Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] No i dalej nic nie wiemy, na szczęscie rządzące chłopaki pozwolili nam wychodzić z domu do parków i lasów, więc jest nadzieja, że nie zwariujemy. Niech jeszcze otworzą Orliki, żeby można było porzucać i pograć w tenisa, bo z Juniorem bardzo lubimy odbijać.
[Timi] Pocieszam się myślą, że z każdym kolejnym dniem jesteśmy bliżej końca – choć tego końca nadal nie widać…
[Adrian] Danny się trochę uaktywnił, nie powiem, że udzielił wywiadu, bo to była raczej jakaś telekonferencja. Jak zwał tak zwał, ważne, ze dowiedzieliśmy się kilku rzeczy. Nasz GM ma nadzieję, ze zagramy w tym roku jeszcze w koszykówkę, podkreślając, że nie ma żadnych wewnętrznych informacji. Danny i wszyscy analitycy, skauci przygotowują się do Draftu, ale zdaje sobie sprawę, że termin czerwcowy nie zostanie dotrzymany. Zauważył, że brak indywidualnych treningów przed Draftem to złożona kwestia, bo na Rondo zdecydował się po takim treningu, a Bradleya brał nie widząc go na żadnym treningu. Pożartował, wbił kilka szpileczek i tyle.
[Timi] Te przygotowania do draftu to w praktyce mogą teraz iść pełną parą, bo cały sztab za to odpowiedzialny może w tej chwili skupić się tylko i wyłącznie na tej kwestii. Oczywiście zabraknie materiału do analizy z turnieju, zabraknie też tych spotkań i treningów, a przecież to często właśnie na tej podstawie notowania poszczególnych graczy bardzo rosną albo bardzo spadają.
[Adrian] Ma to swoje złe, ale też i dobre strony, dobre dla takich drużyn jak nasza, która ma picki z odleglejszymi wyborami. Wiele wyborów będzie tzw. bezpiecznych, czyli jakiś pierwszoroczniak z NCAA, z dużym potencjałem, ale czasami z nieodkrytymi flagami, za charakterek, nastawienie, etykę pracy. Najwięcej pomyłek jest właśnie wśród freshmanów, gdzie wciąż jest sporo niewiadomych. Łatwo też o jakiś steal związany ze stanem zdrowia, który nie będzie mógł być zweryfikowany i będzie budził obawy na wysokich wyborach.
[Timi] Mimo wszystko szkoda, bo przykłady Rondo, czy Browna albo Tatuma pokazują, że te treningi to jednak bardzo ważna część całego tego procesu. Nie zawsze są decydujące (ponoć Kobe miał jeden z najlepszych workoutów dla Celtics jakie w Bostonie widziano, a i tak postawili przecież na Antoine’a), natomiast tam wiele fajnych rzeczy można wyłapać. Przypomina mi się jednak jeszcze sytuacja z Kawhi Leonardem, którego Suns ponoć nie wybrali w 2011 roku, bo podczas rozmowy przed draftem bardzo nie spodobało im się to, że Kawhi tak bardzo się… poci. No to teraz przynajmniej uniknie się takich kwiatków…
[Adrian] NBC Boston i Sherrod wróżą, że Danny w nadchodzącym Drafcie postawi na zawodników spoza USA, czyli znowu zestashuje picki. Sherrod prawie zawsze się myli, to tym razem coś może być na rzeczy. Po pierwsze faktycznie, te 4 tegoroczne picki (trzy w 1 rundzie i jeden w środku drugiej) nam ciążą, a po drugie – w tym roku jest kilku ciekawych prospectów spoza USA. Ja bym obstawiał takie nazwiska jak: Maledon z Francji – fajny rozgrywający, Pokusevski z Serbii, czyli rozgrywający w ciele “sevenfootera”, czy Sylla – skrzydłowy z Senegalu, porównywany do Siakama (choć bardzo surowy, ale popatrzcie jak pracuje w obronie). Wszyscy oni mają 18 lat i ten rok poza NBA nie byłby niczym złym dla nich. Choć ja bym obstawiał, że Danny może zamienić się pickami np z NYK – oni są w trakcie przebudowy, więc im pick na tegoroczny Draft mogą bardziej pasować, niż na przyszłoroczny, a mają pick Dallas.
[Timi] No to już wolałbym że te picki oddał za tego Bertansa, nawet jeśli sezon potoczył się tak jak się potoczył… No bo kiedyś te rozgrywki trzeba będzie dograć, a stashe jak wiemy nie za bardzo nam do tej pory wychodziły. Zawsze jest to ciekawa opcja, no bo może któryś z tych zawodników ciekawie się rozwinie, natomiast nadal trudno mi sobie wyobrazić, by Danny miał wszystkie te cztery wybory wykorzystać.
[Adrian] Jak sezon nie wróci, to wszystkie drużyny co oddawały picki za potencjalne wzmocnienia, wyjdą na kompletnych frajerów. Co do stashowania zawodników – to tak naprawdę Danny zrobił to tylko w przypadku Yabusele i Zizicia, tak jak Yabu okazał się klapą, tak Zizic jak już dostanie minuty w Cavs i jest zdrowy, to on naprawdę fajnie gra. Zobaczymy też, czy inne drużyny nie będą chciały stashami przeczekać kryzysu finansowego i oddadzą dobre picki w tym Drafcie, za dalsze wybory, ale właśnie z możliwością odroczenia tych kilku milionów w pensjach.
[Timi] No wyjdą, tylko że nikt nie był w stanie przewidzieć, że coś takiego się stanie, więc to czysty przypadek, że niektórzy będą frajerami, a niektórzy nie. Poza tym nie wierzę w to, że sezon 2019/20 nie zostanie wcale wznowiony – jestem przekonany, że prędzej czy później drużyny dograją przynajmniej fazę play-off, tak więc koniec końców żadna z tych drużyn na frajera nie wyjdzie.
[Adrian] Zanim porozmawiamy o porozumieniu między zawodnikami, ligą a właścicielami – to takie dość ponure wieści z kuluarów tych negocjacji. Jeśli do czerwca nie będzie możliwości zorganizowania tych 3 tygodniowych obozów przygotowawczych, żeby w lipcu wznowić sezon i dograć go do końca, to zostanie on najprawdopodobniej anulowany. Coraz głośniej się mówi, że nowy sezon wystartuje ze sporym przesunięciem, bez względu na to kiedy zostanie dokończony ten aktualny – grudzień – sierpień, to będą nowe ramy czasowe kolejnych sezonów w NBA.
[Timi] To “wyrównanie” tych dat kolejnych sezonów może trwać nawet kilka lat, dlatego też rzeczywiście coraz bardziej realne jest to, że sezon NBA nam się po prostu przesunie – liga tak czy siak mocno myślała nad tym, aby rozgrywki startowały dopiero w grudniu. Natomiast co do dokończenia rozgrywek to Bill Simmons słyszy, że jest taki scenariusz, aby zrobić 12-drużynowe playoffs. Pierwsza runda to dwie pary 3-6 oraz 4-5, bo dwa pierwsze miejsca miałyby jeszcze odpoczywać. W tym wypadku dokończenie sezonu regularnego zdaje się być coraz mniej prawdopodobne.
[Adrian] Bill Simmons fajny gość, ale nie pamiętam kiedy ostatni raz miał jakaś sprawdzoną ploteczkę, jego źródła są suche od wieków. Ten pomysł ma dwa słabe punkty, z czego jeden kwalifikuje się na procesy. Pierwszy to taki, że najwyżej rozstawione zespoły, musiałyby przystępować do PO kompletnie zardzewiałe, a te niżej rozstawione miałyby nawet 7 spotkań na zrzucenie rdzy. Debilowaty pomysł, na który nikt z tych 4 najwyżej rozstawionych drużyn się nie zgodzi, bo może się okazać, że jak już zrzucą rdze, to właśnie odpadli z PO. Druga kwestia – nie można zmieniać reguł gry podczas trwania sezonu – można odpuścić RS (z przyczyn obiektywnych), ale PO już muszą zostać nienaruszone, bo inaczej drużyny z miejsc 7-8 mogą domagać się odszkodowania. Oczywiście wszystko jest kwestią dogadania się, ale coś mi mówi, że Rada Gubernatorów oraz Związek Zawodników nie zgodzi się na taki numer, bo dla wszystkich oznacza to pieniądze. Dallas jest na 7 miejscu na Zachodzie, a Cuban jest jednym z najbardziej wpływowych właścicieli w NBA, Rada Gubernatorów nie ustąpi w kwestii 16 drużynowego PO. Brooklyn jest na analogicznym miejscu na Wschodzie, a Irving został jednym z wiceprezesów Związku Zawodników – tu też nie będzie zgody. Poza tym – ileż to dni NBA zaoszczędzi jak zrobi 12 zespołowe PO, zamiast 16 zespołowego? Kompletnie nic nie zaoszczędzi, wiec już samo to wywala ten pomysł na śmietnik.
[Timi] Argument za jest jeden: NBA chce jak najbardziej ograniczyć liczbę zespołów, jeśli rzeczywiście miałaby gdzieś utworzyć taką bańkę i rozegrać fazę play-off w jednym miejscu. Wtedy te cztery zespoły robią różnicę, choć oczywiste jest, że nie wszystkim to się będzie podobało, więc pytanie jak doprowadzić do tego, aby sprzeciwu jednak nie było. Trudno będzie jednak zadowolić wszystkich, ale prędzej czy później tego typu scenariusze będą omawiane, jeśli sytuacja się nie zmieni.
[Adrian] Kompletnie mnie to nie przekonuje, że te 4 zespoły zrobią wielką różnicę. Gdyby chodziło o 4 zespoły, ale chodzi o 12, wiec czy 12 czy 16 – logistycznie to już bez znaczenia. Jest zdecydowanie więcej minusów takiego formatu niż plusów. Jak na razie to w ogóle nie mamy co myśleć o jakimkolwiek dokończeniu sezonu, bo w USA horror pandemii się pogłębia. Ponad 54 tys zgonów, a jeszcze tydzień temu amerykański rząd głosił, że zaczyna się normować i te prognozy o 200 tys ofiar są mocno przesadzone, że zatrzyma się licznik na ok 65-70 tys. Tyle to będzie w przyszłym tygodniu, a końca nie widać.
[Timi] Niestety taka jest rzeczywistość, zresztą już w ubiegłym tygodniu Silver brzmiał dużo mniej optymistycznie, a w ostatnich dniach głos zabrał też m.in. Fred VanVleet, który w bardzo pesymistycznym tonie wypowiedział się o możliwości wznowienia rozgrywek, stwierdzając że to wirus ma pełną kontrolę.
[Adrian] Doszło do porozumienia w kwestii obniżki wynagrodzenia dla zawodników oraz sztabów w klubach NBA. No i tutaj górą byli zawodnicy, a konkretnie Związek Zawodowy Zawodników. NBA i właściciele chcieli wynegocjować 50% obniżkę, ale stanęło na 25% i to nie całości kontraktu, a transz płatnych po 1 maja. Niby zawodnicy stracą sporo, ale jednak nie tak dużo jak chcieli tego właściciele. Na pewno jest to jakiś kompromis, ale nie wiem czy zawodnicy nie odnieśli pyrrusowego zwycięstwa, które jednak wyjdzie im bokiem przy negocjacjach kolejnego CBA.
[Timi] Dobrze że do tego porozumienia doszło, nawet jeśli nie do końca przybrało ono taki charakter, jakiego chcieli właściciele. To jest też bardzo ważna informacja w kontekście ewentualnego anulowania pozostałych meczów sezonu regularnego, bo takie porozumienie znacznie ułatwi kolejne kroki, gdyby do tego anulowania miało dojść.
[Adrian] Jaylen Brown napisał opracowanie, esej, czy też artykuł, no jak zwał tak zwał – zwraca w nim uwagę, na spore nierówności społeczne jakie występują w USA, na przykładzie epidemii Covid19, oraz na problem w wiarygodnością informacji. Afroamerykanów jest ok 18% wśród populacji zamieszkujących USA, a umiera ich na koronawirusa nieproporcjonalnie więcej niż rasy białej. Zwraca też uwagę, na braki w infrastrukturze służby zdrowia, braki w infrastrukturze wspomagania bezdomnych i bezrobotnych. Ja się z nim absolutnie zgadzam, tylko nie bardzo rozumiem dlaczego jest tym zaskoczony – w końcu w czarnych gettach ludzie żyją w kilkunastu w 2-3 pokojach, gdy w bogatszych dzielnicach, nie ma takich możliwości szybkiego rozprzestrzeniania się epidemii z uwagi na mniejsza gęstość zaludnienia. Tryb życia też odgrywa tu kluczową rolę – monstrualnie otyłych amerykanów łatwiej spotkać w biednych dzielnicach, bez podziału na kolor skóry.
[Timi] Tu chyba nie chodzi o to, żeby zwrócić uwagę na te rzeczy – bo na to zwraca się uwagę nie od dziś. Raczej o to, że tym razem robi to sportowiec, więc może dotrze to do większej liczby osób. Sam artykuł nie jakoś odkrywczy, w wielu miejscach brzmi wręcz jak jakieś szkolne wypracowanie, natomiast fajnie, że Jaylen stara się wykorzystać platformę i aktywnie działa przeciw opisanym nierównościom.
[Adrian] Szkolne wypracowanie – no już nie chciałem używać dosadniejszych terminów, ale ta pisanina pełna jest banałów… Tylko Timi, te nierówności często są wymyślone, no tych afroamerykanów w USA jest w społeczeństwie 18%, ale w wiezieniach jest dokładnie odwrotna statystyka. Często po zastrzeleniu przez Policję jakiegoś dilera słyszy się, że zastrzelili go bo był czarny, a potem patrzysz w statystyki i się okazuje, że biali przestępcy giną 3 razy częściej od policyjnych kul, choć stanowią mniej niż 20% wszystkich interwencji. Łatwo zwalić winę na system, ale przecież to nie system nagrywa gangsta songi i biega w teledyskach z giwerami, gdzie potem dzieciaki z gett to naśladują. Jaylen nie jest pierwszym sportowcem, który zwraca uwagę na problemy Ameryki, z tym, że nikt na to nie zwrócił uwagi, gdy mówili to bardziej znani niż on i tym razem będzie podobnie.
[Timi] Masz rację, ale nie nikt mu tego nie zabroni i chwała mu za to, że się w to angażuje, nawet jeśli te nierówności nie do końca mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. W przypadku Browna fajne jest to, że za słowami idą czyny i to trzeba docenić.
[Adrian] Mała rewolucja w G-League i to kosztem NCAA. NBA tworzy program dla najlepszych prospectów z HS i w kolejnym sezonie zagra w G-League dwóch takich, a dostaną za grę po 500 tys dolarów. NBA wraz z G-League stworzy specjalny program dla tych dzieciaków i to naprawdę ma szanse powodzenia. NCAA nadal będzie mieć swoje miejsce na koszykarskiej mapie świata, ale najprawdopodobniej najlepsi zawodnicy z High School będą wybierać ten program, ze względu na pieniądze.
[Timi] Ma to przede wszystkim zapobiec “uciekaniu” młodych zawodników za granicę tak jak zrobili to LaMelo Ball czy RJ Hampton, którzy zamiast NCAA wybrali grę w Australii. Na pewno będzie ciekawie obserwować te pierwsze króliki doświadczalne – myślę, że od ich sukcesów zależy też rozwój tego programu w przyszłości.
[Adrian] Nie oni pierwsi wybrali grę poza NCAA, bo przypomnij sobie, że Mudiay w 2015 roku wolał grać w Chinach za milion dolarów, a jeszcze wcześniej, w 2009 roku Jennings wolał grać we Włoszech. Teraz to być może przybiera na sile, ale nie dotyczy to tylko aktualnego Draftu. No i na pewno sama NCAA i jej skandale korupcyjne pomagają w podejmowaniu takich decyzji, jak granie poza USA. W końcu nawet 18 latkowie potrafią liczyć pieniądze, a nie oszukujmy się – nawet najlepszy program treningowy w Duke, nie zapewni dużo lepszego rozwoju, niż przeciętny program w drużynie z Australii. Moje zdanie jest takie, ze te programy to świetna sprawa dla tych mniej utalentowanych, którzy przez 4 lata, rzeczywiście sporo zyskują sportowo, bo bez tego nie mieliby szansy, żeby ktoś o nich nawet pomyślał w kontekście NBA.
[Timi] Zmieniły się też trochę czasy, bo dziś mało który sportowiec chce rzeczywiście spędzić te cztery lata na uniwerku i zyskać wykształcenie – kiedyś tak się robiło, dziś bez problemu dokończysz naukę za lat kilka czy kilkanaście, a w większości przypadków nawet nie musisz tego robić, bo $$$ masz tyle, że dyplom niepotrzebny. Kasa kusi, tym bardziej chłopaków z mniej zamożnych rodzin, dla których to zawodowe granie jest wreszcie sposobem na godne życie dla rodziny.
[Adrian] Cavs twierdzi, ze zatrzyma swoich All-Starów, no ja w tym nic dziwnego nie widzę. Drummond się nie wyoptuje w obliczu zapaści finansowe, która nadchodzi, a na Lova chętnych zwyczajnie nie ma. Gdyby byli, to Kevin już dawno by opuścił stan Ohio, bo trezba mu przyznać, że w tym sezonie zrobił na parkiecie bardzo dużo, żeby go oddali za cokolwiek. Tylko nikt nawet tyle, za jego 90 mln w 3 kolejne lata nie chciał dać. Taki skład kompletnie bez przyszłości – niby kilka znanych nazwisk, ale grac na poziomie PO się nie da.
[Timi] All-Starów to chyba trochę dużo powiedziane, bo ani jeden, ani drugi w dwóch ostatnich sezonach w Meczu Gwiazd nie zagrał. Niby trochę szkoda tego Kevina, bo przecież mógłby być naprawdę porządnym wzmocnieniem dla jakiejś lepszej ekipy, ale z drugiej strony pierścień ma, pieniądze dostał ogromne, więc nie ma czego żałować.
[Adrian] Kevin z takim kontraktem jest chyba niewymienialny – bo jaką on wartość dodaną stanowi dla drużyny z mistrzowskimi aspiracjami? Za tez 30 mln można wyrwać zdecydowanie bardziej pasujący element układanki do dzisiejszej NBA. A już na pewno bardziej zdrowych, bo Love w ostatnich kilku sezonach zdrowy nie był. Co innego Drummond – myślę, że on w dobrym systemie, mógłby być naprawdę znaczącym zawodnikiem w NBA. Przy rozsądnym kontrakcie Drumm może dać komuś naprawdę dużo na parkiecie. Tak przewrotnie zapytam – gdyby za rok do Danny’ego zgłosił się agent Drummonda i powiedział, Theisowi musicie teraz dać z 10 mln najmniej, kogoś za Kantera też za 5 mln – to dajcie mojemu chłopakowi 15 mln za sezon i lecimy razem – byłbyś na tak?
[Timi] Nadal nie byłbym na tak, bo nie uważam, że Drummond to w dzisiejszych czasach część mistrzowskiej układanki. To już dużo bardziej pasuje mi właśnie Love, bo on przynajmniej jest jeszcze w stanie rozciągnąć grę, choć zgadzam się z tym, że zdrowie w jego przypadku jest coraz większym problemem, co w połączeniu z tym wielkim kontraktem rzeczywiście nie rokuje zbyt dobrze. To jest tego typu umowa, gdzie musisz dołączyć do niej coś wartościowego, jeśli chcesz się jej pozbyć, więc być może dla Cavs lepiej byłoby grać tym, co mają…
[Adrian] Lou Williams udzielił wywiadu, w którym powiedział,że on poza Clippersami to już nigdzie nie zamierza grać. Szanuje to bardzo, tylko czy Clippersi mają identyczne spojrzenie na jego karierę. Bo nie znasz dnia ani godziny, gdy odlecisz w wymianie. Dla LAC liczy się tylko zawieszenie mistrzowskiego baneru pod dachem hali, to może wymagać poświeceń personalnych, żeby zapewnić odpowiednich partnerów dla Leonarda i Georga. Shamet może być wystarczającą dwójką, dla tej drużyny, a kontrakt Sweet Lou można wykorzystać do poszukiwania idealnego rozgrywającego dla duetu wielkich gwiazd.
[Timi] Na ten moment zdaje się, że LAC wymieniać Williamsa nie chcą – nie był to jak do tej pory idealny sezon dla Clippers, ale akurat Sweet Lou całkiem nieźle się odnalazł obok duetu wielkich gwiazd. Gość ma 33 lata, a nadal jest jednym z najlepszych rezerwowych w lidze i na spokoju może pociągnąć zespół w trudnych momentach.
[Adrian] Masz rację, ale te punkty w LAC już tak potrzebne nie są, gdy sie ma dwie takie strzelby. Żeby poukładać grę w defensywie pod koszem potrzeba wymian, a tutaj LAC ma do wyboru – oddać 33 letniego Williamsa, czy 22 letniego Shameta, który pewnie jak dostanie dwa razy tyle rzutów na mecz, to dostarczy podobną ilość punktów. Nie wierzę, że LAC w ogóle nie myśli o przyszłości i odda 22 latków jak Shamet i Zubac. No ten Sweet Lou to jedyna możliwa do przesunięcia na planszy figura.
[Timi] No na pewno bardzo fajny rozwój Shameta w tym sezonie powoduje, że LAC dużo łatwiej będzie się ewentualnie pożegnać z Williamsem, jeśli rzeczywiście się na taki krok zdecydują. Ale tam potrzeba przede wszystkim dużo równiejszej gry Paula George’a – może ta przerwa akurat w jego przypadku będzie całkiem na plus, bo da mu dodatkowy czas, aby dojść wreszcie do pełni zdrowia.
[Adrian] Jimmy Butler jest uzależniony od treningów i nie pozwala, żeby mu jakaś epidemia zaburzyła cykl pracy. Od kolegów też sporo wymaga, więc zadbał, żeby nie było wymówek, że ktoś czegoś nie ma do treningów. Kupił całej drużynie przenośne kosze go gry, nawet tym dzieciakom z G-League, co w Miami sa na kontraktach typu two way. No a jak już kupował dużo, to wziął więcej i rozesłał po szkołach i ośrodkach dla dzieciaków w Miami. Cały Jimmy.
[Timi] Za wiele rzeczy można Jimmy’ego nie lubić, ale etyki pracy na pewno odmówić mu nie można, nawet jeśli czasami przybiera ona dość… sadystyczne kształty. Ale akurat Miami to dla niego idealne miejsce, a za taką postawę w tym trudnym czasie należą mu się ogromne brawa.
[Adrian] WNBA nie próżnuje i przeprowadziła Draft. Normalnie byśmy o tym nie rozmawiali, bo nie wiem jak Ty, ale ja kompletnie nie kumam WNBA i nie wiem czy umiałbym wymienić z 5 zawodniczek :D Pewnie nie umiałbym wymienić nawet 3. Natomiast WNBA jest całkiem mocno połączona z NBA i jeśli tam został przeprowadzony Draft, to w NBA też zostanie i już nie ma co na ten temat spekulować.
[Timi] Kumać może bardzo nie kumam, ale z każdym rokiem orientuje się coraz bardziej, więc kilka nazwisk znam. Sam draft przeprowadzono zdalnie, z pierwszym numerem do Liberty trafiła najprawdopodobniej przyszła legenda WNBA, która zdaniem niektórych spokojnie mogłaby zagrać dla innej drużyny z Nowego Jorku, czyli Knicks… Myślę, że w podobnej formie będzie to wyglądało w NBA – wiadomo że draft to dla graczy całkiem fajne przeżycie, ale usłyszeć swoje nazwisko w domu z rodziną czy na ogromnym wydarzeniu nie powinno koniec końców robić dużej różnicy. Tym bardziej, że przynajmniej niektórym oszczędzi się buczenia kibiców…
[Adrian] To buczenie faktycznie nie usłyszą w chwili wyboru, ale pewnie swoje przeczytają zaraz po Drafcie w mediach społecznościowych. Ja jednak widzę tu mały plus tego zdalnego wybierania. W XXI wieku wszędzie będą kamerki internetowe, wiec może tym razem zobaczymy jak jakiś zawodnik wybrany przez Boston skacze do basenu jak swego czasu Rozier. Wielu zawodników uniknie zdjęć w czapeczkach drużyn, w których tak naprawdę nigdy nie zagrali, bo przytrafiła sie wymiana już w trakcie Draftu.