#232 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i mamy pierwsze zwycięstwo – moim zdaniem bardzo cenne, bo Portland to zespół dużo lepszy niż na to wskazuje ich bilans sprzed wstrzymania rozgrywek. Portland goni Memphis i wygrać z nimi to naprawdę fajna sprawa. Wystarczy wspomnieć te „trójki” jakimi nas zasypywali w pewnym momencie z 8 i 9 metra. No a zwycięstwo dla nas ważne, bo utrzymujemy dystans nad Miami, które też ma ochotę na 3 pozycję.

[Timi] Ja już po meczu z Bucks mówiłem, że te pozycje na koniec w tabeli większego znaczenia przynajmniej dla mnie nie mają, choć wedle statystyk przynajmniej na początku bańki to gospodarze wygrywają częściej, mimo że gospodarzami są tylko i wyłącznie w teorii. Zwycięstwo cieszy, ale styl już nie do końca, natomiast mimo tego można wyciągnąć sporo plusów.

[Adrian] No właśnie – niby gospodarzem jest się tylko teoretycznie, ale… to temu teoretycznemu gospodarzowi przysługuje kilka przywilejów. Parkiet to raz, nazwa drużyny i logos wyświetlany za koszami to dwa, pewne odgłosy dopingu w hali to trzy i moim zdaniem najważniejsze – kibice to cztery. To, że kibiców nie ma fizycznie w hali, to nic – oni są wyświetlani na wielkich telebimach. Na tym meczu „obecny” był i syn Jaysona Tatuma i Paul Pierce… To jednak zawsze motywuje, nawet jak PP34 w pewnym momencie położył się na kanapie i to było widać.

[Timi] Akurat te logosy to chyba nie są widoczne dla zawodników, bo zdaje się to tylko nakładka dla telewidzów. Na miejscu jest też spiker, chyba jeden i ten sam do niemal wszystkich meczów (może ma zastępce, ale to i tak byłyby tylko dwie osoby), który codziennie musi nieco inaczej wykrzykiwać te same nazwiska, w zależności od tego kto akurat jest gospodarzem… Natomiast ci kibice to rzeczywiście fajna sprawa dla graczy, a co ciekawe każdy z nas może na takich wirtualnych trybunach zasiąść i nie jest  to wcale takie trudne.

[Adrian] Na plus – Tatum – każdy był ciekawy, jak zareaguje na katastrofalny występ przeciwko Bucks. Zareagował tak, że kibice mogą być zachwyceni. Do tego doskonałą współpraca z Brownem i reszta – ale to z Brownem stworzyli mega duet, bo Jaylen dołożył swoje 30 punktów, do 34 punktów Jaysona. Co ciekawe – Brown w tym meczu lepiej rzucał zza łuku niż osobiste – a tych trójek trafił aż 6. Kemba znowu zagrał bardzo dobrze, ale krótko, czekam na PO. Jeszcze dobre słowo o Kanterze, który wyjątkowo radził sobie lepiej pod koszem od Theisa.

[Timi] Brown i Tatum naprodukowali w tym meczu tyle highlightsów, że starczyłoby na co najmniej kilka innych spotkań. Fantastycznie było oglądać tę dwójkę w akcji, tym bardziej gdy Tatum zdaje się złapał wreszcie swój rytm. Zresztą nie mógł odpowiedzieć lepiej, bo nie tylko znalazł skuteczność, ale także znakomicie oddawał pole do popisu kolegom kiedy było trzeba, a tego przecież też przeciwko Bucks zabrakło, kiedy na siłę starał się przełamać. Widzieć rosnącą pewność siebie tego duetu – bo Brown przecież też spisał się doskonale, szczególnie w końcówce – to jest piękna sprawa.

[Adrian] Na minus – roztrwonienie takiej przewagi w kilka minut wymaga zastanowienia się, co poszło nie tak. Mieliśmy też sporo strat, nieszczególnie spisywaliśmy się na desce, choć ja wygraliśmy, jednak Portland jako drużyna, zbiera bardzo słabo, to jedna z najsłabszych drużyn w tym elemencie w NBA. No i to co powiedział Stevens w krótkim wywiadzie podczas meczu – słabo gramy w obronie. Obronę zawsze buduje sie najdłużej – a zostało już tylko 6 spotkań do PO.

[Timi] Jedna z najsłabszych, ale przecież calutki sezon grali bez Nurkica – teraz powinno iść im dużo lepiej, więc cieszy fakt, że pod koszami nie było miazgi. Największym problemem pozostaje rzeczywiście defensywa i pod tym względem przerwa nie zrobiła Celtom dobrze. Z drugiej strony, patrząc na wyniki w bańce to chyba każdy ma w tej chwili problemy z obroną, a takich typowo defensywnych meczów mamy na razie jak na lekarstwo.

[Adrian] Jednak po tych kilku meczach, to niewiele drużyn ma tak duże problemy z obroną jak my. W chwili obecnej te mecze wieczorne i wczesno nocne oglądam hurtem i naprawdę, w obronie prezentujemy się poniżej przeciętnej. Zresztą, zaraz porozmawiamy o meczu z Miami…

[Timi] Obrona w dużej mierze powiązana jest z zaangażowaniem, a wydaję mi się, że to też jest jedna z tych rzeczy, na które Stevens na razie mocno narzekał. Wiadomo że przygotowanie fizyczne i pewne schematy są do opanowania po jakimś czasie i tego Celtom nie zabraknie, ale tutaj potrzebne są także chęci. Chciałbym żeby to było tak, że Celtics po prostu trochę luźniej do tych spotkań sezonu regularnego podchodzą i potem w fazie play-off wejdą na wyższy poziom intensywności, ale z drugiej strony takie granie powinno zacząć się nieco wcześniej, a nie trzymać to ostatnią chwilę, bo może się okazać, że przytrzymają takie myślenie nieco za długo, a playoffs takich błędów nie wybaczają.

[Adrian] Ja nie kupuje tego, że drużyna wychodzi na mecz, ale podchodzi do tego na luzie i przez 48 minut naraża się na kontuzje, zostawia zdrowie i siły, tylko po to, żeby przegrać, bo nie warto jeszcze walczyć na 100%. Naprawdę myślisz, ze Smart ma takie podejście? Albo Tatum który złapał technika, bo był wściekły sam na siebie? Na razie niewiele  u nas w obronie klika, zostały jeszcze 4 mecze – dziś w nocy zobaczymy jak zagramy z Toronto.

[Timi] Okej, tu może niekoniecznie chodzi o walkę na 100 procent, ale raczej o pewien poziom skupienia i zbyt częste rozluźnienie właśnie. To nie jest nowy problem, bo tego typu przestoje zdarzały nam się już dużo wcześniej – ja tylko mam nadzieję, że to jest spowodowane bańką i w miarę jasną już sytuacją w tabeli.

[Adrian] No i porażka z Miami, które po pierwsze grało bez Butlera, a po drugie grało B2B. O złych rzeczach za chwile – zaczniemy od tej ogólnie złej, czyli mamy już tylko 1 wygrana więcej od Miami i możliwe, że walka o podium na Wschodzie zaczyna się od nowa i to na własne życzenie. Czwarte miejsce na Wschodzie to Bucks w drugiej rundzie, pod warunkiem, że przejdziemy pierwszą oczywiście.

[Timi] Prędzej czy później tych Bucks zapewne i tak trzeba będzie przejść – może więc lepiej wcześniej, bo okazuje się, że tam też wcale nie jest tak różowo… Tym bardziej patrząc na porażkę z Nets, która jest jednym z największych upsetów w historii, przynajmniej biorąc pod uwagę przedmeczowe oczekiwania.

[Adrian] No i dziś w nocy Miami zgrało z Bucks i tak jak w 1 połowie ich zdemolowali, tak w 2 połowie Bucks wrzucili wyższy bieg, postawili obronę i Miami zostało rozszarpane. To jednak zostawmy sobie tych Bucks na sam koniec Wschodu – bo to co zagrali w 2 połowie… tak ciekawego Wschodu, to nie było od baaaardzo dawna.

[Timi] Bucks ograli Celtics. Celtics ograli Nets. Nets ograli Bucks. Bucks ograli Heat. Heat ograli Celtics. Na razie wychodzi na to, że w bańce każdy może wygrać z każdym. Tymczasem jest jeszcze jedna bardzo ważna informacja w kontekście fazy play-off, bo Ben Simmons ma problem z kolanem i może się okazać, że to są poważne kłopoty, które wyeliminują go z gry na długi albo nawet dłuższy czas.

[Adrian] Sprawa z Simmonsem chyba nie jest tak zła – Charania podał, że jest day to day, a Wojnarowski, że niby jest poważniej, ale ewaluacja nastąpi za kilka dni. Być może to wszystko skończy się artroskopią, ale na razie czekamy. (Już nie czekamy – Simmons przejdzie operację kolana i dla niego oznacza to koniec sezonu) Natomiast w obozie Miami też nieciekawie – z Orlando wyjechał Nunn z przyczyn osobistych, ma wrócić na PO, ale jak wróci to przecież musi przejść kwarantanne. Dla obu drużyn oznacza to jednak spory problem, nawet jeśli oni do gry wrócą na czas.

[Timi] Trzeba też pamiętać, że w pewnym momencie Celtics będą musieli sobie radzić bez Haywarda i to też będzie spore osłabienie dla zespołu, bo Hayward to od początku bańki chyba najrówniej spisujący się zawodnik Bostonu. Więc gdzieś tam z tyłu głowy trzeba też mieć to, że także i Celtowie będą przez jakąś chwilę osłabieni…

[Adrian] Na plus – jedna rzecz mi się bardzo podobała w tym meczu, ale przy okazji była powodem wielkiej irytacji. To jak atakowaliśmy kosz, jak Tatum, Brown, Hayward potrafili rozrywać ich obronę i atakować obręcz – często robiąc „and one”. No i to chyba koniec plusów w tym meczu, jedynie Kemba i Jayson zagrali skutecznie, ale bez wodotrysków.

[Timi] To prawda, przeciwko Blazers siedziała trójka, a przeciwko Heat dużo lepiej szło Celtom bliżej kosza – bo Hayward i Brown tym razem mieli spory problem żeby trafić zza łuku. Szkoda, bo można było w tym meczu postawić grubą kreskę w tabeli i pokazać Heat, że mają się czego obawiać. Ale tak po prawdzie to zarówno Brown, jak i Hayward trafiają po 1-2 trójkę więcej i najpewniej byłoby zwycięstwo.

[Adrian] Na minus – no tutaj to sporo. Zaczniemy od asyst – Kelly Olynyk miał ich 8, cała nasza drużyna 15 – dobranoc. Strat mieliśmy więcej niż asyst, bo 16 i to jest katastrofa. Absurdalne szukanie przełamania w rzutach z dystansu, zamiast wbijać na kosz – to co było plusem, mnie irytowało – bo zdecydowanie zbyt mało ich niszczyliśmy w pomalowanym – a pomimo tego Bam Bama okazji do tego było naprawdę dużo. No i największy minus – Miami ogromną ilość trójek odpalało z czystych pozycji. Rozrzucali nas po parkiecie, jak rolnik gnój po polu. Całkiem niedawno byliśmy najlepiej broniąca drużyna na obwodzie – przeciwnicy odpalali przeciwko nam mało rzutów za 3 punkty i trafiali na bardzo słabej skuteczności. Aktualnie w obronie na dystansie wyglądamy jak dzieci we mgle.

[Timi] Jedno to gdy przeciwnik trafia ci z 8-9 metra (jak Blazers), ale drugie to jak zostawiasz mu tyle miejsca, że ma duży spokój żeby przymierzyć i trafić (jak Heat). Celtics mają problem i to fajnie (albo raczej niefajnie) przeciwnik w tym meczu pokazał. Razi przede wszystkim ciągły brak komunikacji, ale też czasami dziwne decyzje jak podwajanie Olynyka, z czego głównie wynika aż osiem asyst Kanadyjczyka. Natomiast ja znów przy minusach wyciągnę pozytyw: Celtics pokazali fajnego ducha walki, w pewnym momencie odrobili straty i trochę szkoda straconych punktów w końcówce (techniczny dla Tatuma, niecelne wolne), bo tam można było jeszcze mocniej nacisnąć na rywala.

[Adrian] Mecz z Brooklynem, bez Kemby, w dodatku B2B – nie wiem czy był jakiś kibic Celtics, który tego spotkania sie nie obawiał, bo Nets spisują się zaskakująco dobrze. Niektórzy mówią, że wygrali fuksem z Bucks, bo liderzy zagrali tylko w 1 połowie – no, tylko w tej pierwszej połowie Bucks z Giannisem i reszta tak samo przegrywali jak w  drugiej przy grających rezerwach. Brooklyn spisuje sie zaskakująco dobrze a my ich rozszarpaliśmy. Nie żałuje nawet sekundy, że wstałem o 3 w nocy – doskonale się to oglądało.

[Timi] Nie ma chyba wątpliwości, że to był najlepszy i też najbardziej równy mecz Celtów jak do tej pory w bańce, bo od pierwszej do ostatniej minuty była energia i radość z gry, a to przełożyło się na rozszarpanie rywala. To tak tylko dla formalności wspomnę, że aż 149 punkty to najwyższy wynik Celtów nie tylko w tym sezonie, ale od 28 lat!

[Adrian] Na plus – wcale nie wynik, wcale nie osiągnięcia indywidualne Jaylena i Jaysona – mieli doskonała skuteczność. Na plus – postawa Romeo i TimeLorda. Romeo może i ma kłopoty w ataku, ale to co on gra w obronie… poezja. Jak się ogarnie w ataku – zdecydowanie gość warty inwestowania w niego. Natomiast TimeLord pod koszem to bestia – on miał juz przebłyski, ale ciągle spowalniały go kontuzje – jeśli w końcu bedzie zdrowy – to Tatum i Brown dostali odpowiedniego partnera na lata.

[Timi] Tego typu występy młodych obok rozwoju (też wciąż młodych) Jayów cieszą chyba najbardziej. Zresztą taki Langford to akurat już nie pierwszy raz pokazał swój defensywny potencjał. Pytanie tylko, czy w takiej drużynie jak Celtics znajdzie dla siebie odpowiednią rolę w ataku – w przyszłości chciałoby się, żeby jego zadania rosły, szczególnie że brakuje nam cały czas takiej siły rażenia na ławce.

[Adrian] I widzisz, takie występy jak ten Romeo czy Williamsa pokazują, że w najbliższym Drafcie Danny znowu będzie wybierał. Romeo spadł w drafcie,bo miał kilka kontuzji, TimeLord spadł w Drafcie bo miał kilka kontuzji – to ostatnie lata, a wcześniej było tak samo – Avery Bradley wylądował w Bostonie, bo spał w Drafcie przez kontuzje, to samo Sullinger. Jak w poprzednim Tygodniku rozmawialiśmy o najbliższym offseason, to napisałeś, że te picki trzeba wymienić, bo nie wyobrażasz sobie kolejnych młodych do rozwoju – nie jest istotne czy masz rację, czy nie. Danny będzie wybierał, być może wymieni picki w trakcie Draftu, jeśli nikt nie spadnie, ale nie ma co liczyć, że pozbędzie się tych picków wcześniej. Pick Memphis będzie w Loterii – tego już chyba jestem pewien – w okolicach 14-15 wyboru jest w mockach Cole Anthony, czyli rozgrywający, który przed sezonem był nawet na 1 miejscu w mockach – sezon mu nie wyszedł, ale talentu nie zgubił. Jak ostanie się do naszego wyboru – jestem pewien, że on tu wyląduje, jak się nie ostanie – to Jahmius Ramsey, czyli taki bardziej ofensywny Smart też jest do wyjęcia.

[Timi] Przez kontuzje spadł też Michael Porter Jr. a zobacz jak świetnie sobie dziś radzi i jest wprost jednym z najlepszych zawodników w bańce, nie tylko wśród młodych. Patrzę sobie jednak na ławkę rezerwowych i mam w pamięci nasze problemy, które przywędrowały także do Orlando. I tak jak uwielbiam patrzeć na progres poszczególnych zawodników, tak też trzeba sobie zdawać sprawę, że ten progres trwa. A my od lat nie możemy znaleźć porządnego rezerwowego w pełnym tego słowa znaczeniu – picki są fajne, ale już teraz mamy tych młodych do rozwoju tyle, że nasza ławka niestety często traci na jakości, bo ci młodzi wciąż się uczą i wciąż się rozwijają. Fajnie że jest na to miejsce, ale zastanawiam się, czy to jest dobra droga w momencie, gdy chcemy już na pełnego bić się o mistrzostwo.

[Adrian] No i widzisz – wolałbyś z pickiem Memphis takiego Portera Jr, czy wymienić go na jakiegoś zadaniowca? Popatrz na Siakama – Toronto wyciągnęło go z 27 pickiem a on w 3 sezonie walnie przyczynił się do Mistrzostwa. Nie ma szans, żeby Danny nie wybierał w tym Drafcie. Być może, jak wcześniej napisałem wymieni picki w trakcie Draftu, gdy spadnie ktoś kto jest wręcz „niezbędny” innej drużynie i wtedy pośle w świat ten pick wraz z Poirerem przyjmując jakiegoś zadaniowca. Tak czy siak – przygotuj się na noc Draftu, bo będziemy tam na 100%.

[Timi] Ale żeby trafić w te dalsze picki to też trzeba mieć sporo szczęścia. Też trzeba sobie powiedzieć, że w pewnym momencie dla wszystkich tych talentów po prostu może być w zespole za ciasno – bo gdzie teraz w zespole byłoby miejsce dla Portera Jr? Jak znaleźć mu na tyle dużo minut, by rzeczywiście mógł się rozwijać? To są wszystko trudne i ważne decyzje, a czasami pomaga ci jeszcze szczęście. Na noc draftu jestem przygotowany i jestem też bardzo ciekaw co koniec końców z tego wszystkiego wyjdzie.

[Adrian] Na minus – mimo wszystko te 115 punktów, to nadal za dużo, ale jest lepiej. Byliśmy aktywniejsi na obwodzie i Nets trafiali zza łuku tylko na 25%. Obrona to jest nasz priorytet  na pozostałe 4 mecze sezonu zasadniczego w Orlando. Potem już nie bedzie czasu na szlifowanie tego elementu. Piątkowe spotkanie z Toronto może dać wiele odpowiedzi, w jakim miejscu jesteśmy.

[Timi] Widać też było, że czasami ta młodość potrafi dodać wiatru w żagle, bo to był najlepszy mecz Bostonu jak do tej pory jeśli chodzi o zaangażowanie. Niemal od początku do końca było skupienie, twarda gra i efekty są jakie są.  Wszystko wskazuje na to, że do tego piątkowego meczu przystąpimy w pełnym składzie i to powinien być bardzo fajny przedsmak fazy play-off, dlatego liczę, że i przeciwko Raptors to zaangażowanie zespołu będzie na dobrym poziomie.

[Adrian] No i ostatni mecz w tym tygodniu, a przy okazji najważniejszy mecz – Toronto, czyli aktualni Mistrzowie. Wielu twierdzi, ze wygraliśmy tylko dlatego, że Toronto nie miało dnia i nic im nie siedziało. Absolutnie się nie zgadzam, bo w obronie zagraliśmy najlepszy mecz w Orlando. Nadal za dużo było wolnych pozycji u przeciwnika, ale intensywność naszej obrony była naprawdę dobra. W ataku graliśmy swoje i po 3 kwartach wynik by taki, że po pierwsze ich zdemolowaliśmy, a po drugie już było wiadomo, ze przekroczymy 100 pkt, a tego w Orlando nie uczynił nikt grając z Rapsami.

[Timi] To pierwszy raz, gdy z meczu w Orlando będę robił skrót występu naszych w defensywie – o czymś to świadczy. Ostatnie 84 minuty w naszym wykonaniu (bez czwartej kwarty, bo rezerwy przeciwko Raptors się nie do końca popisały) to jest kawał naprawdę dobrej koszykówki. Stevens powiedział po meczu, że ten mecz w kontekście playoffs nie będzie miał większego znaczenia i ma oczywiście rację, ale na pewno cieszy fakt, że w tych dwóch ostatnich spotkaniach gra Celtów idzie w coraz lepszym kierunku.

[Adrian] Na plus – intensywność w obronie, utrzymanie koncentracji przez cały mecz, punktowali praktycznie wszyscy zawodnicy, Toronto chwilami było bezradne i jedynie co potrafili, to rzucać cegłami zza łuku. Chyba ta bezradność Rapsów w niektórych fragmentach meczu była największym plusem tego spotkania. Oni bez wątpienia będą chcieli się w PO zrewanżować, ale ta bezradność gdzieś im w głowie już zawsze będzie siedziała.

[Timi] Ta bezradność Raptors wynikała przede wszystkim z ogromnego opanowania Celtów. Bardzo mi to w tym meczu się podobało, bo Celtics niemal za każdym razem szukali w ataku najlepszego możliwie wyjścia. Kilka razy podpalił się Smart, ale poza tym to była doskonała egzekucja, zresztą po bronionej stronie parkietu także.

[Adrian] Na minus – po takim meczu to nawet nie wypada szukać minusów. Romeo nic nie trafił, a szkoda. Grant raczej nie jest przymierzany do jakiejkolwiek roli w PO. Smart ma ofensywną zapaść, tylko jak on nie trafia – to wygrywamy, jak trafia wszystko, to najczęściej mamy mecz w plecy – taka dziwna zależność XD

[Timi] Zgadzam się w stu procentach – nie ma co gadać o minusach, tym bardziej po takim pokazie siły. Smart ma problem, ale w drugiej połowie tego starcia miał kilka dobrych akcji, w tym jeden popisowy numer, więc miejmy nadzieję, że się ogarnie. Ta zależność to bardzo ciekawa sprawa, natomiast mimo wszystko fajnie byłoby gdyby Smart te trójki jednak trafiał – zdaje się jednak, że jemu akurat pusta hala bardziej przeszkadza niż pomaga :D

[Adrian] To jeszcze taka meczowa ciekawostka – gdy w tym sezonie notujemy w meczu 27 asyst lub więcej, to wygrywamy, takich spotkań było już 13 i wszystkie wygraliśmy. Warto dzielić się piłką, choć ten sezon pod tym względem najlepszy nie jest – średnio trochę ponad 22 asysty na mecz. W poprzednim sezonie prawie robiliśmy 27 asyst na mecz, ale dwa jeszcze wcześniej też ledwo 22 asysty. Czyżby dopiero drugi sezon z Kembą miałby być ten przełomowy?

[Timi] No jeśli znów mamy robić 27 asyst, ale grać tak jak w poprzednim sezonie to ja chyba podziękuję… Chociaż statystyki z tego pokazują, że dobre dzielenie się piłką to jest z reguły klucz do zwycięstwa. Nie przegraliśmy też w tym sezonie ani jednego spotkania, w którym Jaylen Brown zdobył 25 lub więcej punktów, a on w tej chwili jest najlepszym strzelcem Celtów w bańce i przejął pałeczkę najrówniej ostatnio grającego od Haywarda, bo Gordon przeciwko Raptors zaliczył akurat swój najsłabszy mecz w Orlando i nie przekroczył nawet granicy 10 oczek.

[Adrian] Ze złych wieści – pierwsza poważna kontuzja w Orlando. Jonathan Isaac niestety zaliczył ACL i jest to fatalna wiadomość, bo on przecież ledwo co wrócił po innej kontuzji. Ma dopiero 22 lata, ale teczkę u lekarza grubszą niż niejedna cała drużyna. Szkoda chłopaka – mam nadzieje, ze jednak się pozbiera, a jego kariera w końcu wystartuje.

[Timi] Bardzo przykra sytuacja, tym bardziej że Isaac niemal do ostatniej chwili nie wiedział, czy lekarze pozwolą mu zagrać w bańce, a jak już pozwolili to wyglądał naprawdę fajnie i fani Magic mieli się z czego cieszyć. Koszykówka i ogólnie sport bywają jednak brutalne. Oby to był pierwszy i ostatni tak groźny uraz, choć i tak wielka szkoda, że to się w ogóle przytrafiło.

[Adrian] No i od razu drugi przypadek fatalnej kontuzji – to Jaren Jackson Jr z Memphis i problemy z łąkotką. Tutaj na szczęście nie będzie potrzebna roczna przerwa od koszykówki, ale i tak nie sa to dobre wiadomości. Co ciekawe – na razie poważnym kontuzjom ulegają młodzi zawodnicy, a przed startem bańki w Orlando obawiano sie o tych starszych.

[Timi] Starsi, młodsi – w takich warunkach to nie ma aż takiego znaczenia. Zresztą ze starszych najszybciej wyleciał chyba Jamal Crawford, który ledwie kilka minut po swoim powrocie doznał kolejnego urazu i nie wiadomo kiedy wróci. Celtics tymczasem przez trzy pierwsze spotkania mieli pusto w spisie kontuzji i to był pierwszy taki przypadek w calutkim sezonie. Oby udało się ten rekord pobić w najbliższych tygodniach…

[Adrian] Pożar w Lakers. Wyniki słabe, ale nie to jest dla nich najgorsze. Skuteczność zza łuku to oszałamiające 23%, a bez rozciągnięcia gry, tacy zawodnicy jak James czy Davis są tylko w połowie pożyteczni. Pościągali na obwód co tylko się dało, ale efekt jest mizerny. Mało tego – James w wywiadzie mówi, że nie tylko na parkiecie dziej się źle. Czy to już? Czy ten balon pęknie w Orlando? Dwie wielkie gwiazdy, kilka innych mniejszych gwiazd do pomocy – super sezon zasadniczy i klapa?

[Timi] Ta wypowiedź LeBrona mogła mocno zdziwić, bo nie wiadomo tak w zasadzie o co mu chodziło, tym bardziej że jeszcze jakiś czas temu ponoć wszystko wewnątrz drużyny klikało. Już niedługo zobaczymy na ile jest to efekt przygotowań i pewnego już pierwszego miejsca na Zachodzie, a na ile rzeczywisty pożar. Tak słabej skuteczności za trzy na przestrzeni pięciu spotkań nie miał w historii nikt, ale trzeba też sobie otwarcie powiedzieć, że Lakers jeszcze przed zatrzymaniem rozgrywek wcale nie wyglądali super pod tym względem.

[Adrian] Na Wschodzie  wszystko już jasne i to po 2 kolejkach. Wizards przegrali bezpośredni mecz z Nets i od razu wypisali się z walki o 8 pozycje. Natomiast na Zachodzie… o tu się dzieje. Liczyłem, ze to Nowy Orlean włączy się w walkę o 8 lokatę, ale oni pomimo łatwego kalendarza zaliczyli 2 porażki, a przy 2 zwycięstwach San Antonio zaczęli tracić dystans. Po dwóch kolejkach wygląda to tak, że to SAS może zająć 8 pozycję, a Portland 9 i pomiędzy nimi wszystko się rozstrzygnie – oczywiście jeszcze w tym Tygodniku dojdziemy do półmetka tego 8 meczowego RS i będziemy na bieżąco komentować to co dzieje się na Zachodzie. Jedno jest pewne – jest niesamowicie ciekawie.

[Timi] To przecież przed rozpoczęciem zmagań pisałem, że Wizards są w Orlando nie wiadomo dlaczego i nie wiadomo po co. Wyszło też, że Bertans miał rację, nie chcąc w tym w ogóle uczestniczyć. A co do walki na Zachodzie to wielu już skreśliło Spurs, a tymczasem oni też powalczą. Sytuacja jest bardzo wyrównana, zobaczymy też czy niedługo niektóre kluby pewne już awansu nie zaczną dawać wolnego swoim zawodnikom przed playoffs, a wtedy ta walka może być jeszcze ciekawsza.

[Adrian] No i z Wizards miałeś rację – kompletnie nie pasują tutaj poziomem, choć taki Thomas Bryant kręci doskonałe cyferki. Tutaj rację miał  Danny, który Bryantem interesował się w offseason i szkoda, że dzieciak marnuje swoje lata na jedną a najsłabszych i najgorzej zarządzanych organizacji w NBA. A co do wyścigu o PO – na Zachodzie Phoenix po 3 zwycięstwie z rzędu doskoczyło już do SAS i NOLA – niesamowita historia.

[Timi] Nie dość że nie pasują poziomem to jeszcze może się okazać, że Wizards zakończą sezon 2019/20 z gorszym współczynnikiem zwycięstw niż Charlotte Hornets, których przecież w bańce w ogóle nie ma… Tymczasem Suns to jakby zupełnie inna drużyna w bańce i oni także włączyli się do tej walki, co sprawia, że sytuacja jest jeszcze ciekawsza. W najgorszej sytuacji są obecnie chyba Grizzlies, ale akurat z naszej perspektywy nie jest to taka zła wiadomość.

[Adrian] Suns własnie wygrali 4 mecz z rzędu – a teraz ciekawostka, to pierwsza tak długa passa zwycięstw w karierze Bookera. Na dzień dzisiejszy – Portland zrównało się z Memphis ilością zwycięstw, Phoenix mają jednak nadal 2 zwycięstwa mniej, ale zostały jeszcze 4 mecze. Cudownie  byłoby, gdyby Memphis spadli na 10 miejsce na Zachodzie, bo to by oznaczało byc może nawet 12 pick, a 13 na pewno.

[Timi] Czterech kolejnych rywali Grizzlies to kolejno OKC, Raptors, Celtics i Bucks… Jeśli mieli z kimś wygrywać to wcześniej, bo tutaj szans dużych nie będą mieli, chyba że część z tych zespołów podejdzie do spotkania z Grizzlies na zasadzie mniejszych minut czy nawet wolnego dla najważniejszych zawodników.

[Adrian] Niestety Memphis wygrali pierwszy mecz – OKC nie przyłożyło się, dało odpocząć Adamsowi i Portland ma 1,5 zwycięstwa do odrobienia. Mam jednak nadzieje, że czołówka Wschodu, jaka jeszcze będzie grać z Memphis wygra swoje spotkania, my wygrać z nimi musimy, Toronto bedzie chyba chciało wrócić na drogę zwycięstw, nie wiem jak Bucks.

[Timi] To jest tylko jedno zwycięstwo, ale jakże cenne dla Grizzlies – dlatego tak cenna była ich ta przewaga na starcie bańki, tym bardziej w perspektywie zaledwie ośmiu spotkań.

[Adrian] No to podsumujmy ten pierwszy tydzień jaki mieliśmy z NBA – niepełny tydzień, ale kilka ciekawych rzeczy się wydarzyło. Największa niespodzianka – chyba łomot jaki Lakers zebrali od Raptors. Dodałbym jeszcze dwa zwycięstwa jakie zaliczyło Phoenix na starcie bańki w Orlando. Natomiast największe rozczarowanie – to Nowy Orlean, który zaczyna się wypisywać z szans na PO.

[Timi] No ten łomot to chyba nie do końca jest taka niespodzianka, bo Raptors mają patent na Lakers już od dłuższego czasu i nawet przejście LeBrona nic w tym temacie nie zmieniło. Ta wygrana to była już bodaj dwunaste z rzędu zwycięstwo Toronto nad ekipą z Miasta Aniołów. To też był pokaz siły, bo Raptors nadal trzeba się obawiać. Dla mnie niespodzianka to jednak Spurs, tym bardziej że są bez Aldridge’a, a z rozczarowaniem się zgadzam. Liczyłem też na lepszą postawę Grizzlies.

[Adrian] Ante Zizic którego w pakiecie z innymi dobrami oddaliśmy za Irvinga chyba zakończył karierę w NBA. Od nowego sezonu bedzie grać w Realu Madryt – moim zdaniem bardzo dobry kierunek. Na pewno dużo pogra, a przecież to nadal bardzo młody zawodnik. Być może jeszcze kiedyś wróci do NBA, łatwe to nie będzie, ale szansa jest zawsze w przypadku centra.

[Timi] Młody jest, więc nie skreślałbym go jeszcze całkowicie z NBA. Europa to dla niego dobry kierunek, natomiast nie jest jeszcze pewne czy to będzie Madryt, czy może jednak Tel Awiw, bo ponoć finalizacji umowy z Realem jeszcze nie było. Tak czy siak, Zizić już kilka lat temu robił naprawdę fajne rzeczy na europejskich parkietach, bo miałem okazję go pooglądać nieco częściej i on w barwach Darussafaki był jednym z najlepszych podkoszowych Euroligi. Teraz wraca bogatszy o bagaż doświadczeń z NBA i nie dziwi fakt, że biją się o niego najlepsi w Europie.

[Adrian] Jak widać ten kierunek jest coraz popularniejszy – przecież nie tylko Zizic chce teraz wracać do Europy, ale rok temu Mirotic zrezygnował z nowych kontraktów w NBA i wrócił na Stary Kontynent. Decyzji Miroticia nadal nie rozumiem, ale Ante tylko zyska, bo zacznie grać duże minuty. Pewnych rzeczy nie można wytrenować w hali z kolegami, potrzebny jest realny przeciwnik.

[Timi] No i też mimo wszystko może okazać się, że Zizić ze swoimi warunkami jest po prostu dużo bardziej przydatny w Europie, no bo to jednak nie jest środkowy wpisujący się w ostatnie trendy. Ja trochę żałuję, że nie udało się go zobaczyć w barwach Celtics, bo miałem co do niego spore nadzieje.

[Adrian]  Z ciekawostek – zawodnicy lubią wędkować, do tej pory gdy ktoś jechał na ryby, to w potocznej mowie oznaczało to odpadnięcie  z rywalizacji. Trochę inaczej jest w Orlando, gdzie zawodnicy korzystają z dobrodziejstw Resortu i łowią ryby w należących do Disneya akwenach. NBA dbając o dobre samopoczucie zawodników, co jakiś czas wpuszcza do wody dziesiątki ryb, żeby każdy mógł coś złowić i pochwalić się fotką w mediach społecznościowych. XXI wiek XD

[Timi] Rozumiem troskę o dobre samopoczucie, ale sam pomysł jest po prostu absurdalny – równie dobrze wszystkim golfiarzom mogą powiększyć dołki, bo przecież dzięki temu dużo łatwiej byłoby wbijać kolejne piłeczki. Jak ktoś lubi wędkować to taki pomysł też chyba nie do końca mu się spodobał, bo takie łowienie na kodach to chyba jednak dużo mniejsza frajda…

[Adrian] Kompletnie nie znam się na wędkarstwie, nie lubię siedzieć nad woda – czy plaża i opalanie, czy brzeg i wędkowanie – to kompletnie nie dla mnie, zaczynam się nudzić i irytować. Natomiast ja rozumiem ten ruch – bo tu nie ma łowienia na kodach, jest tylko uzupełnianie liczebności ryb – bo gdyby jakiś zawodnik NBA 3 dni pod rząd wracał z wędkowania z pusta siatką – to byłby bardziej zły, niż by w ogóle nie wędkował.

[Timi] Gdyby rzeczywiście tak było to jest to wszak jasny sygnał, że pora zabrać się za inne hobby, bo wędkowanie nie wychodzi. Ale na całe szczęście zawodnicy nie mają co narzekać na atrakcje w bańce. Swoją drogą, to już trzeci kolejny tydzień bez ani jednego pozytywnego wyniku!