#237 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] G4 i katastrofa. Już mniejsza o przegrana, ale były tak wielkie zapowiedzi, że trzeba zareagować na te nieszczęsne pół sekundy z G3 i wyszło tak, że tylko usiąść i zapłakać. Najsłabszy mecz w tym PO i jeden z najsłabszych w erze Stevensa. Gdy się bardzo chce, to najczęściej młode głowy się przegrzeją. Nie ma co dużo gadać, głosić szumne zapowiedzi – już to przerabialiśmy. Trzeba wyjść na parkiet i zrobić swoje. Słowa na konferencjach to tylko słowa, do przeciwnika trzeba odpowiedzieć argumentem siły – tylko to jest skuteczne.Tutaj zabrakło wszystkiego.

[Timi] To była chyba najgorsza możliwa odpowiedź Celtów, choć w sumie mimo tej słabej gry tak czy siak niemal do końca meczu gdzieś tam byli blisko. No ale to za mało, by na takim poziomie wygrywać. Od samego początku tego spotkania widać było, że ta porażka z G3 siedzi jednak w głowach i zdaje się, że ledwie jeden dzień przerwy między meczami to było po prostu za mało, aby zespół to przetrawił. Zamiast tego Raptors złapali wiatr w żagle i na tym wietrze doprowadzili do remisu. Pół sekundy, jeden rzut, a ile to potrafi zmienić.

[Adrian] Na plus – na pewno ławka, bo oni zapodali 24 pkt i to nie w garbage time, tylko dawali naprawdę dobre zmiany. Kilka razy ładnie szarpnęliśmy grę, kilka razy zbliżyliśmy się na minimalny kontakt, w połowie meczu nawet byliśmy dobrej myśli, ale finalnie – zbyt mało plusów, żeby zniwelować ogrom minusów. Toronto wszystko robiło odrobinę lepiej, a to przeważyło szalę na tym poziomie.

[Timi] Ławka rezerwowych ogólnie zasługuje na razie na sporo pochwał, bo tak sobie myślałem przed startem tej serii, że zostanie zjedzona przez drugi garnitur Raptors, a na całe szczęście wstydu wcale nie ma.

[Adrian] Patrząc na takiego Granta, który w 9 meczach tych PO trafił 8 trójek na 12 prób, to chyba gra zdecydowanie powyżej oczekiwań, bo w obronie robotę też robi. Brad Wanamaker trafił 10 z 19 trójek – kolejny człowiek do zadań specjalnych, który jak na razie mocno zaskakuję systematycznością w PO. No i tylko ten Semi, który trafił 4 z 17 rzutów zza łuku jest kimś, kto jednak nie pasuje do tej ekipy. Tym bardziej, że Giannisa już w Orlando nie ma.

[Timi] Semi był fajny w meczach sezonu regularnego, a potem powietrze z niego zeszło i przestał trafiać za trzy. W obronie też ma dobre momenty na Siakamie, ale jednak brakuje tej trójki żeby dopełnić całokształtu.

[Adrian] Na minus – no cóż… prawie wszystko. Drużyna była tak bardzo nastawiona na mocna odpowiedź, że się zwyczajnie spaliła na tle dużo bardziej doświadczonych zawodników z Toronto. Wszystko psuły rzuty z dystansu, bo gdyby nie ich katastrofalna skuteczność to: Kemba 3 na 3 za 2 pkt, Jayson 9 na 12 za 2 pkt, Marcus 1 na 2 za 2 pkt… Zespół za wszelką cenę chciał gonić wynik, a zwyczajnie nie siedziało. Gdyby 30% z tych cegieł zza łuku przekuć na punkty z rzutów blisko kosza – pewnie wynik byłby zgoła odmienny. Doświadczenia nie można kupić, parkietowego cwaniactwa też – to się nabywa z wiekiem.

[Timi] Trójki to na razie broń kluczowa w tej serii i trochę szkoda, że Celtics chcieli z nich zrobić w meczu numer cztery tak duży użytek, że to wypaliło im w twarz. Stevens lubi tutaj odnosić się do bejsbola i często mówi, że jego drużyna zamiast zdobywać single, czyli krok po kroku odrabiać straty to od razu chciałby wybić piłkę w trybuny a’la home run i za jednym razem zdobyć wszystkie bazy. Doświadczenie na pewno ma tutaj spore znaczenie, ale z drugiej strony przecież ta drużyna też już sporo widziała i z niejednego pieca chleb jadła.

[Adrian] Słówko o Toronto – zrobili wszystko, żeby ten mecz wygrać, a my im jeszcze trochę pomogliśmy. Zareagowali lepiej na G3, trafiali i postawili mocniejsza obronę niż my – wystarczyło. Co ciekawe – Nurse nie zaskoczył  absolutnie niczym – tak jak grali w G1, tak graja w G4. Chyba spodziewałem się po nim więcej, być może i tak z tym zespołem gra ponad stan i inny trener nawet nie zbliżyłby się do tego poziomu, ale oczekiwałem niespodzianek – tych nie ma.

[Timi] Słówko klucz: trafiali. To banalne, ale od początku serii wygrywa ten, kto ma lepszy dzień zza łuku. Oczywiście to spore uproszczenie, natomiast nie od dziś wiadomo, że obrona i trójka to w tej chwili filary zwycięstw w NBA, więc jeśli za jednym idzie drugie to z reguły bywa dobrze. A defensywa Raptors też stoi na wysokim poziomie, szczególnie że Nurse bardzo lubi tasować swoim blokiem obronnym i Toronto w jednym meczu potrafi zagrać kilka różnych typów obrony, co dla przeciwnika jest sporym utrudnieniem.

[Adrian] No i G5 – dla nas to być, albo nie być bo 3 porażka z rzędu chyba tej drużynie podcięłaby skrzydła. Jenak Stevens nie przegrywa G5, przegrał go tylko raz – na początku swojej kariery w Bostonie, potem już były cztery zwycięstwa, a teraz dodał piąte. Bez zbędnych gadek-szmatek – na parkiet wyszła drużyna skoncentrowana na swojej robocie, zdominowali Toronto już w pierwszych minutach i nawet na sekundę im nie odpuścili. Tak sie wygrywa ważne mecze – po prostu robisz to co umiesz najlepiej.

[Timi] Takiej odpowiedzi oczekiwaliśmy w meczu numer cztery – dostaliśmy ją dopiero teraz, ale nie ma co narzekać bo to było zwycięstwo w naprawdę dobrym stylu i w naprawdę ważnym momencie. Wszak po dwóch porażkach to Raptors mieli dużo więcej trakcji po swojej stronie, ale Celtowie bardzo dobrze i szybko to ucięli.

[Adrian] Na plus – zastanawiałem się od kogo zacząć, bo dwóch zawodników było bohaterami tego spotkania. Zacznę od Daniela – to co wyczynił na parkiecie, jak grał w obronie, jak niszczył systematycznie Rapsów, no coś pięknego. Dokładnie to samo robił Jaylen – do tego dołożył wściekłość w ataku i to był taki Brown jakiego zawsze chcielibyśmy oglądać i taki Brown musi wjechać do ASG w następnym sezonie, bo inaczej ten konkurs można zaorać. Brad Wanamaker mocno pracuje na nowy kontrakt – gra po nascie minut, a daje drużynie niesamowicie dużo – no może poza tymi krokami, które mógłby wyeliminować ze swojego repertuaru.

[Timi] Celtics jeszcze w tym sezonie nie przegrali, gdy Brown zdobywa 25 lub więcej punktów…  Jaylen trochę już się odblokował pod koniec G4, a w G5 wyszedł na parkiet jak po swoje i zagrał znakomicie. Oczywiście ogromne brawa także dla Theisa i Wanamakera (ten ostatni naprawdę daje bardzo dobre minuty), a ja chcę jeszcze wyróżnić Kembę Walkera. Ogromnie podoba mi się to jak prowadzi ten zespół. Trochę go zabrakło w tych dwóch porażkach, ale w G5 robił wszystko to, co powinien robić lider w tak ważnym meczu.

[Adrian] Kemba to osobny temat tych PO – on nie pudłuje najważniejszych rzutów w ostatnich sekundach, a nawet jak rzuca ktoś inny – to się zwyczajnie nie wykłóca z kolegami – musiałem. Najważniejszym aspektem w przypadku Kemby jest to, jak doskonale się wkomponował w drużynę. Wskoczył do niej i wcale nie zabrał całej kierownicy do jej prowadzenia, ta kierownica jest w rekach drużyny, a jedynie ten który w danym momencie ma gaz, kręci tak, żeby nikt z samochodu nie wypadł.

[Timi] Bardzo trafna analogia, zresztą Kemba jest w stanie wziąć także odpowiedzialność wtedy, kiedy nie idzie, a to kolejna rzecz, która odróżnia go od poprzednika. Widać teraz jak duży wpływ na ten zespół miały wspólne przygotowania i gra na MŚ w zeszłym roku. Sukcesu reprezentacji nie było, ale czterech kluczowych dla Celtics zawodników szybko zdołało się poznać, zakumplować i teraz to naprawdę procentuje.

[Adrian] Na minus – napisałbym, że nie ma, ale… TimeLord wyleczył już chyba definitywnie Kantera z grania w tych PO, a także z przyszłego sezonu. Enes ma opcje zawodnika, ale czy to ma sens? On już nie jest 3 w rotacji na C, on jest nawet za Grantem czyli jest 4.

[Timi] Kanter to wciąż spoko gość na sezon regularny, ale tak jak się obawialiśmy w fazie play-off miejsca na parkiecie nie znajdzie, szczególnie przeciwko dobrym trenerom, którzy raz za razem są w stanie wykorzystać jego największe słabości. Ja mimo wszystko bym go zatrzymał w zespole, bo zdaje się, że gość ma mega pozytywny wpływ na szatnię.

[Adrian] Tylko czy pogodzi się z rola przyspawanego do ławki nawet w sezonie regularnym? Bo minuty grał raz większe, raz mniejsze, ale zdaje się tylko dlatego, że TimeLord miał kłopoty z urazami i kontuzjami – gdy bedzie zdrowy – on te minuty mu zabierze raczej w całości. Czy wtedy Kanter też będzie miał mega pozytywny wpływ na szatnię? No nie wiem.

[Timi] Przez ten rok Kanter nie zrobił w sumie nic, co by wskazywało, że może być wrzodem na tyłku – wręcz przeciwnie, zawsze robił swoje, nawet jeśli trener na niego nie stawiał. Timelord i zdrowie to jest osobna kwestia, bo choć chciałbym żeby zagrał wreszcie sezon w pełni zdrowia to jednak tu akurat historia pokazuje, że na razie w tej kwestii zaufać mu nie można. Zobaczymy, koniec końców to sam Kanter będzie decydował o swojej przyszłości.

[Adrian] Słówko o Toronto – Nurse po meczu dość mocno pojechał po Siakamie. Nie wiem dlaczego oczekiwał, że Siakam będzie przenosił góry? Inaczej się gra gdy się jest drugą opcją po Leonardzie, a inaczej, gdy taki Pippen Brown bierze go na swój celownik w obronie. Tym bardziej, że Boston tych dobrych zawodników w obronie ma kilku, bo nie tylko Pippen Brown potrafi zrobić różnice na własnej połowie, natomiast Toronto nie ma zawodnika, który zawsze jest gotowy przenosić drużynę z rundy do rundy na własnych barkach.

[Timi] Takie pojechanie może być po prostu dodatkową motywację dla Siakama. Ma on swoje momenty w tej serii, ale biorąc pod uwagę całokształt to nie radzi sobie w ataku i zdaje się, że jako go-to-guy ma po prostu za mało do zaoferowania, tym bardziej na takim poziomie. Miejmy tylko nadzieję, że te słowa Nurse’a nie spowodują, że Siakam wystrzeli nagle w kolejnym meczu na 30+ punktów, choć patrząc na formę Browna raczej byłbym spokojny.

[Adrian] Być może masz racje, że to może być dodatkowa motywacja, ale… w przypadku młodego zawodnika większe prawdopodobieństwo jest, że on sobie z taką publiczna presją nie poradzi. Moim zdaniem to świadczy tylko o tym, że Toronto jest kompletnie pod ścianą – nie maja żadnych rezerw taktycznych na G6 – a Nurse chwyta się przysłowiowej brzytwy. Zobaczymy w środowa noc, czy zagra Ibaka, bo on szatnie, po G5 opuszczał w bucie ortopedycznym.

[Timi] Akurat ten but ortopedyczny to jest stała praktyka sztabu Raptors, niezależnie od tego jak poważne było skręcenie, dlatego jestem przekonany, że Ibaka zagra. Tym bardziej, że nawet po tym jak doznał urazu to został na parkiecie. Jego ewentualna absencja byłaby dla Raptors wielkim ciosem, bo to od początku tej serii jeden z najpewniej grających zawodników i rezerwowy, na którego Nurse może całkowicie liczyć.

[Adrian] Bedzie G7 – z jednej strony dla kibiców to święto, ale jednak mogliśmy tę serię zakończyć, a nawet powinniśmy zakończyć. Szkoda, bo G7 to jednak już tylko jeden mecz, gdzie nie ma marginesu błędu. Pocieszający jest fakt, że w tej serii wygrywa zawsze teoretyczny gość, bo wprawdzie mecze są na neutralnym parkiecie – jednak przydział gospodarz-gość nadal obowiązuje.

[Timi] Mecz-klasyk, który przejdzie do historii jako jeden z najbardziej emocjonujących spotkań ostatnich lat, ale ogromnie boli fakt, że Celtics już drugi raz w tej serii przegrywają w tak dramatycznych okolicznościach. Jestem dobrej myśli przed G7, ale już teraz można sobie pluć w brodę, bo przynajmniej jeden z tych dwóch meczów powinien był paść łupem Celtics, a to by oznaczało, że awans do finałów konferencji byłby pewny.

[Adrian] Te PO jak na razie nie obfitowały w zacięte serie – gdyby nie  Utah-Denver byłoby dość jednoznacznie na parkiecie, poza kilkoma epizodami (Luka to Pan Koszykarz). Taka siedmo meczowa saga pomiędzy aktualnym Mistrzem, a młodą gwardia z Bostonu, to najlepsza rzecz jaka mogła się przytrafić NBA w Orlando. Teraz najlepsza rzeczą jaka może przytrafić się NBA w Orlando jest to, żeby młoda gwardia Bostonu odprawiła Mistrzów w G7 – a potem dwie młode gwardie z Bostonu i Miami dały NBA nowe życie.

[Timi] Swoją drogą, młode gwardie w natarciu – a już jakiś czas temu mówiłem, że Bucks do tej grupy wcale nie należą i jak się okazało zaraz po zakończeniu sezonu karierę zakończył Marvin Williams, a podobne rozwiązanie rozważa także Kyle Korver.

[Adrian] Na plus – przed przerwą Brown szalał, dosłownie szalał – po przerwie już tak różowo to nie wyglądało i to jest taka cecha Browna, że sporadycznie ma dwie identyczne połowy. Doskonały mecz Marcusa Smarta, który grał  jak bestia – wychodziło mu praktycznie wszystko, co za triple double! Tatum jak już wszedł na obroty, to grał dobrze, ale jednak czegoś zabrakło. Daniel Theis w kolejnym meczu udowadnia, ze jest jednym z najbardziej niedocenianych podkoszowych w lidze.

[Timi] Ta czwórka zostawiła na parkiecie kawał serducha i mnóstwo potu, dlatego tym bardziej szkoda, że tego typu występy poszły niejako na marne. Przed nami mecz numer siedem, czyli to co w fazie play-off lubimy najbardziej i oby Celtics zaprezentowali nam dużo lepszą odpowiedź niż po G3.

[Adrian] Na minus – Kemba Walker zagrał najgorszy mecz w Bostonie i jeden z najgorszych w swojej karierze. Jego zwyczajnie nie było na parkiecie. Mam tylko nadzieje, że zareaguje w G7 odpowiednio i to on bedzie liderem, bardziej męcząc obrońców Toronto. Tutaj zagrożeniem nie był.

[Timi] A tak go pięknie pochwaliliśmy, tymczasem Kemba zaprezentował się fatalnie i nic go w tej sytuacji nie ratuje, nawet błędy sędziów, którzy kilka razy powinni byli wysłać go na linię rzutów wolnych. Fakt faktem, że w pierwszej połowie defensywa Raptors była całkowicie nastawiona na to, by wyłączyć go z gry, ale tak klasowy gracz jak Walker powinien dać drużynie więcej, tym bardziej w tak kluczowym meczu i jeśli płaci mu się tak duże pieniądze. No nic, przed nim pierwsze w karierze Game 7 i tam już na taki występ po prostu nie może sobie pozwolić.

[Adrian] Ewentualna kolejna katastrofalna postawy Kemby w G7 da paliwo jego oponentom, że jednak to nie przypadek, iż w Hornets nie potrafił pokazać więcej niż tylko dobre mecze w sezonie zasadniczym. Musi odpowiedzieć i musi to zrobić zdecydowanie. Bardzo czekam na jego występ.

[Timi] Tu jest jednak trochę w innej sytuacji niż w Charlotte, bo tam był numerem jeden, a teraz na całe szczęście odpowiedzialność nie spoczywa tylko i wyłącznie na nim. Przydałoby się jednak zamknąć usta krytykom, bo na razie to oni mają rację, mówiąc że największe osiągniecie Kemby w karierze nie przyszło nawet na parkietach NBA.

[Adrian] Słówko o Toronto – no to Siakam jednak nie został zmobilizowany przez Nurse’a, a Toronto pokazało cały wachlarz parkietowego cwaniactwa, a chwilami chamstwa. Te brzydkie i czasami brutalne faule na Danielu – to jest coś, za co powinno wylatywać się z parkietu. No i mieli strasznie dużo szczęścia.

[Timi] To trochę jest tak, że Celtics są w tej serii lepsi od Raptors, ale to Raptors mają a) więcej szczęścia i b) większy upór. Ogromny respekt dla tego zespołu, bo są niezwykle wytrwali i raz za razem pokazują, aby nie lekceważyć serca mistrzów. Przecież te niektóre rzuty w dogrywkach – dla kibica cudo, nawet jeśli fanom Celtics cisną się na usta inne słowa. Cwaniactwo też odgrywa tutaj swoją rolę, byleby nie dać się w to wciągnąć, choć Brown po meczu swoimi wypowiedziami przyznał, że to weszło trochę do głów Bostończyków. Trzeba jednak na to być gotowym – to są playoffs i niemal wszystkie chwyty są dozwolone. Co nie zmienia faktu, że sztab trenerski Raptors rzeczywiście bywa momentami nawet bardziej irytujący niż Kyle Lowry, a to już spora sztuka.

[Adrian] Jakby na to nie spojrzeć – dwaj najważniejsi nasi zawodnicy maja odpowiednia lat 22 i 23. Jeśli przyjmuje się, że prime zawodnika w NBA przypada pomiędzy 27 a 31 rokiem życia (złote 5 lat) – to im do tego prime sporo brakuje, naprawdę sporo. Pewnie inna sytuacja byłaby, gdyby zdrowy był Gordon – bo takich chwilach jak z Toronto, to on nawet podczas niedyspozycji Kemby wziąłby sporo na siebie. A co do sztabu Rapsów – Tatum stwierdził, że to jego wina, jego złe podanie, ale… Nurse był na parkiecie! Był w polu gry! Obejrzałem tę sytuacje kilka razy i to jest KRYMINAŁ!

[Timi] No a po meczu pojawia się ten nieszczęsny raport dot. ostatnich dwóch minut gry (w tym przypadku objął także dogrywki), w którym co prawda piszą że Nurse nic złego nie zrobił, ale już sędziowie dwa razy zapomnieli użyć gwizdka na korzyść Celtów. Ten raport to dopiero jest paranoja – nic nie wnosi, nic nie zmienia, a zamiast tego tylko jeszcze bardziej wkurza.

[Adrian] G7!!! Takie mecze są esencją koszykówki! Wielkie zwycięstwo, bo każde zwycięstwo w G7 jest wielkie. To nie był mecz do jednego kosza, prowadzenie zmieniało się wiele razy, finalnie Boston okazał się drużyną lepszą! Ponownie zagramy w ECF – Brown i Tatum pomimo tego, że są dopiero na początku swojej kariery zawodowej, meldują się tam już drugi raz.

[Timi] Brown to już nawet trzeci raz:) To jest trzeci finał konferencji w ciągu czterech sezonów i oby to było „do trzech razy sztuka”, bo tęsknię za Celtics w finałach ligi, a minęło właśnie dziesięć lat od ostatniego ich występu. Boston był w tej serii lepszym zespołem, a ostateczny wynik i tak mógł nie być po ich myśli. To jest wielki testament dla serca i umiejętności Raptors, którzy postawili fantastyczne warunki i razem z Celtami stworzyli naprawdę niesamowite widowisko. Na nasze szczęście wygrał lepszy!

[Adrian] Na plus – plusem jest to, że wygraliśmy G7, bo jak wcześniej pisałem – tu nie ma marginesu błędu. Po takiej wygranej można tylko chwalić – jednym bardziej innych mniej, ale to co grali Tatum, Brown i Smart to jest poezja. Przyszłość należy do nich,bo przecież to jest skład na kolejne 10 lat.

[Timi] Dokładnie tak – Brown i Tatum są przepiękni (ten drugi znakomicie odpowiedział na pytania czy już jest tym superstarem, czy jeszcze nie), a Smart cudowny, ale muszę dodać słówko o takim jednym panu, co to pisałem kiedyś że wygra nam mecz w fazie play-off i to się w zasadzie stało. Grant Williams dał znakomite minuty w obliczu foul-trouble Theisa. Wciąż jeszcze rookie, a mimo to spisał się na medal, otrzymując ogromny kredyt zaufania od Stevensa.

[Adrian] Na minus – oj Kemba, Kemba… ale wygraliśmy, a w końcówce zaliczył kilka udanych akcji, jednak w serii z Miami musi być zawodnikiem na poziomie All Star. Na razie zapominamy o tym co było i patrzymy tylko w przyszłość. Czas rozliczeń przyjdzie po sezonie.

[Timi] To nie był aż tak słaby mecz Walkera, ale skuteczność pozostawia wiele do życzenia, a w serii z Heat wcale nie będzie dużo łatwiej. Fakt faktem, że Nurse rzucił na Kembę dużo różnych opcji i w tych ostatnich meczach skutecznie wytrącił go z rytmu, ale Spoelstra i defensywa Heat też będzie dużym kłopotem. Nad tym jednak zastanawiać będziemy się już za moment, za chwilę, bo na razie delektujmy się zwycięstwem, które dla Walkera oznacza pierwszy w karierze finał konferencji. Tam już nie będzie miejsca na tego typu występy, jeśli z tego ma się urodzić coś więcej.

[Adrian] Słówko o Toronto – nie taki straszny ten Siakam jak go malują i nie taki dobry ten Nurse jak o nim mówią. Za to Lowry to jedna z największych mend w tej lidze – bardzo awansował w  moim rankingu zawodników których nie lubię. Na szczęście wysłaliśmy ich na ryby. Za rok zamkniemy serię z nimi szybciej.

[Timi] Wcześniej za nim nie przepadałem, ale rzeczywiście tak duża intensywność meczów powoduje, że zauważasz dużo więcej niż wcześniej. Mimo wszystko kochalibyśmy go, gdyby był po naszej stronie, więc to też o czymś świadczy. Tatum na spokojnie wygrał pojedynek z Siakamem, choć trudno to nazwać pojedynkiem, gdy Siakam był tak dobrze zamknięty przez Browna.

[Adrian] Pierwszy mecz z Miami gramy we wtorek i trochę szkoda, że mamy HCA – bo lepiej graliśmy na teoretycznych wyjazdach. Miami ma dużo dłuższy odpoczynek, ale zważywszy, że Boston dostał pełne 4 dni – to powinno to wystarczyć, a przy okazji drużyna nie zgubi rytmu meczowego. Z Miami graliśmy w tym sezonie 3 razy, a przegraliśmy tylko raz – niestety była to porażka w Orlando. Miami gra nisko, my gramy nisko – z takimi drużynami dobrze nam się gra, ale Jimmy doskonale napędza Heat w PO. Zapowiada się niesamowita rywalizacja.

[Timi] Tu znów zapowiada się epicki pojedynek, bo przecież mamy nie tylko bardzo wyrównane składy, ale też znakomitych trenerów na ławkach. Ostatnie informacje w sprawie Haywarda są jednak coraz bardziej optymistyczne – jak widać jest życie bez niego, ale to był jeden z najlepszych zawodników Celtics w tych pojedynkach z Heat w sezonie regularnym – jego powrót byłby więc dla Bostończyków sporym zastrzykiem energii. To, za co należy podziękować Raptors to że świetnie przygotowali Celtów pod kątem taktycznym m.in. na obronę strefową. Ale mówiąc zupełnie szczerze: nie lekceważę Heat, natomiast dużo bardziej obawiałem się Bucks, więc uważam że jest ogromna szansa na awans.

[Adrian] Wszyscy wieszali psy na trenerze Bucks, za zbyt małe minuty jakie grał Giannis – tymczasem kontuzja w G4 pokazuje, że on chyba wiedział coś, czego my nie wiedzieliśmy – być może Giannis miał już uraz, być może badania wskazywały na zmęczenie – no tak czy siak, trener miał rację. Natomiast Bucks wygrali i odroczyli egzekucję. Jimmy idzie po swoje i już jedną noga jest w ECF ze swoim Miami.

[Timi] No o zmęczenie raczej było trudno, biorąc pod uwagę że już wcześniej Bud obchodził się ze swoim najlepszym graczem jak z jajkiem, choć oczywiście granie co dwa dni i dużo większa intensywność gry w bańce nie pomagały. Koniec końców Giannis nie zagrał jednak nawet w meczu numer pięć i Heat już oficjalnie wracają do finałów konferencji, robiąc to jako najniższy seed od 1999 roku.

[Adrian] Od razu ruszyła tez karuzela wirtualnych wymian, w których najważniejszym zawodnikiem był oczywiście Giannis – on uciął temat od razu na pierwszej konferencji prasowej. Giannis nigdzie się nie wybiera, zostaje w Bucks i będzie dalej walczył o Mistrzostwo w Wisconsin. Ja to bardzo szanuje, że nie rozgląda się jak Durnat, gdzie by tu spierdolić i przytulić pierścień. Natomiast tego trenera, to jednak powinni mu zmienić – to nie przypadek, że Budenholzer nie potrafi przejść pewnego poziomu w PO.

[Timi] Giannis jest trochę jak LeBron dokładnie dziesięć lat temu – te ich historie są bardzo podobne, zresztą jeśli Giannis miałby gdzieś odejść to chyba do Miami, znów podążając drogą Jamesa. Bucks tymczasem kolejny raz nie potrafią stworzyć mu odpowiedniej ekipy, a znakomita w sezonie regularnym drużyna Budenholzera znów zawodzi w fazie play-off. To chyba jasny sygnał, że czas na zmianę, ale wedle ostatnich doniesień Bud wcale nie musi drżeć o swoją posadę.

[Adrian] Do składu Lakers wrócił Rondo i pokazał, jak się gra w PO. W G2, gdy zaczyna zrzucać rdze miał juz 5 przechwytów, 9 asyst i plus 28 na parkiecie, z nim Lakers są zupełnie inną drużyną i teraz Houston jednak ma spory problem, bo Rondo jest w stanie zatrzymać nawet topowych obrońców – oczywiście gdy mu się chce, ale w PO zawsze mu się chce.

[Timi] Playoff Rondo pełną parą – w G3 zagrał chyba swoje najlepsze spotkanie od czasu przyjścia do Lakers. Tak grający RR to jest ogromne wzmocnienie dla Lakers, którego nie spodziewali się jednak nawet fani LAL, bo oni po pierwszym meczu byli wściekli, zdając sobie sprawę z tego, że jeden dobry występ Rondo zwiększy kredyt zaufania u Vogela.

[Adrian] Gordon Hayward wrócił do Orlando, ale… chyba tylko na chwile, bo nadal grać nie może, a jego żona nadal nie urodziła syna. Chce być z drużyną, a Brad Stevens twierdzi, że nie wiadomo kiedy Gordon zagra, a nawet kiedy zacznie normalnie trenować. No szkoda – chyba każdy kibic Celtics miał nadzieje, ze to mały strajk trochę nam pomoże i jednak Gordon wróci na początek ewentualnych ECF – jeśli awansujemy oczywiście.

[Timi] Te cztery tygodnie przerwy to od początku było optymistyczne założenie, tym bardziej że tego typu skręcenia w niektórych przypadkach mogą się ciągnąć nawet miesiącami. Ten powrót do bańki mógłby sygnalizować, że Hayward zacznie niedługo kolejny etap rehabilitacji, ale z wypowiedzi Stevensa raczej optymizmu wnioskować nie można.

[Adrian]  No nie ma optymizmu, szkoda bo przydałby się już teraz, wtedy mielibyśmy to brakujące ogniwo na skrzydle, bez którego teraz czasami cierpimy. Trzeba być dobrej myśli, że Gordon wróci podczas ECF, do którego zmierzamy. Jeśli uda się ostatecznie pokonać Toronto, to być może Hayward swoim powrotem przechyli szalę zwycięstwa na nasza korzyść.  Miami jest piekielnie dobrze zorganizowana drużyną i doświadczenie Gordona byłoby nieocenione.

[Timi] Wielkich nadziei sobie nie robię, tym bardziej że powroty do gry po tego typu kontuzjach bywają trudne i potrzeba też będzie czasu, by Hayward wrócił do swojej optymalnej dyspozycji. Jeśli w ogóle zdąży wrócić na czas, bo to też nie jest wcale powiedziane, że się uda.

[Adrian] Marcus Smart znalazł się w All Defensive Team – wreszcie. Należała mu się ta nominacja od dawna, wreszcie zagościł w pierwszej linii – brawo! Nie ma w NBA drugiego takiego zawodnika, nie jestem pewien czy kiedykolwiek był – zawodnik tak dobry w bronieniu wszystkich pozycji, posiadający taka charyzmę i będącym tak fajnym człowiekiem.

[Timi] Ale, ale – to przecież drugi rok z rzędu z takim wyróżnieniem, więc to tylko potwierdzenie tego, co wiemy od dawna, a mianowicie że Smart jest jednym z najlepszych defensorów w całej lidze. Sprawdziłem jacy obrońcy dwa razy z rzędu byli wśród topowych piątek defensorów przed skończeniem 27 roku życia i na liście mamy takie nazwiska jak DJ, MJ oraz niemal przed dekadą także Rondo. Całkiem doborowe towarzystwo.

[Adrian] Masz absolutną rację, nie wiem dlaczego zakodowałem sobie, że rok temu był w Second Team. Miejmy nadzieje, że Marcus Smart raz na zawsze zrzucił z siebie łatkę w NBA jaka miał przyklejoną, czyli flopera, a wszyscy będą go kojarzyć tylko z doskonałą obroną.

[Timi] Flopy to akurat była jedna z ważniejszych części serii Celtics-Raptors, a Smart i Lowry przepięknie odgrywali swoje pierwszoplanowe role, więc akurat ta łatka raczej jeszcze chwilę będzie się trzymać. Co nie zmienia faktu, że Smart od kilku już lat jest wreszcie doceniany za to, co robi po bronionej stronie parkietu. On sam powiedział kiedyś, że nie potrzebuje tego typu wyróżnień, a ja czekam aż znajdzie się wreszcie w trójce finalistów na DPOY.

[Adrian] Donovan odchodzi z OKC – obie strony doszły do porozumienia, że najlepszym wyjściem będzie podziękowanie sobie za współpracę. Dla OKC oznacza to najprawdopodobniej solidną przebudowę, z wymiana wielu starszych zawodników. Presti ma czym handlować, ma całą masę pików, którymi może słodzić pozbywając się niewygodnych kontraktów jak CP3, ale może też nimi handlować po zawodników pasujących wiekowo do SGA. Zapowiada się pasjonujące lato offseason w Oklahomie – warto śledzić.

[Timi] Donovan ponoć już jest na celowniku Chicago – na pewno udowodnił w tym sezonie, że stać go na stworzenie dobrego zespołu, choć też pytanie na ile była to zasługa CP3, który jakby nie patrzeć wziął tę drużynę wyniósł ponad pewien poziom. Kolejne miesiące zapowiadają się rzeczywiście ciekawie, już mówi się o tym, że po takim sezonie Paula będzie wytransferować dużo łatwiej, a zainteresowani mogą być choćby Bucks.

[Adrian] Zgadza się,  pierwszymi plotkami z obozu Bucks, które maja sens to chęć wymiany Bledsoe. Sam pomyślałem sobie – zaryzykować z CP3 przez Bucks to jednak z najlepszych dla nich opcji. Problem w tym, że Bledsoe zarabia ponad 24 mln mniej od CP3 a zespół z Wisconsin, nie ma tak dużych śmieciowych kontraktów – musieliby poświecić jeszcze Brooka Lopeza i kilka mniejszych umów. Tymczasem mówi się, ze CP3 ma spore branie na rynku i jednym z liderów po niego jest Phila – Horford plus Scott i CP3 ląduje w Sixers. Inne drużyny mają ten sam problem co Bucks – niesamowicie trudno wyrównać kolosalny kontrakt Chrisa Paula. Wyjątkiem jest NYK, które będą mieć tyle miejsca w Salary, a dla nich byłby to dar niebios – podstarzała gwiazda, ale zawsze gwiazda, która mogłaby ich wciągnąć do PO. Z naszej perspektywy – niech Sixers umierają z kontraktem Horforda, bo CP3 mógłby z nich zrobić najgroźniejsza drużynę Wschodu.

[Timi] Akurat w wymianę z 76ers nie do końca wierzę – bo OKC dużo lepiej wyjdą na trzymaniu CP3 dalej niż mieliby go oddać za Horforda. Kontrakt tak samo zły, ale przynajmniej Paul potrafi być jeszcze wartościowym graczem, tym bardziej dla młodych Thunder. Ciekawie będzie jednak zobaczyć CP3 na Wschodzie po raz pierwszy w karierze – gdziekolwiek by nie wylądował będzie to niosło za sobą dużo konsekwencji.

[Adrian] NBA poinformowała radę Gubernatorów, że kolejny sezon nie rozpocznie się wcześniej niż w  dniu Bożego Narodzenia. Niby się tego spodziewaliśmy, że będzie kolejne spore opóźnienie, ale jednak boli. Przesunięty został też draft na 18 listopada i to jest dobra wiadomość, bo zespoły wreszcie dostana możliwość dostosowania Draftu pod to, co bedzie działo się w wolnej agenturze. Dla nas to doskonała informacja, bo wartość picków przed wyborem jest dużo większa niż po Drafcie.

[Timi] Nie wiem czy to jest dobry kierunek dla NBA, bo jakoś trudno mi sobie wyobrazić powrót kibiców – z drugiej strony, rozegranie całego sezonu w bańce też nie wydaję się być możliwe, a pierwszy mecz sezonu NFL właśnie obejrzało ponad 15 tysięcy osób. To co prawda tylko 21 procent całego stadionu, ale to się dzieje. Areny w NBA są oczywiście trochę inne, ale wygląda na to, że przynajmniej część kibiców rzeczywiście będzie mogło powrócić na trybuny, a na tym NBA zależy w tej chwili chyba najmocniej. Dlatego nie zdziwię się jeśli na start nowego sezonu przyjdzie nam poczekać do marca.