#252 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i rusza kolejny sezon. Nie trzeba było na niego długo czekać, choć to znowu będzie dziwny sezon – krótszy, w większości bez publiczności,  bo tylko 7 drużyny zdecydowały się na wpuszczenie widzów i to w symbolicznych ilościach. Poniekąd dla nas to dobrze, bo Tatum i Brown do swojego prime mają nadal sporo lat, to teraz mogą grać i walczyć na luzie, bez ciśnienia, że uciekają im szanse. To jest ten czas, gdzie spokojnie można sie budować – oczywiście grając o najwyższe cele.

[Timi] Z tym uciekaniem szans mimo wszystko nigdy nic nie wiadomo… Bo krajobraz w NBA zmienia się tak szybko, że często nie jesteś w stanie za tym nadążyć. Patrz: ostatnich kilkanaście miesięcy Warriors. Natomiast co do samego sezonu to rzeczywiście będzie to znów inna rzeczywistość – bo to nie będzie bańka, a zamiast tego należy przygotować się na sytuacje, w której mecze lub mecze są odwoływane, ewentualnie rozgrywane w mocno okrojonych składach. Oby takich okoliczności było jak najmniej.

[Adrian] Warriors jednak w swoim prime zdobyli kilka tytułów, ale przypomnij sobie jak wcześniej się budowali… bez ciśnienia, dokładali klocek po klocku. Nie robili gwałtownych ruchów, nie wchodzili all in – wszystko było zaplanowane i systematycznie realizowane. A teraz popatrz jak kiedyś zareagowali na wybranie Davisa w Nowym Orleanie. Natychmiast postawili wszystko na jedną szale, głupi ruch gonił głupi ruch – wszystko psu na budę. W NBA nie ma drogi na skróty – albo masz plan i go realizujesz, albo jesteś Clippers.

[Timi] Drogi na skróty nie ma, ale ja tylko chcę podkreślić, że to co sumiennie budujesz przez lat kilka – nawet jeśli wszystko idzie zgodnie z planem – może zawalić się w jednym tylko momencie. Dlatego te okienka mistrzowskie często zamykają się klubom wcześniej, niż można było się tego spodziewać. Celtics akurat byli w takiej komfortowej sytuacji, że byli w topie i jednocześnie inwestowali sobie w przyszłość, więc ten plan był dość elastyczny.

[Adrian] Do treningów wrócił Tristan, jednak nie ma nadal daty powrotu do składu. Nie spodziewam się jakiejś długiej absencji,bo nie była to ciężka kontuzja, a raczej drobny uraz. Nie ma oczywiście sensu rzucać go od razu do gry, bo sezon ma jednak 72 spotkania i potrzebny będzie w zdrowiu na koniec, a nie początek rozgrywek.

[Timi] Urazy ścięgna udowego mają to do siebie, że jeśli wrócisz zbyt wcześnie to ta kontuzja bardzo łatwo może się odnowić. Więc nie ma się co dziwić, że podchodzimy do tego raczej ostrożnie, choć nie ukrywam, że ja sam bardzo chcę zobaczyć Thompsona w akcji i przekonać się, czy to naprawdę jest brakujące ogniwo tego zespołu.

[Adrian] No to brakujące ogniwo, to może nie – bo teraz to mamy brakujące ogniwo na skrzydle – rok temu, to Tristan był tym brakującym ogniwem i można bardzo żałować, że go Cavs nie wykupili. Bardzo!! Jednak życie toczy się dalej, NBA gra i nie ma co rozpamiętywać. Trzeba szukać okazji, żeby wzmocnić nas na skrzydle, bo nam ewidentnie brakuje jednego zawodnika. Nie mam wątpliwości, że z Tristanem będziemy silniejsi niż sezon temu, ale nie tak silni jakbyśmy mieli jeszcze jednego zawodnika – choćby takiego Arize.

[Timi] Ariza nie grał w bańce, teraz też nie rozpocznie sezonu – to już chyba łabędzi śpiew tego zawodnika. Ale nie zmienia to faktu, że na skrzydle rzeczywiście przydałoby się wzmocnienie. Pytanie czy wreszcie się tego doczekamy, biorąc pod uwagę jak niechętnie w ostatnich latach Ainge robił wymiany w trakcie sezonu.

[Adrian] Przed bańką wyglądał w Portland doskonale, jak na to co oni potrzebowali. My w sumie potrzebujemy tego samego – trochę punktów, dobra obrona i sporo doświadczenia. Problem taki, że nie wiem czy warto na 35 letniego zawodnika tracić TPE. Gdy go OKC wykupi, to już w kolejce stoi Lakers.

[Timi] No więc właśnie, dlatego mi ten Ariza nadal nie pasuje. Na razie pewnie i tak poczekamy na to jak ten sezon będzie się rozwijać i kto ewentualnie pojawi się na rynku. Spodziewam się jednak, że przed trade deadline przynajmniej część z tego TPE wykorzystamy.

[Adrian] Houston szuka coraz szerzej wymiany za Hardena i niestety, coraz głośniej jest o Bostonie. Może nie tyle głośniej, co coraz częściej nas się wymienia jako partnera. Jak widzę propozycje, gdzie mamy oddać Browna – to mną aż telepie. Jaki sens oddawać świetlaną przyszłość z Jaylenem, za niepewną teraźniejszość z Hardenem. Niepewna – bo nie mamy gwarancji, że mu się korba nie zluzuje i za pół roku nie bedzie za frytki chciał odejść do Nets. Natomiast Kembe z pickami, oraz Romeo i jeszcze kimś bym oddał.

[Timi] Brown na pewno byłby dla Houston jednym z lepszych zawodników, których mogliby sobie obrać na cel. Nie tylko ze względu na talent, ale też na ten kontrakt – bo przecież przedłużenie Jaylena wchodzi w życie dopiero od tego sezonu i on jest pod umową na cztery kolejne lata. Z tego też powodu raczej nie spodziewam się, by Celtics żonglowali nim w wymianach. Dodatkowo wielkim fanem Hardena nie jestem, podobnie zresztą jak i jego fitu obok Tatuma, więc mam nadzieję, że Celtowie będą się trzymali od ewentualnej wymiany daleko – no chyba że dołączą jako trzeci zespół i wyciągną z tego coś dla siebie.

[Adrian] Ostatnie informacje o Hardenie są naprawdę przerażające – gdy już pofatygował się na trening z drużyną, to skończyło się awanturą i Harden rzucił piłką w świeżaka z draftu. Zdaję sobie sprawę, że on teraz już robi wszystko żeby zaniżyć swoją wartość i zmusić Houston do szybkiej wymiany, ale nie tędy droga. Aktualnie to już bym Kemby za idiotę nie oddawał. To jest proszenie się o kłopoty jakie mieliśmy z Irvingiem. Niby inna rzeka, ale nadal nie ma sensu drugi raz w takie bagienko wchodzić.

[Timi] A po treningu hop do klubu, choć sam potem tłumaczył, że to wcale nie był klub ze striptizem – jakby to cokolwiek zmieniało… NBA przyjrzała się sprawie i uznała, że Harden złamał przepisy, więc ukarała go grzywną w wysokości 50 tys. dolarów. Jemu to różnicy nie zrobi, chociaż chyba powinno, bo przecież jasne jest, że on robi źle nie tylko Rockets, ale też sobie samemu.

[Adrian] No i stało się – Harden zaktualizował swoją listę i teraz chce trafić do Bostonu lub Portland. Informację podało The Athletic – czyli można przyjmować, że to wiarygodna informacja. Wcześniej pojawiały się doniesienia, że Celtics pytali o dostępność Hardena w ostatnich czasach i prowadzili wstępne rozmowy. Kilka dni temu wiele się pisało, że Miami wycofało się z jakichkolwiek rozmów, a rozmowy z Sixers utknęły i nie ma na razie powrotu do negocjacji. Harden skutecznie zbił cenę za siebie – Houston poniekąd stoi pod ścianą. Niby mają kontrakt na dłuższy okres, ale James rozwala drużynę kawałek po kawałku.

[Timi] Celtics i Blazers dołączyli więc na tej liście Hardena do innych zespołów, tylko pytanie, czy te zespoły są w ogóle zainteresowane sięgnięciem po Brodacza. W przypadku Celtics pewne jest, że rozmowy się odbyły, bo to jest obowiązek – sprawdzić co i jak, zanim powie się “okej, możemy rozmawiać dalej” lub “nie jesteśmy zainteresowani”. Nie jestem jednak pewien dwóch rzeczy. Po pierwsze czy Harden to dobry fit obok Tatuma. A po drugie czy warto oddawać za niego na przykład Jaylena Browna, jeśli mamy w głowie to, jak potoczyły się losy Kyrie Irvinga w Bostonie. W jego przypadku też był kontrakt na dwa sezony, też pojawiły się informacje, że Celtics są na jego liście, a skończyło się jak skończyło.

[Adrian] Sezon rozpoczął się od srogiego łomotu, jaki GSW zainkasowało na Brooklynie. Raczej każdy zdawał sobie sprawę, że dla GSW to może być bardzo ciężki sezon, przynajmniej na początku, ale chyba nikt nie przypuszczał, że zostaną zdeklasowani. Clippers wzięli mały rewanż na Lakers – taka nagroda pocieszenia, za poprzedni sezon.

[Timi] Co by nie mówić, Nets wyglądają na razie całkiem dobrze w ataku, chociaż tutaj i tak od początku największym znakiem zapytania było to, jak poradzą sobie w obronie. Zresztą na start dostali Warriors bez Greena i z debiutantem w pierwszej piątce – prosty przepis na katastrofę. Wiseman co prawda zagrał zaskakująco dobrze i zrobił bardzo dobre wrażenie, ale GSW potrzebują Greena, by cokolwiek w tym sezonie zdziałać. Tym bardziej że na razie i Wiggins, i Oubre nie są w stanie wejść na poziom, w ramach którego mogliby pomóc Curry’emu.

[Adrian] To, że Nets wyglądają bardzo dobrze na starcie, to dla nich taka sobie wiadomość – bo jak sobie przypomnimy drużyny, które ligę zaczęły z atomowym startem – to kończyły bardzo słabo. Co do GSW – Oubre i Wiggins to aż tak dużo słabiej niż Curry i jego 20% zza łuku nie wyglądali. Nawet jak wróci Green – to chyba GSW skończyło się w momencie, jak odeszli weterani – Livingston, Iggy, nawet Bogut – tego nie zastąpisz dzieciakami z Draftu.

[Timi] Green to jednak jest piekielnie ważny dla nich zawodnik, więc na pewno ta gra będzie wyglądała dużo inaczej, tym bardziej w przypadku Curry’ego. Natomiast co do Oubre i Wigginsa to Curry po świątecznym laniu od Bucks wprost stwierdził, że tej drużynie brakuje “koszykarskiego IQ” i miał tutaj na myśli chyba przede wszystkim tę dwójkę…

[Adrian] Mecz otwarcia – niespecjalnie w nas wierzyłem. Przyznaję się bez bicia – w tym meczu, to nie Celtics byli dla mnie faworytem. Brak Kemby to raz, ale nadal boli ta dziura na skrzydle. Na początku 4 kwarty mieliśmy przewagę taką, że zapowiadało się na demolowanie Bucks, a skończyło się game winnerem Tatuma. Niesamowicie spierdoliliśmy ostatnie 10 minut. Jest wygrana i jest wiele rzeczy do poprawy, ale daliśmy sobie całkiem spory kredyt zaufania.

[Timi] Wygrana cieszy, tym bardziej po tych słabych meczach przedsezonowych, chociaż w czwartej kwarcie wróciły te przeklęte demony z bańki. Najważniejsze jednak, że i Brown, i Tatum zrobili swoje w crunchtime i ten sezon zaczynamy jednak od zwycięstwa.

[Adrian] Też masz wrażenie, że Tatum specjalnie szukał w ostatniej akcji Giannisa? Wiele razy kończył takie akcje z prawej strony parkietu (być może nawet częściej niż z lewej, ale nie chce mi sie sprawdzać w chartach, bo jednak są święta), ale tym razem poszedł na lewą, tam gdzie był Giannis i z nim zatańczył. Oglądałem te akcje wiele razy i naprawdę uważam, że to nie był przypadek – on chciał z Giannisem zatańczyć.

[Timi] Nie wiem czy chciał, ale miał jednak furę szczęścia, bo trafić taki rzut o tablicę to jednak jest ogromny fart. Zresztą ten Giannis to tam do końca był bardzo blisko i maksymalnie utrudnił Tatumowi wyrzut piłki, ale ostatecznie będziemy mogli teraz wracać do kolejnego wielkiego rzutu JT – a tych trafił w karierze już naprawdę sporo.

[Adrian] Na plus – Jaylen Brown grał niesamowite spotkanie. Semi Ojeleye był plus 20 na parkiecie i miał 100% skuteczność z gry – gdybym tego nie widział na własne oczy, w życiu bym w box score nie uwierzył. Jeff Teague nadal gra jak w transie. Tristan na ograniczonych minutach, ale już pokazuje po co tu przyjechał. No i ten rzut nad Giannisem – piękne zakończenie meczu.

[Timi] Teague jest cudowny – zdaje sobie sprawę z tego, że pewnie nie utrzyma takiej formy, ale jego trójka + prowadzenie akcji w pick-and-roll to rzecz dla Celtics bezcenna. Tatum nie zagrał najlepszego meczu, ale najważniejszy rzut trafił. Brown był genialny, a i Ojeleye naprawdę trzeba pochwalić. Tak jak pisałem w którymś tygodniku: on też bardzo się ucieszył z przedłużenia kontraktu Giannisa, bo dzięki temu może zachować robotę…

[Adrian] Na minus – Grant Williams był minus 19 na parkiecie i to wygląda jak rok temu. Tak jakby nie było Orlando, jakby nie było jego przebudzenia – jesteśmy w punkcie wyjścia. Semi robił robotę – jak zawsze w meczach z Bucks, ale nadal brakuje nam skrzydłowego i to widać. Ściągniecie winga, to priorytet, nie na Trade Deadline – na już.

[Timi] Zobaczymy, to tylko jeden mecz Williamsa, na dodatek z trudnym przeciwnikiem, bo Grant jest za wolny na Giannisa, a za niski na Lopeza. Dobrze jednak, że mamy wreszcie kogoś takiego jak Thompson.

[Adrian] Słowo o Bucks – czy widziałeś kiedykolwiek słabsza ławkę rezerwowych? Ja sobie nie przypominam – tam jest dramat i kilometr mułu. Sprawdziły się najczarniejsze scenariusze, o których rozmawialiśmy przy wymianie po Jrue. Jeśli liczą, ze wetsi będą się do nich garnąć w marcu – chyba sie przeliczyli. Bucks nie są faworytem Wschodu, jedna z Top5 drużyn, ale z taka ławką moim zdaniem bedzie im bardzo ciężko wygrać Konferencje.

[Timi] Dwanaście punktów łącznie z ławki to jest wynik katastrofalny – to już samiutki Teague zrobił dla Celtics znacznie więcej. To będzie więc duży problem dla Bucks, choć ja paradoksalnie widzę tutaj jakiś pozytyw: Budenholzer nie będzie miał innego wyjścia jak  grać starterami jak najwięcej, czego w poprzednich sezonach często unikał.

[Adrian] Niby tak, ale jak w s5 przytrafi sie uraz lub kontuzja – to po 48 minut nimi grać nie może. Nie wierzę,że Bucks będą mieli 100% zdrowy sezon – w pewnym momencie Giannis dostanie kilka, lub kilkanaście spotkań wolnego, żeby kolana nie odmówiły posłuszeństwa w PO. Jrue ostatni raz 82 mecze w sezonie zagrał, jak miał 20 lat. Trener unikał grania wielkich minut, ale wydaje mi się, że nie z własnego widzimisię – Giannis, Brook Lopez czy Middleton mają całkiem bogatą teczkę u lekarzy.

[Timi] No mają, ale on nimi grał mniej niż trzeba było nawet w fazie play-off. Ja rozumiem planowanie minut itp. itd. bo w Bostonie to też od lat całkiem nieźle funkcjonuje, natomiast jeśli w najważniejszych momentach sezonu nie grasz swoimi najlepszymi zawodnikami – a tak dokładnie było w przypadku Bucks, kiedy uciekał im sezon – no to coś jest nie tak.

[Adrian] Drugi mecz sezonu i przyjechał Irving, nie wiem czy znowu biegał z kadzidełkami po hali – jeśli tak, to poskutkowało. Całkiem nieźle to wyglądało w 1 połowie – pomimo tego, że graliśmy przeciętnie w ataku i mocno średnio w obronie. Natomiast w 2 połowie zdobyliśmy 41 punktów, a Nets tylko w 4 kwarcie 37. Sroga lekcja basketu – na pewno sie przyda, bo jest nad czym pracować.

[Timi] Szkoda, bo zawsze to miło dostać od Celtów ten dodatkowy prezent na święta. W tym roku się nie udało, ale kilka pozytywów z tego można wyciągnąć – co i tak jest dość zaskakujące, biorąc pod uwagę końcowy wynik.

[Adrian] Na plus – drugi mecz z rzędu, gdzie Semi daje rade. Grant Williams zaplusował, no i Payton zagrał dobrze. Natomiast z s5, to ciężko kogoś wyróżnić, bo zaliczyli takie minusy na parkiecie, że pochwały to nie bardzo chcą przejść przez palce. Były dobre poszczególne elementy, ale całościowo to ciężko wyróżnić zawodnika podstawowego składu.

[Timi] Tatum drugi mecz z rzędu bez rzutu wolnego. Brown tym razem bez trafionej trójki. Smart też dużo gorszy na razie niż w bańce, gdzie po kontuzji Haywarda znakomicie przejął większą rolę.

[Adrian] Na minus – skończyła się doskonała passa Jeffa Teague. Nasza obrona mocno kuleje, tak długo jak Tristan będzie na ograniczonych minutach, tak długo ciężko Stevensowi to zorganizować – bo zbyt wielu wariantów mu  nie pozostaje. Na razie nie ma powodów do paniki – w końcu prawie zawsze źle wyglądamy w obronie na starcie sezonu.

[Timi] Powodów do paniki nie ma, ale te dwa mecze całkiem nieźle obrazują nam, w jakim jesteśmy w tej chwili miejscu. Co by nie mówić, z wypiekami na twarzy trzeba czekać na powrót Kemby. Nawet jeśli chcemy myśleć tylko o podwyższeniu jego wartości transferowej to jednak powrót do gry all-stara powinien dużo rzeczy tej drużynie ułatwić.

[Adrian] Słówko o Nets – poza Durnatem i Irvingiem, nikt z drużyny nie rzucił więcej niż 10 punktów, ale mają długą ławkę rezerwowych i to wystarczyło, żeby uzbierać ponad 120 punktów. Durant po tych wszystkich kontuzjach wygląda doskonale, nie stracił nawet zwrotności w obronie – a to była największa obawa. Choć poczekajmy jeszcze jak reszta ligi się rozkręci.

[Timi] To dopiero dwa mecze, ale rzeczywiście Durant wygląda bardzo dobrze – jeśli zdrowie będzie im dopisywać to Nets mają naprawdę groźny skład. Tam dużo innych aspektów musi jeszcze zagrać, ale tak grający KD sam rozwiązuje mnóstwo problemów i to jest jednak bardzo zła wiadomość dla reszty klubów.

[Adrian] Rok 2020 nas nie oszczędza, zmarła kolejna legenda Celtics – tym razem KC Jones odszedł na zawsze. Całe szczęście, do końca roku zostało już tylko kilka dni. Jones był Mistrzem NBA, nie tylko jako zawodnik, ale również jako trener Celtics. To najstarsze pokolenie Mistrzów wykrusza się – to jest straszne.

[Timi] K.C. to był jeden z najlepszych przyjaciół Russella i gość, który przyszedł do Celtics rok po nim, a potem w dziewięć sezonów zdobył osiem mistrzostw. Ba, wiele osób o tym zapomina, ale to również Jones prowadził oryginalną Big Three za tych najlepszych czasów, w tym zespół z 1986 roku, który przeszedł do historii jako jeden z najlepszych – i to nie tylko dlatego że koniec końców zdobył mistrzostwo, ale po prostu grał fantastyczną koszykówkę. Niestety te legendy odchodzą coraz częściej i trzeba być na to przygotowanym. Póki można, czerpać od tego pokolenia Mistrzów garściami.

[Adrian] W tym tygodniu mijał termin, gdzie drużyny mogły podpisywać nowe umowy z zawodnikami kończącymi debiutanckie umowy. Moim zdaniem, jest kilka niespodzianek. Jonathan Isaac dostał 4 letni kontrakt za 80 mln dolarów. No w  tym Orlando nigdy nie bedzie dobrze, skoro dają takie umowy. Nie chodzi o jego talent, ale o zdrowie – to jest gość, który miał ciężką kontuzję w 1 roku, urazy w 2 roku, a w 3 roku jak się połamał, to w 4 nawet nie zgra. Zdrowy Jonathan to jest zawodnik na ok 20 mln za rok, ale jego rozwój został zatrzymany na 2 lata – nie wiadomo w jakim stanie wróci – absurdalna umowa.

[Timi] Trudno się nie zgodzić – co prawda zerwane więzadło to dziś nie jest już jakaś mega poważna kontuzja jak jeszcze 10 lat temu, natomiast Isaac na razie nie udowodnił, że takich pieniędzy jest wart. Fakt faktem, że ma potencjał, ale płacić taką sumę za potencjał to też jednak nie jest do końca dobry pomysł. Z drugiej strony, co zostaje takiej drużynie jak Magic?

[Adrian] Może zaczęliby racjonalnie budować zespół? Jak zrobią dobry ruch z przejęciem Fultza – bo to żadne ryzyko było – to teraz  zakopują się finansowo w kontrakt Isaaca. A popatrz jak ładnie się wzmocniła w tym offseason Atlanta – a  to przecież gorszy rynek od Orlando. Wystarczy mieć plan, realizować go, a potem z zaoszczędzonej gotówki zrobić użytek. Tymczasem Orlando nie wygrzebało się jeszcze z kontraktu Gordona, którym intensywnie handlują a już wpierdoliło na minę z kolejny połamańcem. Ile razy można zrobić ten sam błąd?

[Timi] No ale tu znów dochodzimy do sytuacji, że klub z małego rynku obawia się utraty młodego zawodnika, nawet jeśli ten nic jeszcze nie udowodnił i większość swojej kariery w NBA spędził poza parkietem. Koniec końców taki kontrakt może im się opłacić, ale to duże “jeśli” – tym samym zarząd Magic rzeczywiście prosi się o kolejną katastrofę.

[Adrian] Nie bardzo potrafię sobie wyobrazić, żeby ktoś z zewnątrz tego Jonathana maksował – tym bardziej, że on w tym sezonie nie zgra nawet minuty. Spokojnie mogli czekać i ewentualnie wyrównać, lub zaoszczędzić sporo pieniędzy. Jeśli Orlando to mały rynek – to co maja powiedzieć w Oklahomie, Atlancie, Salt Lake City i w wielu innych ośrodkach NBA. Choć jego umowa finalnie wygląda niewiele lepiej – jest to niecałe 70 mln gwarantowane, a 10 mln jest w bonusach za zdrowe sezony.

[Timi] Niby Orlando jest na Florydzie, ale jednak takiego przebicia jak Miami nie ma… Jakby nie patrzeć, jedyna super gwiazda jaką mieli w ostatnich latach po prostu zwinęła manatki i uciekła do Los Angeles, tak jak niegdyś zrobił to Shaq. To nie tłumaczy tych mocno ryzykownych ruchów Magic, ale jednak pokazuje, że Orlando wcale takim atrakcyjnym rynkiem nie jest, a to pewnie też w jakiś sposób oddziałuje na decyzje podejmowane przez zarząd.

[Adrian] To jeszcze o innych umowach – Fultza 50/3 to jednak sporo, tym bardziej, że z zapowiedzi, że wrócił mu rzut zza łuku, w preseason wyszły nici. Kuzma 40/3 to tez dobry deal – właśnie taki moim zdaniem powinien dostać Isaac z Orlando. Kennard od Clippers otrzymał 64/4 i to kolejny absurd w wykonaniu LAC, po ogromnej umowie jaka dali Morrisowi. OG Anunoby dostał 72 mln za 4 lata – sporo, ale Toronto zbyt wielu młodych, zdolnych nie ma. Prawie identyczną umowę dostał White z SAS i to jest jednak za dużo. Tym bardziej w San Antonio, gdzie White nie jest najważniejszym elementem przyszłe układanki.

[Timi] No ten Fultz ma tam opcję zespołu na ostatni rok, więc dali mu jeszcze dwa lata, a potem powiedzą “sprawdzam” i to moim zdaniem całkiem uczciwe porozumienie. O dziwo najlepiej z tych wszystkich kontraktów wygląda Kuzma, co oznacza, że Lakers zrobili kolejny bardzo dobry ruch. Kennard dostał dużo za dużo, White w zasadzie także, choć z tej dwójki to ten drugi pokazał na razie większy potencjał. Wygląda jednak na to, że decyzje m.in. Giannisa czy Davisa podziałały na inne kluby, które nagle bardzo chętnie pozbywają się dużych pieniędzy na tych młodych. Natomiast to że Anunoby dostał mniej niż Isaac – tego się nie spodziewałem.

[Adrian] No i tu masz porównanie – Anunoby który jest ważnym elementem drużyny co zalicza PO, a Isaac który w zasadzie jest nikim, w drużynie co niewiele ugrała w ostatnich kilku latach. Nie rozumiem tej polityki. Nie moje to zmartwienie na szczęście. Kuzma dostał skromny kontrakt, ale tez i rynek mocno Kuzmę zweryfikował, bo Lakers nim handlowali i nie było kolejek. A ponoć wg polskiego twitterka, on nie jest gorszy od Tatuma XD XD XD

[Timi] Te porównania to chyba nigdy nie miały sensu, bo choć takiego Kuzmę byśmy teraz chętnie przyjęli na skrzydle, bo to jest utalentowany ofensywnie zawodnik to jednak widać było jak na jego pozycję i rolę w zespole wpływa słabiutka obrona. Zresztą tak jak mówisz Kuzmę mocno zweryfikował ten kontrakt i widać jaka naprawdę jest jego wartość.

[Adrian] Osobna grupa, to zawodnicy co nie porozumieli się ze swoimi zespołami – tu jest sporo zaskoczeń. Markkanen nie dostał  oferty od Chicago – widocznie maja lepsze pomysły na przyszłość, niż ich najzdolniejsi młodzi zawodnicy. Collins nie dogadał się z Atlantą i to też spore zaskoczenie. Jarrett Allen nie doszedł do porozumienia z Nets.

[Timi] Akurat przypadki Markkanen oraz Collinsa dla mnie zaskoczeniem nie są. Ten pierwszy ma za sobą słaby sezon – pytanie, ile chciał, ale dla obu stron chyba dużo rozsądniej było zobaczyć jak będzie spisywał się pod nowym trenerem. Ten drugi z kolei też ma jeszcze sporo do udowodnienia, a Hawks na razie nie chcą dawać mu wielkich pieniędzy. W razie co oba kluby mogą ich zatrzymać w przyszłym roku – wybór na rynku jest coraz gorszy, więc ktoś pewnie rzuci im duże oferty, ale jeśli zagrają dobry sezon to ani Bulls, ani Hawks nie powinni też skąpić.

[Adrian] Mimo wszystko, gdzieś nad organizacjami z Chicago i Atlanty wisi miecz  w postaci podpisania oferty kwalifikacyjnej i zostaniem UFA rok później. Na pewno ten miecz wisi nad Chicago, są beznadziejni od lat i w najbliższej przyszłości raczej nie awansują do PO. Lauri może rok przeczekać i potem dostać duże pieniądze od drużyny, w której faktycznie chce grać i ona gra o coś więcej niż 40 wpierdoli. Takie Dallas nawet sekundy by sie nie zastanawiało. Zobaczymy co sie wydarzy w Atlancie, ale wcale bym nie był pewien dozgonnej miłości Collinsa do Hawks.