#239 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Kilkudniowa przerwa przyda się naszej drużynie, bo przecież Gordon musi zrzucić rdze i poczuć się pewniej na parkiecie. A jak jest ważny dla drużyny pokazał nam G3, gdzie Gordon był najbardziej uniwersalnym zawodnikiem na parkiecie. Finał Zachodu podgoni mecze i potem już wszystko do końca potoczy się na spokojnie, o ile… no właśnie – po co wyrównywać serie, skoro nie wiadomo jakimi wynikami się skończą Finały Konferencji. Dawanie pożywki dla teorii spiskowych, ze NBA bedzie chciało mieć w obu seriach G7, bo to są olbrzymie pieniądze.

[Timi] Teorie spiskowe były, są i będą – tu jednak bym się ich nie doszukiwał. Zresztą to przesunięcie wynikało także z faktu, że w poniedziałek grało NFL, a ESPN nie chciało mieć dwóch super interesujących wydarzeń sportowych w jednym dniu. Dla nas ta przerwa to bardzo dobra wiadomość, bo to odpoczynek dla Haywarda, ale też dla nas. Nie powiem, mecze co drugi dzień potrafią wykończyć, więc ja z uśmiechem przyjąłem wiadomość, że tym razem między meczami będzie jednak kilka dni więcej.

[Adrian] Znowu o Gordonie, bo mamy już pewność, że on nie opuści Orlando gdyby w trakcie rozgrywek urodził mu się długo oczekiwany syn. Cieszy mnie to niezmiernie, bo nawet gdy ostatnio w Tygodniku poruszaliśmy ten temat, gdy jeszcze nie było ostatecznej decyzji, to powtarzałem – zdrowy rozsądek przede  wszystkim. No i zdrowy rozsądek zwyciężył- co sama żona Gordona potwierdziła.

[Timi] Ta decyzja na pewno nie była łatwa, tym bardziej że wiemy jak mocno Hayward cieszył się na narodziny syna, natomiast w kontekście Celtics jest to bez wątpienia bardzo dobra wiadomość. Trochę się tego obawialiśmy, a potem okazało się, że jest życie bez Haywarda, gdy najpierw bez problemu Celtics ograli Sixers, a potem wygrali dwa pierwsze mecze z Raptors. Ale im dalej w playoffs, tym bardziej ten Hayward by się przydał i cieszmy się, że Celtowie będą mogli korzystać z jego usług już do końca swojej przygody z bańką, czyli oby jak najdłużej.

[Adrian] No i urodził się Gordon Theodore Hayward – czyli mały Gordi Jr. tata jeśli świętował, to w ekspresowym tempie, bo zaraz grał w G4, no a tam… Gordon został z drużyną, a dziecko urodziło się zdrowe – to najważniejsze. Wszystkim życzymy szczęścia i spotkania w październiku.

[Timi] No jest to trochę ironia losu, że Celtics stają nad przepaścią w momencie, gdy synek Haywarda przyszedł na świat – bo może się okazać, że już za chwilę, już za moment ani Gordona, ani Celtów w ogóle w bańce nie będzie. Ale tak jak piszesz najważniejsze jest zdrowie i to ma największe w tej chwili znaczenie.

[Adrian] No i G4 – czyli, skoro nie zrobiliśmy przewagi w pierwszej połowie, to przegraliśmy mecz. Pogoń na niewiele się zdała, skoro pozwoliliśmy odjechać Miami w końcówce na 9 punktów. Podobnie jak w G2 zabiły nas straty – 19 start, gdy Miami pierwszą piłkę w drugiej połowie meczu, straciło w samej końcówce 4 kwarty.

[Timi] To był jak do tej pory najsłabszy mecz Celtics w tej serii i zasłużenie przegrany, no bo brakowało Celtom jakości i to bardzo. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Heat są do ogrania, bo wcale nie grają jakiejś super koszykówki. Ale koniec końców spisują się lepiej, także w kluczowych momentach, gdzie górują poziomem nad Bostonem.

[Adrian] Na plus – można się pocieszać, że goniliśmy Miami do ostatniej sekundy, ale po co? Na tym etapie mecz przegrany, to mecz przegrany i koniec. Pocieszenie to można stosować, jak się z 10 letnim synem gra na Orliku i nic mu nie wpada bo ma dopiero 150 cm wzrostu. Zaskakująco dobrze wypada po powrocie Hayward, Brown zagrał na swoim bardzo dobrym poziomie – a do reszty mam mniejsze lub większe pretensje.

[Timi] Po takim meczu znów trudno szukać pozytywów – tym bardziej, że to wcale nie Heat są tacy super, ale raczej Celtics sami sobie rzucają kłody pod nogi. Pytanie na ile to kwestia mentalna, na ile brak swego rodzaju tożsamości, a na ile brak szczęścia. Bo prawda jest taka, że 3-4 rzuty decydują o tym, że jest 3-1 dla Heat

[Adrian] Na minus – Kemba jednak nie jest takim liderem, a właściwie kreatorem gry,  jakim  chciałbym żeby był – linijka przyzwoita, ale w jego grze nie ma tego błysku. Tatum w pierwszej połowie był na rybach, a nabiegane trójki Smarta kończące się 7 pudłami nie pomogły. Straty, błędy w kryciu (niby tylko kilka, ale to boli, gdy mecz jest na styku).

[Timi] Co by nie mówić, Kemba w tej fazie play-off zawodzi. Nie dla takich występów Celtics płacą mu tak grube pieniądze. Wiadomo, że chemia i te sprawy, natomiast od gracza tego kalibru raczej wymagalibyśmy nieco więcej – no chyba, że go po prostu nie stać na lepsze występy. Tatum też się w pierwszej połowie nie popisał, choć w drugiej robił co mógł. Natomiast gwoździem do trumny po raz kolejny okazały się straty, często wprost niewymuszone. Nie muszę chyba raz jeszcze powtarzać, że na takim poziomie tego typu błędy kosztują bardzo dużo.

[Adrian] Te głosy, że mamy dwóch zawodników na maksymalnych umowach, a żaden z nich nie zasługuje na takie pieniądze maja niestety coraz więcej sensu. Bo tak jak jeszcze Gordona można bronić kontuzjami, tak Kemby już za bardzo bronić się nie da – bo on w PO nie jest zawodnikiem za te pieniądze które mu płacimy. Na tym etapie, jedna akcja czasami to być albo nie być, a tutaj te akcje Kembie nie wychodzą.

[Timi] Trzeba zdawać sobie sprawę, że ten kontrakt dla Kemby miał też trochę inne podłoże. Rok temu pewnie mało kto się spodziewał, że Brown i Tatum zrobią taki krok do przodu, tym bardziej po tym co działo się w sezonie 2018/19. Po części jest to też efekt podpisania umowy z Kembą i tego jakie przewietrzenie w szatni zrobił, natomiast pytanie czy przy takim rozwoju Browna i Tatum ten jego kontrakt nie będzie niedługo małych rozmiarów, ale jednak kulą u nogi. Tym bardziej że problemy zdrowotne Walkera w tym sezonie były już całkiem poważne.

[Adrian] Na razie jesteśmy mieszanka młodości z doświadczeniem, ale jednak to młodość nadaje drużynie charakter – jeśli ktoś oczekuje, że Danny już po tym sezonie wymieni Kembe, to jest w błędzie. Trzeba pamiętać, ze Tatum, Brown czy Smart to w ECF byli już nie raz, a Kemba debiutuje. Natomiast jeśli w przyszłym sezonie Kemba znowu na tym szczeblu rozgrywek będzie taki nijaki – to Danny nie będzie się wahał i wyśle go w zamian za inne klocki do tej układanki. Zobaczymy też jaka decyzje podejmie Hayward – sporo zależny do jego przyszłego kontraktu, lub tez odejścia z Bostonu.

[Timi] Ale mimo wszystko to i tak wszystko są „spoko” problemy, bo po części wynikają także z faktu, że rozwój Browna i Tatuma w tym sezonie znacząco przyspieszył, a to jest przecież bardzo dobra wiadomość. Trochę się jednak obawialiśmy, czy Kyrie nie namieszał za mocno, a zarówno jeden, jak i drugi zaliczyli najlepsze sezony w karierze. To nadal ta dwójka jest dla przyszłości tego klubu najważniejsza i to nadal dwie najważniejsze części całej układanki.

[Adrian] Słówko o Miami – Tyler Herro, no miał dzień i nic, i nikt  nie było wstanie go powstrzymać. Nie chce być złym prorokiem, ale wydaje mi się, że z 1-3 już nie wyjdziemy. Miami ma naprawdę dobrze ułożony skład, mają odpowiedź na nas, oraz doskonałego trenera, który idealnie wyczuwa rytm meczowy. No i wydaje mi się, że  są lepsza odpowiedzią na Lakers niż my.

[Timi] Po czterech meczach łączny wynik wszystkich spotkań to 441-441. To pokazuje jak wyrównana jest ta seria i że ledwie kilka rzutów ma ogromne wręcz znaczenie, bo dziś jest 3-1 dla Heat, ale pudło tam czy trafienie tu mogłoby totalnie namieszać. Ja nie skreślam jeszcze Celtics, bo nie uważam by Heat postawili poprzeczkę na tyle wysoko, by nie dało się do niej podskoczyć. Wyjść z 1-3 będzie niezwykle ciężko, bo margines błędu zniknął bezpowrotnie, a Celtom ostatnio zaufać nie można, natomiast myślę że wciąż stać ich na dużo lepszą grę i to przede wszystkim od nich samych zależy ich dalszy los w bańce.

[Adrian] No i chyba to boli najbardziej, że to Miami jest spokojnie do zjedzenia, tylko trzeba wyeliminować proste własne błędy – proste straty, proste błędy w ustawianiu się przy niektórych zbiórkach, brak ostatniego podania tylko cegła zza łuku. Miami wykorzystuje każde nasze potknięcie, im własne potknięcia uchodzą płazem. Marginesu błędu nie ma, dlatego nie wierze,że z tego wyjdziemy – potrzebne byłyby 3 bezbłędne mecze, nic tego nie zwiastuje. Być może wygramy w piątek, ale Spolestra to zbyt duży cwaniak,żeby dał sobie wyrwać 3-1.

[Timi] Ucieknie więc najprawdopodobniej kolejna szansa. Trzecie finały konferencji w ostatnich latach i cały czas bijemy głowa w ten mur, nie mogą go przebić i dostać się z powrotem do finałów. Oczywiście że można być optymistą i trzeba wręcz mówić, że 26 innych zespołów chciałoby teraz być w takim miejscu jak Boston – czyli w najlepszej czwórce – natomiast kiedyś ten kolejny krok trzeba będzie zrobić i wciąż otwarte jest pytanie, czego tak w zasadzie tej drużynie brakuje, aby ten krok rzeczywiście wykonać. Niby często się wraca do tego, w jakim wieku MJ zdobył pierwsze mistrzostwo itp. itd. natomiast z drugiej strony NBA jest na tyle dynamiczna, że te okienka na zdobycie mistrzostwa mogą się bardzo szybko zamykać.

[Adrian] W poprzednim Tygodniku zapomniałem pochwalić Jaysona Tatuma – został wybrany do ALl – NBA Team, wprawdzie tylko do trzeciego rzędu, ale jednak to spore wyróżnienie.Obok niego jest m. in. Jimmy Butler, a w drugim rzędzie znalazło się miejsce dla Siakama, który delikatnie mówiąc Jaysonowi i Jimmy’emu mógłby w PO nosić torbę na trening.

[Adrian] G5 i dwie zupełnie inne drużyny na parkiecie. Ta co wyszła na 1 połowę, a szczególnie na 1 kwartę to drużyna ułomnych ludzi, zblazowanych, rozkapryszonych – ludzi którym się nic nie chce. Natomiast zawodnicy którzy wyszli na 3 kwartę – to była ta zgraja bydlaków, która kochamy, która jest definicją słowa Celt. W zaledwie kilka minut, Miami zostało  rozszarpane, zostało zniszczone i nie potrafili w żaden sposób zareagować – tak się gra na tym poziomie.

[Timi] Zaraz po meczu napisałem na twitterze, że to była jedna z najlepszych połówek Celtics w całym sezonie. Rozmietli rywala w pył i tym razem Heat nie mieli nawet szans na przeprowadzenie powrotu. Brad Stevens zresztą też po meczu mówił, że po raz pierwszy od dawna widział „Celtics basketball”. Margines błędu już jednak wyparował – aby awansować do finałów potrzeba takiej właśnie gry.

[Adrian] Na plus – w perspektywie całego meczu, to chyba tylko Jaylen Brown zasługuje na wyróżnienie, bo on jako jedyny szarpał w 1 połowie meczu i nie był dramatycznie słaby w tym okresie. Reszta miała lepsze i gorsze momenty, ale jednak ta 1 połowa, a w szczególności dramat 1 kwarty cały czas mi gdzieś w głowie siedzi. Jayson Tatum – to co zrobił w 3 kwarcie budzi podziw, ale… w g5 tak samo był niewidoczny w 1 połowie, a może jeszcze bardziej niewidoczny bo wtedy nie zdobył nawet punktu. Wolałbym jednak – żeby grał na przyzwoitym procencie, bo pomimo tych 31 punktów, pomimo 3 kwarty – nie potrafię się nim zachwycać po takim meczu.

[Timi] Brown to wciąż najrówniej grający Celt w bańce, zresztą w tej serii jest znakomity – jedyne na co można psioczyć to znów rzuty wolne, bo poza tym ponad 22 oczek na mecz przy ponad 50-procentowej skuteczności zarówno z gry, jak i zza łuku to jest miód. Ale mimo wszystko raz jeszcze wskazałbym na to, że to była naprawdę dobra reakcja drużyny. Sezon był na szali, po pierwszej połowie wielu już skreślało Celtics, bo rzeczywiście wyglądali tak jakby już im nie zależało i zdawało się, że Heat poczuli krew. A tymczasem w niedzielę gramy mecz numer sześć, no a Celtics mają teraz wiatr w żaglach. Trzeba też pochwalić wreszcie Daniela Theisa – w trzeciej kwarcie był wyborny.

[Adrian] Na minus – aj, no chyba już jasno dałem do zrozumienie, że to co się działo na parkiecie w 1 kwarcie, to zbrodnia, kryminał i bym za to wypierdalał z drużyny. Niby odkupili winy 3 kwarta, ale… niesmak pozostał i ten zapaszek smrodku bedzie się unosił jeszcze przez jakiś czas.

[Timi] Po raz kolejny można powiedzieć: to bardziej Celtics dają dupy, niż Heat grają jakąś wspaniałą koszykówkę. I widać, że w momencie jak Celtics łapią rytm i porozumienie to dupy przestają dawać. Niesmak na pewno pozostał, ale druga połowa to była naprawdę znakomita reakcja drużyny i kto wie, czy ta pierwsza połowa to nie był taki ostatni dzwonek, który wreszcie nam Celtów obudził.

[Adrian] Słówko o Miami – po meczu Bam Bam wziął wine na siebie, że to on zagrał fatalnie, że to jego wina, że  Boston tyle punktów zdobył w pomalowanym. Trochę za dużo bierze na siebie, bo nie może pilnować wszystkich zawodników przeciwnika – Tatum też nie zawsze da się zablokować w spektakularny sposób. Miami trafiło tylko 7 rzutów zza łuku i to ich zabiło.

[Timi] Heat odrobinkę, troszeczkę zamienili się nam w Celtics w drugiej połowie. Dziwne decyzje, sporo niewymuszonych strat, słabiutka skuteczność zza łuku. Nie pomogły im też problemy z faulami, no i świetna w drugiej połowie defensywa Celtics, która wreszcie miała ręce i nogi we właściwych miejscach przez 90 procent czasu.

[Timi] To wyróżnienie oznacza, że Tatum ma za sobą sezon, w którym był w top11-top15 zawodników w lidze, a to jest znakomita informacja dla Celtics. JT w trzecim sezonie wszedł na kapitalny poziom, który potwierdza teraz w fazie play-off. Nadal nie wszystko jest tak jak być powinno, ale trochę na porządku dziennym przeszliśmy do występów w stylu 25-10-5, które Tatum notuje w tych playoffs bardzo często. Największe wrażenie i tak robi jego postęp w zakresie playmakingu, ale co by nie mówić: Tatum pod każdym względem się rozwinął, a przecież to dla niego dopiero początek.

[Adrian] Miejmy nadzieję, ze jego rozwój będzie przez kilka najbliższych sezonów stały i dynamiczny. Ma dopiero 22 lata – jeszcze sporo lat treningu, do najlepszych lat dla koszykarza. Jedną z największych motywacji w tym sezonie dał mu Bam Bam – jestem pewien, że Jayson zapamięta to sobie na długo i mocno się przyłoży, że  w przyszłym sezonie wysłać Adebayo na plakat i to nie raz.

[Timi] W jednej z niedawnych ankiet Tatum zajął zresztą drugie miejsce – zaraz za Luką – jeśli chodzi o graczy poniżej 25 roku życia, na których powinno się budować drużynę NBA. Nie ma się tutaj czemu dziwić, bo JT to rzeczywiście byłaby doskonała podstawa każdego zespołu w lidze. Bardzo nam zaimponował w tym sezonie, szczególnie po niepowodzeniach rozgrywek ubiegłych i oby nadal rozwijał się w takim kierunku to będziemy mieli w Bostonie gracza z top5 ligi.

[Adrian] Być może będziemy mieć dwóch zawodników z Top15-Top20 ligi, bo Jaylen Brown rozwija się nadal w doskonały sposób. Do tego masz 22 letniego TimeLorda, który może być w przyszłości idealnym defensywnym centrem dla small ballu. Brakuje jednak młodego rozgrywającego i już zacieram łapki na listopad, kiedy to odbędzie się draft. Hmm – ale wcześniej jest wolna agentura – no zobaczymy, czy będziemy wybierać. Danny jednak lubi wybierać.

[Timi] Tak jak pisałem tam wyżej, nadal możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość, bo Brown i Tatum to nadal młode chłopaki, zresztą nawet Smart te najlepsze lata ma w teorii jeszcze przed sobą, a na dodatek jest zastęp kolejnych młodych utalentowanych w Bostonie. Pytanie tylko ile można tych młodych dokładać do składu, gdy drużyna od lat jest o krok od finałów, a ostatniego słowa nie potrafi powiedzieć. Może więc czas zainwestować nieco inaczej. Danny rzeczywiście lubi wybierać, ale jeśli Celtics odpadną z Heat to nie jestem pewien, czy nadal będzie taki skory do wybierania – być może lepiej będzie ten zebrany kapitał wykorzystać na wzmocnienia tu i teraz.

[Adrian] To zależy od tego co się bezie działo na rynku – słyszy się ploteczki,że Cavs nie chcą wybierać i chcieliby zejść niżej po kilka picków. Jeśli Danny upatrzył sobie kogoś w czołówce draftu, albo jeśli liczy, że ktoś utalentowany może spaść do 5 wyboru – będzie handel i staranie się o ten wybór. Ja się poniekąd Cavs nie dziwię – bo ostatnie lata, to z wyborem 5 szli głównie rozgrywający – wybrali Garlanda ostatnio, a wcześniej był Trae Young, DeAron Fox, czy Kriss Dunn. Teraz też się tam kręcą rozgrywający jak Hayes czy Haliburton.

[Timi] Na pewno sytuacja będzie bardzo ciekawa, bo jest spora niepewność, szczególnie że nadal nie wiemy co z przyszłym sezonem i jak on miałby się odbyć. Brak kibiców to znów będą ogromne straty dla klubów, a to może mieć ogromny wpływ na rynek transferowy i już teraz można chyba zakładać, że pojawi się sporo „sprzedających”, a co za tym idzie sporo interesujących okazji. Celtics mają się chyba całkiem dobrze pomimo pandemii, więc podejrzewam że oni akurat będą w grupie kupujących i szukających okazji – tym bardziej że znów udało się wrócić do finałów konferencji, więc znów jesteśmy bardzo blisko tej walki o tytuł.

[Adrian] Romeo Langford miał zastanowić się po sezonie nad operacją wiązadła, tymczasem życie napisało własny scenariusz i operacja nastąpiła natychmiast po kolejnym urazie jakiego doznał w Orlando. No i bardzo dobrze, bo chłopak potencjał ma olbrzymi, ale hamują go te urazy, tak jak hamowały TimeLorda. Miejmy nadzieje, ze lekarze wreszcie doprowadzą jego nadgarstek do stanu, w jakim powinien  wejść do NBA.

[Timi] Langford chyba troszeczkę nie był przygotowany na NBA, tak to przynajmniej wygląda dziś z perspektywy czasu. Urazy rzeczywiście mocno zahamowały jego karierę, zresztą on także w koledżu miał problemy zdrowotne i wtedy też to był swego rodzaju hamulec ręczny dla jego rozwoju. Miewał przebłyski, potencjał na pewno jest, natomiast bez zdrowia jest się w tej lidze nikim.

[Adrian] Na Zachodzie Denver znowu zaczyna grać lepiej, gdy staje pod ściana. Tym razem przy 0-2 dla Lakers przejęli G3 i nie bedzie tam bardzo szybkiego rozstrzygnięcia. Denver to swoisty fenomen – wielu mówiło, że bez przewagi swojego parkietu i rozgrywania meczów na wysokościach, gdzie innym drużynom bedzie brakowało tlenu, nic nie osiągną – a tymczasem Jamal Murray niszczy jeden zespół za drugim.

[Timi] A ja tylko przypomnę, że zanim jeszcze wystartowaliśmy z meczami to przecież pisaliśmy o Nuggets, że oni zaczynają zmagania w bańce niemal bez połowy składu. Tam spora grupa zawodników dotarła z opóźnieniem, w tym przede wszystkim Nikola Jokić, o którego kłopotach z przelotem do Stanów Zjednoczonych doskonale pamiętamy. Tymczasem jak się okazało w niczym im to nie przeszkodziło. Wręcz przeciwnie, im trudniejsze zadanie, tym lepiej dla Nuggets.

[Adrian] Brakowało Jokicia, Harrisa i Murraya, szczególnie ten ostatni gra jakby zabrał spora ilość talentów Stefanowi. Wielka przyszłość przed nimi, bo to bardzo młody skład z kilkoma wetsami, którzy wcale nie są najważniejszymi elementem układanki. Millsap już powiedział, ze chce tam zostać i podpisać kolejna umowę – zobaczymy na jakie warunki finansowe się zgodzi.

[Timi] Już pojawiają się porównania, że ci Nuggets są jak Warriors na początku swojej dynastii, choć tamci GSW mieli taką przewagę nad wszystkimi, że ich najlepszy gracz i dwukrotny MVP grał za stosunkowo małe pieniądze, co na pewno pomagało przy budowie drużyny. Tymczasem taki Murray zaraz będzie dostawał do kieszeni kwoty z umowy maksymalnej, co oczywiście nie zmienia faktu, że on i Jokić to jest fantastyczna podstawa. Ja wciąż czekam jeszcze na ten moment, w którym rzeczywiście będzie można zadeklarować, że Murray jest super gwiazdą, ale wszystko wskazuje na to, że ten moment jest już naprawdę blisko.

[Adrian] Clippers handlują Harellem – wprawdzie będzie on wolnym agentem, ale… idealnym do sign and trade. Bardzo ryzykowana decyzja, bo jeśli trafi się ktoś, kto ma miejsce w Salary – to mu to s&t nie będzie do niczego potrzebne. Być może LAC wiedzą coś więcej i mają coś ugadane.

[Timi] Rynek wolnych agentów to jest dla mnie totalna niewiadoma, bo kompletnie nie wiem czego się spodziewać od drużyn NBA w covidowym świecie. Harrell ma za sobą świetny sezon, więc zainteresowanych na pewno znajdzie, choć w playoffs już tak dobrze nie wyglądał, a na domiar złego to ponoć on miał najbardziej na pieńku z Playoff P. LAC raczej nie powinni mieć jednak problemu z płaceniem podatku, mając takiego a nie innego właściciela, dlatego raczej spodziewam się, że zostanie w Los Angeles.

[Adrian] Sporo trenerskich wakatów, a jednak zapanowała cisza w kwestii nowych szkoleniowców. Trochę to dziwne, bo przecież, cześć drużyn które nie grały w Orlando, zaczynają mini campy. Lada chwila rozpocznie się wolna agentura, a zaraz potem draft. Dziwna sytuacja, tym bardziej, że tych zespołów jest kilka i to są drużyny w większości aspirujące, do gry o wyższe cele. Gdy to napisałem to Donovan został nowym trenerem Chicago – chyba dobry ruch i dla Byków i dla trenera – dostanie przyszłościowa drużynę, która sam bedzie budował.

[Timi] Donovan odbudował swoją pozycję tym poprzednim sezonem i aż szkoda, że nie dane było mu kontynuować w Oklahomie. Dla Chicago jest to trener w porządku, zresztą dla obecnych w składzie Bulls zawodników najważniejsze było, aby znaleźć kogokolwiek, byle nie z powrotem użerać się z Boylenem.

[Adrian] Tymczasem pojawiły się ploteczki, że D’Antoni wiązany jest coraz mocniej z Sixers. Ciekawe kandydatura dla zespołu którego jeden z liderów nie umie rzucać. Ja jestem na tak, bo uważam, ze on kompletnie nie pasuje do Sixers, ale to kompletnie. Fajnie, gdyby to był następny trener zespołu z Filadelfii, bo łatwiej by sie ich ogrywało.

[Timi] No i przy okazji mówi się też, że Sixers są otwarci na roszady w składzie – tam po tylu latach niepowodzeń na stole są różne opcje, więc D’Antoni może przyjść na zupełnie nowe rozdanie. Poza tym, gorzej niż z Brownem raczej nie będzie – D’Antoni to solidny szkoleniowiec, a nawet jeśli trzon zespołu zostanie w mieście to przyda się powiew świeżości. No i może ten powiew spowoduje wreszcie pewne zmiany wśród liderów zespołu…