#238 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Finał Konferencji Wschodniej czas zacząć – no i zaczęliśmy źle. Wydawało się, ze w 3 kwarcie przejęliśmy mecz, że mamy go pod kontrolą i koniec końców Miami wygrało. Roztrwoniliśmy 12 punktów przewagi w 4 kwarcie – co jest karygodne, ale na poziomie ECF przypadkowych drużyn nie ma. Tatum w tym meczu miał dwie kończące akcje, obie rozrysowane tak jak lubi, tak jak kończył w tym sezonie wiele razy akcje na pewniaka. Niestety – ani rzut za 3 pkt z ulubionego rogu, ani akcja kończąca dogrywkę nie przyniosły punktów. Warto przypomnieć, że ten wsad, który zablokował Bam Bam – to kopia akcji, gdzie Tatum zapakował nad Jamesem swego czasu. Tym razem Bam zgasił Tatuma w niesamowity sposób. Co nas nie zabije – to nas wzmocni, w czwartek G2 i musimy odpowiedzieć.

[Timi] Moje nerwy nie są gotowe na kolejną taką 7-meczową serię :D Po raz kolejny Celtics byli lepszym zespołem i tak jak Raptors kilka razy ukradli zwycięstwo, tak teraz Heat zrobili niemal dokładnie to samo. Bostończycy mają spore problemy z kończeniem tych meczów, bo to kolejna już taka porażka i teraz trzeba wygrać cztery z sześciu spotkań, co z automatu bardzo utrudnia Celtom zadanie.

[Adrian] Na plus – Marcus Smart dzielił i rządził na parkiecie – po raz kolejny przypomnę moją teorie, doskonałe występy w ataku Smarta najczęściej kończą się porażkami. Nie wynika to oczywiście z jakiejś klątwy czy pechowości Smarta – zwyczajnie, gdy nie idzie innym on bierze grę i rzuty na siebie. Komu nie szło w tym meczu to w innym akapicie. Tatum był doskonały, aż nagle coś się zacięło i w końcówce meczu nie wpadało już nic. Brown moim zdaniem oddał zbyt mało rzutów, powinien częściej dostawać piłkę w rogu. No i Daniel Theis – który może i linijkę miał słabą, ale to jego zabrakło w końcówce.

[Timi] Smart cały czas znakomicie odnajduje się w tej większej roli w obliczu absencji Haywarda, ale tym razem nie zdołał uchronić Celtów przed porażką, a i w pierwszej połowie kilka razy za bardzo się podpalił. Ja bym jednak najbardziej chwalił chyba Brada Wanamakera, bo to był jeden z najlepszych jego meczów odkąd pojawił się w Bostonie. Reszta miała mniejsze czy większe problemy i w sumie po raz kolejny można z tego zrobić pozytyw, bo nawet w obliczu tego wszystkiego Heat potrzebowali dogrywki i fantastycznych zagrań najpierw Butlera, a potem Bama żeby ten mecz wyrwać.

[Adrian] Fakt – zapomniałem pochwalić Wanamakera, ale jego chwaliłem już wiele razy i zaczynam być pewien, że on dostanie nową umowę. Tak przy okazji Brada – w ostatnich meczach nie zrobił błędu kroków. Z zawodnika, który nas chwilami bardzo irytował, stał się podporą składu – zawsze możesz na niego liczyć, czy zza łuku, czy w obronie – nie tylko Theis jest wyszperanym w Europie szlachetnym kamykiem do składu.

[Timi] Zdecydowanie obaj grają w tych playoffs na bardzo dobrym poziomie i stanowią bardzo solidne wsparcie, ale też fakt faktem, że oni nie znaleźli się w NBA z przypadku. Trzeba było wprawnego oka skautingu Celtics – to prawda, natomiast i jeden, i drugi odnosili w Europie spore sukcesy, a jak widać wcale nie jest tak daleko ze Starego Kontynentu do NBA, tym bardziej że na obu półkulach świata gra się w tym momencie bardzo podobną koszykówkę i ceni się wszystko to samo.

[Adrian] Na minus – Kemba zagrał trzecie mecz z rzędu na słabym poziomie. 1 z 9 trafionych rzutów zza łuku – tutaj można doszukiwać się pewnej części winy za te porażkę. To był piaty mecz z rzędu gdzie Kemba trafia tylko jedna trójkę, w tym czasie oddał 34 rzuty. W tegorocznych PO to był 8 mecz, gdzie nie trafił więcej niż 1 trójki. Tu już nie ma przypadku – Kemba w PO jest  nieregularny, a od drugiej rundy zwyczajnie przeciętny. Tego nie da sie obronić, albo on znajdzie formę strzelecką, albo polegniemy.

[Timi] Trudno go bronić, kiedy wspomniany już Wanamaker zaprezentował się lepiej. Fakt faktem, że Walker w końcówce trafił kilka dużych rzutów, a ten step-back miał potencjał na bycie game-winnerem i pewnie wtedy tak surowo byśmy Kemby nie oceniali. On sam pozostaje swoim największym krytykiem po tym występie – przeciwko Raptors to nas koniec końców w tyłek nie ugryzło, więc pozostaje mieć nadzieję, że Kemba odnajdzie z powrotem swój rytm. Łatwo nie będzie, bo widać że ma duże problemy z defensywą Heat, często gubiąc się w swoim własnym dryblingu, a swoje robi także Adebayo.

[Adrian] Słówko o Miami – Bam Bam z blokiem życia, z jednym z najlepszych bloków tego sezonu i co by nie mówić – zbudował tym zagraniem morale w Heat potwornie. Miami grało swoje, nie mieli żadnych nowych sztuczek, po prostu realizowali plan z żelazna konsekwencją. Drugą młodość przeżywa Dragić, a Herro udowadnia mi, że się przed Draftem pomyliłem w jego ocenie – doskonały mecz.

[Timi] Wszystko prawda, ale też w tym wszystkim jak ważny był Jimmy, trafiając dwa wielkie rzuty – czyli zrobił to, czego po prostu oczekuje się od lidera zespołu, a jakby nie patrzeć to robi to w tych playoffs regularnie jako jeden z nielicznych. Heat nie znaleźli się wcale w finałach konferencji przypadkowo, to jest naprawdę dobry zespół ze świetnym szkoleniowcem. Ich ofensywę naprawdę trudno jest powstrzymać i trzeba ogromnej dyscypliny, a w G1 pomógł fakt, że w problemy z faulami wpadł Duncan Robinson.

[Adrian] Bardzo sympatyczny wpis na TT swego czasu zamieścił Ben Simmons – który zauważył, że decyzyjni w Sixers stworzyli dwa zespoły, które zagrają w ECF i żaden z nich to Phila. Chodziło oczywiście o wymianę picków, gdzie do Bostonu trafił Tatum i Butlera w Miami, bo to też była wymiana. Fajna szpileczka, ale nie do końca prawdziwa – Tatum w Bostonie i tak by wylądował, bez różnicy czy z 1 czy z 3 pickiem, natomiast Butler najbardziej w Sixers to miał dość olewania treningów przez Simmonsa – w końcu to Benek wolał bujać się z Kardashianką po sklepach, niż uczyć się rzucać, a tego Jimmy nie wybacza. Obie drużyny sa doskonale skrojone na koszykówkę XXI wieku – drużyny, które będą prze kilka lat w topie Wschodu, a zobaczymy czy nie całej NBA.

[Timi] To chyba było jakieś konto fanowskie, a nie faktycznie Ben Simmons, ale jednak jest w tym sporo racji moim zdaniem. Pisałem już jakiś czas temu, że Sixers z tym co mieli powinni rokrocznie bić się teraz o mistrzostwo, a od początku procesu rokrocznie dają po prostu dupy – i jakby nie patrzeć, spora jest ich zasługa w tym, co się aktualnie w NBA dzieje.

[Adrian] G2 i druga porażka, która boli bardziej niż pierwsza. W tym meczu prowadziliśmy 17 punktami w 2 kwarcie, nawet w 4 kwarcie mieliśmy jeszcze przewagę 5 punktów i wszystko jak krew w piach. Jest 0-2 dla Miami i nic dziwnego, że po meczu Marcus Smart zrobił sroga awanturę w szatni. A jak donosi Charania – Smarta i Browna trzeba było rozdzielać – bo skoczyli do siebie. Kolejna porażka oznacza pożegnanie z marzeniami o Finale.

[Timi] Ta sprzeczka w szatni to chyba jednak dobra rzecz – bo widać że im zależy. A też fakt, że gramy w bańce i szatnie są nieco inne niż w normalnych obiektach spowodował, że dziennikarze mogli naprawdę sporo tym razem usłyszeć. Porażka w meczu numer dwa boli, zresztą na razie jest 0-2 i dwie przegrane łączną różnicą ledwie ośmiu punktów. Ale seria nie jest jeszcze skończona, tym bardziej że wedle ostatnich zapowiedzi Hayward ma wrócić być może już nawet na Game 3, a on akurat może być idealnym rozwiązaniem problemów Celtics ze strefą.

[Adrian] Na plus – Kemba, Jayson i Jaylen powyżej 20 punktów na naprawdę dobrej skuteczności, może zabrakło jednej trójki Tatuma. Smart zagrał swoje, a ławka nasza przyniosła tyle samo punktów co ławka Miami – no niby mecz naprawdę dobry w naszym wykonaniu, ale… to co chwilami robiliśmy w obronie, te dość proste błędy – kryminał.

[Timi] Cieszy to, że Kemba się rozkręcił, bo kolejny słaby mecz w jego wykonaniu to byłby już dramat. A tak jest nadzieja, że się obudził i znalazł dobry rytm. Co by nie mówić, Celtics znów mieli w tym meczu bardzo dobre momenty, szczególnie jak pchali piłkę do przodu i nie pozwalali Heat ustawić strefy.

[Adrian] Na minus – 19 strat i 11 zbiórek ofensywnych Miami – to nas zabiło. Oddaliśmy tylko 72 rzuty z gry, przy 90 Miami – jak masz 18 rzutów mniej, to nie możesz wygrać – zwyczajnie nie możesz. I co z tego, że Miami rzucało słabiej zza łuku, jak oddali 15 takich rzutów więcej – to się przekłada na konkretne liczby w wyniku na tablicy.

[Timi] To prawda, zabrakło lepszej postawy na desce, bo Heat wygrywali niemal każdą piłkę 50/50, a te punkty drugiej szansy potrafią być zabójcze. Nie ma chyba nic gorszego jak posiadanie w obronie, gdzie dajesz z siebie wszystko i nawet wybronisz rzut, ale oddajesz zbiórkę i koniec końców tak czy siak punkty tracisz. Już drugi kolejny mecz to zawodnicy Heat jakby bardziej chcieli, jakby bardziej im zależało, a to że udaje im się odrabiać straty na pewno dodaje skrzydeł.

[Adrian] Słówko o Miami – pomimo tego, że zatrzymaliśmy Butlera na 14 punktach, to on w końcówce meczowej i tak z Dragiciem zrobili swoje. Ich cwaniactwo, ich doświadczenie – Kemba tego nie ma bo skąd ma mieć, skoro 22 letni Tatum ma kilka razy więcej zwycięstw w PO. Patrzysz na Crowdera i myślisz sobie, że gdyby był po naszej stronie – to wynik byłby dokładnie odwrotny. Niby to tylko Crowder, a ile daje drużynie.

[Timi] Crowder też na pewno gra z pewną dodatkową motywacją, mając w pamięci to jak łatwo Celtics się z nim pożegnali i nie można mu się dziwić. Widać też że przejście do Miami zdziałało dla niego cuda, bo on w Memphis wyglądał w tym sezonie blado, a po transferze niesamowicie odżył. Ciekawa sprawa także z Dragicem – on już jedną nogą był w Dallas u boku Doncica przed sezonem, a teraz trafia dla Heat wielkie rzuty w drodze po finał.

[Adrian] Wydaje się, ze Gordon Hayward wróci do grania jeszcze w tym tygodniu – na G1 dostał znowu wolne, ale chyba nie ma co ryzykować jego zdrowia w bo dłuższej perspektywie może się to nie opłacić. Najważniejsze mecze dopiero przed nami i nawet jedna porażka nie może przekreślać planu powrotu na parkiet. Czekamy.

[Timi] Według mnie nawet powrót na G3 to byłby spory sukces, a sam fakt, że jest na to nadzieja może bardzo cieszyć. Co ciekawe, Brad Stevens jeszcze przed rozpoczęciem serii stwierdził wprost, że nie wie czy GH na pewno opuści bańkę na narodziny syna. Oczywiście nie oznacza to, że Hayward zostanie, ale wydaję się, że taka opcja jest w tej chwili brana pod uwagę, choć jeszcze kilka tygodni temu jej chyba nie było.

[Adrian] Kiedyś o tym wspominałem, jeszcze zanim wystartowała bańka – oczywistością jest, ze Gordon chce być pryz narodzinach własnego dziecka, ale gdy już wystartuje turniej – to być może spojrzenie na pewne sprawy się zmienia i tutaj bardziej chodziło mi o samo bezpieczeństwo dziecka – bo być może go wcale do szpitala bez kwarantanny nie wpuszczą – pomimo tego, że to na pewno prywatna ekskluzywna klinika. Sytuacja w USA jest nadal dramatyczna i pewne rzeczy, pomimo najszczerszych chęci są poza zasięgiem – o wszystkim musi zdecydować zdrowy rozsądek.

[Timi] No zobaczymy, może się okazać że Celtics ułatwią mu zadanie – zresztą nawet zakładając że się wreszcie obudzą i jeszcze w tej serii powalczą to może być tak, że Robyn urodzi już na przełomie września i października, czyli mniej więcej wtedy kiedy planowane jest przejście z finałów konferencji na finały. Tak czy siak, jakakolwiek będzie decyzja Haywarda to trzeba będzie ją uszanować i zrozumieć, tym bardziej że tak jak mówisz: wpływ ma tutaj wiele różnych czynników i ten zdrowy rozsądek będzie najważniejszy.

[Adrian] Denver po raz drugi wyszli z 1-3 – jako jedyna drużyna w historii NBA zrobili to w jednych PO. Malone dał nowe życie Denver, ciekawe czy w Kings nadal twierdzą, ze dobrym ruchem było zwolnienie tego trenera? Paul George nazywający siebie buńczucznie PlayOff P, może już przestać pajacować z tym nickiem i mówić o sobie zwyczajnie Przegryw P. Na nic zdały się wielkie wzmocnienia na PO w postaci Morrisów, Jacksonów i innych. No a Doc – Doc od czasu gdy dołączył do Clippers to jeszcze nigdy nie wygrał G7. Karma to suka.

[Timi] Doc po raz trzeci w swojej karierze dał sobie wrócić z 1-3 i to niestety chyba o czymś świadczy. Tak samo jak i fakt, że odkąd odszedł z Bostonu bo „nie chciał przebudowy” to ani razu jeszcze nie zagrał w finale konferencji, podczas gdy Brad Stevens jest tam już po raz trzeci i za każdym razem zrobił to z innym składem. LAC postawili latem ubiegłego roku wszystko na jedną kartę, a teraz się okazuje, że robi się bardzo niepewnie, bo przecież zarówno Kawhi, jak i PG13 podpisali krótkie umowy.

[Adrian] Doc w Clippers tyle samo był w Półfinale, co my w Finale Konferencji – 3 razy i za każdym razem dostawał klapsy. Tak jak napisałem na Twitterze – dziękujmy przeznaczeniu, że on nie chciał być częścią przebudowy. Każdy ma swój świat – a my jesteś na biegunie od świata Doca. Teraz tylko czekać, jak 75% ich ławki rezerwowych zacznie szukać nowej przystani.

[Timi] Piękne było to, gdy po porażce Paul George powiedział, że ten sezon to wcale nie było „wszystko albo nic” dla Clippers, a niedługo potem fani wyciągnęli mu wypowiedź sprzed kilku miesięcy, gdy mówił dokładnie odwrotnie. Ten statek może zatonąć bardzo szybko, choć z drugiej strony zarówno jeden, jak i drugi mocno chcieli grać „w domu”, więc ja nie jestem pewien czy sami będą chcieli uciekać. Ale taka niepewność na pewno drużynie nie służy. Swoją drogą, można to już chyba powiedzieć: Paul George, nigdy nie będziesz Jimmym Butlerem.

[Adrian] Houston jest już poza Orlando, a ich trener D’Antoni jest już poza Houston. Podziękował za współpracę, pewnie obawiając się kolejnych pomysłów Moreya. Kto w kolejnym sezonie zagra w Houston? Krasnoludki? Pigmeje? Chyba miał już dosyć eksperymentów, bo przecież to Morey wpadł na pomysł grania ultra niskim składem. Dla tych co wyśmiewają oddanie Capeli – Clint nadal nie jest zdrowy, więc tam coś było grubo na rzeczy z jego zdrowiem. Jednak taki Noah był na rynku i zawsze to lepsze niż absolutnie nic pod koszem.

[Timi] Pomysły Moreya były o tyle dobre, że z reguły dawał swojemu trenerowi odpowiednich zawodników do ich realizacji – sęk w tym, że jak trafili na Lakers to się okazało, że tam do takiego grania jest nawet lepszy personel. Zresztą sprowadzenie latem Westbrooka teraz odbije im się czkawką, tym bardziej że Lakers pokazali że Russ nie znaczy już  tak wiele, a przecież ponoć to Harden naciskał na to by wymienić CP3. Tak blisko tytułu jak w 2018 roku już Rockets nie będą.

[Adrian] Nick Nurse podpisał wieloletnie przedłużenie umowy z zespołem z Toronto. Dziwne – dostał nagrodę dla Trenera Roku w NBA, to z godnie z kanadyjska tradycja powinien zostać zwolniony. To taki żart sytuacyjny, ale czekam, aż któryś z ekscentrycznych komentatorów ESPN wypali, że białemu dali nowa umowę a czarnoskóremu dali wypowiedzenie. Chyba przed taką sytuacja ratuje ich GM, który jest w końcu czarnoskóry. No a pomiędzy Nursem a drużyną widać gołym okiem niesamowitą chemie, wiec nowa umowa kompletnie nie dziwi.

[Timi] Co by nie mówić, trafił im się wreszcie prawdziwy diament i nic dziwnego że chcą go zatrzymać jak najdłużej. Potrafi być irytujący, ale jeśli chodzi o umiejętności to z pewnością jest w ścisłej czołówce ligi. Swoją drogą, jak bardzo musi teraz żałować Kawhi, że jednak nie został w Kanadzie? Wtedy jednym z głównych powodów miał być ponoć fakt, że jego zdaniem Raptors nie byliby już w stanie powtórzyć tego sukcesu. Człowiek małej wiary, ten Kawhi (choć oczywiście fakt że mógł wrócić do rodzinnego miasta też był jednym z najważniejszych czynników).

[Adrian] Jeremy Lin chce wrócić do NBA – lubię gościa, ale ten pociąg chyba już odjechał. 32 lata, dokumentacja medyczna tak obfita, jak na procesach norymberskich… to się nie może udać. Być może ktoś się skusi na rezerwowego – być może takie Clippers, które pewnie straci 75% swojej ławki rezerwowych. Zobaczymy, nie śledziłem jego kariery w Chinach, być może jest zdrowy i w pełnym gazie – ja byłbym ostrożny.

[Timi] Lin w swoim ostatnim sezonie w NBA miał całkiem dobre minuty w barwach Hawks jako backup na pozycji numer jeden, ale to było dawno temu i w sumie rozumiem, że gra w Chinach była super ruchem marketingowym, ale z drugiej strony to było też trochę podyktowane tym, że w NBA miejsca dla Lina już za bardzo nie ma.

[Adrian] Zapadła decyzja o pojawieniu się sponsorów na koszulkach, tym razem chodzi o koszulki treningowe. Nie może to dziwić, gdyż liga szuka dodatkowych pieniędzy, żeby połatać dziurę finansowa jaka sprawiła epidemia. Tym bardziej, że sponsorzy na koszulkach treningowych, bluzach treningowych – to żadna uciążliwość dla kibiców.

[Timi] W sumie dziwne, że wcześniej na to nikt w NBA nie wpadł – kokosów pewnie nie będzie, wszak to tylko stroje na trening, natomiast taka forma promocji i sponsoringu na pewno nie będzie przeszkadzać bardziej niż logotypy firm na koszulkach meczowych.

[Adrian] John Wall zwany przeze mnie Głupim Jasiem postanowił kolejny raz udowodnić, że mam absolutną rację i dał się nagrać z gangusami, pokazując do kamery barwy i znaki Bloodsów, czyli jednego z najniebezpieczniejszych gangów w USA. To, że był kompletnie pijany i naćpany zeszło na drugi plan – w końcu od 21 miesięcy ma offseason. Tak – to już prawie 2 lata, jak Jasiu się leczy, rehabilituje, pije i robi z siebie kompletnego idiotę za 40 mln dolarów, które mu wypłaca Wizards. Idealny materiał na wymianę – a nie, czekaj…

[Timi] I te przepiękne przeprosiny nazajutrz po całym zamieszaniu, gdzie pokajał się, że musi być lepszy itp. itd. Standardowa śpiewka, która w przypadku Walla i tak niewiele zmieni. Wizards strzelili sobie w kolano tamtym kontraktem, choć oczywiście wtedy realia były zupełnie inne. Dziś po takiej kontuzji Jasiowi wrócić do dawnej dyspozycji będzie ciężko – minęło dziesięć lat odkąd trafił do Waszyngtonu, a ekipa z D.C. nadal niemal w tym samym miejscu co wtedy: nic nie znaczy na mapie NBA.

[Adrian] Nie znaczy i chyba znaczyć nie będzie – ta formuła się nie sprawdziła i raczej nie sprawdzi. Wizards powinni ostro powalczyć na rynku wymian z Bealem, żeby dokoptować do Hachimury i Bryanta wartościowych młodych zawodników i zacząć budować się od nowa. Z Wallem i Bealem  mogą co najwyżej dostać się do 1 rundy PO i zaliczyć szybkiego dzwona. Nie widzę sensu w przekładaniu nieodzownego.

[Timi] Nadal sobie czasami myślę, jak by tu podwędzić Bradleya Beala z Waszyngtonu, ale bez oddawania kogokolwiek z bostońskiego trzonu. Beal ma za sobą fantastyczny sezon, gdzie sam jeden ciągnął za uszy Wizards i te jego cyferki to wcale nie było czcze granie dla przegrywającego zespołu, bo on naprawdę robił różnicę – tylko że sam nie był w stanie zrobić tej różnicy wystarczająco dużej. Dwójka z St. Louis w Bostonie, czyli Tatum i Beal to byłoby coś.

[Adrian] Coraz więcej plotek odnośnie przyszłości Hardena w Houston i coraz więcej głosów, że Morey może go wymienić. Wydawałoby się, że to absurdalne, ale jednak brak zwycięstw w PO w Teksasie, może skłonić Hardena do opuszczenia Rakiet po sezonie 21-22. To już tylko 2 lata, a właściwie półtora roku – w końcu sezon 20-21 będzie sporo przesunięty. Morey może bać się stracić Hardena za darmo, a  teraz bedzie miał jeszcze olbrzymia wartość. Westbrook – Gordon – Covington mogą dać jakość na obwodzie (mniejsza lub większą), ale wymiana Herdena na jakiś podkoszowy duet miałaby sens. Zapowiada się ciekawy październik.

[Timi] Uważam, że lepszego momentu na transfer nie będzie – nawet napisałem o tym dla newonce.sport, a zainteresowanych odsyłam tutaj. Tutaj dodam jeszcze tylko, że Harden na kończącej się umowie może być trudny do wypchnięcia z Houston, tym bardziej patrząc na to jak ostatnio gwiazdy rozstawały się ze swoimi klubami. Z reguły była jakaś lista drużyn i miejsc, co utrudniało negocjacje i obniżało wartość transferową. Dla obu stron transfer w tej chwili to jest rozsądna opcja, tym bardziej że Rockets lepszego wsparcia Hardenowi już nie zapewnią. Szczególnie że nie mają ku temu po prostu możliwości.