Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Długo zastanawiałem się od czego zacząć dzisiejszy Tygodnik, jak ułożyć zgromadzone zagadnienia i zaczniemy od tej rebelii, która chce nam zafundować Irving wraz z innymi zawodnikami. Nie jest osamotniony – tam jeszcze jest Bradley, jest Howard i kilku innych znanych zawodników, ale chyba nic z tego nie będzie. Po drugiej stronie barykady jest Silver, LeBron i na przykład Perkins o którym za chwile też porozmawiamy. Adam Silver z gracją wszedł w te rozmowy i powiedział – chcecie pokazać swój bunt? Chcecie zwrócić uwagę na ten niesamowicie ważny problem? Oddaję wam arenę, oddaję wam TV, oddaję wam widownie przed TV liczona w setkach milionów osób – zróbcie to w Orlando.
[Timi] NBA podejmuje całkiem rozsądne kroki w tym temacie, choć wiele osób zwraca uwagę na to, że powrót NBA do gry może być właśnie najlepszym remedium na to, co dzieje się aktualnie na poziomie społecznym w Stanach. No, może nie do końca remedium, ale to jest właśnie idealna platforma do tego, by ten głos był słyszalny. A jeśli ktoś chce zaprotestować i w Orlando się nie pojawiać to liga także to umożliwia, mówiąc wprost: nie chcesz to nie przyjeżdżaj, żadna kara z tego powodu Cię nie dotknie.
[Adrian] Kara nie, ale wypłata kontraktu zostanie uszczuplona o sporą ilość pieniędzy – to też wynika z CBA, a tego chciałoby kilku cwaniaczków uniknąć pod płaszczykiem walki o wyższe ideały. Zawodnicy maja czas do 24 czerwca na powiadomienie swoich klubów, że nie jadą z nimi do Orlando. Obstawiam, że finalnie tych nazwisk dużo nie będzie, myślę, że z 10-15 zawodników nie pojedzie, ale nie będzie tam nikogo z tych wielkich przywódców buntu – no poza Irvingiem, bo on i tak nie miał jechać.
[Timi] Czyli w jego przypadku utraty finansowej nie będzie żadnej, bo on czy Durant zostali wykluczeni z Orlando dużo dużo wcześniej niż pojawił się sam pomysł dogrania tam sezonu… Zobaczymy jak to wszystko się rozwiąże, bo przez chwilę wydawało się, że ta trakcja nabiera rozpędu, ale w ostatnich dniach zdaje się, że to jednak NBA rozdaje karty.
[Adrian] I to jest sedno – łatwo oddaje się od kasy ligi nie swoje pieniądze, bo on swoje ma zaklepane w całej wysokości. NBA doskonale to rozegrało, a pomaga jej cała masa zawodników, dla których kontrakt to są ogromne pieniądze, których nie zamierzają oddawać, bo Kyrie chciałby być jakimś duchowym liderem. Po co NBA ma przekonywać takich Irvingów i Howardów, jak może przekona kilkaset innych zawodników, bo to jest łatwiejsze.
[Timi] Od początku trzeba też brać pod uwagę ewentualne straty finansowe, jakie odwołanie sezonu mogłoby za sobą pociągnąć – walka o idee jest potrzebna, ale trzeba znaleźć takie rozwiązanie, które będzie miało największy sens. Zdaje się, że w tym przypadku tego sensu zabrakło. Zresztą o Irvingu w zasadzie codziennie słychać coś nowego, bo pojawiły się nawet informacje, że on początkowo był za graniem w Orlando, tylko potem dowiedział się, że jednak nie będzie mógł przebywać tam razem z zespołem tak jak sobie wcześniej zaplanował. I w przypadku Irvinga nie trudno jest o myśl, że to może być prawda…
[Adrian] Rozmawialiśmy o Silverze, to teraz druga najważniejsza osoba w tym biznesie, a niektórzy twierdza, że w ogóle najważniejsza – LeBron James. James ma swój plan – chce być największym koszykarzem wszech czasów i jeśli nie zdobędzie jeszcze jakiś pierścieni, to zawsze będzie w cieniu Jordana (moim zdaniem i tak zawsze będzie, ale ja tylko jestem fanatykiem NBA z Kujaw). Dla niego utrata szansy na pierścień w tym sezonie, a może tez i w kolejnym, bo widmo lockoutu po zerwaniu CBA wisi nad ligą – to katastrofa. Młodszy nie będzie, być może te dwa sezony to są jego ostatnie szanse. Nawet zaczepił go Beverley, bo on tez zdaje sobie sprawę, że w tym roku w Clippers ma szansę na pierścień – czy nadal będzie w tej ekipie za rok? Nie wiadomo – więc teraz u boku gwiazd może to zdobyć i przywództwo Jamesa przeciwko rebelii jest niezbędne.
[Timi] Ta zaczepka Beverleya to było jednak trochę podsumowanie realiów: James mówi jak ma być i tak po prostu będzie. On akurat od lat udowadnia, że da się łączyć grę w NBA i działanie w sferze społecznej. Ciekawie w tym wszystkim wybrzmiał głos Bradleya, który chyba jako jeden z pierwszych ma wreszcie trochę sensu, choć też nie do końca się z nim zgadzam, bo akurat NBA od lat robi mnóstwo rzeczy dla wielu różnych społeczności, w tym także dla czarnych, mimo że przecież to wcale nie leży w jej obowiązku.
[Adrian] Bo różnica pomiędzy Jamesem a Irvingiem jest taka, że James rozumie realia XXI wieku – temat można nagłośnić na ulicy, ale on po kilkunastu dniach spowszednieje i nawet jak w jakimś mieście będzie szła milionowa demonstracja, to ona już się w mediach nie przebije, bo widzowie nie chcą przez kilka tygodni oglądać tego samego. Żeby to miało sens potrzebna jest zorganizowana i przemyślana akcja ogólnokrajowa, a nie setki małych protestów. To do pewnego momentu było OK, ale potem albo zmieniasz strategie działania, albo znikasz z TV, bo wydarzyło się coś nowego. To, że James jest samcem alfa w tym stadzie, no cóż, w sumie całe szczęście, że to on a nie Irving, bo zawodnicy nie mieliby czym w przyszłym roku płacić w klubach ze striptizem :D
[Timi] Warto też podkreślić, że wedle raportów Irving miał wprost mówić, że ten restart NBA w takich warunkach jest „podejrzany”, tak jak gdyby to miałaby być jakaś kolejna teoria spiskowa, w ramach której liga „wykorzystuje” czarnoskórych, by… w zasadzie nie wiem co, pozbyć się problemu społecznego? Zasłonić ten temat koszykówką? Bo tak w zasadzie dopiero Avery Bradley jako jeden z pierwszych zabrał w tej debacie sensowny głos.
[Adrian] A ja zaczynam podejrzewać, że dla Irvinga podejrzane jest wszystko czego on nie rozumie, a okazuje się, że rozumie niewiele. Tylko głos Bradleya przeszedł prawie niezauważony, popatrz na nagłówki amerykańskich portali o NBA – masz Irvinga i Howarda, z czego Charania donosi, że Howard do Orlando pojedzie na pewno.
[Timi] NBA stawiając ultimatum swoim zawodnikom pokazała jednak twardą rękę, jednocześnie wychodząc z tego wszystkiego z twarzą i stawiając sprawę w bardzo sensowym świetle. Zaraz porozmawiamy jednak o tym, że sytuacja na samej Florydzie nie wygląda w tej chwili różowo, więc ten restart nadal nie jest w stu procentach pewny i przesądzony.
[Adrian] To jeszcze Perkins, o którym wspomniałem wcześniej. Perk staje się powoli moim faworytem, jeśli chodzi o takie wrzutki i mam nadzieję, że jego rola przy transmisjach meczów Celtów będzie rosła. Gdy Irving wygłasza swoje pierdololo jaki to nie jest zaangażowany i jak to wszyscy powinni się przeciwstawić pomysłowi z dokończeniem sezonu – Perk mówi, powiedziałeś, ze oddałbyś wszystko za idee – to zrób to. Ogłoś swoja emeryturę, odwieś koszulkę i zrób to. Oddaj wszystko – poświęć się walce o prawa. Łatwo mówić – nie jedź do Orlando, gdy samemu się tam nie wybierasz.
[Timi] Łatwo mówić gdy się nie jedzie, łatwo też mówić jak się ma takie kontrakty reklamowe itp. itd. Bardzo fajnie podsumował to też Ed Davis, który mówi wprost: jest mnóstwo zawodników, którzy nie mogą sobie na taką rebelię po prostu pozwolić z tego prostego faktu, że nie są takimi gwiazdami jak Kyrie.
[Adrian] Tych głosów sprowadzających Irvinga na ziemię jest coraz więcej, bo przecież większość koszykarzy nie dostaje dziesiątków milionów. Warto tez pamiętać, że oni łącznie muszą odprowadzić ok 60-70% swoich dochodów jako podatki, opłaty, ubezpieczenia, świadczenia emerytalne. No i poruszyłeś kontrakty reklamowe – tacy jak Irving mogą z tego żyć, ale reszta? Fajnie tez obrywa się Howardowi – który pięknie mówi o tym jak ważne dla niego są wartości rodzinne. Gość, który ma 8 dzieci rozsianych po całych Stanach powołuje się na wartości rodzinne :) Niektórych swoich dzieci nie widział od wielu lat, a jednego wcale nie widział. Takie akcje bez wiarygodności kończą się fiaskiem – w interesie czarnoskórej społeczności, jest to, żeby Irving i Howard wypowiadali się jak najmniej, bo im można wyciągnąć masę trupów z szafy.
[Timi] Dlatego wspomniany już Ed Davis jako jeden z pierwszych zauważył, że tego typu deklaracje z ust wielkich gwiazd często nie mają żadnego pokrycia, a za dużo bardziej wiarygodnych można uznać mniej znanych graczy, którzy w tym przypadku mają po prostu dużo więcej do stracenia.
[Adrian] Irving podczas czatu wewnętrznego z zawodnikami Nets rzucił pomysł, żeby zawodnicy stworzyli własną ligę. Super idea – problem w tym, że przez kilka lat, raczej będą musli grać za darmo, lub prawie za darmo. Pomysł na tyle absurdalny w obecnych warunkach ekonomicznych, że jak donoszą źródła, z czatu wyszedł zawodnik o statusie gwiazdy, czyli Durant bo innych poza Irvingiem tam nie ma. Zważywszy, że sprawa wyciekłą do prasy bardzo szybko – reszta drużyna podeszła do tego delikatnie mówiąc sceptycznie.
[Timi] O wszystkim doniósł New York Daily News, ale zaraz pojawiła się kontra, że Irving jednak tak nie powiedział i koniec końców sam ten czat opuścił. Inne źródła donoszą jednak, że ta sprawa wcale nie jest świeża i Kyrie już od jakiegoś czasu miewa tego typu pomysły, ale entuzjazmu wśród kolegów nie ma. I trudno się dziwić, biorąc pod uwagę jak skomplikowane i karkołomne byłoby to przedsięwzięcie.
[Adrian] Liga stworzona przez zawodników to utopia, z bardzo prostej przyczyny – sam Irving ma kontrakt na wiele lat, inni też, a to znaczy, że przez najbliższe 4 lata nie mogą grać w innych rozgrywkach profesjonalnych w USA. Bez największych gwiazd taki plan nie ma sensu, a ile największych gwiazd ligi poparło Irvinga? Równie dobrze może powiedzieć, że wybuduje fabrykę samochodów elektrycznych i wyprodukuje ich milion…
[Timi] Tu potrzeba by prawdziwej rebelii i ogromnej liczby zawodników, która storpedowałaby restart w Orlando – bo to zapewne doprowadziłoby do lokautu, ale przecież nawet wtedy nie ma pewności, że dotychczas obowiązujące kontrakty zostałyby unieważnione. Ten pomysł ma mnóstwo dziur, a ponoć kilku agentów sondowało już coś podobnego w 2011 roku przy okazji ostatniego lokautu i już wtedy uświadomiono sobie, jak ciężkie byłoby to zadanie.
[Adrian] Kilku młodych zawodników w tym Jayson Tatum czy Donovan Mitchell domaga się od NBA dodatkowego ubezpieczenia przed przystąpieniem do gry w Orlando. Oni stoją przed szansą podpisania naprawdę wysokich kontraktów po zakończeniu tego sezonu, więc nic dziwnego, że chcą specjalnego zabezpieczenia, bo argumentują to tym, o czym rozmawialiśmy ostatnio – zawodnicy bez gry byli 3 miesiące i ryzyko kontuzji jest dużo większe niż zazwyczaj. Jedna taka polisa miałaby kosztować ok pół miliona dolarów, ale NBA chyba nie będzie miała wyjścia,bo zwarcie ze Związkiem Zawodowym Zawodników, oraz samymi zawodnikami w obliczu innych problemów , nie jest jej potrzebne.
[Timi] Tutaj może nastąpić inne rozwiązanie, a mianowicie NBA mogłaby umożliwić klubom podpisanie tych kontraktów jeszcze przed wznowieniem sezonu w Orlando. Ja tu jednak widzę jeden inny problem: jak ustalić kwoty tych maksów? Bo przecież nadal nie w pełni wiemy, jak to wszystko odbije się na finansach ligi.
[Adrian] No właśnie, bo żeby podpisać kontrakt potrzebne jest Salary, a ono pojawi się dopiero po zakończeniu sezonu. Teoretycznie można przyjąć projektowane Salary, ale to będzie albo ze szkoda dla zawodnika, albo klubu. Oczywiście większe niebezpieczeństwo czyha na kluby, bo jak maks będzie większy niż wskaże to przyszłoroczne Salary, to niepotrzebnie pozapycha finanse klubu na wiele sezonów – bo tutaj mówimy o umowach pięcioletnich.
[Timi] Nie wiem, na ile jest to możliwe, ale umówmy się może po prostu, że klub podpisuje kontrakt maksymalny z danym zawodnikiem, a wartość tego kontraktu na razie będzie tylko i wyłącznie oszacowana, bo końcowe numerki ustalimy dopiero w momencie ustalenia salary cap. Wiadomo przecież, że Celtics zaoferują kontrakt maksymalny Tatumowi, tak samo jak Jazz przedstawią Mitchellowi podobną ofertę, więc jeśli zawodnicy mają obawy to zrzućmy z nich ten ciężar, jednocześnie nie narażając kluby na szkody – bo to dostosowanie się do nowych warunków tyczy się przecież nie tylko drużyn, ale też wszystkich graczy, którzy niestety/stety muszą przygotować się na mniejsze zarobki będące efektem kryzysu Moreya czy pandemii.
[Adrian] Obawiam się, że takich „umówmy się” zabrania amerykańskie prawo, które precyzuje dokładnie co i w jakiej formie musi znajdować się w każdej umowie. Bo kolejny raz Ci przypominam, że amerykański system prawny opiera się na prawie precedensu – gdyby dopuścić podpisanie takiej umowy na zasadzie „umówmy się”, to w przyszłości ktoś by się na to powoływał. Niektórzy się dziwią, po co w CBA jest ponad pół tysiąca stron i rozpisany każdy najdrobniejszy szczegół – właśnie po to, żeby nie tworzyć jakichkolwiek precedensów.
[Timi] Ale tu miałbyś podpisanie normalnej umowy, tyle tylko że ostateczny jej kształt zależałby od rzeczywistego progu – na początek można by wziąć wyliczenia i spróbować to jak najdokładniej przewidzieć. Nie wiem, nie jestem specjalistą, więc nie wypowiem się, czy przy takim zapisie powstałby precedens, który można by potem jakoś wykorzystać, ale być może masz rację i z tego typu rozwiązań lepiej nie korzystać.
[Adrian] Gdy Marcus Smart otrzymał swój kontrakt, rozlała się fala histerii – jak to bardzo został przepłacony. Hurr durr – o 10, a nawet 20 mln za dużo, Ainge to idiota, szasta kasa na prawo i lewo itd itp. Nam już Smart udowodnił, że zasługuje na każdego dolara jakiego ma w kontrakcie. Teraz Hollinger (były wiceprezes zespołu z Memphis)w swoim felietonie w The Athletic umieścił kontrakt Marcusa w Top10 najlepszych kontraktów w lidze jakie dostał FA w ostatnich sezonach. Określił wartość Smarta na ok 22 mln za rok gry, czyli o prawie 10 mln więcej, niż faktycznie zarobi w tym sezonie. Patrząc na kontrakt Marcusa, Danny zaoszczędził jakieś 30 mln zielonych papierków .
[Timi] Ten kontrakt Smarta wygląda dziś tak dobrze przede wszystkim dlatego, że Marcus cały czas nie przestał się rozwijać – łatwo było zapomnieć, że to wciąż młody chłopak, który najlepsze ma przed sobą. Ja sam przyznaje, że nie wierzyłem, że poprawi swój rzut, mając w pamięci otoczkę związaną z Rondo, ale tu pomogły też trendy panujące w NBA… Natomiast sam kontrakt już w momencie podpisywania wydawał się być bardzo rozsądny dla obu stron, a tu kolejny raz – tak jak w przypadku Bradleya czy Crowdera – okazało się, że ta umowa jest nawet dużo lepsza niż można było początkowo przypuszczać.
[Adrian] Ciekawe kiedy światek NBA zacznie wyciągać wnioski, bo przecież po tylu kontraktach, które Danny podpisał, a które po latach okazały się strzałem w dziesiątkę – można już nabrać zaufania do jego ruchów finansowych. To samo tyczy sie wyborów w Drafcie – może i nie każdy był najlepszy z możliwych, ale nie ma GMa w tej lidze, który ma tylko dobre wybory. Draft to zawsze loteria, łatwo być prorokiem gdy ma się zawsze wybór w Top5, ale gdy się wybiera z późniejszymi numerkami – to jest to niesamowicie trudna sprawa.
[Timi] W przypadku Ainge’a fajne jest też to, że ci których podpisuje z reguły grają po podpisaniu umowy jeszcze lepiej, podczas gdy wysyłani w świat zawodnicy bardzo często notują regres. To na pewno jest w dużej mierze także efektem Stevensa, natomiast Ainge jakby wiedział, w kogo warto inwestować, a kogo warto jednak odpuścić, bo szybko może okazać się, że dany gracz dostaje dużo za dużo (patrz: Turner, Olynyk czy teraz Horford).
[Adrian] Moim skromnym zdaniem Olynyk ma teraz dobry kontrakt jak na wysokiego – miał pecha z urazami, ale trzyma poziom z Bostonu – 10 pkt, do tego 5 zb w 20 minut gry i doskonała trójka. 10-12 mln za takiego zawodnika nie jest kwota ogromną, ja bym nawet powiedział, że to bardzo dobry kontrakt. Ja nawet napisze, że chciałbym znowu w Bostonie Olynyka za te 10-12 mln. Patrząc na grę Kantera – no lepiej zbiera, ale Olynyk rozciągnie, wybroni, a punktuje na podobnym poziomie.
[Timi] No okej, tego Olynyka idzie jeszcze wybronić, przy obecnych realiach 50 milionów na cztery lata dla tego typu gracza to rzeczywiście nie jest kwota wzięta z kosmosu. Swoją drogą, Kelly w przyszłym roku będzie miał 30-tkę… Nigdy nie zapomnę jego pierwszej ligi letniej w Orlando, gdzie dominował – wtedy po raz pierwszy zacząłem robić skróty z najlepszymi zagraniami…
[Adrian] NBA opublikowała 113 stronicowy dokument, gdzie opisała chyba wszystkie procedury jakie będą obowiązywać w Orlando przy ponownym starcie sezonu. Napisałem chyba, bo są tam nawet punkty, które precyzują w ilu można grac w ping ponga, ale być może jeszcze będą aneksy odnośnie gry np w bierki. Oczywiście żartuję, ale dokument jest tak szczegółowy, jak CBA. Wydaje się, że nie pominęli żadnego aspektu życia. Wiadomo już na jakich zasadach i będą mogli przebywać rodziny zawodników w Orlando, jakie przejdą badania zanim spotkają się z zawodnikami, ile dni będzie trwała obowiązkowa kwarantanna oraz kto i za co odpowiada. Wydaje się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik.
[Timi] Długo to trwało, ale koniec końców wreszcie poznaliśmy wszystkie szczegóły – to jest bardzo ważna informacja przede wszystkim dla tych wszystkich, którzy będą tam na miejscu w Orlando, tym bardziej, że niektórzy spędzą w tym kompleksie kilka miesięcy. Tego typu protokoły będą podstawą życia w bańce i to dobrze, że pojawiły się na kilka tygodni przed przylotem do Orlando, dzięki czemu zawodnicy, trenerzy i wszyscy pozostali zaangażowani będą mogli się do tego odpowiednio przygotować.
[Adrian] A z samego Orlando docierają bardzo złe wieści. Przebadano pracowników głównego portu lotniczego w Orlando i się okazało, ze 53% ma lub miało koronawirusa. Te dane są dramatycznie złe, bo przecież pracownicy portu lotniczego, to taka sama grupa społeczna jak inna, być może była bardziej narażona we wstępnej fazie epidemii, ale trudno oczekiwać, że pracownicy innych działów gospodarki maja inne statystyki. Przepisy mogą uregulować wszystko, ale ktoś im posiłki przygotować i dostarczyć musi, można pracowników badać dzień za dniem – ryzyko się zminimalizuje, ale ono zawsze będzie i to nie tylko teoretyczne. Byłem pełen optymizmu, ale po tej informacji jakoś mam przekonanie, że któryś z zawodników załapie w Orlando C19. Moim zdaniem – tego nie da się uniknąć. Zobaczymy co wtedy się wydarzy.
[Timi] O takim scenariuszu otwarcie mówi też m.in. pani prezes związku zawodników – to jest pytanie kiedy, a nie czy. NBA w swoim dokumencie nie stwierdziła wprost, ile zarażeń wśród zawodników czy personelu mogłoby storpedować sezon po raz kolejny. My możemy mieć tylko nadzieję, że tych przypadków doliczymy się na palcach jednej ręki, natomiast ta siatka powiązań wciąż będzie na tyle duża, że jedno, dwa czy trzy zarażenia mogą doprowadzić do pojawienia się efektu domina, a to będzie chyba koniec marzeń o dograniu tego sezonu.
[Adrian] No niestety zagrożenie jest bardzo poważne i realne, dlatego też terminarz jest tak skondensowany, że Mistrz NBA rozegra nawet ok 40 meczów w niewiele ponad 70 dni. Wszystko po to, żeby liga jednak nie straciła tych 2 miliardów dolarów i przyszłość NBA nie była zagrożona. Miejmy nadzieje, ze się uda i pandemia nie zachwieje nasza ukochana liga.
[Timi] To jest jednak spore poświęcenie ze strony tych najlepszych klubów, dlatego tym bardziej szkoda mi tych graczy, którzy potem będą mieli niezwykle krótką przerwę międzysezonową, a następnie mocno skondensowany sezon. Ciekawe czy trenerzy poproszą ligę, by pozostać jednak przy 17-osobowym składzie, który pozwoliłby na większą rotację. Natomiast wracając do sedna problemu to NBA w tym momencie pcha się w miejsce, w którym notowane są spore przyrosty, no ale w tej chwili już chyba nie ma odwrotu, bo te plany poszły za daleko, by teraz przenosić się np. do Las Vegas.
[Adrian] Wydaje mi się, że na przeprowadzkę do Las Vegas jest już zwyczajnie za późno, za daleko wszystko zaszło w Orlando, żeby cokolwiek zmieniać. Natomiast patrząc na cyferki, to rzeczywiście sytuacja na Florydzie jest zła, bo to jest 6 razy tyle zgonów i zachorowań, ale znowu w Nevadzie mieszka 7 krotnie mniej ludzi. Natomiast faktem jest, że w Nevadzie przyrosty zachorowań są mniejsze, pod warunkiem, że oni tam badają ludzi – bo wiemy, że w USA z tym też były ogromne problemy.
[Timi] Kolejny dzień, kolejny wzrost zachorowań na Florydzie (piszę te słowa na kilkanaście godzin przed publikacją tygodnika) i jest to problem, który zaczyna wypływać na coraz szersze wody, a przecież sporo czasu zostało jeszcze do samego przylotu drużyn do Orlando. Warto też raz jeszcze przypomnieć, że od 8 lipca w resorcie Disneya grać mają piłkarze MLS, którzy aż do 11 sierpnia będą rywalizować w formacie zbliżonym do tego znanego z piłkarskiego mundialu.
[Adrian] Sukces serialu o Jordanie spowodował to, że Magic Johnson dał zielone światło ekipie filmowej, do nakręcenia dokumentu o sobie. Ekipa dostanie pełen dostęp do archiwalnych nagrań jakie ma Magic, pełen dostęp do jego osoby, oraz jego najbliższych znajomych. No i bardzo dobrze, teraz czekam na decyzje Larry’ego Birda, bo chciałbym zobaczyć dokument o tym, jak Larry jeździł ciągnikiem po polach Indiany. Każdy z tych wielkich koszykarzy, to niesamowita historia i niech się to stanie trendem w świecie NBA.
[Timi] Trudno będzie komukolwiek powtórzyć sukces „The Last Dance”, ale akurat Magic i jego życie to jest bardzo dobry, ciekawy temat i tu też jest potencjał na świetny obrazek. Kolejne tego typu dokumenty powinny jednak wystrzegać się błędów „The Last Dance” i będzie super. Zgadzam się też z Tobą – miejmy nadzieję, że Bird wróci do rywalizacji z Johnsonem także w takiej odsłonie, na dokumenty.