#229 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Zaczniemy od rzeczy zabawnych – Orlando, zakaz opuszczania specjalnie wyznaczonej strefy. Richuan Holmes jednak jest bardzo głodny i zamawia jedzonko – dostarczyli, jednak nie mogli wejść do Resortu, on wychodzi poza strefę żeby odebrać żarcie i tym samym zapewnia sobie 10 dniowa kwarantannę. Teraz przez te dni, będzie dostawał jedzonko w plastikowych paczkach, które dostawali pierwszego i drugiego dnia, a które delikatnie mówiąc było przeciętnej urody i jakości. A warto dodać, że on był pierwszy, ale nie jest już tym jedynym.

[Timi] Było więcej niż pewne, że pojawią się takie kwiatki – tym bardziej po tym jak okazało się, że to jedzonko od NBA to niekoniecznie jest pierwsza klasa (oczywiście poza tym co dostali LeBron i spółka, bo tam wybór był chyba trochę większy, no bo czemu nie). Natomiast tak czy siak głupota zawodników nie przestaje zadziwiać, tym bardziej że przecież wszyscy są na bieżąco monitorowani, noszą te specjalne opaski i liga bardzo szybko będzie wiedziała, gdy dany gracz przejdzie przez tę wyznaczoną strefę…

[Adrian] Jeszcze lepszy numer odwalił rezerwowy Houston – Bruno Caboclo, który kwarantanne złamał zaraz na starcie i zamiast 2 dni, przesiedzi samotnie w pokoju dodatkowe 8. Ja nie wiem, jak można nie ogarniać tak prostych zasad, które musieli zawodnicy przeczytać i podpisać. To jest to co pisałem wiele tygodni temu – może i plan bańki w Orlando jest dobry, może i rozpiszą wszelkie schematy postępowań, żeby zminimalizować ryzyko zakażenia – ale zawsze najsłabszym ogniwem jest człowiek. NBA przecież uruchomiła ten numer, gdzie można powiadomić ligę, gdy któryś z zawodników nie przestrzega regulaminu i jak donosi Charania – tam już kilka telefonów było.

[Timi] Te donosy to też jest śmieszna w sumie sprawa, bo choć można zrozumieć ideę temu przyświecającą to jednak nie wiem kto doszedł do wniosku, że taki telefon to dobry pomysł. No chyba że to miał być straszak dla zawodników, ale jak się okazuje niektórzy tę linię rzeczywiście wykorzystują.

[Adrian] To teraz Jimmy Butler – Jimmy nie byłby sobą jakby czegoś nie odstawił. Środek nocy a ochrona hotelu zostaje poinformowana, że z pokoju Butlera dobiegają straszne hałasy. Pracownik hotelu, oraz jeden z oficjeli NBA udaje się do jego pokoju, otwiera im zlany potem Butler. Nie, nie było orgii – Jimmy nad ranem postanowił potrenować – kozłowanie piłką i podawanie do ściany.

[Timi] Czemu nie dziwi nas, że bohaterem takiej historii jest Jimmy Butler… No ale etyki pracy na pewno nie można mu odmówić, bo Jimmy to bez wątpienia jeden z największych pracusiów w tej lidze, który właśnie dzięki tej pracy zaszedł naprawdę daleko i nadal nie zamierza osiadać na laurach.

[Adrian] Swoja droga, jak NBA mogła nie przewidzieć tego, że Butler o 4 rano będzie chciał potrenować? Mi się to wydaje oczywiste, przecież to typowy Butler, który o 3 w nocy wstaje po to, żeby o 4 zacząć trening. Tu nawet nie trzeba być fanem Bulls czy Heat, żeby wiedzieć, ze Butler to zrobi :D

[Timi] Dlatego od razu trzeba było umieścić Heat w osobnym hotelu żeby uniknąć tego typu sytuacji… Tymczasem a propos łamania protokołu to Dwight Howard też dostał ostrzeżenie od ligi za brak maseczki – co najlepsze, on sam swój występek udokumentował w mediach społecznościowych i stąd to ostrzeżenie.

[Adrian] Howard bystry nie jest, bo twierdził na początku, że ktoś go podkablował, ale po fakcie wykazał się dystansem do siebie, bo zażartował że jest jedynym który sam siebie zgłosił na gorącą linię NBA. Z innej beczki – w Orlando nadal nie ma Kiefa Morrisa, nie bardzo wiem dlaczego – nic nie znalazłem, wiadomo tylko, ze kiedyś dotrze. Lakers to  są tam w 75% i na razie na więcej się nie zapowiada.

[Timi] No ponoć nie tylko Kiefa, ale także Marcusa, bo przecież bliźniacy jeśli coś robią – albo czegoś nie robią – no to w większości przypadków razem. A zdaje się, że brak Morrisa bardziej odczują jednak Clippers niż Lakers. Zresztą to nie jest jedyny problem dla LAC, bo bańkę z powodów osobistych opuścił też Montrezl Harrell.

[Adrian] Kemba będzie przez pierwszy okres grania w Orlando na ograniczonych minutach. Nie wiąże się to z żadnym aktualnym urazem, a raczej sztab medyczny i Stevens dmuchają na zimne. Po kilku treningach Kemba poczuł dyskomfort w swoim kolanie, więc lepiej dać mu spokojnie wejść na pełne obroty, niż przyśpieszać to – tym bardziej, że zawodnicy po takiej przerwie będą mocniej narażeni na urazy. Wszystko na spokojnie.

[Timi] Na spokojnie, ale jednak trochę to martwi. Z jednej strony, można było przypuszczać, że ta przerwa będzie dla Kemby bardzo cennym czasem. Ale z drugiej strony, chyba rzeczywiście to kolano potrzebuje teraz dodatkowego czasu, aby dostosować się do coraz większych obciążeń. Miejmy więc nadzieję, że z każdym kolejnym tygodniem Walker będzie miał się coraz lepiej, natomiast już w którymś tygodniku pisałem, że mamy do czynienia najprawdopodobniej ze zwyrodnieniem stanów i tego procesu nie da się już zatrzymać, można to jedynie spowolnić i w jakimś sensie mieć pod kontrolą.

[Adrian] Na pewno Kemba będzie już zawsze pod opieką lekarzy, którzy będą stopować w pewnych okresach jego minuty na parkiecie. Szczęście takie, że ta nasza drużyna, wjazd do Po jest w stanie sobie zapewnić nawet w osłabionym składzie – a zdrowie musi przyjść na te 3 najważniejsze miesiące w roku. Które to miesiące – to już nie ważne, tym razem one się trochę przesunęły. Ploteczki mówią, że jak się sprawa C19 nie wyklaruje do końca roku – to kolejny sezon wcale nie ruszy w grudniu, a zostanie przesunięty o kolejne miesiące…

[Timi] No zobaczymy, bo przecież ten kolejny sezon też trzeba jakoś zorganizować. Gdyby się okazało, że jest źle to w grę znów wchodzi bańka. Gdyby się natomiast okazało, że jest dobrze, a w perspektywie kolejnych miesięcy jest na przykład powrót kibiców na trybuny to NBA raczej na pewno zdecydowałaby się opóźnić ten start, tym bardziej biorąc pod uwagę zysk z dni meczowych. Tyle tylko, że w tej chwili to jest wróżenie z fusów.

[Adrian] Powrót kibiców na trybuny? Zastanawialiśmy się nad tym, gdzie dzienne przyrosty chorych na koronawirusa oscylowały w okolicach kilkunastu, potem 20-25 tys przypadków. Sprawdzam aktualnie, w środę było to 71 tys i ponad tysiąc osób zmarło. Każdy kolejny dzień, to nowy rekord przyrostów. Nie ma żadnych szans, żeby w USA wróciła normalność. Pewnie dlatego amerykańscy komentatorzy już analizują scenariusze na kolejny sezon w bańce, a dokładnie w dwóch bańkach. Być może to opóźnienie sezonu spowoduje, że przynajmniej w późniejszych fazach sezonu wróciliby kibice na trybuny.

[Timi] No zobaczymy, ale ewentualna szczepionka mogłaby popchnąć ligę ku temu, aby jednak start przyszłego sezonu opóźnić. Natomiast tak jak mówisz, ten przyrost dzienny nadal jest ogromny, a przecież tam planuje się nawet wysłanie dzieci normalnie do szkoły po wakacjach.

[Adrian] Sytuacja w USA jest przerażająca i już zostawmy tę koszykówkę, a patrzmy na czysto ludzkie sprawy. Kolejnego dnia znowu rekord i teraz już jest 75 tys dziennych zakażeń, gdyby Floryda była osobnym państwem – to byłaby 4 państwem pod względem zachorowań na świecie. To się w końcu skończy buntem społecznym – jeden już mają jako „Black Lives matter” – nadciąga drugi. Żeby tylko ten sezon dograć do końca – a kolejny może być opóźniony ile będzie potrzeba.

[Timi] Te liczby naprawdę przerażają i mogą napawać coraz większym pesymizmem nie tylko odnośnie kolejnego sezonu, ale też bańki. Co prawda nadal nie wiemy, ile zarażeń to będzie wystarczająco, aby liga powiedziała „dość”, natomiast to odwołanie znów jest realne, nawet jeśli niektórzy trenerzy – jak Doc czy Pop – mówią że bańka NBA to może być jedno z najbezpieczniejszych w tej chwili miejsc w USA.

[Adrian] Brad Stevens odpowiadając na pytania dziennikarzy, podkreślił, że nie zamierza w Orlando na początku zawężać rotacji, do tej która będzie grała w PO. Wszyscy pograją jeszcze spore minuty i BARDZO DOBRZE. Nie chodzi mi tu o zadowolenie Granta  czy TimeLorda, ale o oszczędzanie zdrowia tych najbardziej wartościowych graczy. Pewnie kilka drużyn pójdzie na żywioł w Orlando i wystawia już od razu 7-8 osobowa rotacje, przygotowując się do grania w PO, a to może tylko zwiększyć i tak duże prawdopodobieństwo jakiś kontuzji czy małych nawet urazów.

[Timi] Jeśli masz mądrego trenera (no i całkiem pewne miejsce w fazie play-off) to nie ma innej opcji, bo zawężanie rotacji już teraz to jest prosta droga do tego, by w fazie play-off grać ósemką, ale rezerwowych. Nie można rzucać zawodników na tak głęboką wodę, dlatego miejmy nadzieję, że nasi rookies staną na wysokości zadania. Co prawda są oni dziś w wyjątkowej grupie, bo to jakby dla nich drugi sezon, natomiast od października do marca zbyt często narzekaliśmy na zmienników i oby w Orlando było zupełnie odwrotnie.

[Adrian] Jak jesteśmy przy zmiennikach – Grant Williams dotarł do Orlando szczuplejszy o kilka ładnych kilogramów. tak szczupło, to on nawet w NCAA nie wyglądał. Muszę przyznać, że zrobił na mnie spore wrażenie – będzie szybszy, zwrotniejszy i dynamiczniejszy. Nie mam sie też co nakręcać, że turniej nw Orlando będzie dla niego przełomowy, bo nie będzie, ale liczę, że nawet w PO Grant dostanie kilka minut, żeby komuś uprzykrzyć życie na parkiecie.

[Timi] Ja bym sobie w przypadku Williamsa życzył dwóch rzeczy: raz żeby stał się silniejszy, bo jednak często zbyt łatwo dawał się przepychać pod koszami, a dwa żeby trafiał za trzy. Po tym fatalnym starcie ta ten jego rzut zaczął już jednak wpadać na całkiem niezłym procencie, więc miejmy nadzieję, że ten trend się utrzyma, bo wydaję mi się, że to właśnie trójka jest jednym z najważniejszych aspektów jego gry, który pozwoliłby mu być w tej lidze kimś więcej. Szczególnie że nie jest to zawodnik jakoś mocno rozwinięty ofensywnie.

[Adrian] Ta trójka to raz wpadała a raz nie – końcówka lutego i te kilka meczów w marcu to znowu była zapaść, jak tak sobie teraz patrze w statystyki meczowe. Jest pierwszy rok w lidze, ma jeszcze sporo czasu na złapanie przede wszystkim parkietowego cwaniactwa – jak się ustawić, żeby się nie dać przestawić. Miejmy tylko nadzieję, że on ten rzut ustabilizuje szybciej niż Smart, któremu zajęło to kilka ładnych sezonów. Ojeleye 2.0 nie jest nam potrzebny.

[Timi] Trochę potem w tygodniku porozmawiamy o Horfordzie, ale już tutaj o nim wspomnę, bo wydaję mi się, że to byłby bardzo fajny weteran do podpatrywania dla Williamsa i szkoda, że nie załapał się na choćby jeden sezon u jego boku.

[Adrian] Westbrook zarażony Covid19, a kolejnym jest Harden. Różnica między nimi taka, że Westbrooka nie ma w Orlando, bo przyleci dopiero jak wyzdrowieje i przejdzie testy, a Harden  jest jednym z dwóch zdiagnozowanych po testach na Florydzie. Zaraził się wcześniej, a dopiero teraz choroba osiągnęła stadium, w którym testy wychodzą dodatnie – jest jednym z dwóch pozytywnie zdiagnozowanych już na Florydzie. Od początku lipca jak donosi Charania aż 19 zawodników miało pozytywny test – zaczyna się źle.

[Timi] Oficjalnego potwierdzenia że Harden ma koronawirusa nie widziałem, wiec to chyba nadal tylko domysły, bo Rockets nic nie mówią w tym temacie. Natomiast te zarażenia na Florydzie w bańce NBA to nadal odosobnienie przypadki i większość zawodników zaraziło się jeszcze przed przylotem na Florydę, dlatego zdaje się, że na razie bańka zdaje egzamin.

[Adrian] Z Hardenem historia jest taka, że pierwszy test wyszedł pozytywny, a kolejne trzy już negatywne – najprawdopodobniej on C19 nie ma, być może doszło do zabrudzenia próbki, a może zwykły błąd testu. Trudno podejrzewać takie źródło jak Stein o tanie plotki. Charania chyba też pisał, że Harden czuje się dobrze. Tak czy siak – Houston trenuje bez swoich liderów, choć Harden dotarł w nocy z wtorku na środę do Orlando i na dobra sprawę nadal nie wiadomo kiedy zaczną trenować w pełnym składzie, a pierwsze mecze w ramach sparingów już za kilka dni.

[Timi] Bardzo ciekawe jak to wszystko wpłynie na postawę Rockets, bo to jest niewątpliwie utrudnienie w dobrym przygotowaniu do restartu. Pytanie więc, czy i Harden miał jakiś dobry powód, żeby przylecieć z takim opóźnieniem, bo plotki są takie, że razem z Westbrookiem poszaleli w ostatnich tygodniach przed bańką i to najprawdopodobniej stąd Westbrook ma koronawirusa. Oczywiście nikt tego nie potwierdzi, natomiast gdyby tak było to tak skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie może Rockets naprawdę dużo kosztować.

[Adrian] Przed przylotem do Orlando, to widziałem tylko relacje z ich treningów i to dzień w dzień, natomiast te szaleństwa Hardena w klubach gogo to były wcześniej i ten osławiony napiwek dla pewnej damy opiewający na jeden milion dolarów. On ma gest, a ona nie musi już wypinać tyłka – obie strony są zadowolone. Wróćmy jednak do koszykówki – ja Houston i tak nie daje żadnych szans w starciu z najlepszymi zespołami, Broda porzuca, Brook polata i sie ponapina a efekt będzie jak zawsze – klapsy w PO.

[Timi] Ten eksperyment nie jest na razie do końca udany, no bo nie można tak mówić o Rockets w momencie gdy Thunder mają taki sam bilans. Ale ten duet ma swoje bardzo dobre momenty, szczególnie jeśli Westbrook gra swoje, a on od początku tego roku kalendarzowego wyglądał naprawdę rozsądnie, notując być może najlepszy okres w swojej karierze. Dlatego to nadal jest groźny zespół, tyle tylko że liderzy nie zawsze są w stanie zagwarantować najwyższą jakość, no a o to przecież w fazie play-off właśnie chodzi.

[Adrian] Rozmawialiśmy w poprzednim Tygodniku  o tym, że Jokić nie może dotrzeć do Orlando i wreszcie dotarł, na razie przejdzie kwarantanne, ale patrząc na foto relacje to zaczyna już trenować.  Była też informacja, że Denver nie ma ze sobą kilku innych zawodników – teraz już wiemy jakich, to: Gary Harris, Michael Porter Jr., Torrey Craig, Monte Morris – przyznam się, ze to olbrzymie osłabienie i Denver będzie mieć bardzo ciężki okres przygotowawczy. Byli jednym z cichych faworytów podczas turnieju w Orlando, ale tak się nie da ani trenować, ani przygotować.

[Timi] Nie wygląda to dobrze, bo okres przygotowawczy rozpoczął się na dobre, a ta aklimatyzacja w Orlando to też jest bardzo ważna rzecz dla każdego zespołu. Im mniej czasu będzie na zgranie całej drużyny (tym bardziej po tych miesiącach, gdzie normalnych treningów nie było wcale), tym drużyna może mieć większe problemy zaraz po restarcie. Natomiast co do Jokica to na niektórych zdjęciach nie dało się człowieka poznać – przyleciał zupełnie inny gość.

[Adrian] W ostatnich tygodniach dużo pisze się o planach Miami na przechwycenie Giannisa latem 2021 roku – natomiast prasa z Wisconsin jest zupełnie spokojna – twierdzi, ze to się nie uda z prostego powodu – Giannis nigdzie się nie wybiera. Tak patrząc spokojnie z boku, uważam, że on faktycznie nigdzie się nie wybiera – ma dopiero 25 lat, nie ma ciśnienia, żeby zdetronizować Jordana jak niektórzy, cieszy się grą i chce zdobyć pierścień w Bucks. Butler to nie jest jakiś jego wielki przyjaciel, ma ich w swojej drużynie i nie wydaje mi się, żeby zmienił otoczenie dobrowolnie – a  na wyminę też bym nie liczył.

[Timi] Ciśnienia nie ma, ale Bucks muszą mieć na uwadze to, że jeśli przez dłuższy czas nie dadzą swojej gwieździe możliwości walki o tytuł to nawet przywiązanie do miasta może nie wystarczyć. Wiele było takich przypadków w historii, a na bardzo ciekawą rzecz zwrócił ostatnio uwagę Zach Lowe, który wprost stwierdził, że Bucks to nie jest wcale młoda ekipa i jest w tym sporo prawdy.

[Adrian] Młoda nie jest, ale lidera ma wciąż młodego – natomiast reszta to faktycznie młodość ma za sobą – bo Middleton może i tylko rok dłużnej jest w lidze od Giannisa, ale on w przyszłym sezonie będzie mieć lat 30, a Bledsoe już jest po 30. Tylko to nadal jest trzon, który może pograć razem na doskonałym poziomie przez prawie cała kolejna umowę Giannisa. Gdzie by nie poszedł, tam trzeba będzie obudować go i partnerów takimi wetsami jak w Bucks – bardzo doświadczonymi i dość tanimi. Uważam, że Giannis do trzydziestki będzie w Bucks – zobaczymy co potem.

[Timi] No jest trzon, tylko pytanie czy ten trzon może być jeszcze lepszy czy jednak osiągnął już pewien pułap, którego po prostu się nie przeskoczy. Za 2-3 lata może się okazać, że Giannis nadal jest najlepszym graczem w lidze, ale za to jego koledzy są już na równi pochyłej i to wsparcie nie będzie takie, jakie być powinno. Wetsów co prawda zawsze się znajdzie, ale to ma być przede wszystkim uzupełnienie składu.

[Adrian] Dokładnie taka sama sytuacja może byc w Miami, gdzie Butler też już ma 30 lat, więc za 2-3 lata może być na równi pochyłej, no dobra 3-4 lata :D Tak czy siak – nie widzę sensu w poszukiwaniu nowej drużyny przez Giannisa, tym bardziej, że Miami z Butlerem nie są nawet blisko Bucks z Giannisem – to niech Butler przeniesie swoje talenty na północ. Giannis wiele razy mówił, że nie interesuje go łączenie swoich sił z innymi wielkimi gwiazdami – ja to szanuje.

[Timi] Ale w Miami masz przynajmniej obiecujących młodych zawodników jak Bam (jedno z największych i najlepszych odkryć tego sezonu) czy Herro. Oczywista sprawa, że Bucks od kilku lat są już na tyle dobrzy, że ciężko im uzupełniać skład młodymi w drafcie, natomiast jestem bardzo ciekaw, czy kolejna z rzędu nieudana kampania playoffs (jeśli taka właśnie będzie) nie doprowadzi do poważniejszych ruchów w Milwaukee.

[Adrian] Nie doprowadzi do poważniejszych ruchów, bo nie maja jak ich zrobić – oddadzą Bledsoe za kogo? Middletona- ale tu znowu pytanie, za kogo? Choć on na pewno jest dużo lepszym kąskiem niż Bledsoe. Ciężko coś ukręcić z takich zawodników – bo tu musi nastąpić casus Leonarda, czyli wymiana gwiazdy za gwiazdę (jakby tam nie oceniać przydatności DeRozana) a to trafia się bardzo sporadycznie. Większe ruchy? Nie sądzę.

[Timi] Middleton to w teorii gwiazda i znakomite uzupełnienie dla Giannisa, ale w praktyce wciąż musi udowadniać swoją wartość i to, że może być tym drugim także w najważniejszych momentach sezonu. Zgadzam się więc z Tobą, że Bucks pole do manewru mają dość małe i także z tego względu czas będzie działał na ich niekorzyść.

[Adrian] Brett Brown powiedział w wywiadzie, ze Simmons w Orlando będzie grał na czwórce. Świat się kończy – po tylu latach on wreszcie usłyszał to co większość mówiła od początku – daj go na Pfa i patrz co się dzieje. Swoją drogą – w Sixers muszą mieć spora kupę w gaciach, że nagle nastąpiła zmiana koncepcji. W końcu mają aż 11 spotkań, żeby sprawdzić czy to klika – eksperyment na żywym organizmie.

[Timi] To wreszcie jest krok w dobrym kierunku, choć tam nadal brakuje choćby solidnego ball-handlera, który mógłby przejąć obowiązki rozgrywania od Simmonsa, by ten mógł trochę pograć bez piłki. W zeszłym sezonie Simmons miał sporo dobrych momentów w sytuacji, gdy piłkę do rąk dostawał Jimmy Butler. Na pewno wprowadzenie do piątki kolejnego strzelca jakim jest Shake Milton to dobry pomysł, tym bardziej że gość miał naprawdę dobry okres zaraz przed zawieszeniem rozgrywek i zdaje się pasował do tej układanki dużo lepiej niż stary znajomy Al Horford.

[Adrian] Stary znajomy Al Horord to jest im tam teraz potrzebny jak świni siodło. Wyobraź sobie ich skład gdyby Sixers zamiast po Horforda uderzyli po Kembe? To tylko jeszcze jeden ruch w składzie, żeby było ich stać na jego umowę. Na szczęście wybrali źle, a dzień w którym postanowili nas przelicytować i złożyć Horfordowi absurdalną propozycję (bo chyba już można tak mówić po zaledwie roku) powinien być takim małym świętem w Bostonie. Shake Milton fajny chłopak – ma w nogach 800 minut w NBA i ZERO minut w PO. Jego spotkanie ze Smartem w PO może być bardzo bolesne, ale zgadzam się, że to dobry pomysł z tego względu, że tam nie ma innego pomysłu, bo nie ma innych zawodników XD

[Timi] Horford jeszcze może im się trochę opłacić w fazie play-off w konkretnych matchupach, ale tak naprawdę Sixers już teraz powinni zastanawiać się, w jaki sposób można by się z tego kontraktu jednak wycofać i gdzie tego Horforda wysłać. Ja nadal żałuję, że nie został w Bostonie za mniejsze pieniądze, bo nadal uważam, że to jest bardzo wartościowy zawodnik (i w Bostonie nieustannie byłby dużo lepszym fitem niż w Filadelfii), ale też oczywiste jest, że skoro Sixers tyle dawali to tyle wziął.

[Adrian] Ja nie żałuję, nawet tyci tyci – jest Kemba, a Daniel gra swój najlepszy basket. Gdyby został Horford to bylibysmy teraz w takiej sytuacji jak Sixers – powoli zastanawiali się co zrobic z jego kontraktem. Horford w PO oczywiście będzie pozytecznym zawodnikiem, ale czy będzie lepszy od Kemby? Czy da swojej drużynie więcej niż Walker w Bostonie? Moim zdaniem nie.

[Timi] Ale w teorii mógł być i Kemba, i Horford – oczywiście nie za takie pieniądze, bo wtedy rzeczywiście to Celtics mieliby problem jak tę umowę gdzieś ruszyć. Chociaż z drugiej strony powiedzmy sobie szczerze, że Horford nie wyglądałby w Bostonie tak źle. Wiadomo że wiek i eksploatacja gdzieś go tam już dopada, ale w Filadelfii doszedł jeszcze słabiutki fit w drużynie.

[Adrian] Rondo na treningu złamał kciuk – czeka go 6-8 tygodni przerwy, a to oznacza, że wróci dopiero w PO i to wcale nie na 1 rundę. Poskładał się ten skład w Lakersach, bo najpierw Bradley, a teraz Rondo i tak naprawdę na obwodzie nie ma kto bronić – bo pamiętajmy, ze RR to w PO jest dzik nad dziki. Coraz ciemniejsze chmury nad Los Angeles, skoro prasa pisze, ze obowiązki na obwodzie ma przejąc Waiters…

[Timi] Problemem jest też fakt, że Lakers nie mogą teraz znaleźć sobie zamiennika za Rondo, bo musieliby go zwolnić. Pozostaje im więc czekać, a zdaje się, że tacy Blazers w pierwszej rundzie – ze zdrowym Nurkicem – mogliby im sporo krwi napsuć, tym bardziej z Lillardem i McCollumem na obwodzie.

[Adrian] Nie zapominajmy o Melo – tak wiem, hihihi hahaha Melo. Melo aktualnie wygląda jak w swoich najlepszych latach – zero zbędnego tłuszczyku, pełna determinacja i pełna koncentracja. Jeśli to Portland zagrają przeciwko Lakers – to Melo>>>>>>>>>JR Smith, Waiters i kto tam jeszcze z łapanki. Jeśli ktoś obstawia gładkie 4-0 dla Lakers, to zwyczajnie straci pieniądze. Jak dla mnie, to byłaby najciekawsza para na Zachodzie w 1 rundzie – połamani Lakers z wściekłymi Portland, którzy może i mieli ogromnego pecha w tym sezonie, ale ta karta może się odwrócić.

[Timi] A już w ogóle jeśli Lillard wszedłby na ten sam poziom co w styczniu i lutym, kiedy przez jakiś czas był po prostu najlepszym zawodnikiem w NBA. Na pewno szkoda dla Blazers, że nie ma w Orlando kogoś takiego jak Trevor Ariza, bo to mógłby być swego rodzaju x-factor na fazę play-off, natomiast też widziałem jak teraz wygląda Melo i też bym się teraz ekscytował tym, co nadchodzi, gdybym był fanem Portland.

[Adrian] Arizy rzeczywiście szkoda, ale to jeden z niewielu przypadków, gdzie całkowicie go rozumiem, że nie zagra w Orlando. Swoją drogą – szkoda, że Związek Zawodników nie wynegocjował dla jego dziecka możliwości przebywania z tatą w Orlando. No a Ariza jako zawodnik byłby dla Portland nieoceniony w PO. Wracając do Melo – widizałem własnie filmik z wewnętrznej gierki, gdzie Melo bronił. Tak – bronił i to nie symulując machenie łapkami, był agresywny na kryciu i zmusił kolege do oddania piłki. Niewiarygodne.

[Timi] Pytanie czy widział kątem oka aparat, czy naprawdę się dziś stara, natomiast ta fizyczna transformacja Melo robi na pewno wrażenie. Swoją drogą, Chuck podłapał nasze rozmowy, bo stwierdził że jeśli Blazers awansują do playoffs i zmierzą się w pierwszej rundzie z Lakers to sprawią niespodziankę i ograją wyżej notowanego rywala.

[Adrian] A zważywszy, ze Sir Charles prawie zawsze się myli, to trochę zabił te rozważania XD A tak poważnie – w Lakers aktualnie nie ma nikogo, kto byłby wstanie zatrzymać Lillarda i McColluma. Od tego mieli być Rondo i Bradley – bo przecież nie tylko Portland ma taki duet niskich zakowników, Houston też – Lakers chcieli mieć odpowiedź na najlepsze zespoły, a tymczasem wszystko się wywaliło. Co do Melo – on naprawdę zapierdala na tych treningach. Chciałbym żeby wpasował się do drużyny, żeby Dame miał wreszcie skrzydłowego do pomocy.

[Timi] Ale nawet ewentualny pojedynek z Pelicans, gdzie grę prowadzi Jrue Holiday może okazać się dość problematyczny dla Lakers – najłatwiejszym dla nich rywalem w pierwszej rundzie byliby chyba Sacramento Kings, którzy są też jedną z najbardziej dotkniętych COVID-em drużyn w lidze. Bacznie będziemy więc przyglądać się wyścigowi o ostatnie miejsca premiowane awansem do playoffs na Zachodzie, bo tam będzie naprawdę ciekawie, także w kontekście tego kto z kim zagra w pierwszej rundzie.

[Adrian] Adrian Wojnarowski zawieszony przez ESPN na dwa tygodnie, choć wstawili się za nim praktycznie wszyscy najważniejsi ludzie NBA. Jakiś republikański senator postanowił robić politykę kosztem sportu – zapytał się, dlaczego NBA nie naciska Chin, a przecież pamiętamy, że NBA na małym konflikcie z Chinami jest prawie pół miliarda dolarów w plecy. Na jego list postanowił odpowiedzieć Adrian i zrobił to dwoma męskimi słowami – fuck you. Krótko i na temat – bo i nie ma co polemizować z baranami, którzy tak chętnie wyciągają pieniądze nie ze swojej kieszeni.

[Timi] Męskie słowa – to prawda, ale takiej formy nie należy chwalić, tym bardziej że Woj wysłał wiadomość takiej treści ze swojego firmowego maila. Więc dwa tygodnie zawieszenia to może dość ostra kara, ale ESPN jakieś kroki musiało podjąć i to jest chyba i tak najmniejszy wymiar kary, tym bardziej że w świat poszła przede wszystkim informacja, że dziennikarz ESPN napisał niewybredne słowa w kierunku senatora, a kontekst tych słów znaleźli jedynie ci, którzy całą sytuacją zainteresowali się trochę bardziej.

[Adrian] A to fakt, że ludzie z gminy, którzy kompletnie nie interesują się NBA nie mieli pojęcia dlaczego senator dostał taką lepe na republikański pysk. Jednym z wspierających Wojnarowskiego był LeBron, którzy stanął za nim murem. Sprawa rozejdzie się po kościach, a może inni politycy przestaną myśleć o tym, żeby kosztem jakiegoś sportu nabijać sobie słupki poparcia.

[Timi] Na to bym nie liczył, zresztą w ostatnim czasie tych tematów politycznych czy światopoglądowych przewija się wokół NBA mnóstwo i nie wydaje się, by to miało się w najbliższym czasie zakończyć.

[Adrian] Ostatni temat i w dodatku niezwiązany z NBA. Cameron Newton nowym rozgrywającym New England Patriots. Jak wiadomo Tom Brady przeniósł się w tym sezonie na Florydę i będzie grał w Tampie, wraz z Gronkiem. Do Bostonu zawitał były zawodnik Carolina Panthers, czyli zespołu z Charlotte. To kolejna gwiazda z Charlotte, która wybrała Boston, bo wcześniej zrobił to przecież Kemba Walker. Niesamowita historia i tylko szkoda, ze terminarz NFL nie przewiduje w tym sozonie regularnym meczu New England z Tampą.

[Timi] Newton to na standardy NFL dużo większe nazwisko niż Walker w NBA, bo przecież mowa jest o jedynce draftu i MVP całej ligi. Jako niedzielny fan, który sympatyzuje z Patriots mam nadzieję, że Cam będzie w końcu zdrowy, bo z tym bywało bardzo różnie w ostatnich latach i ta jego gwiazda mocno przygasła.

[Adrian] W poprzednim seoznie odniósł kontuzję i rozegrał tylko 2 mecze, ale wczesniej to był okaz zdrowia. Natomiast rezczywiście, po porażce w Super Bowl w 2015 roku, jego drużyna już nigdy więcej nie podniosła się do tego poziomu, żeby w PO wygrać choć jeden mecz. W Bostonie dostanie jednego z najlepszych trenerów w historii tego sportu, oraz drużynę, która gotowa jest na wygrywanie nawet na poziomie PO. Patsi byli trochę pod ścianą po odejściu TB12, ale jest szansa, że spadniemy na cztery łapy, a Cam znowu przypomni całym Stanom dlaczego był MVP.