Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo “Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Kolejny tydzień bez koszykówki za nami. Jak tak dalej pójdzie, zaczniemy tu prowadzić kurs szydełkowania, albo rzeźbienia w glinie. Ciężkie chwile przeżywa cały świat, a zamknięcie w domu nie przyniesie nic dobrego. Depresja, pewnie zabije podobna ilość osób co Covid19 – dlatego gdyby ktoś miał chwile zwątpienia – zawsze niech czeka na Tygodnik.
[Timi] Niestety zamknięcie w domu to w tej chwili jeden z niewielu skutecznych sposobów na to, by szary człowiek mógł w walce z wirusem walczyć – wydawałoby się prosta rzecz, ale wcale tak nie jest. Sytuacja na świecie czy w Stanach Zjednoczonych nie jest jednak dziś wcale lepsza niż była tydzień temu, więc należy przygotować się, że ten stan rzeczy jeszcze trochę potrwa. Szydełkować natomiast nie będziemy, ale tematów do rozmowy raczej nie zabraknie.
[Adrian] Zaraz pogadamy o Drafcie w kontekście Bostonu, ale najpierw te złe wieści – MLB chce anulować tegoroczny Draft. Na razie oficjalnie tego nikt nie powiedział, ale cały świat walenia pałką w piłkę, huczy od plotek, że anulowanie Draftu to tylko kwestia powiedzenia tego głośno. W NBA tego pomysłu jeszcze nie ma, ale… Draft w którym nie ma żadnego faworyta to taki Draft, który spokojnie można połączyć z przyszłorocznym. Nikt o nikogo zabijać się nie będzie – ciekawe tylko czy za rok byłyby po 4 wybory na drużynę, bo przecież niektórzy maja cudze picki.
[Timi] Myślę, że w NBA to chyba nam nie grozi – jednak nabór w MLB jest dużo bardziej specyficzny i jeszcze w ubiegłym roku było to aż 40 rund i ponad tysiąc wybieranych zawodników, często amatorów! W tym roku MLB chce więc mocno skrócić liczbę rund (najprawdopodobniej do pięciu), a od przyszłego roku tych rund ma być nie 40, ale o połowę mniej. NBA to dwie rundy, 60 zawodników i co prawda w tej chwili brak indywidualnych treningów itp. to spore utrudnienie, jednak to jest ledwie ostatnia prosta i kluby powinny być w tej chwili całkiem nieźle przygotowane do draftu, nawet gdyby miałby się odbyć jutro.
[Adrian] Nie grozi? Jeśli sezon zostanie anulowany – to nie ma jak przydzielić wyborów w Drafcie. Wszyscy są nastawieni optymistycznie, ale patrząc jak Covid19 rozlewa się po USA, ja wcale nie mam pewności, że którykolwiek ze scenariuszy dokończenia sezonu jest realny. W Chinach po 76 dniach otworzono miasto Wuhan – jak na razie żadne miasto na świecie nie było zamknięte, żeby epidemię zdusić tak, jak to zrobili Chińczycy. Trump przyznaje w wywiadzie, że wprawdzie dostał os służb specjalnych notatkę w styczniu o nadchodzącej pandemii, ale on jej nie czytał. Samo przeprowadzenie Draftu nie powinno być specjalnie trudne, nawet teraz – tylko pozostaje ta kwestia kto z jakim numerem wybiera. Jeśli nie uda się dokończyć sezonu, to zostanie on anulowany, a wtedy Draftu niema.
[Timi] Anulowanie sezonu to raczej ostateczność – w tym sensie, że NBA nie zacznie grać nowego sezonu dopóki nie rozegra tego starego. W razie co można by jednak przydzielić te numerki na podstawie układu w obecnej tabeli – zawsze to lepsze rozwiązanie niż łączenie draftów, przynajmniej w mojej opinii.
[Adrian] Tylko przydzielenie numerków wg aktualnej tabeli, oznaczałoby, że sezon nie został anulowany, a to znaczy, że jednak odbędą się PO. Natomiast jeśli do końca roku sytuacja się nie poprawi, to ten sezon trzeba będzie anulować. To oczywiście najczarniejszy scenariusz, ale w obliczu prognoz rożnych profesorów, że jesienią będzie nawrót koronawirusa, nie jest nierealny. Zresztą patrząc na Chiny, które przecież zamknęły cały kanton i wiele miast – tam znowu dochodzi do przypadków zarażeń Covid19, a przecież już były dni z zerowymi statystykami. USA są aktualnie największym ośrodkiem tej pandemii na całym świecie, chciałbym być optymistą, ale coraz trudniej mi uwierzyć, ze to faktycznie się skończy do wakacji.
[Timi] Nie wiem czy sprawa draftu w przypadku anulowania sezonu jest gdzieś uregulowana w CBA, ale podejrzewam, że musi być jakieś rozwiązanie i chyba najbardziej logiczne jest wzięcie tabeli taką jaką jest w momencie anulowania rozgrywek. Poza tym pojawił się ostatnio taki raport, że nie ma żadnej daty deadline, do której NBA musi podjąć decyzję – więc mnie się wydaję, że ten sezon zostanie dokończony, nawet jeśli w tym roku NBA już nie zagra. Po prostu dokończą go w momencie, gdy będzie to możliwe – anulowanie rozgrywek to jest totalna ostateczność, a o wiele bardziej prawdopodobne, że to wszystko po prostu bardzo mocno przeciągnie się w czasie.
[Adrian] Rozmawiamy o tym kiedy i jak wróci liga, tymczasem amerykanie maja zupełnie inne zdanie. Wiele badań zostało przeprowadzonych w ostatnich dniach i wszystkie są mało optymistyczne dla samych lig. 46% amerykanów twierdzi, ze sport w USA w tym roku wcale nie powinien wznawiać rozgrywek. 70% amerykanów twierdzi, że nie zamierza pojawiać się ani w hali, ani na stadionie nawet jak ligi ruszą. A teraz najciekawsze, tylko 6% amerykanów wierzy, że najważniejsza dla nich ligi, czyli NFL ruszy zgodnie z planem we wrześniu. Tu nawet nie chodzi o to co oni twierdzą, bo z tych badań wynika coś zupełnie innego – nawet jeśli ligi ruszą, nawet jeśli będą już mogli zasiadać widzowie na trybunach, to i tak hale będą puste. Straty, straty, straty…
[Timi] Widziałem gdzieś takie zdanie, że ludzie nie wrócą na trybuny dopóki nie powstanie szczepionka przeciwko koronawirusowi, która rzeczywiście będzie w stanie ochronić ludzi i chyba rzeczywiście coś w tym jest. Oczywiście nadal jest spore grono osób, które nic sobie nie robi z zakazów i dla nich nie byłoby problemem zaryzykować nawet teraz i przyjść na stadion, ale 70 procent to jednak przeważająca większość osób, które po prostu nie chcą i nie będą ryzykować zdrowia dla sportu. Coraz bardziej wygląda więc na to, że kibice na stadiony w najbliższych miesiącach nie wrócą i to się tyczy nie tylko NBA, ale też piłki nożnej, futbolu amerykańskiego czy innych wydarzeń muzycznych albo kulturalnych.
[Adrian] Wprawdzie nie mamy zielonego pojęcia kiedy będzie tegoroczny Draft, ale możemy sobie podywagować na jakie pozycje potrzebujemy najbardziej zawodników. Odpuszczamy kwestie wybierania największego możliwego talentu – lecimy pozycjami. Jak dla mnie największą lukę mamy na pozycji rezerwowego rozgrywającego potrafiącego punktować. To samo tyczy się skrzydłowego. Co ciekawe – najlepiej wyglądamy pod koszem, gdzie ta pozycja przez wiele lat była u nas obsadzona dramatycznie słabo. Trio Theis/Grant/TimeLord pozwala myśleć o tej strefie dość spokojnie.
[Timi] Rozgrywający potrafiący punktować – w tej roli docelowo ma występować Carsen Edwards, czyli zawodnik, który pomógł Celtom wygrać dwa-trzy mecze w tym sezonie, ale poza tym raczej zawiódł nasze oczekiwania. Natomiast to nadal jest bardzo dobry materiał na kogoś takiego, choć może troszeczkę za bardzo jego efektywność polega na rzucie za trzy punkty. Skrzydło – tutaj też mamy fajnego zawodnika do rozwoju w osobie Romeo Langforda, ale mimo wszystko celowałbym w kolejne potencjalne wzmocnienie właśnie w tym obszarze.
[Adrian] Romeo dużo wyżej nad Carstenem, ja w ogóle Edwardsa nie traktuje jako rozgrywającego, fakt, to jest jedynka – tylko to jest shooter. Nie jest w stanie być zmiennikiem Kemby, być może zrobi postępy w tym elemencie,ale jakoś wątpię. Wracając do Romeo, trochę hamuje go wzrost, bo tak jak na dwójkę on pasuje, to już 3/4 nie i tutaj nie mamy nikogo, kto by był w stanie pograć i zapunktować. Ktoś w przedziale 6’6-6’9 na gwałt potrzebny.
[Timi] Co warto podkreślić że to Langford jest jednym z młodszych zawodników w całej lidze – bo on się urodził w październiku 1999, więc do 2000 niewiele brakowało. Urosnąć chyba już nie urośnie, no ale to nadal spora zaleta. Fajnie jakby szedł drogą Browna, choć rzeczywiście brakuje mu dwóch-trzech cali, żeby zbliżył się do tych 200 centymetrów wzrostu.
[Adrian] Dawno temu rozwialiśmy o sytuacji, gdzie NBA będzie dokończona nie w systemie meczów w różnych halach, a turnieju rozgrywanych w góra kilku. Tymczasem w USA najpoważniej rozpatrywany jest pomysł jednego takiego miejsca – Las Vegas. Las Vegas byłoby gospodarzem także PO i mówiąc wprost, podoba mi się ten pomysł, bo tylko tak rozgrywki mogą zostać dokończone i to w miarę rozsądnym terminie. Miasto dysponuje ogromna bazą hotelową, która byłaby nieczynna – więc skoszarowanie drużyn w jednym czy dwóch na potrzeby turnieju nie byłoby kłopotliwe. Co ważniejsze, Las Vagas dysponuje odpowiednią ilością hal treningowych z odpowiednim zapleczem. Samo Las Vegas jest miastem neutralnym, bo nie gra tam żadna z drużyn NBA, nie ma też żadnej w stanie Nevada. Pozostaje tylko czekać.
[Timi] Las Vegas jako miasto, w którym NBA organizuje rok w rok największą ligę letnią od początku wydawało się być najlepszym miejscem na tego typu turniej, choć w tej chwili nadal nie wiadomo, czy miałaby zagrać ograniczona liczba drużyn czy jednak zebrać wszystkie 30 i spróbować dokończyć sezon regularny, a potem rozegrać fazę play-off. Wspominałem o tym już jakiś czas temu, natomiast nadal sporym problemem jest również kwestia powrotu do formy – potrzebny będzie obóz przygotowawczy jak przed startem normalnego sezonu, bo nikt chyba nie będzie chciał ryzykować gry na pełnych obrotach po tygodniach w domu, gdzie żaden trening nie odda obciążeń meczowych. To są kolejne 2-3 tygodnie zanim liga będzie mogła wrócić do poważnego grania.
[Adrian] Te 2-3 tygodnie pewnie poza treningami, wykorzystane by zostały na przymusową kwarantanne. Potrzebny jest też dostęp do ogromnej ilości szybkich testów, gdzie każdy zawodnik, a także członek personalu byłby rano badany na obecność Covi19. Jak na razie w USA brakuje wszystkiego, NBA jest bardzo bogata, ale aktualnie pieniądze mają dużo mniejsza siłę przebicia, niż rządowe zamówienia. Tak przy okazji, rząd USA narobił sobie w ostatnim okresie wrogów na prawie całym świecie, a amerykańskie firmy nie są wstanie zapewnić choćby podstawową ilość wszystkiego co potrzebne. Im więcej szczegółów poznajmy w ostatnim okresie, tym mniej realne wydaje się wznowienie rozgrywek przed latem, a może nawet jesienią.
[Timi] Trzeba też sobie otwarcie powiedzieć, że samo wznowienie rozgrywek będzie też ogromnym wyzwaniem z punktu widzenia formalności, bo przecież nadal trzeba będzie się dogadać z zawodnikami w sprawie kontraktów itp. i ja podejrzewam, że tego typu rzeczy też trochę czasu wszystkim zainteresowanym zajmą. Niestety prawda jest taka, że Stany i chyba także większość europejskich krajów jest w tej chwili dopiero na początku kryzysu i dziś nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak to wszystko odbije się na nas za 2-3 miesiące, a co dopiero jesienią.
[Adrian] Tak, porozumienie się ze związkiem zawodowym zawodników wcale nie będzie takie oczywiste, bo po kilku dniach negocjacji to NBA ustąpiła i wypłaci 15 kwietnia pełne pobory. Postępów w innych kwestiach jak na razie nie ma. Po Świętach spotyka się Rada Gubernatorów, o czym pisałem tydzień temu i mogą zacząć się tarcia i to spore. Tu w grę wchodzą już MILIARDY i nikt z nich nie zrezygnuje bez walki.
[Timi] Rzeczywiście wszystko zmierza w tym kierunku, tylko trochę szkoda by było, gdybyśmy zamiast walki o mistrzostwo dostali tego typu walkę… Co ciekawe, presję na komisarzach zawodowych lig próbował wywrzeć ponoć prezydent Trump, który chce wznowienia rozgrywek sportowych jak najszybciej, by Amerykanie znów mieli trochę radości w tym trudnym czasie…
[Adrian] Jak się okazuje to Las Vegas będzie kluczowe, bo UFC czeka na decyzję Gubernatora Nevady, który może zezwolić im na korzystanie z hali APEX. Gdy tylko dostaną to pozwolenie, na korzystanie z własnej hali, wtedy zaczynają produkować kolejną galę. Samo UFC bierze przykład z Wrestlemanii, która jest już po gali, bez udziału publiczności. Wszyscy byli zamknięci przez 3 tygodnie, zanim wyprodukowali tę event. Jak twierdzą zainteresowani – dało się to oglądać, pomimo pustych trybun, no a z braku laku, oglądalność w TV miało rekordową.
[Timi] Amerykanie ogólnie lubią wrestling, ale z braku laku jeszcze nam przyjdzie się tym ekscytować… Natomiast kwestia organizacji tego wszystkiego to też jest skomplikowana sprawa, bo nie wszyscy będą chcieli ryzykować, a jednak tych ludzi potrzeba sporo. MLB ma nawet taki pomysł, aby zebrać wszystkich na 4-5 miesięcy w jednym miejscu (bodaj w Arizonie) i rozegrać sezon w tym czasie, natomiast byłoby to ogromne przedsięwzięcie logistyczne, a na dodatek gracze musieliby zgodzić się na izolację od swoich rodzin i mieszkanie w hotelu przez te 4-5 miesięcy, gdzie jedyną możliwością wyjścia jest gra w bejsbol.
[Adrian] No ja mam 10 letniego syna, który bardzo lubi oglądać wrestling, więc kilka gal już z nim obejrzałem. Ja się tym ekscytować nie potrafię, a dla niego to frajda. A co do MLB – tam jest trochę inaczej z uwagi na brak takich przepisów finansowych jakie mają inne ligi. Zwodnicy są pod ściana, bo gdyby nie byli, to pomysł skoszarowania ich przez prawie pół roku, wyśmialiby zanim by ktoś dokończył zdanie z taką propozycją.
[Timi] Jak się okazuje, będzie wydarzenie wokół NBA – konkurs HORSE, w którym udział weźmie m.in. Paul Pierce, a skład uczestników uzupełniają też Chauncey Billups czy Chris Paul. Pierwsza runda tych pojedynków już w niedzielę, a tydzień potem finał. Transmisja oczywiście w ESPN.
[Adrian] Lauri Markkanen dał dość jasno do zrozumienia, że jak się w Chicago nic nie zmieni, to on podpisze umowę kwalifikacyjną i po roku odejdzie z Chicago jako UFA. Szanuj prospecta swojego, bo możesz nie mieć innego. Poszukiwania GM przez Byki, to jedno, ale za trenerem zawodnicy też nie przepadają i tu chyba powinny nastąpić zmiany w praktycznie każdym gabinecie.
[Timi] Trochę szkoda dla fanów Bulls, że tych zmian nie zrobiono rok albo dwa lata temu, bo może wtedy Markkanen miałby lepsze nastawianie wobec Chicago, a tak wizja odejścia jest jak najbardziej realna – i nie ma się czemu dziwić. W teorii od swojego klubu dostaniesz najwięcej $$$, ale czy jest sens, gdy na rynku wciąż jesteś w stanie wyciągnąć niemało, a przy okazji przejść do lepiej zarządzanego klubu, który wygrywa więcej niż Bulls? Fin o zainteresowanie swoją osobą raczej nie powinien się martwić.
[Adrian] Raczej nie, ale ogromnej kwoty też może nie dostać, bo zanosi się na spory finansowy gong dla drużyn. Chyba definitywnie skończyły się czasy, gdzie rzucało się ogromne kwoty każdemu. Drużyny będą się bały, gdyby epidemia wróciła też w przyszłym roku, lub kolejnym, co prognozują naukowcy. Poza nielicznymi wyjątkami, maksowanie zawodników odejdzie do lamusa. Ogólnie takie schłodzenie rynku sportowego na pewno się przyda, bo zaczynało to niebezpiecznie przypominać cyrk, gdzie byle łajzda dostawała o 10 mln za dużo. Gwiazda ma swój status, ale zadaniowcy nie są warci 20 mln za sezon, a ostatnio było to nagminne.
[Timi] No i ma Markannen nowego menadżera, bo Bulls zatrudnili Arturasa Karnisovasa, który nie tylko ściągnął Rafała Jucia do NBA, ale też solidnie działał w Nuggets na przestrzeni ostatnich lat i teraz dostaje szansę na budowę czegoś fajnego w Chicago. A co do finansowego gongu – jak najbardziej racja, ale nie jestem pewien, czy dzięki temu skończy się przepłacanie zawodników. Na pewno wpłynie to na ogólne zarobki i te cyferki będą dużo mniejsze niż wcześniej, natomiast jak sytuacja w miarę się ustabilizuje to kluby nadal będą przepłacać, bo tak to już po prostu w NBA jest.
[Adrian] No ma nowego szefa, ale… tam nadal jest coś mocno nie teges, bo oficjalnie zapowiedzieli, że zatrudnią kolejnego wysoko postawionego pracownika i on będzie – uwaga – czarny. No przecież to jest czysty rasizm, gdyby taka informacja pojawiła się w przestrzeni publicznej, ale warunkiem zatrudnienia był biały kolor skóry, to by Chicago zapłonęło, a w dzielnicach musiałoby zostać wprowadzone wojsko, żeby zapobiegać linczom. Co do przepłacania, zobaczymy jak się to wszystko finansowo skończy i po jakim czasie finanse NBA wrócą do pełnej stabilizacji.
[Timi] Ta zapowiedź to chyba była właśnie reakcja na zarzuty o rasizm wobec Bulls, gdy się okazało, że wszyscy kandydaci, których zaprosili na rozmowy byli właśnie biali… To teraz mają już czarnego asystenta, bo Karnisovas postawił m.in. na JJ Polka – tak czy siak, trochę śmiech na sali z całej tej sytuacji. Ale abstrahując już od tych kwestii, to są naprawdę duże porządki w Chicago i już mówi się, że pracę może stracić także Boylen, którego miałby zastąpić Adrian Griffin, obecnie asystent Nurse’a.
[Adrian] Garnett, Duncan i Koby – tak prezentuje się tegoroczna ekipa, która wejdzie do Hall of Fame. Świetnie, ale… ja nie wiem czy jest sens w tym roku robić wprowadzenie do HoF. W samym USA na koronawirusa umrze kilkaset tysięcy osób, to nie jest czas na takie imprezy. Ja rozumiem, że życie toczy się dalej, ale nikomu by się nic nie stało, gdyby wprowadzenie nieżyjącego Kobasa odbyło się w innej atmosferze, a nie narodowej żałoby.
[Timi] Plany są takie, że to wprowadzenie ma się odbyć w sierpniu – pytanie jak do tego czasu będzie wyglądała sytuacja. Już teraz jest źle, może być jeszcze gorzej i istnieje spore prawdopodobieństwo, że cała ceremonia odbędzie się inaczej niż zwykle. Zresztą cały ten proces wybierania kandydatów itp. zaczął się dużo wcześniej i stąd na razie kapituła działa zgodnie z planem. Poza tym sami dyskutujemy o powrocie NBA do gry, gdy w Stanach dziennie umierają setki ludzi i na ten moment nie widać poprawy tej sytuacji.
[Adrian] Oj, aktualnie to już dziennie umierają tysiące – we wtorek bilans był niecałe 2 tys osób, bo kilkaset to umiera w samym Nowym Jorku. Sytuacja się pogarsza, dlatego kompletnie nie rozumiem, jak ktoś może planować coś takiego – bo jakby nie spojrzeć Koby nie żyje, więc w obliczu innych zgonów, jest to co najmniej niesmaczne. HOF nie jest instytucją pierwszej potrzeby, nawet dla Garentta czy Duncana. Każdy z nich ma teraz inne zmartwienia, niż wejście do HOF.
[Timi] No tak, ale mimo wszystko rozmawiamy o powrocie sportu itp. itd. i to włączenie do HOF moim zdaniem można pod to podłączyć – na razie nie wiadomo jak będzie wyglądała sytuacja za te kilka miesięcy, ale istnieje spore prawdopodobieństwo, że i te ceremonie się po prostu nie odbędą. Natomiast to mimo wszystko jest jakaś tam odskocznia od życia codziennego i tego co się dzieje – wrócę jeszcze na chwilę do MLB, gdzie pojawiają się głosy, że ta organizacja sezonu ma być swego rodzaju terapią i właśnie odskocznią od tej trudnej sytuacji. W tym kontekście jest to jak najbardziej potrzebne, podobnie zresztą jak z punktu widzenia gospodarczego, bo nie ma wątpliwości, że sport w dużej mierze tę gospodarkę napędza. Można więc zastanawiać się, czy to dobrze planować w obliczu coraz trudniejszej sytuacji, ale z drugiej strony powrót sportu będzie po prostu niósł ogromne korzyści dla wszystkich zainteresowanych.