#243 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Kolejny Tygodnik, to kolejny zawodnik do podsumowania. Zostało nam pięciu najważniejszych zawodników naszego składu do omówienie, to zaczniemy od tego moim zdaniem najmniej ważnego. Gordon Hayward – najmniej ważny zawodnik, a przecież miało być zgoła inaczej. Miał to być ten sezon, gdzie Gordon udowodni, że zasługuje na te pieniądze, gdzie miał pokazać, po co sprowadzono go do Bostonu. No i w połowie sezonu można było być naprawdę optymistycznie nastawionym do gry Gordona, bo wrócił wreszcie na dobre tory – tak kolejna kontuzja wyeliminowała go z kolejnych PO w Bostonie. Przez 3 lata w Celtics, Gordon w PO zagrał niewiele ponad 400 minut, dla porównania – w tym roku Tatum zagrał tych minut w PO prawie 700. Było słabo, jest źle – a my cały czas czekamy na tego Gordona wartego 140 mln.

[Timi] Cały czas czekamy, to prawda, dlatego chyba nikt nie będzie płakał gdyby ta przygoda się skończyła. Z jednej strony, zdrowy Hayward to jest zawodnik nawet w skali NBA mocno unikatowy. Ale z drugiej strony, ogromny pech, który towarzyszy mu od początku przygody w Bostonie, skazuje go niemal na syzyfową pracę. Kontuzja, rehabilitacja, praca by wrócić, kontuzja, rehabilitacja, praca… i tak w kółko. Statystycznie to był najlepszy Hayward, zresztą test oka też wypadł bardzo dobrze, bo GH miał w tym sezonie momenty, gdzie bywał najlepszym graczem Celtics. No ale tak jak piszesz, od lat czekamy by to się działo w najważniejszych momentach sezonu, a to się jednak wciąż nie dzieje.

[Adrian] On ma dopiero 30 lat, czyli jeszcze kilka lat grania na bardzo wysokim poziomie, pod warunkiem, że ominą go kontuzje lub urazy. W Utah przez tyle lat, tylko kilka razy wypadał z rotacji – u nas zaczął pechowo i ten pech czasami daje o sobie znać. Przy tym wszystkim, wątpię żeby Danny nim handlował (poza jednym przypadkiem, o tym za chwilę), bo tak jak wspomniałeś, Grodon to dość unikatowy zawodnik, a rozmienianie sie na drobne nie bardzo ma sens. Ławkę można wzmocnić pickami na najbliższy Draft. Jedyny minus tej sytuacji, to luxury tax i to w obliczu zmniejszonych wpływów do kasy klubu i to jest ten jedyny przypadek – gdy Danny może Gordona odpalić dla oszczędności, bo jak wspominałem w poprzednim Tygodniku, grozi na przynajmniej 23 mln karnego podatku.

[Timi] Kwestia podatku jest o tyle ważna dla Celtics, że bycie ponad progiem w kolejnych sezonach może skutkować dodatkową karą i płaceniem jeszcze większej kwoty. A przecież nikt nie ma chyba wątpliwości, że Jayson Tatum dostanie od Celtics kontrakt maksymalny. Z drugiej strony, teraz jest chyba ten moment, w którym trzeba przypomnieć właścicielom, że zobowiązali się płacić, jeśli klub będzie bił się o mistrzostwo – no a do tego właśnie dążymy z Brownem i Tatumem u steru.

[Adrian] No właśnie ten podatek od luksusu, to nam wszedł w najemnej oczekiwanym momencie, czyli wtedy gdy mamy ograniczone wpływy dolarów w organizacji, a tak jak wspomniałeś, płacenie luxury tax generuje kolejne koszty w kolejnych sezonach, bo on wzrasta. Zobaczymy już niedługo po ruchach Danny’ego co dalej, czy tniemy koszty, czy jednak wchodzimy grubo. Ja jestem dobrej myśli,  bo wreszcie mamy kogoś, kto sprzedaje koszulki – to jest Tatum. Można się śmiać, ale z tych koszulek to są olbrzymie pieniądze dla Celtics, dzięki którym płaci się luxury tax bez grymasu na twarzy. To samo było w GSW, gdzie zarabiali tyle jako organizacja, że zapłacenie 30 mln luxury tax nie było żadnym problemem.

[Timi] Sto procent racji, dlatego przypomnę tylko, że podczas restartu koszulki Tatuma sprzedawały się lepiej niż jerseye takich zawodników jak Giannis, Lillard, Kawhi czy Curry. Na dodatek Celtics są drudzy na liście najlepiej sprzedających się zespołów pod względem merchandise’u, lepiej pod tym względem wypadają tylko Lakers.

[Adrian] Tydzień temu rozmawialiśmy o ograniczeniach jakie narzuciła NBA, przy rozmowach i treningach z zawodnikami którzy przystąpią do Draftu. Z uwagą śledzę z kim rozmawiamy i nie są to nazwiska zawodników, którzy byliby w zasięgu picku Memphis, czyli 14 wyboru. Te nazwiska, które wychwyciłem to raczej zawodnicy na koniec pierwszej rundy, czyli nasz pick i Bucks.  Może to oznaczać dwie sprawy – albo będziemy pickiem Memphis handlować, albo będziemy liczyć, że ktoś z wyżej notowanych zawodników spadnie do naszego wyboru i będzie to tzw „Złoty Strzał”.

[Timi] Może tak być, natomiast te ograniczenia narzucone przez NBA dla klubu takiego jak Celtics – który posiada jednak więcej niż jeden wybór w pierwszej rundzie – to tym większe utrudnienie. Rozmawiać oczywiście można z większa liczbą zawodników, ale co innego rozmowa przez wideoczat, a co innego spotkanie na żywo w trakcie workoutu, a to właśnie te workouty są mocno ograniczone.

[Adrian] Tam jest jeszcze jedna spora kontrowersja, kluby NBA mocno krytykują warunek poinformowania ligi, z kim zamierzają przeprowadzać workouty. W latach poprzednich zespoły zapraszały na treningi praktycznie wszystkich możliwych zawodników, większością z nich nie byli zainteresowani, ale dzięki temu inne drużyny nie mogły domyślić się kim są konkretnie zainteresowani. To jest kluczowa informacja, przy ustalaniu strategii draftowej. Teraz praktycznie podają swoją strategię na tacy każdemu.

[Timi] Dokładnie tak, zresztą ja już w poprzednim tygodniku mówiłem, że w pierwszej chwili myślałem, że te wytyczne to jakiś żart albo po prostu wstępny zarys rzeczywistych zasad. Tymczasem okazuje się, że dziur jest jeszcze więcej i z punktu widzenia Celtics i ich wyborów jest to tym bardziej krzywdzące.

[Adrian] Wiadomo już, jakie straty poniosła NBA z powodu przerwania sezonu i dokończenia go w Orlando. Jak wyliczyli, straty te wynoszą prawie 700 mln dolarów. Sporo, naprawdę sporo, ale przecież mogło być dużo więcej. Nic dziwnego, że wszyscy sa optymistami, przed rozmowami odnoście finansów na przyszły sezon. Trochę pieniędzy trzeba zamrozić, trochę odłożyć na niepewna przyszłość i powinno się udać uniknąć lockoutu.

[Timi] Ponoć sama organizacja restartu na Florydzie pozwoliła NBA zatrzymać w kieszeni około półtora miliarda dolarów. To zasługa m.in. umów sponsorskich, przez które tegoroczny parkiet finałowy jawił się jako jeden z najgorszych w ostatnich latach. Ale to też oczywiście umowy telewizyjne, zarówno te lokalne, jak i ogólnokrajowe. Ogółem rzecz biorąc, rzeczywiście da się wyczuć sporo optymizmu, dlatego widmo lokautu chyba nie jest aż tak duże.

[Adrian] Ten lockout w obecnej sytuacji, mógłby być pocałunkiem śmierci, dla kontraktów zawodników liczonych w setkach milionów dolarów. Sytuacja jest jaka jest, a generowanie kolejnych wielkich strat, nikomu nie jest potrzebne. Całe szczęście, że ten Związek Zawodników jest prowadzony naprawdę dobrze, że zasiadają tam najmądrzejsi, bo strach pomyśleć, jaka byłaby przyszłość ligi, gdyby taki Pat Beverly miał dużo więcej do powiedzenia i jemu podobni „intelektualiści”. No a sam Adam Silver ma aktualnie bardzo pracowite dni, bo rozmowy ze Związkiem Zawodników i Radą Gubernatorów to jedno, ale spinanie całego kolejnego sezonu i to w kilku wariantach (bo nadal nie wiadomo który bedzie realistyczny) – to naprawdę ogrom pracy.

[Timi] Co by nie mówić, wiara w działania NBA w ostatnich tygodniach mogła tylko iść w górę, bo sukces bańki na pewno mógł nastroić bardzo optymistycznie na te kolejne miesiące. Organizacja kolejnego sezonu to też jest wielkie wyzwanie, ale jestem przekonany, że prace nad tym to trwają już od dłuższego czasu, może nawet zanim jeszcze bańka w ogóle powstała. Zadanie jest o tyle utrudnione, że tych wariantów jest dużo i tak jak mówisz nadal nie wiemy, na który z nich powinniśmy się tak w zasadzie przygotowywać.

[Adrian] Aktualnie najbardziej prawdopodobny wariant, to start ligi 18 stycznia, czyli w Martin Luther King Day. To od dawna jest w USA dzień świąteczny, ale tym razem miałby też inny wymiar, przy okazji protestów Black Lives Matter. Myślę, że NBA zrobi wszystko, żeby się wyrobić ze startem właśnie na ten dzień. Zostało mniej niż 3 miesiące, a trzeba z przeprowadzić wolna agenturę i obozy przygotowawcze – jest co robić. Mam nadzieję, że się uda i już w grudniu NBA wróci ze spotkaniami sparingowymi.

[Timi] Biorąc pod uwagę wcześniejsze zapowiedzi wygląda to tak, jakby ktoś jednak pomyślał sobie, że nie ma co tego wszystkiego odwlekać, skoro sytuacja epidemiczna wciąż jest w Stanach bardzo zła. No zobaczymy, z naszego punktu widzenia to jest całkiem w porządku data, bo to niecały miesiąc po świętach bożego narodzenia, więc to opóźnienie nie będzie wcale tak duże.

[Adrian] Tak przy okazji tego restartu, to Kanada straci swoją jedyną drużynę. Wzorem innych drużyn z Kanada w innych dyscyplinach sportowych – Raptors przeniesie się na jakiś czas do USA. Najprawdopodobniej do Louisville, czyli w sumie nie tak daleko jak na warunki amerykańskie, od swojej rodzimej hali. Pozwoli to uniknąć wielu procedur związanych z biurokracją, kwarantanną i stale zmieniającymi się przepisami w dobie epidemii.

[Timi] Opcja z Louisville już odpadła – wedle raportów nigdy nie była nawet brana realnie pod uwagę – a Raptors nadal mają nadzieję, że jednak uda im się grać w domu. Te przenosiny z Kanady do USA to jednak jest całkiem prawdopodobny scenariusz, przede wszystkim ze względu na wspomniane przez Ciebie kwestie proceduralne.

[Adrian] Gdy zamykamy ten Tygodnik, to trwa właśnie spotkanie Rady Gubernatorów, czyli właścicieli drużyn w NBA i Adrian Wojnarowski donosi, że oni chcieliby jednak wystartować wcześniej, czyli w Święta Bożego Narodzenia. To by oznaczało, że zaraz po Drafcie (który jest już potwierdzony na 100%, że odbędzie się 18 listopada)  startujemy z obozem przygotowawczym. De facto pierwsze mecze NBA – wprawdzie sparingowe, ale zawsze – mielibyśmy już za miesiąc.

[Timi] Mocne przyspieszenie, ale wygląda na to, że ten nowy scenariusz zyskuje wiatr w żagle. Bardzo to ciekawe, bo czasu na wszystko będzie mało, a przecież liga i zawodnicy muszą jeszcze sporo kwestii dogadać. Wygląda jednak na to, że NBA nie chce bez sensu czekać aż sytuacja pandemiczna się poprawi, bo nikt nie da dziś gwarancji, że w marcu rzeczywiście będzie można wpuścić 100 procent kibiców na trybuny. No i NBA chce też uniknąć kolejnego roku grania playoffs w sierpniu czy wrześniu, więc ten przyspieszony start to dziś mocno forsowana opcja.

[Adrian] Bradley Beal w ostatnich dnia powiedział, że na razie nie jest kompletnie zainteresowany przenosinami do innej drużyny. Skoro nie on, to Wizards muszą pozbyć się Johna Walla i to pozbyć za cokolwiek, co bedzie  niezmiernie trudne. Dalsze próbowanie grania nimi jest kompletnie bez sensu. Skoro nie udawało się gdy Jasiu Ściana był zdrowy, to po kontuzjach tym bardziej się nie uda. Jeśli Wizards chcą zagrać o cokolwiek więcej niż 8 miejsce i szybkie łubu dubu w 1 rundzie, to trzeba zespół przebudować.

[Timi] Wall nawet jakby sam zaczął taką kampanię w imieniu Wizards, bo stwierdził ostatnio, że jest w 110 procentach zdrowy – to coś na zasadzie kto da więcej. Największym straszydłem jest jednak nawet nie jego zdrowie, a chyba umowa, którą w obecnych warunkach gdziekolwiek będzie bardzo ciężko opchnąć.

[Adrian] Gdziekolwiek poza NYK – oni tam łykną wszystko, problemem dla Wizards jest to, że inni rozgrywający też są tego  lata  w nadchodzącym offseason dostępni. Gdyby nie CP3 i jago równie zła umowa (ale jednak krótsza, a przez to o prawie 50 mln mniejsza), to pewnie Wizards mieliby już partnera do wymiany.

[Timi] Podoba mi się koncepcja NYK jako takiego śmietnika w tym sensie, że jestem sobie to w stanie wyobrazić, bo kto jak nie oni mieliby decydować się na takie desperackie ruchy. Zresztą już sam fakt, że zatrudnili Thibsa jest najlepszym dowodem na to, że nowy człowiek na wysokim stanowisku niewiele w sumie zmieni.

[Adrian] Nowy Jork poluje na gwiazdy. Był pomysł z Chrisem Paulem, teraz jest z Russellem Westbrookiem. Może jak już ściągną do siebie jednego z nich, to spodoba im się pomysł dołączenia innego byłego All Stara – czyli Gordona Haywarda. Na bezrybiu i rak ryba, więc myślę, że byłaby szansa na jakąś umowę trójstronną, gdyby oni byli zainteresowani. W NYK wybredni nie są, gdyż chcą nawet ściągnąć Melo. Oczywiście nie wypycham Gordona na siłę, ale warto się zastanowić, czy nie można dzięki temu uzyskać lepszego klocka do składu.

[Timi] Hayward pod Thibsem to mógłby już w ogóle być gwóźdź do trumny skrzydłowego… Najważniejsze tu i tak jest to, czy i kto byłby zainteresowany Haywardem. Dodajmy do tego fakt, że jeśli on zrobi opt-in to będzie jednak spadającym kontraktem, co pozycji negocjacyjnej Celtów niekoniecznie może dobrze zrobić.

[Adrian] Houston dostało kilka zapytań o Hardena, ale tam sie na rewolucje raczej nie zanosi. Harden na razie ma zostać w Teksasie, a obok niego Westbrook. Obaj chcą za trenera Johna Lucasa, który do tej pory był asystentem w Houston. Priorytetem powinno być poszukanie kilku wysokich zawodników, bo koncepcja totalnego small ballu wywaliła się na pysk. czyli ewolucja, na spokojnie, w tym samym gronie z koniecznymi zmianami.

[Timi] Rockets troszeczkę nie mają wyboru, bo przecież oni posłali dwa picki + dwa swapy do Oklahomy w transferze CP3. Więc czym tu handlować po ewentualne wzmocnienia? Na rewolucję też się chyba nie zanosi, choć to chyba miałoby więcej sensu niż kolejny rok klepania z Hardenem i Westbrookiem. Ten zespół wyżej już nie podskoczy.

[Adrian] Może i wyżej nie podskoczy, ale nadal cała NBA bedzie z zainteresowaniem czekać, co się w Houston wydarzy. Muszą pozyskać jakiś zawodników pod kosz. To bedzie bardzo ciekawy okres na Zachodzie, jednak tego LBJ i Lakers zdetronizować, bedzie chciało kilka drużyn, a nie tylko Clippers.

[Timi] Pozyskać tak, tylko tu się pojawia pytanie: w jaki sposób? Wybory w drafcie – dużo zostało porozdawanych. Młodzi utalentowani – tych nie ma za to wcale. Czym tutaj handlować? Pokusiłbym o sondowanie rynku dla Westbrooka, bo to jednak nie jest partner dla Hardena, ale tu znów przeszkodą jest umowa RW, chyba nawet gorsza niż CP3.

[Adrian] Houston to nadal atrakcyjny rynek, bo w Teksasie nie placi sie podatku stanowego, a ciepełko masz cały rok. Natomiast ich sytuacja finansowa jest katastrofalna, bo przy salary 109 mln (domyślnie na razie, bo nie znamy dokładnego), maja 6 zawodników pod kontraktem na ten sezon i łacznie ich oni kosztują 123 mln. Będzie ciężko, ale pohandlują albo Westbrookiem, albo Gordonem, żeby jednak mieć jakieś mięso pod koszem.

[Timi] Rynek atrakcyjny, ale jednak jakość sportowa też ma spore znaczenie, a tej w Houston jakby coraz mniej. Zresztą w Teksasie masz też jeszcze dwa inne zespoły i przede wszystkim Mavericks jawią się dziś jako najbardziej atrakcyjny zespół. Tym bardziej, że Rockets nadal są bez trenera – zdawało się, że zostanie nim Jeff Van Gundy, ale coś chyba za długo to trwa.

[Adrian] Wojnarowski donosi, że ten Jeff van Gundy to już prawie pewien, tylko dopinają szczegóły umowy i chyba inne nazwiska do kadry szkoleniowej. Historia zatoczyła koło, bo Jeff nie był aktywny szkoleniowo od 13 lat, a jego ostatnią drużyną były właśnie Rakiety z Houston. Zaraz porozmawiamy też o jego bracie, w sumie w tym samym tonie – jaki jest sens zatrudniać szkoleniowca, który jedyny sukces odniósł jeszcze w poprzednim wieku, a od nastu lat nie miał nic wspólnego z trenowaniem. Kilkanaście lat to moim zdaniem jest przepaść – był blisko NBA jako komentator, ale to nie ma nic wspólnego z byciem trenerem w topowej drużynie NBA.

[Timi] Obaj bracia Van Gundy to jednak tęgie umysły, zresztą Jeff ostatnio błysnął też jako trener USA Basketball, bo to przecież on jest odpowiedzialny za wprowadzenie USA do ubiegłorocznych mistrzostw świata. Dokonał tego bez pomocy choćby jednego gracza z NBA, co należy uznać za całkiem spory sukces.

[Adrian] Jak donosi prasa z Ohio, Drummond niby miał zostać w Cavs, ale obie strony nie mogą znaleźć wspólnego mianownika przy rozmowach o nowym kontrakcie i być może on zmieni zespół już w najbliższym okienku wymian, bo nie zanosi się, żeby wyoptował się z ostatniego roku kontaktu. Kokosów za niego nie dostaną, w końcu kończy mu się kontrakt to raz, a dwa – Drumm zbawcą nigdzie nie był. Jego 15 pkt i 15 zb to świetna sprawa, ale nie za 30 mln za sezon.

[Timi] Kokosów nie dostaną, ale też kokosów nie musieli w ogóle za niego oddawać. Zresztą wtedy mało kto go w ogóle chciał, a to też o czymś świadczy… Nigdy nie widziano też dla niego miejsca w Bostonie, tym bardziej pod Stevensem, który takich zawodników po prostu nie lubi mieć w składzie.

[Adrian] Ty piszesz, ze Stevens takich zawodników nie lubi mieć w składzie, tymczasem tam jest Enes Kanter. Możesz nie lubić, ale czasami nie masz wyjścia i albo akceptujesz to co ci przyniesie GM, albo grasz bez środkowego. Adebayo bedzie coraz większym problemem dla nas i albo znajdziemy dużego klocka, albo umrzemy mając  w składzie zawodników w typie, który trener lubi. Tak przy okazji – nie wiem czy zauważyłeś, ale Drum trafiał w tym sezonie zza łuku na prawie 29%, niby nadal słabo, ale Daniel Theis trafiał na 33% i nikt mu złego słowa nie powie, a to Andre jest o niecałe 2 lata młodszy. Ja bym nie był pewien tego, czy Stevens nie polubiłby Drummonda w Bostonie.

[Timi] Sporo w tym racji, natomiast pytanie czy duży klocek a’la Drummond to w ogóle sposób na Adebayo, bo moim zdaniem nie. Potrzeba kogoś dużo bardziej mobilnego, szybszego na nogach, żeby mieć odpowiedź na zawodnika takiego jak Bam. Natomiast mimo wszystko pojawił się raport, że Celtics jakoby mieli monitorować sytuację Dre w Cleveland, więc coś rzeczywiście może być na rzeczy. Był też w klubie kiedyś Greg Monroe, ale on podobnie jak Kanter zniknął nam w fazie play-off i obawiam się, że podobny los czekałby Drummonda.

[Adrian] Czyli jednak monitorujemy postępy jakie Drum zrobił w Cavs, bo ja jak spojrzałem,  jak on zaczął rzucać zza łuku – to aż sprawdzięłm w kolejnym źródle, czy tam pomyłki nie ma. Posiadanie tak dużego zawodnika ma swoje minusy – to oczywiste, ale ma też sporo plusów, bo Bama nie miał  kto męczyć w obronie – natomaist jak Andre wbije swoje 126 kilo w Adebayo kilka razy pod koszem, to on juz taki żywotny i szybki nie będzie. Co do porównania do Monroe – to jednak Greg był dodatkiem do Baynesa i Horforda. Zobaczymy…

[Timi] Koniec końców tu i tak najważniejszą kwestią będzie cena. Ja żałuję, że nie udało się nam porozumieć swego czasu z Tristanem Thompsonem, którym ponoć Celtics się interesowali. Dużo mniej pieniążków, a myślę że miałby dużo większe szanse na poważne minuty w fazie play-off, szczególnie że już kiedyś nam udowadniał jak dobrym jest defensorem przy Alu Horfordzie.

[Adrian] Tylko ten Tristan to jednak jest poziom niżej od Drummonda, to raz, a dwa – no on swoje za uszami to ma, te jego wyskoki z celebrytkami… no i najważneijsze, Tristan nie jest głodny, nie jest głodny sukcesu, bo pierścień już ma. Mi trochę zaimponował rozwój Drummonda w ostatnim czasie i ja jestem bardzo ciekawy, jakby on wygladał w poważnej drużynie, z poważnym trenerem, w poważnym systemie z poważnymi zadaniami.

[Timi] Niby jest poziom niżej, ale nam akurat takiego człowieka od czarnej roboty potrzeba dużo bardziej. Drummond raczej nie pogodziłby z mniejszą rolą, a taki kompromis trzeba by jednak znaleźć, żeby to wszystko zagrało.

[Adrian] Indiana Pacers znalazła nowego trenera w osobie Nate’a Bjorkgrena, czyli byłego asystenta Toronto Raptors. Poszli dokładnie tym samym torem co poprzedni mistrzowie NBA, z tym, że nie wychowali sobie sami trenera, ale podkupili go. Zobaczymy czy ta „kanadyjska” ścieżka rozwoju szkoleniowców jest dobra, czy to był tylko szczęśliwy traf z Nursem.

[Timi] Nurse traci niejako swoją prawą ręką, bo Bjorkgen właśnie tak był określany ze względu na swoją pracę w sztabie Raptors. Na pewno taka decyzja, by dać szansę komuś nowemu, jest bardzo ekscytująca, a Bjorkgen przychodzi z bardzo ciekawego miejsca i ma za sobą sporo sukcesów. Ciekawe jak się odnajdzie w nowej roli. Zresztą tych wakatów trenerskich jest coraz mniej, bo do trenowania wraca też Stan Van Gundy, na którego postawili Pelicans.

[Adrian] No właśnie, przed tym sezonem rozmawialiśmy tutaj o trenerze w Pelsach i ja nie rozumiełem, po co Zionowi i reszcie młodych zawodników, ktoś taki jak Alvin Gentry. Teraz się zapytam – na co im Stan van Gundy? Jego jedynym sukcesem, jest posiadanie w Orlando Howarda w najlepszych jego latach i dotacie do Finału. Myślałem, że juą po ostatniej przygodzie w Pistons wszyscy zauważą, że SVG sie nie nadaje do aktualnej NBA, ale nie… tym razem w NOLA postanowili zatrudnić nie tego co trzeba, a przypominam, że Kenny Atkinson nadal jest wolny.

[Timi] Atkinson może trafić do sztabu Lue w Clippers, chociaż nie wiem czemu akurat tam i czy to jest najlepsze dla niego miejsce, ale niech będzie. Co do Van Gundy’ego – on w Pistons nie dał już rady w starciu z dzisiejszą NBA, ale warto przypomnieć, że on tam też odpowiadał za decyzje personalne, a łączenie stanowisk trenera i GM-a chyba nikomu nie wyszło jeszcze na dobre. To, co SVG wciąż potrafi robić to budować co najmniej solidne bloki defensywne, a po Gentrym to powinna być duża odmiana w Nowym Orleanie. Ja nie jestem do końca pewien, czy on trafi z przekazem do tak młodego zespołu, chociaż z drugiej strony ma tam kilku fajnych weteranów.

[Adrian] To, że NBA nie wróci w tym roku, to jest już raczej pewne. Kończy się październik, a my wciąż nie znamy konkretnych dat, a pamiętajmy, że zespoły muszą zrobić pełny obóz przygotowawczy przed sezonem , czyli te 3 tygodnie i z 2 tygodnie na treningi w połączeniu z kilkoma sparingami – miesiąc najmniej. Rozpatrywany był termin w połowie stycznia, ale on tez wydaje się być coraz mniej realny, bo to by oznaczało, że ze 5-6 tygodni ruszą przygotowania do ligi. Na razie nie znamy daty ogłoszenia moratorium ligowego, a bez niego nie może być mowy o jakimkolwiek planowaniu. Czeka nas nudne kilka najbliższych tygodni.

[Timi] Jedynym światełkiem, które świeci całkiem mocno, jest oczywiście data draftu. Mamy przynajmniej coś, do czego możemy odliczać i miejmy nadzieję, że im bliżej draftu będziemy, tym kolejne daty zaczną się pojawiać. Z wypowiedzi Silvera trudno w tej chwili coś wywnioskować, bo raz jest mowa o styczniu, raz o marcu, a kiedy indziej słyszymy, że liga chciałaby wystartować jednak „wcześniej niż później”.