczny, i aktywny w obronie. Daniel Theis zagrał jak z nut, a Marcus Smart zagrał wreszcie na doskonałej skuteczności, a w obronie był wrzodem na tyłku – takiego go potrzebujemy.
[Timi] Theis i Smart to ogólnie ostatnio mocno w górę poszli z formą, co bardzo mocno cieszy. Teraz to wreszcie przełożyło się na zwycięstwo, co dla obu powinno być dodatkową motywacją. Co do Browna – no rekord dość specyficzny, ale trzeba przyznać, że te cyferki naprawdę robią wrażenie, a przecież to nie pierwszy tego typu występ Jaylena w tym sezonie, co też należy podkreślić. Wreszcie mocno pada na niego światło, a on to znakomicie wykorzystuje.
[Adrian] Drugie plusy, ale osobno, bo o młodych zawodnikach teraz. Edwards zagrał najlepszy mecz w Celtics od początku swojej kariery – mówię o sezonie zasadniczym, bo pamiętamy ten jeden występ w preseason. Co do Carsena to zbyt dużych oczekiwań nie mamy – jak od czasu do czasu da dobre minuty – super. No i teraz on – Aaron Nesmith – wreszcie. Trafiał, zbierał, był aktywny w obronie – zapalił światełko w tunelu – zobaczymy jak długo bedzie się ono palić.
[Timi] Obawiam się, że drugiego takiego meczu Edwards już nie zagra w tym sezonie, choć oczywiście chciałbym się mylić. Ale to też pokazuje, że oczekiwań co do niego rzeczywiście nie mamy dużych – ja nie mam nawet żadnych. Co do Nesmitha to taki mecz to przede wszystkim bardzo dobra wiadomość dla jego głowy, bo zobaczyć jak piłka przelatuje przez obręcz kilka razy to jest na pewno bardzo ważna dla niego rzecz, tym bardziej po takim, a nie innym początku sezonu.
[Adrian] Na minus – Tristan ponownie. Możemy na nim wieszać psy, ale… chyba wszystko rozbija sie o ten brak przygotowań do sezonu spowodowany urazem. On teraz z meczu na mecz gaśnie, bo paliwa w baku nie ma, jest wolniejszy o krok i tak jak na desce sobie radzi, bo ma ten instynkt – tak inne elementy wychodzą bardzo przeciętnie.
[Timi] Na tablicach rzeczywiście robi swoje, bo w przeliczeniu per36 to notuje najwięcej zbiórek w karierze. Miejmy nadzieję, że za tym pójdzie niedługo lepsza obrona i skuteczniejsza gra w ataku – jeśli to jest efekt tych problemów zdrowotnych, to z czasem powinno być lepiej, a przecież mówimy tutaj o ledwie 29-letnim zawodniku. Fakt faktem, że przez te lata w Cleveland grał naprawdę sporo meczów i dużo minut, ale przecież powinien mieć jeszcze sporo tego paliwa.
[Adrian] Nie wydaje mi się, żeby to była emerytura – zwyczajnie nieprzepracowany okres przygotowawczy pokazuje, ze na takim poziomie – nie nadrobisz talentem. Być może sztab popełnił błąd, tak szybko dopuszczając go do rotacji – bo kalendarz jest jaki jest i nie ma czasu na trening. Zresztą o treningu mówią trenerzy i zawodnicy z rożnych klubów, zaczyna to dokuczać.
[Timi] Niestety taki ten sezon jest, teraz widzimy że może rzeczywiście Thompsona też na początku sezonu trzeba było nieco bezpieczniej wpuszczać. Natomiast z czasem to musi wyglądać lepiej, a przynajmniej taką mamy nadzieję…
[Adrian] Wyjazd do Chicago i powrót Tatuma, ale znowu bez Kemby, który na razie nie będzie grać w meczach B2B. Znowu wszystkie kwarty wygrane, niektóre lepsze w naszym wykonaniu, inne słabsze, ale nie było jakiejś długiej zapaści. Owszem pozwoliliśmy im wrócić z dość solidnej naszej przewagi, ale koniec końców, nie pozwoliliśmy ani razu rozbujać się na całego.
[Timi] To fakt, kilka razy wracali, ale też Celtics za każdym razem świetnie odpowiadali i nie pozwolili na to, by ten mecz wymknął im się spod kontroli. Szkoda że bez Kemby, ale już niedługo powinniśmy zobaczyć naszą trójkę liderów razem na parkiecie i miejmy nadzieję, że kolejne tygodnie obejdą się bez problemów kadrowych, byśmy mogli przekonać się, na co stać Celtów w prawie pełnym składzie.
[Adrian] Na plus – dobrze wrócił Tatum, znowu dobry mecz Browna, Theis dostał skrzydeł ostatnio, a Smart oszczędniej rzuca, co przekłada się na efektywność. No i Aaron Nesmith – o nim kilka słów więcej. To że wreszcie zaczął trafiać, to jedno, ale to jak dobrze radzi sobie chwilami w obronie (jak na debiutanta oczywiście), oraz jak w tym meczu zaufał mu Stevens – to drugie. Został na parkiecie nawet na dość ważne minuty, gdy Chicago zaczynało pogoń i stawiał temu opór. To było naprawdę dobre granie.
[Timi] Wygląda na to, że jakiś debiutant musi grać dobrze – nie ma Pritcharda, to przekazał pałeczkę młodszemu koledze. Rzeczywiście to już kolejne dobre minuty Nesmitha, czyli opłacało się być cierpliwym. Oby tak dalej, w defensywie ten potencjał pokazywał niemal od początku. Wiadomo że nadal będzie momentami zagubiony, ale pamiętajmy o tym, w jak wyjątkowych warunkach się ten jego debiutancki sezon w NBA odbywa. Ważne też jest to, że zaczął trafiać, bo dzięki temu Stevens może automatycznie właśnie bardziej zaufać, wiedząc że Nesmith jest w stanie dołożyć tych kilka punktów.
[Adrian] Myślę, ze te dwa mecze zapewniły mu spory kredyt zaufania u kibiców, bo zaczynało się mówić o nim coraz głośniej, a teraz zamknął wszystkim usta i ma czas – sporo czasu, w końcu to jego pierwszy miesiąc w NBA. Ponad 50 spotkań przed nim, a potem zobaczymy w jakim bedzie miejscu. Wiele razy ekscytowaliśmy się nowy nabytkami Bostonu, ale tak po prawdzie… to były różowe okulary. Poza topowymi pickami, zawsze oczekiwania były większe, od finalnego „produktu”. Tym razem chyba będzie inaczej – Payton i Aaron naprawdę od poczatku pokazują potencjał. Oczywiście czekam na większe minuty TimeLorda i powrót Romeo.
[Timi] Dwa mecze to jeszcze trochę mało, choć ja od początku powtarzam, że akurat w przypadku Nesmitha trzeba mieć naprawdę dużo cierpliwości, więc mnie ani za bardzo dobre mecze nie grzeją, ani też nie przejmuję się tymi słabszymi. Już kiedyś przypominałem, jak swoje kariery w Bostonie zaczynali Rozier i Bradley – tu jednak dla rookies sporą wartość od lat ma też gra w G-League, a tego w tym roku brakuje.
[Adrian] Na minus – Tristan, Semi i Grant. Semi zgasł, a taka dobrą miał passe – no szkoda, bo liczyłem, że wreszcie sie odblokuje. Natomiast Grant grał dobrze, ale… on w ostatnich meczach dostaje bardzo skromne minuty i zastanawiam się, co ma Stevens na celu?
[Timi] Odblokował się Ojeleye, ale jak widać tylko na momencik… A z tą formą Granta ostatnio jest jednak mocno nierówno, bo ma fajne momenty, ale też czasami popełnia błędy jak debiutant, którym przecież już nie jest. Ostatnio znowu zaczął jednak trafiać za trzy, choć Embiid mocno go sponiewieriał – dość powiedzieć, że w tych trzech porażkach z rzędu to Celtics z Grantem na parkiecie byli łącznie aż o 42 punkty gorsi od rywala, a za tym niemal z automatu Stevens obciął Williamsowi minuty.
[Adrian] Mecz San Antonio – no nie mamy szczęścia do ekipy Popa, bo Stevens prawie zawsze z nim przegrywa. Wydawało się, ze zdjął już te klątwę, ale jednak nie… Już zostawmy tę zapaść w 2 kwarcie, boli takie granie, ale wygrzebaliśmy się z tego wzorowo w 3 kwarcie. Jednak końcówka – 0 z 4 Smarta i 1 z 6 Walkera. Dodatkowo Kemba traci piłkę w dziecinny sposób i mamy przepis na oddanie meczu. W 4 kwarcie tylko Tatum potrafił trafiać systematycznie.
[Timi] To był mecz zrywów i koniec końców decydujący run zrobili Spurs. Popełnili w tym meczu tyle strat i błędów, że Pop by ich tam powybijał, gdyby ostatecznie przegrali, więc musieli wyrwać to zwycięstwo. Mecz na pewno był do wygrania, ale tak po prawdzie to te porażki w San Antonio jakoś mocno nie bolą.
[Adrian] Na plus – Tatum i Brown, choć Jaylen zniknął w 4 kwarcie, jednak zagrał pełne 12 minut w 3 i to on prowadził Celtics do powrotu ze sporych kłopotów. Zabrakło tego trzeciego, co bedzie trafiał na dobrym procencie, bo posiadania piłki nie spadają z nieba.
[Timi] Ten nasz znakomity powrót dyrygowali głównie Tatum i Brown właśnie, a nasza gra wyglądała wtedy naprawdę dobrze. To jest wręcz niesamowite, że Celtics mają nie jednego, a dwóch takich zawodników, którzy są w stanie w taki sposób te mecze przejmować. Nadal trochę kłuje mnie jednak w oczy to, że Brown dość często w tych czwartych kwartach nam znika, nie jestem pewien z czego to wynika, ale to już kolejny taki mecz w tym sezonie.
[Adrian] Na minus – jak Marcus Smart oddaje więcej niż 13 rzutów w meczu, to zawsze przegrywamy – oddał rzutów 15. Gdy oddaje 10 rzutów lub mniej, to wygrywamy, poza tym jednym meczem z Indiana, gdzie pechowo przegraliśmy 1 pkt. Mniej Smarta w ataku i będzie dobrze, ale… do tego Kemba musi zacząć sensownie trafiać, a Tristan wykorzystywać sytuacje pół metra od kosza.
[Timi] Dokładnie tak, myślę że najbardziej Celtom pomoże skuteczniejszy Kemba. Od niego oczekujemy dużo więcej, bo też wiemy, że stać go na dużo lepszą grę. Miejmy więc nadzieje, że to przyjdzie z czasem, szczególnie że Walker nadal jest na limicie minut, co pewnych rzeczy nie ułatwia.
[Adrian] Być może odbędzie się All Star Game – NBA jeszcze nie zdecydowała, ale na wszelki wypadek ruszyły głosowania. Tatum tam wjedzie spokojnie, tu nie ma sie co martwic – ale czy znajdzie sie miejsce dla Jaylena Browna? Wiele portali pisze o nim jako o głównym kandydacie do nagrody MIP – tylko czy to wszystko przełoży się na wyniki popularności? Zobaczymy – a Kemby chyba nie ma się co tam spodziewać.
[Timi] Kemba za późno wrócił i też nie gra na tyle dobrze, by przypomnieć o sobie fanom, a trenerzy raczej go nie wybiorą. Co do Browna – jestem niemal pewien, że to miejsce się znajdzie, już widziałem nawet kilku dziennikarzy, którzy dali go w tym momencie w pierwszej piątce, podczas gdy Tatuma wśród rezerwowych. Zresztą nawet jeśli fani Browna nie wybiorą to jestem przekonany, że zrobią to trenerzy, więc absencję Jaylena uznam za wielką niespodziankę i duże rozczarowanie.
[Adrian] Gdy zaczęło się oddawanie głosów, też zwróciłem uwagę, że Browna w tym sezonie ceni sie bardziej niż Tatuma. Nie wiem czy wpływ na to miała absencja Tatuma, czy też może jednak ludzie zaczęli baczniej obserwować Jaylena, a pomogły w tym mecze na 40+ punktów. Dobrze byłoby, żeby młody duet z Bostonu rok rocznie wygrywał konkursy popularności. ASG i tak oglądać nie zamierzam, ale miło widać, jak są doceniani.
[Timi] Brown już od dłuższego czasu pukał gdzieś tam do tego grona prawdziwych gwiazd, ale dopiero w tym sezonie rzeczywiście „objawił się” szerszej publiczności, notując tych kilka naprawdę znakomitych występów. To na pewno pomogło, ale też wreszcie Jaylen wszedł na stały poziom, poniżej którego już nie schodzi, a takie regularne dobre mecze – i bycie w top10 najlepszych strzelców w NBA – też ma spore znaczenie w tym konkursie popularności.
[Adrian] Zaczynają pojawiać się plotki z rynku wymian, nie mówię tu o jakiś przypuszczeniach – tylko informacje kto o kim i z kim rozmawia. Nowy Orlean stracił w wiarę w Lonzo i nie chce mu oferować nowej umowy, czyli szuka teraz dla niego nowej drużyny. Byle z dala od Bostonu. Natomiast Redick to już inna rozmowa, ale za frytki raczej go nie puszczą. Pewnie chcą ich puścić w paczce.
[Timi] Redicka to bym z chęcią przygarnął nawet gdyby miał być tylko weteranem z końca ławki – choć jego pewnie stać jeszcze na kilka dobrych występów. Co do Lonzo to nie wiem, czy nie jest to jakaś próba motywacji, tym bardziej że Pelicans pod SVG nie wyglądają za dobrze. Ja bym jednak Balla wcale tak szybko nie skreślał, tym bardziej że ma dopiero 23 lata. Niekoniecznie widzę dla niego miejsce i rolę w Bostonie, ale on nadal może być duuużo lepszym graczem niż jest teraz.
[Adrian] GSW zniecierpliwiło się postawą Oubre i też patrzą czy jest ktoś chętny na rynku. Ten sezon zaczął wybitnie fatalnie, ale też i ma rolę, która mu chyba kompletnie nie leży. Kerr drugiego Thompsona z niego nie zrobi i chyba zaczyna to dostrzegać. Pozyskali go za frytki, wartość spadła – to ciekawe jaka teraz jest cena.
[Timi] Jego wartość rzeczywiście poleciała w dół bardzo mocno, choć ostatnio zdołał się nieco odbić i przypomnieć, że grać przecież potrafi. Ja jednak nigdy jakimś wielkim fanem jego nie byłem, natomiast przy odpowiedniej cenie można by się pokusić o sprawdzenie ewentualnej wymiany.
[Adrian] Musielibyśmy użyć TPE, ale raczej w wymianie trójstronnej, bo wątpię żeby to satysfakcjonowało GSW. Oni raczej potrzebują typowego shootera, byc może będzie jakiś na rynku i wtedy zobaczymy – choć mając do wyboru shootera a Oubre, to pewnie sam Danny wolałby postawić na zawodnika dobrze trafiającego zza łuku.
[Timi] Też głównie dlatego Oubre nigdy mnie nie grzał, bo on dopiero w poprzednim sezonie wszedł na poziom 35 procent za trzy, którego jak widać nie jest w stanie utrzymać. Potencjał nadal ma, bo to dopiero 25-latek, ale jestem bardzo ciekaw jak na jego dalszą karierę wpłynie ten epizod z Warriors i czy będzie w miarę szybko się w stanie po tym odbudować. Na razie nie to się nie dzieje, czego żałuje, mając Oubre w moim zespole fantasy.
[Adrian] Coraz gorsze samopoczucie Beala w Waszyngtonie i Adrian Wojnarowski donosi, że praktycznie wszystkie drużyny w NBA byłyby zainteresowane pozyskaniem tego zawodnika w wymianie. Nie będzie to jednak takie proste i raczej chyba Wizards nie zdecydują sie na ten ruch w tym sezonie, a moim zdaniem powinni. Impas bedzie trwał, ale Beal sam sobie zgotował ten los.
[Timi] Zgotował sobie sam, to prawda i to nawet całkiem niedawno, bo on przecież to przedłużenie kontraktu o kolejne dwa lata podpisał w 2019 roku. A już wtedy widoki Wizards na przyszłość nie były zbyt dobre. Zainteresowanie będzie na pewno ogromne, bo Beal to gwiazda i zawodnik, który bez problemu wpasuje się do każdej drużyny, więc także ci z topu będą pytać, ale czy mają co oddać? Lakers, Clippers czy Bucks już się większości wyborów w drafcie na kolejne lata pozbyli, więc tam raczej miejsca dla Beala nie będzie. Ja jeszcze kilka tygodni temu rzucałem temat wymiany Browna za Beala, ale w tym momencie nie ma już takiej opcji.
[Adrian] Brooklyn zaczyna się rozglądać za wzmocnieniami w formacji defensywnej, no bo delikatnie mówiąc, mają lipe. Na celowniku jest JaVale z Cavs, ale także Love. Dziwne informacje, bo jak Love ma im być pomocny? Być może kroi się coś większego, a to tylko cześć układanki.
[Timi] Myślę, że ten Love to po prostu jest przyklejony do kogokolwiek z Cavs, kto mógłby cieszyć się jakimś zainteresowaniem na rynku. W stylu: chcecie McGee, to weźcie od nas jeszcze Kevina i ten jego kontrakt. Natomiast też nie uważam, że McGee całkowicie rozwiąże te ich problemy – to jest fajny zawodnik, ale nie jest to jakiś wielki upgrade nad DeAndre. Na pewno krok w dobrym kierunku, ale na Brooklynie potrzebują nie tylko wzmocnień pod koszem, ale też lepszych defensorów na obwodzie i skrzydle.
[Adrian] The Athletic donosi, ze Drummond czeka na wykupienie kontraktu i chce dołaczyć do Nets – co by przekreślało plany wymainy po JaVala McGee. Jednak tak jak wspominasz – najwieksze problemy z obroną mają na niskich pozycjach, a tych Drumm nie rozwiąże, wręcz przeciwnie – on nie wychodzi do obrony.
[Timi] No więc właśnie, zresztą jeśli Nets patrzą sobie na to, kogo będą musieli najpewniej pokonać po drodze do finałów – Bucks, Celtics, 76ers – to ten Drummond akurat może sprawić w tych konkretnych pojedynkach więcej złego niż dobrego. Celtom krzywdy nie zrobi, na Giannisa defensorem nie jest, a Embiid zawsze go zjada.