#218 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA.  Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No i NBA najpierw dała zielone światło na rozpoczęcie treningów od 1 maja, a dosłownie kilkanaście godzin później wycofała się z tego, przyjmując datę 8 maj, ale prawda jest taka, że to niemożliwe. Kilka stanów otworzyło się już na tyle, że spokojnie zawodnicy mogliby trenować, ale… Kalifornia czy Nowy Jork są kompletnie zamknięte. Większość drużyn NBA i tak by nie mogła trenować, więc to był falstart. Sądząc po tym, jaka nadal jest umieralność w Nowym Jorku, to do 8 mają absolutnie nic się nie zmieni. Gubernator tego stanu nie otworzy hal gimnastycznych, bo tam ma naprawdę apokalipsę.

[Timi] Takim stanem, który się otworzył, jest m.in. Georgia, ale Hawks tak czy siak zapowiedzieli, że zawodnicy nie wrócą na salę treningową, bo najpierw klub chce zobaczyć jak sytuacja się zmieni po załagodzeniu obostrzeń. Plany są ambitne, natomiast sytuacja w wielu stanach nadal jest zła albo bardzo zła, a powrót tylko części klubów do treningów to byłoby nie fair wobec tych pozostałych.

[Adrian] Fair, nie fair – tu nie ma zastosowania, bo przecież wiemy, że wielu zawodników NBA, ma we własnym domu mała hale do grania w kosza, czy w przydomowym ogródku pół boiska do koszykówki. W XXI wieku, połączenia wideo z trenerem nie są niczym nadzwyczajnym, gdzie on może na bieżąco podpatrywać co i jak robi zawodnik i korygować pewne elementy. Bez otwarcia hal klubowych  i tak z 25-30% ligi sobie spokojnie trenuje. Nawet ostatnio Tatum dostał kosz, na który może rzucać. A niedawno rozmawialiśmy o tym, że wszyscy zawodnicy Miami Heat maja kosze od Butlera.

[Timi] Część zawodników może i trenuje, ale jeśli już otwierać hale to dla wszystkich – to jednak jest spora różnica, żaden kosz w domu to nie będą takie same warunki jak na sali treningowej. Wiadomo że lepiej mieć taki kosz niż go nie mieć (myślę, że spore grono zawodników teraz zainwestuje w zbudowanie sobie takiej małej hali…), natomiast moim zdaniem otwarcie hale musi nastąpić jednocześnie dla wszystkich, tym bardziej jeśli zespoły mają zacząć przygotowania w tym samym czasie, aby spełnić ten kalendarz i w odpowiednim czasie być gotowym na powrót rozgrywek.

[Adrian] Masz rację, że jak otwierać hale klubowe to dla wszystkich, ale czy ja wiem, czy przydomowy kosz nie jest wystarczający w takim okresie? Nie będą to takie same warunki jak w Auerbach Center , ale… dobrze zawieszony, wypoziomowany kosz, z możliwością trenowania rzutów z 7 metrów, to w zupełności wystarczy, żeby oddawać dzień w dzień takich rzutów setki, jak nie tysiące. Ten który przez te tygodnie miał taką możliwość, na pewno do NBA wróci jako lepszy zawodnik. Zawodnicy, którzy mają kłopoty z trafianiem z linii rzutów wolnych, też spokojnie mogli te tygodnie poświęcić na trening.

[Timi] To prawda, ale to jednak tylko pewne elementy treningu – zresztą po kilku miesiącach intensywnego grania wielu zawodników z dnia na dzień nagle musiało zrezygnować nie tylko z meczów, ale właśnie z tych treningów. Nie każdego stać na to, by w domu zafundować sobie takie same warunki jak w ośrodkach treningowych, choć oczywiście wielu graczy często w pomysłowy sposób podchodziła do treningów. No ale dopiero w momencie otwarcia tych klubowych hal będzie można mówić o prawdziwym powrocie.

[Adrian] Jednak dzięki temu falstartowi NBA poznaliśmy zasady na jakich mają odbywać się indywidualne treningi. Treningi tylko w ośrodkach treningowych należących do drużyn. Maksymalnie 4 zawodników podczas sesji treningowej, odbywającej się bez trenera oraz asystentów. Zakaz jakichkolwiek gierek zespołowych czy kilkuosobowych. To pokazuje, ze ten okres, to wcale nie jest start tych 3-4 tygodni, które NBA planowało jako nowy okres przygotowawczy. Do tego startu okresu przygotowawczego jest jeszcze długa droga.

[Timi] To jest raczej wprowadzenie do tego, aby zebrać zespoły w jednym miejscu, jeśli NBA rzeczywiście miałaby gdzieś stworzyć „bańkę” i tam dokończyć sezon. W maju będą dwa miesiące od ostatniego meczu w NBA, czyli przekroczymy już osiem tygodni przerwy, gdzie gracze nie mieli przez ten czas choćby namiastki prawdziwego treningu. To też zresztą będzie ledwie ta namiastka, więc nie ma żadnych wątpliwości, że to ledwie pierwszy krok w procesie, który potrwa.

[Adrian] Tak, ale zauważyłeś, ze ten temat Las Vegas jakby umarł? Było to wałkowane przez bardzo długi czas, a teraz kompletna cisza. Nie wierzę, ze to cisza przed burzą, bo USA są na tyle specyficzne, że to Gubernator Stanu decyduje co u niego wolno a co nie. Trump zapowiadał już wielkie otwarcia gospodarki, a tymczasem te największe Stany, najgęściej zaludnione mówią mu wprost – zapomnij chłopie. Jestem ciekawy, czy rzeczywiście w Las Vegas toczy się praca nad rozlokowaniem zespołów, w hotelach, salach treningowych i przygotowanie planu logistycznego dla tego całego przedsięwzięcia, czy aktualnie nie ma w ogóle tego tematu.

[Timi] Pojawił się nowy pomysł, a mianowicie lokalizacja Disney World w Orlando, gdzie jest naprawdę dobra infrastruktura – według wielu nawet lepsza niż w Las Vegas, bo ilość ośrodków, hoteli itp. daje o wiele większe możliwości, jeśli chodzi o stworzenie „bańki”. Myślę, że w tej chwili NBA bierze pod uwagę właśnie te dwa miejsca, przy czym zdaje się, że to Orlando jest teraz bardziej prawdopodobnym scenariuszem.

[Adrian] No miałem nosa, że coś się kroi… różnica pomiędzy Orlando a Las Vegas jest przede wszystkim taka, że Las Vegas to jednak otwarte miasto, z całą ilością mieszkańców i atrakcji, a  Orlando – tu nie chodzi o samo miasto, ale konkretnie o Resort Disney World, który byłby zamkniętym obszarem, a takich zamkniętych obszarów, o takiej wielkości, w Las Vegas zwyczajnie nie ma. Każda z drużyn liczyłaby 30-35 osób, wraz z zawodnikami, którzy byliby tam skoszarowani. Dodatkowo – transmisje TV prowadziłyby roboty, zamiast kamerzystów, a ekipa telewizyjna odpowiedzialna za realizację i komentarz, byłaby poza ośrodkiem, tak, żeby zagwarantować zawodnikom jak najmniejszy kontakt ze światem zewnętrznym. Ma to coraz więcej sensu – jest jeszcze kilka problemów, jak np 15 tys testów na Covid19, bo już wiemy, że nie wszystkie testy są miarodajne, te szybkie mają przeciętna skuteczność. W USA brakuje testów dla zwykłych ludzi, więc NBA trochę boi się skandalu, z zakupem testów dla zawodników. Nadal sporo problemów do rozwiązania, ale przynajmniej jesteśmy bliżej niż dalej, a plan ma sens.

[Timi] W tej chwili jednym z poważniejszych ponoć problemów jest powrót do grania przy zaangażowaniu tych osób, które znajdują się w grupie ryzyka, czyli nieco starszych pracowników, członków sztabu czy nawet samych trenerów. Zespoły mogą mieć też problem z ograniczeniem liczby tzw. essential workers, czyli tych w teorii niezbędnych pracowników, no bo w praktyce ciężko będzie zdecydować, kto jest bardziej, a kto mniej potrzebny. Miejmy jednak nadzieję, że te kolejne kwestie będą rozwiązywane, a sam fakt, że znamy coraz więcej szczegółów na temat ewentualnego powrotu każe chyba pozostać umiarkowanym optymistą.

[Adrian] Wyc udzielił wywiadu i on, w przeciwieństwie do Silvera jest dość optymistyczny. Podkreślał, że liga nie musi się śpieszyć, bo czasu jest sporo. To bez znaczenia czy liga wróci za 8 czy 12 tygodni. Poddał w wątpliwość termin nie tylko 1 czerwca, ale też i 1 lipca. To, że 1 czerwiec nie może zostać dotrzymany, to już wiemy, ale na początek lipca, to jednak sporo komentatorów miała nadzieje.

[Timi] No ta nadzieja cały czas, choć patrząc na to, jak to wszystko się przesuwa z tygodnia na tydzień to rzeczywiście początek lipca wydaje się być w tej chwili bardzo optymistycznym założeniem. Wszystko zależy od tego, o czym mówiliśmy tam wyżej, czyli kiedy zawodnicy będą w stanie wrócić do treningów, by rozpocząć przygotowania do powrotu do gry, no a na razie ten termin jest mocno niepewny. Uważam jednak podobnie jak Wyc: oczywiście chciałbym, żeby liga wróciła jak najszybciej, ale dokończenie sezonu może się odbyć nawet w sierpniu czy wrześniu, jeśli wymagać będzie tego sytuacja. Nie powinno być też chyba wątpliwości, że sezon 2020/21 nie rozpocznie się zgodnie z planem.

[Adrian] Zobaczymy, czy dzięki pandemii nie jesteśmy świadkami przejścia z sezonów w systemie październik-czerwiec, na rozgrywki w obrębie jednego roku kalendarzowego. Spekulowało się nad tym przesunięciem na grudzień, ale zasadniczo – co to za różnica czy grudzień, czy styczeń roku kolejnego i rozgrywki w okresie jednego roku. Cały amerykański sport czeka reset, wiec na nowo można ułożyć kalendarz wydarzeń sportowych.

[Timi] Dokładnie tak, zresztą pisałem o tym już w którymś z poprzednich tygodników – teraz jest ku temu idealna okazja, bo tak czy siak czekają nas spore zmiany, więc można to pociągnąć dalej. Co ciekawe, w połowie tego tygodnia pojawiły się jakieś głosy, że niektórzy w NBA chcieliby anulować ten sezon, ale głos zabrał m.in. LeBron James, który stwierdził, że żaden z zawodników nawet o tym nie myśli. Także jeden z właścicieli w jednym z wywiadów wyraził swoje przekonanie, że playoffs się odbędą – w lipcu lub sierpniu.

[Adrian] Były takie plotki, że niby managerowie zawodników, że niby jacyś szefowie teamów chcą anulowania tego sezonu. Ta lawina plotek ruszyła, po wywiadzie Kerra z GSW, który stwierdził, że oni to już mają offseason, bo w ich przypadku nic się nie zmieni i dla nich liczy się już tylko sezon następny. Trudno się z nim nie zgodzić, ale… czy to oznacza, że przed nami już tylko PO? Że nie zostanie dokończony RS? Ja widziałem coś o właścicielu Bucks, ale wydawało mi się, że on wspominał sierpień/wrzesień jako okres, gdzie NBA zagra swoje PO. Tak czy siak – to kolejny głos po Wycu, że NBA jednak rozegra turniej końcowy i wyłoni Mistrza. A co do wypowiedzi LBJ – no co mu się dziwić, skoro jego okienko dobiega końca i każde PO teraz są dla niego jedną z ostatnich szans na Finał.

[Timi] To jest jedna sprawa, ale druga strona medalu to oczywiście pieniądze, bo przecież anulowanie jakiejkolwiek części sezonu będzie dla wszystkich zainteresowanych okupione sporymi stratami finansowymi. Kluby z dnia na dzień nie staną się biedne (przynajmniej nie wszystkie) i tu bardziej chodzi o to, by zachować jak najwięcej tego tortu, natomiast cały czas wydaję mi się, że anulowanie pozostałej części sezonu regularnego to będzie wyjście ostateczne.

[Adrian] Niektórzy pewnie pamiętają,  że  swego czasu Sebastian Telfair był zawodnikiem Celtics, tylko jeden sezon i to w dodatku ten przed zdobyciem ostatniego mistrzostwa, ale był i to między innymi jego osobę wymieniono na KG. Niestety, jego mama i brat zmarli ostatnio na koronawirusa i nie są to informacje, które chcielibyśmy podawać w kontekście aktualnych i byłych zawodników Bostonu.

[Timi] Kolejna bardzo smutna informacja i kolejny cios dla Telfaira, który swego czasu bywał przecież na okładkach obok LeBrona Jamesa jako ten, który ma podbić koszykarski świat, a dziś odsiaduje wyrok w więzieniu za nielegalny transport broni. Okropny upadek, a teraz jeszcze takie wiadomości.

[Adrian] Draymond Green już wcześniej jawił się jako osoba, o przeciętnym intelekcie, ale ostatnio postanowił nam udowodnić, że z tym przeciętnym IQ to go przecenialiśmy, bo on jest zwyczajnie głupi. Kolejny raz zaatakował Duranta, do tego przywykliśmy, ale za cel wziął sobie też Barkleya. Może i Barkley pierścienia nie ma, ale ile w NBA znaczy Green pokazuje ten sezon, gdzie Osiołek pozbawiony swoich genialnych kumpli, jest ostatni w tabeli i zapinają GSW wszyscy. To tak jakby wycieraczka do Żuka, pyskowała Ferrari, że nie potrafi wozić węgla.

[Timi] Wiesz, te scysje między Barkleyem a Greenem to trwają już od dłuższego czasu, natomiast ja nie chciałbym Greenowi umniejszać jego dokonań, bo choć nie jest gwiazdą największego kalibru to jednak potrzebujesz takiego zawodnika, aby zdobywać mistrzostwa. Draymond to zadaniowiec, ale jeden z najlepszych w historii i też swoje piętno na NBA odcisnął. Więc cała ta drama to w tej chwili trwa już chyba tylko po to, aby trwać – tym bardziej, że Green i Barkley mają tak naprawdę sporo ze sobą wspólnego i dawno już mogliby zakopać topór wojenny.

[Adrian] Nie umniejszajmy mu dokonań, bo też uważam go za niesamowitego zadaniowca, ale porównując się do Barkleya on sam sobie robi krzywdę. Jest sporo genialnych zawodników bez pierścienia, bo koszykówka to nadal sport zespołowy, ale jak chcesz do nich startować, to popatrz ile razy Barkley solo wciągnął swój klub do PO, a co ty zrobiłeś solo w tym sezonie. Osiołkowi sufit spadł na głowę, a przecież pamiętamy jak pisał smsy, po przegranych Finałach do Duranta.

[Timi] Tyle tylko, że wiadomo było, że Green swojego zespołu nie pociągnie, bo to nie jest tego typu gracz – więc argument Barkleya też trochę siada, podobnie jak i argumenty Greena, który sprowadza Barkleya tylko i wyłącznie do tego, że nie ma pierścienia. Jednym zdaniem: zrobiła się z tego tak zwana gównoburza i ja przynajmniej patrzę na obie strony z coraz większym zażenowaniem.

[Adrian] Serial o Jordanie podbija świat, ale przyznam się, że nie widziałem nawet urywka, bo czekam aż będę mógł w spokoju, w dwie noce, a może nawet w jedną obejrzeć całość. Jednak już wiemy, że to nie koniec bo właśnie trwają prace nad serialem o Kobym. No a także,ze James ma cały czas przy sobie ekipę filmową, czyli tych seriali może być więcej. Ja jestem bardzo zadowolony, bo sukces takich dokumentalnych seriali sportowych, to zielone światło dla kolejnych produkcji, a to znaczy, że wreszcie doczekamy się czasów, gdzie regularnie będzie do nas trafiać dobrej jakości materiał.

[Timi] Ma być też dokument o reprezentacji USA na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie w 2008 roku, więc te sportowe produkcje rzeczywiście przeżywają teraz renesans, ale to dla nas wszystkich bardzo dobra informacja. Last Dance ogląda się bardzo dobrze, obrazki są niesamowite, podobnie jak cała otoczka lat 90. natomiast nie brakuje też pewnych krytycznych głosów co do samej narracji. No ale nie będę spoilerować:)

[Adrian] Ja bym chciał obszerny serial o tym pierwszym Dream Teamie. W sumie tym  jedynym dla mnie. Było już kilka filmów dokumentalnych, ale to były krótkie produkcje, a wiemy, że tego materiału było naprawdę sporo. Tym bardziej, że jeszcze jest szansa porozmawiania z nimi, bo nadal żyją. Czy dokument o Pistons z ich najlepszego okresu. O nas to nawet nie wspominam, bo to oczywiste, ale jest tyle tematów, które kibice różnych drużyn by chłonęli jak gąbka wodę. Kurcze, ta przymusowa przerwa w graniu, może wyjść nam wszystkim na dobre, bo stacje TV dostały mocny przekaz, że poza sezon gdzie się gra, warto trzymać kibiców pod telewizorem takimi produkcjami. Do tej pory realizowali jakieś krótkie formy, czas to zmienić – tak jak zmieniła się TV.

[Timi] Na pewno sukces, jakim cieszy się Last Dance zachęci innych twórców, choć trzeba też sobie szczerze powiedzieć, że trudno będzie znaleźć drugi tak bardzo elektryzujący temat jak Chicago Bulls w latach 90. Na pewno oryginalny Dream Team też wzbudziłby ogromne zainteresowanie – mnie ciekawi, czy istnieją jednak nagrania z treningów tamtego zespołu, co wielu zawodników tamtego zespołu określa jako najlepsze pojedynki w historii.

[Adrian] Nagrania z treningów istnieją na pewno, bo wielu z nich wtedy było zafascynowany kamerami (które były dość drogimi nowinkami technicznymi) – pamiętam jak Stockton opowiadał, że on ze swoją kamera to się nie rozstawał i zabierał ją nawet do szatni i na trening. Pytanie brzmi – czy oni chcieliby, żeby to wszystko upublicznić? Jeśli tak – to materiału byłoby na kilka sezonów. Czy trudno poszukać drugi tak elektryzujący temat? Pistons z tego samego okresu, to też fascynująca sprawa. Kolejnym byłby Shaq i jego sportowa kariera, a przecież Shaq mówcą jest doskonałym… W historii NBA jest naprawdę wielki potencjał, jeśli chodzi o dokumenty.

[Timi] Wszystko prawda, tylko pytanie, czy tacy Pistons trafiliby też do tak szerokiego grona widzów, no bo nie oszukujmy się – dokument o Bulls przyciąga też wielu niedzielnych kibiców. Tamten zespół, tamci ludzie stali się też pewnym fenomenem kulturowym i działają w tej chwili jak magnes, czego nie można powiedzieć o innych. Natomiast co do upubliczniania to też jest to bardzo ciekawa kwestia, tym bardziej jeśli weźmie się pod uwagę, kiedy Jordan dał zielone światło na stworzenie tego dokumentu: gdy LeBron w 2016 roku zdobywał pierwsze w historii Cleveland mistrzostwo.

[Adrian] Dość zabawna sytuacja. Lakers wystąpili o dofinansowanie w czasach kryzysu w kwocie 4,6 mln dolarów. Kiedy jednak wydało się, że po pierwsze to fundusz dla małych firm, którym grozi bankructwo, a po drugie, gdy się okazało, że pieniądze dla tych małych firm się skończyły i wiele musi ogłosić zamknięcie – to postanowili oddać tę dotację. Jestem ciekawy, czy by oddali, gdyby nie zainteresowanie prasy i groźba wizerunku zwykłych cwaniaków, o ile nie oszustów. Tak czy siak wszystko wypłynęło na światło dzienne i niesmak pozostał.

[Timi] Wiesz, nawet jeśli to nie byłoby tylko dla małych firm to kto w Lakers pomyślał, że to będzie dobry pomysł? Organizacja warta ponad cztery miliardy dolarów występuje o dofinansowanie w czasach kryzysu? Najzabawniejsze jest to, że koniec końców to dofinansowanie dostali… Totalny strzał w stopę i super, że kasę ostatecznie zwrócili, natomiast nie zmienia to faktu, że cała ta sytuacja nie powinna mieć w ogóle miejsca.

[Adrian] Tłumaczenie tego, że to na pensje dla pracowników też jest słabe. Bo taki Zion, który w lidze jest od zaledwie kilku miesięcy potrafił dać własną kasę na ich pensje, poza nim zrobiło to wielu zawodników NBA, a w Lakers w drużynie multimilionerów, nie znalazł się nawet jeden. Przepraszam, w Lakers jest nawet jeden co jest już miliarderem. Chciwość, wszędzie chciwość i cwaniactwo. Nawet w takim okresie, gdzie jak widzimy w raportach w USA ludzie stoją godzinami do banków żywności i zaczynają głodować, z braku dostatecznej pomocy.